Oceniająca:
Thoughtless
Oceniany
blog: bogini-aeis
Autorka:
Royal Bee
Wstęp:
Adres
wyraźnie wskazywał mi na opowiadanie fantasy. Własna mitologia i
te sprawy. Oryginalnie, lubię taką tematykę. Nad belką nie ma co
się rozpowiadać, mamy powtórzenie adresu. I dobrze, nie ma co
pakować jakiś ckliwych cytatów nad którymi się można rozwodzić
niczym filozof. Grafika bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Ładnie
dobrane kolory, sama baza, którą wykorzystałaś, nagłówek... Nie
ma się do czego przyczepić, aż miło. Nie mogę się zgodzić z
niektórymi, że jest „dziwny”. Szablon jest nietypowy, ale
dzięki temu śliczny.
Okej,
dalej nie będę się rozwodzić nad szablonem. Pomówmy zatem o
zakładkach i dodatkach, których jest całkiem sporo. Spis treści,
standardowo. W informacjach są takie przydatne podstrony jak np.
uniwersum w którym dowiaduje się trochę o nowym światem, z którym
przyjdzie mi się zmierzyć w twoim opowiadaniu. Są też, o
Niebiosa, bohaterowie. Jak ja dawno tej zakładki nie widywałam.
Znów nie umiem powstrzymać zachwytu, gdyż widzę właśnie twoje
własne rysunki postaci! Nie dość, że są niesamowite, to tego się
niespodziewałam. Tylko po co ta osobowość? Najlepiej żeby to
wynikało z opowiadania, jak już kiedyś mówiłam. Ogółem –
jest bardzo, bardzo dobrze.
9/10
Treść:
Doszłam
do trzeciego rozdziału i stwierdziłam „Cholera jasna, co ja mam
jej w ocenie napisać, żeby co drugim słowem nie było „cudo”,
„świetne”, „genialne” i nie wyszła z tego oda do Royal
Bee?”. Miejmy nadzieję, że jednak nic takiego nie nastąpi,
aczkolwiek nachwalić będzie trzeba, bowiem jest co.
Całość
chwilowo znajduje się na naszej Ziemi, prawdopodobnie w Polsce.
Julia, przeciętna nastolatka z przeciętnymi problemami dotyczącymi
przystosowania się w nowej klasie, została umówiona na randkę z
nieznanym nam lepiej Patrykiem. Pojawia się chłopak, ale on wymija
Flow jak gdyby nigdy nic. Julka, jako że przeciętna i nie grzesząca
wielką inteligencją, pobiegła za nim. Chłopak otwiera portal, a
dziewczyna co robi? Wchodzi za nim. Tak zaczyna się historia naszej
głównej bohaterki. Można się spodziewać, że zaraz tam wyda się,
że posiada ona jakieś nadzwyczajne umiejętności albo jest wróżką
czy innym wampem, ale nie! To zwykłe dziewczę wplątuje się w
dosyć nieciekawą sprawę, której finał jest taki, iż zostaje
inkarnacją tamtejszego bóstwa. Zaciekawiła mnie ta historia, gdyż
jak sama zaznaczyłaś w zakładce, starałaś się stworzyć parodię
wszystkich romansów, którymi karmią biedne dziecinki, które potem
marzą o Edwardzie Cullenie. Taka parodia, nieparodia wyszła. Bo nie
mamy tu żadnych absurdów, aczkolwiek wyczuwalna jest lekka ironia i
to nie tylko ze strony Daniela, żeby nie było wątpliwości. Coś,
co nie pokrywa się z tymi romansidłami, a przynajmniej nie w takiej
ogromnej mierze.
Tekst
to nie jakieś lanie wody, z braku laku, aby było. Ma to swój sens
i zastosowanie w akcji. Zasób słownictwa również nie pozostawia
nic do życzenia. Styl pisania masz przyjemny, wszystko jest
przystępne i łatwo przyswajalne. Nie miałam dosyć czytania po
kilku minutach, bo czułam, że to mnie po prostu nuży. Tak czytam,
staram się znaleźć może jakieś potknięcie słowne,
stylistyczne... Czyżby niczego nie było? Toż to po prostu
niemożliwe, ale o tym trochę później, przy okazji poprawności.
Z
dialogami sprawa bardzo podobna. Bardzo miłe w zetknięciu, kapłani
są osobami mądrymi, więc posługują się wyrafinowanym językiem
brzmiącym jak z innej epoki. Tym bardziej jeśli zwracają się do
swojego domniemanego bóstwa, któremu przecież muszą okazywać
największą cześć i szacunek. Julia, jako osoba niezbyt
inteligetna i przeciętna, musi się oczywiście trochę wysilić,
aby wierni dalej uważali, iż to ich Pani przybyła na Ziemię, ale
gdy już szopki nie musi odgrywać, wraca do swoich trochę
niemądrych pytań. Daniel wiecznie znerwicowany, po jego
wypowiedziach łatwo to wyczuć, ale również nie wyraża się jak
zwykły „ziemski” nastolatek. Mała mieszanka kapłana i
człowieka ze Shyadu. Całość wypadła bardzo naturalnie, nie czuję
„drewna”.
W
tym momencie odwołam się do świata przedstawionego. Postawiłaś
przed sobą dosyć trudne dla niektórych zadanie, aby stworzyć
świat od podstaw. Ardmor jest czymś w rodzaju świata równoległego,
jak to sama określiłaś. Mamy do czynienia z czymś nowym. Kraina
położona jest jakieś tryliardy milionów od naszej Ziemi, czas
płynie tam szybciej – rzekłabym, że to Narnia. Jednakże nie
mamy ogromnego lwa, a właśnie boginię Aeis i jej wyznawców. Na
razie poznałam tylko fragmenty mitologii Per'imu, ale teraz, gdy
pojawił się Ageon, będziemy mieli tą przyjemność zagłębić
się bardziej w mity. Jak już wspominałam – pokusiłaś się
dodatkowo o rozwinięcie tematu i poświęciłaś Ardmorowi całą
zakładkę, puszczając wodze fantazji opisując nawet politykę
panującą w tymże świecie. Czy mogłabym wspomnieć coś jeszcze?
Chyba nie, więc idziemy dalej.
Julia
nie jest typową pięknością, pewną siebie miss perfekcji i
inteliencji. Taka najzwyklejsza na świecie dziewczyna, która była
na tyle głupia, żeby polecieć za nieznanym chłopakiem i wejść
do portalu, przenoszącego do innego wymiaru. Łamiemy stereotypy
wszystkich tych niewiast z harplequinów typu „Dom Nocy”, co? Jak
dla mnie bardzo dobrze, bo Flow zyskuje przez to na realizmie. Taką
dziewczynę spotkasz wszędzie. Po Danielu raczej się spodziewałam
takiego zniecierpliwienia i wiecznych nerwów czy na pewno się uda
wmówić tym podstarzałym kapłanom, że Julia to Aeis. Mimo
wszystko przecież ta szopka ma też swoje zalety – Ardmor nawróci
się znowu w stronę boskiej postaci Aeis i zacznie znowu wierzyć,
że jest ich Matką. Mamy też taką ciekawą osobowość jak
Sergiusz, który podejrzewa, że coś jest nie tak i tylko mu w smak,
żeby zdobyć jakiś dowód i polecieć, rozpowiedzieć o tym
wszystkim, tylko po to, żeby pogrążyć nielubianego (może
znienawidzonego?) Daniela. I jeszcze jeden wyróżniający się
Elmund. W każdym opowiadaniu fantasy musi być taki kochany
staruszek. Jak na razie chyba najbardziej polubiłam tego bohatera,
chociaż jak na razie nie pojawiał się za dużo.
O
opisach też nie będę się rozpisać, bo co ja mam dalej mówić.
Mamy uczucia, można się postawić w sytuacji postaci. Mamy
pomieszczenia, wszystkie opisane dokładniej bądź mniej, ale
potrafimy je sobie wyobrazić. Wygląd każdego też łatwo przywołać
w głowie. Nie mamy rozpisywania się nad urodą kwiatu, przerostu
formy nad treścią, którego nienawidzę wprost i wiem, że gdy
przychodzi coś takiego przecztać, to czuje się dosłownie jaka to
katorga przebrnąć przez dwie strony takiego lania wody. Jest
ciekawie, używasz ładnych zwrotów i porównań. Pozostaje takie
uczucie, że jest to przejrzyste i przyjemnie czyta się takie
klarowne rzeczy, które wydaje się być jak najbardziej uzasadnione.
No, Royal Bee. Nie wiem czy da się ciebie jeszcze bardziej
wychwalić. Jak ktoś da radę, daj znać.
57/60
Powiedz
mi, mateczko, jakim sposobem nie mogłam znaleźć żadnego błędu?
Przynajmniej trudno jest cokolwiek wyszukać z tekstu, bo intepunkcja
jest dobra, stylistyka tak samo, język... Dobry beta czy to ty masz
to wszystko w jednym paluszku?
10/10
Dodatkowe
punkty:
+
za te rysunki w bohaterach
1/2
Podsumowanie:
Gratuluje,
akurat załapałaś się na... celujący! Czyli w sumie 78
punktów na 82. Cieszysz się? Na pewno, bo jest z czego. Sama
powiem, że tak dobrego bloga nie czytałam dawno i jedyna rada jaką
mogę przekazać – tak trzymaj, bo jest cudnie.
Wybaczcie, że nie na temat oceny (chociaż w sumie mogę poinformować, że ja jestem betą), ale, eee, widziałyście, co na podstronach wam robi nagłówek w tym szablonie?
OdpowiedzUsuńDzięki, postaramy się to naprawić. :)
UsuńJeej, ale tu ładnie. :D
OdpowiedzUsuńLekkomyślna się starała ._.
Usuń