129# Ocena bloga mistrz-marionetek

Oceniająca: Kniga
Oceniany blog: mistrz-marionetek
Autor: Strzyga


Wstęp:
Czytałam kiedyś książkę o tytule Mistrz Marionetek i chyba to zachęciło mnie najbardziej do zaglądnięcia na ten blog, więc adres zdecydowanie mi się podoba. Napis na belce również na plus.
Szablon jest czytelny i całkiem ładny. Jedyne, co bym w nim poprawiła to tekst w prostokątach w menu po lewej – trochę za bardzo zlewa się z tłem. Jeśli dałoby się rozjaśnić te literki albo zrobić cokolwiek, by były lepiej widoczne, bardzo bym się ucieszyła. To jedyny zarzut, jaki mam, jeśli chodzi o szablon.
Ciekawym pomysłem była podstrona z piosenkami – ładnie łączy literaturę z muzyką, a to rzadko wypada źle. Tekst o Mistrzu Marionetek też bardzo mi się podobał. Ma w sobie trochę tajemnicy i zachęca do zapoznania się z opowiadaniem. W menu pojawił się też link do innego bloga, który był reklamowany też w ostatniej notce, która niestety pojawiła się dosyć dawno, bo jeszcze na początku grudnia.
Na razie moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne, z chęcią zapoznam się z treścią.
9/10

Treść:

Pojawiły się jedynie trzy rozdziały i prolog, więc nie mam zbyt wiele do oceniania. Dopadły mnie też wątpliwości dotyczące tego, czy blog nie jest opuszczony, ale skoro już przeczytałam, a w zgłoszeniu zaznaczyłaś, że prosisz o ocenę mimo przeterminowania, napiszę, co sądzę o tym, co do tej pory się pojawiło. Dużo tego niestety nie będzie, biorąc pod uwagę naprawdę niewielką ilość błędów i równie niewielką długość tekstu.

Prolog

Prolog świetnie spełnił swoją rolę. Był tajemniczy i wprowadzał w nastrój. Zachęcał do zapoznania się z ciągiem dalszym. Szczególnie przypadł mi do gustu pomysł z początku tej części – to z oglądanym filmem – przyjemnie mnie zaskoczył. Sposób opisu zdecydowanie nie świadczył o tym, że nie jest to główna akcja, a tutaj taka zmiana. Duży plus za ten pomysł.
Kilka kolejnych akapitów wyprowadzało z tej atmosfery grozy, by później wraz z lalką pojawiła się ciekawa tajemniczość.  Bardzo podobała mi się też droga Austina do magazynu. Gdyby opis był dłuższy, pewnie zbytnio by się to ciągnęło. Podkreśliłaś też to, że niezbyt wiedział, co się z nim dzieje, między innymi tą wzmianką o strusiu, która była dodatkowo dosyć komiczna. Już tutaj wkrada się odrobina groteski.

„— Nudy! — Austin był pewien, że to wściekłość w tym wrzasku doprowadziła do pęknięcia kolejnej żarówki.” – Przerzuciłabym wnioski Austina do kolejnego akapitu, bo nie wygląda to zbyt dobrze. Jakby to Austin wykrzyknął to słowo. Oczywiście łatwo można domyślić się, że były to słowa Mistrza, jednak dla formalności – lepiej wyglądałoby to w kolejnym akapicie.

„Nawet się nie zorientował, kiedy patrzył prosto w czarne, okrągłe okulary.” – To zdanie niezbyt mi się podoba. Nie zorientował się, kiedy patrzył w okulary? Może jaśniejsze byłoby, gdyby nie zorientował się, że Mistrz zbliżył się do niego? Bo chyba o to chodziło, prawda?

Scena w magazynie również bardzo mi się podobała. Miała w sobie odpowiednią ilość dynamizmu i nie nudziła, bo nie skupiałaś się na bardzo dokładnych opisach, ale udało ci się szybko oddać odpowiednią atmosferę miejsca i strach Austina. Zakończenie świetnie, spodziewałabym się raczej, że bohater tam zostanie, ale Twoje rozwiązanie pozostawia dużo większe pole do dalszych manewrów fabularnych.

Rozdział I

„Jego pracownia znajdowała się pod magazynem, trzeba było doń przejść krętymi, zaniedbanymi korytarzami, by w końcu rozpadającymi się schodami trafić na niższe poziom.” – Niższy poziom.

Każdy z wątków rozpoczętych w tym rozdziale jest interesujący. Szczególnie spodobał mi się fragment z Alys i Lucyferem. Bardzo lubię podobne wizje istot piekielnych – ukazanie ich w bardzo ludzkim świecie, na przykład jedzących pizzę, jak u Ciebie. To jednak jest na razie tylko taki dodatkowy smaczek, bo pozostałe wątki idą bardziej do przodu i są dużo dynamiczniejsze, chociaż do mocniejszej akcji doszło tylko przy historii Vince’a. Mam nadzieję, że tempo akcji zostanie takie samo, bo toczy się umiarkowanie i to zdecydowanie przemawia na korzyść tekstu.
Najbardziej ciekawi mnie Cal, bo jego reakcja po przebudzeniu się w czerwonym pokoju była naprawdę nietypowa. To samo przy rozmowie z facetami zza drzwi, której zakończenia można łatwo się domyślić. Alys jest na razie równie tajemnicza, nie dowiadujemy się o niej zbyt wiele. Wciąż zostaje nam pytanie – kim jest? I jakie zadanie ma dla niej Lucyfer?
Zakończenie rozdziału pierwszego odkryciem Vince’a wyszło świetnie, aż chce się czytać dalej, by dowiedzieć się, co stało się z Williamem. Nie spodziewałam się, że ten najspokojniejszy wątek aż tak zmieni nastrój pod koniec, ale bardzo mi się spodobało.

Rozdział II

„Miałem wybór: zostać pod protekcją, w pewnym sensie, jako niewolnik, albo wyrwać się z klatki, niczym pieprzony słowik.” – Niepotrzebny przecinek, bo nie stawiamy go przed członem porównawczym.

Rozwinięcie każdego z wątków wydaje się coraz ciekawsze. Oczywiście Vince, jego wątek, po raz drugi odrobinę mnie zaskakuje. Ojciec był łowcą? Jedyne, z czym mi się to na razie kojarzy, to łowcy w stylu Supernatural. Jeśli myślę w dobrą stronę, to pewnie dalej będzie jeszcze ciekawiej, bo ten motyw spokojnie można przerobić w coś świetnego, skoro Vince ma ochotę na zemstę.
Również Cal (bo to chyba jego monolog, lub raczej dialog z czymś dziwnym, pojawił się na początku rozdziału) wydaje się interesujący. To groteskowe zachowanie bohatera sprawia, że robi się jeszcze bardziej tajemniczy. Ciekawi mnie postać, której uwagi piszesz kursywą – kto lub co to jest? Zastanawia mnie też zmiana sposobu narracji na pierwszoosobowy. Miało to na celu coś poza uwidocznieniem tej rozbieżności opinii dwóch bytów (co przywodzi na myśl rozdwojenie jaźni, to chyba byłaby najlepsza odpowiedź w tej chwili)? Jeśli chodziło tylko o to, też podoba mi się ten zabieg, chociaż trochę wybiła mnie z rytmu ta zmiana, ale nie ma tragedii, bo łatwo się zorientować, kogo dotyczy ten fragment, nawet bez wspomnianego imienia.
Scena w Katedrze świętego Albana też mi się podobała. Tym razem Alys pojawia się w towarzystwie innego bohatera znanego z biblijnych opowieści. Wciąż nie wyjaśniło się, kim ta kobieta właściwie jest, a chciałabym wiedzieć. Podejrzewam jednak, że to jedna z tych tajemnic, do których wyjaśnienia potrzeba trochę większej ilości treści niż ta, która na razie znajduje się na blogu. Przez to spotkanie z archaniołem również nie poznaliśmy jej bliżej, chociaż można spekulować na temat jej profesji. Kontakt z istotami niebiańskimi to trochę nietypowa sprawa, ale w tym tekście wydaje się bardzo normalna, co podkreśla narracja z punktu widzenia Gabriela, który przechadza się po katedrze. Alys dostała więc zlecenie od demona i od archanioła, co pewnie pociągnie za sobą ciekawe wydarzenia. Ciężko mi powiedzieć, co zdarzy się dalej, bo na razie tekst przepełniony jest dużą ilością bardzo szczątkowych informacji, ale niezmiennie jest tajemniczo i chce się czytać dalej.

Rozdział III
Już po raz drugi pojawia się Sofia, o której też nie wiemy nic poza tym, że maluje. Wygląda to tak, jakby widziała w snach to, co opisujesz we wcześniejszym fragmencie rozdziału. Jeśli mam rację, to bardzo podoba mi się ten zabieg. Dodaje jeszcze więcej tajemniczości.
Sytuacja na balu daje nam kolejny wątek, który również został na razie ukazany dosyć szczątkowo. O Williamie na razie nie wiemy zbyt wiele, więc nie będę wychodzić w przyszłość. Wspomnę tylko o tym, że podziwiam fakt, że potrafisz przy tak dużej ilości postaci każdą poprowadzić w taki sposób, by spokojnie dało się ją rozpoznać wśród opisów dotyczących innych bez wspomnianego imienia. Każdy z bohaterów zachowuje się zupełnie inaczej i ma zupełnie inne przemyślenia, inny sposób bycia. To naprawdę ogromny plus.
Zastanawiam się też, czy ten William to ten sam, którego poznaliśmy jako zamordowanego ojca Vince’a. Jeśli tak – pojawia się kolejny dowód na to, że wszystkie wątki w tym opowiadaniu mocno się zazębiają.

„Vince jednak czuł się stopniowo lepiej, analizując te wydarzenia i myśląc o swym następnym ruchu.” – Brak przecinka.
„Patrząc tak na jej zaciśnięte usta i napięte mięśnie, zrozumiał, że złapanie mordercy nie będzie jedynie wymierzeniem sprawiedliwości czy zemstą, ale sposobem, dzięki któremu matka da radę ruszyć dalej, pogodzić się ze stratą” – To samo.

Kolejny fragment historii Vince’a pokazuje nam początek jego znajomości z Austinem. Nie spodziewałam się w sumie, że Austin pojawi się jeszcze gdzieś poza prologiem, więc trochę mnie tym zaskoczyłaś. Ciekawe, co chłopcy mają ze sobą wspólnego i jak rozwinie się ta opowieść?

„Kobieta minęła palaczy, nie zaszczycając ich żadnym spojrzeniem i weszła do pubu.” – Brak kolejnego przecinka.
„Alys uśmiechnęła się, nie odsłaniając zębów” – Brak przecinka.
„Mężczyzna pokręcił głową, szczerząc zęby.” – Brak przecinka.
„I co, latasz po całej Anglii, zabijając wampiry, czarownice i jednorożce?” – Brak przecinka.
„Na pewno są tacy, którzy zasługują na śmierć, ale w większości te wszystkie wampiry i wróżki żyją pośród nas i zachowuję się lepiej niż wielu ludzi.” – Zachowują?

Jeśli zestawi się parę ostatnich scen, Alys i Lucyfer zaczynają ciekawić jeszcze bardziej. To jedne z tych postaci, o których myśli się przez cały czas trwania opowieści, podobnie jak Mistrz. Dzieją się inne rzeczy, ale wiadomo, że oni są gdzieś tam w tle. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki wprowadzasz kolejne powiązania między bohaterami i ich historiami.

Całość
Trochę żałuję, że nie powstało na razie więcej rozdziałów (i zastanawiam się, czy jest jeszcze szansa, że w ogóle powstaną, kiedy ostatni post został opublikowany jeszcze na początku grudnia), bo tak naprawdę nie miałam na razie szansy, by mocniej zagłębić się w ten świat. To jedna z tych opowieści, które potrzebują dużej ilości rozdziałów, by wszystkie wątki wystarczająco się rozwinęły, a ja miałam do dyspozycji tylko trzy rozdziały i prolog. Szkoda.
Jak już wcześniej wspomniałam – bardzo podoba mi się to, jak przedstawiasz swoich bohaterów. Każdy jest inny, można spokojnie rozpoznać ich nawet bez wspomnianego imienia, jeśli pojawiają się w tekście któryś raz. Na początku miałam wrażenie, że akcja dzieje się na dwóch różnych płaszczyznach – fantastycznej i rzeczywistej, które łączy jedynie Mistrz, jednak z każdym kolejnym fragmentem te światy coraz bardziej się do siebie zbliżają i przeplatają ze sobą poza postacią Mistrza. Bar przyjmujący istoty nadnaturalne w trzecim rozdziale był tego kwintesencją.
Opisy też są dobre – niczego im nie brakuje. Nie są za długie, nie są też za krótkie. I dotyczą dokładnie tego, czego powinny, nie robisz z nich przerywnika, widać, że jeśli już się pojawiają, są potrzebne. I nie obfitują w nadmierną ilość szczegółów. Całe szczęście, bo przez to mogłyby tracić na płynności, a to przy wielu scenach wydaje się bardzo ważne (chociażby prolog i scena w magazynie – to było niesamowite). Pozwalasz też sobie na żarty językowe, na przykład: Mortimer ze złością kopnął w kalendarz. Przeszkadzał mu na tej brudnej podłodze, w tym zapchlonym domu. To było świetne. Poza komizmem dobrze radzisz sobie z opisami momentów grozy, a tajemnice w tym tekście to w sumie główny element. Nic nie jest całkiem jasne, ale w ten właśnie sposób przyciągasz czytelnika, któremu ciężko się oderwać od opowiadania. Nie mam nic złego do powiedzenia o opisach.
O dialogach w sumie też, bo w końcu znalazłam tekst, w którym byłyby zapisane w odpowiedni sposób i długo nie mogłam się tym nacieszyć. Są całkiem naturalnie, nie brzmią, jakby bohaterowie pusto je recytowali. Idealnie wpasowują się w narrację, więc płynność tutaj też nie zawodzi.

Jeśli chodzi o poprawność, to w gruncie rzeczy nie miałam żadnych dużych zastrzeżeń przez większość czasu, jednak w trzecim rozdziale coś pyknęło na Twoją niekorzyść i pojawiło się trochę błędów związanych z przecinkami przed imiesłowem przysłówkowym. Nie wiem, skąd się to nagle wzięło, bo wcześniej wstawiałaś je w dobrych miejscach, a tu nagle pouciekały. Cóż, nie jest tego strasznie dużo, więc nie będę się czepiać. Jestem pewna, że to poprawisz, jeśli wrócisz do pisania. Jak na taką ilość tekstu – potknięć pojawiło się naprawdę mało, gratulacje.

65/70

Dodatkowe:
Dam jeden dodatkowy, bo w końcu trafiło się opowiadanie, które czytałam z prawdziwą przyjemnością.

Podsumowanie:
75 punktów, czyli blog jest bardzo dobry. Skłaniałabym się nawet w stronę celującego, jednak według mnie na to pojawiło się trochę zbyt mało rozdziałów i ciężko byłoby mi przy tak małej próbce powiedzieć, czy rzeczywiście fabuła jest na tyle dobra – w końcu często zdarza się, że początek wypada świetnie, a potem poziom tylko spada. Chciałabym przeczytać ciąg dalszy i mam nadzieję, że będzie mi dane. Życzę powodzenia i przepraszam, że tak niewiele napisałam o fabule, ale nie chciałam rozpisywać się jedynie o moich własnych przypuszczeniach, bo wyglądałoby to trochę jak lanie wody, a bardzo tego nie lubię.
To chyba najkrótsza ocena, jaką do tej pory napisałam…

2 komentarze:

  1. Witam :) Przepraszam, że komentarz jest nie na temat, ale miałam podać swój adres e-mail i uznałam, że tutaj będzie lepiej. :) Przypominam się krótko: Misery z exorcizamus-te.blogspot.com, pytałam o możliwość wysłania poprawek na maila i się zgodziłaś, adres: red.natalie.boo@gmail.com

    Dziękuję i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.