119# Ocena bloga Winduru

Oceniająca: Deezee
Oceniany blog: Winduru
Autorka: Winduru

Chciałabym Cię bardzo przeprosić za to, że tak długo czekałaś na ocenę (jutro mija pół roku!). Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.

Wstęp
Mam nadzieję, że nie potrzebujesz wywodów na temat adresu i belki, ponieważ nie mam sił, żeby to pisać.
Szablon masz schludny, co jest chyba najważniejsze. Nie męczyłam się przy czytaniu. Udowadniasz, że nie trzeba mieć szablonu z kwiatkami, zegarkami i ludźmi wyrastającymi ze schodów, żeby blog wyglądał ładnie. Uważam też, że obecny wygląd jest znacznie lepszy niż poprzedni (ten pomarańczowo-brązowo-niewiadomo jaki).

Masz zakładkę „Nadaj temat!”, która jest według mnie dobrym pomysłem. Możesz napisać coś, o czym czytelnik chce przeczytać, ale jednocześnie to nadal Twoje opowiadania, ponieważ sama tworzysz świat, bohaterów i w gruncie rzeczy całą fabułę. Jest oczywiście spis treści, niezbędny przy takiej ilości wpisów. Są również linki do innych Twoich blogów oraz kontakt. Dodatków nie ma wiele, ale to raczej dobrze. Archiwum, popularne posty i Twoje zdjęcie zdecydowanie wystarczają.
10/10

Treść
Zdecydowałam, że ocenię cztery krótsze opowiadania i „Światło w podziemiach”. Wiem, że dostałaś już ocenę na Pale Przeznaczenie i Kompani Przysięgłych, więc nie będę się powtarzać i napiszę o innych tekstach.

Światło w podziemiach
Nie wiem, co mam powiedzieć o tym opowiadaniu. Jest dosyć krótkie i naprawdę dobre…

Piszesz lekko, a opowiadanie jest trochę, że tak powiem, tajemnicze. Jest jakaś kobieta z brodą, która na jakimś polu, niewiadomo gdzie, znajduje małą dziewczynkę. No dobrze, całkiem ciekawie.

Zacznijmy od samego świata, w którym dzieje się akcja. Na razie nie wiemy o nim za dużo, ale to zrozumiałe, napisałaś dopiero trzy rozdziały. Jest Podziemie i Naziemie, przy czym jako-tako poznaliśmy na razie jedynie to pierwsze. Jako-tako to chyba może jednak dużo powiedziane, bo nie wiem o nich prawie nic, oprócz tego, że jego mieszkańcy na pewno nie są drobni, a kobiety mogą być dumne z posiadania brody. I z jednej strony, to może faktycznie nie powinnam na to zwracać takiej uwagi, bo to dopiero trzeci rozdział (tak, tak, wiem, że się powtarzam), ale czuję się dosyć zagubiona w Twoim świecie. Nie mam pojęcia, kim jest tak naprawdę główna bohaterka, jaka jest jej kraina, już nie wspominając o Cahayi (czy jakkolwiek się to odmienia), ale Joanho chyba też niewiele o niej wie. Rozumiem, że chcesz, by czytelnicy dostawali informacje o świecie w trakcie trwania historii, nie chcesz od razu wykładać wszystkiego. No dobrze, przestanę już wysnuwać jakieś teorie, bo jeszcze się później okaże, że próbuje znaleźć jakieś drugie dna, o którego istnieniu nawet Ty nie masz pojęcia…

O ile mogę powiedzieć, że wiem cokolwiek o Joanho, o tyle kompletnie nie znam Cahayi (eeh, znów nie mam pojęcia, jak się to odmienia…). Pochodzi z Naziemia, tyle mogę o niej powiedzieć. Kiedy tak myślę o tym, to dochodzę do wniosku, że pisząc w opisie „stanęła przed wyzwaniem zrozumienia stworzeń, które, wydawać by się mogło, nie mają z nią nic wspólnego” myślałaś o mieszkańcach naziemia, a Cahaya pomaga zrozumieć ich Joanho… Dobrze, wiem, wiem, nie jestem tutaj od przewidywania przyszłości opowiadania.
Kiedy w trzecim rozdziale napisałaś w komentarzu „Czwarty rozdział, już niedługo, będzie ostatnim” bardzo się zdziwiłam, bo to jakoś tak… szybko. Przecież to dopiero początek! Mam wrażenie, że opowiadanie dopiero się rozkręca, a Ty już je ucinasz. Jestem też z tego powodu trochę zasmucona, ponieważ naprawdę mnie zaciekawiłaś.

Biuro dusz znalezionych
Już na początku dowiadujemy się czegoś ciekawego – bohaterka jest… z porcelany. W dodatku sama może tworzyć nowe lalki… Na początku mogłam myśleć, że to lalki jakiegoś kolekcjonera, które ożywają, kiedy on nie patrzy (czy  coś w tym stylu), a tutaj okazuje się, że one są jak ludzie. Od razu zaczęłam też myśleć nad tym, jak powstają, jak ożywają, kogo uważają za rodzinę…

Kolejne zaskoczenie (już co prawda mniejsze, bo trochę się nad tym zastanawiałam) to to, że oni nie są „normalnych”, ludzkich rozmiarów, ale są właśnie tacy, jak lalka – mają po dwadzieścia czy trzydzieści centymetrów. W dodatku są też wróżki (chociaż możliwe, że to również lalka, tyle że wróżka…).
Ale… to koniec? Nic więcej? Pozostawiłaś takie uczucie niedosytu, chciałabym przeczytać więcej, ale nic nie ma. Jestem ciekawa tego, co zabiło Porpulinę. Chciałabym też móc przeczytać coś o tym, jak zachowa się Maks, bo, z tego co zauważyłam, jest zakochany w niej i to na pewno duży cios dla niego…

Biała dama przy szpitalnym bufecie
Znowu skończyłam czytać opowiadanie i zastanawiam się, „co to właściwie było?”. Nie wiem właściwie, co się stało z Jędrkiem (podejrzewam, że umarł…) i kim właściwie była Biała Dama. We wszystkich opowiadaniach zadałaś mi dużo pytań, ale nie dałaś odpowiedzi i… podoba mi się to. Dajesz czytelnikowi takie pole do popisu, nie dajesz gotowego zakończenia. Jest to dobre dla samego tekstu, bo przynajmniej nie starasz się na siłę wymyślić zakończenia, które mogłoby brzmieć sztucznie, ale też dla osoby, która to czyta,  bo może sama wymyślić, co się dalej stało.

Wróbli krąg i marzenie Samanty
A tutaj, dla odmiany, przewidywałam koniec już wtedy, kiedy wróble zaczęły mówić o ogrodzie. Wiedziałam, że Samanta umrze i nie zaskoczyło mnie to, że naprawdę tak się stało. Bardziej wyjątkowe dla mnie było to, że naprawdę to wróble po nie przyleciały…

Wreszcie jest opowiadanie, które jest opowiedziane od początku do końca. Oczywiście, tamte nie były przez to złe, ale jednak tutaj nie musiałam się zastanawiać „o czym ja właściwie przeczytałam”. Jednak dalej było to lekkie uczucie tajemniczości i magii, ale to jest w każdym z Twoich opowiadań (przynajmniej tych, które przeczytałam). Mimo że są o przygnębiającej tematyce, to jednak są napisane tak, że tego nie czuć.

Zaginiona saga o Gregerze Odważnym
Nawet nie masz pojęcia, jak zaczęłam się śmiać pod koniec. To chyba najlepsze z Twoich opowiadań (oczywiście, tych, które przeczytałam). Co prawda wiedziałam, że motocykl to dosyć śmieszna cena za nieśmiertelność i bogactwo, więc musi się z tym kryć jakiś podstęp, ale nie spodziewałam się takiego zakończenia!

Zastanawia mnie tylko, dlaczego Greger stwierdził, że musi pomyśleć o tym, czy się zgodzić. Nie sama potrzeba przemyślenia tego mnie dziwi (pewnie zrobiłabym to samo, ponieważ czułabym jakąś intrygę), ale to, DLACZEGO on się zastanawia.
Miał oddać swój piękny motocykl, synonim wolności, jedyną rzecz, dla której warto było wieść ten marny żywot, za... zaraz, tak... nieśmiertelność i bogactwa...
Zastanawia się, czy oddać MOTOCYKL za NIEŚMIERTELNOŚĆ I BOGACTWO. No litości... Gdyby go oddał, to mógłby sobie sprawić tysiąc takich.

Tak jak powiedziałam (napisałam?), oceniłam cztery opowiadania. Wyszło bardzo krótko, bo zaledwie dwie strony, ale piszesz naprawdę dobrze i nie było nawet za bardzo o czym pisać. Wiem, wiem, to kiepskie wytłumaczenie… Mam nadzieję, że chociaż to, co napisałam, Cię zadowoli. 

Podsumowując, piszesz naprawdę dobrze, czytanie Twoich opowiadań sprawiło mi dużą przyjemność, za to ocenianie… Nie bardzo. Co ja mogę napisać o opowiadaniu, które jest po prostu dobre? Piszesz lekko, a Twoje opowiadania mają w sobie odrobinę tajemnicy. Jest w nich coś charakterystycznego, ale nie potrafię określić, co. Myślę, że mogłabym je rozpoznać wśród innych. Masz mnóstwo świetnych pomysłów, a te, które podsuwają Ci czytelnicy, równie dobrze realizujesz.

liczyć tylko na Bór, który nas pocieszy, wykrami i ochroni. Literówka (Biuro dusz znalezionych)

[…]do domku ogrodnika lokalnego znachora, który sapał parę kroków za nią.

- Biedne dziewczę! - krzyknęła w biegu do znachora. Powtórzenie (Wróbli krąg i marzenie Samanty)

- A sio, co wy mi tu będziecie biedą Samantę straszyć! Myślę, że chodziło o „biedną”. (Wróbli Krąg i Marzenie Samanty)

Niestety, rozmowy z świetlistą dziewczynką nie doprowadziły jej do nakreślenia mapy do jej domu. Chyba nie muszę wyjaśniać. (Światło w podziemiach, rozdział 2.)

Szukaćlekarstwa dla ciebie Skleiły się wyrazy. (Światło w podziemiach, rozdział 2.)

Kiedy janie...  To samo co wyżej.(Światło w podziemiach, rozdział 2.)

Mogą nawet korzystać nawet ze skrótów i ścieżek O jedno „nawet” za dużo. (Światło w podziemiach, rozdział 3.)
Treść: 58/60
Poprawność: 10/10

Dodatkowe punkty
Chyba nic.

Podsumowanie
Dostajesz 78 punktów, co daje Ci ocenę celującą. Piszesz naprawdę świetnie i jest to w pełni zasłużona ocena. Czytanie Twoich opowiadań było dla mnie dużą przyjemnością i cieszę się, że zgłosiłaś się do mnie i mogłam je poznać. Mam nadzieję, że moja ocena jakoś pomogła (albo chociaż nie zaszkodziła!). Życzę Ci powodzenia i mam nadzieję, że następne opowiadania będą tak samo dobre lub nawet lepsze.




4 komentarze:

  1. Dziękuję za tak pozytywną ocenę.

    Jeśli chodzi i "Światło w podziemiach", to nie tyle chodziło tu o przedstawienie świata, co wnioski z historii, ale może rzeczywiście za mało podzieliłam się z Czytelnikiem swoją wizją.

    To ciekawe, ale "Wróbli krąg i marzenie Samanty" jak do tej pory dla wielu ludzi było właśnie strasznie niezrozumiałe i z mnóstwem niedopowiedzeń!

    Gregor zastanawia się między motocyklem a nieśmiertelnością, bo mój znajomy Grzesiek, który jest tu tak naprawdę głównym bohaterem, na pewno by tak zrobił :D Chociaż przyznaję, że nie dowiedziałam się tego od niego, bo od czasu tego opowiada nie odzywa się do mnie. Hihi, zasłużył sobie...

    A jeżeli spodobali Ci się porcelanowi z "Biura Dusz Znalezionych", to zapraszam na nadniebny-pociag.blogspot.com, bo tam jest dłuższe opowiadanie "Do serca przytul porcelanę" :)

    Literówki poprawię, dziękuję za ich wyłowienie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś zadowolona z oceny. :)

      Usuń
  2. Pierwsze... co mi się rzuciło w oczy... to zaawansowana wielokropkoza...

    Drugie (to (galopująca) (nawiasoza)).

    przy czym jako-tako poznaliśmy
    Jako-tako to chyba może jednak dużo powiedziane
    Jako tako, bez łącznika. // Albo „chyba jednak”, albo „może jednak”.

    próbuje znaleźć jakieś drugie dna, o którego istnieniu nawet Ty nie masz pojęcia…
    Próbuję. // Dno.

    Cahayi (eeh, znów nie mam pojęcia, jak się to odmienia
    To może sprawdź odmianę analogicznie zbudowanego imienia, zamiast się powtarzać?

    nie dałaś odpowiedzi i… podoba mi się to. Dajesz czytelnikowi takie pole do popisu, nie dajesz gotowego zakończenia.
    Powtórzenia.

    naprawdę to wróble po nie przyleciały…
    Po nie? A nie „nią”?

    Wreszcie jest opowiadanie, które jest opowiedziane od początku do końca. Oczywiście, tamte nie były przez to złe, ale jednak tutaj nie musiałam się zastanawiać „o czym ja właściwie przeczytałam”. Jednak dalej było to lekkie uczucie tajemniczości i magii, ale to jest w każdym z Twoich opowiadań (przynajmniej tych, które przeczytałam). Mimo że są o przygnębiającej tematyce, to jednak są napisane tak, że tego nie czuć.
    Powtórzenia.

    oczywiście, tych, które przeczytałam
    Pierwszy przecinek jest zbędny.

    musi się z tym kryć jakiś podstęp
    Za tym.

    czytanie Twoich opowiadań sprawiło mi dużą przyjemność, za to ocenianie… Nie bardzo.
    Bez sensu. Wychodzi na to, że czerpiesz przyjemność z oceniania złych opowiadań, bo możesz komuś dowalić. Nie tędy droga.

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.