072# Ocena bloga: w11-wg-qwerty95


Oceniająca: Nikumu
Oceniany blog: w11 wg qwerty95
Autor: Qwerty95






Pierwsze wrażenie
Adres jest zakodowany i pewnie, gdyby nie to, że od czasu do czasu włączam jeszcze telewizję, to niewiele by mi powiedział. Mimo to jest łatwy do zapamiętania nawet dla osoby, która z serialami paradokumentalnym niewiele ma wspólnego. Nie niesie żadnych przekazów, nie wykazałeś się kreatywnością. Nie zaskakuje. Mnie od razu nakreśla tematykę, ale ostatnie, czego bym się spodziewała to opowiadanie. Jakoś nigdy bym nie pomyślała, że można pisać cokolwiek na podstawie paradokumentu z kiepską obsadą. Przyznaję się bez bicia, że z własnej woli bym do bloga nie przysiadła ze zwykłego braku zainteresowania.
Zawartość belki, choć jest naprawdę piękna, to nijak pasuje do tematyki. Pochwalić mogę gust muzyczny umieszczającego oraz zastosowanie cudzysłowu, a nawet podanie źródła w widocznym miejscu. W sumie może trochę poszarpać się z piosenką, wmawiać sobie, że jednak jest to jakieś motto opowiadania – mocno zagubione. Pasuje za to do szablonu, który zresztą też cieszy się tymi samymi słowami.
Ogólnie pierwsze odczucia nie są jakoś specjalnie pozytywne. Raczej neutralne. Wygląd przeciętny, adres znośny i jedynie belka jakoś tak mi się podlizuje jak zagrożony licealista. Na szczęście wszystko jest przejrzyste, choć z daleka drażni mnie sposób formatowania tekstu. Mam nadzieję, że zdobędziesz moje uznanie treścią.

4/10

Grafika
Do tekstu nie nawiązuje i to trzeba nadmienić na samym początku, chociaż może jakoś mi wyjaśnisz jaki związek ma woda z działaniem biura detektywistycznego, tymi wszystkimi Maćkami, Sebastianami i Joasiami.
Jedyną zaletą szablonu jest przejrzystość i czytelność. W sumie jest to najważniejsze, więc rolę swą spełnia, mimo ewidentnej brzydoty. No cóż są różne gusta i niektórzy po prostu nie lubią szablonów tematycznych. Trzeba tylko pamiętać, że wygląd to wizytówka naszej stronki. Dla wielu osób ma on duże znaczenie przy decyzji – zostać czy nie?
Strasznie denerwujące jest archiwum, piszesz tak dużo postów, że szukanie ich po miesiącach jest utrudnione. Bardzo niewygodne jest szukanie z ciągłym klikaniem. Dodatkowo widget po kliknięciu rozkracza się na bardzo dużą długość.
Nie mogę więcej nic powiedzieć. Oprawa wizualna bardziej odstrasza niż zachęca, a po czytaniu bez przerwy wielu części opowiadania, napis przestaje być przyjemny dla oka. Musiała zaznaczać sobie tekst, a przecież nie o to chodzi. Może inny kształt czcionki albo inny kolor?
5/10

Treść
a)Fabuła
Ciężko będzie mi się odnosić do każdego rozdziału, bo nie zawsze jest się czego złapać. Rozdziałów jest sporo, są długości niemęczącej, ale przekraczającej minimum. Piszesz często, co jest przyczyną długości postów. Od strony technicznej zgadza się.
Sama tematyka daje Ci duże pole do popisu. Detektywi, kryminalistyka, to podmioty, które nigdy się nie wyczerpią – stety lub niestety. Czerpiesz z tego pełnymi garściami, dlatego pod względem pomysłu nie można Cię zwyzywać. Przez opowiadanie przewija się wiele wątków. Pierwszym jest oczywiście motyw Lemura, który pojawia się w scenie pierwszym i jest przyczyną całego opowiadania. Zabieg doskonały, mogę powiedzieć szczerze, bo od razu zawiązujesz akcję, pokazujesz przyczynę, która jest następstwem. Mi przeszkadzało zbyt szybkie wyjaśnianie wszystkiego, ale jak wiadomo – ile rodaków tyle smaków. Jeden z ciekawszych wątków to ćpająca córka policjanta, udał Ci się. Nie jest też znowuż wyjątkowo długi, więc czyta się go jako przyjemny epizod.

Takich wątków, które wzbudziłyby moją sympatię, jest dość mało. Odbiór zależy od sposobu. Sylwia i jej problemy małżeńskie okazały się być dość ciekawe. Zdawały się być dość realnie opisane, choć próba samobójcza była już nieco przerysowana.

Fajne jest to, że gdy rozwiążesz jeden motyw to rozpoczynasz następny, więc akcja nie biednieje, ale jest na bieżąco uzupełniana.

Bardzo dobrze trzymasz się fabuły, nie skaczesz sobie - jak Ci się żywnie podoba, ale też nie zanudzasz jednolitością tematu. Pomysł jest nawet dość interesujący i gdyby doszlifować styl (o czym za chwilę) wyszłoby całkiem przyjemne opowiadanie. Z pewnością na korzyść gra to, że z opowiadaniami kryminalnymi miałam tak mało wspólnego, że z dwa tytuły mogę sobie przypomnieć, z którymi zapoznałam się bliziutko w ostatnim czasie. Co za tym idzie – jest to dla mnie nowość, wszystko bardziej zaskakuje. Działa to pozytywnie.

Do samej fabuły naprawdę nie ma co się przyczepić i wolałabym żeby wszystko było tak dopracowane jak ona. Bogata w ciekawe pomysły, które nawet gdy wydają się przerysowane, nie przeszkadzają w odbiorze i nie sprawiają, ze opowiadanie wydaje się kiczowate.

Wprowadzone między historię o przestępczości romans (a także problemy małżeńskie, ćpająca córka, walczenie z samym sobą, itp.) sprawiają, że przedstawiana historia żyje własnym życiem, jakby naprawdę się wydarzyła lub ciągle trwała. Jest to na swój sposób bardzo ciekawe, choć nie czekałam ze zniecierpliwieniem, kiedy będę mogła przeczytać kolejny scen.
5/5

b) Styl
Już w drugim rozdziale coś mi zgrzyta. Chodzi o pierwsze zdanie. Jest typowe dla szybkich zmian czasu. Tymczasem wydaj się zbędne, bo już w drugim zdaniu pokrótce opisujesz wydarzenia z tego roku. Nie jest to może karygodne, ale zwyczajnie niepotrzebne – zakłóca kompozycję tekstu. Tekst ma nieco charakter raportu – byli, zrobili, itd. – przez to wydaje się niezwykle suchy. Mam wrażenie, że do pisania czytanego przeze mnie tekstu autor został zmuszony. Owszem mamy do czynienia z całkiem zgrabnie zbudowanym ciągiem przyczynowo skutkowym, ale nie ma tego ważnego elementu, który przyciąga czytelnika. Za dużo jest podziałów treści, nie takiej znowu określanej przez entery czy inne takie. Chodzi o to, że ściśle trzymasz się jakiejś kompozycji, pewnie nieświadomie. Jest rozmowa to jest rozmowa, chociaż przeplatana jakimiś zdawkowymi opisami, wyjaśnieniami, co się dzieje z postacią. Są opisy, to są opisy. Ma być rozmyślanie, to jest i rozmyślanie. Przez to ma się wrażenie, że ktoś zadał konkretny temat, który musisz ująć, na kilka sposobów, ale każdy osobno. W ten sposób piszesz kilka niezwiązanych niby ze sobą prac i na koniec łączysz je w Scen. Och, ja wiem, że tak nie jest, no bo kto robiłby tak, ale takie po prostu można odnosić wrażenie. Zdania budujesz w prostu sposób, dzięki czemu opowiadanie jest przejrzyste, normalnie jak woda w nagłówku. Tyle tylko, że ta przejrzystość aż nudzi. Skupiasz się jedynie na fabule, która rozbudowujesz bardzo ładnie i trzymasz jej się kurczowo, dodając dodatkowe wątki. Liczy się jednak sposób, a Ty niestety sprzedać tego nie umiesz. Wiadomo, to jest tylko moja opinia – osoby, która lubuje się w bogatszych utworach pod względem stylistycznym.

Drażni mnie obecność pytań retorycznych. Pojawiają się w opisach, komentarzach – wszędzie. Takie wtrącenia i refleksje, w opowiadaniu o tak prostym stylu, są po prostu śmieszne. Tekst przestaje być odbierany na poważnie, gdy ktoś zaczyna prawić morały i kręcić wywody o duszy, sprawiedliwości i „okruchach z pańskiego stołu”... pod prysznicem.

Wraz z kolejnymi częściami pojawiają się nowe, zbyt patetyczne opisy, które wydają się nie na miejscu. Jak choćby przeżycia wewnętrzne Asi, zauważenie w oczach Maćka czegoś, co wskazywałoby, że jego życie zależy od niej, w momencie, gdy facet po prostu mówi „do zobaczenia”.

Monologi natomiast sprawiają, że czuję się jak w trakcie oglądania telenoweli, gdzie bohaterowie, gdy nie mają z kim rozmawiać, gadają sami do siebie. Mówienie do siebie, i to tak dużo, jest trochę dziwne.

„Miała kiedyś chłopaka, ale raczej można to nazwać burzliwym romansem niż poważnym związkiem”. – „niż” wskazuje na porównanie czegoś do czegoś, więc coś musi być bardziej, a coś słabiej. Zdanie miałoby lepszy wydźwięk jako: „[...] ale raczej można to nazwać bardziej burzliwym romansem niż poważnym związkiem” lub „[...] ale można raczej to nazwać burzliwym romansem, a nie poważnym związkiem”. Podobna budowa zdarza Ci się co jakiś czas.

„Miał więc jeszcze dużo czasu, nim pojedzie na uczelnię”. – Mieszanie czasów, skoro miał – to pojechał; lub: ma – pojedzie.

- Wszystko w porządku? Może powinieneś wziąć sobie wolne? - zasugerowała, podejrzliwie mierząc się wzrokiem. - Siebie mierzyła wzrokiem czy jego, czy może oboje mierzyli się wzajemnie?

Tym jednak ani Sylwia, ani Sebastian się nie przejął, ponieważ nie znali osobiście męża asystentki, więc wiedzieli tylko tyle, że była bójka w mieszkaniu komisarza. - Ze zdania wynika, że Sylwia nie znała własnego męża.

Niestety styl pozostawia naprawdę wiele do życzenia. To można jednak wypracować czytaniem książek. To jest najlepszy sposób, na pewno nie telewizja.

A! każdy rozdział zaczyna się od wypowiedzi albo od stwierdzenia, że ktoś zrobił coś tam, ale bez podania imienia. Trzeba się domyślać, któż to jest tym podmiotem gramatycznym. To naprawdę drażniące. Nie spotkałam się z tym chyba w żadnej książce, żeby tak często próbować czytelnika trzymać w niewiedzy. Niewiedzy, która doprowadza do nerwicy, bo mi jako oceniającej ciężko określić sens, jeśli dopiero po kilku akapitach okazuje się, że chodziło o tę i tę osobę.
0/5

c)Dialogi
Są tak samo realne jak w serialu, czyli praktycznie wcale. Naciągane i sztuczne. Plusem jest to, że są mniej więcej na poziomie postaci - zazwyczaj. Niestety – w wielu przypadkach zwyczajnie głupie, nieprzemyślane. Małżeństwo rozmawia nie jak małżeństwo, ale jak osoby prawie sobie obce, które ewentualnie użyją zwrotu takiego jak „kochanie”. Najbardziej nierzeczywista była rozmowa Marty i Maćka ze scenu ósmego. Przedstawiasz śmieszną naiwność matki, która jest aż przerysowana. Nie wierzyć w możliwość kłamstwa nastoletniego dziecka, pozostaje mi tylko spytać – serio? Poza tym kłótnia nagle zaczyna dotyczyć nieobecności męża. Wybucha tak właściwie nagle, ale to już mniejsza przywara, bo przecież sprzeczkę można wywołać z byle farfocla, to zależy od osoby. Przekleństwa zostawiłabym najchętniej bez komentarza, ale czy naprawdę tak wygląda rozmowa (nawet kłótnia) kochających się osób? Myślę, że nie, ale co ja tam mogę wiedzieć. „Ufam jej. A jeśli ty tego nie robisz to spierdalaj!” – finał rozmowy dwójki dorosłych ludzi...
Na tle zawodowym rozmowy są znośniejsze, trochę bardziej profesjonalne, chociaż chwilami są denerwujące – bo ile można czytać, o tym, że ten jest uprzedzony do tamtej.
Każdej wypowiedzi towarzyszy komentarz narratora. Często jest to zbędne, wręcz rażące. Nie zawsze musisz dodawać „spytał”, „powiedział” i zmora - „rzekł”. W rozmowie pomiędzy dwoma osobami takie zabiegi tylko spowalniają rozmowę, zabiera dynamikę i jakiś element zaskoczenia, płynności. Tracisz na tym, a szkoda. Rozmowy da się przeboleć, są na szczęście tylko dopełnienie, a nie szkieletem dla opowiadania. Niekiedy zbytnio przedłużają i spowalniają akcję, która byłaby bardziej efektowna z odrobiną dynamizmu.
Dialogi ulegają poprawie tak ok. 30 scenu. Widać zwiększoną swobodę wypowiedzi, jakbyś sam zapoznał się bliżej z postaciami i ich charakterami. Widać, że pisanie uległo ułatwieniu. Nie jest to co prawda jeszcze szczyt umiejętności, ale jesteś na dobrej drodze.
2,5/5

d) Kreacja świata przedstawionego
Facet zostawia na ostatnią chwilę zorganizowanie wieczoru z okazji rocznicy... Można byłoby powiedzieć, że typowe, ale raczej nie dla kolesia, który myśli o tym ciągle i wyrywa się nawet szybciej z pracy.
Poza tym wspomniana już scena małżeńskiej kłótni o nico.
Odejście Sylwii od męża. Poszło zbyt łatwo, ot wpadła na pomysł i poszła. Wypowiem się w temacie, znając takie sytuacje od tej strony wewnętrznej. Kobieta słaba psychicznie, a taką jest ewidentnie asystentka, naprawdę długo dochodziłaby do wniosku, że trzeba zrobić coś ze swoim życiem. W sumie, nie jestem pewna, czy on ją bił, czy nie, bo jej przemyślenia trochę sobie zaprzeczają. Sytuacja była trochę wyolbrzymiana wraz z posuwaniem się tego wątku do przodu.
Te trzy elementy szczególnie utkwiły mi jako trochę nierealne. Pozostałe przechodzą raczej bez problemu i na siłę nie ma co się czepiać. Irytujące są ciągłe zbiegi okoliczności. Joasia, która trafia akurat na burdę w mieszkaniu Sebastiana, przyjście Kamila do szpitala, gdy jest tam Tomek, znalezienie Sylwii w trakcie próby samobójczej. Chwilami widać „na siłę”. Zdaje się, że takie zbiegi okoliczności zdarzają się coraz częściej wraz z posunięciem się akcji i o ile przybycie do szpitala Kamila można jakoś tam naciągnąć, to nagła potrzeba Joasi, aby iść do Sebastiana... No cóż, jej wyjaśnienia, że on był dla niej zbyt miły, nie są zbyt przekonywające.
Tak poza tym, to się zastanawiam, czy serio picie herbaty i zajadanie sernika jest zabronione przez kodeks etyczny policjanta. Bronili się przed poczęstunkiem i czuli się winni z jego przyczyny, jakby sąsiadeczka częstowała ich bimbrem własnej roboty. No w sumie herbatka mogła być z duszkiem, ale do sernika raczej rzadko dodaje się alkohol.

W późniejszych rozdziałach okazuje się, że Kamil jednak bił Sylwię, a przynajmniej taka jest wersja, więc albo ona pomyliła się w myślowych zeznaniach, albo ja ją źle zrozumiałam.

Podstawy logiki są zachowane. Praca w policji wydaje się być dość realistycznie opisana, przynajmniej dla mnie – osoby, która niewiele się na tym zna.

Zgodności z kanonem niestety nie porównam, bo z serialu nie pamiętam nawet imion. Zdaje mi się za to, że w stefauenowiec dotyczy pracy, a nie życia osobistego policjantów – a przynajmniej nie w takim stopniu. Ujmujesz więc sprawę z innej perspektywy, co jest ciekawe, ale może nie warto aż tak całkiem odchodzić od komisariatu, którego naprawdę jest tu tyle co na lekarstwo.


„Także dlatego, że chciała udowodnić innym, że w dzisiejszych czasach kobiety mogą być silne i coś takiego jak <<męskie zawody>> po prostu nie istnieje”. - Przepraszam bardzo, a górnik? Aśka mogła iść lepiej do kopalni udowadniać, że jest zaradna. Ta moja osobista refleksja, która nijak wpływa na ocenę.

4/5

e) Bohaterowie
Można chyba powiedzieć, że nie ma głównego bohatera. Pewna grupa postaci jest tak samo ważna i starasz się im poświęcać porównywalną ilość miejsca w scenach. Udaje Ci się i to jest plus. Naprawdę w mało którym opowiadaniu, autor jest w stanie podołać temu zadaniu. Niestety jest w tym też minus, bo trudno jest się utożsamić z którąkolwiek z postaci. Opisane są zdawkowo, właściwie na tyle, by wkomponowały się w akcję i nie były zbyt tajemnicze. Wiadomo mniej więcej jak każdy wygląda. Jedna Ania ma długie, a druga krótkie włosy. Sebastian jest przystojny, Asia jest drobną blondynką, itp. Przedstawiłeś również ich historie, zagłębiasz się w ich życie osobiste i zawodowe. Właściwie bardziej w to pierwsze. Ci ludzie może ciągle nie wydają mi się wyjątkowo ciekawi, ale mają w sobie nutę realizmu. Nie próbuj dorabiać im w życiu prywatnym przygód na siłę.
Jak już wspomniałam nie ma nikogo z kim można byłoby się utożsamić, kto na dłużej przykułby oko. Masz trochę tendencję do przerysowywania postaci. Przykładem jest Kamil, który na mnie sprawia wrażenie złego do szpiku kości. Nie jestem pewna, czy taki był zamiar.
Początkowo postaci wydają się wyważone. Niestety potem tracisz balans. Asię kreujesz na typową Mary Sue, powinieneś tego unikać. Rozumiem, że masz prawo rozwodzić się nad jej niezaprzeczalnymi wdziękami, bo drobne dziewczyny są śliczne, ale trzeba to robić z umiarem. Przesadna jest obecność aż tylu adoratorów i przytakiwaczy jej urody. Do tego mamy fakt, że jest zawsze we właściwym miejscu i czasie, ma świetne pomysły i nawet stała się kąskiem dla porywaczy, z czego oczywiście wychodzi cało i zdrowo. Ja tu widzę zadatki na Idealną.
Maciek w moim odbiorze jest takim typowym macho, co to dziewczę z opresji wybawi, jego żona jest jego żoną to i bronić jej będzie porządnie, poza tym taki wujek dobra rada, a od czasu do czasu surowy schabek. Wykreowany chyba najlepiej ze wszystkich, najbardziej zapada w pamięć, ale to chyba również przez jego niezwykle inteligentną żonkę i jej zaufanie do nastoletniej córki.
3/5

f) Opisy miejsc, sytuacji, uczuć
Szczerze powiedziawszy, jest dość ubogo jeśli chodzi o opisy miejsc. W trzydziestu ośmiu rozdziałach nie znalazłam żadnego dłuższego opisu miejsca, który pozwoliłby wyobrazić sobie nieco świat przedstawiany. Jak postać jest na korytarzu, to po prostu sobie w nim przebywa. Wiadomo, że nie musi zwracać uwagi na szczegóły i wyrażać zachwytu nad odpowiednią szerokością przejścia czy wysokością ścian. Za to narrator mógłby nieco przybliżyć miejsca, w których się znajdują. Choćby kolor samochodu, na którego tylnym siedzeniu ktoś przywalił innemu ktosiowi w twarz. Jakiekolwiek szczegóły, które nie ograniczałyby się do stwierdzeń „stał za zakrętem”. O miejscach jedynie wspominasz i to tak skąpo, jakbyś bał się, że ktoś postanowi sprawdzić, czy aby istnieje mieszkanie przy tej i przy tej ulicy, no i czy w tym mieszkaniu jest szafa z takiego czy innego drewna. Dla pewności omijasz wszystkie szczegóły, które ubarwiłyby Twoje opowiadanie i sprawiłyby, że można byłoby się wczuć i zagłębić w prezentowaną historię.
Za miejsce akcji wybrałeś sobie Kraków, ale z opisów nic na to nie wskazuje. Jest sobie ulica Pomorska i tyle.
Sytuacje opisujesz dokładnie, ale w sposób (zazwyczaj) prosty. To sprawia, że szybko wchodzę w ten rytm krótkich, łatwych zdań pozbawionych jakichś wyszukanych epitetów itp. W tym nie było w sumie nic złego. Przy czytaniu ma się w głowie głos narratora z seriali paradokumentalnych i ma to swój dziwny urok przy lekturze tak dla odmóżdżenia. Dzięki prostym opisom zdarzeń, akcja posuwa się do przodu w miarę szybko mimo krótkich rozdziałów.
Szkoda, że w te konkretne opisy sytuacji, wkradają się opisy uczuć, refleksje, wyciągnięte siłą z jakichś harlequinów czy pamiętników refleksyjnych traktujących o życiu, sprawiedliwości czy nawet umieraniu. Tymi opisami parodiujesz i nie jest to komplement. Są nietrafione, przyozdobione takimi duperelkami jak wspominane pytania retoryczne. Bawisz się w to opisy moralizujące, spowalniając akcję, na której powinno Ci przede wszystkim zależeć. Nie mówię, że trzeba lecieć na łeb i szyję – byle do przodu. Chodzi o to, by znaleźć złoty środek, a w nim naprawdę nie ma miejsca na pytania typu „Czyżby znów otarł się o śmierć, lecz tym razem bardziej zdał sobie sprawę, że mógł nie zobaczyć już bliskich”? lub inne. Przyznaj, że to śmieszne. Patetyczność po prostu gryzie się z tym, co prezentujesz jak dwa rozwścieczone psy.
Z uczuciami bohaterów utożsamić się nie mogę. Właśnie przez to opisy, które opychają mnie między Natalię Oreiro i innych latynoskich aktorów, gdzie prawią sobie farmazony puste jak kalorie w bitej śmietanie. Myślę, że wyszłoby dużo lepiej, gdybyś w emocje bohaterów wlał siebie, a nie formował ich z gotowych forem z odzysku po telenowelowych pisarzach.
1/5


Poprawność
Rzuciła się szyję swojego partnerowi i wtuliła się w niego. – „na szyję”;
Każdy z nas, kto tam jedzie, nie ma pojęcia czy wróci. –  Przecinek przed „czy”;
Nie wiemy czy jeszcze się zobaczymy. – Przecinek przed „czy”;
 Przeczucia Agnieszki sprawdziły się – zobaczyła jak ktoś wychodzi z domku tylnym wyjściem. – Przecinek przed „kaj”;
Niech by go szlag! –  „Niechby”;
Niewiele myśląc wyciągnęła broń i wyskoczyła spomiędzy drzew. – Przecinek przed „wyciągnęła”;
Nie wiedziała co takiego go cieszy, dlaczego się nie poddaje? – Przecinek przed „co”;
Nie jestem pedałem, nie pieprzę się z facetemi – "facetami";
Tomek został w szpitalu z Bartkiem i Kasią, opowiedział im co się wydarzyło, a następnie oni przekazali to pozostałym. – Przecinek przed „co”;
Stać i gapić się jak złodziej spieprza z rzeczą należącą to tej biednej, zaskoczonej atakiem dziewczyny? - „do”; – Przecinek przed „jak”;
Nie wiedział co może jeszcze dodać. – Przecinek przed „co”;
- położyła dłonie a sercu – "na sercu";
Jeśli mogę to zawsze dotrzymuję słowa. – Przecinek przed „to”;
Nie pojawił się na komendzie ani razu, od czasu swego odejścia. - Zbędny ten przecinek;
Nikt nie wyglądał na niezadowolonego z faktu iż Tomek po roku nieobecności wraca do służby i znów będzie częścią ekipy. – Przecinek przed „iż”; lekki zgrzyt czasowy;
- Sama przecież powiedziałaś, że dziwnie będzie wyglądało jeśli będziemy mówić „pan”, „pani”.  – Przecinek przed „jeśli”;
 Chyba jednak lepiej żeby ze sobą nie rozmawiali, niż mieliby się kłócić.   – Przecinek przed „żeby”;
Jej dziadek pracował w policji, jej ojciec także i marzył o tym, aby któreś z jego dzieci także podążało tą drogą.  – powtórzenie;
Wydawało mu się, że jego marzenie się nie spełni, jednak będąc na trzecim roku studiów podjęła decyzję o wstąpieniu do policji po zakończeniu edukacji. – Przecinek przed „będąc” i po "studiów"; ew. tylko po "studiów";
Zawsze zastanawiała się jak to jest, kiedy zetkną się ze sobą dwa światy: wymiaru sprawiedliwości i przestępczy.  – Przecinek przed „jak”;
Maciek, jak to na dżentelmena przystało, chciał zapłacić za kawy, lecz dziewczyna natychmiast przypomniała mu że to ona go zaprosiła w ramach podziękowania za pomoc poprzedniego wieczora i nie wypadałoby, żeby jeszcze za to płacił. – Przecinek przed „że”;
Marta natychmiast pobiegła za nim, w obawie że emocje wezmą nad nim górę i może trochę przesadzić. – Przecinek przed „że”; 
- A potem drugie, żeby zobaczyć czy nadal jest tak samo, i kolejne, ale w większej dawce, aby zobaczyć czy będzie jeszcze lepsza jazda aż w końcu nie będziesz mogła bez tego żyć, będziesz zażywać coraz więcej, bo poprzednia ilość nie będzie już wystarczająca aż w końcu zaćpasz się na śmierć!  – Przecinek przed „aż” dwukrotnie.

 Zwracając uwagę na charakter ukochanej, doszedł do wniosku że powinien zorganizować coś bardziej na luzie. – Przecinek przed „że”;
Okazało się, że jednak nie, gdyż kiedy wślizgnął się do mieszkania i delikatnie zamknął za sobą drzwi, nie ujrzał w przedpokoju swej ukochanej. – Przecinek przed „kiedy”, bo wtrącenie;
Nie potrafiłby wybrać czy wolałby aby Karolina była narkomanką czy dilerką. – Przecinek przed „aby” i przed drugim "czy"
- Cześć – rzucił podchodząc do swojego biurka. – Przecinek przed „podchodząc”;
Stwierdził że tekst może przeczytać później, a teraz spróbuje pocieszyć dziewczynę. – Przecinek przed „że”;
 ściszyła głos, jakby w obawie że mężczyzna może ją usłyszeć. – Przecinek przed „że”;
 Jeśli się z tym oswoi, będzie pewien że da radę, to zobaczysz sama jaki jest naprawdę. – Przecinek przed „że”;
Teraz ciąży na nim ogromna presja, nie dość że musi być samodzielny to jeszcze musi pociągnąć za sobą ciebie... – Przecinek przed „że” i  „to”;
To że miał rację, wystraszony wzrok dziewczyny czy jej sztywne ruchy? – Przecinek przed ,,że”;
Jeśli mam być już wkurzony to wolę poznać powód natychmiast niż czekać w nieskończoność. – Przecinek przed „to”;
Tak po prostu zlekceważył to co przed chwilą usłyszał?  – Przecinek przed „co”;
Obiecała że nie będzie brała, a że nie mamy żadnych podstaw żeby ją kontrolować.  – Przecinek przed pierwszym „że” i „żeby"; poza tym zdanie wydaje się urwane.
A może jeśli się przestraszy to odrzuci narkotyki? – Przecinek przed „jeśli”, „to”;
 Słyszysz co do ciebie mówię?  – Przecinek przed „co”;
Może jak się wystraszy konsekwencji to rzuci w cholerę to świństwo  – przecinek przed „jak” , pierwszym „to”;
Czuł się jakby Marta podejrzewała go o celowe oskarżenia wobec Karoliny.  – Przecinek przed „jakby”; wydaje mi się, że :"celowe oskarżanie Karoliny";
Nie wiem co mu się stało, ale na wszelki wypadek bądźmy delikatni. – Przecinek przed „co”;
- Co robimy? - spytał w końcu swojej partnerki.  – "swoją partnerkę";
 Nie była pewna czy chce dołączyć do przyjaciółki.  – Przecinek przed „czy”;
 I za każdym razem kończy się tak samo: postraszą, postraszą, a jak przyjdzie co do czego to wypuszczą. – Przecinek przed „to”;
Znaleźliśmy ją wczoraj, została zepchnięta ze schodów jak wracała do domu. – Przecinek przed „jak”;
 Jest nam z tego powodu bardzo przykro. Staramy się ustalić kto jej to zrobił.  – Przecinek przed „kto”;
Wiem że nie jest ci łatwo... – Przecinek przed „że”;
Grozili że zrobią coś Agacie, dlatego pomyślałem że doprowadzę do rozstania, aby ją chronić – przecinek przed „że” - dwukrotnie;
 Joasia popatrzyła na niego zdumiona, lecz on uśmiechnął się lekko, dając jej do zrozumienia że wie co robi. – Przecinek przed „że”;
Myślę, że jak byśmy go przycisnęli to wyśpiewałby te nazwiska  – Przecinek przed „to”;
 Rozmawiałaś z nim, a ja w tym czasie pogrzebałem gdzie trzeba i znalazłem w jego telefonie numery do tych przestępców. – Przecinek przed „gdzie”;
 Starałem się być trochę milszy, ale to nie znaczy że cię polubiłem – Przecinek przed „że”;
Nie zmieniłem zdania o tobie, nadal uważam że się nie nadajesz. – Przecinek przed „że”;

Jak widać – przecinki to nie najlepsza Twoja strona. Brakuje Ci ich zwykle przed „że”. Czasem brak ich w obecności imiesłowów przysłówkowych. Nie wypisywałam wszystkich braków przecinków, bo bym się z tym nie uporała do matury. Z tego, co wypisałam, widać, co sprawia Ci największą trudność. Nad tym trzeba popracować. Od scenu 9 nie poprawiam już przecinków, bo zazwyczaj jest to właśnie w miejscach, które już wymieniłam. Dalej pojawiają się podobne przeoczenia. Poza tym często napotkać można powtórzenia, których na przyszłość możesz unikać.
Niepoprawny jest zapis dialogów, a to niżej.


Logika
„Istnieje taka możliwość czy mam iść do drogówki? [...]
 Z każdą chwilą zyskiwał pewność, że uzyska przeczącą odpowiedź.” - Przecząca odpowiedź oznacza dla mnie „nie”, a na to pytanie raczej byłaby to trochę bezsensowna reakcja.
Zapis dialogów:
Przykro mi – spuścił głowę i wyminął osłupiałych komisarzy. Nie mogli uwierzyć, że jeszcze dwanaście godzin temu Aga żartowała z nimi, śmiała się, a teraz przeszła przez piekło i odeszła. Odeszła na zawsze...
- Taka rozkojarzona dzisiaj jestem... - machnęła ręką – Nie, nie mam tak na co dzień. Po prostu dzisiaj spełniło się jedno z moich najskrytszych marzeń i jestem taka szczęśliwa... - położyła dłonie a sercu
- No co? Początki współpracy – rozłożyła bezradnie ręce blondynka
8/10

Dodatki
Zacznijmy od tego, że opis autora jest naprawdę dobry. Rzeczowy, ale nie nużący. Styl znacznie lepszy niż w opowiadaniu. Widać, że tekst po prostu pisany od serca. Ma wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Ma ręce i nogi! Czyta się go naprawdę przyjemnie i ma się wrażenie, jakby czytało się wywiad z całkiem niegłupiej gazety. Widać, że sporo angażujesz się w internecie i robisz coś, co lubisz.
Kolejną zakładką jest bardzo mądry spis treści, który ułatwia bieganie po tym dłuuugim archiwum. Ja bym poleciła dodanie do postów kategorii, a potem zalinkowanie tego spisu. Byłoby to rozwiązanie wyborne, całkiem proste i szybkie w wykonaniu. Do tego byłby porządeczek jak w mojej teczce na rysunki. Podoba mi się, że zachowałeś chronologię, uwzględniłeś ilość postów, daty rozpoczęcia i zakończenia publikacji.
Nigdy za to nie zrozumiem ankiet, a już na pewno nie składowania ich wyników. Jak dla mnie jest to nieco zaśmiecanie bloga. Taka informacja, jeśli już przeprowadza się takie badania, jest dla autora i takie ciągłe pokazywanie wyników, jest... Nie wiem, czy to chwalenie się, czy może żalenie, że za mało osób wzięło udział w ankiecie. Nie wnikam. Oczywiście jest to tylko moje tam osobiste przekonanie i tyle. Pytania w ankietach nie są zaskakujące ani nawet ciekawe. Sformułowane w sposób, który świadczy, że Twoja twórczość na pewno się podoba. Co prawda niektóre ankiety pytają o ogólną opinię, ale tak wybrane propozycje odpowiedzi nic nie wniosą do Twojej twórczości. Jeśli przeprowadzane sondy mają na celu polepszenie jakości opowiadania, może warto zapytać o konkrety, np.: Jak podoba Ci się styl pisana w skali od 1-5?
Dalej mamy link do jakiegoś miejsca, gdzie można zadawać pytania. Jak widać nikt jeszcze nie skorzystał. Zawsze śmieszyły mnie takie stronki i lubiłam zadawać najgłupsze pytania, jakie przyszły mi do głowy, ew. pisać treść zadania z fizyki. Jakby kiedyś coś takiego się pojawiło to możliwe, że to ja.
Dalej SPAM, tego to komentować nie muszę. Wiadomo, że ja nie cierpię tej zakładki, ale jakoś jest tak mało widoczna, że cudem nie zwróciłam na nią początkowo uwagi.

Wśród widgetów jest raczej biednie, co pochwalam, bo przepych na blogach opowiadaniowych jest godny potępienia. Ja wyrzuciłabym jeszcze „popularne posty”, bo czytanie na wyrywki nie ma najmniejszego sensu. Ta opcja jest dobra dla stronek z artykułami – każdy na inny temat.
Linki są na stronie głównej, ale z racji tego, że nie ma ich wiele, pasują tam jak ulał. Wywalanie ich na zakładkę, jedynie obciążyłoby kartę dodatkowym balastem, który całkiem dobrze sprawdza się przy utrzymywaniu równowagi na głównej.
Jeśli chodzi o statystykę to jest dość wysoka, więc zastanawiam się, czy uwzględnia również Twoje wejścia. Jak dla mnie nie ma to znaczenia, bo licznik wejść nie ma najmniejszego przełożenia na jakość bloga. Liczą się za to dla mnie komentarze, bo one naprawdę dużo mówią o blogu. Tu niestety jest kiepsko. Stale komentują zaledwie dwie osoby, w dodatku niezalogowane. Ograniczają się do jednego zdania. Komentarz niestety zwykle wygląda następująco „dobry scen”, „średni scen”. Od kilku rozdziałów komentator drugi „zgadza się z przedmówcą”. Tak to mniej więcej wygląda. To przykre, bo odwalasz kawał roboty. Dobrej lub nieco gorszej, ale na prawdziwej opinii doczekać Ci ciężko. W szkole też wystawienie oceny 5 czy 3, czy 1 jeszcze nie mówi wiele o pracy. Dopiero poparcie tego błędami czy jakimś komentarzem daje jakiś wgląd.

3/5

Dodatkowe
Właściwie nie mam za co dawać punkty dodatkowe. Jest tak... zwyczajnie. Nie urzekło mnie kreatywność nic mnie nie zdenerwowało. Jedynie cytat z belki wydaje się być czymś, co zapamiętałam. Nie żebym nie znała go wcześniej, ale od kiedy przystąpiłam do oceny, ta piosenka chodzi za mną prawie bez przerwy.
+1

Podsumowanie
36.5 punktów co daje zasłużoną trójkę. Jak widać jest to ocena przeciętna, która charakteryzuje całokształt. Tracisz na stylu, ale o nim się rozpisałam. Jeśli chodzi o poprawność to dialogi i przecinki, ale o ile mnie oczy nie mylą, to zapisz dialogów uległ poprawie przy dwudziestym którymś scenie. Swoją drogą nie rozumiem dlaczego poszczególne części nazywają się „scen”. Właściwie wydaje mi się to jakimś nietrafionym słowotwórstwem, jakbyś był obrażony, że ten wyraz występuje w rodzaju żeńskim. Brzmi trochę jak strasznie denerwujący „wykon”. Polecam zmianę szaty graficznej, bo pochodzę z tej części internetu, gdzie panowały piękne, tematyczne szablony.

Na koniec życzę Ci powodzenia w dalszym pisaniu. Jeśli wiążesz swoją przyszłość z innym rodzajem pisania niż relacje, które mają przełożenie na Twój styl, to zachęcam Cię do rozwijania swoich umiejętności – przede wszystkim przez czytanie książek



3 komentarze:

  1. Dziękuję za ocenę, za poświęcony czas i chęci. Z kilkoma kwestiami pozwolę sobie się nie zgodzić, mianowicie:
    1. Odnośnie grafiki - Bohaterzy nie pracują w biurze detektywistycznym, tylko w policji.
    Odnośnie tła: Woda jest cudowną cieczą, która ma niesamowite właściwości i w dużej mierze dzięki niej możliwe jest życie na ziemi. W grafice są dość lekkie, spokojne fale, ale kiedy nadchodzi sztorm, wiatr przybiera na sile, przestaje być spokojnie - odniesienie do burzy życiowych. W przypadku mojego bloga fale oznaczają stabilizację życiową, do której dążą bohaterowie opowiadania.

    2. "Strasznie denerwujące jest archiwum, piszesz tak dużo postów, że szukanie ich po miesiącach jest utrudnione. Bardzo niewygodne jest szukanie z ciągłym klikaniem. Dodatkowo widget po kliknięciu rozkracza się na bardzo dużą długość."
    To chyba dobrze, że na bieżąco dodaję nowe notki, prawda? Nie słyszałem jeszcze dotychczas, żeby ktoś został za to skrytykowany. O długaśnym archiwum moglibyśmy mówić, gdyby rozciągało bloga w dół, a tak nie jest (chyba że ktoś otwiera kilka zakładek na raz).

    3. "Przedstawiasz śmieszną naiwność matki, która jest aż przerysowana. Nie wierzyć w możliwość kłamstwa nastoletniego dziecka, pozostaje mi tylko spytać – serio?"
    Nie sądzę. Czy to że jest nastolatką to od razu ją skreśla i wszystko co powie, jest kłamstwem? Gdyby matka, której zaufanie do dziecka dotychczas nie zostało nadszarpnięte, nie wierzyła w jego słowa, to równie dobrze może być dla niego obcą kobietą. Na tym buduje się wzajemne relacje - na zaufaniu.

    4. "Przekleństwa zostawiłabym najchętniej bez komentarza, ale czy naprawdę tak wygląda rozmowa (nawet kłótnia) kochających się osób? Myślę, że nie, ale co ja tam mogę wiedzieć. „Ufam jej. A jeśli ty tego nie robisz to spierdalaj!” – finał rozmowy dwójki dorosłych ludzi..."
    W nerwach mówi się wiele różnych rzeczy, nie patrząc na to, kim jest rozmówca. I tu nie ma do rzeczy wiek, chodzi o opanowanie. Skoro oboje dali się ponieść emocjom, rozmowa mogłaby się tak zakończyć. Dlaczego nie?

    5. "Tak poza tym, to się zastanawiam, czy serio picie herbaty i zajadanie sernika jest zabronione przez kodeks etyczny policjanta. Bronili się przed poczęstunkiem i czuli się winni z jego przyczyny, jakby sąsiadeczka częstowała ich bimbrem własnej roboty."
    A czy w szkole, na lekcji, uczeń bądź nauczyciel wyciąga sobie kanapkę i zaczyna się objadać, zamiast wykonywać swoje obowiązki? Czy pani przy kasie w banku zwleka z obsłużeniem klientki, bo je sobie batonika? Oni byli w pracy, mieli przeprowadzić rozmowę z kobietą i kontynuować śledztwo, a nie przesiadywać u kogoś w najlepsze, podczas gdy morderca chodzi sobie na wolności. Nietrafiona uwaga.

    6. "Myślę, że wyszłoby dużo lepiej, gdybyś w emocje bohaterów wlał siebie, a nie formował ich z gotowych forem z odzysku po telenowelowych pisarzach."
    A czy wtedy nie będą do siebie zbyt podobni i nudniejsi?

    7. "Dalej SPAM, tego to komentować nie muszę. Wiadomo, że ja nie cierpię tej zakładki, ale jakoś jest tak mało widoczna, że cudem nie zwróciłam na nią początkowo uwagi."
    Chyba lepiej składować komentarze z reklamami, nic nie wnoszącymi do treści notki, w jednym miejscu, niż miałyby być porozrzucane po całym blogu.

    8. "Stale komentują zaledwie dwie osoby, w dodatku niezalogowane. Ograniczają się do jednego zdania. Komentarz niestety zwykle wygląda następująco „dobry scen”, „średni scen”."
    Kiedyś było inaczej, treść była bardziej rozbudowana, a także ilościowo lepiej. Wystarczy spojrzeć na notki z wakacji 2012. Nie znam przyczyny obecnego stanu rzeczy, dlatego nie mam pojęcia, jak to zmienić (na lepsze).

    OdpowiedzUsuń
  2. 9. No i niestety, ale w ocenie zdarzyły się literówki. Skoro już mówimy o moich literówkach, które jak wiadomo, zdarzają się i łatwo je przeoczyć, to jednak trochę głupio to wygląda, gdy ktoś wytyka u kogoś taki błąd, a sam go popełnia kilka bądź kilkanaście zdań później ("to zapisz dialogów uległ poprawie"; "Rozmowy da się przeboleć, są na szczęście tylko dopełnienie, a nie szkieletem dla opowiadania."

    Mimo to, myślę że ocena odzwierciedla moją obecną formę. Sam wiem, że nie jest w tej chwili lepiej i najpierw muszę wrócić na wyższy poziom, żeby potem poprawiać swoje umiejętności. Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam.
    1. Dość swobodna interpretacja. Przy niej wymiękam, bo nawet przy wierszach nie posuwam się tak daleko. Gratuluję porównania. Ja niestety oceniam subiektywnie nie zagłębiam się w to, co autor mógłby mieś na myśli na miliardy sposobów. Może powinnam.

    2. Nie krytykuje tego, że notki dodawane są zbyt często. Stwierdziłam tylko, że dla osoby, która czyta wszystko na raz jest to rozwiązanie mało praktyczne. I tak - miałam na raz włączonych kilka zakładek, bo podczas ocen wracam często do postów, które już przeczytałam.

    3. Zaufanie zaufaniem. Mi moja matka również ufa, nawet jeśli ją zawiodę, ale w tej sytuacji kobieta nie wierzy mężowi - policjantowi. Do niego również powinna mieć zaufanie - na tym buduje się relacje.

    4. Racja, mogłaby się zakończyć w ten sposób. Chyba zbyt mało wczułam się w tę sytuację, przyznaję się do błędu. Moje wczucie natomiast można też powiązać ze sposobem przedstawienia sytuacji. Zwykle wyobrażam sobie to, o czym czytam. Możliwe, że po prostu nie odczułam tych emocji i nerwów. Myślę, że moim zadaniem jest właśnie przedstawić autorowi jak odbieram dane sytuacje.

    5. Nie wiem czy taka nietrafiona uwaga. Przesłuchanie, wywiad, odbywał się w formie rozmowy. Przy rozmowie, nawet służbowej są ciasteczka i herbata. W szkole na lekcji teoretycznie wyciąga się jedzonka, ale już gdy nauczyciel przychodzi do Ciebie do domu, żeby porozmawiać o Twoich ocenach/zachowaniu z rodzicami, jak najbardziej można poczęstować skromnym posiłkiem. Tego nawet wymaga kultura, a raczej zwykła gościnność.

    6. Nie będą nudni i podobni, bo każdy człowiek ma wiele cech, czasem sprzeczności. W przytoczonym jednak zdaniu chodziło mi o co innego, wybacz, mój błąd, że niejasno się wyraziłam. Chodziło mi o to, że mógłbyś opisywać sytuacje, jakbyś sam był ich świadkiem - próbować wyobrazić sobie emocje, spróbować wczuć się w bohatera, utożsamić się z tym, co postacie czują.

    7. Ja na swoim blogu usuwam SPAM, więc dla mnie zakładka jest płynięciem z prądem. Nie odjęłam za to punktów, po prostu dałam Ci możliwość zastanowienia się, czy warto jest robić ze swojego bloga (któremu poświęcasz dużo czasu i pracy) zwykłego składowiska reklam.

    8. Ciężko powiedzieć, co z tym robić. Tu nie wszystko zależy od Ciebie, więcej od czytelników. Nie mówię, że masz pisać "komciajcie" itp.
    Kryteria uwzględniają komentarze, więc pozwoliłam sobie i je skomentować (combo - komentowanie komentarzy). Poprzednie posty przeglądałam na wyrywki, ale masz rację, wcześniej była większa aktywność. Mogę Cię pocieszyć, że zainteresowanie blogiem można opisać na sinusoidzie. Może warto przeczytać któryś z poprzednich postów i porównać go z aktualnym, zobaczyć, czy wina leży w Twoim pisaniu, czy w czytelnikach, którym minęła ochota/zainteresowanie.

    9. Ja nigdy nie twierdziłam, że piszę bezbłędnie. Uwierz, że w moim wypracowaniach zdarzają się literówki. Zgłosiłeś się do oceny nie tylko po to, by pogłaskać Cię po głowie, za to co się spodoba, ale także po to, by wytknąć ewentualne błędy. Przynajmniej ja tak robię. W każdej ocenie znajdzie się jakikolwiek błąd. Jak widzisz wyrazy takie jak "zapisz" czy "dopełnienie" istnieją, więc naprawdę łatwo to przeoczyć. Niemniej jednak dziękuję za wspomnienie, bo poprawię. Zawsze wracam do opublikowanego tekstu, by sprawdzić jego poprawność. Ułatwiłeś mi tym trochę.

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.