Oceniająca: Kniga
Oceniany blog: noise pollution
Autor: Fucken_
Wstęp:
Od razu powiem, że ocenianie
pamiętników to nie jest moja mocna strona, ale postaram się zrobić to
najlepiej, jak potrafię.
Zacznijmy od tego, że pochodzenie
adresu zostało ładnie wyjaśnione w odpowiedniej podstronie i za to daję duży
plus. Jeśli chodzi o belkę, to jej treść pewnie ma związek z tematyką bloga i
tutaj też się nie przyczepię do niczego poza tym znaczkiem na początku zdania.
Po co on tam potrzebny?
Wygląd strony nie jest
szczególnie porażający (w żadną stronę), ale wydaje mi się, że wprowadzanie
zmian w szablonach na Onecie ostatnimi czasy stało się trochę skomplikowane,
więc głupio byłoby wiele wymagać. Jest czytelnie i minimalistycznie, a to
właśnie to, co lubię najbardziej.
8/10
Treść:
Trochę się przeraziłam, kiedy
zobaczyłam po prawej liczbę 96 przy kategorii refleksje, ale cóż, skoro blog
już znalazł się w mojej kolejce, to nie ma na co narzekać.
Zaczęłam czytać od samego
początku i przy pierwszym poście byłam jeszcze bardziej przerażona. A co, jeśli
wszystkie inne posty też będą tak wyglądać? Kompletnie chaotyczne strumienie
świadomości nastolatek nie są moją ulubioną kategorią rzeczy do czytania.
Wzięłam jednak poprawkę na to, że pierwsza notka powstała w 2009 roku, czyli
dobre cztery lata temu, a sposób pisania przez taki czas może się naprawdę
mocno zmienić. Postanowiłam też (zgodnie z Twoją odpowiedzią na komentarz) nie
wypisywać błędów z tamtego etapu, ale żebyś wiedziała – trochę problemów z
interpunkcją było. Zobaczymy, czy zrobiłaś jakieś postępy.
Większość 2009 roku to kompletna
nuda – chaotyczne opisy dnia, kilka rzeczy graficznych typu ikonki, nieliczne refleksje
(niesamowicie krótkie i nie wnoszące raczej nic nowego), trochę zdjęć. Posty były
krótkie i niesamowicie infantylne. Zdania pisałaś niewiarygodnie krótkie, co
też powodowało pewne problemy z przyswojeniem treści, bo nawalała płynność
tekstu. Jeden z nielicznych postów, które były i czytelne, i w miarę ciekawe to
ten o windsurfingu. Drugi to ten o puszczaniu się (numer 13). Chociaż
merytorycznie pozostawia wiele do życzenia, jest przynajmniej napisany
sensownym językiem i dłuższymi zdaniami. Powaga zdecydowanie służyła Twojemu
pisaniu.
Przy okazji przypomniałam sobie
złote czasy Onetu – te sławne gwiazdki, które wszyscy chcieli mieć, a które
były przyznawane blogom bardzo losowo. Osobiście raczej nie sądzę, by tamto
noise-pollution z 2009 zasługiwało na jakiekolwiek wyróżnienie, bo niewiele
wyjątkowości w nim było. Muszę przyznać, że między sierpniem a grudniem dużo
się zmieniło w Twoim pisaniu i w formie bloga, ale to wciąż nie było coś, co by
mnie porwało. Zwyczajny pamiętnik. Najgorszy był sierpień, bo tam kompletnie
nie wiedziałaś, o czym pisać. Potem widać małą poprawę, przynajmniej da się to
wszystko zrozumieć. Zdecydowanie najgorsze są te posty, które opisują Twoje
rozmowy ze znajomymi i ogólnie cały dzień. Refleksyjne czyta się dużo lepiej,
chociaż są dużo bardziej depresyjne, ale czytelność i płynność tekstu
zdecydowanie przemawia na ich korzyść. Relacja z koncertu Rammsteina też
całkiem mi się podobała.
Pierwszy post w 2010 roku
przyprawił mnie o małe WTF. Kiedy już myślałam, że Twoje pisanie robi się dużo
dojrzalsze i sensowne, Ty nagle wyjeżdżasz z tak infantylnym tekstem, że nie
mam pojęcia, jak to w ogóle skomentować.
Dalej jednak zrobiło się trochę
lepiej i trochę doroślej, chociaż szczyt Twoich możliwości to też nie był.
Nawet posty, które miały jakiś potencjał, przedstawiłaś w sposób dosyć nudny
(ten o postaci Nicholasa Flamela jest tego najlepszym przykładem). Sporadycznie
zdarzały się nadal niekontrolowane strumienie świadomości z informacjami, które
przeciętnego czytelnika wcale nie interesowały, jeśli już je zrozumiał.
Zmieniła się też częstotliwość dodawania postów, więc może po prostu zaczęłaś
pisać, kiedy rzeczywiście miałaś coś do powiedzenia, skończyło się pisanie dla
samego pisania?
Post numer 59 poraził mnie
ilością błędów związanych ze stosowaniem apostrofu, jednak, przeglądając posty
z roku 2011 i 2012, nie zauważyłam już, żebyś nadal je popełniała, więc
wnioskuję, że ktoś już uświadomił Ci, jak stosować je poprawnie przy odmianie
obcojęzycznych nazw. Jeśli się mylę, napisz w komentarzu – chętnie to wyjaśnię.
Podobnie z błędami
interpunkcyjnymi, na których wolałabym się skupić przy ocenie postów z 2012 i
2013 roku, bo nie jestem pewna, czy nadal je popełniasz. Błędy ortograficzne
zdarzały się rzadko, ale jeśli już, to były naprawdę w stylu: Naprawdę można to tak zapisać?! Przecież to
nawet nie wygląda tak, jak powinno wyglądać! (np. cytuję z notki numer 68 –
co teoretycznie mogło opuźnić ten okres).
Początkowo tematyka jest typowo
gimnazjalna. Nie jest to przytyk, po prostu stwierdzenie, bo nie uważam, żeby
to jakoś źle o Tobie świadczyło. Miłostki, trochę buntu przeciwko wszystkiemu,
twierdzenie, że jest się niesamowicie wyjątkowym – to wszystko jest normalne w
konkretnym wieku i do ludzi w podobnej kategorii wiekowej zapewne trafiało. W
tej chwili czytam to z dużym dystansem, ale pewnie parę lat temu moje podejście
do Twoich postów wyglądałoby dużo inaczej i może opisy Twoich kolejnych
związków nie nudziłyby mnie tak bardzo (ciężko było mi zapamiętać imiona
kolejnych chłopaków, bo zmieniały się tak szybko…).
Im dalej, tym częściej poruszasz
poważniejsze tematy, które jednak zazwyczaj nie chwytały mnie za serce, nie
prezentowałaś tam żadnych poglądów, które argumentowałabyś w jakiś wyjątkowy
lub ciekawy sposób. Potencjał miał na przykład post numer 78 o niezależności
Polski w kontekście koperku (jakkolwiek to nie brzmi), ale nie rozwinęłaś tego
na tyle, by naprawdę interesowało. Ogólnie notki z czerwca 2011 wydają się dużo
doroślej napisane, nawet jeśli ta ściana filozoficznych rozważań do mnie za
bardzo nie trafia. Jedynie przy tym o kinematografii zatrzymałam się na dłużej.
Kolejnym dobrym elementem był
wywiad z dziewczyną zajmującą się filcową biżuterią. Zadawałaś takie pytania,
że odpowiedzi były naprawdę długie i wyczerpujące, więc chyba mogę to uznać za
jeden z Twoich sukcesów.
Im dalej, tym częstotliwość
dodawania postów spada jeszcze mocniej i jednocześnie stają się one niepokojąco
depresyjne. Widać dużą przemianę w Tobie i jednocześnie styl pisania też bardzo
Ci się zmienił. Nie jestem fanką filozoficznych refleksji, więc ciężko mi to
ocenić pozytywnie, ale myślę, że do kogoś to trafia. Nie do mnie, ale wiem, że
wielu ludzi w ten sposób właśnie pisze. Odniosłam wrażenie, że trochę wróciłaś
do strumieni świadomości, jednak w tym momencie supiałaś się w nich na
przemyśleniach niż na wydarzeniach (wcześniej pisałaś właśnie taką ścianą
tekstu o swoim dniu, znajomych i tego typu rzeczach). Oprócz tego znalazły się
na blogu także posty opisujące coś bardziej przyziemnego, na przykład grę.
Niestety ten o grze również trochę mnie znudził, chociaż był dużo bardziej
zrozumiały niż te filozoficzne (np. o słowach Horacego) i nie musiałam się przy
nim na tak długo zatrzymywać.
Z rzeczy technicznych – zaczęłaś
też używać akapitów, jednak są one powstawiane bardzo nieregularnie i w
niektórych miejscach ich brakuje.
Teraz przenosimy się do roku 2012
i tutaj zacznę już wypisywać błędy.
Post numer 88:
1. „Mimo, iż
wielokrotnie narusza on normy poprawnościowe oraz budzi sprzeciw starszych
pokoleń,
nie wynika on tylko z braku sprawności komunikacyjnej.” – Przecinek podkreślony
na czerwono nie jest potrzebny, ponieważ w połączeniu wyrazowym takim jak mimo że, mimo iż, chyba że itp.
przecinek stawiamy przed całym połączeniem. Przecinek zielony dodałam,
ponieważ, w najprostszym tłumaczeniu, mamy tam dwa czasowniki (budzi i wynika), które należy rozdzielić przecinkiem.
2. „Jest
to poprawna definicja, jednakże termin można wytłumaczyć o wiele
prościej.” – Brak przecinka.
3. „Młodzież
używa ich, gdyż czują się doroślejsi, wpływa na nich otoczenie,
czy też biorą przykład z, np. raperów.” – Przecinek zielony jest
potrzebny, ponieważ przed połączeniami wyrazowymi czy może, czy też, czy raczej powinien on występować. Wydaje
mi się, że podkreślony na czerwono przecinek nie jest potrzebny, bo na razie oddziela
od siebie części zdania, które są od siebie zależne.
Temat jest mi raczej obojętny, bo
nigdy nie uważałam, żeby przeklinanie i zmienianie języka przez młodych ludzi
było jakimś poważnym problemem. I jest to też coś, o czym wiele osób pisało na
tego typu blogach, czyli nic nowego. Trochę żałuję, że opisałaś to tak krótko,
bo w sumie przedstawiłaś temat w sposób, który nie był znowu aż tak nudny,
jednak zupełnie tego nie rozwinęłaś. Pokazałaś problem (?), ale zupełnie nie
wspomniałaś o swoim stosunku do tej sprawy, emocjach z nią związanych. Notka
była po prostu sucha i nieatrakcyjna, bo mało kto lubi czytać o samych faktach.
Szczególnie, że miała to być z założenia refleksja.
Post numer 89:
1. „Cytat
może nie jest specjalnie wyrafinowany, ale budzi bardzo pozytywne skojarzenia (bynajmniej tak zakładał Horacy).” – Bynajmniej to nie przynajmniej!
2. „Misterium
uświadamiania mnie: celebrujemy, świadcząc sobie drobne grzeczności.” –
Imiesłowy przysłówkowe oddzielamy od czasownika przecinkiem.
3. „Sądzi,
że nieustannie podwyższając swoją stopę życiową, obniża moje morale.” – To
samo.
4. „W
końcu przyszłość, bowiem nigdy nie jest pewna, choć stawialibyśmy sobie cele,
wyznaczali drogę, nigdy nie możemy wiedzieć, jak postąpimy.” – Brak przecinka. Poza tym
to zdanie jest dziwnie zbudowane, szczególnie przez to bowiem. Po co ono tam potrzebne. Nie ładniej i nie bardziej
zrozumiale brzmiałoby W końcu przyszłość
nigdy nie jest pewna…?
5. „Skoro
Horacy nakazuje, aby żyć chwilą, to odnosi się do naszego życia i wszystkich
jego aspektów..” – Brak przecinka. I wielokropek
to nie dwie kropki, tylko trzy.
6. „Toteż
tu znów nasuwa się pytanie, gdzie ponadczasowość Horacego, o której był
święcie przekonany?” – Jeśli nie pasuje ci tam przecinek, równie dobrze pasować
może dwukropek.
7. „Na
szczęście znów mamy upragnione wakacje i, obiecuję po raz -enty, że będę pisała częściej.” –
Pierwszy przecinek niepotrzebny, dywiz również, bo słówko enty nie jest zakończeniem żadnego słowa, odnosi się do litery n,
czyli liczby którejś z kolei.
Tak mi się wydawało, że widziałam
ten post już wcześniej, więc na wszelki wypadek wróciłam od poprzednich i
znalazłam w październiku 2011 dokładnie to samo. Ciekawa jestem, po co
wrzuciłaś drugi raz to samo, tylko z dopiskiem.
I odpowiem ci na pytanie: „Toteż
tu znów nasuwa się pytanie, gdzie ponadczasowość Horacego, o której był święcie
przekonany?” Ponadczasowość Horacego tkwi w tym, że przeczytałaś jego utwór.
Post numer 90:
1. „Zapewne
stałoby się to wcześniej, ale miałam problem z przyzwyczajeniem się do funkcji
serwisu blog.pl, w którym to właśnWie się
znajduję.” – Właściwie? Właśnie?
2. „W
końcu owy serwis ma podobno o wiele więcej
możliwości i bloggerów.” – Nie istnieje takie słówko jak owy. Ów.
Po roku nieobecności wróciłaś z
całkiem ciekawym tematem i muszę się przyznać, że sama wypróbowałam proponowany
przez Ciebie portal. Całkiem fajna sprawa.
Post numer 91:
1. „-Ja
księżniczką – odpowiada jedna z nich z
błyskiem w oczach.” – Według obowiązujących zasad do zapisu dialogów używa się
pauzy lub półpauzy, czyli drugiego znaku, tego, który zaznaczyłam na zielono.
Pierwszy to dywiz i nie pełni tu roli myślnika. Po pierwszym myślniku stawiamy
też spację.
2. „Nawet
moi znajomi mnie nie oszczędzali – świetnie się bawili, informując mnie o wszystkich
swoich etapach trawienia.” – Brak przecinka przed imiesłowem.
Nigdy nie słyszałam o Rainbow i
fajnie było o takim wydarzeniu przeczytać, szczególnie, że w końcu połączyłaś
relację ze swoimi przemyśleniami, co wypadło naprawdę świetnie. Oby więcej
takich postów.
Post numer 95:
1. „Obracając
kulę i przyglądając się jej ze wszystkich stron, czuję się naprawdę jak
dziecko, które dopiero niedawno zaczęło się uczyć geografii w szkole.” – Brak
przecinka.
W taki sposób przebrnęłam przez
całą treść tego bloga, ale dużo tego było. Jako że o tych początkowych
napisałam już dosyć dużo – teraz skupię się na zmianach, jakie zaszły.
Po pierwsze – długość notek.
Teraz też jest zróżnicowana, ale zależy to od tematu i proporcje są bardzo
dobre, w przeciwieństwie do tych początkowych, gdzie pisałaś dużo o
nieinteresujących głupotach, a mało o tych naprawdę istotnych sprawach.
Po drugie – styl. W końcu
zaczęłaś jakiś mieć! I muszę powiedzieć, że biorąc pod uwagę całą treść, to
niewiele postów jest napisana w konkretnym stylu. Może dziesięć wstecz, może
kilka mniej.
Po trzecie – cała droga od 2009
roku do teraz. To było naprawdę ciekawe doświadczenie poczytać tak stare posty,
nawet jeśli ich treść zostawiała wiele do życzenia. Dlatego ostatnią rzeczą,
jaką mogłabym Ci poradzić, byłoby usunięcie starych wpisów. Uważam, że
zachowanie ich to najlepsza decyzja, jaką podjęłaś, bo wracanie do nich może
być naprawdę czymś niesamowitym. Sama żałuję, że zawsze usuwałam takie rzeczy,
zamiast zostawić sobie małą pamiątkę po wcześniejszych latach. Gratuluję Ci też
tego, że wytrwałaś do tego 2013 roku na tym blogu, chociaż miałaś kilka dużych
przerw (w pewnym momencie nawet rok).
Kiedy czyta się bloga od
początku, można zauważyć nie tylko to, jak zmienił się Twój styl, ale jak
zmieniłaś się Ty. W tej chwili tematy notek obracają się wokół zupełnie innych
rzeczy i bardzo dobrze. Jesteś teraz dużo dojrzalsza w swoim pisaniu.
Nawet jeśli ja nie przepadam za
bardzo za tematyką, którą prezentowałaś w swoich postach, to muszę w miarę
obiektywnie stwierdzić, że nie są złe. Może nie idealne, bo na pewno nie
zainteresują każdego przypadkowego czytelnika. Jednak jeśli ktoś szuka właśnie
takich inspirowanych konkretnymi wydarzeniami refleksji, to w aktualnym noise
pollution właśnie to znajdzie.
Pisanie pamiętniko-refleksji w
formie przypominającej opowiadanie to bardzo ciekawy pomysł, za który również
dam Ci parę punktów.
Z poprawnością nie było świetnie
od początku, a nawet powiem, że początkowe posty miały w sobie niesamowitą
liczbę literówek i błędów interpunkcyjnych. Teraz jest dużo lepiej, chociaż
nadal zdarzają Ci się małe potknięcia z przecinkiem w pobliżu imiesłowów
przysłówkowych i powinnaś zapoznać się z zasadami zapisu dialogów (te dwa
popełniane ciągle błędy wypisałam wyżej, przy konkretnych przykładach).
38/50
Dodatki:
Jest minimalistycznie i właściwie
nie wiem, co mogłabym tu oceniać, bo nie wrzucałaś na bloga żadnych zbędnych
rzeczy. O podstronie na temat adresu wypowiedziałam się już na początku oceny,
więc nie będę się powtarzać.
10/10
Dodatkowe:
Dodam jeden punkt za to, że czytanie takiej ilości tekstu może nie było
moim marzeniem na tę chwilę, ale wyszła z tego całkiem fajna przygoda, która
przypomniała mi też moje początki w blogowaniu. Za to dziękuję.
Podsumowanie:
Wychodzi 57 punktów, czyli dobry
i jest to według mnie ocena bardzo pasująca do poziomu tego bloga. Szkoda
tylko, że nowszych postów jest tak mało, bo to trochę zmniejszyło mi podgląd na
te zmiany, które powoli zachodziły. Jednak nie jest źle i jeszcze raz gratuluję
wytrwania tyle czasu przy noise pollution
i dziękuję za to, że ten blog znalazł się akurat w mojej kolejce.
Dziękuję za ocenę bloga! :) Nie usuwam starych postów, bo sama czasem lubię powspominać jak wyglądała moja mała, blogowa przygoda od czasów gimnazjum, aż do chwili obecnej. Jak wiesz, z początku, blog miał być swego rodzaju "terapią", więc wszystko zaczęło się zmieniać, gdy nieco dorosłam i stwierdziłam, że można by napisać coś z sensem. :P
OdpowiedzUsuńZ interpunkcją nie lubiłam się nigdy. Staram się i pracuję nad nią, ale...
Co do ortografów i literówek: piszę szybko, to co mam na myśli. Dlatego też czasem mi umknie literka czy zrobię taki głupi błąd. Raczej nie mam problemów z poprawnym wstawianiem "ó", "ż" itp.?
Raz jeszcze dziękuję za ocenę i pozytywny wynik.
W nowszych postach na pewno ortograficznych błędów nie zauważyłam. :)
Usuń(niesamowicie krótkie i nie wnoszące raczej nic nowego), trochę zdjęć. Posty były krótkie i niesamowicie infantylne. Zdania pisałaś niewiarygodnie krótkie
OdpowiedzUsuńPowtórzenia.
jednak w tym momencie supiałaś się w nich na przemyśleniach
Skupiałaś.
to niewiele postów jest napisana w konkretnym stylu.
Napisanych.