127# Ocena bloga her-draco

Tym razem wyjątkowo ocena została napisana przez dwie oceniające.

Oceniające: Deezee i Pollala
Oceniany blog: her-draco
Autorka: Princess Expecto

Wstęp
Dlaczego Draco stoi pod krzakiem z kwiatkami, z których wyrastają schody? Dlaczego ten dom jest na jakimś jeziorze? Czy to coś, co jest na balustradzie i ramieniu Draco to jakaś latająca plama niewiadomo czego? I dlaczego w tych schodach odbija się dom, który odbija też się gdzieś na niebie? Nie rozumiem tego nagłówka.
W komentarzach jest bardzo mało czcionka, przez którą źle się je czyta.
Zakładek jest mnóstwo. Skoro masz spis treści, to po co Ci archiwum? Masz zakładkę „inspiracje”, gdzie wrzucasz piosenki, których można słuchać podczas czytania. Nie myślałaś może, żeby zrobić playlistę (byleby nie automatycznie się włączającą)? Nie wszyscy wchodzą w zakładki i nie każdemu chce się zmieniać co chwila piosenkę, a jednak muzyka to ciekawy dodatek.
6/10

Treść
Rób akapity. Dzięki nim czyta się naprawdę lepiej.

Prolog
Jej kręcone, kasztanowe włosy opadały beztrosko na książkę Może jestem dziwna, ale trudno mi czytać, jeśli strony są zakryte włosami, ale to tylko ja.
zapytała rudowłosa Nie, nie, nie, nie! Nie określaj bohaterów kolorem włosów. Zrozumiałabym, gdyby to była nowa bohaterka i chciałabyś zwrócić uwagę na jej rude włosy, ale to Ginny i każdy, kto czytał Harry'ego zna jej wygląd. Lepiej było napisać po prostu "Ginny". 
W drodze do prywatnego dormitorium, które należało jej się jako Prefektowi Naczelnemu. Proszę? Skąd nagle prywatne dormitorium? Nigdzie nie wspominano o tym, że coś takiego należy się prefektom naczelnym. Zresztą, to strasznie… opkowe. Zawsze w tych kiepskich opkach o romansach jeden z zakochanych musiał mieć osobne dormitorium albo nawet mieli je razem. No ciekawe, dlaczego…
Pięknie, na pewno jutro zachwyci wszystkich swoim niesamowitym wyglądem. To jest Hermiona! Gdyby jej przyjaciel miał koszmary, a ona w środku nocy chciała mu pomóc, to ostatnie, o czym by pomyślała, to swój wygląd...
Bardzo dziwi mnie ta nagła przyjaźń Harry’ego i Draco. Wiem, że Harry go uratował, ale nie zrobił tego dlatego, że go lubi. Musisz też wziąć pod uwagę to, jak Draco jest dumny ze swojej czystości krwi i jak pogardza mugolakami, więc o ile Pottera mógłby tolerować, to Hermionę i Rona jakoś nie bardzo… A gdyby już zaczął ich lubić, to myślę, że trochę by to trwało, w końcu nienawidzili się przez siedem lat. Draco był śmierciożercą i Harry mógłby być podejrzliwy co do jego zamiarów. Szkoda, że nie napisałaś więcej o tym, jak zaczęła się ich przyjaźń, tylko po prostu postawiłaś nas w sytuacji, gdzie wszyscy się psiapsiółują i jest świetnie i wspaniale. Oczywiście, że to łatwiejsze, ale nie wiem, czy lepsze.

Rozdział 1.
Za nią stał Draco Malfoy wraz ze swoją dziewczyną Astorią Greengrass. [..] by chodzić już z następną dziewczynąPowtórzenie
Dziewczyna Draco nie lubi Hermiony (dlaczego? Przecież nie wygląda na to, że Hermiona jest w kimkolwiek zakochana), jakie to przewidywalne. Nie można choć raz stworzyć postaci, której będzie można współczuć, jak już tró lof z nią zerwie dla Hermiony?
- Przesadzasz, Smoku. To samo, o czym mówiłam przy „Wybrańcu”. O ile w opisie jest to znośne, to na litość, przecież oni nigdy się tak do siebie w książce nie zwracali. Brak przecinka.
Nie tylko brunetka nie wiedziała, co robić. Blondyn potarł kark w geście zmieszania. Opisywanie bohaterów kolorem włosów jest złe. Zamiast „brunetka” w tym miejscu mogłoby być „Hermiona”, a zamiast „blondyn” chłopak.
- Do zobaczenia, Granger. Dlaczego po nazwisku?
Zresztą, kogo tu okłamywać, rozstaną się, nim dziewczyna powie „Quidditch”. Jaka dziewczyna? Hermiona czy Astoria? Brak przecinka
Patrzyła w ogień, w to jak bawią się płomienie. […] myśli Gryfonki wciąż zajmował pewien zabójczo przystojny blondyn ze Slytherinu. Co mają myśli Hermiony do płomieni?
Ponownie czekał na jakąś dziewczynę. Teraz stał się zwierzyną. Kto pierwszy ją dopadnie – wygrywa. I rozumiem, że wszystkie dziewczyny były w nim zakochane (zalatuje Mary Sue…)   i wprost się o niego biły. Aha.
- Nie rozumiem, czemu do ciebie tak wzdychają. Masz kasę. Nie rozumie dlaczego, ale jednak wie. Okej.
Twoja Pansy to nie jest Pansy z książki. Pansy z książki przez praktycznie całą szkołę starała się o to, by Draco ją polubił, a ta Twoja się z nim po prostu rozstała.
Nie miała najmniejszej ochoty rozpoczynać niedzieli od kłótni. Niby czemu Ron miał się z nią kłócić? On również stwierdził, że ich związek nie ma szans i dał sobie spokój.
Dracon sam zdziwił się swoim zachowaniem i puścił dziewczynę. Może to ja i wszyscy moi znajomi są dziwni, ale jakoś nikt nie robi dramy i nie stwierdza, że to druga osoba się w niej zakochała, jeśli wzięła ją za rękę. Hermiona mogła to po prostu wziąć za odruch, żeby ją pospieszyć czy coś…

Rozdział 2.
Nadal rozmawiał z Pansy, śmiejąc się co po chwilę Co po chwilę? A nie „co chwilę”?
- Co jest, Malfoy? No nie rozumiem. Dlaczego nie mówią do siebie po imieniu? Przecież są niby przyjaciółmi. Chyba że według nich lepiej jest być nazywanym Malfoy zamiast Draco, nie wnikam.
Z klasy wypadła rozpromieniona Granger trzymając najlepszych przyjaciół za ramiona. Nie jestem pewna, czy było im wygodnie…

Rozdział 3.
W spisie treści masz napisane „Ogniska whisky”, wypadałoby poprawić.
Nie pasuje mi Twoja Luna. Zachowuje się zbyt… normalnie. Ta z książki była raczej nieobecna, a ta – zorganizowana, sprawnie się pakuje… Właśnie to zachowanie na początku mi nie pasuje. To raczej Luna siedziałaby na łóżku, wpatrując się w okno i licząc chmury na niebie, a nie narzekała na koleżanki z dormitorium.
Przepraszam, zapomniałam. Przecinek.
prychnęła i zarzuciła ramiona na Pansy i Hermionę. Po pierwsze, brakowało kropki na końcu. Po drugie, bawi mnie ta sytuacja. No wyobraź sobie to „zarzuciła ramiona na Pansy i Hermionę”. Ja jakoś nie potrafię, a jeśli już, to wygląda to przekomicznie.
Sztuczność tego dialogu w pokoju wspólnym Slytherinu mnie przeraża. Zresztą większość dialogów w Twoim opowiadaniu jest bardzo sztuczna, a najbardziej nie pasuje mi Draco. I to zwracanie się do siebie „smoczątko” czy „wiewióra”...

Rozdział 4.
Dziewczyna podeszła do szafy, z której wyjęła jeansy, czarny, gruby sweter, bieliznę i białą podkoszulkę. Weszła do łazienki i wzięła ciepły prysznic. Ubrała się, uczesała włosy i umyła zęby. Z szafki w lustrze wyjęła puder, tusz do rzęs i błyszczyk. Nałożyła delikatny makijaż i po cichu zeszła po schodach. Weszła do kuchni. O nieeee, nie, nie, nie! To typowy opkowy opis w stylu „ubrała się, nałożyła delikatny makijaż i zeszła po schodach na śniadanie”. Nie chcemy tego! Możesz później zwrócić uwagę na jej strój w jakimś opisie, ale na litość, nie musisz opisywać tego, że się umalowała i założyła bieliznę… Później też oczywiście dostajemy przepis na smażony  bekon, tosty i jajecznicę oraz skrót wiadomości. Jeśli to nie jest ważne (a jak widzę, nie jest) można to skrócić jednym, krótkim zdaniem: usiadła na fotelu z przygotowanym śniadaniem i obejrzała wiadomości. Jedyną ważną w tym całym sprawozdaniu rzeczą jest to, że teraz już nie żyje w stresie.
Postanowiła, że po ukończeniu szkoły to zmieni i wybierze się w podróż po Europie z… Właśnie, kto pojedzie? Wiem, że chodziło o to, że Hermiona ma się wybrać w podróż z Draco, ale potencjalny czytelnik sobie myśli „nie może pojechać sama?”. Zrozumiałabym, gdyby to była jakaś słaba i potrzebująca towarzystwa dziewczyna, ale Hermiona raczej taka nie jest i spokojnie mogłaby się w taką podróż wybrać. Poza tym wiesz - trochę sama się wkopałaś, pisząc, że nigdy nie była poza Wielką Brytanią. Przecież musiała jakoś znaleźć i odczarować rodziców. A przypominam, że oni w tym czasie mieszkali w Australii - to nawet nie jest ten sam kontent. Później już zapomniałaś kompletnie o tej podróży - skoro było to jej marzenie, to czemu z niego z taką łatwością zrezygnowała? Albo inaczej - czemu, kończąc szkołę, ani razu nie wspomniała w ogóle o tym? Oprócz tej krótkiej wzmianki nie mówisz o tym więcej, więc wydaje mi się, że ten fragment miał na celu jedynie pokazanie, jak samotna jest Hermiona i jak bardzo brakuje jej menszczyzny.
Chyba, że Luna… Bez tego przecinka. http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629776
Z trzeba torbami zakupów Literówka.
W Wielkiej Brytanii święta zaczynają się 25 grudnia, a z tego co zrozumiałam, Twoi bohaterowie jedzą kolację wigilijną 24. I z tego co wiem, to tam raczej nie piją kompotu z suszonych śliwek. Opłatka też w Wielkiej Brytanii nie znają. Mam wrażenie, że stwierdziłaś „skoro u nas tak wygląda Wigilia, to u nich też”. A to błąd, bo na wyspach Boże Narodzenie jest obchodzone inaczej.

Rozdział 5.
- Skąd miałaś na coś tak pięknego pieniądze? – zapytał zdziwiony ojciec. Jakoś mi to nie pasuje. Trochę tak, jakby na coś pięknego nie mogła mieć pieniędzy, ale na coś brzydkiego – tak. Nie wszystkie ładne rzeczy są drogie. Raczej pasowałoby tam niezwykłego albo coś w tym stylu.
- W Dolinie Godryka. Harry i Syriusz kupili dwa domy. Jeden dla siebie, drugi dla mnie. Po zakończeniu roku oddam mu umówioną wcześniej sumę. Po pierwsze – dlaczego Harry chciał mieszkać z Syriuszem? No pewnie, Ginny musi być zachwycona wizją mieszkania z Łapą… Wiem, że Syriusz jest jego jedyną rodziną itd., ale żeby z nim od razu mieszkać? Z tego co pamiętam, Syriusz został oczyszczony z zarzutów po bitwie w Departamencie Tajemnic, więc mógłby pracować, a pewnie miał też spadek po rodzinie… No dobra, po prostu nie rozumiem, czemu nie mógł sobie sam kupić mieszkania. Wiem, czepianie.
Po drugie – dlaczego Hermiona sama sobie nie mogła wybrać i kupić domu? Raczej nie wygląda na taką, która pozwala nawet przyjaciołom na to, by sprawiali jej drogie prezenty, nawet jeśli musi oddać za nie część pieniędzy (tak w ogóle, to musi być genialne: Hej, Hermiono, kupiłem ci dom, ale musisz za niego zapłacić, super, prawda!). No po prostu całe to kupowanie domów mi nie leży.
Syriusz miał dużo złota ze skarbca rodowego Blacków. Po śmierci Bellatrix Lestrange, Narcyza Malfoy zrzekła się praw do jej majątku na rzecz kuzyna. I ona to wszystko tłumaczy rodzicom, którzy oczywiście wiedzą, kim jest Bellatrix Lestrange i Narcyza Malfoy (a tak w ogóle, czemu Narcyza zrzekła się prawa do majątku dla jakiegoś kuzyna? Raczej nie była jego, ekhem, wielką fanką…). Nie zapominajmy, że rodzice Hermiony byli mugolami. Wątpię w to, że Hermiona z pasją tłumaczyła rodzicom, kim są poszczególne osoby czy co znaczą jakieś nazwy, a już na pewno nie była chętna do wyjaśniania, kto jest kim dla kogo.
Jeszcze dodatkowo Harry otrzymał nagrodę od Ministerstwa za pokonanie Voldemorta. Myślę, że Ministerstwo raczej nie dałoby takiej nagrody. No dobrze, Harry zabił Voldemorta, ale do wygrania wojny przyczyniło się znacznie więcej osób, które umarły, chociażby zostawiając małe dzieci bez opiekunów. Myślę, że gdyby chciano wynagradzać wszystkie osoby, którym się to należało, to Ministerstwo by zbankrutowało. A Harry nie należy do osób, które bez mrugnięcia okiem przyjęłyby nagrodę i zostawił ją dla siebie i najbliższych przyjaciół (zwłaszcza, że, jak sama piszesz, raczej nie cierpiał na brak pieniędzy).
Stwierdził jednak, że przyjaciele na pewno podarują mu coś, kiedy przyjadą do niego. I twierdzisz, że tak myśli Harry, którzy przez jedenaście lat życia u Dursleyów nie dostawał prezentów? Wiem, że ludzie się zmieniają, ale Harry raczej nie jest osobą, która będzie płakać, bo nie ma prezentu.
- A, widzisz. Za życia zawsze zazdrościła mi umiejętności zmieniania się w psa. Postanowiłem spełnić jej marzenie. Cześć ,Tonks – wytłumaczył i pogłaskał suczkę po piaskowym łebku. Fajnie, że nazwał psa imieniem żony jednego ze swoich najlepszych przyjaciół. Oczywiście nieżywej żony. Nie, przecież nikt się nie rozpłacze na jej wspomnienie, a już na pewno nie jej żywa matka i syn, skądże. Brak przecinka.
- Nie sądzisz, że mieszkanie z wujkiem i żoną byłoby niezbyt normalne? – zaśmiał się Syriusz. To samo myślę. Ale muszę powiedzieć, że zachowanie Harry’ego, który chce, żeby Syriusz zamieszkał z nimi wydaje mi się bardzo, bardzo kanoniczne. Przy okazji, na końcu brakuje kropki.
- Ginny, pospiesz się! Przecinek.
Mamy pojawić się u Potterów za dwie minuty! Chyba Pottera, bo przyszła pani Potter w tym momencie przygotowuje się do wyjścia (no i tak, przyszła).
- Zajebiście… - mruknęła pod nosem rudowłosa. *wyciąga swoją listę „co musi się znaleźć na blogu"* Zła, przeklinająca Ginny – jest. Opisywanie bohaterów przez kolor włosów – jest. Brakuje jeszcze schodzenia po schodach na śniadanie, letkiego makijarzu i Rona-nieudacznika, który potyka się o własne nogi i przez którego Hermiona nie może spełniać swoich marzeń (bardzo często w fanfickach z Hermioną, a w Dramione obowiązkowe).
- Wciąż nie rozumiem, dlaczego musimy jechać kuligiem. Sieć Fiuu jest o wiele szybsza! – jęknął Draco, ubierając długi czarny płaszcz. A Draco oczywiście nie mógł pozwolić rodzicom jechać kuligiem, a samemu skorzystać z sieci Fiuu, bo…? Daj spokój, to jest Draco, on raczej nie zgadzałby się ot tak na wszystko, czego chcą jego rodzice. Nawet podejrzewam, że mógłby po prostu dla zasady nie jechać razem z nimi. Już pomijając fakt, że mogli się teleportować.
Otworzył im przystojny, czarnowłosy mężczyzna przed czterdziestką. Syriusz. Facet, który dwanaście lat spędził w Azkabanie. Wiesz, naprawdę lubię Syriusza, ale przystojny to on był chyba w Hogwarcie.
Rudowłosa pojawiła się znikąd. Wyobraziłam sobie, że oni sobie tak rozmawiają, a tu nagle bum! I Ginny się zjawia. Wyglądało bardzo ciekawie.
- Skąd masz to cudo? – powiedziała, wytrzeszczając oczy – Czy to jednorożec? Pewnie, wisi sobie na jej szyi.
Wtedy brunetka zobaczyła małego przedstawiciela psowatych. No bo przecież „pies” to takie pospolite słowo!
- Hermiś, idziemy spać? Jest bardzo późno – powiedziała, puszczając do niej oczko./- Jasne Ginniś – zachichotała Granger. Nie zmieniaj tak bohaterów, proszę. Ginny jest osobą, która lubi plotkować, ale Hermiona stanowczo nie jest dziewczyną, która chichocze i rozmawia o chłopakach.
Obie dziewczyny miały także do dyspozycji własne łazienki. Chcesz mi powiedzieć, że każdy z gości miał własną łazienkę? To ile ich było i jak wielki musiał być ten dom?
Mama jeszcze nie ochłonęła po Bitwie i śmierci Freda. Ale Ginny, która w końcu była ich siostrą, już tak. I to na tyle, żeby planować ślub.

Rozdział 6.
- Dobrze, Dziecię z Blizną – powiedział, śmiejąc się z nowego przezwiska, które wymyślił dla kumpla. Przecinek i kropka na końcu. A przezwisko genialne, po prostu Draco mistrz zła, a Harry zbiera szczękę z podłogi… Daj spokój, Draco może nie był zbyt dobry w wymyślaniu przezwisk, ale żeby tak nisko upaść…
Domyśliła się, że Draco najwidoczniej musiał usłyszeć, jak weszła do kuchni. Przecież przed chwilą było „czyjeś ręce”, ma oczy z tyłu głowy czy rozpoznała go po zapachu? Zresztą dlaczego niby to miałby być Draco?
Wyobrażasz sobie Rona, który stwierdza, że Hermiona jest prostytutką i Draco zapłacił jej naszyjnikiem jednorożca? Ja jakoś nie bardzo. Jeszcze w taki sposób. No dobra, może mógłby to jej wykrzyczeć podczas kłótni, ale  Jesteś dziwką Malfoya? i to syczenie prędzej byłoby możliwe właśnie wypowiedziane przez Draco. Daj spokój, Ron to ten, który robił się czerwony na uszach, bo ktoś mu powiedział „ty głupku”.
Niewiele myśląc, rzuciła mu [Draco] się w objęcia i zaczęła gorzko płakać. A Draco jak ten wybawiciel przychodzi uwolnić Hermionę z rąk złego, okropnego i be Rona… No kto by się spodziewał.
- Miona, chodź tutaj… Nigdy nie zwracał się do niej po imieniu, ale jak już zaczął, to od razu „Miona”. No dobra, po prostu nienawidzę tych wszystkich Smoków, Diabłow, Mionek i Herm.
Pozwoli jej zasnąć z nim w domu Pottera, zaraz po tym, jak Ron stwierdził, że jest, ładnie mówiąc, bo w ocenie to chyba nie wypada, prostytutką. I oczywiście Draco śpi w salonie. Ale nie ma co się przejmować, skądże, to świetny czas na granie pocieszyciela.
Jego wzrok spoczął na wlepionych w siebie Draco i Hermionę. A teraz wyobraź sobie Ginny i Syriusza, którzy stoją w progu kuchni i obserwują miziających się Draco i Hermionę. Przecież nie sposób nie parsknąć śmiechem.
Weszła do łazienki i szybko ogarnęła swój wygląd, ponownie czesząc włosy i nakładając delikatny makijaż. Poranna toaleta i delikatny makijaż – jest… Ile jeszcze razy będziemy czytać opis stroju Hermiony i o malowaniu się? Przecież nie musisz za każdym razem opisywać ubioru każdej z tych postaci.
Część była zrobiona przez blondyna i Herm To ja już wolę powtarzać imiona…
Podobają mi się te wstawki z punktu widzenia Krzywołapa. Można nimi podsumować rozdział i jest to całkiem oryginalne.

Rozdział 7.
Najpierw Miona upewnia ją, że Malfoy to przyjaciel, a potem zasypia mu w ramionach. Boże, jakie on ma ramiona… Nie wiem, czy powtórzenie celowe, ale brzmi trochę niezgrabnie. Może raczej „zasypia w jego objęciach” czy coś takiego? Zachwycanie się ramionami też trochę, hmm, oryginalne, ale co kto lubi.
Oczepił go ode mnie i rzucił na podłogę. Masz literówkę – odczepił.
- Na razie dziwna jesteś tylko ty. Jako jedyna nie zwracasz się do niego Draco – prychnęła Ruda. Nie to co Ron, który mówi do niego Dracuś, ewentualnie Smoczek.
Nie dam nikomu jej skrzywdzić. Harry i Ron zresztą też nie. Ron, który jeszcze przed chwilą krzyczał na nią „Jesteś jego dziwką?!” zwłaszcza.
O jej włosach, o jej oczach, o jej dłoniach. Mogłoby być bez dwóch ostatnich „jej”, przecież to oczywiste, że nie chodzi nagle o Syriusza.
Właśnie dlatego musi przestać na nią reagować. Musi być dla niej zimny. A ona będzie bardzo szczęśliwa, jeśli nagle chłopak, w którym jest zakochana przestanie się do niej odzywać. Ale trzeba przecież mięć wątek na dziesięć rozdziałów.
Hermionę męczyły koszmary aż do pierwszej dwanaście Szkoda, że nie podałaś sekund, przecież trzeba być bardzo dokładnym…
Przecież każdy arystokrata jest dobrze wychowany i nie używa takich słów. Nie chciałabym Cię rozczarować, ale większość nie miałaby oporów przed nazwaniem ją szlamą.
Jednak ona, jako ponadprzeciętnie wyedukowana osoba I oczywiście bardzo skromna.
Ron nie mógł zdecydować się, która wyglądała piękniej – Hermiona czy jego siostra. Rozumiem, że zapomniał o tym, co jej wcześniej mówił, tak?
- SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! – krzyczał na całe gardło prezenter. Mam rozumieć, że oni oglądali telewizję? Myślę, że Syriusz i Draco nawet nie wiedzieliby co to, a co do reszty… Nie pasuje mi to. Czarodzieje to czarodzieje, sylwestra mogliby spędzać w dowolny sposób.

Rozdział 8.
Najstarsza córka, Juliette, ukończyła bowiem Akademię Beauxbatons z najwyższymi stopniami. Jej rodzice jednak odczuwali niedosyt w jej edukacji i postanowili przenieść ją na ostatni rok nauki do odbudowanego po wojnie Hogwartu. To chyba jedna z najgłupszych rzeczy, jakie zrobiłaś. Po co miała się jeszcze raz uczyć? Mogłaby iść już pracować lub kształcić się w jakimś kierunku, jeśli było coś takiego. Zresztą, to takie blogaskowe – pod koniec szkoły, najlepiej w szóstej lub siódmej klasie, przychodzi nowa uczennica. Co z tego, że jest się przydzielanym do domów, mając jedenaście lat i raczej nic nie wiadomo o tym, czy można zmieniać szkołę w magicznym świecie? Jeśli chciałaś ich koniecznie połączyć w parę, to mogłaś to zrobić w jakikolwiek sposób, ale na bora, nie przenosząc ją do Hogwartu!
więc dziewczyna miała przybyć do angielskiej szkoły na ostatnie pół roku, na początku stycznia. Jeszcze głupsze. W połowie roku ją będą do domu przydzielali? Zresztą, w tym czasie już się czegoś uczyli, jeśli faktycznie tego, czego ona jeszcze nie umie, to będzie miała ogromne zaległości. Bez sensu kompletnie.
Ja go nie znam! Jak mogę myśleć o tym, żeby być z nim przez resztę życia?! No faktycznie rodem ze średniowiecza. Po co to? Przecież Narcyza i Lucjusz naprawdę kochali syna, myślisz, że chcieliby, żeby brał ślub z dziewczyną, której nigdy na oczy nie widział? Jeśli im tak na czystokrwistości zależało, to myślę, że była jakaś dziewczyna, którą Draco chociaż trochę znał i która mogłaby zostać jego żoną.
Chciała uciec od tego świata. I w tym momencie już wiedziałam, że to będzie bardzo tru bohaterka z okropną przyszłością, złymi, nienawidzącymi ją rodzicami i w ogóle.
Wymierzył jej bolesny policzek. Wyjął zza pasa sztylet i docisnął zimną klingę do twarzy dziewczyny. No, przynajmniej przy ojcu się nie pomyliłam. Ale jestem pełna podziwu dla mojego geniuszu i daru jasnowidzenia.
Jednym ruchem zerwał z niej górę ubrań. Może jestem nieczuła, ale w tej chwili pomyślałam, że to musiało efektownie wyglądać.
którym wymierzył karę za jej własne poglądy. Jakie poglądy? Dziewczyna stwierdziła, że nie wyjdzie za Dracona.
Tak widział natomiast Hermio… Nie mógł myśleć o Gryfonce. Nie mogłoby być po prostu „o niej”? Myślę, że byłoby naturalniej. 
Ostatnio była zdolna tylko do tego, do płaczu. Wyzwalał on emocje, które kryła w swoim sercu. O wiele za długo. Chcesz mi wmówić, że Hermiona ryczała w kątach Hogwartu? HERMIONA?  Dziewczyna, która usunęła swoim rodzicom pamięć, a później prawie rok spędziła na poszukiwaniu horkruksów oraz przeżyła wojnę?  


Rozdział 9. 
Gdy tylko uniosła wieczko, jej oczom ukazał się piękny naszyjnik z fiolką i grubym warkoczem z włosia z ogona jednorożca. Miło z jego strony, że oddał jej naszyjnik Hermiony, na pewno ją to pocieszy w tych trudnych chwilach. Poza tym jak już kreujesz Malfoya na romantycznego misia-przytulisia, to bądź konsekwetna! Raczej wątpię, żeby wrażliwy chłopak nagle postąpił tak nieczuło.
Jedynym wyjątkiem była Juliette Moore, która zamiast zasiadać przy jednym ze stołów, została poproszona osobiście przez dyrektora, by zająć miejsce na podwyższeniu, niedaleko mównicy. Oczywiście naczelna Mary Sue musi być przedstawiona całej szkole, bo jakże inaczej... 
No dobra, powiem wprost: nie widzę sensu tej całej Juliette w Hogwarcie. Na którym roku miałaby być? Na pierwszym nie, na siódmym też nie, bo miałaby braki w wiedzy. Nie wierzę też, że w Hogwarcie uczono by czegoś innego – rozumiem, że w Beauxbatons były lekcje tańca, ale uczennice nie mogły skończyć na podstawowych umiejętnościach... 
[Draco] - Twój skrzat będzie nas śledził na terenie Hogwartu.  No shit, Sherlock! Przecież dopiero co Juliette mu o tym powiedziała, a teraz on to mówi, jakby to było największe zaskoczenie?
- Przed wami siedzi nowa uczennica, Juliette Moore.  Oczywiście cała szkoła MUSI wiedzieć, że w szkole jest nowa dziewczyna. Juliette musi być zachwycona tym, że jest przedstawiona całej szkole. 
Tiara ostatni raz miała taki kłopot z przydzieleniem ucznia, gdy Harry Potter pierwszy raz przekroczył mury tego zamku. Juliette jest oczywiście wyjątkowa, wspaniała, cudowna i w ogóle, tylko jej stopy całować. Czyżby naczelna Mary Sue opka? Niee, gdzie tam...
- O nie, kochana, twój ojciec jest dobrym człowiekiem. Dobrzy ludzie mają w zwyczaju bić swoje dzieci pasem.  
Weszła szybko do łazienki i poprawiła sobie makijaż. Hermiona. Widzę, że amputowanie charakteru postaciom idzie Ci bardzo dobrze.
Wytłumacz mi, dlaczego tak inteligentna osoba jak Hermiona wścieka się na Juliette, chociaż dobrze wie, że to Draco dał jej naszyjnik? Trzeba ich było nazwać Józia, Zbychu i Staszka i umieścić a Hogwarcie, a nie udawać, że to Hermiona i Draco.
Namiętnie całującą się parą byli Teodor Nott i Pansy Parkinson. To chyba miało wzbudzić współczucie czytelników dla Luny. Tylko że do tej pory Luna była tak mało znaczącą postacią, że nie miałam szans jej polubić. Mówię to głównie dlatego, że później Hermiona i Ginny się o to wściekają i podnoszą aferę.
Piszesz, że skrzat wysłany przez ojca Julie nie potrafi czytać, więc w Hogwarcie mogą ze sobą normalnie rozmawiać listownie. Tylko że ten skrzat nie jest głupi! Spójrz na tę zależność: koleżanka z dormitorium jest nieufna -> koleżanka z dormitorium czyta liścik -> koleżanka z dormitorium jest miła. W ogóle nie wygląda to podejrzanie. Mogłaś już wykorzystać choćby sowy i normalne listy.

Rozdział 10.

Na początku rozdziału chłopcy plotą jak stare przekupy, widziałaś kiedyś, żeby faceci się tak zachowywali? No jasne, że też czasem porozmawiają i poplotkują, ale u nich wygląda to jednak inaczej niż u dziewczyn.
- Jako Prefekt Naczelna ma pani [za ] obowiązek pilnować porządku w szkole, rozdawać punkty oraz odejmować je, a także wiele innych spraw. A te inne sprawy to...? Skoro już profesor chce nakreślić zakres obowiązków Hermiony, to mogłaby wymienić wszystko. I fajnie jej wyjaśniła, co ma robić: pilnować porządku, rozdawać punkty i dużo innych spraw, ale ci nie powiem, bo po co, sam się domyśl. 
Chcemy, aby nowa uczennica poczuła się w Hogwarcie jak w domu. Bo? Bo jest z Francji? Bo przyjechała z innej szkoły? To dlaczego nie mają się opiekować pierwszakami? Zwłaszcza tymi z mugolskich rodzin, one się czują na pewno bardziej zagubione od Juliette.
odkręciła wszystkie kureki z ciepłą wodą. Literówka. 
Wlazł – usłyszała.
Uchyliła drzwi. Harry Potter wraz z Ronem
Weasley’em siedzieli na jednym z łóżek(...). Prawdziwy Harry raczej nie użyłby takiego dosyć niegrzecznego zwrotu. I, tak, tyczy się to także Rona. Co tu robi ten apostrof? Przecież czytamy "łeslejem", a nie "łesleem".

Gdy jego przyjaciel, Blaise, wszedł do pokoju, udawał, że już dawno jest objęciach Morfeusza. Brak przecinka - często Ci się to zdarza, zwłaszcza przy zdaniach podrzędnie złożonych i przy imiesłowach.


Rozdział 11.
Cały ten fragment z Krzywołapem. Nie rozumiem, po co on tam jest. Nie było to ani zabawne, ani nic nie wnosi. Rozumiem, że chciałaś rozśmieszyć czytelnika, ale, delikatnie mówiąc, nie wyszło Ci. Powiem szczerze, że miałam problem z tym, żeby to jakkolwiek skomentować, bo jedyne określenie, które przychodzi mi na myśl to "idiotyczne i sztuczne". Chociaż muszę przyznać, że idea kota śpiącego na głowie swojej właścicielki była... ciekawa. 
Było wpół do siódmej. Cisza nocna skończyła się wraz z wybiciem szóstej. Postanowiła się przejść. Przeszła przez Pokój Wspólny. Nikogo tam nie zastała. No, jasne. Kto normalny zrywa się z łóżka przed świtem? Co jest nie tak z tym fragmentem? Wszystkie te zdania są pojedyncze, za dużo tego! Może połącz niektóre ze sobą, lepiej by to wyglądało.
Zachowanie Hermiony kompletnie do niej nie pasuje. Ona nie jest osobą, która pali listy, choćby były od największych wrogów, bez zapoznania się z ich treścią. Draco też nagle zapomina, że jego narzeczoną jest Julie i ma udawać, że są kochającą się parą. Kompletnie tego nie rozumiem. 
Wyjęła z szafki również swoje figi, pomijając stanik. Nie miała zamiaru zachowywać się jak grzeczna uczennica Nie noszę stanika = jestem niegrzeczna? Dobrze wiedzieć.
Nikt nie zabroni jej bawić się na boku. Trzymajcie mnie, bo wybuchnę. Jeszcze w poprzednim rozdziale Julie wyglądała na wystraszoną, musiała porozumiewać się listownie, żeby skrzat na nią naskarżył, a teraz stwierdza, że może "bawić się na boku"? 
W tym rozdziale mamy kolejny jakże fascynujący proces porannych ablucji. Po co opisywać miejsca, po co opisywać lekcje czy ludzi, skoro możemy się dowiedzieć, że Julie nie chce być grzeczną dziewczynką, więc założy figi i nasmaruje się masłem nawilżającym o zapachu malin?
Przy jej pomocy błyskawicznie uplotła prosty warkocz wodospad. Beauxbatons jednak się do czegoś w życiu przydaje. Szkoda, że tylko do tego...
Gdy Ginny zobaczyła Mooredosłownie odjęło jej mowę.
 - Jesteś godną następczynią Mary Sue -wyszeptała z podziwem (wybacz, nie mogłam się powstrzymać).
Wtedy na śniadanie wszedł Ślizgon, o którego biła się połowa żeńskiej części Hogwartu. Naprawdę nie rozumiem, o co chodzi w tym kreowaniu Malfoya na naczelnego przystojniaka szkoły. Zawsze latała za nim tylko Pansy, a on pociągający jednak nie był - chorobliwie blada twarz, cienie pod oczami...
Widzę, że Luna bardzo kanoniczna... Ech, naprawdę szkoda, że z mojej kochanej i nieprzytomnej Luny zostało tylko pisane co jakiś czas "powiedziała rozmarzonym głosem".

Rozdział 12.

Biała sowa śnieżna, widząc tą scenę, zleciała z szafy i zaczęła dziobać i drapać pazurami twarz mężczyzny. Brak przecinka po imiesłowie (KLIK). Tę scenę.
Co prawda, [Ginny] oficjalnie była uczennicą szóstego roku, a Harry siódmego, ale kilkunastu wybranych uczniów miało mieszane zajęcia ze starszym rocznikiem. Skąd ten pomysł? Dlaczego kilkunastu? Które dokładnie osoby mogły mieć zajęcia ze starszymi? Dlaczego nie wszystkie zajęcia? Można tutaj spekulować, ale lepiej byłoby, gdybyś po prostu wyjaśniła, skąd się to bierze.
- Przepraszam was. Idziecie do Salonu? – zapytał.
- Nie
, Neville. Miałyśmy właśnie zamiar wspiąć się na górę, a potem zjechać po poręczy – zaśmiała się Ruda ironicznie. Ginny, wprost uwielbiam cię! Jesteś nową Mistrzynią Ciętej Riposty! Czemu "salon" ma być z wielkiej litery? Jeszcze jakbyś napisała "Pokój" jako skrót od Pokoju Wspólnego, to bym to zrozumiała. I...odhaczamy kolor włosów zapisany wielką literą.

Chłopak uśmiechnął się głupio. Wiewiórka nie winiła go za żadne idiotyczne zachowanie(...). No, cóż za łaskawa pani!
Przygotowany? – zapytała, swoim rozmarzonym głosem Luna.
Longbottom zgłupiał.
- Na co?
- Na zaklęcia, głupolu – zaśmiała się serdecznie.
Neville chciał zapaść się pod ziemię, a Ginny musiała odwrócić twarz, żeby nie roześmiać się razem z przyjaciółką. Chłopak był różowy na twarzy.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że Ginny i Luna są w tej chwili najzwyczajniej w świecie wredne? Akurat te dziewczyny zawsze były miłe dla Neville'a, pomagały mu i były jego przyjaciółkami. Ty o tym najwyraźniej zapomniałaś.

Chłopak już miał coś odwarknąć, gdy Flitwick chrząknął jednoznacznie. Wściekły wyszedł na środek sali i niemal krzyknął zaklęcie. Brzmi, jakby to Flitwick był wściekły, zmień szyk zdania. Krzyknął zaklęcie? Może raczej wykrzyczał?
Odnoszę wrażenie, że straszny syf na tej lekcji mają. Luna się awanturuje z Nottem o naszyjnik, Alex całuje Hermionę, jakieś sceny zazdrości Draco...
Odniosę się teraz jeszcze na chwilę do Tonks - przede wszystkim, uczniowie w szkole mogli mieć swoje zwierzęta pod warunkiem, że był to kot, sowa lub ropucha. Tonks jest psem i wymaga innego traktowania niż ww. zwierzaki. Na dodatek jest to wilczarz irlandzki, który jest jednak spory, więc potrzebuje dużo miejsca, a tego w dormitorium raczej nie znajdzie. Poza tym ma większe potrzeby - trzeba z nim wychodzić na spacery i bawić się, a także trzeba go czesać. Harry jest w siódmej klasie, szykuje się do Owutemów i jest kapitanem drużyny quiddicha. Myślisz, że taki chłopak byłby w stanie znaleźć wystarczająco dużo czasu na zajmowanie się psem?

Rozdział 14.

Jak pan zapewne wie, szkoła ma kłopoty finansowe. Aaaa, to dlatego prefekci naczelni mają osobne pokoje! Nauczyciele i dyrektorka liczą na becikowe, mogłam się domyślić.
Śmieszne, wcale nie zmienił się z wyglądu, a jego charakter uległ diametralnej zmianie. No rzeczywiście podejrzane...
Jako nagłówek artykułu w Proroku Codziennym użyłaś słowa "Śmierciorzerca" - to słowo piszemy przez "ż".
William Moore (50 l.) odnalazł żonę i wraz z córką oraz teściami zamordował używając Zaklęcia Uśmiercającego. Na razie wygląda na to, że pan Moore razem z córką i teściami zamordowali kogoś. Może raczej:"William Moore (50 l.) odnalazł córkę i żonę u jej rodziców, po czym zamordował ich, używając Zaklęcia Uśmiercającego".
Julie krzyczy na wieść o śmierci bliskich - rozumiem. Cisza w całej Wielkiej Sali - nie rozumiem. Czy naprawdę rozpacz dziewczyny musiała być ukazana w tak ostentacyjny sposób? Różne rzeczy się na Sali dzieją, ale ostatnim razem wszyscy trwali w kompletnej ciszy, kiedy Voldemort przemawiał do nich w czasie bitwy.
Nie rozumiem, czemu uciekła do dziadków, skoro jej mąż wiedział, że to tam planuje wyjechać. 
Rozumiem, że Draco się obwinia - jego ból wyszedł Ci naturalnie, to był jeden z tych dobrych opisów, jednak wątpię, żeby jeszcze tego samego dnia miał ochotę na romantyczne chwile uniesień z Hermioną.

Rozdział 15.

Hermiona otworzyła oczy dużo wcześniej, niż by tego chciała, bo o czwartej.  ...Co? Czyżby "obudziła się" było zbyt zwyczajne?

- Chrzanię to. Mogą mnie wydziedziczyć.
Pansy aż zleciała z jego kolan.
- Oświadczysz jej się?! – zapytała zdumiona.
- Tak.

Hermiona i Draco zakochali się mniej więcej w Sylwestra, w każdym razie wtedy poczuli do siebie miętę. Sama napisałaś, że jest końcówka stycznia - i Draco po tak krótkim czasie chce się zaręczać? Przecież nawet nie są oficjalnie parą!
- Czego chcesz, Brown? – zapytała chłodno, ale uprzejmie. No rzeczywiście, bardzo uprzejmie.


Rozdział 16.
Chcę tutaj tylko zaznaczyć, że Slughorn nie zawsze w nagrodę za dobrze wykonany eliksir dawał Felix Felicis - to jest niesamowicie skomplikowany przepis, ciężko i długo się go warzy. A skoro koniecznie chcesz, żeby profesor dawał jakąś nagrodę, to może chociaż sama coś wymyślisz?

Rozdział 20.

Pansy i Blaise kupują Hermionie bieliznę - nie chcę pytać po co - ale skąd niby mają wiedzieć, jaki rozmiar nosi dziewczyna? Zwłaszcza jeśli chodzi o dobór biustonoszu.

Rozdział 23.

Szóstka koleżanek złożyła się w błyskawicznym tempie i dzięki „bezpiecznej sowie”, należącej do Pansy, przesłały całą kwotę Margaret. A to się dziewczyna zdziwi, jak zobaczy sowę z listem!


W połowie 26. rozdziału nagle tło czcionki zmienia Ci się na białe - lepiej to zmień.

W kolejnych rozdziałach jest słodko, od czasu do czasu pojawia się schemat "Co na to moi rodzice i wszyscy znajomi" w wykonaniu na przemian Hermiony i Dracona, ale i tak widać wyraźnie, że wszystko między tą parą ułoży się idealnie. Chłopak poznaje rodziców dziewczyny? Ojciec nie jest zachwycony, ale później zostają już w zasadzie kumplami. Dziewczyna poznaje rodziców chłopaka? Ojciec jest wściekły i nie chce więcej widzieć syna. Mogłaś rozwinąć wątek Narcyzy, która nadal chciałaby widywać Dracona, ale nie może przez męża. Albo nie jest w stanie spotykać się z synem, dopóki ten nie zakończy znajomości ze szlamą, bo ma tak duże uprzedzenia.

Bo spójrz tylko - Draco na okrągło się zamartwiał, że przez związek z Hermioną straci kontakt z matką, a tu wszystko doskonale się układa! Będzie miał i matkę, i dziewczynę. A tak ciekawie się zapowiadało... Zapewniam, że całość wyszłaby bardziej realistycznie, gdyby nie wszyscy byli szczęśliwi - to nie jest bajka Disneya.


Rozdział 39.
Tracey była zmartwiona, bardzo zmartwiona. I obie znały powód tego zmartwienia.
- Kiedy mu powiesz? – zapytała.
- Sam się domyśli – odpowiedziała Tracey, ocierając łzę, która nie powinna spłynąć po jej policzku.
Samotna opkowa łza - zaliczona. Niech zgadnę - jest w ciąży z Blaisem (ewentalnie tym drugim kolesiem, ale wtedy nie musiałaby niczego mówić Blaise'owi).

Nikt nie spodziewałby się po niej, że jutro wychodzi za mąż, gdyby nie w połowie upięte włosy i czerwona szminka na połowie twarzy. Jak dla mnie to to oznacza po prostu, że się przed chwilą całowała (ew. nie umie się malować - takie rzeczy też się zdażają), więc nie do końca rozumiem to zdanie.
 - Nie ważne. Zrozumiesz jak zobaczysz się w lustrze. "Nie" z przysłówkami piszemy łącznie.


Rozdział 40.
Kobieta wzięła siedem kwiatów i związała je fioletową wstążką. Policzyła za nie dziesięć galeonów. *krztusi się herbatą* Dziesięć galeonów...za siedem badyli?! Na bogato lecimy, widzę.
- Cena nie gra roli. Proszę przysłać suknię i wystawić rachunek. Zaraz go ureguluję – powiedział mężczyzna. A mnie zastanawia jedno - skoro Draco miał otrzymać kasę dopiero po ślubie (z odpowiednią osobą, zaznaczmy), a sama pisałaś wcześniej, że bez wsparcia rodziców jest biedny jak mysz kościelna, to skąd wziął tyle pieniędzy, że mógł nimi szastać na prawo i lewo?
Przyszłej pani Malfoy przyszło kierować własnym partnerem, jako szefowi Departamentu. Też bym tak chciała - bez żadnego doświadczenia zostać od razu szefem. Jak już tak obdarowujesz swoich bohaterów, to mogłaś któregoś z nich mianować Ministrem Magii, a co!
Dopiero, gdy weszła na trawę, pozbyła się jego większej części. Źdźbła trawy delikatnie łaskotały ją po nogach. Niepotrzebny przecinek.

When you try your best but you don't succeed
When you get what you want but not what you need
When you feel so tired but you can't sleep
Stuck in reverse
When the tears come streaming down your face
When you lose something you can't replace
When you love someone but it goes to waste
Could it be worse? Może to ja jestem dziwna, ale nie wydaje mi się, żeby państwo młodzi byli zachwyceni tak przygnębiającą piosenką. Zwłaszcza kiedy jest ona wybrana do pierwszego tańca - tłumaczyłaś w ogóle te słowa? Piosenka o nieudanym życiu i o porażkach - niezły początek udanego małżeństwa, co?

Epilog
Dopiero wtedy przekonała się, że wrodzy mogą zmienić się w przyjaciół. Wrogowie.


Poprawność
Największe problemy sprawia Ci interpunkcja - zwłaszcza przecinki. Czasem wstawiasz je w dziwnych miejscach. Spróbuj przeczytać poszczególne zdania z przerwami w tych miejscach, gdzie są przecinki - ta metoda nie zawsze się sprawdza, ale często jest pomocna, gdy nie jesteś czegoś pewna.
Wielu literówek nie było, więc prawdopodobnie czytasz swoje teksty przed publikacją.
Błędów ortograficznych było niewiele, jednak mimo wszystko od czasu do czasu się pojawiały. 
Dialogi zapisujesz poprawnie, nie zauważyłam, aby gdzieś pojawiły się błędy, jednak punktów i tak będzie mało - przez interpunkcję.


Jeśli o bohaterów chodzi, to jestem załamana. Hermiona paplająca wesoło z Pansy, Blaise zakochujący się w Gryfonce. W tym wszystkim chyba najbardziej boli mnie to, jak zmieniłaś Lunę. Piszesz o niej tylko wtedy, kiedy Ci się przypomni, że ktoś taki istnieje, a jednak udało Ci się zniesmaczyć mi tę postać. Panna Lovegood była niesamowitą ekscentryczką, marzycielką, dla której przyjaciele byli bardzo ważni. Zawsze pogodna, dosyć cicha, z pewną swobodą mówiła o swoich zmartwieniach - pewnie dlatego, że jakoś strasznie się nie przejmowała sprawami przyziemnymi. A tutaj? Najpierw chodzi ze Ślizgonem, potem go wyzywa i zachowuje się jak niesamowicie zraniona dziewczyna - da się przeboleć takie zachowanie. Może faktycznie się zakochała i teraz cierpi? Tylko że już chwilę później śmieje się z Neville'a i też niezbyt ładnie go traktuje, a na koniec go całuje - końskie zaloty wersja modern... Najbardziej razi mnie to, że nawet nie próbowałaś wydobyć z niej prawdziwej Luny - i nie, to, że napiszesz od czasu do czasu "odparła rozmarzonym głosem" się nie liczy.
Jesteś też niekonsekwentna w kreowaniu charakterów postaci - raz jest Malfoy kanoniczny, a chwilę później Malfoy-romantyk. Hermiona też nie jest lepsza. Zawsze uważałam ją za odważną dziewczynę, dla której makijaż i ubrania nie były takie ważne, a na pierwszym miejscu zawsze stawiała przyjaciół i naukę. Ty starasz się połączyć ten wizerunek z cechami pustej lali, dla której najważniejszy jest wygląd i chłopcy. Takie połączenie nigdy nie wypali, bo są to kompletnie sprzeczne cechy.
Na początku żałowałam, że nie rozwinęłaś nieco postaci pobocznych np. Harry'ego, Rona czy Luny. Wiem, że nie są oni głównymi bohaterami, ale to nie znaczy, że mają być od razu kukłami bez osobowości. U Ciebie są same zalążki ich charakterów, ale już te zalążki nie zapowiadają się rewelacyjnie, więc to chyba jednak dobrze, że tychże zalążków nie rozwinęłaś. Najbardziej pokrzywdziłaś (nie licząc Luny, o której już mówiłam), Rona. Naprawdę nie rozumiem, czemu autorki blogów dramione muszą zawsze ukazywać tego chłopaka jako buca i gbura niegodnego czyścić byty Draconowi. Przecież on był miłym gościem! Wierny swoim przyjaciołom, zakompleksiony na punkcie sytuacji finansowej swojej rodziny, czasem nawet bardziej wrażliwy od Harry'ego. Skoro już musiałaś zeswatać Hermionę i Dracona, to czy nie mogłaś zostawić prawdziwego Rona? Wiemy, że kochał Hermionę nawet po zerwaniu, więc czemu nie pozwalasz czytelnikom współczuć mu? Czemu musi się okazać, że jest okropnym człowiekiem?

Twój styl pisania nie jest jakiś powalający - zaliczyłabym go raczej do przeciętnych. Zdania budujesz sensownie, występuje ciąg przyczynowo-skutkowy, ale mimo wszystko czegoś tutaj brakuje. Twój styl przypomina mi styl wypracowań z języka polskiego w podstawówce - "nie chcę, ale muszę". Nie mówię, że Ty nie lubisz pisać, tego nie wiem, chodzi mi bardziej o to, że nie dołożyłaś tutaj czegoś od siebie - tak jakbyś napisała wszystko od niechcenia i "na odwal się". Mam wrażenie, że wzorowałaś się na innych blogach o tematyce Dramione - wydaje mi się (ale jeśli się mylę, to mnie popraw), że największy wpływ miała na Ciebie Venetiia Noks. W każdym razie jej blog "Dwa światy". Powtarza się zadziwiająco wiele momentów, nawet jeśli były u Ciebie nieco zmienione, ale oba blogi opierają się na tych samych schematach. Dramione naprawdę może być ciekawe, jednak jeśli jest napisane dosłownie według planu "Jak napisać opko Draco + Hermiona", to ciężko się spodziewać, żeby powalało innowatorstwem. Całość byłaby jeszcze nawet zjadliwa, gdyby nie ta słodycz panująca od samego początku. Nie ma tutaj tak naprawdę żadnej fabuły, a jedynym wątkiem jest miłość Hermiony i Dracona. Na dodatek dosyć ciężka do wyobrażenia, ponieważ nie podajesz w zasadzie żadnych powodów, dla których wieloletnia nienawiść miałaby się nagle przeobrazić w dozgonną miłość.

Całe Twoje opowiadanie jest nierzeczywiste. Niczego nie próbujesz tłumaczyć, nie pokazujesz stopniowego pozbywania się nieufności wrogich sobie domów - po tylu latach potrzeba by całkiem sporo czasu, aby mówić o zaufaniu, a co dopiero o przyjaźni czy miłości. Ale nie - Ty wrzuciłaś wszystkich od razu na głęboką wodę. To nie działa w ten sposób!

W całym tekście opisy występują często, jednak Ty chyba nie za bardzo wiesz, co powinno się opisywać. Stąd mamy przewodniki,z których spokojnie mogłabym korzystać, takie są dokładne - robienie śniadania krok po kroku, makijaż do szkoły, strój na imprezę itd. Nie wiem za to, jak wygląda Twój Hogwart, dom Harry'ego, Hermiony... To wielki błąd i dobrze byłoby go naprawić. Nie skupiaj się tak bardzo na szczegółach, zwykle są one nieistotne, ponieważ bez nich równie dobrze możemy sobie wyobrazić daną sytuację.

 15/70



Dodatkowe punkty
Wybacz, ale zabieram Ci jeden punkt za całkowite zniekształcenie charakterów wszystkich bohaterów.
-1/2


Podsumowanie
Zdobyłaś 20 punktów na 82 możliwe, co daje nam ocenę niedostateczną.



12 komentarzy:

  1. Czasami sobie czytam to opko dla beki, ale tylko wtedy, gdy jestem w dołku, bo normalnie uznałabym te wypociny za abominację i zwiastun końca świata ;). Swoją drogą, to jest cała ocenka? Bo tak dziwnie się urywa po rozdziale dziewiątym (w tych okolicach czasami zmniejsza Ci się czcionka, no i skąd nagle ten fioletowy kolor?), a nawet stopnia nie wystawiłaś... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję cię, anonimie. Swojego czasu też podczytywałam to opko, ale głównie po to, by jakoś wymusić na sobie bardziej pozytywne myślenie o własnych wypocinach, he.

      A co do oceny:
      "Odniosę się teraz jeszcze na chwilę do Tonks - przede wszystkim, uczniowie w szkole mogli mieć swoje zwierzęta pod warunkiem, że był to nietoperz, kot, żaba, sowa lub ropucha." Waddafak? Przeca w Hogwarcie można było mieć tylko ropuchę, sowę albo kota, żadnych passe żab i nietoperzy (chyba że nie załapałam jakieś aluzji/żartu, czy coś, bo czytałam raczej fragmentarycznie?). A tak ogólnie - współczuję wam, dziewczyny, że musiałyście przebrnąć przez cały ten... opkoizm na opkoiźmie. Sama dałam radę przeczytać tylko kilka pierwszych rozdziałów i te końcowe, bo właściwie nie potrzebowałam więcej, by sobie boostnąć samoocenę :D.

      Usuń
    2. Kurczę, mój błąd - nie mam pojęcia, czemu sobie ubzdurałam, że aż tyle zwierząt można mieć w szkole. Jak teraz na to patrzę, to faktycznie - po prostu komicznie to wygląda. Już poprawiam i dzięki za wytknięcie błędu :D

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moje komentarze dziwnie się rozmnażają, ale to już chyba moja wina.

      Usuń
  3. Krytyka dla odważnych. Wyjątkowo trafna nazwa. Osładzacie życie, nie ma co.
    "Hej ludzie! Powiemy wam w naprawdę długi i wyrafinowany sposób, że wasza twórczość to dno. Gratisowo za udostępnienie blogaska w linkach możemy też was wyśmiać."
    Nie no serio, załamałabym się, gdybym rzuciła się wam na pożarcie. Nie dajecie wskazówek, nie patrzycie na dobre strony, tylko jedziecie po całości. Żal mi dziewczyn, które wkładają w to, co robią jakieś uczucia, a wy pogardzacie. No cóż... taka moda.
    Umieszczę was w moich "Nie-polecanych" tak dla dobra innych.
    Miłej twórczości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierzę, że porównałyście Her Draco do Dwa Światy! Wiem, że styl pisania Expecto nie jest idealny, ale moim zdaniem Venetiia nie sięga jej do pięt. Widać to przede wszystkim w jej nowym opowiadaniu, które chyba by było lepiej, gdyby porzuciła. Pomijając to uważam, że jesteście okropne. Dziewczyna się napracowała, a wy jedziecie po niej jak by to było najgorsze opowiadanie świata, a nie jest. Czepiacie się o prywatne dormitorium, o to, że Draco z Harrym się dogadują, że opisuje osoby po kolorach włosów. Czepiacie się wszystkiego, co jest inne niż jak w książce drogiej J.K Rowling, ale powiem wam coś, to nie jest jej twórczość! Więc dlaczego wszystko musi być takie samo? Dlaczego Expecto nie może sobie dodać prywatnego dormitorium? Musicie być bardzo, bardzo zgorzchniałymi osobami i chyba oceniając tak innych, podwyższacie swoją ocenę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ocena niedostateczna, tak? Z tego, co wiem opowiadania na podstawie Sagi Harry'ego Pottera pisane są po to, żeby właśnie móc zrobić coś inaczej. Nie widzę problemu w tym, że Luna dorosła i zachowywała się inaczej, autorka używała określeń ,,blondyn'', ,,brunetka'', ,,rudowłosa''. Co z tego, że Hermiona Granger po siedmiu latach ratowania dupy Harry'emu i Ronaldowi w końcu zadbała jako-tako o swój wizerunek, zażegnała wszelkie spory ze Ślizgonami i później była z Malfoyem? Opko to opko, proszę państwa. Autor robi z nim co i jak chce. Ach, no i jeszcze widziałam, że oceniającym nie spodobały się przekleństwa Ginny. Nawet największe kujony z mojej klasy przeklinają od czasu do czasu. Więc tej normalnej dziewczynie też to nie zaszkodzi. Polecam przeczytać sobie chociaż kawałek pierwszej części Harry'ego Pottera, rozdział Peron 9 3/4, Percy mieszkał w dormitorium prefektów naczelnych, do cholery.
    Nie rozumiem z jakiego powodu dobra autorka otrzymała ocenę niedostateczną. Chyba z powodu kaprysu lub złośliwości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że niestety panie połknęły bakcyla bycia chamskim, sądząc, że to przyciągnie tłumy. Mam też zastrzeżenie co do samego celu tegoż bloga - dlaczego coś oceniać, od tak, jeśli mogłybyście podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem, by pomóc? To miałoby jakiś sens.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego czegoś nie oceniać, skoro piszący sami się do nas zgłaszają, zainteresowani opiniami na temat własnej twórczości? Widocznie są gotowi na to, by dana osoba szczerze wyraziła swoje zdanie i wystawiła na koniec odpowiednią, według niej, ocenę. Staramy się udzielać porad i sprawdzać błędy, by w kolejnych postach dany autor mógł je wyeliminować. Siłą rzeczy jesteśmy również trochę subiektywni, bo wiadomo, że każdy z nas ma odmienne upodobania. Ale weźmy pod uwagę fakt, że nikt z nas nie jest tutaj profesorem Miodkiem, więc uważam, że lepiej jest wyrażać swoje zdanie w formie oceny, w której dążymy do tego, by pomóc niż teksty, w których pokazywalibyśmy, że jesteśmy mądrzejsi od innych ludzi i wszystko wiemy najlepiej, w związku z czym możemy zaserwować "fachową" poradę. Jesteśmy, w pewnym stopniu, jak kolejny czytelnik (mający jakieś pojęcie o ocenianiu), który świeżym okiem patrzy na dany blog i nie sypie z rękawa komplementami tylko dlatego, że sam prowadzi bloga i oczekuje rewanżu.
      Oczywiście wypowiadam się w odniesieniu do drugiej części Twojego komentarza jako osoba, która zarówno ocenia, jak i była oceniana. I tak - uważam, że oceny mojego okazały się pomocne. :)

      Oczywiście jesteśmy otwarte na nowe sugestie, więc weźmiemy pod uwagę różne propozycje dotyczące treści ocen, by budziły one jak najmniej zastrzeżeń.
      Więc jeśli tylko masz jakiś pomysł - pisz śmiało.
      Również pozdrawiam. :)

      Usuń
  7. Brak słów, czepianie się na siłę najdrobniejszych szczegółów. Myślałam, że na tej stronie zamieszczacie jakąś konstruktywną krytykę, a nie, jak już ktoś napisał wyżej, że krytykujecie wszystko, co jest choć minimalnie odbiegające od oryginalnej książki. Pozdrawiam, Azx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak słów, czepianie się oceny sprzed dwóch lat.

      Jeżeli chcesz nas krytykować, bo na krytykę jesteśmy otwarte, to skomentuj którąś z najnowszych ocen. Co mamy wynieśc z tego komentarza? Oceniające, które wtedy oceniały, odeszły już z załogi, więc na pewno go nie zobaczą. A te, które oceniają teraz, również tego nie zrobią, bo kto przegląda komentarza do postów napisanych tak dawno? Gdybym nie dostawała powiadomień o nowych komentarzach, też bym nie odpisała.
      (Do oceny się nie odniosę, bo jej nie czytałam - nie moje czasy).

      Również pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze popiszemy pod nowszą oceną.

      Usuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.