140# Ocena bloga teoria-wiecznosci

Cześć wszystkim. Jest to moja pierwsza ocena na KDO, więc trochę się stresuję. Jeśli ktoś ma jakieś uwagi dotyczące mojego pisania, proszę mnie śmiało o tym informować. Wezmę wszystko na klatę i spróbuję się poprawić. Mam jednak nadzieję, że się podoba.

Oceniająca: MariXa M.
Autorka: Nidabe




Wstęp:
Tytuł bloga nie jest zbyt wymyślny, mimo to szczerze mnie zaintrygował. Na dodatek, kiedy powitał mnie piękny nagłówek ze skulonym aniołem, po prostu się zachwyciłam. Natomiast biorąc pod uwagę cały szablon, to uważam, że jest troszeczkę za ciemny. Przydałyby się tu pewne rozjaśnienia, lecz to drobnostka.
Podobają mi się nazwy, jakie nadałaś podstronom. Podkreśla to Twoją oryginalność i pomysłowość, za co masz u mnie kolejny plus. Lecz mam też pewne zastrzeżenia. Nachodzące na siebie miano zakładki "Opiekunka Demonów" odbiera wszelki urok i estetykę całemu menu. Podobnie opis pod nim – zbyt duże odstępy między niektórymi słowami wyglądają brzydko i niechlujnie. A szkoda, bo jego treść jest bardzo ładnie skomponowana, tworzy klimat tajemniczości, co naprawdę bardzo lubię.
8/10

Treść:
Prolog
"powrót homeostazy nie wydawał się bliski (...). Powrót wyprawą w nieznane." – Powtórzenie.
"Ciemny wzrok zniknął za bladymi powiekami." – Jest to błąd logiczny, ponieważ wzrok nie może znikać. Nie wiem, co przez to miałaś na myśli, ale mogłaś to ująć jakoś inaczej.
Jestem zachwycona Twoim prologiem. Naprawdę piękne opisy, urozmaicone w metafory, epitety i różne inne środki. Spodobały mi się szczególnie sprzeczności, tworzące zarazem harmonię i zgodność, opisane jako norma tego świata. Nic dodać, nic ująć.

Rozdział I
"Właśnie dlatego, już od czasów przedpiśmiennych" – Niepotrzebny przecinek.
"Wartym wiary uznawano jedynie to, co można policzyć lub dotknąć." – Powinno być "warte".
"jednak z piekielnym obłędem w twarzach" – Prawidłowe wyrażenie przyimkowe to "na twarzach".
"Ich rozmiary były przytłaczające (...). Zjawy były przeraźliwie realistyczne (...) odpychane były daleko w morze" – Powtórki.
"często zagubieni zabijali do najbliższego portu, nie będąc nawet pewnymi, w jakim są kraju" – Nie można "zabijać do portu", tylko "dobijać do portu". Dalej, błąd językowy – pisze się "będąc pewni". I zabrakło przecinka.
"Podczas swojej nieskładnej opowieści zamaszyście gestykulował (...). Wszyscy wsłuchiwali się w jego opowieść" – Powtórzenie.
"- Zewsząd chciały nas pożreć swoimi mokrymi kłami!... -€“ krzyknął nagle, a jego oczy zabłysły strachem." – Wielokropek po wykrzykniku jest jak najbardziej zbędny.
" Przerażeni młodzi trwali przytuleni naprzeciwko drzwi (...) w jego błękitnych oczach trwało zagubienie." – Powtóreczka.
"Jednak, właśnie kiedy już przygotowywano się" – Brak przecinka.
"powolnego kończenia pierwszego dnia zabawy (...) tradycyjny tok zabawy przerwany został przez przerażonego marynarza." – Dwa razy użyłaś słowo "zabawa".
Umiejętnie i bardzo ciekawie wprowadzasz w nowy świat. Profesjonalne opisy barwią go we właściwe mu cechy, co naprawdę mnie urzekło. Wszystko to jest ubrane w piękne słowa. Sprawia, że to, co czytamy fascynuje nas, a zarazem uświadamia o przerażających zjawiskach, jakie mogą czyhać na bohaterów opowiadania.
Udało Ci się przez cały czas utrzymywać klimat tajemniczości, grozy i niepokoju. Nawet zakończyłaś w momencie napięcia, tym samym zachęcając do odwiedzenia kolejnego rozdziału. I za to muszę cię pochwalić. 

Rozdział II
"Grzesiek wraz z trzydziestoletnim sąsiadem, Antem, doskonalił sztukę wyrabiania miejscowych ciemnych win i miodu" – Brak przecinków.
"Zapewne to radosne wydarzenie pozostałoby w pamięci obecnych jedynie jako egzotyczne i ciekawe (...) przez co starannie zaplanowana uroczystość stałą się jedynie tłem dla paradoksalnej wizyty." – Powtórka. Błąd w pisowni "stała się".
"gdzie nie pływało się wedle tradycji, czasem usprawiedliwionej większą liczbą zatonięć czy silnych zmian wiatru." – Po przysłówku "czasem" poprawnie piszemy "usprawiedliwianej", nie "usprawiedliwionej".
"Chiazmowie nie mieli zamiaru w jakikolwiek sposób sprzeciwiać się miejscowym przesądom, więc podarunek stał się częścią pokładu. Uspokoili tym miejscowych rybaków, którzy widując przybyszów co dzień zapałali do nich sympatią." – Powtórzenie.
"delikatne, choć trochę przyduże, ciało przebiegło przez ulicę w stronę małego portu." – Niepotrzebny przecinek.
"Mimo częstych wycieczek, ciągle nie czuła się pewnie, wchodząc na jacht. Pogwizd (...) wzbudzał w niej ciepłe uczucia." – Lepiej jest napisać "wciąż nie czuła się". Przysłówka "ciągle" raczej nie używamy w połączeniu z partykułą "nie" odnoszącą się do czasownika. Natomiast słowa "czuła się" i "uczucia" są bardzo podobne, więc w twoim przypadku uznaje się je za powtórzenia. Jeśli chodzi o interpunkcję – zabrakło przecinka przed "wchodząc".
"Za jego plecami znajdowały się dwie sypialnie, wyposażone właściwie jedynie w wąskie łóżka." – Niepotrzebnie dodałaś słowo "właściwie".
"wyruszała wraz z nim wczesnym rankiem, chętna do pracy." – Zapomniałaś o przecinku.
"Doceniał jej obecność, jednak w sprawach technicznych radził sobie zdecydowanie lepiej (...) Dawno niestrzyżone, brązowe kosmyki wpadały mu do oczu pod wpływem tańczącego z nimi podmuchu, jednak Grzesiek zdawał się tego nie zauważać." – Powtórka.
"Dlatego już po chwili zrezygnowali z pracy silnika na rzecz siły żagla. Chwilę zajęło im ustawienie się pod odpowiednim kątem, wiatr zdawał się nadzwyczaj kapryśny." – Zwróć uwagę na liczbę pojedynczą rzeczownika "żagiel". Nie możesz potem pisać "zajęło im ustawienie się", jakby to wciąż tyczyło się Grześka i Nadii. 
"Kluczyli między wyspami, nie mając konkretnie obranego celu. Grzesiek zerkał na mapę, by kierować się w odpowiednim kierunku oraz wiedzieć później, jak oznaczyć teren pobrania obiektów." – Wyrazy "kierować się" i "kierunek" są niemal takie same, dlatego uznaje się je za powtórzenie. Zresztą już o tym wspominałam wcześniej. A poza tym chcę ci też pokazać błąd logiczny, jaki się w tym fragmencie pojawił. Najpierw piszesz, że podróżowali bez określonego celu, a już w drugim zdaniu pojawiła się wzmianka o tym, iż jednak płynęli w jakąś konkretną stronę. A więc te dwie informacje wykluczają siebie nawzajem, nie sądzisz?
"Fale były wręcz niewyczuwalne, poddawały się Pogwizdowi, opływając go łagodnie." – Fale nie mogą opływać statek, ale na odwrót.
"Jeszcze zanim wpłynęli między wyspy, wody wypełniły się czernią. Wszystkie krążące wcześniej wokół statku żyjątka odpłynęły." – Powtórzenie.
"Pchał go zadziwiająco szybko w bliżej nieokreślonym kierunku. (...) Jacht zmierzał w kierunku niewielkiej wyspy, wcale nie zwalniając." – Znów powtórka.
"Jednak toń przesuwała go z ogromną prędkością, mimo jego bezskutecznych starań." – Już sam spójnik "mimo" podkreślił, jak bezcelowe okazały się jego działania, więc dodanie jeszcze określenia "bezskuteczne" było w ogóle niepotrzebne. 
"Mężczyzna był sfrustrowany. Nie był w stanie nic zrobić." – Dwukrotnie użyłaś czasownika "być".
Zakończyłaś w bardzo ciekawym momencie, kiedy pojawiła się okazja spotkania tych dwojga z tajemniczymi istotami. Szczerze powiedziawszy, i mnie zainteresowałaś ów historią. Nie mogę się doczekać jej dalszego ciągu. 
Na razie nie mam wyrobionego zdania o Nadii i Grześku. Aczkolwiek zdziwiło mnie połączenie tych imion. Grzegorz to pospolite imię w Polsce, na dodatek jedno z najstarszych, a Nadia... cóż, niedawno zaczęto używać go w naszym kraju. Należy raczej do nowoczesnych imion. Daje to więc całkiem zabawny efekt. 

Rozdział III
"Gdzie ona była? Nie wiedział, lecz odczuwał niepokój. (...) Wiedział, gdzie jest. Rozpoznawał to miejsce." – Powtórka czasownika.
"Odczuł, jak niewiele jego wewnętrzne rozdarcie między niepokojem a rozpaczą znaczy dla okolicy, którą przecież pokochali." – Brak przecinka.
"Przecież to oczywiste, powinien sprawdzićczy nie zaprowadzono jej do tutejszego szpitala." – Zapomniałaś o przecinku.
"Postawiła filiżankę na ladzie, a jej poszarpana zmarszczkami twarz miała nie tyle pytający, co pretensjonalny wyraz." – Zamiast "poszarpana zmarszczkami twarz" lepiej brzmiałoby "pokryta zmarszczkami twarz".
"Oszołomiła go ta lekkość, beztroska osoby, która może miała za chwile przekazać muw jak złym stanie jest Nadia." – Piszemy "za chwilę" przez "-ę". Zabrakło przecinka.
"Poczuł, jak traci równowagę." – Brak przecinka.
"Mówiła coś, lecz do jego uszu dolatywał jedynie szum. (...) Właściwie był już przygotowany na ujrzenie żony nawet w najgorszym stanie, lecz bezpiecznej w szpitalnym łóżku." – Powtórzenie spójnika.
"Był więcej niż pewny, że statek został uszkodzony (...) Wskoczył na statek." – Dwa razy użyłaś słowo "statek".
"No właśnie, nawet do końca nie wiedział, czego." – Po "nie wiedział trzeba postawić przecinek.
Cóż, w tej części opowiadania nie ujawniłaś, co się tak na prawdę stało poza tym, że Nadia zaginęła. Nadal też nie wykazałaś żadnych istotnych cech charakteru bohaterów prócz tego, iż Grzegorz bardzo kochał swoją żonę, a oboje stanowili zgrany duet naukowowców. Dlatego też nie będę ich jeszcze oceniać.

Rozdział IV
"Był naukowcem. (...) Kilka razy był o krok od wybiegnięcia z domu (...) Przecież już tam był. Nie dowiedział się niczego." – Powtórki.
"całkiem nieźle komponowały się ze specyficznym, nieprzyjemnym zapachem unoszącym się wokół mężczyzny." – Brak przecinka.
"Doprowadził się do ruiny, fizycznie sięgnął dna, a duchowo nie radził sobie wiele lepiej." – Niepotrzebnie dodałaś określenie "wiele". Bez niego zdanie brzmi poprawnie.
"Jego mózg postanowił uruchomić choć cześć swojej maszynerii - tę odpowiedzialną za zwyczaje towarzyskie." – Wyraz "część" zawiera "ę".
"lecz wątłość jego głosu umknęła by uwadze tylko kompletnego ignoranta. Na pewno nie przeoczył by jej nikt." – Cząstkę "by" piszemy razem z osobowymi formami czasownika, nie oddzielnie.
"Jedyną z jej cech, która wydawała mu się w sytuacji, w której mogła się znaleźć bardzo przydatna, było zamiłowanie do gotowania." – Chyba nie sprawdziłaś tego zdania i efekt jest pozbawiony logiki. Poza tym powtórzyłaś zaimek "który".
"Nie była jednak w stanie ustalić, czy powodem tej choroby jest sam wypadek na morzu." – Brak przecinka.
"zaufać swoim, nikłymbo nikłym zdolnościom porozumiewania się z ludźmi." – W złym miejscu postawiłaś przecinek.
"Wszystko inne pokrywał kurz, świadczący o braku jakiegokolwiek zainteresowania lokatorów sprzątaniem" – Jeśli mieszkał tam wtedy tylko Grzesiek, który zaniedbał całe swoje mieszkanie, to nie możesz pisać "o braku zainteresowania lokatorów". Chodzi mi o użytą przez ciebie liczbę mnogą, podczas gdy powinnaś zastosować pojedynczą.
"lodówka jednak wymagała gruntowego czyszczenia. (...) Jego jednak akurat to odczucie nie dręczyło wcale." – Powtórka.
Urzekło mnie to, jak silnym uczuciem Grzegorz musi darzyć swoją małżonkę, Nadię. Większość facetów pewnie by tańczyła z radości, że ich żona w końcu zaginęła i mają problem z głowy... Tylko żartuję. Tak na poważnie, szkoda mi go. Zamierzali jedynie odbyć podróż w celach naukowych, a zakończyła się ona, być może, krzywdą albo nawet śmiercią Nadii. W każdym razie dochodzi do tego również niewiedza, a ona jest jeszcze gorsza. Nic dziwnego, iż zupełnie odciął się od świata. Dobrze, że jest przy nim jego siostra, bez której na pewno nie poradziłby sobie tak łatwo.

Rozdział V
"Zszarzała, pozbawiona swej szlachetnościbiel, definiowała świat" – Źle postawiony przecinek.
"Brzmienia przyjemnie rozpływały się do jej nerwach" – Użyłaś złego przyimka. Powinno być "rozpływały się w jej nerwach".
"W milczeniu poruszali ustami, równo i jednostajnie. Żaden, nawet najmniejszy mięsień ich ciała nie poruszał się w sposób niechciany" – Powtórka.
"Wtedy Nadia poczuła, jak drgania szeptów zaczęły przenikać jej ciało." – Brak przecinka.
"Upojona zapachem palonych kwiatów, wyciągała dłonieby dotknąć urojonych krzewów." – Zapomniałaś o przecinku przed "by".
Nic z tego rozdziału nie zrozumiałam. Wszystko szczelnie okryłaś tajemnicą. Zaczyna mi to powoli doskwierać, że nic nadal nie wiem, ale nie odbieraj tego jako zły znak. Nie lubię, jak w pierwszych rozdziałach już wszystko jest jasne. Wolę utrzymywanie czytelnika w napięciu. I za to masz mój szacunek. Zobaczymy, co będzie dalej.

Rozdział VI
"Jednocześnie nie mógł wykrzesać z siebie więcej niż odrobinę radości ani przyznać się przed sobą, jak bardzo nie chce zostać sam" – Brak przecinka.
"Grzesiek chwilowo nie należał do osób czujących potrzebę, by mówić o czymkolwiek, Anna – nie wiedziała, jak podejść do tego tematu." – Potrzebne są przecinki w dwóch miejscach.
"Krótkie spojrzenie na nich wystarczyłoby wiedział, że nie przynoszą mu upragnionych wieści" – Znów brak przecinka.
"- Był pan ostatnia osobą, która widziała panią Nadię" – "ostatnią".
"Wszystko znajdowało się tam, gdzie ustawił to wypływając z Nadią." – Niepotrzebny zaimek "to". Bez niego zdanie brzmi lepiej.
"Spojrzeli po sobie, nie wiedzącczy powinni ufać słowom tego człowieka." – Zabrakło przecinka.
"Musiał znaleźć inny sposób, by odnaleźć Nadię." – Ponownie przecinek.
"Przepełniało go przeświadczenie o konieczności czynu godne bohatera dramatu romantycznego" – "godnego".
"bez żadnych dalszych wyjaśnień ani określenia, do którego konkretnie miasta się wybierał, ruszył przed siebie." – Skoro wyruszył bez samochodu ani jachtu, to chyba wiadomo było, do którego miasta. Raczej tak dużego wyboru nie miał, by mógł do każdego udać się na piechotę. A poza tym oni też mieszkali w miasteczku, więc po co Anna miałaby się go pytać o takie rzeczy? Trochę to nielogiczne.
"Przekonany o racji swojego postępowania, choć sam nie wiedział jeszcze, co dokładnie zamierza "załatwiać". Zostawił Annę, obserwującą go z dezorientacją wymalowaną na twarzy. Nie wiedziała, czemu nie pobiegła za nim, po prostu czuła, że powinna pozwolić mu na orzeźwiający spacer." – Powtórzenie.
Nie zmieniaj tak gwałtownie w trakcie tekstu bohatera, według którego prowadzona jest narracja, bo to na prawdę dezorientuje czytelnika. Musisz wybrać, wokół jakiej postaci będzie toczyła się akcja i tylko jej myśli, uczucia, zamiary ujawniać. A jeśli już tak bardzo chcesz potem zmienić głównego bohatera, to oddziel te wydarzenia od poprzednich, np. poprzez zostawienie jednej pustej linijki, a w następnej zacząć od akapitu.
A więc, podsumowując ten rozdział, najwięcej błędów popełniłaś w zakresie interpunkcji. Choć nie oznacza to, że robisz bardzo dużo błędów, ponieważ tak nie jest. Zdarzają ci się jakieś pomyłki, ale to pewnie niedopatrzenie lub po prostu nie sprawdzasz tekstu przed opublikowaniem go. 

Rozdział VII
"Na skraju lasu rozciągającego się zaraz za skalistą plażą siedziało dwóch mężczyzn, wyglądających na góra dwadzieścia lat"." – Jeżeli kobieta leżała nieprzytomna, a na miejscu nie było nikogo więcej, to narracja nie może być prowadzona w sposób subiektywny, tylko z punktu narratora wszechwiedzącego, który opisuje metodą obiektywną. Chodzi mi o fragment "wyglądających na góra dwadzieścia lat". Więc nie możesz pisać tak, jakby jakiś uczestnik wydarzeń ich charakteryzował, ujawniał swoje myśli i poglądy na temat wieków mężczyzn, o których jest mowa. Piszesz wprost, jako bezpośredni narrator, np. "siedziało dwóch mężczyzn, mających po dwadzieścia lat". Bez żadnego owijania w bawełnę.
"jakby zapominając o warunkach koniecznych, by rytuały przejścia miały szansę odnieść pożądany skutek." - Brak przecinka.
"- Miała się, kurna, trzeci raz utopić?! – odpowiedział mu zirytowany towarzysz, niemal upuszczając kobietę." – Szczerze mówiąc, to ta wypowiedź trochę mnie rozśmieszyła. Przez cały czas pisałaś w sposób tajemniczy, używając ładnych, wyszukanych słów. To zdanie na tle twoich wcześniejszych opisów daje całkiem zabawny efekt.
I znowu przez kolejny rozdział utrzymujesz mnie w napięciu i niewiedzy. Do tych wszystkich pytań: co się stało z Nadią? gdzie ona jest? dlaczego to właśnie ona zaginęła, a nie Grzesiek? co miały oznaczać jej dziwne "wizje"? dołączyło jeszcze jedno pytanie – kim są ci mężczyźni? Mam nadzieję, że w końcu tego wszystkiego się dowiem.



Rozdział VIII

"Przyspieszał kroku, niepozwalając sobie jednak na bieg. (...) Zdawał się rozmyślać nad każdym następnie wypowiedzianym słowem, jednocześnie mówił jednak płynnie, niemal melodyjnie." – Powtórzenie.
"Skalne zwierzę leżało na płaskiej powierzchni z mordą ułożoną między szarymi łapami." – Słowo "morda" brzmi trochę wulgarnie, więc lepiej byłoby napisać w zdrobnieniu "mordka".
"Niewielkie, w porównaniu z całą rzeźbą, uszy, uważnie zbierały każdy szmer." – Przecinek w złym miejscu.
"Do tej pory była jednak przekonana, że przechodziła jedynie chwilowy kryzys i była właściwie pewna, iż nikt prócz niej tej zmiany nie zauważył (...) Teraz pozostało jej jedynie liczyć, że George posłuchał jej i przerwał końcowe rytuały słońca wystarczająco wcześnie." – Powtórki.
"pozbyć się ewentualnego ryzyka, na jakie mógł narazić ją ten nowy nabytek Wyspy." – Brak przecinka.
"Stał w miejscu, niepewny, co właściwie powinien zrobić. (...) Tkwił więc w miejscu, wpatrując się w przyniesioną przez siebie znad brzegu świeżynkę." – Powtórzenie.
"Przecież ideą ich przetrwania było żywienie się resztkami życia innych. Nijak nie można było pogodzić tych jego przekonań z realiami." – Znów powtórka.
Nareszcie ujawniłaś, kim są ci mężczyźni. Zdziwiło mnie, że to demony. Zdawali mi się po prostu niewinnymi ludźmi, którzy zastali ją nieprzytomną w morzu. A tu takie zaskoczenie. Moje początkowe wyobrażenia dotyczące ich wyglądu i charakteru zupełnie nie pasują do natury demona. Nawet teraz nie potrafię postrzegać ich w ten sposób.
Natomiast nie przypadła mi do gustu Primardialis, ponieważ wydaje mi się zimna, mściwa i cwana. Mam wrażenie, że coś ukrywa i za wszelką cenę chce chronić własnych przyjemności.

Rozdział IX
"popadła w obłęd, co właściwie było równoznaczne ze śmiercią. (...) Było pewnym, że o wszystkim pojedynkach i niesnaskach, wyprawach i każdym ruchu któregokolwiek demona wiedziała." – Powtórka. Nie piszemy "było pewnym", tylko  "było pewne".
"Jego noga zsunęła się na tyle zamaszyście, że musiał użyć drugiejby utrzymać równowagę." – Brak przecinka.
"- Zostawiamy ciałaby były bezpieczne lub by mieć kontrolę nad sytuacją w różnych miejscach" – Nie ma przecinka przed "by".
"To cię go kiedyś pozbawi go." – Zły szyk zdania. Zaimek "go" powinien być na końcu tak, jak ci pokazałam.
"Czasem zawsze trafi się jednak mniej pojętny uczeń." – To w końcu zawsze czy czasami? Musisz się zdecydować na jeden z tych przysłówków częstotliwości, bo one się nawzajem wykluczają, więc nie mogą występować w parze. Biorąc pod uwagę to, co pewnie miałaś na myśli w tym zdaniu, zaznaczyłam na czerwono "czasem".
"Nie był jednak w stanie określić, jak dokładnie miałoby działać ani jaki miałoby mieć cel." – Zabrakło przecinka.
"mężczyzna pracujący właśnie nad nadaniem mu odpowiedniego kształtu odsunął się na chwilęby z trochę większej odległości przyjrzeć się swojemu dokonaniu." – Brak przecinka.
"Tylko czemu sugerowała, że Cesare lub ktokolwiek inny planował jakiegoś rodzaju dywersję." – Jeśli piszesz zdanie w formie pytania, to kończ go znakiem zapytania. Tak samo tutaj – zamiast kropki, trzeba postawić pytajnik.
"Mieszkańcy Wyspy Wilków generalnie byli zadowoleni z warunków na niej panujących, a nawet jeśli było inaczej, to żadnego rodzaju przewrót nie za bardzo miał szanse je zmienić." – Powtórzenie czasownika.
"Ten niewielki ląd rządził się swoimi prawami od paru tysięcy lat, więc czemu nagle któryś z jego podopiecznych miałby żądać rewolucji." – Znowu na końcu pytania musi być pytajnik.
Cesare wydaje mi się inteligentną i bardzo odpowiedzialną osobą. Swoje obowiązki bierze na poważnie, za każdym razem stara się stawać na wysokości zadania. Aż do chwili, kiedy pojawił się dziwny, a może lepszym określeniem byłoby nadzwyczajny, przypadek Nadii. Z pewnością uratowanie jej życia nie przyniesie mu niczego dobrego, a mimo to poświęcił się dla niej. Szczerze go za to podziwiam. Mógł przecież doprowadzić jej przemianę do końca tak, jak to czynił z innymi ofiarami. Sama nie rozumiem, dlaczego tego nie zrobił. Być może wyjaśni się to w kolejnych rozdziałach.

Rozdział X
"Spojrzała na Primardialis, która siedziała ciągle tak samojak zawsze od kilkudziesięciu lat." – Brak przecinka.
"Zamiast wyprowadzić świeżynkę na zewnątrzby ujrzała światdo jakiego jest przyzwyczajona i trochę ją uspokoić, jak to w zwyczaju miał Cesare, demonica zaprowadziła ją w przeciwną stronę" – Zapomniałaś o przecinkach w dwóch miejscach.
"podczas gdy ona sama musiała dokładać wielu starań, by nie spaść w dół przepastnego korytarza, którego końca nie mogła dojrzeć. (...) Mierzyła ją dokładnie wzrokiem, wykorzystując brylantową salęby sprawdzić jej stan i etap przemiany." – Znów przecinki.
Po tym rozdziale już na pewno nie polubiłam Primardialis. Jest okropna i bezlitosna. A na dodatek ma jakieś czarne poczucie humoru (chodzi mi tutaj o jej słowa po przebudzeniu Nadii). Rozumiem, że taka jest natura demonów, ale ona i tak wydaje mi się nienormalna i nawiedzona. Nieprzewidywalna. Muszę też przyznać, że do jej charakteru świetnie pasuje ten straszny, upiorny wręcz wygląd tysiącletniej staruchy. Wszystko się więc zgadza.
Co do Nadii – mam dziwne przeczucie, że na koniec zamieniła się w jednego z nich, w demona. Bo w innym razie, dlaczego przeżyłaby przemianę?



Rozdział XI

"Gdy zauważyła, jak pewnie i zgrabnie brat się porusza, westchnęła tylko i wróciła do środka." – Brak przecinka przed "jak".
"Wpatrywał się w nią jeszcze chwilę, niezdolny do podjęcia decyzji, czy jej widok naprawa go bardziej złością, szczęściem, czy smutkiem." – Zabrakło trzech przecinków.
"Dziś wracał, by szukać nowej dawki nadziei i sił." – Przecinek przed "by".
"Monotonia cechująca miasto zaczęła mu się bardziej podobać. W końcu każda zmiana na niej, każdy nietypowy element powinien być doskonale widoczny." – Nie możesz użyć wyrażenia przyimkowego "na niej", który powinien odnosić się do "miasta". Prawidłowe określenie to "w mieście".
"By dotrzeć do tętniącego życiem o tej porze roku turystycznego centrum wyspy, musiał przejść przez bujny las." – Przecinek.
"Ubrana była w złotą suknię i złotą chustę, zakrywającą jej wszystkie włosy. (...) Oczy postaci były pozbawione tęczówek, wypełnione jedynie ciemną mgłą." – Powtórzenie czasownika "być".
Nie wierzę w takie zbiegi okoliczności, że Grzegorz nagle uświadomił sobie, gdzie może znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania, dotyczące zaginięcia żony. Ja na jego miejscu nie pomyślałabym nigdy, iż wskazówkę stanowiłaby, owszem, złota, ale i tak dość zwyczajna przyczepa. Przecież to w ogóle nie jest zgodne z logiką, nie ma żadnego związku na pierwszy rzut oka z tamtą sprawą, więc nie wiem, jak mógłby na to wpaść. Trochę to dziwne. Chyba że niespodziewanie doznał jakiegoś olśnienia, ale szczerze w to wątpię. 

Zreasumujmy całą treść. Na pierwszy ogień pójdą może... opisy. Ah, zakochałam się w nich! Piszesz tak, jakby ci to nie sprawiało żadnego trudu. Po prostu, ot tak układasz słowa w piękne, poetyczne zdania, i już. Naprawdę, pod tym względem cię podziwiam i troszeczkę zazdroszczę. Widać już na pierwszy rzut oka, że masz talent i potencjał. Bardzo, ale to bardzo rzadko udaje mi się spotkać blog z równie porządnymi opisami. Twoje opowiadanie było niezwykle miłą odmianą na tle pozostałych. 
Nie pojawiło się zbyt dużo dialogów w tekście, a jeśli już się znalazły, to nie mam do nich żadnych uwag. Prawidłowo je wprowadzałaś, dobierałaś odpowiedni sposób mówienia do charakterów utworu (np. Mettia okazała się okrutną, podłą staruchą i świetnie ujęłaś to w jej wypowiedziach). Nic dodać, nic ująć.
Szkoda, że tak mało ujawniłaś cech bohaterów. Ale jeśli już miałabym wybierać moją ulubioną postać, to chyba wyróżniłabym Cesare. Jak już wcześniej wspominałam, imponuje mi jego silne poczucie odpowiedzialności i dbałość o dokładne wypełnianie swoich obowiązków. Mimo to po raz pierwszy porzucił je dla uratowania czyjegoś życia, a tego również nie biorę za złe. Czasami po prostu trzeba tak postąpić. W jego przypadku nie został ten wyczyn jednoznacznie wyjaśniony, lecz myślę, że zrobił to w dobrych intencjach.
Grzegorz jest typem wiernego i upartego osobnika, co stanowi dla niego, jako mężczyzny, wielki plus ode mnie. Żal mi go, tyle musiał przejść. A to wszystko przez jedną podróż w celach przeprowadzenia eksperymentu. Praktycznie całe jego życie legło w gruzach i przeczuwam, że gdyby nie pojawienie się Anny, na pewno próbowałby odebrać sobie życie. Przecież jeszcze przed jej przyjazdem ledwo się trzymał i szybko tracił zainteresowanie całym światem. 
Myślę, że Nadia musi być niezwykle niezależną kobietą o silnej woli. I to dzięki temu udało się jej przeżyć. Nie mam pojęcia, co jeszcze się za tym kryje, ale na pewno posiada jakieś nadzwyczajne moce i talenty. Szkoda, że niezdążyłam się o tym przekonać.
Mettia zdrażniła mnie najbardziej swoją wyższością, patrzeniem na słabszych z góry, uważaniem się za nie wiadomo kogo. Jak mogła nazwać ludzi "bezużytecznymi istotami"?! To oni, demony, są pasożytami, nie śmiertelnicy. Bez nich dawno wymarłyby z głodu, przecież to ich główne źródło pożywienia. Więc kto komu jest bardziej potrzebny?
Pomysł na opowiadanie masz naprawdę dobry. Demony to rzadko występująca w utworach rasa, a jeśli już pojawią się, to zazwyczaj nie należą do głównych bohaterów. A więc trzeba cię pochwalić za oryginalność. Pod względem poprawności, twoja powieść nie jest idealna. Znalazły się pewne błędy, niespodziewane zmiany obiektu narracji, ale to zdarza się każdemu autorowi. Najważniejsze, by umieć je potem dostrzec i poprawić. Myślę, że po prostu nie sprawdzałaś całych rozdziałów przed publikowaniem ich i stąd te potknięcia w treści. 
63/70

Dodatkowe punkty: Przez kilka pierwszych rozdziałów tworzyłaś tajemniczy, niepewny, czasami nawet groźny nastrój. A napięcie utrzymywałaś przez cały czas, pojawiało się ono zwłaszcza na końcu każdej części opowiadania. Sprawiałaś, że wciąż czułam się nienasycona i zaintrygowana, wprost ciekawość mnie zżerała, co będzie dalej. I za to przyznam ci dodatkowe punkty.
1/2 

Podsumowanie: No, cóż. Nie wiem, co jeszcze o twoim potencjale mogłabym napisać. Już się tak zaczynam powtarzać, że chyba zostawię pochwały w spokoju. Dam ci natomiast kilka rad. Nie zmieniaj w trakcie treści obiektu narracji. A jeżeli ci na tym zależy, to oddziel te teksty tak, jak ci wcześniej wyjaśniłam. Druga sprawa – przed opublikowaniem rozdziału sprawdź go i ewentualnie popraw, gdy zajdzie taka potrzeba. W ten sposób zapobiegniesz tak poważnym błędom jak błędy logiczne. Ich czytelnik najbardziej nie lubi, ponieważ musi się wtedy sam domyślać sensu zdania, a niekiedy jest to trudne. Poświęcaj również więcej miejsca opisom uczuć, refleksji i poglądów bohaterów. Bo w twoim przypadku, mimo że napisałaś już tyle rozdziałów, to nadal niewiele wiem, zwłaszcza o głównych postaciach.
Zdobyłaś 72 punkty na 82 możliwe, co daje ci ocenę bardzo dobrą.
Mam nadzieję, że przydadzą ci się moje porady i weźmiesz je pod uwagę. Życzę również powodzenia w dalszym pisaniu i rozwijaniu swoich umiejętności.

2 komentarze:

  1. Witam, dziękuję za poświęcenie czasu ;)

    U mnie z akapitami wszystko jest w porządku i jak pytam innych - u nich również. To samo z nazwami zakładek i tekstem w nich. Wszystko wygląda dobrze. Jakiej przeglądarki używasz, jeśli można wiedzieć?

    Co do powtórzeń też nie mogę się zgodzić. Są one albo w wystarczającej odległości, albo zamierzone. Reszcie błędów przyjrzę się na spokojnie, jak będę miała więcej czasu.

    Nie zgodzę się również co do uwagi odnośnie narratora w rozdziale VII. Tak już mam, że nawet jeśli piszę trzecioosobówką, to traktuję to jako obserwatora nie do końca wszechwiedzącego. Zresztą, napisanie, że mieli po 20lat byłoby zupełnie niepoprawne ;)
    Morda to morda, wilki i psy mają mordy. Po co się rozdrabniać ;) W tym kontekście to słowo nie ma pejoratywnego wydźwięku.

    "Ten niewielki ląd rządził się swoimi prawami od paru tysięcy lat, więc czemu nagle któryś z jego podopiecznych miałby żądać rewolucji." - Znowu na końcu pytania musi być pytajnik. ~ tu też się nie zgodzę... Nie mamy tu do czynienia z pytaniem. Raczej wyrażeniem wątpliwości.

    Po tym rozdziale już na pewno nie polubiłam Mettia. ~ Mettii ;) Nie oceniajmy jej tak szybko, może gdzieś w tym ciemnym serduchu kryją się godziwe pobudki.

    STOP. Mettia i Primordialis to dwie różne postaci. Mettia jest demonicą. O młodym ciele. Primordialis to ta "starucha", która właściwie się nie porusza i rozkłada. Matka demonów. Myślałam, że ta rozdzielność była wystarczająco widoczna w tekście.

    Tekst był sprawdzany, betowany. I to czasem przez kilka osób. Dlatego do kolejnych błędów podchodzę sceptycznie i, jak już pisałam, przyjrzę im się w wolniejszej chwili.
    Błędy logiczne... no cóż, czy w świecie demonów obowiązuje ludzka logika? ;)

    Odpowiedź na większość pytań powinna, przynajmniej w jakiejś formie, pojawić się w XII rozdziale. O ile uda mi się go wreszcie napisać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze się przyznam, że nie wiem, co napisać. Ułożyłaś tak długi komentarz, wręcz imponujący swoją długością, a okazuje się, że niemal całość poświęciłaś na poprawienie mojej oceny. No, cóż... Nie wiem, jak to mam odebrać.
      Ja tylko wypisałam moje odczucia, kiedy czytałam twoje opowiadanie. Musisz się z tym liczyć w momencie, gdy zgłaszasz swojego bloga do ocenialni. Jedna osoba nie będzie patrzyła na to pod różnymi kątami, więc pisze tylko i wyłącznie o swoich wrażeniach. Nie wszyscy jednakowo mogą zopiniować twojego bloga. Ilu ludzi, tyle opini. Dlatego też poradziłam ci, byś nie zmieniała tak gwałtownie autora, gdyż w trakcie czytania po prostu się gubiłam.
      Co do Mettii i Primordialis - rzeczywiście, sprawiło mi problem rozróżnienie ich w tekście i musiałam kilka razy czytać jeden fragment. Ale mój błąd nie jest wynikiem mojego niedopatrzenia.
      Natomiast przechodząc do pozostałych błędów - myślę, że nikt nie jest idealny i zawsze mogą się znaleźć jakieś niezauważone błędy. Tak samo powtórzenia.
      Używam przeglądarki Google Chrom. Być może to jej wina, że akapity różniły się długością, więc w tej kwestii zwracam honor. ;)

      Jeśli w jakiejś kwestii Cię uraziłam, to przepraszam. Ja tylko pisałam swoje zdanie, co chyba znajdziesz w każdej ocenie na każdej ocenialni. :-)

      Życzę dużo weny i czasu. No i powodzenia w dalszym pisaniu. :)

      Usuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.