128# Ocena bloga glosne-szepty

Oceniająca: Pollala
Oceniany blog: glosne-szepty
Autorka: FM STONE

Wstęp
Adres nic mi nie mówi, więc na razie zostawiam go w spokoju.
Jest zwyczajnie i prosto. Jakiś podstawowy szablon - białe tło i tekst. Jest to coś innego i ciekawego w erze bogatych nagłówków. Rozumiem, że chciałaś skupić uwagę czytelników na tekście, dlatego nie mam tutaj zastrzeżeń. U Ciebie panuje minimalizm, który sprawdza się doskonale. Są najważniejsze podstrony, jednak chyba nie aktualizowałaś ostatnio "Sznurków", ponieważ jeden z blogów widnieje u Ciebie w spisie, mimo że został usunięty.
9/10

Treść
Rozdział 1.
W ciekawy sposób wprowadzasz czytelników  w wykreowany przez siebie świat. Poznajemy głównego bohatera, jego sytuację rodzinną i przyjaciół. Na początku podobał mi się sposób, w jaki przedstawiasz tego chłopaka, ale po pewnym czasie stwierdziłam, że tego całego przeklinania oraz sarkastycznych wypowiedzi jest nieco za dużo. Z przykrością przyznaję, że po przeczytaniu jednego rozdziału zaczęłam się najzwyczajniej w świecie nudzić, a nawet irytować. Gdybyś ograniczyła nieco ilość tych poszczególnych środków, to byłoby z pewnością ciekawiej.

Rozdział 2.
Przede wszystkim nie rozumiem za bardzo, z czego bohater się utrzymuje. Ojciec pije w sąsiednim pokoju, a ten nie pracuje, bo to najwidoczniej uwłacza jego godności. Jednocześnie w sklepie kupuje chipsy zamiast jakiegoś normalnego jedzenia - rozumiem takie postępowanie u dzieci, ale już np. studenci raczej wolą porządną kanapkę od jakiegoś batonika.
Zaczynam mieć poważne wątpliwości co do tego, czy na pewno nie jest dzieciakiem, a nie dwudziestoparolatkiem - jakiejś dziewczynie chamsko zabiera torebkę chipsów i z tryumfalnym uśmiechem wychodzi ze sklepu. Serio? Może jeszcze zacznie ją ciągnąć za warkocze? Coś mam wrażenie, że będzie to jego wielka miłość - ciekawe czemu?

Na razie nie znam imienia głównego bohatera. Mimo to mogę powiedzieć, że kompletnie mi się on nie podoba. Jest na okrągło sarkastyczny, po sposobie jego wypowiedzi można wywnioskować, że wszyscy ludzie na świecie są od niego gorsi i w ogóle powinni  stopy mu całować, że się urodził. Jak na razie ten chłopak niesamowicie mnie odrzuca. Teoretycznie można by powiedzieć, że stał się taki przez liczne nieszczęścia, które go dotknęły, jednak nie ma to za bardzo pokrycia w rzeczywistości. Ten facet mógł w końcu zobojętnieć, mógł przestać się przejmować innymi, ale mam wrażenie, że chciałaś go wykreować na pozytywną postać - tyle że z patologicznej rodziny. Prawdopodobnie miał wzbudzić współczucie czytelników. Ale wiesz co? Ciężko współczuć komuś, kto jest takim bucem i tak bardzo gardzi innymi. Jeszcze z tą jego awersją do uczuć jest raczej moim zdaniem na najlepszej drodze do zostania jakimś seryjnym mordercą, nie zwykłym, pozytywnym chłopakiem.

Rozdział 3.
I się wyjaśniło, w jaki sposób zarabia pieniądze! Robi przyjacielowi herbatę - nie mam pytań. Tylko że gdybym ja nigdy do tej pory jej nie robiła, to bym szukała właśnie pudełka na herbatę. Lub spytała się przynajmniej, w której szafce ona jest. Ale bez przesady, robić ceremonię z parzenia paru suszonych listków to sobie mogą robić Japończycy, bo tylko u nich jest to trudniejsze od włożenia torebki do kubka i zalania wrzątkiem.

Rozdział 4.
A ja się tak tylko spytam - jakim cudem chłopak i dziewczyna mogli się spotkać w toalecie? Mówię tu o sytuacji, kiedy żadne z nich nie pomyliło drzwi, bo o tym akurat nie jest nigdzie wspomniane.
Jeszcze jedna sprawa - najpierw nasz bohater zachowuje się chamsko wobec dziewczyny, a potem gdy ją spotyka i ona mu wcale nie mówi czegoś strasznego, to on nagle okazuje się takim wrażliwym chłopakiem. Co z tego, że to on zaczął - jeśli ktoś odpłaci mu pięknym za nadobne, to od razu się chłopaczek robi taki biedny, nic tylko ucałować i ululać do snu. Co za hipokryta! Coraz bardziej przekonuję się do mojej teorii o byciu psychopatą.

Nie rozumiem sensu tej imprezy. Jest na jakimś parkingu (otwarta przestrzeń), z pewnością gra głośna muzyka, a na dodatek większość osób jest upitych lub naćpanych. Tacy ludzie cicho by się nie zachowywali, prawda? Na dodatek parkingi zwykle są przy jakichś budynkach, nie na odludziach, więc ktoś z całą pewnością ich musiał usłyszeć. A jednak nikt na policję nie zadzwonił - jakim cudem, ja się pytam?! Zwłaszcza kiedy na tych imprezach pojawiają się ludzie z bronią, gotowi jej użyć.

Rozdział 5.
Było już dość późno, więc zdziwiłem się, widząc tylu ludzi w środku autobusu. Brak przecinka.
świadomość, że moje odkrycie się może zostać wyśmiane, tylko bardziej mnie blokowało. Brak przecinka. Podmiotem w zdaniu jest świadomość, więc orzeczenie musi odnosić się do podmiotu - blokowała.

Niesamowicie nie lubię głównego bohatera. Uważa, że jest pokrzywdzony przez los, ale sam nie robi nic, żeby poprawić jakoś swoją sytuację. Nienawidzi ojca pijaka skłonnego do agresji, ale nie wyprowadzi się z domu - choćby do Stana. W końcu jest to jego najlepszy przyjaciel! Skoro może pozwolić sobie na płacenie stu dolarów za zrobienie herbaty (a tyle nawet na Champs-Élysées się nie płaci), to mógłby również dać mu nocleg. Powiesz, że bohater jest zbyt dumny na to, żeby błagać o nocleg, choćby i u przyjaciela. Ja mówię, że to wcale nie jest duma - to jest po prostu męska wersja Mary Sue, która zamiast poprawić coś w swoim życiu, cały czas angstuje, uważa innych ludzi za śmieci i obwinia cały świat o to, że istnieje. Może żyletkę?

Rozdział 6.
Seth uśmiechnął się, jakby dawał mi prezent gwiazdkowy Brak przecinka.
To wredny ignorant, który uważa, że wszystko mu się należy i że cały świat zwraca uwagę tylko i wyłącznie na niego. A jak nie zwraca, to jest wielce obrażony i każdego się czepia. Ten fragment o Sickleyu dałam tylko po to, żeby powiedzieć "zgadzam się". No i w ostatnim zdaniu nie masz sprecyzowanego podmiotu, więc jak dla mnie to to brzmi, jakby świat nie zwracał uwagi i się obrażał.
Ruda obserwowała mnie wzrokiem bazyliszka Brzmi cokolwiek dziwnie - jakby wzięła oczy od bazyliszka i się teraz nimi gapiła. Lepiej byłoby użyć porównania.
nie ulegliby, nawet gdyby rozmawiali z apostołami. Brak przecinka.

Rozdział 7.
Rzecz w tym, że wierzę, w miłość Niepotrzebny przecinek.
przynosiły mi ulgę po tych wszystkich, innych wydarzeniach Niepotrzebny przecinek.
 - Jesteś ranny?
- Nie wiem. Może.
(...)
- Wygląda na to, że masz podbite oko i krwawi ci warga. To po co się głupio pyta?

Piszesz, że od śmierci matki Jace ani razu nie poszedł do szpitala - w przypadku zwykłego chłopaka pewnie i bym uwierzyła. Tylko że ten regularnie bierze udział w walkach ulicznych. Nawet jeśli jest taki świetny, to wątpię, żeby nigdy nic mu się nie stało. Nigdy ktoś mu czegoś nie złamał, nie stracił zbyt dużo krwi, nie miał jakichś urazów wewnętrznych (na przykład po silnych ciosach w brzuch)? Na dodatek czas wolny (o, ironio! Przecież innego nie ma) spędza z ćpunami, dilerami i facetami noszącymi ze sobą broń. Teraz jeszcze wygląda na to, że trochę krwi stracił i jest w ciężkim szoku. Na pewno nie musi się do nikogo zgłosić.

Rozdział 8.
Piszesz, że Rose może być w ciąży i od dwóch miesięcy bez przerwy narzeka - jakoś tego nie zauważyłam. Do tej pory we wszystkich momentach, w których się pojawiała, zachowywała się normalnie. Wkurzyła się na Jace'a? Przecież miała powód. To akurat nie jest jeszcze oznaka pewnej niestabilności emocjonalnej, którą kobiety mogą odczuwać (ale nie muszą, to wcale nie jest jakiś wymóg). Poza tym w pierwszym trymestrze ciąży kobiety nie tylko się irytują, ale też mają częste huśtawki nastrojów, zmieniają wielokrotnie zdanie i zachowują się, jakby miały PMS. U Rose do tej pory nie widać było w zasadzie żadnego z tych objawów, więc nie wiem, na jakiej podstawie przyjaciele mogli dojść do wniosku, że dziewczyna spodziewa się dziecka.

Rozdział 9.
Jakimś cudem z tej małej ranki Jace'a lało się całe mnóstwo krwi - sama nazwałaś to nawet potokiem - więc jak dla mnie nie jest to zwyczajne dźgnięcie, tylko krwotok tętniczy, jak już. Co z tego, że jest wtedy określony dokładnie sposób postępowania. Co z tego, że każdy rozsądny człowiek (a za takiego chyba Emma się uważa) zadzwoniłby na pogotowie, gdyby nie wiedział, jak postępować w takiej sytuacji. Najlepiej wziąć bandaż i owinąć sobie ramię - prostsze od robienia zupki chińskiej - że też ja na to nie wpadłam! Och, no i oczywiście następnego dnia wcale już nie czuć bólu. Ba! Pewnie po ranie nie ma już ani śladu i została tylko blizna, co?

Cały czas wydaje mi się, że chcesz zrobić z Jace'a takiego chłopaka z ciekawym, innym spojrzeniem na świat i dlatego piszesz w pierwszej osobie. Faktycznie, jego sposób mówienia oraz formułowania myśli różni się od wielu innych, jednak mam przy tym wrażenie, jakbym słuchała jakiejś osoby z gimnazjum. Nawet nie można powiedzieć, że mówi on tak dlatego, że się nie uczył i teraz zasuwa jakimś slangiem meneli spod monopolowego - wyklucza to jego zasób słownictwa, częste i bogate metafory oraz poprawność językowa. Jednocześnie cały czas używa tych samych denerwujących zwrotów o tym, jaki to świat jest podły i jacy ludzie są podli. Zbyt często mówi również takie rzeczy, które brzmiałyby nawet zabawnie, gdyby nie powtarzały się tak często np. sposób, w jaki stara się obudzić Stana lub wydębić od niego pieniądze.

Rozdział 10.
Nie rozumiem trochę, czemu Sickley umawia się na okrągło z tym samym typem dziewczyn, skoro tak ich nie lubi i później nic tylko się skarży, jakie to są puste i głupie, ale może po prostu jest masochistą, co by pasowało do jego imidżu mrocznego i zawsze zajmującego się tylko sobą emo. Nie wnikam. Chcę tylko powiedzieć, że teraz to jestem już stuprocentowo pewna, że Emma okaże się jego wielką miłością - jest w końcu taka inna, na dodatek jako jedyna go nie lubi...

Powalają mnie te obrazki na początku każdego rozdziału. Takie mhroczne i tajemnicze, normalnie jakby chciały powiedzieć: "Jesteśmy angstującymi obrazkami, idealnie pasującymi do tematyki i nastroju tego opowiadania". Aż mi się śmiać chce. Te obrazki wcale nie wprowadzają aury mistycyzmu, niepokoju czy co tam jeszcze sobie wymyśliłaś. Powiedziałabym raczej, że są dosyć...tandetne.

Rozdział 11.
 - Co z Jasem? – spytał, bo jak na palanta przystało, wcale nie pomyślał o tym, że mogę być w osobnej celi. Bo to przecież takie oczywiste, że kumpel, który nie był naćpany i nie prowadził auta jest w innej celi. Czy nie chodziło Ci przypadkiem o "Jacem"?

Rozdział 12.
ciekawe co będzie, kiedy przejdę na emeryturę i zacznie mi brakowało nie tylko chęci, ale i sił. Muszę Cię zmartwić - ktoś, kto nie ma pracy, nie może przejść na emeryturę.

Rozdział 13.
W tym rozdziale trochę szalałaś z czasem - w narracji zdarzało Ci się użyć czasu teraźniejszego.
w średniowieczu pewnie spalili by je na stosie. "By" z czasownikiem piszemy łącznie.
wygłaszał życiowe monologi na temat mojej przyjaźni ze Stanem? Już bardziej bym się zdziwił, gdyby z nieba spadła ryba. Albo nawet dwie.
- Nie pamiętam, żebym wygłaszał chęci rozmowy z tobą Powtórzenie wygłaszał-wygłaszał. Poza tym jak już to chęci można zgłosić lub wyrazić. Wygłosić to możesz przemówienie.

Rozdział 19.
Matka – cała i żywa – wyłaniała się z kuchni, niosąc obiad w dłoniach, a ojciec siedział przy nowym stole i czytał z uwagą gazetę. Obaj gawędzili ze sobą(...). Skoro podmiotem są osoby przeciwnej płci (matka i ojciec), to powinno być "oboje".

Nie rozumiem tej nagłej zażyłości Emmy i Jace'a. Faktycznie, nawet nie lubiąc go, mogła chcieć mu pomóc, gdy ten był cały zakrwawiony. Tyle że oni od razu zaczęli sobie rozmawiać, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi. Najpierw najgorsi wrogowie, obrażający siebie nawzajem na każdym kroku, a potem nagle takie misie-tulisie rozmawiające o swoich największych pragnieniach, troskach, marzeniach. Jeszcze to zapraszanie na Wigilię! Proszę, nie mów tylko, że Emmie zrobiło się żal Jace'a czy coś. Dla mnie całość wyglądała tak, jakby właśnie w tym momencie byli na najlepszej drodze do zaręczenia się. Mimo tylu spotkań, to jednak niezbyt dobrze się znali, więc naprawdę ciężko jezt znaleźć jakikolwiek powód, dla którego dziewczyna mogła chcieć go zaprosić do siebie. Wygląda to po prostu nieco nienaturalnie i sztucznie, trochę jak w jakimś herlequinie - kobieta i facet się nie lubią, facetowi coś się dzieje - i bam!, kobieta uświadamia sobie, że go kocha. Może hiperbolizuję, ale serio, coś takiego nasuwa mi się na myśl.

Spośród wszystkich bohaterów najbardziej wiarygodna wydaje mi się Emma. Zachowuje się jak typowa dziewczyna z wyższych sfer, kręci nosem na warunki panujące na osiedlach, dziwi się, że wszędzie pod sklepami siedzą menele - niech będzie. Tylko że jest w niej też trochę sprzeczności. Niby nic jej nie pasuje w stylu życia "pospólstwa", zaskakują ją bezpańskie psy łażące po ulicach (no jak one mogą!), ale jednocześnie ciągnie ją do tego życia. Tak jakby dopiero tutaj mogła być sobą. Cały ten temat bycia sobą ciekawie rozwinęłaś, można wiele się dowiedzieć o jej sytuacji rodzinnej i jej uczuciach - naprawdę dobrze Ci to wyszło.
Ale wracając do sprzeczności - Emma mówi sama o sobie, że jest dobrą, normalną dziewczyną. Mówi, że nie szlaja się z byle kim, ale jednocześnie w wielu miejscach ma reputację, no cóż, dziwki. Nawet jeśli na to miano nie zasługuje, to jak na razie dowody świadczą przeciwko niej. Zwłaszcza po tej ostatniej sytuacji, kiedy się upiła i Jace dosłownie w ostatniej chwili wyrwał ją ze szponów tamtego chłopaka, a ona później przyznała, że zawsze tak się zachowuje, gdy się upija. I jeszcze jedno niesamowicie ważne wyznanie - po jednej randce z każdym facetem idzie do łóżka, aby okazać mu miłość. Już nie wspominając o tym, że tylko w filmach typu "Titanic" para wyznaje sobie dozgonną miłość drugiego dnia znajomości, a trzeciego uprawia seks (oczywiście, jest jeszcze "Romeo i Julia", ale to zbyt oczywisty przykład). Ale Emma wie, że kogoś kocha już po pierwszym spotkaniu i od razu musi to udowodnić. Skoro nie jest puszczalska, to może niech pójdzie do psychologa? Może ma jakieś zaburzenia?
Czasem zachowuje się strasznie stereotypowo. Dziwi się, że w ogóle gdzieś na świecie mogą być tak straszne warunki mieszkalne, tak jakby nie miała w ogóle dostępu do komputera, telewizora czy internetu. Wiesz, ja w takich warunkach nie mieszkam i nigdy nie miałam styczności z takowymi, a jednak zdaję sobie sprawę z tego, że wielu ludziom wiedzie się znacznie gorzej ode mnie.
Żałuję trochę, że nie rozwinęłaś bardziej postaci Rose, bo ona zapowiada się dosyć ciekawie. Niestety niewiele można się o niej tak naprawdę dowiedzieć, bo traktowana była do tej pory trochę po macoszemu. Poza tym co się w końcu stało z tą jej domniemaną ciążą? Po ósmym rozdziale ani razu nie było na ten temat żadnej wzmianki.

Jace i Stan. Jak ja tych chłopaków nie znoszę! Niby mają się zachowywać jak dorośli - przynajmniej od Stana jako dilera narkotykowego należałoby tego w pewnych sytuacjach oczekiwać - ale ja mam wrażenie, jakbym słuchała dwóch gimnazjalistów. Rozumiem, niektórzy nigdy nie dorastają i tak dalej, ale w ich wieku obowiązują już pewne normy społeczne. Ale oni zachowują się niczym małe dzieci, którym największą frajdę sprawia wrzucenie drugiego dzieciaka do piaskownicy lub zabranie mu zabawki. Gdy patrzy się na coś takiego u dwudziestoparolatków - cóż, nie jest to przyjemne.

Nie podoba mi się w ogóle narracja, coś jest w niej nie tak. Tak jakbyś na siłę próbowała zrobić z Jace'a takiego fajnego chłopaka, który wszystko i wszystkich ma w czterech literach. Na dodatek piszesz, że chłopak ileś lat temu rzucił szkołę. Dodajmy do tego dorastanie w patologicznej rodzinie pełnej przemocy i alkoholu. Skąd w takim razie wziął się u Sickleya tak szeroki zasób słownictwa? Niekiedy poetyckie porównania czy metafory... A ja się pytam - skąd takie słownictwo u takiego chłopaka?
Może spróbowałabyś zmienić narrację na trzecioosobową? Może lepiej Ci wtedy pójdzie, w końcu nie musiałabyś wtedy tak bardzo wczuwać się w jedną postać. Nie chciałabyś spróbować?

Jeśli o opisy chodzi, to nie ma za bardzo na czym bazować. Opisów miejsc po prostu nie ma. Dobrze, rozumiem - narracja pierwszoosobowa, więc ciężko jest zrobić naturalnie wyglądające opisy, ale mimo wszystko byłoby miło, gdyby się jakiekolwiek pojawiły. Wszelkie emocje bohaterów ukazane są z perspektywy Jace'a - oh, wait - jakie emocje, skoro naszego głównego bohatera nikt oprócz niego samego nie obchodzi. To, jak się ktoś czuje, możemy rozpoznać tylko po tym, co ten ktoś powiedział Sickleyowi. A że ten już nie zwraca uwagi na, no nie wiem, jakieś drżenie w głosie, wahanie, zaciskające się pięści, zmarszczone czoło...
Powiem tak - znów na przeszkodzie do stworzenia dobrych opisów stoi narracja pierwszoosobowa. Widzimy tylko to, na co on zwraca uwagę, czujemy tylko to, co on czuje. To dosyć męczące i frustrujące. Na dodatek ciężko jest odebrać jakąś postać właściwie, bo poznajemy ją jedynie z perspektywy Sickleya. Nie wiemy, jaka ta osoba jest naprawdę. Może Katie zakochała się w tym chłopaku tak na serio? Może wcale nie ładuje się każdemu napotkanemu facetowi do łóżka? Tego nie wiem, bo znam ją tylko przez pryzmat tego, co czuje do niej nasz bohater.

Cała fabuła skupia się w zasadzie na paskudnym życiu głównego bohatera. Tempo akcji gna niczym ślimak ze złamaną nogą. Na dodatek narrator zwykle ogranicza się do tego, jaki to świat jest okropny, co jest już takie monotonne i nudne, że można usnąć. Na dodatek znów nasuwa mi się myśl o jakimś harlequinie, bo wygląda na to, że opowiadanie jest o złym chłopaku, którego już nikt i nic nie może zmienić, a tu nagle (niespodzianka), pojawia się dziewczyna (oczywiście inna od wszystkich) zdolna go naprawić. On się w niej (oczywiście) musi zakochać, ale (oczywiście) wypiera się tego. W końcu jednak przyzna, jak wielkim głupkiem był i wyzna dziewczynie miłość. Zbyt przewidywalne.

Całość jest dosyć nudna (wiem, że się powtarzam), nic ciekawego się nie dzieje. A jeśli nawet, to nie potrafisz tego przedstawić w interesujący i wiarygodny sposób. Cały czas myliły mi się różne miejsca, nie wiedziałam, co kiedy się zdarzyło, czy najpierw była impreza na parkingu, a dopiero potem nasza wesoła drużyna została aresztowana - ja tego wszystkiego nie wiedziała. I chociaż do tej pory uważałam, że pamięć mam dobrą, to poszczególne rozdziały musiałam czytać po parę razy, gdy choć na jeden dzień oderwałam się od tej lektury.

Wiele dialogów wygląda u Ciebie dosyć nienaturalnie. Chodzi mi głównie o te rozmowy Jace'a i Emmy. W jakiejś dziwnej sytuacji mogą zacząć nagle, bez żadnego specjalnego powodu, oddawać się rozważaniom filozoficznym. Nie brzmią wtedy w ogóle jak oni, mówią inaczej, mają od razu inny styl. Z kolei rozmowy między Stanem i Jacem są w większości przypadków całkiem interesujące, a nawet od czasu do czasu do czasu zabawne. Muszę Ci jednak powiedzieć, że dywizy nie zastępują myślnika. I chociaż te drugie stosujesz przy końcówkach wypowiedzi, to powinnaś je stosować także przed nimi. A tutaj już stosujesz dywizy, które w tym przypadku nie powinny się pojawić.

Poprawność
Nie masz większych problemów, jeśli o poprawność chodzi. Zresztą, czemu tu się dziwić - z tego, co rozumiem, to opowiadanie jest dopieszczane już od kilku lat. Mimo wszystko najczęściej zdarzają Ci się błędy interpunkcyjne. Poza tym nagminnie używasz słowa "być" w różnych formach. Zwykle nie jest to jakieś irytujące, ale czasem rzuca się w oczy.
26/70

Dodatkowe punkty
Twoje opowiadanie trochę mnie znudziło, dlatego nie przyznaję żadnego punktu.
0/2

Podsumowanie
Uzyskałaś 35 punktów na 82 możliwe, co daje nam ocenę dopuszczającą. Gdyby nie było punktacji, prawdopodobnie wystawiłabym Ci właśnie taką ocenę. Twoja opowieść jest dosyć przewidywalna, jest mało akcji, a gdy już coś się dzieje, to nie jest to specjalnie interesujące z powodu narracji. Spróbuj napisać przynajmniej raz coś trzecioosobowo, możesz wtedy obiektywnie ocenić wszystkich bohaterów, ich emocje i zachowania. Do tej pory na wszystko trzeba było patrzeć oczami Jace'a, przez co tak naprawdę nie wiemy, jacy są ci ludzie.
Mam nadzieję, że weźmiesz sobie moje rady do serca. Ode mnie na zakończenie jeszcze - powodzenia w dalszym rozwijaniu swoich umiejętności pisarskich.

2 komentarze:

  1. Hej, chciałabym zrezygnować z oceny mojego bloga (komorkowe-one-direction.blogspot.com). Uznałam, że już minęły czasy jego świetności i ocena nie będzie miała większego sensu, opowiadanie się kończy, już nic nie wniesie do bloga. Mimo to dziękuję za pytanie i poświęcony czas.

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.