144# Ocena bloga czyste-serce

Już od bardzo dawna nie napisałam oceny, więc chyba najwyższy czas to zmienić.

Oceniająca: Pollala
Adres: czyste-serce
Autorka: April Rove


Wstęp
Czytając adres, nie domyśliłabym się, że blog jest tematyki potterowskiej, dopiero szablon mi to uzmysłowił. Zastanawia mnie ta nazwa - "czyste serce"? Widziałam już wiele książek i blogów o podobnych tytułach, więc sama nie wiem, czy cała fabuła będzie oklepana czy tylko to.
Przede wszystkim muszę przyznać, że ten nowy szablon jest znacznie ładniejszy od poprzedniego. Utrzymany raczej w ponurych barwach, a jednak nie działa dołująco. Czcionki są wyraźne i pasują do całego wystroju bloga, a ich barwy nie są zbyt jaskrawe. Tak naprawdę jedyne, co mi przeszkadza, to ta ogromna głowa Toma Feltona. Może inni nie mają takich odczuć, ale dla mnie wygląda, jakby dopiero co została odcięta od tułowia. Jeszcze to dziwne białe "cuś" na policzku...
Jeśli chodzi o zakładki, to nie mam żadnych zastrzeżeń. Mają ciekawe nazwy, przy czym można się domyślić, co pod nimi się kryje.
7/10

Treść:

Prolog
dyktatora władającego nad całym magicznym - Włada się czymś, nie nad czymś.

Prolog bardzo krótki, powiedziałabym nawet, że jest opkowej długości, ale przynajmniej wiem, czego mogę się spodziewać. Może być ciekawie, jeśli opowiadanie będzie z perspektywy Dracona i nie będzie o jego wielkiej miłości do Hermiony... Zobaczymy.


Rozdział 1
To już jeden krok na przód, nie uważasz? - Naprzód.

Do tej pory nie czytałam jeszcze bloga HP, gdzie wszystko jest napisane z punktu widzenia Dracona. Okazuje się też nagle, że tak naprawdę z książek pani Rowling niewiele możemy się o nim dowiedzieć, dlatego też tak bardzo podoba mi się, w jaki sposób go przedstawiłaś. Zobaczyłam tutaj zwykłego, zastraszonego chłopaka, który musi zrobić wszystko, aby ocalić swoją rodzinę. Jednocześnie wciąż posiada ludzkie uczucia, ma wyrzuty sumienia po skrzywdzeniu Katie. Dzięki temu przestałam go uważać za zwykłego gnojka i śmierciożercę, a tym samym wzrosła moja sympatia do niego.
Nie przypominam sobie, żeby Draco i Blaise się przyjaźnili, oni tylko siedzieli razem w przedziale w powieści "Harry Potter i Książę Półkrwi". Moim zdaniem przyjacielem Malfoya już prędzej można by nazwać Crabbe'a czy Goyle'a.


Rozdział II
Umysł Malfoy’a zaprzątało coś - Niepotrzebny apostrof, w końcu czytamy "malfoja", a nie "malfoa".
 Rozwijał w sobie  umiejętność - Tę.
Ona jest na prawdę dziwna - Naprawdę.
Ta dziewczyna nigdy nie miała oporów przez znajomościami - Przed.


Rozdział III

miał nadzieję, że kolejny okaże się być tym kluczowym - Po co to "być"?

Z książek tak naprawdę nie znamy dobrze Katie Bell, jednak nie wydaje mi się, żeby była ona przesadnie naiwną dziewczyną. A tutaj właśnie na taką ją kreujesz. Prawdopodobnie bardziej niechcący niż specjalnie, ale jednak. Spójrz choćby na tę scenę, gdy Malfoy ją przewrócił. Ona naprawdę liczyła na to, że jej pomoże wstać, a przynajmniej przeprosi. Jasne. Wie, że to Ślizgon, wie jacy Ślizgoni są (zwłaszcza dla Gryfonów), a mimo to liczy na miłe traktowanie? Coś takiego mogłaby sobie wyobrażać pierwszoklasistka nie znająca jeszcze szkolnych realiów, a nie dziewczyna, która lada moment ukończy edukację w Hogwarcie.

 Lekko rozwarła malinowe usta - Nie ma błędów, nic się nie martw. Po prostu zastanawia mnie, że dziewczyny w Hogwarcie zawsze muszą mieć malinowe usta. Co z nimi, wszystkie tę samą szminkę stosują?


Rozdział IV

Wiem, że ten pogrubiony tekst w połowie rozdziału nie jest przypadkowy, jednak wygląda dosyć niechlujnie. Może spróbuj w jakiś inny sposób zaznaczyć, że ten fragment jest zapożyczony z książki J. K. Rowling?

Byłoby to przecież niezbytym dowodem - Niezbitym.

Z rozmowy Dracona i Jęczącej Marty wynika, że spotkali się po raz pierwszy i do tego nie miałabym się jak przyczepić, gdyby nie to, że chwilę potem w łazience pojawia się Harry. Z tego co pamiętam, Draco i Marta spotkali się parę razy, zanim Potter się przypałętał, więc coś mi tu nie gra.

Jak to miło przeczytać w końcu o Pansy, która nie kocha się na zabój w Malfoyu i nie próbuje go za wszelką cenę usidlić. W scenie w skrzydle szpitalnym świetnie pokazałaś, że Ślizgon też człowiek i też ma uczucia. Chodzi mi o to, że poznajemy Malfoya i Parkinson od tej lepszej, miłej strony. Martwią się o siebie, są dla siebie nawzajem wsparciem - prawdziwi przyjaciele. To jest piękne! Chciałabym przeczytać więcej takich fanfików...


Rozdział V

Mierzyli się wzrokiem, jakby oceniali możliwości przeciwnika, starali się przewidzieć jego kolejne posunięcia. Minęła zaledwie minuta - Czyli co, oni tak dobrą minutę się na siebie bez słowa gapili?


gdy by wzrok mógł zabijać - Gdyby.

Mam wrażenie, że trochę tak po łebkach poszłaś z tą rozmową na temat pasji panny Bell. Czego tak naprawdę dowiedział się Malfoy? Co sprawiło, że odzyskał nadzieję na naprawienie szafki zniknięć? Tego nie wiem, a wydaje mi się, że powinnam, skoro była już o tym mowa. Cóż, poszłaś na skróty, wydaje mi się, że nie chciałaś się wysilać. Zobaczymy jeszcze w następnych rozdziałach, może później to naprawisz.


Rozdział VI

Hmm, jednak nie. Piszesz, że naprawianie szafki wychodziło mu coraz lepiej. A ja bym się chciała dowiedzieć, na czym to w zasadzie polegało. Przecież to nie jest zwyczajny mebel, nie trzeba go malować, polerować czy co tam jeszcze my, mugole, robimy. Niestety, właśnie tak dla mnie wygląda to reperowanie szafki w wykonaniu Ślizgona. Pani Rowling nie napisała o tym kompletnie nic, jakby się zastanowić, to oprócz paru zaklęć nie znamy zaawansowanych sposobów magicznych na naprawienie czegoś, więc masz tutaj szerokie pole do popisu. Wysil wyobraźnię, napisz, jak Ty sobie wyobrażasz taką scenę. Trochę mi tego u Ciebie brakuje.


Rozdział VII

Świadomość tego kuła złośliwie jego wymizerowane od dawna już sumienie. - Kłuła.
antypatia nie zrodziła się głównie dlatego, że Potter to właśnie Wybrańcem ani z tego, że miał na pieńku z Draco. - Ale... że co? Może "że to właśnie Potter był Wybrańcem" - nie jestem pewna, czy o taki sens Ci chodziło, ale na pewno nie o to, co napisałaś.


Rozdział VIII

 Pod koniec dnia, a właściwiew nocy - Właściwie w.
Wyglądała na złą i rozdrażnioną, choć chłopak nie miał pojęcia, z jakiego powodu. - Niepotrzebny przecinek.

Podoba mi się, że potrafisz powoli zmieniać nastawienie do siebie Dracona i Katie. Nie rzucają się sobie na szyję, sami wciąż są przekonani, że ich znajomość opiera się jedynie na chęci porozmawiania o interesujących ich sprawach. Nawet jeśli czują do siebie sympatię - u młodego Malfoya wynikającą wpierw z poczucia winy - to nie przejmują się tym. Wydaje mi się, że można to trochę porównać to jakiejś transakcji. Dziewczyna może w końcu porozmawiać z kimś o swoim hobby, a chłopak odnajduje dzięki temu nowe sposoby na wypełnienie swojej misji. W ósmym rozdziale pokazujesz nam pewien przełom - mamy zazdrosną Gryfonkę (która chyba sama nie wie, o co jej chodziło) i Ślizgona, który zaczyna dostrzegać piękno we wspomnianej wcześniej dziewczynie. To, że sami nie zdają sobie sprawy ze swoich uczuć, sprawia, że nieustannie się uśmiecham i myślę o bohaterach z pewnym rozczuleniem. No i, jak już mówiłam, cieszę się, że się nie spieszysz z okazywaniem sobie uczuć przez tych dwoje. Dzięki temu jeszcze przez jakiś czas będę się mogła napawać moją przewagą nad nimi - lubię to uczucie.

nie zwraca ł uwagi na tę dziewczynę - Zwracał.

Czytanie tego rozdziału już skończone i powiem tylko jedno: ostatni akapit jak do tej pory podobał mi się najbardziej, mam straszną ochotę dowiedzieć się jak najprędzej, co będzie dalej, jak Narcyza wprowadzi w życie swoją obietnicę. Mam nadzieję, że nie ograniczysz jej roli jedynie do tej znanej nam z książki i filmu, kiedy to mówi Voldemortowi, że Harry nie żyje. Od razu nasuwają mi się jakieś teorie spiskowe - pomaganie Snape'owi w odnalezieniu Harry'ego i oddaniu mu miecza chociażby...


Rozdział X

Dziwi mnie trochę, że za każdym razem, kiedy Harry opowiada Hermionie i Ronowi o swoich podejrzeniach względem Dracona, ten zawsze jest w pobliżu i zawsze to słyszy. Jakby się coś takiego zdarzyło raz czy dwa, to jeszcze jest w porządku, można to uznać za zwykły przypadek, ale w Twoim opowiadaniu wygląda to tak, jakbyś na siłę próbowała zmusić Ślizgona do podsłuchania, co takiego myśli o nim Wybraniec. To naprawdę nie jest konieczne. Powiem więcej - zaczyna być męczące.

Nawet zapomniał o rozmowie z Blaise’em, która odbyła się kilkanaście minut wcześniej. Pozwolił sobie na chwilę zapomnienia - Powtórzenie zapomniał-zapomnienia.
Zamknął cicho drzwi, upewniwszy się uprzednio, że nikogo nie było w pobliżu. Tylko jednego pragnął tak samo jak powodzenia swojej misji — tego, aby nikt nie odkrył jego tajemnic. - I dlatego dopiero co ciągnął przez pół zamku dziewczynę z Gryffindoru. Aha. Skoro chce być taki tajemniczy, to niech nie zachowuje się w ten sposób. Nie mówię, że każdy zwracał uwagę na Ślizgona idącego z Gryfonką, przecież facet nie jest pępkiem świata, ale ja bym na jego miejscu mimo wszystko kryła się z tą znajomością. Nawet na "pustym" korytarzu, na którym co i rusz można spotkać duchy, zbroje czy obrazy. A to, że najpierw wchodzi do Pokoju Życzeń, a dopiero potem rozgląda się, czy ktoś tego nie widział, to już szczyt głupoty.

Podobno wepchnęli go do niej Weasleyowie - Niepotrzebny apostrof, gdzieś wcześniej już Ci chyba mówiłam, kiedy go nie stawiamy, więc się nie będę powtarzać.
jakby bał się, że zaraz wskaże na niego swoją różdżką i oskarży go o wszystko to, czego dopuścił się w tamtym roku szkolnym. - Jeśli chodzi Ci o zatrucie miodu i próbę przemytu do Hogwartu zaklętego naszyjnika (a zakładam, że tak), to jest to wciąż ten sam rok szkolny. Tamte wydarzenia miały miejsce w styczniu i bodajże w marcu, a teraz mamy... maj? Czerwiec?


Rozdział XI

Trochę mi się nie podoba ten cały (jak sama trafnie to nazwałaś) galimatias uczuciowy Ślizgonów. Co z nimi, wszyscy naraz się w kimś zakochują? Już to samo w sobie jest mało prawdopodobne, ale jeszcze do przełknięcia. Gorzej z tymi zawirowaniami uczuć Pansy. W jednym momencie kocha Blaise'a, potem jednak go nie kocha i postanawia być z Teodorem. Wybacz, ale dla mnie wygląda to mimo wszystko tak, jakby doszła do wniosku, że skoro Zabini jest nieosiągalny, to zadowoli się Nottem. Utwierdza mnie w tym przekonaniu scena jeszcze z dziesiątego rozdziału, kiedy to w jednym momencie uczucia Pansy zmieniły się tak diametralnie. Z drugiej strony wiem, że Pansy taka nie jest. Mimo to coś mi w tym wszystkim szwankuje, tak jakbyś koniecznie chciała zeswatać ze sobą tych dwoje i odpuściła sobie ceregiele związane z zakochiwaniem się.

Więcej rozdziałów w tej chwili na blogu nie ma. To wielka szkoda, ponieważ historia jest naprawdę wciągająca i z chęcią dowiedziałabym się, co się jeszcze wydarzy.

W swoim opowiadaniu skupiłaś się na Draconie, dlatego jego możemy poznać najlepiej. Dowiadujemy się, jakie motywy nim kierowały, jakie rozterki przeżywał w ciągu tych ostatnich miesięcy. Jest to wszystko bardzo wiarygodne. Po raz kolejny czuję, że młodego Malfoya nie powinno się nienawidzić, ale żałować.
Twój Draco jest świetnie wykreowaną postacią, zgodną z kanonem, a jednocześnie posiadającą cechy, które w książkach pani Rowling nie były wymienione. To samo się tyczy jego przyjaciół, o których z serii o Harrym Potterze wiemy jeszcze mniej. Tutaj miałaś szansę pokazać, że Ślizgoni też są normalnymi uczniami, zwykłymi ludźmi przeżywającymi swoje wzloty i upadki. Tę szansę wykorzystałaś świetnie.
Jeśli chodzi o Katie Bell, to nie mam najmniejszych zastrzeżeń co do Twojego jej przedstawienia (może tylko poza wcześniej już przeze mnie wspomnianą naiwnością). Ciężko jest napisać cokolwiek więcej, kiedy ktoś potrafi tak dobrze wykreować bohaterów, więc chyba na tym poprzestanę.

Akcja czasem jest nieco wolniejsza, czasem szybsza, ale nigdy nie jest ani skrajnie wolna, ani szybka. Czyli tak zwany złoty środek. Dzięki temu ani na moment nie nudziłam się i nie zachowywałam tak:



Podobała mi się również ilość opisów na Twoim blogu. Było ich akurat tyle, żebym była w stanie każdą scenę sobie wyobrazić, ale też nie przesadzałaś z ich ilością, więc parę rzeczy mogłam sobie dopowiedzieć, co moim zdaniem jest ogromnym plusem. Autorzy blogów czasem, chcąc opisać miejsca czy postaci jak najdokładniej, po prostu przytłaczają czytelników ilością tak naprawdę mało wnoszącego tekstu. U Ciebie czegoś takiego się nie dopatrzyłam, kolejne rozdziały czytałam z ogromną przyjemnością.

Całe Twoje opowiadanie podoba mi się, mam nadzieję, że go nie porzuciłaś i pojawią się kolejne rozdziały, jednak mam jedno zastrzeżenie - w trakcie czytania czasami odnosiłam wrażenie, jakby jednymi osobami chodzącymi do Hogwartu byli Draco, Pansy, Katie, Blaise i Teodor. Nie zdarzało się to często, jednak brakowało mi po prostu obecności jakichś innych uczniów, którzy nie robiliby jedynie za tło dla głównych bohaterów i mieli nieco więcej charakteru niż kukły w teatrzyku lalkowym.
62/70

Dodatkowe punkty:
Daję Ci jeden punkt za ciekawe nazwy zakładek.
1/2

Podsumowanie:
Na możliwe 82 zdobyłaś 70 punktów, co daje Ci ocenę dobrą z plusem. Myślę, że jest to ocena adekwatna do Twojego poziomu pisania, ponieważ wiele rzeczy potrafisz już zrobić, ale parę innych jeszcze musisz dopracować. Mam nadzieję, że jesteś zadowolona i że dasz radę skończyć swojego bloga. Powodzenia!

6 komentarzy:

  1. Hej,
    widzę, że Ej-dzi Z. zrezygnowała ze stażu, a ja trafiłam do wolnej kolejki (krzywe-odbicie). Zauważyłam przez to dopiero teraz, że przy moim blogu nie ma żadnych uwag - widocznie zgłaszając się już jakiś czas temu, zapomniałam o pewnej rzeczy wspomnieć.

    Zależy mi tylko na ocenie rozdziałów 11-20, jednak do przeczytania ich potrzebna jest znajomość pierwszych dziesięciu, dlatego jeżeli kiedyś przejdę z wolnej kolejki do którejkolwiek z oceniających, wyślę jej streszczenie tych pierwszych 10, które nie muszą podlegać ocenie. Przynajmniej któraś z Was zaoszczęci tym czas, bo mimo wszystko domyślam się, że Ej-dzi Z. nie podołała, gdy zobaczyła, ile tekstu by musiała u mnie przetrawić (wybaczcie, myślałam, że w każdej ocenialni zaznaczyłam, że zależy mi na ocenie tylko późniejszych rozdziałów, ale jak widać, u Was zapomniałam). Tak więc - jeżeli kiedyś ktoś się podejmie oceny mojego bloga, niech napisze na mojego maila (podany u mnie na blogu), a wyślę wtedy streszczenie.
    Pozdrawiam
    CriminalEye

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej-dzi Z. napisała ocenę Twojego bloga, prawdopodobnie w tym tygodniu zostanie ona jeszcze opublikowana. No i z tego co pamiętam, to przeczytała wszystkie rozdziały, więc nie powinno z tym raczej być problemu.

      Również pozdrawiam,
      Pollala

      Usuń
    2. Ach, chyba że tak, w takim razie powinnam chyba ją przeprosić, że nie dałam znać o tym wcześniej... :P

      Usuń
  2. Hej, Pollalo.
    Skoro potrzebujesz przerwy, nie będę przecież zmuszać ;). Bardzo mi miło, że czytasz mój blog.
    Właściwie to planuję wprowadzić pewne zmiany do tej historii, jak zresztą napisałam w poście na głównej (raczej nie zajmie mi to bardzo dużo czasu, ale czekam przed tym jeszcze na jedną opinię i nie mam pojęcia, kiedy ją dostanę), więc może umówimy się tak, że dam Ci znać, kiedy to zrobię, i ocenisz nową wersję?

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze bardzo serdecznie dziękuję za ocenę. Wiele dla mnie znaczy po tak długiej przerwie od pisania.
    Po drugie przepraszam, że komentarz pojawia się dopiero teraz, ale ostatnio rzadko bywam w blogosferze.
    No i po trzecie - komentarz do oceny.
    Dla mnie głowa Draco jest w porządku, a “białe cuś”, jak sama to określiłaś ma znaczenie metaforyczne, ale rozumiem, że każdemu podoba się coś innego i cieszę się, że zwróciłaś mi uwagę na to, w jaki sposób szablon może być postrzegany.
    Mi właśnie Blaise wydawał się najlepszym materiałem na przyjaciela Draco - uznałam, że skoro siedzieli razem w przedziale, musieli się lubić, w końcu Malfoy nie zapraszałby przypadkowych ludzi do siebie do przedziału. Natomiast do Crabbe’a i Goyle’a, przynajmniej moim zdaniem, Draco miał nieco lekceważące podejście i średnio ich szanował - tak to odebrałam po przeczytaniu całej serii HP.
    Katie faktycznie jest bardzo naiwna, ale przecież i tacy ludzie istnieją, a jak sama zauważyłaś, w książkach dziewczyna nie była bliżej przedstawiona i wiemy o niej niewiele. A na podniesienie jak najbardziej miała prawo liczyć, przecież nie wszyscy Ślizgoni musieli być tacy sami (podobnie jak Gryfoni, na przyklad McLaggen, który moim zdaniem nie był typowym Gryfonen znanym ze stereotypów).
    Nie skupiałam się na szczegółach z naprawą szafki, bo nie o to mi w tym opowiadaniu chodziło. Choć z perspektywy czasu wydaje mi się, że faktycznie masz rację i mogłam co nieco o niej wspomnieć, skoro i tak miałam ułożone wszystko w głowie.
    Co do sytuacji z rozdziału X - słusznie zauważyłaś, niestety jako jedyna chyba, że zachowanie Draco było nielogiczne. To jedynie zdradza jego zdenerwowanie całą sytuacją mimo wszystko oraz napięcie i stres mu towarzyszące. W końcu każdy czasem popełnia głupstwa, zwłaszcza pod wpływem presji.
    Co do uczuć Pansy - po raz kolejny trafiłaś w sedno. Chyba jesteś jedną z najbardziej spostrzegawczych czytelniczek mojego opowiadania do tej pory. Zauważasz wiele rzeczy, na które inni nie zwrócili uwagi, choć starałam się je uwidocznić jak tylko mogłam. :)
    To chyba na tyle moich uwag. Jeszcze raz bardzo dziękuję za ocenę.
    Pozdrawiam,
    Ap

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.