117# Ocena bloga tylko-jedno-pytanie

Oceniająca: Thoughtless
Oceniany blog: tylko-jedno-pytanie
Autorka: Aprilias




Wstęp:
Patrząc już na sam adres, spodziewam się, że będzie to romans. Ba, zazwyczaj opowiadania bazujące na Harrym Potterze opierają się na wątku miłosnym. Tak jest zawsze, ale jeżeli jest to dobra historia, spisana w niebanalny sposób to nie ma najmniejszego powodu mieć o to do kogoś żal. Belka potwierdza moje przypuszczenia, podobnie szablon.
Różowo mi, mogłabym rzec. To ten kolor dominuje na szablonie. Następnie widzę zdjęcie jakiejś ładnej, rudowłosej pani i Alexa Pettyfera. Rozumiem, że chłopak ładny i dużo dziewczyn do niego wzdycha, ale dlaczego zwykle to jego widuję na nagłówku, jeżeli jest mowa o Potterowskim Fan-Fictionie? Nie można by dać jakiegoś innego, blondwłosego, równie przystojnego modela czy mniej znanego i nieprzetworzonego kilkadziesiąt razy aktora? Dalej kwiaty, ptaki, zamek, który chyba miał przywoływać na myśl Hogwart, i napis – powtórzenie belki. Czcionki są wystarczająco duże i widoczne, chociaż ja dałabym je o ton ciemniejsze. Wtedy byłoby przyjemniej dla oka. Radziłabym jeszcze wszędzie ustawić jeden font i wyjustować tekst. Jest całkiem nieźle, chociaż widzę, że graficzka nie wycięła dobrze stocku z kwiatami. Taki minusik za to niedociągnięcie.
Po prawej stronie mam dodatki. Aktualności, czyli co nowego u autorki. Potem menu, składające się z siedmiu podstron. Najpierw, rzecz oczywista, „Strona główna” i „Spis treści”. Czytając „O blogu”, czuję lekki niedosyt. Mogłaś napisać skąd pomysł na to opowiadanie, co cię zainspirowało, a tu tak krótko. Nie dowiedziałam się za wiele. „Bohaterowie” to same zdjęcia i informacje takie jak dom, czystość krwi, wiek, cechy charakteru, przyjaciele. Do tego cytacik, żeby było milej. Wyrzuciłabym cechy charakteru. Po co one tutaj, skoro powinnaś je pokazywać przez zachowania danej postaci? To kto z kim się przyjaźni również powinno wynikać z treści. „Autorka” to mały kwestionariusz. Dalej „Linki” i „Spamownik”. Na tym koniec.

7/10

Treść:
Od samego początku fabuła wydaje się aż nazbyt przewidywalna. Hermiona czeka na swojego kochanego męża, Rona, z kolacją na stole, gdy ten wpada do domu ze swoją kochanką. Rozeźlona kobieta wychodzi i kieruje się do Dziurawego Kotła, gdzie spotyka Dracona Malfoya. Wiadomo gdzie i jak to się skończy, prawda? W pierwszym rozdziale obie rodziny, Malfoyowie i Weasleyowie, zapoznają się. Dzieci nie są zachwycone tym, że ich rodzice mają zamiar się pobrać, to normalne. Cała ta scena wydaje się komiczna, ale raczej w ten negatywny sposób. Rose i Scorpius są w stosunku do siebie wredni, czyli coś co zazwyczaj w takiej sytuacji następuje. Mam wrażenie, że sprytnie zaplanowałaś, iż zmieni to się po jakimś czasie. Bardzo przewidywalnie… Na kolacji wigilijnej poznajemy inne dzieciaki, tym razem z familii Potterów. Znowu ta niechęć Rose do całego świata. Zdaje się, że ona chyba nikogo nie lubi. Prócz siebie, jej młodszego brata i Jamesa. Zastanawia mnie, dlaczego jesteśmy w Zjednoczonym Królestwie, a zwyczaje są polskie. Nie rozumiem czemu taki zabieg. Nie znałaś tych, jakie panują w Wielkiej Brytanii? Wystarczy wpisać w Google i poczytać. Jak już się pisze opowiadanie, to trzeba jednak poświęcić te parę chwil  na doczytanie czegoś, żeby zachować realizm. Gdybyś jeszcze odpowiednio to uargumentowała. Wracając do fabuły – Rose rozwścieczona po raz kolejny tym, że nie wszyscy podzielają jej zdanie co do związku Malfoya z Hermioną, prosi ojca, aby odprowadził ją do domu. A tam kto? Narzeczeństwo, lekko wstawione i leżące na podłodze. Czym to się kończy? Rzecz jasna kłótnią, a potem się godzą i od nowa. Bawi mnie zachowanie Rose i Scorpiusa w następnych rozdziałach. Kolejna sprzeczka, po której nastąpiła ucieczka Scorpiusa, którego poniosły emocje (szczerze, to bardzo często mu się to zdarza. Straszny z niego choleryk). Za moment impreza u koleżanki panny Weasley. Zastanawia mnie, jak Hermiona mogła się zgodzić… Dodatkowo na imprezie dużo się działo, było głośno, wszyscy się upili i było wesoło. Nawet dla pana Malfoya.
Rozdziały są krótkie, a dodatkowo składają się z paru sytuacji. Co się zacznie, to za moment skończy i jedziemy dalej. Gdybyś każdą choć trochę rozwinęła… wtedy byłoby to dłuższe i bardziej spójne. Fabuła w ogóle nie przypadła mi do gustu. Wydaje się taka przerysowana. Sam pomysł mógłby wypalić, ale nie rozplanowany w ten sposób.
Styl masz raczej przyjemny, bo wbrew pozorom dosyć szybko przeszłam przez prolog i sześć rozdziałów, chociaż nie byłam zbyt mocno zaciekawiona treścią. Masz spory zasób słownictwa, za co również plus. Dialogi zajmują większość rozdziałów, taka prawda. Wypowiedzi nie zawsze są adekwatne do wieku bohaterów. Widać to w przypadku Hermiony. Przekalkulujmy to… Rose ma szesnaście, więc Hermiona w takim razie ma mniej więcej trzydzieści osiem lat, a momentami zachowuje się podobnie do swojej córki. Są matki, które bez względu na swój wiek są wyluzowane (doskonały przykład takiej kobietki spotykam codziennie w moim domu), ale to do Granger nie pasuje zupełnie. Reszta wydaje się naturalna. Opisów jest naprawdę zbyt mało i są one dosyć ubogie. Tak mało jest tych dotyczących pomieszczeń. Przez to trudno mi było czasami przywołać w wyobraźni niektóre sytuacje. Nie wiem, jak wyglądała restauracja, nie mam pojęcia, jak przedstawia się salon albo dom Malkin, w którym została zorganizowana impreza. Opisy uczuć również są zredukowane do minimum. Jakieś rozterki wewnętrzne? Nic nie ma, a przecież nastolatki, które zostały postawione w sytuacji takiej jak młoda Weasley, rozmyślają o swoim położeniu. Zazwyczaj i o ile nie mają na to wyłożone, żeby nie powiedzieć bardziej kolokwialnie. A przecież Weasley nie ma, skoro tak bardzo jej zależy na tym, aby pozbyć się z życia intruzów w postaci Malfoyów. Przez to znowu trudno mi się z nimi utożsamić. Zrozumienie ich jest dla mnie czymś niemożliwym. Sytuacje są tak komiczne, jak tylko się da, a reakcje młodzików tylko to podsycają.
Bohaterowie główni są infantylni, nie ma co ukrywać. Rose to taka zła dziewczyna. Pije, pali, ma złe stopnie i próbuje pokazać, czego to nie umie. Powiedz mi, jak możliwe, aby dziecko wychowane pod czujnym okiem Hermiony Granger, najlepszej uczennicy, prefekta naczelnego, niezwykle oczytanej osoby, a przede wszystkim silnej i inteligentnej kobiety, stało się kimś TAKIM. Nie wiem jak innym, ale dla mnie to absurdalne. Ron może i zdradził Hermionę, ale przecież nawet on nie jest złym ojcem i pewnie starał się, aby dziewczyna wyrosła na kogoś tak ułożonego jak jej matka. Mówiąc o samej Rose, która wydaje się taka cyniczna, momentami wręcz głupia… Szkoda słów. Scorpius nie jest lepszy. Kolejny Bad Ass. Też sądzę, że Draco (skoro rzekomo się zmienił) nie tego miał zamiar go nauczyć. Jemu również przydałoby się przytępienie temperamentu, zdecydowanie. Hermiona w twoim opowiadaniu to parodia Hermiony rowlingowskiej. I to taka nieudana. Jakoś nie wyobrażam sobie, aby miała ona nazywać swoje dziecko „gówniarą”, przepraszam. Ani nawet tak wybuchać. Poza tym jest niezłą hipokrytką. Sama się upiła i zaczęła migdalić ze swoim ukochanym na dywanie, a córce wypomina jej wybryki. Mimo że jakoś się uspokoiła i potem przeprosiła Rose, to nadal uważam, że to było tak bardzo nie w stylu Hermiony. Draco… czasem się odezwie, tutaj zły, tu próbuje uspokoić Hermionę. Za wiele o nim nie da się powiedzieć.
O zachowaniu kanonu za dużo się nie wypowiem, bo jak na razie akcja rozgrywa się jedynie w Londynie. Do Hogwartu wrócą chyba dopiero po Nowym Roku, a tak mi się przynajmniej wydaje. Albus tylko wspominał o Irytku (nawiasem mówiąc, kreacja dzieci Potterów również leży) podczas kolacji wigilijnej i na tym jak na razie koniec. Logiki też niekiedy brakuje i na tym również opowiadanie traci dosyć mocno. Może koleżanka Malkin wyjaśniłaby, skąd wzięła alkohol? Rozumiem, dużo pieniędzy, duża willa, pełno skrzatów, ale mimo tego jej rodzice chyba nie są aż tak głupi. Albo są i rozpieszczają swoją córcię jak tylko mogą. Jakiś świat jest, ale to świat dziwny, w którym wszystkie dzieci, nawet te na pozór inteligentne i rozważne, piją i wydają się być puste. Hermiona zachowuje się jak rozwydrzona nastolatka, a jakoś nikt się tym nie przejmuje.

30/60

Zawsze coś rzuca się w oczy już na samym wstępie. U ciebie to brak wcięcia akapitu przy dialogach. Przyjrzyj się obojętnie jakiej stronie w książce.

Prolog
Hermiona Jane Weasley jak każda przykładna, angielska żona, czekła na męża z kolacją. – literówka, zbędny przecinek po „przykładna”. Poza tym Hermiona chyba nazywa Jean.
Zastanowiła się - może dopisać to do listy miliona rzeczy, dla których powinna Go zostawić? – zaimki takie jak „go”, „jego” piszemy małą literą.
Najpierw musiałaby taką listę sporządzić, a to pochłonęłoby stanowczo za dużo czasu i energii, a tej drugiej szczególnie dziś jej brakowało. Dziś nie była w stanie myśleć już o niczym, prócz tego, że On wróci - pewnie, jak zwykle, po kilku głębszych, jak zwykle będzie narzekał, że AKURAT dziś miał ochotę na wieprzowinę, nie drób, jak zwykle pójdą do sypialni i jak zwykle będzie musiała udawać, że jest jej dobrze. – powtórzenie „dziś-dziś”. „On” małą literą.
Na tarasie ujrzała wysokiego mężczyzne, o rudych włosach i wydatnym brzuchu. – literówka.
Miałem powiedzieć Ci wcześniej, ale sama wiesz... nie chciałem psuć dzieciakom wakacji i... – „Ci” małą litery.
Dziurawy kocioł. – Dziurawy Kocioł.
Przy jednym ze stolików dwójka mężczyzn, na oko czterdziestokilkuletnich. – chyba zjadłaś jakieś słowo.
Cieszył się nawet kiedy dowiedział się, ze jego córka trafiła do Ravenclaw, nie do Slytherinu. – literówka, brak przecinka po „cieszył się”.
Syn nałykał się od dziadka bzdur o czystości krwi, choć Draco nie tak chciał Go wychować. – „go” małą literą.
Ale Scorpius był bardzo podatny na wszystko, co mogło podbudować jego Ego. – „Ego” małą literą.
Pożegnał się już z dzieleniem ludzi na szlamy i czystokrwistych, dawno, zaraz po tym jak upadł Voldemort, ale nadal był negatywnie nastawiony do ludzi, cyniczny i nieufny. – „Dawno pożegnał się z dzieleniem ludzi na szlamy…” brzmiałoby lepiej.

Rozdział drugi
Jak to się zazwyczaj zdarza przy okazji zjazdów w tak licznych rodzinach, wszyscy mieli coś do powiedzenia, a jako, że ludzie wolą mówić, niż słuchać - wszyscy mówili, choć to chyba za delikatne słowo. – „jako że” nie rozdzielamy przecinkiem. Jest to wyjątek.
Bez gnoma, przebranego za anioła, który tradycyjnie zdobił czubek bożonarodzeniowego drzewka, bez wrzasków kuzynostwa, babcinego puddingu dyniowego, krzątaniny, towarzyszącej nakrywaniu do stołu, gdy nagle wszystkie obecne kobiety rzucały się do kuchni na pomoc Pani Weasley, choć ta sama świetnie by sobie poradziła. – „pani” z małej litery, zbędny przecinek po „krzątaniny”.
- Rose, kochaneczko, ależ z Ciebie chudzinka! - usłyszała za sobą głos babci – „ciebie” małą literą. Poza tym brak kropki po „babci”. Z dużej „usłyszała”, gdyż nie jest to czynność opisująca mowę.
Nim zdążyła zaprotestować, babcia oddaliła się, by dostawić na stół kolejny półmisek. Babcia widocznie nadal miała nadzieję, że Rose wreszcie znajdzie wspólny język z kuzynostwem, co było raczej nierealne. – „babcia-babcia”. Powtórzenie.
Bez skrupułów łamał zasady, ignorował regulamin i doprowadzał personel szkoły, uczniów i wszystkich, którzy znajdowali się akurat w okolicy do rozpaczy. – brak przecinka po „okolicy”.
Po prostu nie była w stanie polubić żadnego z młodszych dzieci Państwa Potter. – „państwa” małą literą.
Fakt, nie spędzał całego dnia nad pismem "Magiczne trendy", ani nie dorównywał Irytkowi w złośliwości i umiejętności dręczenia otoczenia, miał jednak inną, bardzo denerwującą wadę: niezwykłą słabość do kobiet. – niepotrzebny przecinek po „trendy”.
Może dlatego, że jako jedyny potrafił jej słuchać, tylko z nim potrafiła szczerze i otwarcie rozmawiać. Albo dlatego, że mimo biegających za nim dziewczyn, zawsze miał dla niej czas. Albo też dlatego, że nigdy nikomu nie pozwolił powiedzieć złego słowa na kogokolwiek z rodziny, w tym również na Rose. – „dlatego-dlatego-dlatego”, „albo-albo”. Ech, jakoś to nie brzmi.
Właśnie koło Jamesa chciała dziś usiąść, najlepiej między Jamesem, a Hugonem. – porównując albo mówiąc, że coś jest pomiędzy „tym a tym” nie stawiamy przecinka przed spójnikiem „a”. Dlatego niepotrzebny przecinek.
Biorąc pod uwagę fakt, że Rose szczerze nienawidziła Irytka i w swojej dotychczasowej szkolnej karierze zaznała z jego strony wielu krzywd i upokorzeń, miała ochotę kazać im puknąć się w czoło, jednak wiedziała, że nie odniosło by to żadnego skutku. – „odniosłoby” pisze się razem.
- Rose, rudzinko, nasza, jak dobrze Cię widzieć! - James ruszył w jej stronę z otwartymi ramionami, za nim podreptał Hugo z szerokim uśmiechem na twarzy. – niepotrzebny przecinek po „rudzinko”.
Była pewna, że kto, jak kto, ale James ją zrozumie, a tymczasem zachowywał się jak... Lily. – niepotrzebny przecinek po „kto”.
Dobry, pozytywnie nastawiony do ludzi i naiwny, mimo, że tyle razy zdarzało mu się stawać w jej obronie w trakcie konfliktów z Malfoyem, mimo, że wiedział, że w tej szkole nie było osoby, której by bardziej nienawidziła. – nie stawiamy przecinka pomiędzy „mimo że”.
- Tata twierdzi, ze po wojnie bardzo się zmienił, wiesz, każdy kiedyś zrobił coś, z czego nie jest dumny. – literówka.
- Hugo, a ty? Co ty o tym myślisz? - zwróciła się do młodszego brata, tracąc nadzieję, na to, że James ją zrozumie. – niepotrzebny przecinek po „nadzieję”.
- Co tu się dzieję? - zapytał Ron, wędrując spojrzeniem po twarzach całej trójki. – literówka.
Nie miała już ochoty powstrzymywać czyhających pod powiekami łez, zaczęła spływać jej po policzkach, mieszając się z płatkami śniegu, opadającymi i roztapiającymi się na jej twarzy. – literówka.
To, co ujrzała po raz kolejny tego dnia sprawiło, ze krew w jej żyłach niemal zawrzała. – znowu literówka, brak przecinka po „dnia”.
- Rose, kochanie, co Ty tu robisz? – „ty” małą literą.
- Myślałam, ze zostaniesz na noc w Norze. – kolejna literówka.
- Jak widać nie zostałam. – brak przecinka po „widać”.
- Miałam nadzieję, ze WRESZCIE będziesz miała dla mnie trochę czasu, a tu proszę! – literówka.
Wyjęła z kieszeni papierosy i zapaliła, wiedząc, ze matka palenia nie toleruje w ogóle, a co dopiero w domu, w salonie. – znów literówka.
Wstyd mi za ciebie, jak Ty się zachowujesz?! – „ty” małą literą.
Po pierwsze nie masz prawa w ten sposób wypowiadać się o ludziach, których nie znasz, po drugie nie masz prawa zwracać się do mnie w ten sposób, gówniaro, po trzecie jak Ci nie pasuje to wracaj do swojego tatusia, który nie gździ się na dywanie, tylko w hotelowych pokojach, w dodatku z dziewczynkami mniej więcej w twoim wieku! – każdy kolejne „po pierwsze”, „po drugie” rozbiłabym na osobne zdanie. Zresztą, po tych zwrotach przecinek. I znowu literówka. Plus „ci” małą literą oraz brak przecinka po „jak ci nie pasuje”.

Rozdział czwarty
Nie chodziło nawet o urażoną dumę - choć to też miało znaczenie - tylko o to, że po prostu nie pamiętał drogi. – wkradł ci się niepotrzebny cudzysłów.
- Długo mam tak udawać, że toleruje twoją matkę? - zapytał blondyn. – literówka.
Tu żadne gałęzie nie zasłaniały słońca, świeciło z tak oślepiającą siłą, ze dopiero po chwili jej wzrok przyzwyczaił się do tej jasności, a ona zauważyła majaczącą w oddali postać. – literówka.
Opróżnienie dwóch butelek ognistej whisky w przez dwójkę dzieci w ciągu jednej nocy! – nie potrzebne to „w” po „whisky”.
Sabrina razem z rodzicami i dwiema starszymi siostrami zamieszkiwała olbrzymi siedemnastowieczny dwór na obrzeżach Londynu. – brak przecinka po „olbrzymi”.

Ogólnie – dużo literówek, interpunkcja ździebko leży.

7/10


Dodatkowe punkty:
Nie tym razem.
0/2

Podsumowanie:
44 punkty daje wynik dostateczny. Jakieś umiejętności posiadasz, ale trzeba je rozwinąć. Więcej opisów, więcej realizmu, poprawić kreację postaci, popracować odrobinę nad fabułą i będzie dobrze. Co do poprawności – nic nie zrobisz, trzeba przeglądać tekst przed publikacją. Albo wynająć jakiegoś znajomego, który dobrze zna zasady interpunkcji, aby robił to za ciebie. Życzę powodzenia.

9 komentarzy:

  1. Dziękuję za ocenę, pisząc o ludziach młodszych ode mnie, chciałam, by byli trochę niedojrzałe, ale chyba rzeczywiście przesadziłam :)
    Popracuję nad tym, na co radzisz zwrócić uwagę i jeszcze raz bardzo dziękuję :)
    Ach, i tak gwoli wyjaśnienia - impreza o której piszesz, to jeszcze nie impreza u Malkin, młodzież po prostu wyszła na miasto się zabawić :)
    Pozdrawiam,
    Aprilias

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, i taki mały drobiazg - 44 puntky wg. kryteriów dają ocenę dostateczną, może to drobiazg, ale poczułabym się podbudowana ;D
      A.

      Usuń
    2. Ojoj, poważnie? Ach, umknął mi ten szczegół.
      Nad wszystkim można popracować. Nikt nie jest idealny i ja też mam problemy, głównie z przecineczkami, wiadomo. Mało to-to, niby jasne zasady, a i tak umyka.
      Życzę powodzenia z pisaniem, pozdrawiam, xoxo.

      Usuń
  2. Nie wiedziałam, gdzie odpowiedzieć Pollali żeby jak najszybciej przeczytała, więc mam nadzieję, że tutaj zobaczy. E-mail, który podałaś jest dobry, ale niestety nic na niego nie przyszło. Mogłam też, przyznaję się, potraktować to jako spam, nie otwierać i wyrzucić. Czy mogłabyś przesłać mi jeszcze raz?
    Podaję e-mail ponownie: kliva-net@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeszukałam kosz i znalazłam. Ha, wiedziałam, że gdzieś musi być nieotwarte;)
      Odpowiedź masz na e-mailu.
      Przepraszam za komentarze niedotyczące oceny.

      Usuń
  3. Jestem pierwsza u Ciebie w kolejce i właśnie zaczęłam się poważnie obawiać, że zmiażdżysz mnie i wdepczesz w błoto. Muszę przypominać sobie, że zgłosiłam się po konstruktywną krytykę, aby nie uciec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Betonowe-Lasy jak mniemam? Och, nie przejmuj się. Wcale nie jestem taka straszna i nie opieprzam wszystkich naokoło :)

      Usuń
    2. Trzymam Cię za słowo. xD Chociaż obawiam się, że mogę Cię sprowokować tym moim opowiadankiem :D

      Usuń
  4. Tak, dalej jestem chętna do oceny. Pozdrawiam.
    http://noise-pollution.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.