163# Ocena bloga samirlih

Oceniająca: MeFus
Oceniany blog: samirlih.blogspot.com
Autor: Tiamat Inanna





Wstęp:

Przede wszystkim chcę docenić adres i nazwę bloga. Intrygujące słowo „samirlih” skłania mnie do poszukania informacji na temat jego znaczenia. Jak się okazuje, jest to w stu procentach Twój własny pomysł, gdyż nie znalazłam w czeluściach internetu niczego, co mogłoby mi zasugerować, że jest inaczej. Z pewnością docenię to zarówno w kryterium wstępu, jak i treści (gdzie pod uwagę biorę oryginalność). A skoro już mowa o oryginalności, moim zdaniem Twój blog jest bezprecedensowy! Nigdzie indziej nie spotkałam się z takim chaosem treści, który nie jest efektem przypadku, a zabiegiem celowym. A skoro wszystko łączy się w spójną całość, niezależnie od tego, w którym momencie czytelnik rozpocznie przygodę z tym blogiem, to muszę przyznać, że w tym szaleństwie jest metoda.
I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie szablon. Bo choćbym nie wiem jak bardzo starała się być obiektywna, wygląd bloga jest tak charakterystyczny, że albo się go kocha, albo nie. Niestety, ja należę do tej drugiej grupy. Nie podoba mi się tak duża dominacja ciemnej zieleni, która po prostu nie trafia w mój gust. Podobnie jak i cała graficzna szata.
6/10



Treść:

Już na samym początku pojawia się problem, bo skoro kolejność czytania, jak sama napisałaś, jest raczej dowolna, to nie mogę zdecydować, od czego zacząć. W końcu jednak sugeruję się zapisanymi przez Ciebie datami.
Przyznam szczerze, że na każdym kroku zalewa mnie fala Twoich oryginalnych pomysłów. Cała historia, łącznie z nazwami miejsc i postaci, jest wyjątkowa. Rzeczą, która mnie za to drażni, jest z pewnością spora liczba wielokropków. Moim zdaniem w niektórych przypadkach kropka wyglądałaby dużo lepiej.
Chciałabym jeszcze szepnąć słówko na temat Twojego stylu pisania. Otóż nie twierdzę, że jest źle. Bywają momenty, gdzie wciągasz czytelnika do granic możliwości. No, przynajmniej mnie. Ale na ogół, czytając Twoje wpisy, miałam ochotę tu i ówdzie zamienić szyk zdań lub dopisać kilka niedopowiedzianych rzeczy. Po prostu, podobnie jak w przypadku szablonu, nie do końca trafiasz w mój gust. Ale zauważyłam, że nawet podczas czytania książki zdarza mi się zatrzymać się w pewnym miejscu i w myślach przestawić jakieś słowo. Rzadko – ale jednak. Mimo iż Twój styl pisania mnie do siebie nie przekonuje, nie wpłynie to w znacznym stopniu na ocenę. Spodziewaj się odjęcia maksymalnie dwóch punktów. A to wszystko dlatego, że piszesz w miarę poprawnie, tylko mój artystyczny umysł (że się tak wyrażę), zrobiłby wszystko zupełnie po swojemu, wypowiadając inne słowa bądź przestawiając pewne szyki.
Opowiadanie „Bitwa pod Sani Beg” ma bardzo ciekawą nazwę, dlatego byłam przekonana, że wciągnie mnie bez reszty. Tak się jednak nie stało. Nie zainteresowała mnie żadna postać. Du Freyr jest zbyt wyniosły, a o reszcie wiemy niewiele. A, przepraszam. Inanna wydaje się być całkiem interesująca. I ma ciekawe imię, zresztą – jak wszyscy w tym opowiadaniu. 
Podziwiam za wyobraźnię. Jestem przekonana, że skrywa ona niezwykłe rzeczy, które wychodząc na światło dzienne, tracą magię. Nie zrozum mnie źle, ale Twój przekaz mógłby być głębszy i bardziej emocjonalny. Po prostu słowa, którymi operujesz, nie potrafią odzwierciedlić wszystkich Twoich myśli.
Plusem u Ciebie jest za to charakterystyczne słownictwo bohaterów, które zbliża nas nieco do klimatu średniowiecza. Nie roztkliwiam się nad tym, czy wszystkie pojęcia obowiązywały w tamtych czasach, gdyż historyczka ze mnie raczej kiepska, ale były takie fragmenty, dzięki którym zapominałam, że jestem w dwudziestym pierwszym wieku. Po prostu przeniosłam się w czasie!
Ach, zapomniałabym. Jednak wywołałaś we mnie jakieś emocje. Potrafiłaś mnie rozbawić za pomocą swojej gry słów. Ale na tym koniec, bo nie związałam się zbytnio z wydarzeniami i bohaterami. Może tylko trochę było mi żal Niry.
Ogólnie rzecz biorąc, ostatni rozdział „Bitwy pod Sani Beg” był w tym opowiadaniu moim ulubionym. Nie zwracałam tu uwagi na błędy, by nie popsuć ogólnego (dobrego!) wrażenia.
Spójrzmy teraz krytycznym okiem na luźne opowiadania. W końcu adres naszej ocenialni do czegoś mnie zobowiązuje. :D
Rozpoczęłam czytanie od opowiadania „Legenda o buntownikach”, które rzeczywiście mnie zainteresowało. Później, według dat, przeszłam do wyżej omówionej „Bitwy pod Sani Beg”, a następnie ponownie powróciłam do luźnych opowiadań. Muszę przyznać, że jest całkiem dobrze. W czytaniu przeszkadzają mi jedynie błędy oraz Twój specyficzny styl pisania, chociaż muszę przyznać, że tym razem nie zwróciłam na te rzeczy szczególnej uwagi i dałam się wciągnąć w wir opowieści.
Nie jestem do końca pewna, czym są spowodowane nietypowo skonstruowane przez Ciebie zdania. Czy to brak pisarskiego doświadczenia? Z opisu Twojej osoby wynika, że nie. Zatem nie powinno być żadnego problemu. Może po prostu wypracowałaś sobie taki styl i tyle! A żeby nie być gołosłowną, zacytuję fragmenty, które dziwnie dla mnie brzmią (niektóre również uwzględniłam przy wypisywaniu błędów).
„W kręgu stała też postać. Smukła, dość niska. Ciemnowłosa. Była to Kepone [...]”. Brzmi jak wyliczanka. Ktoś w komentarzu określił, że słowa po prostu „skaczą”. Moim zdaniem ten ktoś miał trochę racji.
„Kepone czekała na kogoś. Skądś wiedziała, że ją tu spotka i czekała na nią”. Tak mi to nie współgra ze sobą.
Zauważyłam też, że z uporem maniaka starasz się wszystkiemu nadać jakieś określenie. Czasami brzmi to trochę wymuszenie. Podam schematyczny przykład.
Mietek odbił piłkę. Zwykły, prosty przekaz.
Wysoki, wesoły Mietek z rozmachem odbił dużą, fioletową piłkę. Przywodzi mi to na myśl Josepha Granda – bohatera utworu Alberta Camusa, który pragnie napisać książkę, lecz wciąż pracuje nad jednym, ubarwionym zdaniem.
„W piękny poranek majowy wytworna amazonka, siedząc na wspaniałej kasztance, jechała kwitnącymi alejami Lasku Bulońskiego”. Co za dużo, to niezdrowo.
Miało być krytycznym okiem, więc było. Prawdę mówiąc, jestem trochę czepialska. Jednak wiedz, że nie chodzi tutaj o narzucanie Ci mojego charakteru, którym posługuję się chociażby przy pisaniu tej oceny. W żadnym wypadku! Bardzo dobrze, że masz swoją własną specyfikę, która dodaje Ci oryginalności. Wiem, że tego słowa używam już po raz setny, ale taki właśnie jest Twój blog. Nie do końca dopracowany, ale w stu procentach wyjątkowy!
Co do postaci, jestem mile zaskoczona. Z każdym bohaterem opowiadań potrafiłam się nieco zżyć (w przeciwieństwie do „Bitwy pod Sani Beg”), choć ich historie są bardzo krótkie. Potrafiłaś także zbudować napięcie! A brakowało mi tego wcześniej, choć opowiadanie zawierało zdecydowanie więcej tekstu (7 rozdziałów!).
Myślę, że jeszcze nie do końca dopracowałaś teksty i nie wszystkie wpisy, tak jak obiecałaś, łączą się w spójną całość. Oczywiście widać już powiązania między luźnymi opowiadaniami a dłuższymi historiami, jednak nie są one wyraźnie zarysowane. Być może rozwiązanie przyjdzie do nas wraz z liczbą nowych treści.
Mój ulubiony rozdział to „Nail”. Właśnie tu najbardziej związałam się z bohaterem. I to tu zostały we mnie wzbudzone emocje. Duży plus. Przy okazji – zmieniłam zdanie o Innanie – najpierw ją polubiłam, a teraz już sama nie wiem. Ale to dobrze. Ukazałaś jej różne oblicza. 
Twoje opisy w tych dwóch notkach również przypadły mi do gustu. Gdyby wszystkie rozdziały zostały spisywane w ten sposób, byłabym w pełni usatysfakcjonowana. Tylko zwróć uwagę na błędy! Przede wszystkim dotyczące niepotrzebnych kropek w dialogach – przykłady będą poniżej.
Na deser zostawiłam sobie opowiadanie „Flavintr”, decydując się na poddanie ocenie wyłącznie wersji poprawionej. Dlaczego? Otóż oba prologi są takie same (przynajmniej początek, więc nie ma sensu czytać dwa razy tego samego). Pierwsze rozdziały mają ten sam tytuł – podejrzewam więc, że oscylują wokół jednego tematu. I w końcu – skoro mamy do czynienia z wersją poprawioną, to uważam, że chcesz się skupić właśnie na niej.
Uwaga numer jeden: prolog napisany jest mniejszą czcionką od pozostałych wpisów. Ja rozumiem, że prolog rządzi się własnymi prawami, jednak w tym względzie postawiłabym na jednolitość. 
Bardzo fajne zakończenie – mam na myśli ostatni akapit prologu. Spodobało mi się to porównanie smoków do gwiazd. Wcześniej, podczas czytania innych wpisów, na żaden fragment nie zwróciłam szczególnej uwagi.
Walka między „smoczycami” i cały ich lot jest opisany dość szczegółowo, więc spokojnie można wyobrazić sobie to wydarzenie.
Wydaje mi się, że ogólnie piszesz coraz lepiej. Bo i opisy są ciekawsze, i akcja jakoś bardziej „płynie”.

Czas na byki! Zanim zacznę, chciałam powiedzieć, że z racji tego, iż zgłaszałaś się już do kilku ocenialni, postanowiłam oszacować progres. Przeraziła mnie liczba popełnianych przez Ciebie błędów, lecz jestem mile zaskoczona, że sytuacja uległa poprawie. To znaczy, że przyjmujesz do siebie niektóre uwagi. Właśnie – niektóre. 
Zauważyłam, że jeśli ktoś w komentarzu wypisuje popełniane przez Ciebie błędy, poprawiasz tylko nieliczne z nich. Rozumiem, że w pewnych kwestiach można nie zgodzić się z czytelnikiem, jednak czasem co do błędu nie ma wątpliwości. Na przykład powtórzenia.
Potknięcia zdarzają Ci się w każdym rozdziale i wypisywanie ich wszystkich nie ma sensu, tym bardziej, że większość z nich dotyczy tych samych reguł.


Legenda o buntownikach [cz. 1].

„— Dlaczego nie teraz, mistrzu?”
„Skinęła główką z poważną miną i podreptała za Mistrzem”. Zacytowałam powyższe fragmenty, ponieważ raz piszesz słowo „Mistrz” wielką literą, a raz małą. Zwróć na to uwagę. 
„Przecisnął się jeszcze parę metrów, delikatnie trącając przechodzących i już po chwili wkroczył jej śladem w uliczkę”. Jeśli fragment, w tym wypadku „delikatnie trącając przechodzących”, jest wtrąceniem, to przed „i” stawiamy przecinek.
„Jedynym co trzymało go przy tej decyzji, było to, że jeśli tego nie zrobi, straci ukochaną”. Słowo „jedynym” odnosi się raczej do kogoś. To tak, jakbyś sugerowała, że nie coś, ale ktoś trzyma go przy tej decyzji. A chodzi tu nie tyle o ukochaną, co o wizję jej utraty. W związku z tym zamieniłabym pierwszy wyraz na słowo „jedyne” i na dodatek postawiłabym po nim przecinek.


Kepone.

„Pobliska wieś spała już dawno. Ludzie i zwierzęta spały, nieświadome niczego, co dziś miała przynieść noc”. Spała – spały.
„[...] a płomienie tańczyły rzucając ponure cienie na dostojne szare pnie”. Przecinek przed słowem „rzucając”. Zawsze, gdy masz do czynienia z imiesłowem przysłówkowym, stawiaj przecinek. Od tej reguły jest, bodajże, jeden jedyny wyjątek.
„Łaknęła krwii wrogów”. KRWI. Piszę to wielkimi literami, ponieważ ten błąd zdarza się częściej
Jakto kto?”. Spacja! Spacja! I jeszcze raz spacja!
„Nie była ona tak jak wyobrażała to sobie Kepone, stara i zgrzybiała [...]”. Przecinek przed „tak”.
„Miała niezykłe oczy, które sprawiały, że dziewczynie przeszły ciarki po plecach”. Skoro miała NIEZYKŁE oczy, to rzeczywiście musiała być NIEZYKŁA!
„— Taaak. Została siła”. Zapis z namnożeniem tej samej literki kojarzy mi się z odpowiedzią dziecka na pytanie mamy, typu: kupić ci lizaczka? Po prostu napisz „tak”.
„Otoczył ją dym, gęsty, kłębił się i wciąż gęstniał wokół [...]”. Odnośnie tej specyficznej stylistyki. Dla mnie lepiej brzmi: otoczył ją gęsty dym... Tylko że znów mamy dalej powtórzenie. Więc musisz pokombinować.

Nail – część I.

W tym rozdziale nie sprawdzałam błędów z wyżej wymienionych przyczyn. Jednak jedna rzecz przykuła moją uwagę.
„Podejrzana sprawa, ale jeśli to zając, będzi zadowolony”. Będzie.

1. Fenris.

„Dopiero za godzinę miało wzejść słońce, i dowódca wojsk z pewnością spał”. Ten przecinek tutaj nie pasuje. :P
„Minął dzieciaka bez słowa i wpadł do komnaty zatrzaskując z hukiem drzwi”. Przed imiesłowami przysłówkowymi niemal zawsze stawiamy przecinek. Oczywiście mam na myśli wyraz „zatrzaskując”.
„Kilku co ważniejszych wojskowych stało na środku szepcząc coś z ożywieniem”. Ta sama zasada.
„[...] i pociągnął do siebie, tak że ich twarze dzieliły centymetry”. Lepiej zabrzmi, gdy przesuniesz przecinek o jedno słówko w przód.
Od jakiejś połowy rozdziału pogubiłaś akapity.
„Na uboczu stał szef Królewskiej Siatki Szpiegowskiej, Gerang, wpatrując się w zamyśleniu na wschód. Niedaleko niego stało źródło całego dzisiejszego zamieszania”. Stał – stało. Powtórzenie.
„Część zebranych nie mogła uwierzyć by ktokolwiek mógł wydać z siebie tak melodyjne dźwięki”. Mogła – mógł. Przecinek przed słowem „by”. Proponuję zamiennie coś w stylu: „Część zebranych nie mogła uwierzyć, że ktokolwiek jest w stanie wydać z siebie tak melodyjne dźwięki”.
„— Tak, ale to kto ma atakować jest niedorzeczne”. Uważam, że zdanie brzmiałoby bardziej czytelnie, jeśli oddzieliłabyś przecinkami fragment „kto ma atakować”.
„Pytanie co z tym zrobimy?” Być może w tym momencie okazuję się być istotą wyjątkowo czepialską, ale po słowie „pytanie” brakuje przecinka lub dwukropka.

2. Eylipell.

„Po jego prawicy siedział Ramir, który przysłuchiwał się melodyjnej historii przybysza z uwagą”. To zdanie, jak sądzę, ma inny sens od zamierzonego. Za pierwszym razem pomyślałam: „przybysz z uwagą” – przecież to nielogiczne. Chyba że ów przybysz przyniósł ze sobą jakieś uwagi... Uważam, że prawidłowe zdanie powinno brzmieć: „Po jego prawicy siedział Ramir, który z uwagą przysłuchiwał się melodyjnej historii przybysza”. Lepiej, prawda?
„Książę był dalekim kuzynem króla, ale był do niego zupełnie nie podobny”. Był – był. Niepodobny.
„Chłopak przyuczał się do przyszłego dowodzenia, tak jak młodszy, który właściwie stał za krzesłami ojca i brata, zastanawiając się co tu właściwie robi”. Dwa razy powtórzyłaś słowo „właściwie”, które za pierwszym razem jest w sumie zbędne.
„[...] oraz Gerang, który przysłuchiwał się wszystkiemu z nienaturalnym spokojem, który jeszcze bardziej denerwował Fenrisa”. Który – który.
„Elfar pochylił się nad stołem, podtrzymując z nim spokojnie kontakt wzrokowy […]”. To chyba jeden z moich ulubionych błędów. Rozumiem, że Elfar podtrzymywał kontakt wzrokowy ze stołem?
„— Jakto? — spytał z ciekawością Ramir”. – Jak to? Tak bez spacji? – pyta z ciekawością MeFus.  
„Tak się jednak nie stało. Nie mamy pojęcia co stało się z Du Etlanem, jednak zniknął”. Nie stało – stało. Powtórzeń ciąg dalszy.
Nikt nie ma pojęcia, co się stało z Du Etlanem... Jak to nie? Przecież zniknął! Zwróć też uwagę na przecinek przed słowem „co”.
„— Nie wygląda to dobrze — mruknął książę Bagadan wpatrując się ponuro we wskazane miejsca”. Przecinek przed słowem „wpatrując”.
„Ramir spojrzał na swego generała z lekką paniką w oczach, a medyk oparł się na krześle spoglądając w dal […]”. I znów. Przecinek przed słowem „spoglądając”.
„To się nie uda. — krzyknął książę”. Skoro krzyknął, to może warto postawić wykrzyknik? Kropka nie powinna się tu znaleźć jeszcze z innego powodu, ponieważ didaskalia odnoszą się bezpośrednio do wypowiedzi bohatera. Więcej na ten temat znajdziesz w linku, który podałam poniżej.
Zauważyłam też, że błędów było więcej, dopóki nie zwrócili na nie uwagi komentujący.

3. Du Freyr.

„Problemem było jednak to, że przez grubą warstwę wody nie było nic konkretnego widać, i zwiadowcy nie mieli pojęcia o ogólnej ilości i uzbrojeniu Wodnych”. Zbędny przecinek przed „i”.
„Jednak dzisiejsze sprawozdania przechyliły szalę cierpliwości Du Freyra”. Przechylić szalę cierpliwości? Zwycięstwa a i owszem, ale cierpliwości? Pierwsze słyszę.
„— Wiem o czym myślisz, Freyr. — odezwała się niespodziewanie Inanna”. Zbędna kropka przed myślnikiem. Mam nadzieję, że wiesz dlaczego.
Był z niego dumny. Yngwe było teraz ogromne, na wysokość i szerokość. Było jak wielka góra […]”. Trzy razy „było”, trzy razy nie. Dziękujemy.
„Freyr nawet się nie obracał się”. Skoro nawet SIĘ nie obracał SIĘ, to SIĘ czegoś tu namnożyło SIĘ.
„Te oczy były dość nienormalne, by je wzbudzić”. Nie zrozumiałam sensu tego zdania.
„— Przestań. — przerwała mu”. Znów ta kropka.
„Wiedział, że gdzieś tam, daleko, w innych światach walczą, ale dla niego był to coś dziwnego i irracjonalnego, coś co właściwie nie powinno istnieć”. Niepotrzebnie potraktowałaś słowo „daleko” jako wtrącenie, stawiając przed nim przecinek. I oczywiście „było” zamiast „był”.
„— Jakie wieści z dołu? — spytał podchodząc”. Przecinek przed słowem „podchodząc”.
„Już zdecydowałem. — powiedział hardo”. Po raz kolejny ta nieszczęsna kropka.
„W ciągu tygodnia zebrano wystarczająco dużo łuków by zaopatrzyć jeden hufiec […]”. Przecinek przed „by”.
„Reszta radziła sobie sama – przemieniali róźne przedmioty codziennego użytku, ozdabiając je w sceny przyszłej bitwy”. Różne, nie „róźne”.
„Co jakiś czas zaczepiał któregoś wdawając się w krótką rozmowę […]”. Wdając, nie „wdawając”. I przecinek przed tym słówkiem.
„Czystej krwii bóg, po części smok”. KRWI.

Prolog.

„Gdy zostały tylko trzy i więcej dziwych źródeł światła nie zamierzało się pojawić, widać było, że dwa późniejsze podążąją za gwiazdą, która pojawiła się pierwsza”. Dziwnych, nie „dziwych”. Podążają, nie „podążąją”.
Osobiście uważam, że lepiej zdanie brzmiałoby, jeśli potraktowałabyś fragment „i więcej dziwnych źródeł światła nie zamierzało się pojawić” jako wtrącenie. Wtedy słówko „dwa” pasowałoby zamienić na „dwie”. I oczywiście odpowiednie oddzielenie wtrącenia przecinkami.
„Gdyby ktoś na ziemi miał w żyłach choć kroplę smoczej krwii, z pewnością zauważyłby, że nie były to gwiazdy, lecz smoki”. Albo moja autokorekta mnie zawodzi, albo naprawdę wyraz „KRWII” nie istnieje.
„Smoki władały czasem i przestrzenią, żyjąc i nieżyjąc między pętlami przeznaczenia [...]”. Nie żyjąc.
„Pierwsze stworzenie, posiadało ogromne cielsko pokrytym błyszczącymi łuskami i łeb osadzony na długiej, giętkiej szyi”. Zbędny pierwszy przecinek. I chyba miałaś na myśli POKRYTE, nie „pokrytym”.
„Jego prześladowcy bardzo go przypomninali, ale jedynie na pierwszy rzut oka”. Przypominali.
„Pierwszy bił gwałtownie nietoperzowatymi skrzydłami, próbując przyspieszyć”. Ciekawy neologizm. Autokorekta podpowiada mi, że możesz napisać „nietoperzowymi”, chociaż dla mnie to również brzmi dziwnie. Może poszukaj jakiegoś zamiennika, hmm?
„Błękitny smok zwracał wzrok przede wszystkim na swoją długość”. Zwrócić na coś można uwagę, nie wzrok.
„Kula była tak naprawdę bardzo rzadkim i niespotykanym przedmiotem w całym wszechświecie, ceniejszym niż złoto, życie i czas”. Cenniejszym.

1. Rozkaz.

„Ostatnio oczywiście, pozwalał sobie na zbyt wiele”. Nie pasuje mi tu ten przecinek. Jeśli chcesz potraktować słowo „oczywiście” jako wtrącenie, postaw przecinek i przed nim. Albo w ogóle zrezygnuj z tego wyrazu.
„Flavintr na samą myśl o tym, że mógłby być ukarany prychał z dumą, lecz w głębi serca obawiał się najgorszego”. „Flavintr, na samą myśl o tym, że mógłby być ukarany, prychał z dumą, lecz w głębi serca obawiał się najgorszego”.
„Skłonił się sztywno, oczekując najgorszego. Przez te kilka dekad wiedział, że po Wodnych należy spodziewać się najgorszego”. Dwa razy wspomniałaś o tym samym – że można spodziewać się najgorszego. Jakbyś ostatni wyraz zamieniła na słówko „wszystkiego”, wyeliminowałabyś powtórzenie, a całość, według mnie, zabrzmiałaby nieco lepiej.
„Szeroki Seeth nie robił już na nim wrażenia, natomiast ten był młodszy, jego włosy były lśniąco-czarne nie siwe, a oczy błyszczały jak węgielki, wzbudzając dość mieszane uczucia”. „[...] lśniąco-czarne – nie siwe [...]”. Lub „[...] lśniąco-czarne, nie siwe [...]”.
„Na dodatek ubrany był w charakterystyczny, szafirowy mundur ze srebrymi oznaczeniami i guzikami”. Srebrnymi.
„— Flavintr z Laetrivel. — Przeczytał kuratorius trzymając zielony pergamin na wysokości oczu”. Przecinek przed słowem „trzymając”. I didaskalia po myślniku odnoszą się bezpośrednio do wypowiedzi, więc powinnaś zrezygnować z kropki i napisać słowo „przeczytał” małą literą.
„Dopiero po chwili Flavintr skinął głową potwierdzając”. Idąc tropem wcześniejszych wskazówek, zgadnij – gdzie powinien być przecinek?
„W ramach ugody, jeśli złapiemy uciekiniera jesteś wolny i możesz odejść”. Przecinek przed „jesteś”.
„— Taak. — Odparł leniwie Flavintr, koncentrując swoje zainteresowanie na kuratoriusie, który sprawiał wrażenie zestresowanego”. „ – Tak – odparł leniwie Flavintr [...]”.
„Zupełnie jak po zmierzchu na Ziemii... — Pomyślał z melancholią elf”. ZIEMI. Wyraz po myślniku małą literą.
„— Tutaj. — Mruknął Glassblath i poprowadził ich na szczyt, gdzie uwijali się Wodni”. Ten sam błąd. To nie jest moje widzimisię. Oto dowód. http://www.artefakty.pl/zapis-dialogow/.
„Myśli Flavintra płyneły w zupełnie przeciwnym kierunku do niego samego”. Płynęły. Kwestia ogonka.
„— Proszę usiąść. — Mruknęła znudzona Mvurynka obsługująca odpływ”. Adnotacja do powyższego.
Zdąrzył zarejestrować tylko tyle, bo falan chorążego ruszył ciężko, a zaraz po nim wierzchowiec elfa”. ZDĄŻYŁ.
Nawiasem mówiąc – co to jest falan? Jakaś modyfikacja „falangi”?
„Otworzył oczy rozglądając się w lekkim zagubieniu, nie bardzo wiedząc o co chodzi, dopóki nie zwrócił uwagi na otoczenie”. Jest końcówka „–ąc”. Już wiesz, co masz robić, Tiamat.
„Jestem dzieckiem Ziemi, więc wypuść mnie Wodo, bym był znów Ziemii dzieckiem”. ZIEMI. Dlaczego po raz kolejny widzę ten błąd, skoro czasem piszesz dobrze, a czasem nie? Czy naprawdę znasz poprawność zapisu, ale kilka razy zdarzyło Ci się zaliczyć tę samą wpadkę?
„Zaczął się krztusić i machać rękami, by wydostać się nad chyboczące się fale”. A SIĘ namnożyło tych SIĘ. Sens zdania zostanie zachowany nawet wtedy, gdy wyrzucisz ostatnie z nich.
„Zajęło mu trochę czasu by oswoić się z nową sytuacją”. Przecinek przed „by”.
„Glassblath wypłynął na powierzchnię krztusząc się i charcząc nieporadnie, próbując dać sobie jakoś radę z nowym sposobem na oddychanie”. Magiczny przecinek przed słowem „krztusząc”.
„Gdy wreszcie udało mu się opanować, zdołał tylko wysyczeć cicho "co się gapisz", po czym zdziwiony brzmieniem własnego głosu, znów wpadł do wody krztusząc się”. Mogłabym zacytować powyższe. Odnośnie cytatów, jeśli chcesz, by wyglądały one prawidłowo, wciśnij alt + 0132 w sytuacji, gdy potrzebujesz znaku dolnego, bądź alt + 0148 na klawiaturze numerycznej, jeśli chcesz użyć znaku wieńczącego cytat. Oczywiście, wciskając alt, przytrzymujesz go aż do czasu wykonania całej operacji.
Przejrzyj rozdział drugi pod kątem przecinków przed wyrazami z końcówką „-ąc”. Pominęłaś je w wielu miejscach.

A teraz koniec pastwienia się nad Tobą i Twoimi błędami. Przechodzę już do punktacji.
Kryterium treści, dysponując pulą siedemdziesięciu punktów, chciałabym podzielić następująco:
– za ogólne wrażenie, fabułę, wartkość akcji, zaciekawienie czytelnika i świat przedstawiony: 22/30
– za błędy ortograficzne: 7,5/10
– za pozostałe błędy: 2/10
– za stylistykę zdań, opisy i dialogi: 9/15
– oryginalność: 5/5

Dodatkowe punkty: 2/2

Pierwszy punkt jest w ramach rekompensaty za to, że musiałaś tak długo czekać na ocenę. Drugi punkt przyznaję Ci, bo jesteś autorką pierwszego, oficjalnie ocenianego przeze mnie bloga na KDO.
Gdybym miała do dyspozycji trzy dodatkowe punkty, przyznałabym Ci je bez wahania, uwzględniając również nietypowość całego bloga. Ale niestety, wyczerpałam już maksimum moich możliwości w tym względzie.

Podsumowanie:

Droga Tiamat, zdobyłaś 53,5 punktu, co daje Ci ocenę dostateczną z plusem. Gdyby do czwórki zabrakło Ci na przykład dwóch punktów, bez wahania gdzieś bym je jeszcze upchnęła. Niestety, o ostatecznej ocenie zadecydowała ilość popełnianych przez Ciebie błędów. Przede wszystkim radzę Ci, żebyś przed dodaniem rozdziału przeczytała wpis przynajmniej dwa razy. Stosowanie automatycznego sprawdzania błędów pozwoli Ci wyeliminować kilka z nich, szczególnie te, gdzie źródłem problemów są literówki, brak spacji, ortografia etc. 
Sprawa ma się gorzej, jeśli chodzi o przecinki. Moim zdaniem jest to najcięższa rzecz do wypracowania i pewnie sama popełniłam gdzieś po drodze jakieś błędy, za co z góry przepraszam, ale jestem tylko człowiekiem. Widziałam jednak, że ktoś w komentarzu proponował Ci pomoc w sprawdzaniu poprawności zapisu. Może rzeczywiście warto by było się nad tym zastanowić?
Nie zmieniaj szablonu, jeśli jesteś z niego w pełni zadowolona. To nie mi ma się on podobać, tylko Tobie! Jeśli stworzyłaś go sama, a nie znalazłam informacji, które by temu przeczyły, to satysfakcja z niego powinna być podwójna!
Nad stylem wypowiedzi powinnaś jeszcze troszkę popracować, lecz w żadnym wypadku nie podporządkowuj się klasycznym normom. Jesteś oryginalna i specyficzna, dzięki czemu wyróżniasz się z tłumu blogów pisanych na „jedno kopytko”. Chodzi mi wyłącznie o utrzymanie płynności i logiki zdań, by w ten sposób czytelnik czerpał czystą przyjemność z racji obcowania z Twoim blogiem.
Ach, i jeszcze jedno! Postaraj się wpleść troszkę więcej opisów, które dotyczą nie tylko wydarzeń i wyglądu postaci, ale również psychiki bohaterów. Jest kilka takich fragmentów, lecz na ich podstawie ciężko jest bezpośrednio określić bohatera lub wczuć się w jego sytuację.
Do samego pomysłu nie mam żadnych uwag. Kto lubi fantasy, tego bez słowa wciągniesz w wir opowieści i zauroczysz swoją wyobraźnią.
Wystarczy trochę pracy, by wznieść się na wyżyny. Bo masz potencjał!
Na koniec chciałabym zasugerować, byś próbowała dodawać posty regularniej. Chodzi o to, że internetowi czytelnicy, czekając miesiącami na nowy wpis, zaczynają się niecierpliwić. Albo nawet o Tobie zapominać. Stąd też, jak sądzę, wynika mała liczba komentarzy. 
Mam nadzieję, że ocena okaże się pomocna, pomimo tego, że pewnie nie jest w pełni satysfakcjonująca. Ale przecież nie chodzi o to, by wychwalać pod niebiosa każdy zgłoszony tutaj blog, stawiając szóstki bądź piątki (w najgorszym wypadku). Ocena służy wyrażeniu opinii, balansując na granicy obiektywizmu i subiektywności, bo przecież nie da się wystawić idealnego osądu. Myślę, że sugerują to nawet różne od siebie opinie na temat bloga: http://samirlih.blogspot.com, zamieszczone na innych ocenialniach.
Wiedz, że trzymam za Ciebie kciuki. Chciałabym, żebyś nam pięknie rozkwitła i żeby Twój blog zdobył większą popularność.

6 komentarzy:

  1. MariXa, jak tam ocenianie? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się szczerze, że przez poprzednie dwa tygodnie nic prawie nie napisałam z oceny bloga, który jest teraz u mnie na pierwszej pozycji. Powód jest prosty – brak czasu. Mam szkołę na głowie, a końcówka czerwca to same poprawki, robienie jakichś dodatkowych prezentacji, prac na konkursy, a kiedy znajdowałam niewiele wolnego czasu, przeznaczałam go na sprawy ocenialni. Ale teraz mam mnóstwo wolnego, więc z pewnością zabiorę się za kontynuowanie oceny. ;)

      Usuń
  2. Dziękuję ślicznie za ocenę bloga:)
    Ostatnio niestety jakoś skrzydełka mi opadły i zbieram wenę na następne opowiadania, ale idzie opornie. Cieszę się bardzo, że powoli widać poprawę w moich postach, ale dość dziwne jest to, że im bardziej się staram, żeby coś było super, wcale takie nie jest:)
    Ok w każdym razie jeszcze raz dziękuję za opinię i mam nadzieję, że uda mi się wprowadzić coraz więcej poprawek w życie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo. ;)
      Będę trzymać kciuki, co jakiś czas wpadać na Twój blog i obserwować jak Ci idzie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Jako że na podstronie Krzywołapa nie ma możliwości komentowania, napiszę tu:

    science-fiction
    Bez łącznika: science fiction.

    Niepoprawne cudzysłowy, czyli standard.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć jestem jak najbardziej za! Sporo już czekam, więc te kilka tygodni mnie nie zbawi :)

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.