035# Ocena bloga godzina-potepionych


Oceniająca: N.
Oceniany blog: godzina-potepionych
Autorka: MissBloody



Pierwsze wrażenie:


"Godzina-potepionych" - intrygujący i łatwy do zapamiętania adres. Z początku przywodzi mi na myśl jakiś horror - spacerujące torsy zwłok rozwlekające krew swych ofiar. Ale moment. W zgłoszeniu było "o wampirach". No, dobra. To horror z wampirami.

Napis na belce: "Jesteś tym białym krukiem niosącym czarną śmierć", zmusza do rozmyślań. Od razu wnioskuję, że oksymoron "biały kruk" symbolizować będzie dobro, a dalsze słowa - dobro zamknięte w złej postaci. Na nagłówku widzę wampira, co utwierdza w przekonaniu, że w zgłoszeniu nie kłamałaś. Szkoda tylko, że zdanie na belce nie jest zamknięte w cudzysłowiu - bo to cytat, prawda?
Ogół bloga zachęca. Ciemna tonacja idealnie zgrywająca się z obrazkiem na nagłówku. A właśnie, nagłówek. Przyglądam się postaci i widzę znajomy wzrok - czyżby Pattinson? O nie, kolejna próba pisania fanfiction ze "Zmierzchu"? Ja, ateistka klękam i składam dłonie w modlitwie, by nie było to kolejne opowiadanie, niszczące ideę wampiryzmu. Czy "Bóg" wysłucha moich próśb?
8/10

Grafika:


Mamy wampira, cmentarz, kościół i niespokojne ptactwo. "Proszę ich posłuchać! To dzieci nocy. Tak słodko brzmi ich muzyka." - sensowny cytat. Nie witają mnie same czernie, czy czerwienie, które mają w zwyczaju pojawiać się jako główny motyw na takich blogach. Wręcz przeciwnie - brązy, sepia. I tylko wspomniany wampir zawiera elementy czerwonej krwi i oczu. Bardzo dobrze, nie ma przesady, choć widać, że minimalistyczny też nie jest. Główna czcionka jest jasna, ale nie kontrastuje zbyt mocno z tłem, dzięki czemu tekst jest przejrzysty, a kolejne wersy nie kują w oczy. Jeśli chodzi o wyrównanie, to, moim zdaniem, blog powinien być wyjustowany - wyglądałby, po prostu, lepiej, ale to już pozostawiam do decyzji autorki.

9/10

Treść:


a.) Fabuła:
Cały czas czytamy tłumaczenia. Czego wampiry nie mogą, co potrafią. Dobrze, ale powinno to być wplecione w akcję, a nie przedstawione jako suche informacje jedna za drugą. Póki co, najwięcej działo się w rozdziale pierwszym, a dalej perypetie młodego wampira - i, mimo że postawiłaś na owe objaśnienia, nie wyjawiłaś powodu działania Lucasa. Jaki cel obrał, przemieniając Davona w przeklętą istotę? Czym się kierował i czy tylko faktem posiadania podwładnego? Dlaczego Davon tak łatwo daje sobie wmówić tą ideologię? Przecież żyje we współczesnym świecie, nie wie, co to sekta albo urojenia innych ludzi? (Czyżby nie oglądał "Ukrytej Prawdy"?) Porównując do mnie samej: gdyby ktoś mnie porwał, powiedział, że nie żyję i jestem, jak on, wampirem, jaka byłaby moja reakcja? "O, jakiś oszołom z syndromem Renfielda". Nawet jeśli bym uwierzyła, to na pewno tak szybko szok by mi nie przeszedł. A, i najważniejsze. Ja jestem młoda, a bohater już dorosły. Wielokrotnie to wszystkim powtarzam i dalej powtarzać będę: dorośli to nie nastolatki. Inaczej reagują. 
"-Wampiry nie istnieją – powiedziałem powoli, akcentując każde słowo – To tylko legendy. Nie wiem, za kogo mnie uważasz, ale jestem prawnikiem. Potrzebuję dowodów. Poza tym, jeśli coś mi się stanie, ludzie na pewno będą mnie szukać, a co za tym idzie, znajdą również ciebie. Zgnijesz w więzieniu, a potem będziesz smażyć się w piekle!" - ten tekst mnie wręcz powalił. Rozumuję go jako "bój się mnie, bo jestem prawnikiem i mogę ci kodeksem w łeb strzelić". Tak samo motyw ratunku. Co to, zbuntowana nastolatka? Bo, z tego, co wiem, to kobiety wierzą, że przyjdzie po nich rycerz na białym rumaku. Faceci nie: oni biorą sprawy w swoje ręce i wykorzystują buty czy kolano do instynktownych celów. Chyba, że mamy lalusia, który umiera na widok rysy na samochodzie. Tyle, że wtedy trzeba zaznaczyć, jak kuli się w sobie ze strachu przed dotykiem Lucasa.  Albo człowiek twardo stąpa po ziemi, albo się jej boi; albo wierzy we wszystko, albo wszystkiego się wypiera. A jak już rozwinęłam wątek nierealności, to warto też wspomnieć o Vanessie. Mało, że przewidywalne, jak większość amerykańskich filmów, to jeszcze żałosne. "Naprawdę, to twoja żona?", nie, pies, do cholery. A i tak rozwalił mnie motyw zdrady: "Zdradziłaś mnie, ty suko, ale i tak cię uratuję przed tym krwiożerczym wampirem". I co, tak szybko uwierzył temu samemu człowiekowi, co przed momentem opowiadał mu o świecie wampirów? Ha, ha, śmieszne.
"Jako prawnik byłem zmuszony oglądać najokrutniejsze morderstwa [...]" kolejny moment do śmiechu. Od kiedy, przepraszam, prawnik ogląda morderstwa? Chyba, że w telewizji. Kłóciłabym się nawet, jeśli pisałabyś o patologu - bo, co, jak co, ale on ogląda SKUTKI morderstw, a nie same w sobie morderstwa. Więc co chciałaś przekazać? Co nasz kochany Davon doświadczył? Bo morderstwa oglądać mogą tylko jego świadkowie, chyba, że mnie oświecisz. Chętnie posłucham.
Tak. I najlepsze jest to, że to tyle, jeśli chodzi o fabułę. Ach, tak wiele się działo... Miało być poważnie, a łzy ze śmiechu wylewam. No cóż.
2/5
b.) Styl:
Talentu ci nie mogę odmówić, bo co, jak co, ale pisać potrafisz. Umiesz przedstawić wybrane sytuacje tak, jak chcesz by czytelnicy je sobie wyobrażali, wzbogacając opisy o powiedzenia, frazeologizmy, masz rozbudowane słownictwo. Brakuje mi tylko jakichś wymyślniejszych wyrażeń, niż "dach czarny jak smoła". Nie żądam homerowskich porównań, ale jesteś osobą piszącą na poziomie, a zawsze lepiej starać się awansować, aniżeli stać w, choć dobrym, to i tak tym samym, miejscu.
5/5
c.) Dialogi:
Dialogi są, wydaje mi się, naturalne, choć w czwartej części (podczas sceny o zdradzie Vanessy) zdawały się być trochę naciągane i pisane na szybko "byle by dojść do tego kluczowego momentu". Brakowało mi wtedy tej naturalnej kłótni i wyciągania informacji. Ale ogółem są dobre, nawet bardzo. W większości z nich można łatwo odnaleźć uczucia - od razu, bez czytania dopisku, wiemy, kiedy bohater używa ironii, jest wściekły czy zdziwiony. Pod tym względem spotykasz się z aprobatą. Jednak w większości przypadkach  po myślniku nie stawiasz spacji. Nie wiem, czy to roztargnienie, czy brak wiedzy, ale powinna się ona tam znaleźć (nie odejmuję punktów, bo od tego jest punkt "Poprawność").
5/5
d.) Kreacja świata przedstawionego:
Czasy współczesne, Ameryka (co pozwoliłam sobie wywnioskować, choć nie wiem, na ile jest to prawdą). Mamy żonatego mężczyznę wyjeżdżającego po kłótni z kochaną za miasto i ten pewien schemat bocznych uliczek. Aż dziw brał by mnie, gdyby coś mu się nie stało. Więc dalej: atak wampira, śmierć i zmartwychwstanie bohatera. "Jestem twoim ojcem, Davon". I na tym się kończy. Tatulek opowiada swemu nowo narodzonemu synowi, jaka to jest jego aktualna pozycja we wszechświecie. Zaprowadza do domu i na tym kończymy. Póki co, to nic oryginalnego.
3/5
e.) Bohaterowie:
Aż pozwoliłam sobie wejść w odpowiednią zakładkę, bo mamy tylu oryginalnych bohaterów (zdanie przesycone ironią). Oczywiście na pierwszy ogień idzie Davon: zbyt przyziemny, wszystko można mu łatwo wcisnąć. Już rozprawiałam nad nim wcześniej, więc bezsensownym jest się powtarzać. Jego żona, Vanessa: pojawiła się tylko po to, aby być i stworzyć jakiś tam wątek. Jej ból tak do mnie przemówił, że chyba zostanie moim autorytetem. Jak na mój gust to jedna z postaci, bez której opowiadanie mogło by być lepsze, bo sama sytuacja, w jakiej się pojawiła była tak realistyczna, że aż uwierzyłam - kolejny sarkazm do kolekcji. Lucas, bez którego Davon nie poznałby wampirzego świata. Jakby nie patrzeć, to główna przyczyna zawalenia się świata bohatera - co mogę wywnioskować, jego przyszły nemezis. Pojawiają się jeszcze dwie postacie, pełniące funkcję zapchajdziur, by Lucas nie był taki samotny. Tutaj również brak oryginalności, czy wykazania jakichkolwiek odrębnych cech, wyróżniających daną postać i nadających jej własnego charakteru. 
3/5
f.) Opisy miejsc, sytuacji, uczuć:
Opisy miejsc... Aż się zaśmiałam, gdyż jedynym statycznym miejscem był dom Lucasa, aż dziwnie podobnego umiejscowieniem do Zmierzchowego domu Cullenów. W życiu nie przyszłoby mi do głowy oryginalniejsze miejsce od ciemnego lasu. Kolejny schemat. Opis posiadłości jest tak dobry, że aż załamuję głowę - wychodzą na wierzch następne Zmierzchowate idee. Dlaczego wszystkie wampiry muszą być przystojne i wywołujące respekt wśród sąsiadów - naprawdę nie mogą siedzieć cicho i nie ujawniać się? Ale dobra, to zły podpunkt do prawienia nad logiką współczesnego wampiryzmu. Opisy są dobre. Potrafisz oddać frustrację Davona, wygląd postaci, co można również przeczytać po raz wtóry w zakładce "Bohaterowie" na twoim blogu. Ale o tym za chwilę.
5/5
23/30

Poprawność:


Rozdział 1:

"Niespodziewanie odrzuciło mnie do tyłu." - czy przy gwałtownym hamowaniu nie powinno odrzucać do przodu?
"Skoro tak, to w co uderzyłem?"
"Gdy wreszcie zebrałem się w sobie i miałem wracać do samochodu, gdy ujrzałem coś ciemnego." - powtórzenie i zatracony sens.
"Zamiast jednak wzbić się w górę, opadłem na dół."

Rozdział 2:

"-[spacja]Wybierasz się gdzieś?" - po myślniku w dialogach zawsze stawia się spację.

Rozdział 3:

"Spojrzałem na jego spokojną, niewyrażającą żadnych emocji, twarz i czekałem na pierwszy ruch, ruch przeciwnika." - wydaje mi się, że powinien być tu przecinek, jeśli traktować "niewyrażającą żadnych emocji" jako wtrącenie.

Rozdział 4:

"Próbowała się tłumaczyć, co znaczy, że nie miała czystych sumieni." - sumienie jest tylko jedno, nie można mieć ich w liczbie mnogiej.
"Czując się jak w horrorze, podszedłem do niej, by sprawdzić jak bardzo przerażającą zawartość mi przedstawi."
"[...] odrzekł, jakby torturowanie ludzi było najlepszą rozrywką dla znudzonych życiem osób." - zjadłaś kropkę.
"Wyglądała na kobietę po czterdziestce, a tak naprawdę nie miała nawet trzydziestki." - może i nie jakieś tam wielkie powtórzenie, ale ładniej wyglądałoby w formie liczebnika "[...] nie miała nawet trzydziestu lat."
"Gdy schodziłem po stromych stopniach, postanowiłem dowiedzieć się czegoś, co być może w najbliższej przyszłości pomogłoby mi uciec jak najdalej od tego psychopaty."
"-Jak się tu znalazłaś? – spytałem, oczekując niekoniecznie szczegółowej odpowiedzi."
 9/10


Dodatki:
Od początku oceny na to czekałam. Tylko weszłam na bloga, a tu multum zakładek do oceny. Mniam.
Zacznijmy od ogółu. Najważniejsze rzeczy są: o autorce, opowiadaniu, spis treści, spamownik i linki. I na tym normalni blogowicze kończą, dodając ewentualnie zakładkę o bohaterach. Ale nie ty. 
"Bohaterowie" - miałam nadzieję, że nie znajdę zdjęć bohaterów, co niektórzy mają w zwyczaju. Na szczęście się nie zawiodłam. A przynajmniej nie na tym. Cytaty? Tylko tyle? Większy sens by to miało, gdyby każdy cytat miał rozwinięcie, jak w charakterystyce postaci, a nie tylko suchy tekst żywcem zaciągnięty z opowiadania, co i tak już czytałam. Zazwyczaj taka zakładka ma na celu rozpisanie się na temat bohatera, czego nie znalazło się w tekście, albo nie było jasno przedstawione.
"Powiadamiani o NN" - dobra, do tego się nie przyczepię, bo być może przydatne, choć nie rozumiem, dlaczego czytelnicy nie mogą kliknąć funkcji "Obserwuj". Nie ogarniam, jak dla mnie zbędne, ale jeżeli tobie to pomaga, to okey.
"Tagi" - o tak, wiem, co to jest, choć znam to pod nazwą "Liebster Blog Award". Dla mnie osobiście, cała ta nominacja jest bez sensu, bo możesz ją dostać od każdego, niekonieczne zgodnie z zasadami. Ale tu również się nie przyczepiam. Skoro są osoby, które to jara, to trudno, już nie mnie to oceniać.
"Pytania" - a to już całkowicie logiki pozbawione. Po co ci to, skoro nikt nie korzysta? Jedna osoba pytająca o rzecz w ogóle niezwiązaną z tym blogiem się nie liczy. Przecież ci, którzy chcą o coś spytać, robią to pod najnowszym postem. A u ciebie, gdzie najróżniejszych zakładek nie brak, mogą to robić pod konkretnym tytułem. Niepotrzebnie zapełnia menu.
"Konkurs" - że co, proszę? Z rozwartymi ustami wpatruję się w treść. Żartujesz sobie? Nie, proszę, powiedz, że żartujesz. Jak można popaść aż tak w samouwielbienie, by urządzać konkursy na temat własnej twórczości?! O, "Boże"... Z kim ja mam w ogóle do czynienia? Z 11-letnim dzieckiem, któremu starsza siostra pomaga pisać posty? A może z, tak zwanym, pokemonem? Czy w komentarzach pod tą oceną zjedziesz mnie z góry na dół i nie zgodzisz się z krytyką? Nie mam ochoty nawet wiedzieć, czym się kierowałaś, tworząc ten "konkurs" i nagrody do niego. Bo, póki nie przeczytałam, co można wygrać, uważałam to jeszcze za nieodbiegające od jakiejś normy. Z początku myślałam, że jakieś nagrody rzeczowe, które wyślesz pocztą, ale czytam dalej i... Serio? 3 puste komentarze nabijające statystyki? I blogowicze naprawdę biorą w tym udział? Moja wiara w ludzi właśnie się zawaliła.
A jak już wspomniałam o statystyce, to czytelników masz dużo. Nie dziwię się. W końcu temat wampirów jest dalej aktualny.
2/5

Dodatkowe/ujemne punkty:

Chciałabym, ale nie mam za co.
0/5

Podsumowanie:

Powiem tak. Z początku ucieszyłam się z twojego zgłoszenia. "O wampirach". Myślałam, że ktoś w końcu odbiegnie od normy i stworzy z nich krwiożercze istoty, a nie błyszczące brokatem gołe torsy. Żywiłam też nadzieję, że pozbędziesz się niektórych mitów o tych stworzeniach, ale tu również się zawiodłam. Jeden wielki schemat okraszony ładnym, zachęcającym wszystkie fanki "Zmierzchu" i innych komercyjnych filmów, szablonem. Nadzieje były, ale się rozmyły. Szkoda, bo potencjał masz.
Uzyskałaś 51 punktów na 70 możliwych, co daje ci ocenę dobrą. Gratuluję.


Czy mogłabym prosić osoby za to odpowiedzialne do regularnej aktualizacji kolejki?

1 komentarz:

  1. 1.Mi tam nie przypomina Pattinsona, a opowiadanie w żadnym wypadku nie jest na podstawie Zmierzchu. Zdjęcie znalazłam w google grafice i nie wydaje mi się, żeby miało coś wspólnego z sagą.
    2.Celu nie wyjawię od razu. Wszystko okaże się w dalszych rozdziałach.
    3.Nie rozumiem, dlaczego z powodu konkursu od razu bierzesz mnie za pokemona. W końcu to Twój sposób postrzegania świata. Nie czepiam się.

    Dziękuję za szczerą krytykę i wypis błędów.

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.