Oceniany blog: Winduru
Autorka: Winduru
Chciałabym Cię bardzo przeprosić za to, że tak długo czekałaś na ocenę (jutro mija pół roku!). Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
Wstęp
Mam nadzieję, że nie potrzebujesz wywodów na temat adresu i
belki, ponieważ nie mam sił, żeby to pisać.
Szablon masz schludny, co jest chyba najważniejsze. Nie
męczyłam się przy czytaniu. Udowadniasz, że nie trzeba mieć szablonu z
kwiatkami, zegarkami i ludźmi wyrastającymi ze schodów, żeby blog wyglądał
ładnie. Uważam też, że obecny wygląd jest znacznie lepszy niż poprzedni (ten
pomarańczowo-brązowo-niewiadomo jaki).
Masz zakładkę „Nadaj
temat!”, która jest według mnie dobrym pomysłem. Możesz napisać coś, o czym
czytelnik chce przeczytać, ale jednocześnie to nadal Twoje opowiadania,
ponieważ sama tworzysz świat, bohaterów i w gruncie rzeczy całą fabułę. Jest
oczywiście spis treści, niezbędny przy takiej ilości wpisów. Są również linki
do innych Twoich blogów oraz kontakt. Dodatków nie ma wiele, ale to raczej
dobrze. Archiwum, popularne posty i Twoje zdjęcie zdecydowanie wystarczają.
10/10
Treść
Zdecydowałam, że ocenię cztery krótsze opowiadania i „Światło
w podziemiach”. Wiem, że dostałaś już ocenę na Pale Przeznaczenie i Kompani
Przysięgłych, więc nie będę się powtarzać i napiszę o innych tekstach.
Światło w podziemiach
Nie wiem, co mam powiedzieć o tym opowiadaniu. Jest dosyć
krótkie i naprawdę dobre…
Piszesz lekko, a opowiadanie jest trochę, że tak powiem,
tajemnicze. Jest jakaś kobieta z brodą, która na jakimś polu, niewiadomo gdzie,
znajduje małą dziewczynkę. No dobrze, całkiem ciekawie.
Zacznijmy od samego świata, w którym dzieje się akcja. Na
razie nie wiemy o nim za dużo, ale to zrozumiałe, napisałaś dopiero trzy
rozdziały. Jest Podziemie i Naziemie, przy czym jako-tako poznaliśmy na razie
jedynie to pierwsze. Jako-tako to chyba może jednak dużo powiedziane, bo nie
wiem o nich prawie nic, oprócz tego, że jego mieszkańcy na pewno nie są drobni,
a kobiety mogą być dumne z posiadania brody. I z jednej strony, to może
faktycznie nie powinnam na to zwracać takiej uwagi, bo to dopiero trzeci
rozdział (tak, tak, wiem, że się powtarzam), ale czuję się dosyć zagubiona w
Twoim świecie. Nie mam pojęcia, kim jest tak naprawdę główna bohaterka, jaka jest
jej kraina, już nie wspominając o Cahayi (czy jakkolwiek się to odmienia), ale
Joanho chyba też niewiele o niej wie. Rozumiem, że chcesz, by czytelnicy
dostawali informacje o świecie w trakcie trwania historii, nie chcesz od razu
wykładać wszystkiego. No dobrze, przestanę już wysnuwać jakieś teorie, bo
jeszcze się później okaże, że próbuje znaleźć jakieś drugie dna, o którego
istnieniu nawet Ty nie masz pojęcia…
O ile mogę powiedzieć, że wiem cokolwiek o Joanho, o tyle
kompletnie nie znam Cahayi (eeh, znów nie mam pojęcia, jak się to odmienia…).
Pochodzi z Naziemia, tyle mogę o niej powiedzieć. Kiedy tak myślę o tym, to
dochodzę do wniosku, że pisząc w opisie „stanęła przed wyzwaniem zrozumienia
stworzeń, które, wydawać by się mogło, nie mają z nią nic wspólnego” myślałaś o
mieszkańcach naziemia, a Cahaya pomaga zrozumieć ich Joanho… Dobrze, wiem,
wiem, nie jestem tutaj od przewidywania przyszłości opowiadania.
Kiedy w trzecim rozdziale napisałaś w komentarzu „Czwarty
rozdział, już niedługo, będzie ostatnim” bardzo się zdziwiłam, bo to jakoś tak…
szybko. Przecież to dopiero początek! Mam wrażenie, że opowiadanie dopiero się
rozkręca, a Ty już je ucinasz. Jestem też z tego powodu trochę zasmucona,
ponieważ naprawdę mnie zaciekawiłaś.
Biuro dusz znalezionych
Już na początku dowiadujemy się czegoś ciekawego – bohaterka
jest… z porcelany. W dodatku sama może tworzyć nowe lalki… Na początku mogłam
myśleć, że to lalki jakiegoś kolekcjonera, które ożywają, kiedy on nie patrzy
(czy coś w tym stylu), a tutaj okazuje
się, że one są jak ludzie. Od razu zaczęłam też myśleć nad tym, jak powstają,
jak ożywają, kogo uważają za rodzinę…
Kolejne zaskoczenie (już co prawda mniejsze, bo trochę się
nad tym zastanawiałam) to to, że oni nie są „normalnych”, ludzkich rozmiarów,
ale są właśnie tacy, jak lalka – mają po dwadzieścia czy trzydzieści
centymetrów. W dodatku są też wróżki (chociaż możliwe, że to również lalka,
tyle że wróżka…).
Ale… to koniec? Nic więcej? Pozostawiłaś takie uczucie
niedosytu, chciałabym przeczytać więcej, ale nic nie ma. Jestem ciekawa tego,
co zabiło Porpulinę. Chciałabym też móc przeczytać coś o tym, jak zachowa się
Maks, bo, z tego co zauważyłam, jest zakochany w niej i to na pewno duży cios
dla niego…
Biała dama przy
szpitalnym bufecie
Znowu skończyłam czytać opowiadanie i zastanawiam się, „co to
właściwie było?”. Nie wiem właściwie, co się stało z Jędrkiem (podejrzewam, że
umarł…) i kim właściwie była Biała Dama. We wszystkich opowiadaniach zadałaś mi
dużo pytań, ale nie dałaś odpowiedzi i… podoba mi się to. Dajesz czytelnikowi
takie pole do popisu, nie dajesz gotowego zakończenia. Jest to dobre dla samego
tekstu, bo przynajmniej nie starasz się na siłę wymyślić zakończenia, które
mogłoby brzmieć sztucznie, ale też dla osoby, która to czyta, bo może sama wymyślić, co się dalej stało.
Wróbli krąg i marzenie
Samanty
A tutaj, dla odmiany, przewidywałam koniec już wtedy, kiedy
wróble zaczęły mówić o ogrodzie. Wiedziałam, że Samanta umrze i nie zaskoczyło
mnie to, że naprawdę tak się stało. Bardziej wyjątkowe dla mnie było to, że
naprawdę to wróble po nie przyleciały…
Wreszcie jest opowiadanie, które jest opowiedziane od
początku do końca. Oczywiście, tamte nie były przez to złe, ale jednak tutaj
nie musiałam się zastanawiać „o czym ja właściwie przeczytałam”. Jednak dalej
było to lekkie uczucie tajemniczości i magii, ale to jest w każdym z Twoich
opowiadań (przynajmniej tych, które przeczytałam). Mimo że są o przygnębiającej
tematyce, to jednak są napisane tak, że tego nie czuć.
Zaginiona saga o
Gregerze Odważnym
Nawet nie masz pojęcia, jak zaczęłam się śmiać pod koniec. To
chyba najlepsze z Twoich opowiadań (oczywiście, tych, które przeczytałam). Co
prawda wiedziałam, że motocykl to dosyć śmieszna cena za nieśmiertelność i
bogactwo, więc musi się z tym kryć jakiś podstęp, ale nie spodziewałam się
takiego zakończenia!
Zastanawia mnie tylko, dlaczego Greger stwierdził, że musi
pomyśleć o tym, czy się zgodzić. Nie sama potrzeba przemyślenia tego mnie dziwi
(pewnie zrobiłabym to samo, ponieważ czułabym jakąś intrygę), ale to, DLACZEGO
on się zastanawia.
Miał oddać swój piękny
motocykl, synonim wolności, jedyną rzecz, dla której warto było wieść ten marny
żywot, za... zaraz, tak... nieśmiertelność i bogactwa...
Zastanawia się, czy oddać MOTOCYKL za NIEŚMIERTELNOŚĆ I
BOGACTWO. No litości... Gdyby go oddał, to mógłby sobie sprawić tysiąc takich.
Tak jak powiedziałam (napisałam?), oceniłam cztery
opowiadania. Wyszło bardzo krótko, bo zaledwie dwie strony, ale piszesz
naprawdę dobrze i nie było nawet za bardzo o czym pisać. Wiem, wiem, to
kiepskie wytłumaczenie… Mam nadzieję, że chociaż to, co napisałam, Cię
zadowoli.
Podsumowując, piszesz naprawdę dobrze, czytanie Twoich
opowiadań sprawiło mi dużą przyjemność, za to ocenianie… Nie bardzo. Co ja mogę
napisać o opowiadaniu, które jest po prostu dobre? Piszesz lekko, a Twoje
opowiadania mają w sobie odrobinę tajemnicy. Jest w nich coś charakterystycznego,
ale nie potrafię określić, co. Myślę, że mogłabym je rozpoznać wśród innych.
Masz mnóstwo świetnych pomysłów, a te, które podsuwają Ci czytelnicy, równie
dobrze realizujesz.
liczyć tylko na Bór,
który nas pocieszy, wykrami i ochroni. Literówka (Biuro dusz znalezionych)
[…]do domku ogrodnika
lokalnego znachora, który sapał parę kroków za
nią.
- Biedne dziewczę! -
krzyknęła w biegu do znachora. Powtórzenie (Wróbli krąg i marzenie
Samanty)
- A sio, co wy mi tu
będziecie biedą Samantę straszyć! Myślę, że chodziło o „biedną”.
(Wróbli Krąg i Marzenie Samanty)
Niestety, rozmowy z
świetlistą dziewczynką nie doprowadziły jej do
nakreślenia mapy do jej domu. Chyba nie muszę wyjaśniać. (Światło
w podziemiach, rozdział 2.)
Szukaćlekarstwa dla ciebie Skleiły się wyrazy. (Światło w
podziemiach, rozdział 2.)
Kiedy janie... To samo co wyżej.(Światło w podziemiach, rozdział 2.)
Mogą nawet korzystać nawet
ze skrótów i ścieżek O
jedno „nawet” za dużo. (Światło w podziemiach, rozdział 3.)
Treść: 58/60
Poprawność: 10/10
Dodatkowe punkty
Chyba nic.
Podsumowanie
Dostajesz 78 punktów,
co daje Ci ocenę celującą. Piszesz
naprawdę świetnie i jest to w pełni zasłużona ocena. Czytanie Twoich opowiadań
było dla mnie dużą przyjemnością i cieszę się, że zgłosiłaś się do mnie i
mogłam je poznać. Mam nadzieję, że moja ocena jakoś pomogła (albo chociaż nie
zaszkodziła!). Życzę Ci powodzenia i mam nadzieję, że następne opowiadania będą
tak samo dobre lub nawet lepsze.
Dziękuję za tak pozytywną ocenę.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi i "Światło w podziemiach", to nie tyle chodziło tu o przedstawienie świata, co wnioski z historii, ale może rzeczywiście za mało podzieliłam się z Czytelnikiem swoją wizją.
To ciekawe, ale "Wróbli krąg i marzenie Samanty" jak do tej pory dla wielu ludzi było właśnie strasznie niezrozumiałe i z mnóstwem niedopowiedzeń!
Gregor zastanawia się między motocyklem a nieśmiertelnością, bo mój znajomy Grzesiek, który jest tu tak naprawdę głównym bohaterem, na pewno by tak zrobił :D Chociaż przyznaję, że nie dowiedziałam się tego od niego, bo od czasu tego opowiada nie odzywa się do mnie. Hihi, zasłużył sobie...
A jeżeli spodobali Ci się porcelanowi z "Biura Dusz Znalezionych", to zapraszam na nadniebny-pociag.blogspot.com, bo tam jest dłuższe opowiadanie "Do serca przytul porcelanę" :)
Literówki poprawię, dziękuję za ich wyłowienie.
Pozdrawiam!
Cieszę się, że jesteś zadowolona z oceny. :)
UsuńFajny blog, w sensie ten oceniany :D
OdpowiedzUsuńPierwsze... co mi się rzuciło w oczy... to zaawansowana wielokropkoza...
OdpowiedzUsuńDrugie (to (galopująca) (nawiasoza)).
przy czym jako-tako poznaliśmy
Jako-tako to chyba może jednak dużo powiedziane
Jako tako, bez łącznika. // Albo „chyba jednak”, albo „może jednak”.
próbuje znaleźć jakieś drugie dna, o którego istnieniu nawet Ty nie masz pojęcia…
Próbuję. // Dno.
Cahayi (eeh, znów nie mam pojęcia, jak się to odmienia
To może sprawdź odmianę analogicznie zbudowanego imienia, zamiast się powtarzać?
nie dałaś odpowiedzi i… podoba mi się to. Dajesz czytelnikowi takie pole do popisu, nie dajesz gotowego zakończenia.
Powtórzenia.
naprawdę to wróble po nie przyleciały…
Po nie? A nie „nią”?
Wreszcie jest opowiadanie, które jest opowiedziane od początku do końca. Oczywiście, tamte nie były przez to złe, ale jednak tutaj nie musiałam się zastanawiać „o czym ja właściwie przeczytałam”. Jednak dalej było to lekkie uczucie tajemniczości i magii, ale to jest w każdym z Twoich opowiadań (przynajmniej tych, które przeczytałam). Mimo że są o przygnębiającej tematyce, to jednak są napisane tak, że tego nie czuć.
Powtórzenia.
oczywiście, tych, które przeczytałam
Pierwszy przecinek jest zbędny.
musi się z tym kryć jakiś podstęp
Za tym.
czytanie Twoich opowiadań sprawiło mi dużą przyjemność, za to ocenianie… Nie bardzo.
Bez sensu. Wychodzi na to, że czerpiesz przyjemność z oceniania złych opowiadań, bo możesz komuś dowalić. Nie tędy droga.