167# Ocena bloga onesmallbreath

Oceniająca: Ballena
Ocieniany blog: onesmallbreath
Autorka: Anqqa

Wstęp
Nagłówek ładnie wykonany. Cały szablon jest adekwatny do tytułu bloga – „W obliczu ognia”. Szczególnie na uwagę zasługują ogniste paski na marginesach postów – bardzo klimatyczne. Jedyną rzeczą, do której mogłabym się przyczepić, jeśli chodzi o nagłówek, jest płonące krzesło ogrodowe (ławka?) na przodzie, na którym od razu skupia się mój wzrok, a nie wiem, czy to akurat najistotniejszy element. No nic, koniec końców przymykam oko na ten dziwny fragment. Ogólny wygląd bloga podoba mi się.
Czcionka ma odpowiedni rozmiar i kolor.
Od razu zauważam, że nie justujesz tekstu. Szkoda, tak sformatowany wygląda schludniej i przyjemniej się go wówczas czyta.
W podstronach i gadżetach panuje lekki chaos. Jedne podstrony zapisałaś całe wielkimi literami, inne nie.
Na pierwszy plan wśród gadżetów wysuwa się archiwum bloga, bardzo nieporęczne przy dużej liczbie rozdziałów. Okazuje się jednak, że masz również zakładkę „Rozdziały” (którą mogłabyś umieścić gdzieś wyżej, np. pod „O mnie”, a nie tak na szarym końcu). Po co Ci więc archiwum? Usunęłabym je na Twoim miejscu, jest całkowicie zbędne. W „Rozdziałach” niestety czcionka nagle po Rozdziale IX zmienia się. Nie wygląda to ładnie.
„Policzmy (przecinek) ilu Was jest!”.
„Tylu Was było. (zbędna kropka)”. Nie stawia się kropek w tytułach, a jest to poniekąd tytuł gadżetu. To samo w ramce „Info”, którą, tak btw, mogłabyś zaktualizować (chodzi mi o datę dodania kolejnego rozdziału – czerwiec już dawno minął).
W zakładce „Liebster Award”:
„Nominowały mnie Francine Elandie i Jessabelle i od Wilczycy1315 (myślnik/kropka) ogromnie dziękuję!”. Zamiast od Wilczycy1315Wilczyca1315.
Podsumowując – ładną szatę graficzną psuje panujący na blogu chaos.
7/10

Treść
Jako że jestem niedoświadczoną stażystką i jeszcze eksperymentuję sobie trochę ze sposobem oceniania, tym razem postanowiłam krótko skomentować każdy (no, prawie) rozdział, a potem podsumować całość. Zobaczymy, jak wyjdzie.
Prolog.
Kropka w tytule (Prolog.) niepotrzebna.
„Towarzyszył im trujący dym, który nie drażnił moich nozdrzy, a jedynie zapewniał im pewnej rodzaju rozkosz. Wdychając dym, czułam się jakbym sama była ogniem. (…) Czułam, że wokół mnie nie ma nic, jedynie spalona ziemia, mnóstwo popiołów i nieprzyjemny, drażniący zapach”.
I tu się pojawia lekka nieścisłość. Domyślam się, że nieprzyjemny, drażniący zapach to zapach dymu, a kilka zdań wcześniej piszesz, że dym nie drażnił nozdrzy bohaterki. Chyba że sam dym nie, ale jego zapach już tak…?
„Z bliższej odległości zobaczyłam, że chodząca śmierć ma twarz białą jak niedawny śnieg, a oczy czarne jak sklepienie nad nami”.
Parę akapitów wyżej napisałaś, że niebo, a domniemam, iż to ono jest owym sklepieniem, przybrało pomarańczową barwę, więc gdzie ta czerń?
Prolog całkiem interesujący, a na pewno tajemniczy. Ładnie opisałaś pożar, plastycznie, bez zbędnego patosu. Nie podałaś żadnych konkretów, więc na razie nie wiem, dlaczego wybuchł tak wielki pożar, kim jest bohaterka. Czuję się zachęcona do zapoznania się z resztą historii.
Rozdział I
„Kobiety w jego wieku, musiały za nim szaleć. Zastanawiałam się, czy mając dwadzieścia lat, również poddałabym się temu urokowi”.
Może to czepialstwo z mojej strony, ale bohaterka ma siedemnaście lat, czyli do dwudziestu naprawdę niewiele jej brakuje, więc czy kobietom w dniu dwudziestych urodzin włącza się jakiś moduł, który każe zupełnie inaczej postrzegać męską urodę?
„Chciałam go minąć, ale chwycił mnie za nadgarstki i przyciągnął je do siebie. Poczułam pod palcami twarde mięśnie jego brzucha. Próbowałam mu się wyrwać, ale jedynie wierzgałam w miejscu jak głupia. Im dłużej się wyrywałam, tym jego palce mocniej zaciskały się na moich rękach. Zacisnęłam powieki i z całej siły uderzyłam Christophera głową w wgłębienie na karku”.
Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Oni stoją do siebie przodem, w bardzo niewielkiej odległości, dziewczyna jest praktycznie unieruchomiona – jakim cudem mogła uderzyć go od tyłu głową? Musiałaby znajdować się za nim, a skoro próbowała go minąć, prędzej jest przed nim…
„- Ze względu na to co potrafisz - odparł takim tonem, jakby uważał mnie za nierozgarniętą - Nie wiem czy wiesz, ale od lat świat nie widział Piromanty”.
I tu mam zagwozdkę – czy „Piromanta” to nazwa specjalnie wymyślona przez Ciebie, by stworzyć nową „rasę”, czy też błędnie zapisany „piroman”? Mam jednak nadzieję, że chodzi o pierwszą opcję.
Rozdział skończył się dziwnie – nabrałam niemalże pewności, że Chris I Josephine poszli raźnie razem na zakupy. Troszkę to groteskowe, zważywszy na to, że chwilę wcześniej rozmawiali o niebezpieczeństwie, w jakim znajduje się dziewczyna, i o braku litości i dobra wśród ludzi. Nadal nie do końca wiem, kim jest Christopher, ale za to dowiedziałam się co nieco o głównej bohaterce – ma władzę nad ogniem. Dobry początkowy rozdział, poza tym, że poznałam jako tako bohaterów, zobaczyłam, w jakim kierunku podąży akcja opowiadania.
Rozdział II
Już na wstępie troszkę się zirytowałam. Stereotypowa „Ta Zła” – blondynka, z wydatnymi, czerwonymi ustami, dużym biustem, robiąca z siebie idiotkę wyzywającym zachowaniem. To takie do bólu schematyczne.
Czyli jednak cały rozdział opowiadał o zakupach. Ech… No cóż, nie wniósł zbyt wiele do fabuły, jedną nową postać i niespotykany kamień. Mogłaś zredukować opis zakupów i dać więcej akcji. Zaczęłam się też zastanawiać, gdzie bohaterowie żyją. Niby Josephine opisała trochę nowy świat – stolice i podległe im miasta – ale nadal nie wiem, gdzie to wszystko się znajduje. Bohaterowie używają dolarów – to jakaś niezbyt wesoła przyszłość?
Rozdział IV
„(…) [Puszek] zaczął lubieżnie oblizywać się po nosie i co chwile krzywić”.
Chyba nawet nie chcę próbować wyobrazić sobie lubieżnie oblizującego się psa…
Zadziwiająco sielankowy nastrój. Spodziewałam się mroku, akcji, smutków. Dobrze, że jednak nie jest tak ponuro, o wiele przyjemniej czyta mi się historię przedstawioną tak, jak Ty to zrobiłaś. Chris i Jo to w gruncie rzeczy sympatyczna parka. Zabawne są te ich przepychanki słowne. Na razie w ogóle nie odbieram Christophera jako groźnego.
Nareszcie jakieś reakcje i emocje Jo na wszystko, co się wydarzyło, brakowało mi tego.
Wszystkie akcje okrasza infantylność – Jo dowiaduje się o brutalnych elementach tego świata podczas poszukiwań psa, zostaje poinformowana o niebezpieczeństwie, w jakim znalazła się przez kamień Christophera, będąc u fryzjera. To groteska czy może właśnie infantylność? Pomysły na akcje niezłe, aczkolwiek przez ten zabieg opowiadanie nie wzbudza zbyt wielkich emocji.
Oj, nie zgodzę z tym, że zabójcy nie używają mózgów. Trochę chyba pomyśleć muszą, ułożyć jakiś plan, bo raczej nie każda ich ofiara to zwykła pani Kasia ze sklepu monopolowego, która nie bierze nawet pod uwagę, że na jej życie może ktoś czyhać, albo wiecznie pijany/naćpany Zenek, niewiedzący, co się wokół niego dzieje. Zbiry i recydywiści zgłaszani do zlikwidowania nie są idiotami, a już na pewno nie wszyscy. „Mieli jedną zasadę: niszcz i zabijaj, i to im wystarczało. Na tej zasadzie budowali swoje życie, zgarniali majątek i zakładali rodziny…”. To też dziwne, jak na zasadzie „niszcz i zabijaj” można założyć rodzinę? Chyba że patologiczną, wtedy tak.
Podobały mi się rozważania na temat ciekawości w końcówce rozdziału. Urwałaś akcję w interesującym momencie, co zmusza mnie do jak najszybszego zabrania się za piąty rozdział.
Rozdział V
Od razu zauważyłam, że powiększyłaś czcionkę. Z poprzednią nie miałam problemów, ale jeśli o mnie chodzi, to im większa, tym lepsza. Co jednak nie zmienia faktu, iż powinnaś ujednolicić jej rozmiar.
Teraz wreszcie Josephine czuje się skołowana, zagubiona. Mimo wszystko i tak brakuje mi trochę smutku, jaki powinna odczuwać po stracie rodziny.
Chris wcale nie taki straszny, jak go malują. Naprawdę, zachowuje się jak rasowy starszy brat (pomijając oczywiście uczucia, jakie wzbudza w Josephine).
„Teraz, gdy promienie słoneczne zamieniały twarz Christophera w szeroką gamę kolorów z licznymi kontrastami (…)”. W sensie, że jego twarz zmieniła się w katalog z kolorami farb? A tak na poważnie – nie idź w stronę patetycznych porównań godnych zmierzchowej Belli, bo czasem wychodzi z tego bełkot. Opisywanie w ten sposób oczu Christophera mi odpowiada, możesz trochę pofantazjować (że głębokie, że skrzą jak gwiazdy itp.). Ogólnie, poza tym nieszczęsnym powyższym zdaniem, opis Chrisa oczami zauroczonej Josephine wyszedł dobrze.
W końcówce tego rozdziału mamy zapowiedź romansu czy w ogóle jakiegokolwiek wątku miłosnego. Cieszę się, że tak go opóźniasz, że dajesz bohaterom czas i na siłę nie pchasz ich do łóżka w trzecim rozdziale. Wszystko idzie powoli, ale ta powolność na razie mnie nie męczy ani nie irytuje.
Rozdział VI
Czcionka magicznie się zmniejsza w piątym akapicie, a w szóstym powraca do normalnej wielkości.
Jo to doprawdy urocza postać, ale trochę zbyt dziecinna. Pokazuje język mężczyźnie, którego się boi? To takie w stylu dziesięciolatka – nie lubię cię, to pokaże ci język, o, taki jestem odważny!
Nareszcie smutek i więcej emocji. Rozumiem już, że Jo po prostu tłumi to wszystko w sobie, wcale nie pominęłaś jej uczuć. Bardzo mnie to cieszy.
Zastanawia mnie brak zainteresowania ze strony Josephine swoimi umiejętnościami, brak chęci rozwijania ich, nauczenia się z nich korzystać. Może nie chce przyjąć do wiadomości swojej odmienności? Nie wiem, na razie wygląda to tak, jakby o nich zapomniała. Dziewczyna praktycznie w ogóle nie okazuje ciekawości w stosunku do całej sytuacji, w jakiej się znalazła. Wszystkiego dowiaduje się przez przypadek, zero inicjatywy z jej strony. Chyba że uważa, że im mniej wie, tym lepiej…
Czyli w końcu wieść o Josephine i jej super mocach się rozeszła. Zaczyna się robić ciekawie, nie powiem. Obyś dobrze pokierowała tą akcją.
Rozdział VII
A jednak ogromnie mnie zaskoczyłaś. Elizabeth siostrą Chrisa? No, o tym nie pomyślałam. Sądziłam, że to jego dawna miłość, która stanie się konkurentką Josephine, a tu taka niespodzianka.
„W tym miejscu dominował styl skandynawski (…)”. Coraz bardziej zastanawia mnie, gdzie tak naprawdę to wszystko się dzieje. Na razie wiem tylko, że istnieją jakieś stolice, którym podporządkowane są inne, mniejsze miasta. Czyli wydawać by się mogło, że stworzyłaś nowe uniwersum, nowy świat, kontynent, kraj. Ale okazuje się, że bohaterowie płacą dolarami i znają styl skandynawski, w dodatku w ramce „Info” napisałaś o Ziemi. Jakaś futurystyczna antyutopia na terenie dzisiejszej Ameryki?
Sympatyczna scena między Jo i Chrisem. Chłopak nadal zachowuje się jak starszy brat, nie mogę pozbyć się tego wrażenia, dlatego trudno mi wyobrazić sobie między nimi romans.
O, wreszcie Jo odważyła się wypytać Chrisa. Co prawda on nic nie powiedział, ale to zawsze coś. Na razie utrzymujesz mnie w napięciu, milczenie Christophera jeszcze mnie nie drażni, jedynie podsyca moją ciekawość, choć nie zmienia to faktu, że chciałabym w końcu poznać prawdę.
Josephine jest taka… za dobra? Grupa wampirów przyszła ją porwać, a ona prosi Christophera, by nie robił im krzywdy.
Akcja z wampirami na koniec rozdziału bardzo udana. Niby wielkiej bijatyki nie było, a jednak pokazałaś, że z Christopherem nie warto zadzierać. Jo jako obrończyni wszelkich istot, nawet tych, które chcą zrobić jej krzywdę zaczyna mnie irytować, ale cóż, zobaczę, jak dalej potoczą się jej losy.
Rozdział VIII
Bardzo ciekawy rozdział, choć się na taki nie zapowiadał, szczerze mówiąc. Znów mnie zaskoczyłaś. Myślałam, że Jo załatwi jakoś problem z niedźwiedziami i koniec, a tu się jeszcze Victor pojawił.
No nie, Josephine focha się o to, że Victor zabił niedźwiedzie, które miały zrobić jej krzywdę czy nawet zabić. Tak samo sprawa wyglądała z oderwaniem wampirowi ręki przez Christophera. Jo mogłaby być zła o to, że zatajają przed nią informacje, to jest uzasadniona złość, ale oni wszyscy – i Victor, i Chris – ratują jej co chwilę życie. Ona jest chyba masochistką. Chyba że po prostu jeszcze nie jest przyzwyczajona do życia w niebezpieczeństwie i nie rozumie, że musi schować swój altruizm do kieszeni i skupić się na własnym przetrwaniu…?
Rozdział X
Jo trafiła do organizacji walczącej z łamiącymi prawo nadludźmi. Zastanawia mnie, jak blondwłosa kobieta porwała ją z wioski pełnej wilkołaków. W dodatku Christopher znajdował się bardzo blisko, nie wyczuł niebezpieczeństwa swoimi super-zmysłami? Ok, dalej czytam, że blond kobieta również ma jakąś moc, może to dzięki niej porwanie tak gładko poszło.
Josephine jednak docenia pomoc Christophera w załatwieniu sprawy z wampirami? Już nie ma mu za złe, że skrzywdził krwiopijcę?
Twoja protagonistka na przeszła dziwną przemianę z miłej, uprzejmej dziewczyny „do rany przyłóż” w zbuntowaną wojowniczkę. Może tak działa na nią strach? Przecież została porwana, nie wie, jakie do końca zamiary ma co do niej organizacja, może coś ukrywa. Tyle że to nie pierwszy raz, kiedy Jo coś zagraża, wcześniej przeżyła kilka takich sytuacji i nie wykazywała praktycznie żadnej woli walki. Nie wiem, dziwna jest dla mnie ta nagła metamorfoza.
„Przypomniało mi się to, co mówiły te kobiety o Christopherze i natychmiast odgoniłam od siebie tę myśl. Co za głupoty wygadywały. Nie miałam żadnych powodów by im wierzyć”. Właściwie miała masę powodów, by im wierzyć. Dlaczego teraz tak idealizuje Christophera?
To był bardzo emocjonujący rozdział. Sporo się działo, a skoro zapowiadasz, że to dopiero początek, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przejść do kolejnego rozdziału.
Rozdział XI
Zaskakujący początek. Najpierw czułam się, jakbym pominęła jeden rozdział, ale zaraz wszystko się wyjaśniło. Ciekawy zabieg.
Rozdział XII
Troszkę nielogiczna sytuacja. Dym odrobinkę się przerzedził, jak napisałaś w tekście, a Josephine z odległości już jest w stanie zobaczyć oczy nieznajomej postaci.
Lot Christophera i Josephine aż nazbyt bajkowy. Chris musiałby być piecykiem, żeby zapewnić Jo ciepło tak wysoko nad ziemią. Nie wspominając już o coraz mniejszej zawartości tlenu i związanych z tym trudnościach w oddychaniu oraz o tym, że tak naprawdę chmury nie przypominają tych kremowo-puchowych z reklam Algidy – są mokre i zimne.
Och, proszę, serio? Po tym wszystkim, kiedy wreszcie Josephine może poznać odpowiedzi na wszystkie nurtujące ją pytania, zapytać o każdą z tajemniczych spraw, nie chce, bo „ufa Christopherowi”? Przecież jest tyle niejasności dotyczących jej umiejętności, przeszłości, mocy Christophera! Dlaczego Jo jest tak bardzo wyprana z ciekawości?
Rozdział XIII
„Miała gładką twarz, bez żadnej skazy i świecące, zielone oczy, otoczone wachlarzem długich rzęs. (…) Monica skinęła poważnie głową. W jej brązowych oczach zalśniły łzy”.
To w końcu zielone czy brązowe? Zabrakło konsekwencji, niestety.
„Następnie w jej [matki Josephine] oczach zapaliła się ciekawość. Dokładnie taka sama, jaką widywałam u siebie”.
Jak Jo mogła zobaczyć swoje własne zaciekawienie?
Rozdział wyjaśnił dużo rzeczy, lecz mimo to odniosłam wrażenie, że był nużący. Zbyt wiele razy opisywałaś matkę Josephine, rozumiem, że na dziewczynie zobaczenie jej w latach młodości i zdrowia wywarło duże wrażenie, ale mnie trochę to zanudziło, szczerze mówiąc. Rozmowie Christophera i Moniki brakowało dynamizmu, strasznie się dłużyła.
Rozdział XIV
„Nie rozumiałam występku mojej mamy (…)”.
Występku? Za sjp: „niegodne postępowanie przynoszące ogólne potępienie”. Monica oddała swoje życie, by chronić ukochaną córkę, nie nazwałabym tego występkiem, raczej poświęceniem czy heroizmem.
O mamo, jaki dołujący rozdział. Wolałam Christophera w roli sarkastycznego starszego brata niż smęcącego demona.
„Zakochiwanie się we mnie przyniesie ci jedynie cierpienie. Powinienem uświadomić ci to już wcześniej, ale… nie chciałem cię krzywdzić”.
Rozdział XV
„Zakasłałam. Dym drażnił moje nozdrza i niemalże odbierał mi możliwość oddychania”. Znowu ta sama niezgodność co w prologu. To jak w końcu jest z tym dymem? Drażni nozdrza Josephine czy też wręcz przeciwnie?
Dobra, doszłam do momentu, kiedy ironiczny, przypominający starszego brata Christopher stał się mrocznym księciem ciemności. I to dosłownie. Z każdą chwilą wszystko związane z ewentualnym romansem między protagonistami robi się coraz bardziej oklepane, a nawet odrobinę hollywoodzkie. Za wszelką cenę próbujesz podkreślić, jak bardzo ich związek byłby zakazany i niebezpieczny.
Opis pocałunku, mimo kilku iście harlekinowych wyrażeń, podobał mi się. Czułam tę desperację bijącą i od Jo, i od Chrisa.
Rozdział XVII
Rozdział króciutki i taki przejściówkowy, fakt, ale podobał mi się, naprawdę. Subtelny, lecz wystarczający opis domu elfki (druidki?), sama właścicielka również ładnie nakreślona – i fizycznie, i psychicznie. 
Rozdział 17.1
Zapowiada się interesująca retrospekcja, zobaczymy, jak Ci ona wyszła.
Nie zawiodłam się. Ten rozdział to właściwie taka miniaturka. Bardzo wzruszająca. Tłumacząca późniejsze zachowanie Christophera i jego oziębłość. Ciekawa historia, niczego mi w niej nie zabrakło.

Dobrze, to teraz obiecane podsumowanie.
Piszesz opowiadanie w gatunku paranormal romance. W moim odczuciu wszystko, co dotyczy pierwszego członu tej nazwy wychodzi Ci świetnie. Pomysły na akcje, intrygi, rasy – super, oryginalne, wciągnęły mnie do reszty. Jednak odniosłam wrażenie, że z częścią romance jest trochę gorzej. Nie mówię, że jakoś masakrycznie źle, ale zdecydowanie gorzej niż z momentami paranormal. W miarę jak Jo i Chris zbliżają się do siebie, wszystko staje się coraz bardziej oklepane, ma mniej polotu, niektóre sytuacje wydają się być wręcz na siłę.
Niejasno maluje się cała sprawa z mocami Josephine. Na chwilę obecną nie wyjaśniłaś, o co chodzi z tajemniczą blizną w kształcie płomienia (chyba że o nic) czy z dziwnymi imieniem Lasair. I w końcu Jo jest Piromantą czy piromanką? Cały czas pisałaś, że Piromantą, ale w ostatnim rozdziale nagle pojawiło się określenie „piromanka”. W dodatku raz mam wrażenie, że bohaterka wszystko bardzo dobrze wie o swoim nadnaturalnych zdolnościach, a raz, że to wszystko jest dla niej nowością, czuje się zagubiona i przytłoczona całą sytuacją. Sama chyba się w tym pogubiłam.
Stworzyłaś pełnokrwistych bohaterów. Moim zdaniem najlepiej poradziłaś sobie z kreacją Rebeki – wydaję się ona głupiutką dziewczynką, ale tak naprawdę nie brak jej inteligencji.
Do Josephine mam więcej uwag. Dziewczyna ma siedemnaście lat, lecz często (tym bardziej w początkowych rozdziałach) zachowuje się bardzo infantylnie. W dodatku, jak pisałam wyżej, wydaje mi się wyprana z ciekawości. Dlaczego Jo bardziej interesują relację Chrisa z innymi kobietami niż jej własne moce?
Christopher przez długi czas przywodził mi na myśl starszego brata, jak już mogłaś się zorientować po przeczytaniu moich komentarzy do poszczególnych rozdziałów. Również dobrze go nakreśliłaś, nie jest może tak groźny, jak w zamiarze miał pewnie być, bardziej sarkastyczny, ale mnie taki odpowiada.
Nie do końca rozumiem na razie rolę Elizabeth. Serio, według mnie mogłoby jej nie być, nie wprowadza nic do fabuły. W ostatnich rozdziałach dopiero poruszyłaś jej wątek, ale nadal nie widzę w jej postaci większego sensu. Może w następnych rozdziałach to się zmieni…?
Masz bardzo plastyczny styl, od razu wiem, co jak sobie wyobraziłaś. Każdą napotkaną przez Josephine osobę określasz choć jednym epitetem, nadajesz jej chociaż jedną charakterystyczną cechę. Nie będzie więc to niespodzianką, jeśli napiszę, że opisy świata przedstawionego to zdecydowanie Twoja najmocniejsza strona. Nigdy nie odczuwałam ich niedosytu, ale też nie przesadziłaś z nimi. Przybliżyłaś czytelnikowi wiele ras, w większości już znanych i rozpowszechnionych w kulturze, lecz do każdej z nich dorzuciłaś swoje trzy grosze, rozbudowałaś je.
Troszkę gorzej rzecz wygląda z opisami uczuć – bardzo brakowało mi emocji Josephine w początkowych rozdziałach, kiedy straciła całą rodzinę, dom. Tym bardziej, że Jo jest narratorką całej historii, więc powinna bardziej skupić się na swoich odczuciach.
Opisy miejsc też wypadają dobrze, bohaterowie nie żyją w nieoznakowanej, niesprecyzowanej przestrzeni, lecz w konkretnych miejscach. Dobrze oddajesz atmosferę otoczenia, nie tylko jego wygląd, co również jest bardzo ważne. Jednak zabrakło mi informacji o świecie, gdzie toczy się akcja, tak ogólnie, o czym już wcześniej wspominałam. Mamy bogate stolice o dziwnych nazwach i podległe im mniejsze, biedniejsze miasta, czyli inne struktury państwowe/polityczne. Czyli mogłaby to być antyutopijna przyszłość. Ale oprócz ludzi w Twoim świecie żyją również nie-ludzie: demony, wampiry, wilkołaki, elfy, druidy, anioły, czarownicy czy duchy. To może całkiem nowy świat, jak we „Władcy Pierścieni” czy w „Grze o tron”? No też niezupełnie, bo walutą są dolary, bohaterowie znają styl skandynawski, a Christopher ma problemy przez za długi pobyt na Ziemi. Ostatecznie przyjęłam, że to alternatywna teraźniejszość po prostu, akcja dzieje się gdzie gdzieś w Ameryce, nie wiem, na ile mam rację, a na ile się mylę.
W dialogach nie słychać skrzypiącego drewna – są naturalne. Dobrze wczułaś się w swoje postacie, ich kwestie nie są teatralne i nieprawdziwe. Komponują się z ich charakterami. Nie mam Ci nic do zarzucenia w tej kwestii.
Największy minus Twojego opowiadania: błędy, szczególnie interpunkcyjne, czyli oczywiście bezlitosne przecinki. Zdecydowanie masz z nimi problem. Zdarzają Ci się czasem powtórzenia, rzadziej błędy gramatyczne czy ortograficzne. Wypiszę Ci niektóre z nich, nie wszystkie, głównie te poważniejsze lub te, które będzie Tobie samej trudnej dostrzec (zbędne przecinki).

Prolog
„Oczywiście nie wierzyłam w słowa mamy, nikt nie wierzył. Tata przestał spędzać z nią czas, zajęty skupianiem się na swojej pracy. Uważał ją za ciężar. Prawdopodobnie całkiem zapomniał o jej istnieniu”.
Tę pracę uważał za ciężar?

„Niebo przybrało pomarańczową barwę, w niektórych miejscach ustępującą miejsca szarym, potężnym obłokom”.
Powtórzenie, w niektórych miejscach mogłabyś zmienić na np. gdzieniegdzie.

„Towarzyszył im trujący dym, który nie drażnił moich nozdrzy, a jedynie zapewniał im pewnej (pewnego) rodzaju rozkosz. Wdychając dym, czułam się [tak] (przecinek) jakbym sama była ogniem”.

„Moja skóra nie nosiła żadnych znaków, (zbędny przecinek) po spotkaniu z ogniem”.

„Nie czułam bólu, ale zamiast tego nie mogłam się poruszyć.. Ciało miałam sparaliżowane od góry w dół”.
Albo jedna kropka, albo trzy, męski wybór. I to ciało sparaliżowane od góry w dół… Jeśli już, to od góry do dołu albo z góry na dół, ale wciąż brzmi to trochę zabawnie. Czym różni się to czymś od sparaliżowania od dołu do góry? Myślę, że lepiej po prostu miałam sparaliżowane całe ciało.

„Czułam się, tak jakby moje ciało wcale nie należało do mnie (…)”.
Przecinek sprzed „tak” musi powędrować po „tak”.

„Mimo, że dym zaczął się przerzedzać, to pole widzenia wciąż miałam ograniczone”.
Między „mimo” i „że” nie stawia się przecinka!

„Starałam się dostrzec, dokąd powędrował ogień i wydawało mi się, że zauważyłam pomarańczowy akcent na wszechobecnej szarości”.
Wśród.

„Posmutniałam - w mieście na pewno trwała ewakuacja, nikt nie ma czasu, by doglądać zniszczeń, (zbędny przecinek) wyrządzonych przez pożar”.
Zdecyduj się na jeden czas.

„(…) otulał ją czarny płaszcz z kapturem (przecinek) spod którego nie dostrzegałam twarzy”.

„Poruszała się bezszelestnie, ale z gracją polującego kota”.
A czy te dwie rzeczy się wykluczają? Nie, więc spójnik „ale” nie jest tu najlepszym rozwiązaniem.

„Śmierć szła w moją stronę, a z każdym krokiem, (zbędny przecinek) dzieląca nas odległość zmniejszała się”.

„Z bliska zauważyłam, że jego oczy skrzą, (zbędny przecinek) jak niebo usłane gwiazdami”.
Usiane.

„Jeżeli wyrok już zapadł (przecinek) to i tak moje prośby były bezcelowe”.

Rozdział I
„To (przecinek) co wcześniej mogło zwać się miastem, teraz z pewnością nim nie było”.

„Potężne gmachy, zakłady pracy, mieszkania, fabryki - wszystko to zostało doszczętnie zniszczone. Został po tym ślad jedynie w postaci grubych warstw popiołu”.

„Miałam nadzieję, że jej (ją) nie bolało (…)”.

„Podejrzewałam, że reszta kraju odetchnie z ulgą na wieść o pożarze w mieście, który wszyscy uważali za stracony”.
Jeśli o miasto chodzi, to które wszyscy uważali za stracone.

„Ogień już na początku był nie [do] ugaszenia (…)”.

„Meas było stolicą zachodu i podlegało mu wiele miast - między innymi właśnie Furtum. Tyle, (zbędny przecinek) że mieszkańcy mojego miasta, (zbędny przecinek) przestali przestrzegać zasad panujących w kodeksie i odseparowali się od swojej stolicy, stwarzając dla niej zagrożenie”.
Czy zasady mogą panować w kodeksie? Panują w danym kraju, w kodeksie są zapisane, przedstawione.

„Władzę przejęły organizacje buntujące się przeciwko wszelkim zasadom i zrzeszali do siebie coraz więcej maleńkich wiosek”.
Po pierwsze zrzeszały (te organizacje), a po drugie po prostu zrzeszały, bez „do siebie”.

„Ustanawiali zasady, spisywali prawo, a sprzeciwianie się im, (zbędny przecinek) było srogo karane”.

„Zrozumiałam, że dawne obietnice taty, (zbędny przecinek) były jedynie słowami rzucanymi na wiatr.”

„Umieszczanie dziecka w sierocińcu, (zbędny przecinek) było pozbawianiem go przyszłości (…)”.

„Kobiety w jego wieku, (zbędny przecinek) musiały za nim szaleć”.

„I nieważne (przecinek) jak bardzo wypierali się tego nalepiej (literówka; najlepiej) ustawione osoby w Maith - człowiek, (zbędny przecinek) człowiekowi był równy, a o jego zasługach nie świadczyła pozycja (przecinek) jaką sobie wypracował, tylko czystość serca”.
Wypierały się (te osoby).

„- Chcesz (przecinek) to tu zostań i módl się (przecinek) by do rana nic się (cię) nie zjadło”.

„(…) staroświecki telewizor z anteną, stojący na półce z kółkami. Obok drzwi stała mała lodówka”.
Powtórzenia. Lepiej zmienić na coś w guście: Obok drzwi zauważyłam małą lodówkę.

„Odwróciłam wzrok od budynku z prawie nagą kobietą i spojrzałam na przysadzisty budynek obok”.
Powtórzenia. Drugi „budynek” zmienić na np. budowlę?

„Odkrył, że się go boje (boję) i zastanawiał się jak (przecinek) to wykorzystać przeciwko mnie”.

„Christopher nie odpowiedział, (zbędny przecinek) ani nie zmienił pozycji”.

„Wciąż mnie obserwował, ale przez tą (tę) krótką chwilę, (zbędny przecinek) przekonałam się, że jego spojrzenie złagodniało”.

„Było w nich coś intrygującego, co działało na mnie jak magnez”.
Raczej jak magnes. Magnez – pierwiastek chemiczny, wzmacnia mięśnie; magnes – wytwarza pole magnetyczne, czyli przyciąga, o co zapewne w tym zdaniu miało chodzić.

„Następnie uchylił rąbek mojej koszulki, ukazując bliznę w kształcie płomienia na moim biodrze. // - To tatuaż - warknęłam. // - Tatuaż w kształcie blizny?”.
No, dziwne to. Jeśli już, to tatuaż na kształt blizny albo lepiej (najbezpieczniej) tatuaż wyglądający jak blizna, wtedy wyeliminujesz też powtórzenie.

„- Ze względu na to (przecinek) co potrafisz - odparł takim tonem, jakby uważał mnie za nierozgarniętą (kropka) - Nie wiem (przecinek) czy wiesz, ale od lat świat nie widział Piromanty”.

„A mówiąc wszystko (przecinek) mam na myśli również życie”.

„Podrośniesz (przecinek) to zobaczysz”.

Rozdział II
„Starałam się wykrzesać z siebie tyle ironii (przecinek) na ile było mnie stać”.

„Ta ulica wyglądała jeszcze gorzej niż, gdy oglądało się ją z okna”.
Czegoś zabrakło. Z tej perspektywy ulica wyglądała jeszcze gorzej, niż gdy oglądało się ją z okna.

„Każdy budynek, (zbędny przecinek) oddzielały ciemne tunele (…)”.

„Przy pubie na przeciwko (naprzeciwko) stała grupka mężczyzn (…)”.

„W każdym wypowiedzianym przez nich zdaniu, (zbędny przecinek) występowało bluźnierstwo”.

„- Nie wydaj wszystkiego (kropka) - na (wielka litera) jego twarzy przez chwilę widniał lekki uśmiech”.

„Następnie ponownie włożył rękę do kieszeni, tym razem wyjmując z niej coś srebrnego”.
Nawet Chris nie mógł jednocześnie włożyć ręki do kieszeni i wyjąć z niej czegoś (z kieszeni, nie z ręki oczywiście). Następnie ponownie włożył rękę do kieszeni, lecz tym razem wyjął z niej coś srebrnego.

„Potrzebujesz czegoś (przecinek) co będzie się na tobie opinać”.

„Zamiast tego, (zbędny przecinek) przyjrzałam jej się”.

„Tak jak blondynka z recepcji, (zbędny przecinek) również nosiła na sobie makijaż, ale bynajmniej nie po to (przecinek) by podobać się chłopakom, tylko po to (przecinek) by podkreślić przynależność do danej subkultury”.

„Otaksowałam ją spojrzeniem od góry w dół”.
Od góry do dołu.

„Chciałam powiedzieć, że to nie jej interes (przecinek) jakiego rozmiaru ciuchy nosze (noszę) (…)”.
W jakim rozmiarze ciuchy noszę – lepiej, choć nadal coś nie gra. „Ciuchy” to takie potoczne słowo, zmieniłabym je na „ubrania”. Przeredagowałbym zupełnie tę część zdania, na przykład tak: (…) jaki rozmiar mają ubrania, które noszę.

 „- Ach, więc przyszłaś na większe zakupy? - oczy (wielka litera) dziewczyny rozświetliły się na tą (tę) myśl (kropka) - Tak w ogóle jestem Rebeka.”.

„Wybrałam jeszcze dwie koszulki na długi rękaw i trzy, (zbędny przecinek) ciepłe swetry”.
Z długim rękawem.

„Miałam nadzieję, że Rebeka nie będzie pomagała mi wybrać stanika, (zbędny przecinek) czy majtek (…)”.

„W pomieszczeniu znajdowały się dwa krzesła, na których pracownicy przyjmowali i klientów i lustra wiszące przed nimi”.
Coś jest nie tak. Pracownicy przyjmowali na fotelach i klientów, i lustra? W sumie całkiem zabawna wizja… W pomieszczeniu znajdowały się dwa krzesła, na których pracownicy przyjmowali klientów, i lustra wiszące przed nimi.

„Oprócz tego była również duża, biała sofa dla osób towarzyszących z miękkimi poduszkami (…)”.
A co z osobami towarzyszącymi bez miękkich poduszek? Należałoby to przeredagować. Oprócz tego była również duża, biała sofa z miękkimi poduszkami, przeznaczona na osób towarzyszących (…). Może tak?

Przy (Na) sofie siedział mężczyzna (…)”.

„Zastanawiałam się (przecinek) jak zareaguje Christopher na moją metamorfozę”.

„(…) dostrzegłam znajomą postać, (zbędny przecinek) opierającą się o mury budynku”.

„Na widok moich włosów, (zbędny przecinek) uniósł lekko brwi (…)”.

Rozdział III
„- To jest czerwony diament! (enter) Nie wierzyłam, że Christopher wszedł w posiadanie czegoś tak drogocennego i nie wiedział (przecinek) co to jest”.

„Nie chciałam go pytać (przecinek) gdzie idziemy (…)”.

„Gdy skręciliśmy w następną uliczkę (przecinek) moim oczom ukazał się olbrzymi budynek (…)”.

„- Ten budynek, (zbędny przecinek) to największe kasyno w stolicy”.

„Czułam lekkie zdenerwowanie (przecinek) wchodząc do środka”.

„Wątpię, by kogokolwiek, (zbędny przecinek) kiedykolwiek ochronił”.

„Jak będziesz czegoś potrzebowała (przecinek) to wołaj”.

„Maszyny w kilku rzędach ciągnęły się przez całą salę, prawie każdy był obsiadany przez grupkę najczęściej mężczyzn. Moje spojrzenie powędrowało do jednego z tych, które akurat się zwolniło. Odszedł od niego wysoki mężczyzna, (zbędny przecinek) z długimi czarnymi włosami, związanymi w koński ogon”.
Moje spojrzenie powędrowało do jednej z tych [maszyn], które akurat się zwolniły. Odszedł od niej (…).

„Musiałam wprowadzić kwotę, więc wzięłam parę banknotów i patrzyłam jak maszyna pożera je bez skrępowania. Na ekranie widniało parę rzędów z cyframi”.
Powtórzenie. Któreś parę zamień na kilka na przykład.

„Podejrzewałam, że by wygrać (przecinek) trzy takie same liczby muszą się ułożyć w jednej linii”.

„Jedni mieli takie miny (przecinek) jakby czekali tylko na moją szybką i przedwczesną śmierć”.

„Wyobraziłam sobie (przecinek) jak zatapia mi je w karku i zadrżałam”.

„(…) ten facet na pewno nie mógł by (mógłby) zostać nekromantą”.

 „Z taką siłą, (zbędny przecinek) nie mógł być człowiekiem”.

Rozdział IV
„- Czy wiesz (przecinek) co to może być? – zapytałam ze strachem”.

„Przed drzwiami od pokoju, (zbędny przecinek) Christopher zatrzymał się i spojrzał z niechęcią na
Puszka”.

„Mój towarzysz otworzył mi drzwi i z niechęcią patrzył (przecinek) jak biegnę przez pokój, (zbędny przecinek) i znikam w łazience”.

„Pomyślałam, że jak już umyję psa, to koniecznie muszę zadbać o siebie, bo wciąż zionął ode mnie zapach dymu, (zbędny przecinek) zmieszanego z potem”.
Albo zionęłam, albo zionęło ode mnie zapachem dymu zmieszanego z potem.

„Przez piętnaście minut zmywałam z psa coś (przecinek) co wyglądało jak czarna farba (…)”.

„Z braku żadnego szamponu dla zwierząt, (zbędny przecinek) musiałam użyć tego Christophera, w duchu zastanawiając się (przecinek) czy będzie zły”.

„(…) zaczął lubieżnie oblizywać się po nosie i co chwile (chwilę) krzywić”.

„Po dokładnym opłukaniu wanny, (zbędny przecinek) zdjęłam z siebie przepocone ciuchy (…)”.

„I do walki o moje umiejętności włączą się nie tylko małe, zdeprawowane wioski, a także stolice”.
Ale.

„(…) chyba podejrzewałam (przecinek) co było jego przyczyną. Po kąpieli, (zbędny przecinek) czym szybciej wyszłam z wanny i zamarłam”.
Czym prędzej.

„Podrapałam go po (za) uchem”.

„Najlepiej będzie (przecinek) jak się w ogóle zamkniesz”.

„Czułam się tak (przecinek) jakby ktoś spuścił ze mnie całe powietrze (…)”.

„Dlaczego mieszkańcy stolic, (zbędny przecinek) tak bardzo się izolują od reszty świata?”

„Nie wiem (przecinek) gdzie pracuje (…)”.

„W jednym ręku taszcząc torbę (przecinek) skierowałam się w stronę budynku”.

„Pomieszczenie, w którym się znalazłam (przecinek) w pierwszej chwili wydawało się małe i przytłaczające (…)”.

„Zresztą mając brata za czarnoksiężnika wszyscy boją się mi chociażby podskoczyć”.
Z tego wynika, że ci wszyscy mają za brata czarnoksiężnika (lub ci wszyscy podejrzewają swojego brata o bycie czarnoksiężnikiem – to już w ogóle dziwne). Zresztą mam za brata czarnoksiężnika, wszyscy boją się mi chociażby podskoczyć.

„(…) słyszałam (przecinek) co wydarzyło się w kasynie”.

„Nie zdajesz sobie sprawy (przecinek) kim ten facet jest i jakie rzeczy robił. (enter) Splunęła z obrzydzeniem”.

„W świecie, gdy (gdzie) chwila zawahania decyduje o twoim być czy nie być? Tu nie ma czasu na rozterki, (zbędny przecinek) ani na dumę!”

„Po tych słowach, (zbędny przecinek) kontynuowała swoją mantrę”.

„- Blaise mi mówił, że jest zaklęcie, które wysyła innych do innego wymiaru”.
„Innych” można wyrzucić, nie jest potrzebne.

„Uśmiechnęłam się na tą (tę) myśl”.

„Zamknęła oczy i wydała z siebie krótkie, przeciągłe »mmm«”.
To krótkie czy przeciągłe?

„(…) poczułam, jak gdzieś w środku, (zbędny przecinek) zaczyna kiełkować we mnie ciekawość”.

Rozdział V
„(…) plakaty, na których, (zbędny przecinek) były napisane rzeczy w nieznanym mi języku. Różnica była taka (…)”.
Powtórzenie. (…) plakaty, na których widniały napisy w nieznanym mi języku.

„- Przypomnisz mi, czemu wziąłeś ze sobą tego psa? – miał (wielka litera) przyjemny, niski głos”.
Jeśli to, co znajduje się po myślniku nie jest czasownikiem związanym z wyrażaniem się, zapisuj to słowo wielką literą, a przed myślnikiem stawiaj kropkę (lub znak zapytania czy wykrzyknik, wiadomo).

„(…) lepiej będzie dla ciebie (przecinek) jak zaczniesz spisywać testament”.

„Pomogła ci, więc jest w porządku (przecinek) tak?”.

„Poczułam (przecinek) jak coś mi się osuwa w żołądku”.

„Christopher stał tuż przede mną, tak blisko, że mogłam przyjrzeć się jego oczom. Były głębokie i niezbadane, podejrzewam, że jeszcze przez nikogo”.
Pomieszałaś czasy.

Rozdział VI
„(…) oddając się tak prozaicznej czynności, (zbędny przecinek) jak spanie”.

„Cały ten porządek został zburzony jednego dnia, w jedną chwilę (jednej chwili)”.

„Natomiast stojąca przy niej kreatura, (zbędny przecinek) musiała zostać przemieniona (…)”.

„(…) stworzenie jedynie wydało z siebie dźwięk, (zbędny przecinek) przypominający śmiech i warknięcie jednocześnie.”

„Z mojej ręki wystrzelił strzęp ognia, który zajął skrawek skórzanej kurtki wampira”.
(…) strzęp ognia, którym zajął się skrawek (…).

„Jednak, (zbędny przecinek) gdy wypłynęły one z ust Christophera (przecinek) brzmiały zupełnie inaczej”.

„Jednak z uporem maniaka, (zbędny przecinek) wciąż to robiłam”.

„(…) wysokiego mężczyzny o intensywnych blond włosach”.
O intensywnie blond włosach, bo nie włosy były intensywne, lecz ich kolor.

„(…) okazała się być bardzo miłą osobą (…)”.
(…) okazała się bardzo miłą osobą (…).

„Za dostarczenie do mnie ( (niepotrzebna spacja) żywej!) dziewczyny, (zbędny przecinek) oferuję nagrodę w wysokości 10000000 $”.
Moja drobna sugestia: zamiast 10000000 lepiej 10 000 000 – od razu widać, jaka to liczba, nie trzeba bawić się w liczenie zer.

„(…) sama jestem człowiekiem, ale nie byłam, (zbędny przecinek) co do tego pewna”.

„Niemal usłyszałam jak Christopher skrzypie zębami”.
Zgrzyta.

„(…) ból po stracie jedynego przyjaciela, (zbędny przecinek) był zbyt duży”.

Rozdział VII
„Poczułam (przecinek) jak nieznane mi wcześniej emocje, (zbędny przecinek) targają moimi wnętrznościami”.

„Na twarzy kobiety pojawił się uśmiech, który rozjaśnił jej twarz”.
Powtórzenie. Usta kobiety wygięły się w uśmiechu, który rozjaśnił jej twarz. Na przykład.

„- Masz trochę za długi język (przecinek) Christopherze – stwierdziłam chłodno. – Każdemu rozpowiadasz o tym (przecinek) co potrafię?”.

„Uporczywie szukałam w nich jakiś oznak czarnej magii (…)”.
W nim [chodzi o dom Rebeki].

„Rebeka nie doceniała tego (przecinek) co miała, oddałabym wszystko (przecinek) [by] móc mieć za oknami taki widok (kropka)”.

„Przypomniałam sobie o tych wszystkim (wszystkich) złych rzeczach (…)”

„- Nie krzycz (przecinek) idiotko – powiedział, zakrywając mi usta ręką. – Chcesz (przecinek) żeby nas przyłapali?”.

„Jednak zrobię, (zbędny przecinek) co w mojej mocy (…)”.

„- Pojedziemy dwoma oddzielnymi samochodami”.
Samo „Pojedziemy dwoma samochodami” by wystarczyło. Wiadomo, że samochody nie będą zrośnięte, ale oddzielne. Może się czepiam, ale śmiesznie to wygląda i od razu rzuciło mi się w oczy.

„Blaise chodził w tą (tę) i z powrotem (…)”.

„Dzisiaj była ubrana w czerwoną, (zbędny przecinek) koszulkę (…)”.

„(…) diametralnie inny, (zbędny przecinek) od spojrzenia, którym obdarzył mnie w nocy”.

„Poczułam (przecinek) jak jego palce, (zbędny przecinek) zaciskają mi się na ramieniu (…)”.

„(…) jeżeli Elizabeth chciałaby mnie zatrzymać (przecinek) po prostu by to zrobiła”.

„(…) przechodzili z nogi na nogę, gotów (gotowi, ci towarzysze) w każdej chwili zaatakować”.

Rozdział VIII
„Pierwsza godzina jazdy, (zbędny przecinek) odbyła się w niezręcznym milczeniu”.
Lepiej minęła.

„Normalnie, (zbędny przecinek) nigdy nie przekroczylibyśmy granicy (…)”.

„(…)nie zdołały wybudzić czarno księżniczki (czarnoksiężniczki) ze snu”.

„Dowiedzieli się o incydencie z przed (sprzed) roku”.

„Oddasz auto do kontroli i dołączysz do mnie, (zbędny przecinek) i Josephine”.

Rozdział IX
Do Twojego wstępu wkradł się błąd: „To już 5000 tysięcy wyświetleń!”. Chodziło zapewne o pięć tysięcy, a wyszło pięć milionów.

„Natura miała wiele oblicz, ale te (to), którego właśnie doświadczałam (…)”.

„Ja natomiast, (zbędny przecinek) trzymałam spory dystans”.

„- Więc, (zbędny przecinek) dlaczego tu nie zostaniemy?”.

„Wilkołaki chętnie przyjmują gości, ale nie pozwalają obcym rasom się osiedlać u nich na stałe”.
Szyk. Lepiej: (…) ale nie pozwalają obcym rasom osiedlać się u nich na stałe.

„(…) miał pewne siebie spojrzenie, (zbędny przecinek) oraz władczą postawę. Miał ładnie wyrzeźbiony tors (…)”.

„Miał ciepłe, brązowe spojrzenie (…)”.
Brązowe spojrzenie? Może lepiej oczy?

„(…) drobnej, dziewczęcej głowy”.
Lepiej twarzy.

„Przemiana w wampira, (zbędny przecinek) to bardzo skomplikowana operacja (…)”.

 „(…) a towarzystwo Rebeki, (zbędny przecinek) wcale nie poprawiało mi humoru”.

„Na palcach u nóg zbliżyłam się bliżej krawędzi domu”.
Samo na palcach wystarczy, wiadomo, że nie chodzi o palce u rąk.

Rozdział X
„(…) druga część posiada w sobie krew Bogów (małą literą; bogów), (zbędny przecinek) czy aniołów”.

„Podszedł do maszyny, (zbędny przecinek) przypominającej olbrzymi komputer”.

 „- Nie wiem czy to jest dobry pomysł, James – Powiedziała niepewnie kobieta. // - Spokojnie. Nie będziesz sprawiała problemów, prawda (przecinek) Josephine?”.
Dlaczego raz stawiasz przecinek przed imieniem, a w zdaniu obok już nie stawiasz? To trochę frustrujące.

„(…) zdarł mu tą (tę) maskę z twarzy, (kropka zamiast przecinka)”.

„Christopher zadał przywódcy stada to samo pytanie, (zbędny przecinek) co mojemu bratu”.

Rozdział XI
„- A Christopher to, (zbędny przecinek) kto?”.

„Nie interesuje mnie jego przeszłość tak, (zbędny przecinek) jak i on sam. Skoro sam nic o sobie nie mówi (przecinek) to ja nie będę na każdym kroku uważała, by nie powiedzieć czegoś, co może zranić biednego Christophera, (zbędny przecinek) albo przyćmić jego zajebistość”.

„Poczułam (przecinek) jak pączkuje we mnie niepohamowana złość”.

„Wiesz o nim cokolwiek, (zbędny przecinek) prócz tego (przecinek) jak ma na imię?”.

„(…) one są bardziej wytrwalsze”.
Bardziej wytrwałe lub wytrwalsze.

„Nagły ból w sercu, (zbędny przecinek) spowodował (…)”.

„Kimkolwiek, (zbędny przecinek) lub czymkolwiek to było (…)”.

Rozdział XII
„Oprócz skrzydeł, (zbędny przecinek) stworzenie posiadało długi ogon (…)”.

„Jego końcówkę, (zbędny przecinek) pokrywały ostre kolce”.

„Zamiast paznokci, (zbędny przecinek) oprawca posiadał długie szpony (…)”.

„Czerwone, ostrzegawcze światło zaczęło mnie szczypać po oczach (…)”.
Światło szczypie? Raczej zaczęło mnie razić w oczy (…).

„Przez grubą maskę obojętności, (zbędny przecinek) przedzierały się wyrzuty sumienia (…)”.

„Po raz kolejny, (zbędny przecinek) wykazując się zadziwiającą lekkomyślnością (…)”.

„Przestrzeń przede mną, (zbędny przecinek) zajmowały pokryte białym puchem chmury. Nawet nie zauważyłam, w jak szybkim tempie, (zbędny przecinek) krajobraz uległ zmianie”.

„Chyba zezłościłam, (zbędny przecinek) go jeszcze bardziej”.

„Zaprowadził mnie do dużego wyżłobienia w górach, które okazało się być ładnie zakwaterowaną jaskinią. Z drzwiami, nowoczesnymi meblami (…)”.
Umeblowaną, wyposażoną owszem, ale na pewno nie zakwaterowaną.

 „Tak naprawdę nie była to do końca prawda. Oczywiście pocałunek Christophera z tą szamanką, (zbędny przecinek) mocno wyrył mi się w pamięci, ale w toku następnych wydarzeń, (zbędny przecinek) jakoś o nim zapomniałam”.

„Prócz dobijającej pustki, (zbędny przecinek) nie czułam nic”.

Rozdział XIII
„Miała niezwykle zgrabną sylwetkę, (zbędny przecinek) oraz dopasowane do niej, (zbędny przecinek) gustowne ciuchy”.

 „Myślałaś, że ukażę się przed tobą w swojej, (zbędny przecinek) prawdziwej postaci?”.

„Miałam króciutkie, kręcące się nienaturalnego koloru włosy”.
Szyk nie gra. Miałam króciutkie, kręcące się włosy w nienaturalnym kolorze. No w jakim kolorze? Jeśli nienaturalnym, to w niebieskim, zielonym, filetowym? Bo rudy nie jest taki znowu niezwykły.

„Dlatego, (zbędny przecinek) nie lubię przebywać w towarzystwie ludzi”.

„Nie wysuwałbym takich obietnic, (zbędny przecinek) bez zamiaru pokrycia ich”.

„- Co, (zbędny przecinek) masz na myśli?”.

„Moje zabójczo rude włosy, (zbędny przecinek) sięgały mi do ramion (…)”.

„Na plecach, (zbędny przecinek) niosłam szkolną torbę (…)”.

„- Gdybym nie wiedziała, że jesteś, (zbędny przecinek) tym (przecinek) kim jesteś (…)”.

Rozdział XIV
„(…) ból w sercu staje się dużo bardziej dotkliwszy, (zbędny przecinek) niż chwilę temu”.
Dotkliwszy lub bardziej dotkliwy.

„Nikt, (zbędny przecinek) nigdy nie pisał się na coś takiego. Kochała, (zbędny przecinek) cię tak mocno (…)”.

„- A czy ty, (zbędny przecinek) potrafisz kochać, Christopherze?”.

„Ale, (zbędny przecinek) gdyby tak było (przecinek) nie opiekowałbyś się mną teraz (…)”.

„Ja również nie jestem, (zbędny przecinek) tym (przecinek) za którego mnie uważasz, Josephine”.

„Ale w chwili, (zbędny przecinek) gdy to robię (…)”.

„Rzadko, (zbędny przecinek) jaki (jakiś) człowiek poświęca swoje życie dla innego”.

„Ujrzałam go teraz, (zbędny przecinek) w zupełnie innym świetle”.

„Ta teraz to nic innego, (zbędny przecinek) jak powtórka z rozrywki”.

„- Co poczułeś? – Zapytałam, a kiedy nie odpowiedział, poczułam (…)”.

„Z każdym dniem potrzeba chronienia cię, (zbędny przecinek) pogłębiała się”.

„(…) nie wygaśnie, (zbędny przecinek) aż do twojej śmierci”.

„Chciałam jedynie przerwać panującą w pomieszczeniu ciszę, co jakiś czas przerywaną przez krople wody (…)”.

„Ucieczka na Ziemię, (zbędny przecinek) była jej jedynym sposobem na przetrwanie”.

Rozdział XV
„Sen, mimo obecności Christophera (przecinek) dopadł mnie szybko”.

„- Gdybyś była taka, (zbędny przecinek) jak ja, nie musiałabyś się martwić”.

„Mężczyzna stojący po lewo (lewej) (…)”.

„Zamarłam, (zbędny przecinek) po przyjrzeniu się dokładniej drugiemu z mężczyzn. Takie same czarne
włosy, tak samo roztrzepane, (zbędny przecinek) jak u Christophera”.

„Mimo, (zbędny przecinek) że nie należał do najsympatyczniejszych osób to, czyn Christophera pozostawał niewybaczalny”.
Czyn nie należał do najsympatyczniejszych osób? W sumie logiczne.

„(…) całe ciało pokryło mi się gęsią skórką”.
(…) całe moje ciało pokryło się gęsią skórką.

Rozdział XVI
„Jako, (zbędny przecinek) że wylądowaliśmy w samym środku Avgard (…)”.
Avgard nie powinno się odmieniać? (…) w samym środku Avgardu (…).

„(…) za każdym razem, (zbędny przecinek) jako jedyny wychodziłem z nich żywy”.

„Właśnie w tym momencie postawny demon, posiadający skrzydła wraz ze swoim cerberem, oderwał przeciwnikowi głowę”.
Demon i cerber mieli wspólne skrzydła? To musiało być strasznie niewygodne. (…) postawny, skrzydlaty demon i jego cerber oderwali przeciwnikowi głowę.

Rozdział XVII
„(…) w stronę zupełnie przeciwną do (od) tej, gdzie stał drewniany domek”.

„Niektóre kwiaty, (zbędny przecinek) wyglądały (przecinek) jakby oddychały, a jeszcze inne, (zbędny przecinek) tak (przecinek) jakby mogły się poruszać”.

„Przede mną stała dziewczyna w nastoletnim wieku, o niskim wzroście”.
O wiele lepiej: niskiego wzrostu.

„(…) niebieskie oczy i otaczające je gęste, ciemne rzęsy, pełne, czerwone usta, a także mały, ale smukły nosek. Złote, delikatne fale, (zbędny przecinek) otaczały jej łagodną buzię”.
(…) niebieskie oczy i okalające je gęste, ciemne rzęsy (…).

„Sięgała do dolnej części ud, a jej dolna część (…)”.

„(…) bo przezroczyste szyby, (zbędny przecinek) były zamarznięte”.

„Co, (zbędny przecinek) by pomyślała (przecinek) widząc (…)”.

„Przed wyjściem, (zbędny przecinek) dobiegł mnie jeszcze jej głos”.

Rozdział 17.1
„Odstęp między rzędami był na tyle duży, by świta z cerberami miała wystarczająco dużo miejsca na
przejście”.

„Okazanie przez kogoś skrzydeł, mogłoby się równać z rzuceniem wyznania królowi”.
Wyzwania.

„Najchętniej poskarżyłby się ojcowi (…)”.
Ojcu.

„Złamały jedną z podstawowych zasad, jaką jest wierność rodzinie królewskiej. Próbowali oszkalować nasze dobre imię, goszcząc u siebie zbiegów!”.
Próbowały [te demony]. Nie jestem też pewna, czy „oszkalować” to odpowiednie słowo w tym wypadku. Można oczernić kogoś, goszcząc u siebie zbiegów? Chyba że z tymi zbiegami demony obmawiały rodzinę królewską…? Nie, nadal mi to nie pasuje.

Ojcowi łatwo tak mówić (…)”.
Ojcu. Znowu, czyli to nie był jednorazowy błąd. Celownik wyrazu „ojciec” brzmi „ojcu”.

„Czasami noce, (zbędny przecinek) są zbyt ciekawe (…)”.

„Ceniliśmy tradycje i mieliśmy szacunek do budowli, (zbędny przecinek) wzniesionych przez naszych przodków”.

„Jedynym odgłosem był wiatr przedostający się przez okna”.
Wiatr nie może być odgłosem, lecz jego szum już tak.

„W głębi duszy wiedziałem (przecinek) dlaczego zszedłem do lochów (…)”.

„Wydawało mi się, że widziałem łzę spływającą po jej policzku. Wyglądała jakby miała jeszcze coś powiedzieć, ale się powstrzymała”.
Ta łza miała coś powiedzieć?

„(…) przeżył parę set (paręset) lat”.

„Złote włosy, (zbędny przecinek) falami padały na jej plecy”.

„Pchnąłem celę”.
Kratę raczej. Cela to pomieszczenie, trudno byłoby ją popchnąć.

„Jednak jedyne (jedynym), czym się przejmowałem, był ten głos”.

„Chciałem powiedzieć Marii (przecinek) co czuję”.

Rozdział XVIII
„Gdy zamknęłam za sobą furtkę (przecinek) wszyscy skierowali na mnie spojrzenia”.

„(…) jakby jeszcze nigdy nie był w takiej sytuacji. A przecież żyje (żył) naprawdę długo”.

„Nie wiemy (przecinek) czy Christopher stanie przed sądem, (zbędny przecinek) ani gdzie się w tej chwili znajduje”.

„Sama nie wyglądała najlepiej, ale przynajmniej twardo trzymała się na głowach”.
Myślę, że chodziło Ci o nogi, nie głowy.

„Najwyraźniej nawet martwe serce, (zbędny przecinek) może zostać złamane”.

Jak widzisz, całkiem sporo tych błędów. A to i tak nie są wszystkie. Musisz uważniej przeglądać rozdziały przed ich opublikowaniem. Czytaj je po kilka razy, daj komuś innemu do sprawdzenia. Mogłabyś też zastanowić się nad betą.
Przede wszystkim zapamiętaj tych kilka zasad związanych z przecinkami.
1.                  W wyrażeniach mimo że; jako że; tyle że; chyba że nie stawia się przecinka między tymi dwoma członami.
2.                  Przed jak/czy przecinek występuje, jeśli potem pojawia się czasownik; jeżeli jest tylko rzeczownik lub przymiotnik czy przysłówek – bez przecinka.
3.                  Przecinki w zadaniach podrzędnie złożonych często u Ciebie leżą. Zdania składowe oddziela się przecinkiem. Jeśli nie masz pewności, czy i gdzie powinnaś postawić go w takim zdaniu, zastanów się, czy możesz zadać pytanie do którejś części, np. „Jako pies dowiesz się, o czym mówią”. Czego się dowiesz? O czym mówią. Czyli musisz postawić przecinek.
Rzeczowniki rodzaju żeńskiego występują z zaimkiem „tę”. „Tą” jest błędne. Np. tę obietnicę, nie tą obietnicę.
Największym problem stanowią nadprogramowe przecinki. Masa nadprogramowych przecinków. Mogłabyś nimi obdarować połowę blogosfery i jeszcze by Ci ich zostało. Stawiasz je w absurdalnych miejscach, nie mam pojęcia, czym się przy tym kierujesz. Czytaj zdania na głos i zastanawiaj się, czy na pewno w tym miejscu potrzeba przecinka. Może to Ci pomoże?
Pamiętaj, by w dialogach nie używać dywizów, co czasem Ci się zdarza.

Punkty za poprawność: 4/10
Punkty za treść: 51/60

Punkty dodatkowe
0/2

Podsumowanie
Uzyskałaś 62 punkty, co daje Ci ocenę dobrą.
Twoje opowiadanie zmierza już ku końcowi. Stworzyłaś świetny świat i świetną historię. Masz duży potencjał, przed Tobą na pewno jeszcze wiele innych dobrych opowieści. Ważne, byś ciągle doskonaliła swój styl, poprawiała błędy i uczyła się na nich. Zwracaj większą uwagę na przecinki, a raczej ich nadmiar.

4 komentarze:

  1. Dziękuję bardzo za poświęcony czas i przede wszystkim chęci. Zdaję sobie sprawę z popełnianych przez siebie błędy, ale cały czas staram się poprawić, zwłaszcza kwestię tych męczących przecinków.
    Jeszcze raz ślicznie dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że moja ocena w jakiś sposób Ci pomoże.
      Życzę powodzenia w dalszym pisaniu!

      Usuń
  2. I tu mam zagwozdkę – czy „Piromanta” to nazwa specjalnie wymyślona przez Ciebie, by stworzyć nową „rasę”, czy też błędnie zapisany „piroman”? Mam jednak nadzieję, że chodzi o pierwszą opcję.
    Wujek Gugiel by Ci podpowiedział, że termin piromanta to nie jest nowość. ;)

    że Chris I Josephine
    Zbędna wielka litera. No, chyba że to Chris Pierwszy z rodu Josephine'ów.

    nie każda ich ofiara to zwykła pani Kasia ze sklepu monopolowego, która nie bierze nawet pod uwagę, że na jej życie może ktoś czyhać
    Wow, jaki pjenkny stereotyp głupiutkiej sprzedawczyni bez grama wyobraźni...

    Zbiry i recydywiści zgłaszani do zlikwidowania nie są idiotami
    Nie to co pani Kasia i pan Zenek.

    nie lubię cię, to pokaże ci język
    Pokażę.

    Jo jako obrończyni wszelkich istot, nawet tych, które chcą zrobić jej krzywdę zaczyna mnie irytować
    Przecinek przed zaczyna.

    super-zmysłami
    Bez łącznika: superzmysłami.

    Twoja protagonistka na przeszła dziwną przemianę
    A po co to na?

    Rozdział króciutki i taki przejściówkowy
    Przejściowy.

    W moim odczuciu wszystko, co dotyczy pierwszego członu tej nazwy wychodzi Ci świetnie.
    Przecinek przed wychodzi.

    I w końcu Jo jest Piromantą czy piromanką? Cały czas pisałaś, że Piromantą, ale w ostatnim rozdziale nagle pojawiło się określenie „piromanka”.
    O ile się orientuję, jedno nie wyklucza drugiego. ;)

    wydaję się ona głupiutką dziewczynką
    Wydaje.

    Dlaczego Jo bardziej interesują relację Chrisa z innymi kobietami
    Relacje.

    akcja dzieje się gdzie gdzieś w Ameryce
    Pogrubienie do kosza.

    i zastanawiał się jak (przecinek) to wykorzystać przeciwko mnie.
    Lolnope, przed jak, nie po.

    „Musiałam wprowadzić kwotę, więc wzięłam parę banknotów i patrzyłam jak maszyna pożera je bez skrępowania. Na ekranie widniało parę rzędów z cyframi”.
    Powtórzenie. Któreś parę zamień na kilka na przykład.

    Przecinek przed jak.

    „Z braku żadnego szamponu dla zwierząt, (zbędny przecinek) musiałam użyć tego Christophera, w duchu zastanawiając się (przecinek) czy będzie zły”.
    Lepiej by brzmiało tego należącego do Christophera.

    Tu nie ma czasu na rozterki, (zbędny przecinek) ani na dumę!
    To może być dopowiedzenie, a wtedy przecinek jest zasadny.

    „(…) oddając się tak prozaicznej czynności, (zbędny przecinek) jak spanie”.
    To porównanie paralelne, więc przecinek jest zasadny. http://sjp.pwn.pl/zasady/381-Porownania-paralelne-o-konstrukcji-I-tak-I-I-jak-I-I-rownie-I-I-jak-I-I-taki-I-I-jaki-I-I-tyle-I-I-co-I;629799.html Oczywiście można go pominąć z racji braku przerwy oddechowej, ale to już zależy od autora. ;)

    „(…) stworzenie jedynie wydało z siebie dźwięk, (zbędny przecinek) przypominający śmiech i warknięcie jednocześnie.”
    Kropka powinna stać po znaku zamknięcia cudzysłowu, nie przed, nawet jeśli należy do cytowanego zdania. Czasem o tym zapominasz.

    „- Nie wiem czy to jest dobry pomysł, James – Powiedziała niepewnie kobieta. // - Spokojnie. Nie będziesz sprawiała problemów, prawda (przecinek) Josephine?”.
    Dlaczego raz stawiasz przecinek przed imieniem, a w zdaniu obok już nie stawiasz? To trochę frustrujące.

    Dywizy powinny być myślnikami. // Brakuje przecinka przed czy. // Powiedziała powinno być zapisane małą literą.

    Nie interesuje mnie jego przeszłość tak, (zbędny przecinek) jak i on sam.
    Przecinek lepiej przesunąć przed tak, niż go wywalać.

    by nie powiedzieć czegoś, co może zranić biednego Christophera, (zbędny przecinek) albo przyćmić jego zajebistość”.
    Możliwe dopowiedzenie.

    to w niebieskim, zielonym, filetowym?
    Ale z łososia czy z dorsza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „- Co poczułeś? – Zapytałam, a kiedy nie odpowiedział, poczułam (…)”.
      Zbędna wielka litera po myślniku.

      „Mimo, (zbędny przecinek) że nie należał do najsympatyczniejszych osób to, czyn Christophera pozostawał niewybaczalny”.
      Czyn nie należał do najsympatyczniejszych osób? W sumie logiczne.

      A ten przecinek po to jest taki poprawny, że hej. ;)

      „Jako, (zbędny przecinek) że wylądowaliśmy w samym środku Avgard (…)”.
      Avgard nie powinno się odmieniać? (…) w samym środku Avgardu (…).

      Jeśli Avgard, to nie powinien, a nie nie powinno.

      „Nie wiemy (przecinek) czy Christopher stanie przed sądem, (zbędny przecinek) ani gdzie się w tej chwili znajduje”.
      Możliwe dopowiedzenie.

      Usuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.