145# Ocena bloga krzywe-odbicie

Jest to ostatnia ocena Ej-dzi Z., którą napisała jeszcze przed podjęciem decyzji o odejściu.

Oceniająca: Ej-dzi Z.
Adres: krzywe-odbicie
Autor: CriminalEye



Wstęp:
Pierwszy raz, widząc adres bloga o tej nazwie, uśmiechnęłam się. Nazwa jest chwytliwa, prosta i posiada także metaforę. Po zapoznaniu się z treścią zauważyłam, że pojawia się w wypowiedzi tylko raz. Czy zrobiłaś to celowo? Pewnie tak, ale dalej nic o tym nie jest wspomniane, jakbyś chciała ukryć ten fakt. Podświadomie tworzy się we mnie idea dalszego rozwinięcia tych słów.
Teraz przejdę do wyglądu ogólnego, który jest miły dla oka. Podoba mi się istota wyciągająca swoje macki po mnie, jakby chciała schwytać w sieć opowiadania. Po przejrzeniu treści ewidentnie nasuwa mi się na myśl, że ma związek z opowiadaniem. Mam wrażenie, że obrazek pasuje do dwóch postaci, które przedstawiłaś. Umiarkowane kolory są dobre, wprowadzają stan melancholii i spokoju. Nie rozumiem tylko jednego - dlaczego masz trzy archiwa na blogu? Dwa z nich służą jako spis treści, ale co za dużo, to nie zdrowo. Wystarczy jedno. I jeszcze taka mała uwaga estetyczna - nie podoba mi się, że na końcu postów jest dużo białej przestrzeni.
Pozwolę sobie tutaj zacytować słowa, które zawarte są w Twoim tekście: "Każde słowo kryje za sobą setki myśli, które pojawiają się naraz, w jednym momencie w naszych głowach". Dlaczego właśnie one? Ponieważ tak właśnie jest w Twoim opowiadaniu, tylko nie wiem, czy potrafiłabym moje myśli przekazać tutaj. Mam nadzieję, że choć trochę temu podołałam.
9,5/10

Treść:
Na początku może zapowiem, że ocenę skonstruowałam poprzez ogólny zarys. Nie wiem, czy dałabym radę pisać o każdym rozdziale z osobna. Sądzę, że nie miałoby to sensu, ponieważ część akcji „przeskakuje” do następnego wpisu. Czytałam każdy fragment i kiedy dalej szłam, to elementy z poprzednich rozdziałów zostawały mi wyjaśniane. Nigdy nie spotkałam się, żebyś porzuciła choćby małą osobę, prawie nic nieznaczącą. Każdego starałaś się przedstawić, wyjaśnić przyczynę jego istnienia.
W jednej z zakładek poinformowałaś, że dopiero po czwartym rozdziale robi się interesująco, może jest to prawdą, ale nie zmienia faktu, że początek jest jak najbardziej potrzebny. Dopiero po przewertowaniu dwudziestu rozdziałów doszłam do wniosku, że miałaś rację, tylko nie potrafię stwierdzić, co było nie tak wcześniej. Wynika to chyba z tego, iż pierwsze rozdziały to pokaz świata, jego problemy i zapoznanie czytelnika z Twoim światem, w którym, można powiedzieć, rządzą banały. Samo słowo Lustro, pisane wielką literą, wywołuje uśmiech. Jednak trzeba mieć się zawsze na baczności i gdy wdrążymy się bardziej w fabułę, już nie jest tak do śmiechu. W efekcie toczą się poważne sprawy i nie wolno zniechęcać się na początku.
Świat przedstawiony jest rozbudowany. Tworzysz zupełnie nową planetę - Kathos, która dzieli się na części. Brakuje mi niestety w tym wszystkim opisów tych miejsc, są minimalne w porównaniu do przedstawienia budynków. Nie wdrążasz się w szczegóły przy nich, tak jak przy pokazaniu pomieszczeń, na przykład w Proteusie. Właśnie tam podoba mi się słownictwo, jakiego używasz do odtworzenia wyglądu budowli tego świata. Twoja wiedza na temat architektury nie kończy się tak łatwo. Wiesz, o czym piszesz.
Charakteryzujesz postacie na różne sposoby, są jak najbardziej wyraźne. Każda z nich ma własne zwyczaje, wypowiada się swoim specyficznym stylem i specjalizuje w czym innym. Wszystkim bohaterom powinnam poświęcić chwilę uwagi.
Należy Ci się pochwała za stworzenie Mirzy. To sympatyczny nastolatek, który wciąż trzyma się zasad wpojonych mu w dzieciństwie. Jest trochę nieporadny, nieświadomy i tym podbija serca. Każdy fragment z nim naprawdę mnie ciekawi. Pewnie dzieje się tak dzięki temu, iż jest w tym wszystkim nowy, podobnie jak czytelnik, i to razem z nim ma okazję przybliżyć się do tego świata. Nie wie, że posiada w sobie duży potencjał, bo nikt mu tego nigdy nie uświadomił. To sprawia, że nie jest egoistyczny i dumny z siebie i ze swojego daru. Wydaje się przeciętny, ale ma w sobie pewien urok. Wszystko opiera się na jego osobie, która zaczyna dowiadywać się faktów o świecie jego rodziców.
Moją sympatię zjednała sobie Nea. Stoi wysoko, patrząc, że ma czwartą klasę, ale nie może przejść dalej, ponieważ troszczy się o nią przyjaciel i brat. Jest dla nich małą dziewczynką, którą trzeba chronić. Jej brat tryska odmiennością i mimo jego specyficznego charakteru, można wskazać dobre cechy.
Zastanawiająca osoba to Nokia. Początkowo przedstawia się trochę kulawo, ale z dalszym biegiem akcji, a zwłaszcza gdy pojawiają się fragmenty jej myśli, staje się bardziej "wypukła", wyrazistsza. Na pewno jej psychika jest ciekawa i myślę, że masz tu duży potencjał do rozwinięcia.
W niektórych sytuacjach wprowadzasz całą masę bohaterów, tworząc tłum trudny do przyswojenia. Może to zabrzmi dziwnie, ale wydaje mi się, że zdajesz sobie z tego sprawę i postępujesz umyślnie. Wyłaniamy tylko osoby, które są najważniejsze, a cała reszta tworzy tło dla nich.
Imiona bohaterów i nazwy są bardzo oryginalne. Ciekawi mnie najbardziej Proteus – nie wiem, czym się kierowałaś, wybierając właśnie tę nazwę dla organizacji. Istnieje wiele możliwości. To samo tyczy się innych. Pochodzą czasem od dziwnym rzeczy. I to jest piękne.
Co do kierunków, które rozwijasz w opowiadaniu, jestem zaspokojona. Nie tylko fantastyka, ale także przemyślenia, nutka humoru, a także uczucia za to odpowiadają. Rozwijasz więzi i kształtujesz drogi bohaterom. Na początku miałam małe braki co do tego, ale to miało charakter wejścia na nową drogę, poznania nowych ludzi. Z biegiem akcji pozwala się na przywiązanie i określenia sympatii do występujących postaci.
Masz wypracowany swój styl. Cechuje się on między innymi wtrąceniami refleksji bohaterów oraz używaniem bardzo zawiłych zdań. Z jednej strony bardzo dobrze to świadczy, że chcesz pokazać więcej, ale dla czytelnika jest to trochę męczące. Po jakimś czasie traci się wątek i należy wrócić do początkowej, głównej myśli, by przypomnieć sobie, o co chodziło. W trzecim rozdziale zrobiłaś taką celową „odskocznię” chronologiczną. Spowodowało to zamęt i zdezorientowanie, ale gdy dochodzi się do następnego tekstu, załapuje się już ten rytm. Podobnie wprowadziłaś list jako zarodek historii. Jest ciekawy, ale także trudny, bo wstępnie nie wiadomo, o co biega. Myślę, że ktoś, kto pierwszy raz zagląda do Ciebie, może po tym wstępie po prostu sobie odpuścić. Konkretny opis przeżyć może być chyba zbyt drastyczny jak na początek. Po przeczytaniu dalszych rozdziałów zrozumie się sens prologu i dopasuje się informacje. Wpierw nie miałam pojęcia, co czytam. Gdy ma się taki syndrom, staje się to denerwujące dla czytelnika. W takim momencie miałby ochotę uciec. Twoją cechą rozpoznawczą jest zawiłość treści. Jednak gdy przejdzie się do kolejnych rozdziałów, zaczyna dopasowywać się elementy i układa się bardzo dobra historia.

Błędy:
Rozdział piąty:
„Ralph zauważył, że jego towarzysza wytrzasnęła skądś stare zaklęcia…”. – W słowie podkreślonym wystąpiła literówka.
„…, że jemu opiekunowi zależało…”. – Podkreślone słowo zamienić na „jego”.
„ – Jestem z was dumni, kochani…”. – Podkreślone słowo zamienić na „dumny”.

Rozdział szósty
„…podeszła do Olliego” – Literówka. Przed „o”, dopisać „d”.
„Oparł naburmuszony łokieć o stół…” – „Naburmuszony, oparł łokieć o stół…”

Rozdział siódmy
„Takeo poczuł, jak kropelki potu wystąpiły mu na czoło.” – Literówka.

Rozdział dziewiąty
„Pamiętajcie, ze niecierpliwość oraz uległość…”. – Literówka.

Rozdział piętnasty
„Wepchnęła tamj swój…” – Literówka.

Rozdział dziewiętnasty
„…głaskać go policzku…” – Literówka. Zamiast „go” to „po”.
Cy kochałem?”- Literówka.

Rozdział dwudziesty
„… przed twoim urodzeniem się…” – Niepotrzebne „się” lub podkreślone zamienić na „narodzeniem”.

Błędy to najczęściej literówki i małe potknięcia słowne, nic po za tym. Co tu dużo mówić - jesteś mistrzem interpunkcji, choć zawiłość zdań wydaje mi się tutaj małą przeszkodą. Wystarczyłaby chwila uwagi przy czytaniu, nawet jeśli rozdziały są długie.
68/70

Dodatkowe punkty:
Za opowiadanie, które jest tak dopracowane, że wciąga i potrafi zachwycić.
1/2

Podsumowanie:
Można uznać, że mam problem z wyłapaniem rzeczy do poprawek. W Twoim tekście króluje dobrze zorganizowana fantastyka. Nowy świat, który odzwierciedla wszystko. Dlatego z czystym sercem daję Ci 78,5 na 82, czyli celujący.

10 komentarzy:

  1. Witam!
    Na samym początku serdecznie dziękuję za ocenę. Komentarz będę pisała na bieżąco i postaram się odnieść do wszystkiego, co będę chciała przedyskutować, dlatego przepraszam, jeśli będę mówić trochę chaotycznie. Nie wiem tylko, czy, Ej-dzi Z., jeszcze tu wejdziesz i odpowiesz na mój komentarz? Chciałabym mimo wszystko trochę podyskutować, to ważna część oceny. No, a teraz lecim, odnośnie konkretnych fragmentów:

    Po zapoznaniu się z treścią zauważyłam, że pojawia się w wypowiedzi tylko raz. Czy zrobiłaś to celowo? Pewnie tak, ale dalej nic o tym nie jest wspomniane, jakbyś chciała ukryć ten fakt. Podświadomie tworzy się we mnie idea dalszego rozwinięcia tych słów. – zrobiłam to celowo, ale wpadłam na to dopiero podczas pisania tych słów. Szczerze mówiąc, Krzywe odbicie to dość duża improwizacja, dopiero w -nastych rozdziałach w głowie zarysował mi się jakiś bardziej szczegółowy i przemyślany plan.

    Podoba mi się istota wyciągająca swoje macki po mnie, jakby chciała schwytać w sieć opowiadania. – Macki. <3 To są pazury, no ale mackami też można je nazwać. Z ciekawości, do których postaci Ci ona pasuje? Podejrzewam, że jedną z nich jest Ama (tak, mnie też się ona z nią kojarzy, chociaż szablon pobrałam z Zaczarowanych szablonów już dłuuugi czas po rozpoczęciu KO.), ale kto drugą?

    Nigdy nie spotkałam się, żebyś porzuciła choćby małą osobę, prawie nic nieznaczącą. Każdego starałaś się przedstawić, wyjaśnić przyczynę jego istnienia. - Noo.... A Gracja, Nasaya i Ramiel? Tak się pojawili i znikli, choć w gruncie rzeczy to dzięki nim Fio poznał Darnella, ale mimo wszystko mam wrażenie, że nie zostali odpowiednio przedstawieni. Oczywiście, mam zamiar do nich wrócić (a zwłaszcza do Gracji, laska przebywa gdzieś w nieznanym miejscu w gnijącym ciele swojej ciotki, sama nie wierzę, że jej to zrobiłam), ale to już nie w tej wersji, której raczej nie mam zamiaru już kontynuować (a przynajmniej coraz bardziej się do tego skłaniam).

    Dopiero po przewertowaniu dwudziestu rozdziałów doszłam do wniosku, że miałaś rację, tylko nie potrafię stwierdzić, co było nie tak wcześniej. – przede wszystkim pierwszy a dwudziesty rozdział dzieli chyba ponad półtora roku, styl mi się znacznie zmienił przez ten czas. Po drugie – jak już wspomniałam na górze – KO to improwizacja, kiedy zaczynałam je pisać, nie miałam absolutnie żadnego planu, fabułę w pierwszych rozdziałach wymyślałam na bieżąco, dlatego są tak uciążliwe. Właściwie wszystko zaczęłam sobie układać nawet nie w okolicach czwartego-piątego, a ósmego-dziesiątego, po „wycieczce” Mirzy i Nei do Kvathii. A tak poważniej zaczęłam o KO myśleć dopiero w późnych -nastyvh.

    Nie rozumiem tylko jednego - dlaczego masz trzy archiwa na blogu? Dwa z nich służą jako spis treści, ale co za dużo, to nie zdrowo. Wystarczy jedno. I jeszcze taka mała uwaga estetyczna - nie podoba mi się, że na końcu postów jest dużo białej przestrzeni. – już wyjaśniam. Pierwsze archiwum, po lewej, z miesiącami, to alternatywa dla osób, które wolą w ten sposób przeglądać, ile jest rozdziałów i ile ich w danych miesiącach było napisanych. Nad archiwum znajduje się rozwijana lista – dla osób, które właśnie weszły na bloga i chcą zacząć czytać konkretny rozdział. Rozwijana lista pod rozdziałami zaś jest dla osób, które właśnie są w trakcie czytania i przeskakują z jednego rozdziału na kolejny; wcisnęłam ją tam, bo rozdziały mam długie i każdorazowe wracanie na samą górę strony po przeczytaniu rozdziału może być uciążliwe. Co do białej przestrzeni – mnie też to niestety denerwuje, próbowałam coś z tym zrobić zaraz po dodaniu tego szablonu, ale niestety nie mam bladego pojęcia, dlaczego tak się dzieje. Stwierdziłam też, że jest to rzecz tak mało ważna, że nie chce mi się o nią dobijać na Zaczarowanych Szablonach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku może zapowiem, że ocenę skonstruowałam poprzez ogólny zarys. Nie wiem, czy dałabym radę pisać o każdym rozdziale z osobna. – powiem tak: zarówno mnie to cieszy, jak i smuci. Cieszy, bo nie chciałam widzieć szczegółowej analizy pierwszych rozdziałów (nie zależy mi, niech ten szajs odejdzie w niepamięć, wstyd mi, że kiedyś tak pisałam), a także rozumiem, że tak piszesz, bo ja – gdy komentuję jakieś opowiadanie – komentarz konstruuję podobnie. Uważam po prostu, że nie ma sensu czepiać się w pierwszych rozdziałach o coś, co może zostać wyjaśnione w kolejnych. Jeżeli w ostatnim wywieszonym na blogu nadal nie znajdę odpowiedzi na coś, co mnie zaciekawiło w pierwszym rozdziale, to wtedy o tym wspomnę.

      Smuci mnie jednak, bo mimo wszystko (ten akapit piszę już po przeczytaniu oceny) niewiele się dowiedziałam. W całym opowiadaniu są fragmenty, na których temat chciałabym zawsze poznać opinię jakiejkolwiek oceniającej (dwa sny Mirzy, opis sztucznego Gran Mirall w Proteusie, teoria, jaką wciskają do głowy biednego, zahukanego Fiorenza Darnell z Cyrylem, Jiwa, dziadek Mirzy, oczy Nei, Roderic i jego postawa życiowa... No dobra, mnóstwo tego, ale oczywiście nie chcę, abyś teraz mi o wszystkim opowiadała – ogólne wrażenie mi już wystarczy, gdybym dostała gorszą ocenę, to bym się domagała jakichś szczegółowych wyjaśnień (:).

      Samo słowo Lustro, pisane wielką literą, wywołuje uśmiech. – oj, uwierz, miałam niemały dylemat, czy pisać je wielką, czy małą. W końcu zdecydowałam się na wielką, aby odróżnić magiczne lustra od normalnych, które w gruncie rzeczy też w opowiadaniu występują. Zastanawiam się, czy w nowej wersji KO, nad którą właśnie pracuję, nadal tak robić czy może raczej jednak wybrać małą literę (albo w ogóle wymyślić dla Luster jakąś nazwę własną).

      Brakuje mi niestety w tym wszystkim opisów tych miejsc, są minimalne w porównaniu do przedstawienia budynków. Nie wdrążasz się w szczegóły przy nich, tak jak przy pokazaniu pomieszczeń, na przykład w Proteusie. – tak, zdaję sobie z tego sprawę. Budowanie świata przedstawionego to moja bolączka, ale to poniekąd też przez to, że kiedy zaczynałam wszystko pisać, nie miałam w głowie absolutnie żadnej mapy. Zdecydowana większość niedociągnięć i logicznych czy merytorycznych błędów z tego wynika. Ale co do jeszcze opisów miejsc natury itp. – takim pierwszym prawdziwym opisem jest dopiero opis Prilii, tj. szkaradnego lasu, w rozdziale dziewiętnastym. W ogóle świat, który wykreowały Serca (czy raczej podział świata), o którym mówiła Asha, jest takim zaczątkiem opisu przyrody – bo mimo wszystko stoi on w opozycji ze światem nowoczesnym, w którym Mirza i inni żyją.

      Pewnie dzieje się tak dzięki temu, iż jest w tym wszystkim nowy, podobnie jak czytelnik, i to razem z nim ma okazję przybliżyć się do tego świata. – bardzo się cieszę, że porównałaś go do czytelnika, taki był poniekąd mój cel... :) Bo w sumie nie można powiedzieć, aby Mirza się czymś bardzo wyróżniał – oczywiście, ma Jiwę, zostaje wplątany w sprawę Gran Mirall i powoli zaczyna mieć bzika na punkcie zdobycia tego Lustra, ale na pierwszy rzut oka jest dość... pospolitą i uniwersalną postacią. I właściwie nikt się nim jakoś bardzo prócz Ashy, Felipe'a i Luli (ewentualnie jeszcze Mistrza) nie przejmuje – bo dla rówieśników może być trochę nijaki.

      Stoi wysoko, patrząc, że ma czwartą klasę, ale nie może przejść dalej, ponieważ troszczy się o nią przyjaciel i brat. – zarówno nie może, ale też nie chce. Bardziej smuci ją nie to, że nie mogła wziąć udziału w Turnieju, ale to, że stało się to przez Nava i Yuna. Ale cieszę się, że zdobyła Twoją sympatię, starałam się kreować ją na spokojną, normalną osobę (a przynajmniej taka jest na razie w opowiadaniu), o lekkich skłonnościach pesymistycznych może, ale w każdym razie nie jest tak dziwna jak jej brat. Navid to świr i postać tak wybitnie nierealistyczna, że aż głowa mała.

      Usuń
    2. Nokia. Początkowo przedstawia się trochę kulawo, ale z dalszym biegiem akcji, a zwłaszcza gdy pojawiają się fragmenty jej myśli, staje się bardziej "wypukła", wyrazistsza. Na pewno jej psychika jest ciekawa i myślę, że masz tu duży potencjał do rozwinięcia. – Nokia na początku miała być „tą piękną i dumną zalotką dla Mirzy bez żadnych wad, czyli pierwszym potencjalnym romansem chłopaka”, ale na szczęście poszłam rozum do głowy i w jej pamiętniku zaczynam opisywać jej lekką dwulicowość (która jednak nie wzbudza zgorszenia, a prędzej współczucie czy zdziwienie, chociaż jeśli ktoś Nokii nie znosi – to jej już do końca nie polubi) i religijność (w drugiej wersji KO zrobię to naturalniej, bo w sumie dopiero w -nastym rozdziale wyskoczyłam z jej uwielbieniem do Pana Kresów...). Ogółem jej postać jest niestety pozostałością z opowiadania mangowego, które dawno pisałam, a w którym każdy z bohaterów był – tak jak w M&A – kompletnie nielogiczny, nierealistyczny i mający mało, ale za to bardzo wyrazistych cech.

      W niektórych sytuacjach wprowadzasz całą masę bohaterów, tworząc tłum trudny do przyswojenia. Może to zabrzmi dziwnie, ale wydaje mi się, że zdajesz sobie z tego sprawę i postępujesz umyślnie. – poniekąd prawda, ale wiele z tych „świeżych” postaci tylko czeka na swoje „pięć minut” – a zwłaszcza Cyryl, Saria, Adril i Mya. Chociaż faktycznie – tłem są na przykład – na razie – magowie ze Scarlet, tj. Kayla, Kai, Wolf, czy magowie z Rady. Ogółem jednak nie znoszę, kiedy w opowiadaniu jest mało postaci – tworzę ich pełną paletę, myślę, że są na tyle zróżnicowani, że każdy z czytelników jest w stanie wybrać swoich (nie)ulubieńców. Lubię, gdy bohaterów jest dużo.

      Ciekawi mnie najbardziej Proteus – nie wiem, czym się kierowałaś, wybierając właśnie tę nazwę dla organizacji. - szczerze? Też nie wiem. Samo słowo wzięłam z mitologii, ale bardziej traktowałam je wtedy jako przekształcenie imienia Prometeusza, a nie jako aluzję do prawdziwego Proteusa, syna Posejdona. Nawet wtedy nie wiedziałam, że taka postać w mitach istniała – zbieg okoliczności po prostu. Logiki lepiej czasami w KO nie szukać, zwłaszcza w nazwach i pierwszych rozdziałach, bo jej brak...

      W trzecim rozdziale zrobiłaś taką celową „odskocznię” chronologiczną. Spowodowało to zamęt i zdezorientowanie, ale gdy dochodzi się do następnego tekstu, załapuje się już ten rytm. – najbardziej nie znoszę właśnie rozdziału trzeciego (przez tę odskocznię). Gdy ją pisałam, byłam chyba akurat pod wpływem Martina, który w swojej sadze baaardzo często tak zaczynał rozdziały. Cóż, osobiście już tak nie mam zamiaru pisać, bo mi to nie wychodzi.

      Usuń
    3. „Ralph zauważył, że jego towarzysza wytrzasnęła skądś stare zaklęcia…”. – w słowie podkreślonym wystąpiła literówka. – Rapha, a nie Ralph.

      „Pamiętajcie, ze niecierpliwość oraz uległość…”. – Literówka. - cierpliwość, a nie niecierpliwość. Właśnie coś mi nie grało w tym cytacie.
      „…głaskać go policzku…” – Literówka. Zamiast „go” to „po”. – w tekście jest po, musiałaś nie zauważyć.
      „… przed twoim urodzeniem się…” – Niepotrzebne „się” lub podkreślone zamienić na „narodzeniem”. – urodzić można kogoś, ale ktoś się urodził. Mirza w ciąży raczej nie był, chociaż w sumie to kto go tam wie.


      Dziękuję bardzo za wypisanie literówek – ciągle są moją zmorą, czytałam KO setki razy i zawsze z każdym kolejnym czytaniem wyłapywałam ich nową masę. Parę razy pokusiłam się nawet o przeklejenie tekstu do Ivony (<3), bo kiedy słyszy się sztywno czytany przez kogoś (coś?) tekst, wszystko się znajdzie, ale nie wyobrażam sobie przesłuchać całego opowiadania, nie mam na to czasu.

      Szczerze mówiąc, ocena jest krótka (zwłaszcza jak na ilość tekstu, jaki mam na blogu), ale rozumiem, że kiedy pisze się o ogóle tekstu, trudno odnosić się do szczegółów. Żałuję tylko, że odniosłaś się do tak niewielkiej ilości bohaterów. Ciekawi mnie Twoja opinia na temat Roderica, Ashy, Felipe'a, Amy oraz przede wszystkim – Fiorenza. Być może ten pierwszy i ostatni aktualnie nie odgrywają bardzo ważnej roli, ale pozostała trójka jest wplątana w główny wątek i silnie na niego oddziałuje.

      W komentarzu pod ostatnią oceną na KDO wspomniałam też, że bardziej zależało mi na ocenie nowszych rozdziałów – wybacz, moja wina, zapomniałam to uwzględnić w zgłoszeniu. Pytam więc tutaj: jak prezentują się same rozdziały -naste, a zwłaszcza ok. 16-20? Mój styl w nowej wersji będzie właśnie zbliżony do stylu w tychże, dlatego zależy mi, czy nie robiłam w nich jakichś dziwnych błędów logicznych, czy wszystko było zrozumiałe itp.

      Dziękuję jeszcze raz za poświęcenie czasu Krzywemu odbiciu oraz przede wszystkim – za tak wysoką ocenę. :) Jest mi naprawdę bardzo miło! Nie wiem, czy często zdarzają się tu takie noty, ale w każdym razie połechtałaś trochę moje ego.

      Pozdrawiam
      CriminalEye

      PS Zapytam z ciekawości, nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz. Czy czytanie mojego bloga wykończyło Cię na tyle, że postanowiłaś całkowicie zaprzestać oceniania, czy raczej na Twoją rezygnację wpłynęły inne czynniki?

      PPS Jak ja nienawidzę dzielenia komentarzy, na cholerę tutaj ten limit...

      Usuń
    4. Witaj!
      Zajrzałam jeszcze, bo byłam ciekawa czy odniesiesz się do tego co napisała i w jaki sposób to odbierzesz, bym sama mogła się sprawdzić. Wydaje mi się, że nie nadaję się jednak do oceniania, nie z powodu KO (choć Twój świat udowodniło mi to). Zauważyłaś, że mało się rozpisywałam i chciałaś uzyskać ode mnie więcej. Stwierdzam, że im tekst na poziomie to trudniej go ocenić, czy poprawić. Najgorzej jest, gdy wie się, że należałoby się rozpisać, ale nie wiadomo od którego końca zacząć. Teraz mogłabym wyłożyć całą swoją psychikę i wtedy można by było podyskutować o mojej drugiej ocenie i pewnych braków, o których istnieniu zdaję sobie sprawę, ale Ty przychodzisz tu ze względu na swój tekst, a więc do rzeczy, choć zapowiem, że będzie chaotycznie.

      Tak, to była według mnie Ama, ale również ta istotka, która spotkała Nea w lesie.Tylko w trochę milszym wydaniu. Gracja była przedstawiona (będę się przy tym upierać) i dopiero później zniknęła. ;) Świetnie zagrała nieśmiałą dziewczynę i zaskoczyła nie tylko Mirzę, ale także mnie. Tylko pozostało we mnie kilka pytań do jej osoby. Jak mogłaś jej coś takiego zrobić? ;)
      A co do reszty, coś czułam, że ich tak nie pozostawisz, bo wydawało mi się, że mieli znaczenie w przeszłości. Myślę, że teraz sama doszłaś do tego wniosku. Nieświadomie pozostawiłaś coś, co według mnie kiedyś rozwiniesz.

      Tak. Zdecydowanie to był styl. W tamtym czasie nie potrafiłam tego nazwać. Z każdym dniem człowiek staje się mądrzejszy. Widzę to chyba teraz z innej perspektywy. Na początku było trudniej, później się już rozkręciłaś i zaczęłaś pracować nad swoim tekstem. Inspiracja jest dobra, ale nie można przez nią zatracać siebie, swojego stylu. Niechętnie zabiera się znów za to samo, gdy można poznać coś nowego.

      Zwykle gdy nie ma się planu, to wszystko gdzieś podupada i rozchodzi się na wszystkie strony. U Ciebie to dość długo wytrzymało, jak widać. Ale najważniejsze było, że zaczęłaś układać w trakcie co ma się wydarzyć, wykorzystywać wcześniejsze rzeczy. Przydałoby się poukładać każdy wątek z osobna.

      Jednak każde archiwum ma swoją przyczynę! ;) Bardzo przemyślane, ale jak na pierwszy rzut oka było to dla mnie
      niezrozumiałe. Teraz zwracam honor.

      Nie rozpisałam się za dużo przy tych elementach, które wymieniłaś, ponieważ... Nie wiem dlaczego. Chyba chciałam już ten temat zamknąć i iść dalej. Aż wstyd się przyznać! Musiałabym jeszcze wrócić do przeczytania i zacząć rozkładać wszystko na
      części pierwsze by cokolwiek teraz o tym napisać. Podkusiłaś mnie bym zaczęła drążyć w ten temat.

      Myślę, że lustro pisane wielką literą, będzie bardziej na miejscu. :) Potraktuje się wtedy Lustro z szacunkiem i nie będzie porównywać się go do zwykłego lustra. ;)

      Przydałby Ci się taki schemat mapy, bo jeśli nie dzieje się to w realnych warunkach, to możesz się pogubić. Ten świat jest Twoim wytworem, więc Ty wiesz co powinno być, a co jeśli pomylisz się w jakimś fragmencie i ktoś wychwyci błąd rzeczowy? Przydałoby się opisać wszystko. Inaczej się zagubisz.




      Usuń
    5. Zwykle na głównego bohatera wybiera się silny typ, albo kogoś kto ma się szansę nim stać, a Ty zrobiłaś miły wyjątek, który pomaga przyswoić się do opowiadania.
      Gdy jest dużo postaci trzeba myśleć o tym po co istnieją. :) Dostając na start tyle tłumu, czytelnik nie potrafi określić sympatii do żadnego z nich. Jest w tym zagubiony.

      W trzecim rozdziale chciałaś sprawdzić czy też tak potrafisz, ale nie wyszło. Styl Martina zostawmy mu, a Ty pracuj nad swoim. ;)
      "Mirza w ciąży raczej nie był, chociaż w sumie to kto go tam wie." - skomentuję to tak - xD
      Teraz musiałabym jeszcze raz wrócić do przeczytania KO, żeby powrócić do swoich przemyśleń wobec innych bohaterów. A takowe miałam! Szczególną uwagą szczyci się Ama. Jej powiązanie z matką Mirzy i jego sny. Później okazuje się, że ma ona powiązanie z R. Lothav. To intryguje!

      KO nie wykończyło mnie dostatecznie. Jest może trudnym materiałem dla początkującego, ale przypadło mi do gustu jako opowiadanie. A na moje odejście wpłynęło kilka rzeczy. Nie jest to tajemnicą. Po pierwsze - życie, które wywróciło się do góry nogami. Wyjazdy, dużo pracy, brak czasu i wiele innych. Ale chyba największy wpływ ma to, że zaśmiecam załogę KDO i o tym wiem!
      Jak już chyba każdy zauważył - nie umiem pisać ocen, choć wysyłając maila myślałam o tym, żeby dzięki temu podszkolić się. Jednak ludzie potrafią innym tylko utrudniać życie. :) Zrezygnowałam, bo jestem słabą osóbką na krytykę, choć za wszelką cenę chciałam pokazać, że tak nie jest. Ale nie umiem odrzucić od siebie słów krytyki, one tam gdzieś w środku siedzą i przeszkadzają.
      Straciłam motywację i będąc tutaj wpadałabym tylko w rozdrażnienie. Mając status stażysty, choć na tak krótką chwilę dowiedziałam się dużo rzeczy - przetrwają najtwardsi! Ja do nich nie należę. Po co cokolwiek robić, jak się jest za każdym razem narażonym na klęskę? Przyswajam sobie tę filozofię. :) Po co robić, jak inni mają do ciebie zawsze pretensje? Nie chcę być takim intruzem dlatego rezygnuję, by nie robić szumu. Lepiej siedzieć cicho i się nie wychylać.
      Zamykam to, uciekam i chcę zapomnieć, że jest mi tak strasznie wstyd.
      Przepraszam za wszystko i mam nadzieję, że to nie są puste słowa.

      Usuń
    6. Tak, to była według mnie Ama, ale również ta istotka, która spotkała Nea w lesie.Tylko w trochę milszym wydaniu. - aaa, no na nią bym nie wpadła, szczerze mówiąc. Potwory z Lasu Amiry to bezmyślne (ale i biedne) stworzenia, rzucone przez Proteusa w nowy świat, ale nei odgrywają aż tak ważnej roli, by je porównywać do czegokolwiek na szablonie (zresztą to, że ta istota z nagłówka jest podobna do Amy, to przypadek; wybierając ten szablon, kierowałam się po prostu przejrzystością i schludnością).

      Tylko pozostało we mnie kilka pytań do jej osoby. Jak mogłaś jej coś takiego zrobić? ;) - Gracja jest chora psychicznie, i to stwierdza zarówno Lula, jak i chyba Mirza, ale można wywnioskować, że jej zachowanie wynikało też z... upośledzonych relacji rodzinnych (matka-Grajca-ciotka). Ale też nie wiadomo, co się z nią dokładnie stało - być może potrafiła przenieść się do jeszcze innego ciała, być może jakoś udało jej się "naprawić" ciało Nasayi, nie wiadomo.

      Nie rozpisałam się za dużo przy tych elementach, które wymieniłaś, ponieważ... Nie wiem dlaczego. Chyba chciałam już ten temat zamknąć i iść dalej. Aż wstyd się przyznać! Musiałabym jeszcze wrócić do przeczytania i zacząć rozkładać wszystko na
      części pierwsze by cokolwiek teraz o tym napisać. Podkusiłaś mnie bym zaczęła drążyć w ten temat.
      - nie zmuszaj się, jeśli nie chcesz. Wiem, że przebrnięcie przez KO długo zajmuje; ja sama potrzebuję kilku(nastu) dni, gdy czytam całość dla przypomnienia czy poprawienia błędów.

      Przydałby Ci się taki schemat mapy, bo jeśli nie dzieje się to w realnych warunkach, to możesz się pogubić. Ten świat jest Twoim wytworem, więc Ty wiesz co powinno być, a co jeśli pomylisz się w jakimś fragmencie i ktoś wychwyci błąd rzeczowy? Przydałoby się opisać wszystko. Inaczej się zagubisz. - mam mały zarys mapki, ale jest on tylko do mojego wglądu. Pracuję nad czymś dokładniejszym.

      Zwykle na głównego bohatera wybiera się silny typ, albo kogoś kto ma się szansę nim stać - chyba tylko w blogowych opowiadaniach tak jest... :)

      Jak już chyba każdy zauważył - nie umiem pisać ocen, choć wysyłając maila myślałam o tym, żeby dzięki temu podszkolić się. - może przy krótszych blogach mogłabyś spróbować jeszcze raz. Byłaś stażystką, nie musiałaś od razu pisać cudownych ocen, myślę, że załoga KDO tego nie oczekiwała.

      Strasznie krytycznie siebie oceniasz, nie przesadzaj, na pewno aż tak źle nie było. Cieszę się, że przynajmniej odpowiedziałaś na mój komentarz i odniosłaś się do niektórych rzeczy. Nie masz za co przepraszać, a przynajmniej nie mnie. :)

      Usuń
  2. Czy Kniga jeszcze ocenia? Jej ostatnia ocena jest z kwietnia, więc nie wiem, czy w ogóle jest sens tkwienia w jej kolejce...

    OdpowiedzUsuń
  3. Próbowałam zmienić kolor czcionki i zawaliłam sprawę, omg. Może jeszcze mi się uda, już gorzej chyba być nie może :/.

    OdpowiedzUsuń
  4. Komentarz dłuższy od ocenki... xdd

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.