130# Ocena bloga bogini-aeis

Oceniająca: Thoughtless
Oceniany blog: bogini-aeis
Autorka: Royal Bee


Wstęp:
Adres wyraźnie wskazywał mi na opowiadanie fantasy. Własna mitologia i te sprawy. Oryginalnie, lubię taką tematykę. Nad belką nie ma co się rozpowiadać, mamy powtórzenie adresu. I dobrze, nie ma co pakować jakiś ckliwych cytatów nad którymi się można rozwodzić niczym filozof. Grafika bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Ładnie dobrane kolory, sama baza, którą wykorzystałaś, nagłówek... Nie ma się do czego przyczepić, aż miło. Nie mogę się zgodzić z niektórymi, że jest „dziwny”. Szablon jest nietypowy, ale dzięki temu śliczny.
Okej, dalej nie będę się rozwodzić nad szablonem. Pomówmy zatem o zakładkach i dodatkach, których jest całkiem sporo. Spis treści, standardowo. W informacjach są takie przydatne podstrony jak np. uniwersum w którym dowiaduje się trochę o nowym światem, z którym przyjdzie mi się zmierzyć w twoim opowiadaniu. Są też, o Niebiosa, bohaterowie. Jak ja dawno tej zakładki nie widywałam. Znów nie umiem powstrzymać zachwytu, gdyż widzę właśnie twoje własne rysunki postaci! Nie dość, że są niesamowite, to tego się niespodziewałam. Tylko po co ta osobowość? Najlepiej żeby to wynikało z opowiadania, jak już kiedyś mówiłam. Ogółem – jest bardzo, bardzo dobrze.

9/10

Treść:
Doszłam do trzeciego rozdziału i stwierdziłam „Cholera jasna, co ja mam jej w ocenie napisać, żeby co drugim słowem nie było „cudo”, „świetne”, „genialne” i nie wyszła z tego oda do Royal Bee?”. Miejmy nadzieję, że jednak nic takiego nie nastąpi, aczkolwiek nachwalić będzie trzeba, bowiem jest co.
Całość chwilowo znajduje się na naszej Ziemi, prawdopodobnie w Polsce. Julia, przeciętna nastolatka z przeciętnymi problemami dotyczącymi przystosowania się w nowej klasie, została umówiona na randkę z nieznanym nam lepiej Patrykiem. Pojawia się chłopak, ale on wymija Flow jak gdyby nigdy nic. Julka, jako że przeciętna i nie grzesząca wielką inteligencją, pobiegła za nim. Chłopak otwiera portal, a dziewczyna co robi? Wchodzi za nim. Tak zaczyna się historia naszej głównej bohaterki. Można się spodziewać, że zaraz tam wyda się, że posiada ona jakieś nadzwyczajne umiejętności albo jest wróżką czy innym wampem, ale nie! To zwykłe dziewczę wplątuje się w dosyć nieciekawą sprawę, której finał jest taki, iż zostaje inkarnacją tamtejszego bóstwa. Zaciekawiła mnie ta historia, gdyż jak sama zaznaczyłaś w zakładce, starałaś się stworzyć parodię wszystkich romansów, którymi karmią biedne dziecinki, które potem marzą o Edwardzie Cullenie. Taka parodia, nieparodia wyszła. Bo nie mamy tu żadnych absurdów, aczkolwiek wyczuwalna jest lekka ironia i to nie tylko ze strony Daniela, żeby nie było wątpliwości. Coś, co nie pokrywa się z tymi romansidłami, a przynajmniej nie w takiej ogromnej mierze.
Tekst to nie jakieś lanie wody, z braku laku, aby było. Ma to swój sens i zastosowanie w akcji. Zasób słownictwa również nie pozostawia nic do życzenia. Styl pisania masz przyjemny, wszystko jest przystępne i łatwo przyswajalne. Nie miałam dosyć czytania po kilku minutach, bo czułam, że to mnie po prostu nuży. Tak czytam, staram się znaleźć może jakieś potknięcie słowne, stylistyczne... Czyżby niczego nie było? Toż to po prostu niemożliwe, ale o tym trochę później, przy okazji poprawności.
Z dialogami sprawa bardzo podobna. Bardzo miłe w zetknięciu, kapłani są osobami mądrymi, więc posługują się wyrafinowanym językiem brzmiącym jak z innej epoki. Tym bardziej jeśli zwracają się do swojego domniemanego bóstwa, któremu przecież muszą okazywać największą cześć i szacunek. Julia, jako osoba niezbyt inteligetna i przeciętna, musi się oczywiście trochę wysilić, aby wierni dalej uważali, iż to ich Pani przybyła na Ziemię, ale gdy już szopki nie musi odgrywać, wraca do swoich trochę niemądrych pytań. Daniel wiecznie znerwicowany, po jego wypowiedziach łatwo to wyczuć, ale również nie wyraża się jak zwykły „ziemski” nastolatek. Mała mieszanka kapłana i człowieka ze Shyadu. Całość wypadła bardzo naturalnie, nie czuję „drewna”.
W tym momencie odwołam się do świata przedstawionego. Postawiłaś przed sobą dosyć trudne dla niektórych zadanie, aby stworzyć świat od podstaw. Ardmor jest czymś w rodzaju świata równoległego, jak to sama określiłaś. Mamy do czynienia z czymś nowym. Kraina położona jest jakieś tryliardy milionów od naszej Ziemi, czas płynie tam szybciej – rzekłabym, że to Narnia. Jednakże nie mamy ogromnego lwa, a właśnie boginię Aeis i jej wyznawców. Na razie poznałam tylko fragmenty mitologii Per'imu, ale teraz, gdy pojawił się Ageon, będziemy mieli tą przyjemność zagłębić się bardziej w mity. Jak już wspominałam – pokusiłaś się dodatkowo o rozwinięcie tematu i poświęciłaś Ardmorowi całą zakładkę, puszczając wodze fantazji opisując nawet politykę panującą w tymże świecie. Czy mogłabym wspomnieć coś jeszcze? Chyba nie, więc idziemy dalej.
Julia nie jest typową pięknością, pewną siebie miss perfekcji i inteliencji. Taka najzwyklejsza na świecie dziewczyna, która była na tyle głupia, żeby polecieć za nieznanym chłopakiem i wejść do portalu, przenoszącego do innego wymiaru. Łamiemy stereotypy wszystkich tych niewiast z harplequinów typu „Dom Nocy”, co? Jak dla mnie bardzo dobrze, bo Flow zyskuje przez to na realizmie. Taką dziewczynę spotkasz wszędzie. Po Danielu raczej się spodziewałam takiego zniecierpliwienia i wiecznych nerwów czy na pewno się uda wmówić tym podstarzałym kapłanom, że Julia to Aeis. Mimo wszystko przecież ta szopka ma też swoje zalety – Ardmor nawróci się znowu w stronę boskiej postaci Aeis i zacznie znowu wierzyć, że jest ich Matką. Mamy też taką ciekawą osobowość jak Sergiusz, który podejrzewa, że coś jest nie tak i tylko mu w smak, żeby zdobyć jakiś dowód i polecieć, rozpowiedzieć o tym wszystkim, tylko po to, żeby pogrążyć nielubianego (może znienawidzonego?) Daniela. I jeszcze jeden wyróżniający się Elmund. W każdym opowiadaniu fantasy musi być taki kochany staruszek. Jak na razie chyba najbardziej polubiłam tego bohatera, chociaż jak na razie nie pojawiał się za dużo.
O opisach też nie będę się rozpisać, bo co ja mam dalej mówić. Mamy uczucia, można się postawić w sytuacji postaci. Mamy pomieszczenia, wszystkie opisane dokładniej bądź mniej, ale potrafimy je sobie wyobrazić. Wygląd każdego też łatwo przywołać w głowie. Nie mamy rozpisywania się nad urodą kwiatu, przerostu formy nad treścią, którego nienawidzę wprost i wiem, że gdy przychodzi coś takiego przecztać, to czuje się dosłownie jaka to katorga przebrnąć przez dwie strony takiego lania wody. Jest ciekawie, używasz ładnych zwrotów i porównań. Pozostaje takie uczucie, że jest to przejrzyste i przyjemnie czyta się takie klarowne rzeczy, które wydaje się być jak najbardziej uzasadnione. No, Royal Bee. Nie wiem czy da się ciebie jeszcze bardziej wychwalić. Jak ktoś da radę, daj znać.

57/60

Powiedz mi, mateczko, jakim sposobem nie mogłam znaleźć żadnego błędu? Przynajmniej trudno jest cokolwiek wyszukać z tekstu, bo intepunkcja jest dobra, stylistyka tak samo, język... Dobry beta czy to ty masz to wszystko w jednym paluszku?

10/10

Dodatkowe punkty:
+ za te rysunki w bohaterach

1/2

Podsumowanie:

Gratuluje, akurat załapałaś się na... celujący! Czyli w sumie 78 punktów na 82. Cieszysz się? Na pewno, bo jest z czego. Sama powiem, że tak dobrego bloga nie czytałam dawno i jedyna rada jaką mogę przekazać – tak trzymaj, bo jest cudnie.

4 komentarze:

  1. Wybaczcie, że nie na temat oceny (chociaż w sumie mogę poinformować, że ja jestem betą), ale, eee, widziałyście, co na podstronach wam robi nagłówek w tym szablonie?

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.