Oceniająca: Ballena
Oceniany blog: nim-ci-zaufam
Autor: ja-mewa
Wstęp
Tytuł bloga – „Nim Ci zaufam” – brzmi dość enigmatycznie, wnioskuję
z niego jednak, że opisana przez Ciebie historia będzie miała w sobie coś z
romansu (i, jak się później okazuje, nie mylę się).
Moje przypuszczenia potwierdza również szablon. Wystrój bloga odpowiada mi.
Nie ma co prawda żadnych fajerwerków, lecz działa to zdecydowanie na plus. W
mój gust trafiłaś idealnie. Szablon –
spokojny, utrzymany w ciepłej, brązowej tonacji – nie męczy oka,
podobnie jak czcionka – odpowiednio duża i wyraźna. Wszystko jest uporządkowane
i schludne, niczego nie musiałam długo szukać. Podoba mi się czytelny spis
treści zamiast niewygodnego bloggerowego archiwum.
W tytule jednej z podstron brakuje przecinka – „ask – kto
pyta (przecinek) nie błądzi”.
9/10
Treść
Po przeczytaniu informacji o blogu i po ogólnym rozejrzeniu
się spodziewałam się romantycznej historii rodem z wenezuelskiej telenoweli,
pełnej ckliwych tekścików i długich przemyśleń bohaterów na temat miłości. Na
szczęście spotkała mnie niespodzianka. Choć faktycznie miłość jest głównym
tematem opowiadania, historia ma w sobie dużo humoru i lekkości, czego w ogóle
nie podejrzewałam. Dzieje się tak za sprawą Twojego stylu pisania. Rozdziały
bardzo przyjemnie i szybko się czyta, zanim się obejrzałam, już właściwie był
koniec. Piszesz naturalnie, świeżo, dowcipnie. Podoba mi się przywoływanie
popularnych piosenek, filmów, książek, marek i modeli samochodów, dzięki temu
świat Dominiki wydaje mi się bliski i rzeczywisty.
W tego typu opowieściach (o wakacyjnych miłościach) trudno
uniknąć powtarzających się schematów. U Ciebie jednak z oryginalnością nie jest
źle. Wydaje mi się, że dzieje się tak głównie za sprawą Dominiki, Twojej
protagonistki, postaci nieprzekoloryzowanej i naturalnej. Nie przesadziłaś z
patosem i pokazałaś, że zwyczajni ludzie mogą stać się bohaterami interesującej
historii.
Nie myślałam, że romans może mnie aż tak zaciekawić i wciągnąć!
Mimo że nie każdy rozdział obfituje w
częste i dramatyczne zwroty akcji, jak gąbka chłonęłam każdy kolejny. Czasem
urywałaś w takim momencie, że nie wyobrażałam sobie nie czytać dalej. Jestem
bardzo ciekawa zakończenia tej historii.
Nie mogę narzekać także w kwestii opisów. Ani ich nie
brakuje, ani nie czuję się nimi przytłoczona. Idealna równowaga pomiędzy nimi a
dialogami i akcją. Dobrze oddałaś klimat nadmorskiego miasteczka latem, pełnego
turystów, plażowiczów, ale również mieszkańców, którzy, lato czy nie, muszą
chodzić do pracy. Dokładnie opisałaś np. kuchnię w domu Dominiki czy kuter
Alana. Często napomykasz o najbardziej charakterystycznych elementach, które
znajdują się w danym otoczeniu (wielkie drzewo w ogrodzie Dominiki), co również
mi się podoba, gdyż pozostawia pewną dowolność w ogólnym wyobrażeniu
konkretnego miejsca.
Jeśli chodzi o bohaterów, to na pierwszy plan całej historii
wysuwa się trójkąt miłosny, czego po romansie można było się spodziewać.
Igor – Dominika – Alan.
Dominika, główna bohaterka, budzi we mnie mieszane uczucia.
Wydaje się sympatyczną postacią. Zupełnie zwyczajna młodą kobieta, nauczycielka niemieckiego w podstawówce, mieszkającą w Warszawie, z czego bynajmniej nie
jest zadowolona, ze swoim przyszłym narzeczonym. Łatwo się z nią utożsamić i
polubić ją. Przynajmniej do czasu, gdyż kiedy w grę wchodzą mężczyźni, Dominika
za każdym razem zachowuje się głupio. Nieważne, czy to Igor, czy Alan, główna
bohaterka zawsze robi coś, co mnie niesamowicie irytuje i czego nie potrafię
zrozumieć. Na przykład myśli, jaki ten Igor jest zły, jak ona mogła zmarnować z
nim cztery lata życia, jak mogła być tak głupia i naiwna, kiedy wierzyła w jego
zapewnienia, że się poprawi, ale nie powie mu tego, nie. Ostatecznie uzna, że
jak to tak, nie może tak potraktować prawie narzeczonego, trzeba wszak dać mu
jeszcze jedną szansę. A przecież cały świat (mama, Majka, Alan i czytelnicy
pewnie też) krzyczy: „Domka, ogarnij się w końcu!”. Nie rozumiem też reakcji
Dominika, gdy dowiedziała się o nielegalnych walkach, w których w Anglii brał
udział Alan. Tak bardzo chciała, by opowiedział historię jego blizn, wręcz
nachalnie tego żądała, choć widziała, że to dla mężczyzny temat trudny. Gdy
wreszcie Dominika poznała prawdę, obraziła się na Alana. On ani nie walczył tam
dla przyjemności, ani nie bił bezbronnych, ani nie zabił nikogo, ani bicie się
nie weszło mu w krew, ani nie stał się przez to bezdusznym brutalem. Nic z
tego, zupełnie nic. A Dominika tak to przeżyła, jakby dowiedziała się co
najmniej, że Alan jest tajnym wysłannikiem londyńskiej mafii i bierze czynny
udział w życiu polskich gangów.
Alan to mieszkający na Helu rybak, wakacyjna miłość
Dominiki. Ideał wśród facetów. Przystojny, nieziemsko zbudowany, silny, męski,
stanowczy, ale też czuły i romantyczny, całkiem bogaty, samodzielny, z trudnym
dzieciństwem i mroczną przeszłością. Dla Dominiki jest w stanie zrobić
wszystko, nieba by jej przychylił i podarowałby złotą gwiazdkę, gdyby takie
było życzenie kobiety. Czy nie wydaje się on aż nazbyt bajkowy? Nie do końca
rozumiem tylko, dlaczego po paru (trzech bodajże) dniach znajomości powiedział
Domce z wyrzutem „Myślałem, że jest inna!”. No w sumie ok, trochę czasu ze sobą
spędzili, ale nadal właściwie nic o sobie nie wiedzieli, dopiero się poznawali,
więc obraz Dominiki Alan zbudował chyba raczej na swoich wyobrażeniach co do
niej, nie powinien się dziwić, że rzeczywistość okazała się mniej różowa.
I jak z kimś pokroju Alana może równać się Igor – wątły,
wymuskany pracoholik? Swoją drogą postać Igora w dość dziwny sposób
ewoluuje. Najpierw poznajemy go jako idealnego Pana Prezesa, człowieka
bogatego, zapracowanego, dla którego własna firma jest najważniejsza, ale w
gruncie rzeczy mężczyzna ma dobre serce. Wie, że czasem zaniedbuje Dominikę,
ona też zdaje sobie z tego sprawę, lecz rozumie, jak ważne miejsce w życiu
ukochanego zajmuje praca. Następnie Igor jest przedstawiany coraz bardziej
negatywnie, jako egoista, który nie potrafi przerwać pogoni za pieniędzmi.
Ciągle jednak obiecuje Dominice, że się zmieni, zacznie mniej pracować, pojadą
razem na wakacje. Aż w końcu, ni stąd, ni zowąd, Igor staje się
szwarccharakterem z krwi i kości, budzącym w Dominice nie tylko obrzydzenie i
nienawiść, ale ostatecznie nawet strach. Niestety uważam, że trochę za bardzo przekoloryzowałaś
w ostatnich rozdziałach jego usposobienie i charakter, jakbyś zawiesiła nad
Igorem strzałkę z neonowym napisem „TO TEN ZŁY! Żeby nie było wątpliwości!”. Ale
rozumiem, bez tego nie byłoby pewnie akcji.
Dobrze zarysowaną postacią jest Majka, idealnie wpasowująca
się w kanon pozytywnie zakręconej najlepszej przyjaciółki głównej bohaterki.
Majki chyba nie da się nie lubić – sympatyczna, trochę szalona, a przy tym
czuła matka i kierowca z koszmaru w jednym. Zrobi wszystko dla dobra Dominiki,
nieważne, że czasem przyjaciółka nie chce jej pomocy. Te dwie kobiety są jak
siostry, a ich rozmowy zawsze sprawiały, że się uśmiechałam. „To szczęście mieć
taką przyjaciółkę u boku, kiedy wali ci się cały świat na głowę”, jak to
idealnie powiedziała w myślach Dominika.
Postacie drugoplanowe również dobrze przedstawiłaś.
Niezwykle mądra pięciolatka Bianka, ciepła i pomocna mama Wanda, zadziwiająco
wredna ciotka Alana Maryla czy nawet Rea, wielki kochany pies. Dzięki nim świat
Dominiki nie jest sztucznie pusty.
Do opisów uczuć nie mogę się przyczepić. Przemyślenia i
emocje Dominiki, choć czasem dziwne, jak wyżej napisałam, przedstawiłaś bardzo
jasno. Występują one w odpowiedniej ilości, bohaterowie ani nie są robotami bez
uczuć, ani płaczliwymi mimozami rozpamiętującymi każdą najmniejszą sytuację
przez pół rozdziału.
Jako że Twoje postacie to zwykli, współcześni ludzie, nie
posługują się specjalnie wyszukanym językiem, ot mowa potoczna, czasem jakieś
przekleństwo, ale nie rzucają też mięsem. Dialogi generalnie wypadają
naturalnie. Bohaterowie zachowują się adekwatnie do swojego wieku i wykształcenia.
Zdarzają się jednak wyjątki, np. sprzeczka Dominiki i Maryli pod domem Alana:
„– Chciałaś znać prawdę, proszę bardzo, a teraz zwijaj się
stąd, bo pewnie zaraz tu będą, chyba nie chcesz patrzeć jak zabawiają się w
jego sypialni? – roześmiała się szyderczo i z piskiem opon wyjechała na ulicę”.
Ciężko mi wyobrazić sobie zachowującą się tak poważną,
elegancką pięćdziesięcioletnią kobietę.
Emocje nie wydają mi się wystarczająco dobrym uzasadnieniem. Resztę tej
rozmowy kupuję, ale ten fragment trochę przesadzony.
Ale żeby nie było tak różowo – zdarzają Ci się błędy, przede
wszystkim interpunkcyjne.
Wypiszę Ci tutaj niektóre z nich, głównie te, które
najczęściej popełniasz.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
„Nie widywali się często, Igor cały swój czas wkładał w
rozwój "LilacArt" (przecinek/myślnik) firmy zajmującej
się aranżacją i projekcją ogrodów”.
„Miała nadzieję, że z czasem to się zmieni, że zaczną w końcu
żyć razem (przecinek) a nie obok siebie”.
„Pierwszy przychodził do biura (przecinek) a wychodził
ostatni”.
„Gdyby ona była prezesem firmy (przecinek) korzystałaby
z jego przywilejów do woli”.
Błędy tego typu pojawiają się u Ciebie dość często. Zasada
przecinka przed gdy/jeśli/kiedy itp. działa w dwie strony, np. Oglądam serial, gdy mam czas. Gdy mam
czas, oglądam serial.
„- Kochanie, i tak
jestem już spóźniony, popatrz (przecinek) dochodzi 8.00 (kropka)
- No tak, wiem, wiem, zapracowany Pan Prezes (kropka)”.
Tu zjadło dwie kropki, ale to pewnie przeoczenie, bo dalej
kropki są już na właściwych miejscach. Zamiast cyframi liczby lepiej pisać
słownie, tym bardziej jeśli są to małe liczby i występują w dialogach.
„Wzdychała głośno (przecinek) by zwrócić na siebie
uwagę starszej kobiety”.
„Kliknęła na ikonkę nuty i po chwili usłyszała »Zawsze tam
gdzie ty« (przecinek/myślnik) nieśmiertelny hit ulubionego zespołu”.
ROZDZIAŁ DRUGI
„Tuląc się do przyjaciółki (przecinek) zrozumiała (przecinek)
jak bardzo za nią tęskniła”.
„- No ba!!! - uśmiechnęła (wielka litera) się łobuzersko (kropka)
- Choć,
mama nie może się już na Ciebie
doczekać!”.
Po pierwsze chodź, a po drugie: mama nie może już się ciebie doczekać.
„Pierwszą rzeczą (przecinek) jaką zrobiła Dominika po
wejściu do auta (przecinek) było zapięcie pasów”.
„Nie potrafiła sobie przypomnieć (przecinek) kiedy a ni (niepotrzebna spacja) w jaki sposób się poznały”.
„Majka czuła się spełniona w roli matki 5 letniego Patryka (…)”.
5-letniego/pięcioletniego.
Zauważyłam, że często zapisujesz wiek bez dywizu między liczbą a „letni/a”, np.
w zakładce „O bohaterach”: „Dominika Sekuła - 25letnia nauczycielka (…)”. „(…) 30letni właściciel firmy "LilacArt" (…)”.
„I gdyby trzeba było (przecinek) jeszcze by dopłaciła”.
„Wyjmując walizki
z bagażnika (przecinek) usłyszała głos mamy.
- Dominisiu, nareszcie jesteś!
Dziewczyna rzuciła walizki
i pobiegła w stronę mamy”.
Powtórzenie, któreś walizki zamieniłabym na bagaże.
„(…)powieki podkreśliła jasnym cieniem (przecinek) a rzęsy (przecinek)
równie czarne jak włosy (przecinek) zalotnie podkręciła za
pomocą maskary.”
„- Już nie mogłam się na ciebie
doczekać. - szeptała jej do ucha czułym głosem”.
Ciebie doczekać,
bez na, znowu. I kropka zbędna.
A tak ogólnie à propos kropek w dialogach (często pojawiają
się u Ciebie błędy tego typu) – jeśli mamy wypowiedź, a później czasownik
związany z wyrażaniem się, nie stawiamy kropki po myślniku, np.
– Nie mogłam się
ciebie doczekać – szeptała jej do ucha.
Ale istnieje też zasada mówiąca, że kropka może być po
myślniku, jeśli czasownik nie ma związku z mówieniem, lecz towarzyszy mu, np.
– Nie mogłam się
ciebie doczekać. – Uścisnęła ją mocno.
„- Halo, Tomek? - zapytała (przecinek) pociągając
nosem (kropka) - Nie, żadna stłuczka, po prostu się wzruszyłam ze
spotkania z Dominką (literówka; Dominiką). (zbędna kropka) - odpowiadała na
pytania męża łamiącym się głosem (kropka) - Dobrze, skarbie, już
jadę. - nacisnęła (wielką literą; Nacisnęła) czerwoną słuchawkę (przecinek) kończąc rozmowę”.
„Po lewej stronie stała drewniana komoda, (zbędny
przecinek) z surowego dębu”.
„- Dziękuję (przecinek) mamo. Umieram z głodu. –
na (wielką literą)
podkreślenie tych słów głośno zaburczało jej w brzuchu. Wybuchnęły śmiechem (kropka)
- a (wielką literą) nie
mówiłam?”.
„- Kochanie (przecinek) mamy dwa miesiące, żeby
nadrobić zaległości. Musisz odpocząć (przecinek) jutro czeka nas
pracowity dzień. (zbędna kropka) - powiedziała stanowczym głosem”.
ROZDZIAŁ TRZECI
„Pierwszą rzeczą (przecinek) jaką zrobiła, było
delikatne potrząśnięcie telefonem. Sama dokładnie nie wiedziała (przecinek)
czemu służył ten ruch, ale to zawsze działało (przecinek) kiedy nagle
gubiła zasięg”.
„Kiedy wiem, że na mnie nie czekasz (przecinek) nie spieszy
mi się do domu”.
„Ubrała się w ciepły i wygodny dres (przecinek) a włosy
upięła w niedbałego koka”.
„Pies, jak gdyby na komendę (przecinek) wstał z
miejsca i skierował się w stronę furtki”.
„Dał się słyszeć delikatny gwar, (zbędny przecinek) budzącego
się do życia miasta”.
„Przy jednym ze sklepów zauważyła grupka (grupkę) mężczyzn (…)”.
„Po drugiej stronie ulicy, (zbędny przecinek) zobaczyła
elegancko ubraną kobietę”.
„Dominikę paliła ciekawość (przecinek) kim jest ta
osoba. Nawet nie zauważyła (przecinek) kiedy doszła do plaży”.
„- Rea! Niedobra sunia! - krzyczała, śmiejąc się wesoło. -
Masz już dość wody na dziś? - podrapała
(wielką literą; Podrapała) ja (ją) za uchem (przecinek) przypinając
smycz do obroży. – Choć (chodź), odpoczniemy trochę”.
„Czytając fragment o nieszczęśliwej miłości Jakuba i Natalii
emocje wzięły górę”.
Podmioty się pomieszały, bo to nie emocje czytały fragmenty
o nieszczęśliwej miłości Jakuba i Natalii, lecz Dominika.
„Poczuła (przecinek) jak łzy cisną jej się do
oczu (…)”.
„On głaskał ją i (przecinek) podobnie jak chwilę temu
Dominika, rzucał do wody patyka (patyk) (…)”.
„- Będziemy lecieć, dziękuję. (zbędna kropka) -
pożegnała się pospiesznie, przypinając sprzączkę smyczy do obroży psa (kropka)
- choć
(Chodź) (przecinek) Rea!”.
„Rea (przecinek) nie przyzwyczajona
(nieprzyzwyczajona) to do takiego tempa (przecinek) zwalniała (przecinek)
opadając z sił”.
„(…) kiedy podniósł na nią wzrok (przecinek) poczuła na
całym ciele dreszcze”.
„»Wszystko szło dobrze (przecinek) dokąd na mnie nie
spojrzał«”. – Dopóki.
„Nie wie (przecinek)
kiedy ani w jaki sposób dotarły do domu, kompletnie nieświadomie szła
ulicami Helu”.
Wiedziała,
czasy Ci się pokręciły.
„- Mamo (przecinek) już nie przesadzaj,
dobrze?”.
„- Wiesz dobrze (przecinek) jaki jest Igor”.
„- Na pewno (przecinek) córciu, może w sobotę
zrobimy ognisko”.
ROZDZIAŁ CZWARTY
„- Zadzwonię do Majki (przecinek) może będzie chciała
wyskoczyć na jakiegoś małego drinka?
- Dobry pomysł, idź (przecinek) dziecko, rozerwij się
troszkę”.
„I żebym cię nie widziała w domu przed północą! - krzyknęła
za wbiegającą po schodach do swojego pokoju na poddaszu, (zbędny przecinek) córką”.
„»(…) gonitwa za pracą (przecinek) pieniędzmi. A jak się
uśmiechniesz do obcego na ulicy (przecinek) to od razu mają cię za
wariata«”.
„Promenada jak zwykle pękała w szwach pełna. Szła przed
siebie wśród tłumu zakochanych par oraz rodzin z dziećmi. Była szczęśliwa”.
Tu zagubiła się Dominika jako podmiot, a jej rolę przejęła
promenada – to ona szła i była szczęśliwa.
„(…)pewnie gdyby mama go lepiej poznała (przecinek) od razu zmieniłaby
do niego nastawienie”.
„Wystarczyło kilka sekund (przecinek) by pierwsze
krople deszczu spotkały się z wysuszoną słońcem ziemią”.
„Nie wiedziała (przecinek) jak powinna się zachować”.
ROZDZIAŁ PIĄTY
„Nie wyglądał na mężczyznę, któremu zasady savoir vivr`u były znane choć w małym stopniu”.
Zasady savoir vivre’u, pisane z apostrofem, nie z grawisem
(akcentem).
„W odpowiedzi pokręciła przecząco głową”.
Właściwie tak się mówi, ale teoretycznie trochę nie ma to
sensu, bo czy ta się twierdząco pokręcić głową (w Polsce przynajmniej)? Ale ok,
to już takie czepianie się z mojej strony.
„(…) jak gdyby bała się, że zniknie (przecinek) kiedy spojrzy
w inną stronę”.
„- Jak do tego doszedłeś- nie ukrywała zaskoczenia”.
Spacja i znak zapytania zaginęły.
„Kiedy odpowiedziałaś na ostatnią podpowiedź (przecinek)
wyeliminowałaś dwa pierwsze (…)”.
„- Jeśli to był komplement (przecinek) to bardzo
dziękuję”.
„Kelnerka przyglądała się im zza baru. Widocznie była niezadowolona,
(zbędny
przecinek) takim obrotem sytuacji. Swój gniew wyładowywała na Bogu
ducha winnej ściereczce. Gniotła ją i wykręcała. »Pewnie sobie wyobraża, że to
moja głowa« pomyślała”.
Kto pomyślał? Kelnerka? Ściereczka? Zbyt rzadko czasami
używasz imion bohaterów (tym bardziej Dominiki) i dlatego podmioty w niektórych
zdaniach się mieszają.
„- Cześć, jestem Alan, mam 28(spacja)lat i jestem
rybakiem”.
„Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miałem 5(spacja)lat”.
„Rozmowę przerwała kelnerka. Podeszła do ich stolika głośno
odchrząkując. Patrzyła z niedowierzaniem na ich splecione dłonie. Alan ścisnął
ją mocniej, by nie mogła mu się wyrwać”.
Alan ścisnął mocniej kelnerkę?
„- Mam nadzieję, że nie zrobi sobie laleczki woo-doo
z moja podobizną”.
Laleczki voodoo lub wudu.
„- Nie, ale nie zdziwiłbym się (przecinek) gdyby
porysowała mi lakier, (zbędny przecinek) albo poprzebijała
opony”.
„Czasami (przecinek) kiedy długo nie
wypływamy (przecinek) czuję, że zaczynam za tym tęsknić”.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY ÓSMY
„Jego surowy dotyk, (zbędny
przecinek) palił jej skórę”.
„- Majka (przecinek) czy to takie ważne, kim
jest Heniu?”.
„(…)rozkoszując się przenikającymi przez korony drzew
promieniami, (zbędny przecinek) późnego (przecinek) ale jeszcze gorącego
słońca”.
„- Nie spiesz się (przecinek) kochanie, wygadaj się,
wyżal, a jak trzeba to sobie popłacz, zobaczysz (przecinek) będzie ci
lżej”.
„(…) niosła na okrągłej tacy, (zbędny przecinek) wysokie
szklanki z trójwarstwowym latte macchiato (…)”.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY
„»Koniec z płaczliwą i rozhisteryzowaną Dominiką, czas na
zdecydowaną i wiedzącą czego chce kobietę, taką (przecinek) co ma własne
zdanie i choćby nie miała racji (przecinek) będzie go bronić do
upadłego, taką (przecinek) co potrafi krzyknąć i tupnąć nogą, a jeśli trzeba
będzie (przecinek) to i w pysk dać«”.
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY
„Paląca ochota wymierzenia mu siarczystego policzka, (zbędny
przecinek) nie dawała jej spokoju (…)”.
„(…) syknął, mrużąc oczy ze (z) wściekłością i potrząsną (potrząsnął) nią na tyle mocno, że niczym szmaciana lalka poddała
się jego władczemu uściskowi”.
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIERWSZY
„Ciężkie, masywne drzwi ustąpiły pod naporem silnych barków,
(zbędny
przecinek) rozwścieczonego do granic możliwości Alana (…)”.
„Spodziewał się, że widok, jaki zastanie po wywarzeniu
(wyważeniu), (zbędny przecinek) stojących mu na
przeszkodzie drzwi nie przypadnie mu do gustu (…)”.
„Wiele razy wpadał w furię, jednak to (przecinek) co poczuł,
patrząc na bezbronną dziewczynę, którą kochał nad życie (przecinek) i śliniącego
się nad nią frajera (…)”.
„Chciała, żeby Alan mu dołożył, żeby odpłacił mu za krzywdę,
jaką jej wyrządził, tak (przecinek) by nigdy więcej nawet
nie przeszło mu przez myśl o podniesieniu ręki
na kobietę (…)”. – Podniesienie.
„– Starszy Aspirant
(małą literą), (zbędny przecinek) Ireneusz
Pietrzak”.
„Dominika przez dłuższą chwilę zatrzymała wzrok na jego poranionych kostkach. Gdyby nie one oraz liczne
plamy krwi na jego bluzce, nigdy nie uwierzyłaby, w to (przecinek) co się stało. Jeśli
miałaby zgadywać, stawiałaby raczej na wyczerpujący trening na siłowni lub
wielogodzinny połów. Nie wyglądał na uczestnika bójki. Nie miał
najdrobniejszego siniaka, ani nawet zadrapania. Jedyne
(przecinek) co zdradzało
prawdę (przecinek) to liczne ślady
krwi Igora na jego jasnej koszulce oraz poranione kostki, którymi (przecinek)
jak się domyśliła (przecinek) pozbawił go dwóch przednich zębów”.
Niepotrzebne powtórzenie.
„Alan głośno westchnął, nie lubił (przecinek) jak ktoś
wydawał mu polecenia, a już na pewno nie takie”.
„– Alan ma rację – wtrąciła się Majka, która dłużej nie
potrafiła znieś widoku dławiącej się od łez przyjaciółki”.
Łzami.
„(…) jedyne (przecinek) czego teraz potrzebuje (przecinek)
to długiej kąpieli i odpoczynku”.
Jedyne, czego teraz
potrzebuje, to długa kąpiel i odpoczynek.
Poza tym bardzo często piszesz „tą” zamiast „tę”, np. „tą
książkę”. Rzeczowniki rodzaju żeńskiego występują z zaimkiem „tę”.
Najczęściej zapominasz o przecinkach oddzielających
imiesłowowe równoważniki zdania od reszty zdania, przecinkach przed „a” i w
konstrukcjach z „gdy/kiedy”, o czym pisałam już wcześniej. Zapominasz, bo z
tego, co widzę zasady znasz, czasem się do nich stosujesz, a czasem nie, może
to przez nieuwagę…?
Zauważyłam, że w nowszych rozdziałach z kolei nabrałaś
tendencji do stawiania przecinków tam, gdzie jest to niepotrzebne.
Używasz niepoprawnych cudzysłowów: "O nie, nie zepsujesz mi humoru". Poprawna wersja: „O nie, nie zepsujesz mi humoru”.
Chciałam napisać, że źle zapisujesz dialogi (nie od
myślników, lecz od dywizów), ale okazało się, że od dwudziestego dziewiątego
rozdziału używasz już myślników, tak jak powinno być. Musisz więc tylko kiedyś
poprawić zapis dialogów w poprzednich notkach. Akapity trochę się rozjeżdżają,
raz są, a raz nie, w dodatku znajdują się w różnej odległości od marginesu. W
rozdziale dwudziestym dziewiątym następuje też przełom, jeśli chodzi o
wyjustowanie tekstu, który sformatowany w ten sposób wygląda o wiele
schludniej, więc powinnaś pozmieniać pod tym kątem starsze wpisy.
Ogólnie nie jesteś konsekwentna w popełnianiu błędów
(jakkolwiek by to nie zabrzmiało). Jak wyżej napisałam, raz stawiasz przecinek
w danej konstrukcji, a następnym razem już nie. Raz dajesz kropkę po
cudzysłowie (czyli tak, jak powinno być), a zaraz przed. W dialogach to samo –
w jednej wypowiedzi kropki i wielkie litery w odpowiednich miejscach, w drugiej
zupełnie źle.
Podobnie rzecz wygląda ze sposobem zapisu myśli Dominiki. W
początkowych rozdziałach wyglądał on tak (myślnik zamiast dywizu i byłoby
poprawnie): „»Czego można chcieć więcej?«
- pomyślała”. Później niestety zrezygnowałaś z tej formy i zaczęłaś
stosować inny zapis (błędny), w którym nie ma ani myślnika, ani przecinka: „»Dziękuj Bogu, że żyjesz« pomyślała i
opadła na ławkę (…)”.
Punkty za poprawność: 5/10
Punkty za treść: 47/60
Punkty dodatkowe
Przyznaję Ci dodatkowy punkt za przemyślenia Dominiki, poprawiały mi
humor, ilekroć je czytałam.
1/2
Podsumowanie
Uzyskałaś razem 62
punkty, co daje Ci ocenę dobrą.
Dużo punktów straciłaś za błędy. Uważaj na te niesforne
przecinki, popoprawiaj błędy i z większą uwagą przeglądaj rozdziały przed
dodaniem.
Cieszę się bardzo, że to właśnie Twój blog był pierwszym,
jaki przyszło mi oceniać.
Witam serdecznie :) Kompletnie wypadło mi z głowy napisanie tego komentarza, wybacz!
OdpowiedzUsuńBardzo ci dziękuję za poświęcony czas, zdaję sobie sprawę, że musiałaś spędzić wiele godzin czytając wymyśloną przeze mnie historię. Za co z całego serca ci dziękuję :*
Wiem, że mam ogromny problem z interpunkcją, ale nie zdawałam sobie sprawy, ze jest on tak duży. Otworzyłaś mi oczy :)
Jeszcze raz dziękuję i z chęcią skorzystam ponownie z twoich usług :p
Przepraszam za słówko, ale jakoś tak mi tu idealnie podpasowało!
Pozdrawiam serdecznie :*