Oceniany blog: hogwardzcy-herosi
Autorka: Diana Finkle
Wstęp:
Ledwo spojrzałam na adres, a już nie miałam ochoty wchodzić na blog. Wszystko przez nieprawidłowy zapis słowa "hogwardzcy". Ponieważ jest Hogwart, nie Hogward, to powinno być "hogwarccy". Kolejnym minusem jest szablon - chociaż sam w sobie jest ładny i nakierowuje na tematykę opowiadania, to obramowanie ma kiepskie. Nie wtapia się w tło, mało tego, zasłania całe menu. Z kolei jeśli o same podstrony chodzi, to nie mam zastrzeżeń, informacje są uporządkowane i można się domyślić po nazwach, która zakładka jest o czym - ale na razie i tak można jedynie na ślepo klikać przez ten zasłaniający wszystko obrazek...
5/10
Treść:
Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, jest nazywanie rozdziałów po angielsku. Piszesz po polsku, więc nie uważam za konieczne wplatanie języka obcego, a "Rozdział" przecież też brzmi dobrze.
Chapter 1
Jego ADHD dawało o sobie znać, miał ochotę cisnąć w kogoś Orkanem, ewentualnie dorwać mordercę Rachel. No i zjeść ciastko. Albo lepiej hamburgera. Och bogowie, jakiż był głodny! - To pewnie miało być elementem komicznym.
O nie, teraz nikomu nie dawała swoich notatek. W końcu to sobie je zrobiła. Może było to i wredne, ale przynajmniej wiedziała, kto odzywał się do niej tylko ze względu na notatki. - Powtórzenie notatek-notatki.
Chapter 2
- Naprawdę? Miałem wrażenie, że po wczorajszym mózg ci się nieco przegrzał. - chodziło o wczorajszą wspinaczkę - Clarisse prawie oberwała strumieniem lawy w głowę. - "Chodziło" powinno być z wielkiej litery, ponieważ jest to kolejne zdanie.
W dodatku po raz pierwszy nie pomylił imienia obozowicza - Może to już lekkie czepianie się, ale akurat wcześniej już mu się zdarzyło poprawnie powiedzieć imię Percy'ego.
Po przeczytaniu dwóch rozdziałów stwierdziłam, że zapowiada się całkiem...ciekawie. Mimo że nigdy nie lubiłam takich crossoverów i sceptycznie nastawiona byłam także do Twojego opowiadania, to jednak udało Ci się mnie przekonać. W zasadzie żadna z postaci nie jest jeszcze na tyle rozwinięta, abym mogła cokolwiek powiedzieć, zresztą z fabułą też ciężko jest się zorientować, o co w ogóle chodzi. Mogę tylko powiedzieć, że akcja jest dosyć szybka - jak na początek może nawet za bardzo. Zwolnij, dobrze? Powinnaś na razie wprowadzić nas w swój świat, przedstawić postacie, miejsca. Gdybyś to zrobiła, byłoby o niebo lepiej.
Chapter 3
Leo rozejrzał się po polanie, szukając czegoś, co mogło im pomóc w walce. Bo na pewno będą musieli walczyć. Nie znalazł jednak niczego, co mogłoby mu zapewnić ochronę, ani broń. Jedyna nadzieja w Percym, który mógłby kontrolować płynący niedaleko strumyk. - Leo panuje nad ogniem, potrafi rzucić płonącą kulą stworzoną z niczego, teraz jest w lesie, więc drewienka na rozpałkę ma chyba wystarczająco, nie? Na dodatek jest to chłopak, który w trudnych sytuacjach nie traci głowy, w związku z czym coś mi tutaj nie gra.
Nie znalazł jednak niczego, co mogłoby mu zapewnić coś, ani coś - Niepotrzebny przecinek, zamiast "ani" napisz "lub". "Ani" mogłabyś napisać w zdaniu "Nie znalazł jednak tego ani tego".
Już teraz widzę, że często robisz błędy przy poprawnym zapisie dialogów, dlatego polecam Ci zajrzeć na różne strony internetowe poświęcone właśnie poprawnej pisowni - zobacz tutaj.
Czarny Pan zaczął kręcić się wokół własnej osi. Zastanawiał się, kogo pierwszego zabić. - Już to sobie wyobrażam: "Kogo by tu zabić... Może dziewczynę? Ma taką ładną bluzkę - a właśnie, trzeba by kupić nową szatę, słyszałem, że zielone będą teraz modne".
Poczekał, aż Voldemort rzucił zaklęcie. Tym razem nie uskoczył przed nim. Odbił je płazem miecza tak, by poleciało w stronę Czarnego Pana. Voldemort był tym tak zaskoczony, że nie zdążył nic zrobić. Wiedział, że nie umrze, ale ból był nie do zniesienia. Avada trafiła go w sam środek klatki piersiowej.
- Tym razem ci się udało, Jackson. Ale pamiętam o tobie - wysyczał, obrócił się i zniknął. - Tak tylko w ramach przypomnienia, kiedy ostatnim razem Voldemort oberwał rykoszetem Avadą, to stracił ciało, przeżyła tylko jego dusza i paręnaście lat zajął mu powrót. Hm...
Chapter 4
Podoba mi się scena z rozszyfrowywaniem przepowiedni - która sama w sobie też jest niczego sobie, napisałaś ją akurat w stylu Ricka Riordana, zawiera odpowiednie rymy i ciekawe zagadki. Tutaj też Chejron jest bardzo realistyczny, w przeciwieństwie do innych scen z jego udziałem, a Wielka Siódemka zachowuje się w końcu bardziej jak nastolatkowie, aniżeli bohaterowie, którzy raz za razem ratują świat (bez obrazy, ale właśnie tak ich czasami przedstawiasz). Rozwiązują całą łamigłówkę wers po wersie, nie wpadają natychmiast na rozwiązania, muszą trochę pogłówkować, a przy tym od czasu do czasu skarżą się, mamroczą pod nosem, rzucają różne uwagi itp. To nadaje całej tej scenie realizmu, którego niestety w wielu innych rozdziałach brakuje.
Nie zdawali sobie sprawy z tego, jak bardzo byli głodni. Cała przepowiednia, śmierć Rachel, walka z nieznajomym - to wszystko sprawiło, że mogliby zjeść konia albo i pegaza z kopytami. - Wiem, że już pisałam na temat jedzenia, no ale - serio? Już nawet pominę to, że przynajmniej Annabeth, jako ta rozważna i mądra, poinformowałaby obóz o jakimś niebezpiecznym osobniku, co się broni patykiem, ale kiedy umiera jakaś osoba w Obozie Herosów (a zaznaczam, że była to Wyrocznia, czyli ktoś ważny), to raczej wątpię, żeby dla wszystkich na pierwszym miejscu było jedzenie. Co, bogowie obrażą się, jak nie dostaną aromatycznego dymu na czas? Jeszcze mi, proszę, powiedz, że jej ciało nadal leży gdzieś tam na murawie.
Dobra, dalej już coś wspominasz o wielkiej smucie, ale po takim tekście mało wiarygodnie to wygląda: "Rachel zginęła. O matko, ale jestem głodny, chyba wezmę hamburgera, dobra, najadłem się, teraz mogę płakać".
Chapter 5
[Percy łaskocze Annabeth] - Przestań, Glonomóżdżku! - zdołała wydusić Ann pomiędzy salwami śmiechu.
Percy stanowczo zaprzeczył i wznowił te małe tortury. - Zaprzeczyć - "zakwestionować prawdziwość czegoś, pozostać w sprzeczności z czymś, nie uznać czegoś". Tu bardziej pasuje "nie zgodził się", "odmówił" albo po prostu "zlekceważył jej prośbę".
[Wygląd Nico] ciemne włosy, poważne oczy i blada cera idealnie pasowały do czarnej bluzki i spodni. - Nie żeby coś, ale blada cera niekoniecznie ładnie wygląda w połączeniu z czarnymi ubraniami, ja bym raczej uznała, że taki ktoś jest chory (albo reprezentuje jakąś subkulturę). Druga sprawa - chłopcy raczej nie noszą bluzek, jak już to koszulki i t-shirty.
Chapter 6
Kiedy usłyszał, jak Pansy Parkinson woła go po imieniu i zobaczył, jak biegnie ku niemu, i wywraca się na swoich dziesięciometrowych szpilkach, pomyślał, że ma jej dość. Parkinson była już całkiem blisko, a Draco mimowolnie wyciągnął przed siebie rękę. Dziewczyna padła na podłogę i zaczęła chrapać. - Wiesz, to bardzo denerwujące, jak Pansy jest przedstawiana jako taka pusta laleczka przystawiająca się do Dracona. A to ostatnie zdanie - nie kapuję, o co w nim chodzi, prawdopodobnie miał to być kolejny element komiczny? Hmm... Haha?
Nadal pamiętał reakcję ojca, gdy nakrył go w nocy - Literówka. Często Ci się zdarzają własnie takie z "ł" na końcu czasownika.
Percy nie wydawał się być do końca przekonany - "Wydawać się być" jest nieprawidłowym sformułowaniem. Usuń "być".
Annabeth uśmiechnęła się do Percy'ego i mieli zamiar pójść nad jezioro - Coś mi w tym zdaniu nie pasuje. Może raczej: "Annabeth i Percy uśmiechnęli się do siebie i zaczęli iść w stronę jeziora".
Podsumowując pierwsze sześć rozdziałów - ogromnie kłopotliwe jest czytanie na zmianę w jednym rozdziale o przygodach w Hogwarcie i Obozie Herosów. Gdyby jeszcze każda z nich była długa, to byłoby to naprawdę świetne, w wielu książkach jest coś takiego, ale kiedy ty dwa akapity napiszesz o Hogwarcie i zaraz potem tyle samo o obozie, by znów przejść do Hogwartu... Rozumiesz, o co mi chodzi. Chcesz wywołać napięcie, rozumiem to, ale gdy powtarza się to tyle razy, to zamiast zaciekawienia, czytelnik odczuwa jedynie irytację. Od rozdziału siódmego zaczęłaś na szczęście poświęcać jeden rozdział jednemu miejscu.
Odniosę się na chwilę do czcionki. W każdym rozdziale używasz innej, na dodatek często w połowie zdania zmienia ona kolor. Czy to wredne chochliki maczały w tym palce, czy to Twoje niedopatrzenie - proszę, napraw to. Notki nabierają przez to niechlujnego wyglądu.
Chapter 12
[Rozmyślania Hermiony] Nie, tylko jestem Venideum, mam Mroczny Znak na lewej ręce i służę Voldemortowi.
Hermionie ten znak pojawił się znikąd i nie potrafiła tego wytłumaczyć. To oczywiste, że pierwsze co robi w takiej sytuacji, to pogodzenie się z tym, że ma służyć największemu wrogowi i zbrodniarzowi zamiast poinformowania o tej anomalii dyrektora. Tak, prawdziwa Hermiona właśnie tak zareagowałaby na sytuację kryzysową. Pewnie w Malfoy Manor powiedziała do Bellatrix, że sama sobie wyryje nożem w ramieniu słowo "szlama"?
Wszyscy bohaterowie są niesamowicie stereotypowi. Nie rozwinęłaś i nie pokazałaś nam ich osobowości. Hermiona to dziewczyna, która cały czas się uczy, ale ma tego już trochę dosyć. Najważniejsze dla niej są plotki z Ginny, jej najlepszą przyjaciółką. Po tym jak się dowiaduje, że jest venideum, idzie od razu do biblioteki, fakt, ale zachowuje się jak pusta lala, której się coś nie spodobało. W dodatku cały czas pomiata Ronem, często w ogóle nie myśli racjonalnie - a przypomnijmy, że akurat tak dziewczyna do każdej kłopotliwej sytuacji podchodziła ze spokojem i zawsze to ona ratowała przyjaciołom tyłki. We wszystkich częściach HP radziła Harry'emu, by ten poszedł do Dumbledore'a, gdy tylko go rozboli blizna, a tutaj nie robi nic.
Draco to zły chłopiec, mający w czterech literach zdanie innych, ale jest też smutny i pokrzywdzony, bo dorastał w rodzinie bez miłości i z ojcem despotą - jak on cały czas tak nad tym myśli, to normalnie sama bym już mu żyletkę podała, żeby tylko przestał. Rozumiem, że chciałaś ukazać Dracona jako męczennika, który nie był zły z wyboru, ale przypominanie o tym na każdym kroku nie jest potrzebne.
Ron - zakochany w Hermionie sługus, ma siostrę Ginny, jest rudym zazdrośnikiem. To wszystko, co można na podstawie dwunastu rozdziałów wywnioskować z tekstu. Rozumiem, nie jest to ważna dla fabuły postać, ale skoro wprowadzasz już bohaterów pobocznych, to dobrze byłoby wiedzieć o nich nieco więcej.
O Percym, Annabeth, Nico, Leonie i Piper wiemy tylko, kim są ich boscy rodzice oraz jak wyglądają (czyt. kolor oczu i włosu). Do tego mamy charaktery broń-borze-niestereotypowe: Percy - fajny przystojniak, Annabeth - mądra sztywniaczka, Nico - tró emo (ale zamiast żyletki ma miecz), Leo - śmieszny imprezowicz, Piper - ładna i mądra-mimo-że-jest-córką-Afrodyty.
Rozdziałów było już naprawdę sporo. Nawet nie narzekałam jakoś na początku, myśląc, że jeszcze rozwiniesz charaktery bohaterów, ale nie powinno być tak, że skoro są to postacie zaczerpnięte z jakichś książek, to nie trzeba opisywać ich już w fanfiku. Wyobraź sobie, że trafiasz na kogoś, kto jest zaciekawiony Twoją opowieścią, ale ani Harry'ego Pottera, ani serii o herosach nie czytał. Dla kogoś takiego postacie będą po prostu nudne, nijakie, bez wyrazu. Powinnaś je dopracować, na razie są za płytkie.
Tempo akcji na początku gnało na łeb, na szyję, ale potem zwolniłaś, co Ci się chwali. Udało Ci się przykuć moją uwagę, a potem starałaś się, żebym się nie znudziła - przystopowałaś, ale cały czas działo się coś nowego, niezrozumiałego i ciekawego, jak chociażby wprowadzenie venideum. Sam pomysł na fabułę też jest niczego sobie, z czymś takim się jeszcze nie spotkałam. Jedyne, co mi nie przypadło do gustu, to wątek Piper przeklętej przez Hadesa. Jakoś tak cała tamta scena brzmiała dziwnie, jakbyś w ostatniej chwili sobie to wymyśliła i wprowadziła do gotowego rozdziału. Później nie było do tego już żadnego nawiązania, więc nie wiem, czy ta scena była w ogóle konieczna.
Jeśli o opisy chodzi, to są ubogie i ciężko cokolwiek z nich wywnioskować. Gdyby nie fakt, że czytałam obie serie, na których Twój blog się opiera, to nie miałabym pojęcia, gdzie kto jest, co robi i o co w ogóle chodzi. Jest też krucho z opisywaniem uczuć. Widać to zwłaszcza przy takich momentach, które powinny zszokować czy zaniepokoić bohaterów, jednak Ty potrafisz tylko nazwać uczucia (zaniepokoił się, stał zszokowany itp.). A gdzie objawy? Trzęsące się ręce, nieobecny wzrok, nerwowe ruchy...?
Z poprawnością nie ma u Ciebie jakichś większych kłopotów. Nie robisz błędów interpunkcyjnych ani ortograficznych. Twoim problemem jest natomiast nieznajomość zasad zapisywania dialogów. Wyżej podałam Ci już link do jednej przydatnej strony (swego czasu sama też się wiele tam nauczyłam, więc Tobie również powinno pomóc). Radzę Ci także czytać rozdziały przed ich publikacją, bo często wkradają się literówki.
44/70
Dodatkowe punkty:
Dam Ci jeden za muzykę, która nie włącza się samoistnie, a jednocześnie nawiązuje do tematyki opowiadania.
1/2
Podsumowanie:
Otrzymałaś równo 50 punktów z 82 możliwych , co daje Ci solidną ocenę dostateczną. Na chwilę obecną nie mogłabym Ci postawić żadnej wyższej oceny, ale mam nadzieję, że po zastanowieniu dojrzysz luki w Twoim opowiadaniu i postarasz się je naprawić. Pamiętaj też, że opowiadanie ma potencjał, musisz się tylko bardziej przyłożyć. Staraj się też myśleć mniej stereotypowo, aby móc stworzyć ludzi, którzy zachowywaliby się jak prawdziwi. Powodzenia!
Wszyscy bohaterowie są niesamowicie stereotypowi. Nie rozwinęłaś i nie pokazałaś nam ich osobowości. Hermiona to dziewczyna, która cały czas się uczy, ale ma tego już trochę dosyć. Najważniejsze dla niej są plotki z Ginny, jej najlepszą przyjaciółką. Po tym jak się dowiaduje, że jest venideum, idzie od razu do biblioteki, fakt, ale zachowuje się jak pusta lala, której się coś nie spodobało. W dodatku cały czas pomiata Ronem, często w ogóle nie myśli racjonalnie - a przypomnijmy, że akurat tak dziewczyna do każdej kłopotliwej sytuacji podchodziła ze spokojem i zawsze to ona ratowała przyjaciołom tyłki. We wszystkich częściach HP radziła Harry'emu, by ten poszedł do Dumbledore'a, gdy tylko go rozboli blizna, a tutaj nie robi nic.
Draco to zły chłopiec, mający w czterech literach zdanie innych, ale jest też smutny i pokrzywdzony, bo dorastał w rodzinie bez miłości i z ojcem despotą - jak on cały czas tak nad tym myśli, to normalnie sama bym już mu żyletkę podała, żeby tylko przestał. Rozumiem, że chciałaś ukazać Dracona jako męczennika, który nie był zły z wyboru, ale przypominanie o tym na każdym kroku nie jest potrzebne.
Ron - zakochany w Hermionie sługus, ma siostrę Ginny, jest rudym zazdrośnikiem. To wszystko, co można na podstawie dwunastu rozdziałów wywnioskować z tekstu. Rozumiem, nie jest to ważna dla fabuły postać, ale skoro wprowadzasz już bohaterów pobocznych, to dobrze byłoby wiedzieć o nich nieco więcej.
O Percym, Annabeth, Nico, Leonie i Piper wiemy tylko, kim są ich boscy rodzice oraz jak wyglądają (czyt. kolor oczu i włosu). Do tego mamy charaktery broń-borze-niestereotypowe: Percy - fajny przystojniak, Annabeth - mądra sztywniaczka, Nico - tró emo (ale zamiast żyletki ma miecz), Leo - śmieszny imprezowicz, Piper - ładna i mądra-mimo-że-jest-córką-Afrodyty.
Rozdziałów było już naprawdę sporo. Nawet nie narzekałam jakoś na początku, myśląc, że jeszcze rozwiniesz charaktery bohaterów, ale nie powinno być tak, że skoro są to postacie zaczerpnięte z jakichś książek, to nie trzeba opisywać ich już w fanfiku. Wyobraź sobie, że trafiasz na kogoś, kto jest zaciekawiony Twoją opowieścią, ale ani Harry'ego Pottera, ani serii o herosach nie czytał. Dla kogoś takiego postacie będą po prostu nudne, nijakie, bez wyrazu. Powinnaś je dopracować, na razie są za płytkie.
Tempo akcji na początku gnało na łeb, na szyję, ale potem zwolniłaś, co Ci się chwali. Udało Ci się przykuć moją uwagę, a potem starałaś się, żebym się nie znudziła - przystopowałaś, ale cały czas działo się coś nowego, niezrozumiałego i ciekawego, jak chociażby wprowadzenie venideum. Sam pomysł na fabułę też jest niczego sobie, z czymś takim się jeszcze nie spotkałam. Jedyne, co mi nie przypadło do gustu, to wątek Piper przeklętej przez Hadesa. Jakoś tak cała tamta scena brzmiała dziwnie, jakbyś w ostatniej chwili sobie to wymyśliła i wprowadziła do gotowego rozdziału. Później nie było do tego już żadnego nawiązania, więc nie wiem, czy ta scena była w ogóle konieczna.
Jeśli o opisy chodzi, to są ubogie i ciężko cokolwiek z nich wywnioskować. Gdyby nie fakt, że czytałam obie serie, na których Twój blog się opiera, to nie miałabym pojęcia, gdzie kto jest, co robi i o co w ogóle chodzi. Jest też krucho z opisywaniem uczuć. Widać to zwłaszcza przy takich momentach, które powinny zszokować czy zaniepokoić bohaterów, jednak Ty potrafisz tylko nazwać uczucia (zaniepokoił się, stał zszokowany itp.). A gdzie objawy? Trzęsące się ręce, nieobecny wzrok, nerwowe ruchy...?
Z poprawnością nie ma u Ciebie jakichś większych kłopotów. Nie robisz błędów interpunkcyjnych ani ortograficznych. Twoim problemem jest natomiast nieznajomość zasad zapisywania dialogów. Wyżej podałam Ci już link do jednej przydatnej strony (swego czasu sama też się wiele tam nauczyłam, więc Tobie również powinno pomóc). Radzę Ci także czytać rozdziały przed ich publikacją, bo często wkradają się literówki.
44/70
Dodatkowe punkty:
Dam Ci jeden za muzykę, która nie włącza się samoistnie, a jednocześnie nawiązuje do tematyki opowiadania.
1/2
Podsumowanie:
Otrzymałaś równo 50 punktów z 82 możliwych , co daje Ci solidną ocenę dostateczną. Na chwilę obecną nie mogłabym Ci postawić żadnej wyższej oceny, ale mam nadzieję, że po zastanowieniu dojrzysz luki w Twoim opowiadaniu i postarasz się je naprawić. Pamiętaj też, że opowiadanie ma potencjał, musisz się tylko bardziej przyłożyć. Staraj się też myśleć mniej stereotypowo, aby móc stworzyć ludzi, którzy zachowywaliby się jak prawdziwi. Powodzenia!
hm, co ze mną? bez specjalnego marudzenia, ale wolałabym wiedzieć, co się dzieje.
OdpowiedzUsuńbez-sarkazmu.mylog.pl
Wystawiłam Ci odmowę, miałam ją jako pierwszą opublikować, noale...
UsuńMoim zdaniem głupio wyszło, że autorka ocenianego bloga nic nie napisała... Wgl to fajnie ta ocena z gifami wygląda. Tylko te wszystkie komentarze takie sarkastuczne, że przez chwilę myślałam, że przypadkowo czytam analizę jakiegoś opka, nie poważną ocenę...
OdpowiedzUsuńDo sedna. Ja tak się tylko chciałam spytać, kiedy mniej więcej planujecie z powrotem przyjmować zgłoszenia? Bo patrzyłam, że każda z was ma w kolejkach już tylko po 2, 3 blogi - nie sądzicie, że moglibyśmy się już zgłaszać?
"Kogo by tu zabić... Może dziewczynę? Ma taką ładną bluzkę - a właśnie, trzeba by kupić nową szatę, słyszałem, że zielone będą teraz modne".
Modny Voldek zawsze spoko <3
Z tą analizą to tak przypadkowo wyszło. Wszystko pisałam wg nowych kryteriów, czyli jak znalazłam jakąś niezgodność z kanonem, to zapisywałam od razu swoje przemyślenia na ten temat, pewnie stąd to porównanie.
UsuńCo do kolejki - nie wiem, jak u innych dziewczyn, ale ja zamierzałam pozbyć się najpierw wszystkich blogów, dopiero wtedy odblokować u siebie. A wiesz, nawet napisanie dobrych ocen, jak mówisz 2, 3 blogów, może trochę czasu zająć :)
Z tą kolejką to wypowiem się też o sobie - również wolałabym ocenić wszystko, co tam mam, zanim odblokujemy zgłoszenia, ale jeśli reszta będzie innego zdania, to się dostosuję, bo tragedii nie ma. Patrzyłam na inne ocenialnie i w porównaniu z resztą mamy tutaj niesamowity luz w kolejkach :P
Usuń"Chodziło" powinno być z wielkiej litery, ponieważ jest to kolejne zdanie.
OdpowiedzUsuńRusycyzm.
całkiem...ciekawie.
Brak spacji po wielokropku.
Podoba mi się scena z rozszyfrowywaniem przepowiedni - która sama w sobie też jest niczego sobie, napisałaś ją akurat w stylu Ricka Riordana
Zdecyduj się na jednolite wydzielanie. Albo myślniki, albo przecinki. // Powtórzenie.
Nie żeby coś, ale blada cera niekoniecznie ładnie wygląda w połączeniu z czarnymi ubraniami, ja bym raczej uznała, że taki ktoś jest chory (albo reprezentuje jakąś subkulturę).
Bezedura.
Piper - ładna i mądra-mimo-że-jest-córką-Ateny.
Mądra, mimo że jest córką Ateny? Aha.