Tym razem wyjątkowo ocena została napisana przez dwie oceniające.
Oceniające: Deezee i Pollala
Oceniany blog: her-draco
Autorka: Princess Expecto
Wstęp
Rozdział 1.
Za nią stał Draco Malfoy wraz ze swoją dziewczyną Astorią Greengrass. [..] by chodzić już z następną dziewczyną. Powtórzenie
Ostatnio była zdolna tylko do tego, do płaczu. Wyzwalał on emocje, które kryła w swoim sercu. O wiele za długo. Chcesz mi wmówić, że Hermiona ryczała w kątach Hogwartu? HERMIONA? Dziewczyna, która usunęła swoim rodzicom pamięć, a później prawie rok spędziła na poszukiwaniu horkruksów oraz przeżyła wojnę?
Rozdział 9.
Gdy tylko uniosła wieczko, jej oczom ukazał się piękny naszyjnik z fiolką i grubym warkoczem z włosia z ogona jednorożca. Miło z jego strony, że oddał jej naszyjnik Hermiony, na pewno ją to pocieszy w tych trudnych chwilach. Poza tym jak już kreujesz Malfoya na romantycznego misia-przytulisia, to bądź konsekwetna! Raczej wątpię, żeby wrażliwy chłopak nagle postąpił tak nieczuło.
Jedynym wyjątkiem była Juliette Moore, która zamiast zasiadać przy jednym ze stołów, została poproszona osobiście przez dyrektora, by zająć miejsce na podwyższeniu, niedaleko mównicy. Oczywiście naczelna Mary Sue musi być przedstawiona całej szkole, bo jakże inaczej...
No dobra, powiem wprost: nie widzę sensu tej całej Juliette w Hogwarcie. Na którym roku miałaby być? Na pierwszym nie, na siódmym też nie, bo miałaby braki w wiedzy. Nie wierzę też, że w Hogwarcie uczono by czegoś innego – rozumiem, że w Beauxbatons były lekcje tańca, ale uczennice nie mogły skończyć na podstawowych umiejętnościach...
[Draco] - Twój skrzat będzie nas śledził na terenie Hogwartu. No shit, Sherlock! Przecież dopiero co Juliette mu o tym powiedziała, a teraz on to mówi, jakby to było największe zaskoczenie?
Rozdział 10.
Na początku rozdziału chłopcy plotą jak stare przekupy, widziałaś kiedyś, żeby faceci się tak zachowywali? No jasne, że też czasem porozmawiają i poplotkują, ale u nich wygląda to jednak inaczej niż u dziewczyn.
Uchyliła drzwi. Harry Potter wraz z Ronem Weasley’em siedzieli na jednym z łóżek(...). Prawdziwy Harry raczej nie użyłby takiego dosyć niegrzecznego zwrotu. I, tak, tyczy się to także Rona. Co tu robi ten apostrof? Przecież czytamy "łeslejem", a nie "łesleem".
Gdy jego przyjaciel, Blaise, wszedł do pokoju, udawał, że już dawno jest objęciach Morfeusza. Brak przecinka - często Ci się to zdarza, zwłaszcza przy zdaniach podrzędnie złożonych i przy imiesłowach.
Rozdział 11.
Gdy Ginny zobaczyła Moore, dosłownie odjęło jej mowę.
- Jesteś godną następczynią Mary Sue -wyszeptała z podziwem (wybacz, nie mogłam się powstrzymać).
Wtedy na śniadanie wszedł Ślizgon, o którego biła się połowa żeńskiej części Hogwartu. Naprawdę nie rozumiem, o co chodzi w tym kreowaniu Malfoya na naczelnego przystojniaka szkoły. Zawsze latała za nim tylko Pansy, a on pociągający jednak nie był - chorobliwie blada twarz, cienie pod oczami...
Rozdział 12.
- Przepraszam was. Idziecie do Salonu? – zapytał.
- Nie, Neville. Miałyśmy właśnie zamiar wspiąć się na górę, a potem zjechać po poręczy – zaśmiała się Ruda ironicznie. Ginny, wprost uwielbiam cię! Jesteś nową Mistrzynią Ciętej Riposty! Czemu "salon" ma być z wielkiej litery? Jeszcze jakbyś napisała "Pokój" jako skrót od Pokoju Wspólnego, to bym to zrozumiała. I...odhaczamy kolor włosów zapisany wielką literą.
Chłopak uśmiechnął się głupio. Wiewiórka nie winiła go za żadne idiotyczne zachowanie(...). No, cóż za łaskawa pani!
Przygotowany? – zapytała, swoim rozmarzonym głosem Luna.
Longbottom zgłupiał.
- Na co?
- Na zaklęcia, głupolu – zaśmiała się serdecznie.
Neville chciał zapaść się pod ziemię, a Ginny musiała odwrócić twarz, żeby nie roześmiać się razem z przyjaciółką. Chłopak był różowy na twarzy. Zdajesz sobie sprawę z tego, że Ginny i Luna są w tej chwili najzwyczajniej w świecie wredne? Akurat te dziewczyny zawsze były miłe dla Neville'a, pomagały mu i były jego przyjaciółkami. Ty o tym najwyraźniej zapomniałaś.
Chłopak już miał coś odwarknąć, gdy Flitwick chrząknął jednoznacznie. Wściekły wyszedł na środek sali i niemal krzyknął zaklęcie. Brzmi, jakby to Flitwick był wściekły, zmień szyk zdania. Krzyknął zaklęcie? Może raczej wykrzyczał?
Rozdział 14.
Jak pan zapewne wie, szkoła ma kłopoty finansowe. Aaaa, to dlatego prefekci naczelni mają osobne pokoje! Nauczyciele i dyrektorka liczą na becikowe, mogłam się domyślić.
William Moore (50 l.) odnalazł żonę i wraz z córką oraz teściami zamordował używając Zaklęcia Uśmiercającego. Na razie wygląda na to, że pan Moore razem z córką i teściami zamordowali kogoś. Może raczej:"William Moore (50 l.) odnalazł córkę i żonę u jej rodziców, po czym zamordował ich, używając Zaklęcia Uśmiercającego".
Julie krzyczy na wieść o śmierci bliskich - rozumiem. Cisza w całej Wielkiej Sali - nie rozumiem. Czy naprawdę rozpacz dziewczyny musiała być ukazana w tak ostentacyjny sposób? Różne rzeczy się na Sali dzieją, ale ostatnim razem wszyscy trwali w kompletnej ciszy, kiedy Voldemort przemawiał do nich w czasie bitwy.
Rozdział 15.
Hermiona otworzyła oczy dużo wcześniej, niż by tego chciała, bo o czwartej. ...Co? Czyżby "obudziła się" było zbyt zwyczajne?
- Chrzanię to. Mogą mnie wydziedziczyć.
Pansy aż zleciała z jego kolan.
- Oświadczysz jej się?! – zapytała zdumiona.
- Tak.
Hermiona i Draco zakochali się mniej więcej w Sylwestra, w każdym razie wtedy poczuli do siebie miętę. Sama napisałaś, że jest końcówka stycznia - i Draco po tak krótkim czasie chce się zaręczać? Przecież nawet nie są oficjalnie parą!
- Czego chcesz, Brown? – zapytała chłodno, ale uprzejmie. No rzeczywiście, bardzo uprzejmie.
Rozdział 16.
Chcę tutaj tylko zaznaczyć, że Slughorn nie zawsze w nagrodę za dobrze wykonany eliksir dawał Felix Felicis - to jest niesamowicie skomplikowany przepis, ciężko i długo się go warzy. A skoro koniecznie chcesz, żeby profesor dawał jakąś nagrodę, to może chociaż sama coś wymyślisz?
Rozdział 20.
Pansy i Blaise kupują Hermionie bieliznę - nie chcę pytać po co - ale skąd niby mają wiedzieć, jaki rozmiar nosi dziewczyna? Zwłaszcza jeśli chodzi o dobór biustonoszu.
Rozdział 23.
Szóstka koleżanek złożyła się w błyskawicznym tempie i dzięki „bezpiecznej sowie”, należącej do Pansy, przesłały całą kwotę Margaret. A to się dziewczyna zdziwi, jak zobaczy sowę z listem!
W połowie 26. rozdziału nagle tło czcionki zmienia Ci się na białe - lepiej to zmień.
W kolejnych rozdziałach jest słodko, od czasu do czasu pojawia się schemat "Co na to moi rodzice i wszyscy znajomi" w wykonaniu na przemian Hermiony i Dracona, ale i tak widać wyraźnie, że wszystko między tą parą ułoży się idealnie. Chłopak poznaje rodziców dziewczyny? Ojciec nie jest zachwycony, ale później zostają już w zasadzie kumplami. Dziewczyna poznaje rodziców chłopaka? Ojciec jest wściekły i nie chce więcej widzieć syna. Mogłaś rozwinąć wątek Narcyzy, która nadal chciałaby widywać Dracona, ale nie może przez męża. Albo nie jest w stanie spotykać się z synem, dopóki ten nie zakończy znajomości ze szlamą, bo ma tak duże uprzedzenia.
Bo spójrz tylko - Draco na okrągło się zamartwiał, że przez związek z Hermioną straci kontakt z matką, a tu wszystko doskonale się układa! Będzie miał i matkę, i dziewczynę. A tak ciekawie się zapowiadało... Zapewniam, że całość wyszłaby bardziej realistycznie, gdyby nie wszyscy byli szczęśliwi - to nie jest bajka Disneya.
Rozdział 39.
Tracey była zmartwiona, bardzo zmartwiona. I obie znały powód tego zmartwienia.
- Kiedy mu powiesz? – zapytała.
- Sam się domyśli – odpowiedziała Tracey, ocierając łzę, która nie powinna spłynąć po jej policzku. Samotna opkowa łza - zaliczona. Niech zgadnę - jest w ciąży z Blaisem (ewentalnie tym drugim kolesiem, ale wtedy nie musiałaby niczego mówić Blaise'owi).
Nikt nie spodziewałby się po niej, że jutro wychodzi za mąż, gdyby nie w połowie upięte włosy i czerwona szminka na połowie twarzy. Jak dla mnie to to oznacza po prostu, że się przed chwilą całowała (ew. nie umie się malować - takie rzeczy też się zdażają), więc nie do końca rozumiem to zdanie.
- Nie ważne. Zrozumiesz jak zobaczysz się w lustrze. "Nie" z przysłówkami piszemy łącznie.
Rozdział 40.
Kobieta wzięła siedem kwiatów i związała je fioletową wstążką. Policzyła za nie dziesięć galeonów. *krztusi się herbatą* Dziesięć galeonów...za siedem badyli?! Na bogato lecimy, widzę.
- Cena nie gra roli. Proszę przysłać suknię i wystawić rachunek. Zaraz go ureguluję – powiedział mężczyzna. A mnie zastanawia jedno - skoro Draco miał otrzymać kasę dopiero po ślubie (z odpowiednią osobą, zaznaczmy), a sama pisałaś wcześniej, że bez wsparcia rodziców jest biedny jak mysz kościelna, to skąd wziął tyle pieniędzy, że mógł nimi szastać na prawo i lewo?
Przyszłej pani Malfoy przyszło kierować własnym partnerem, jako szefowi Departamentu. Też bym tak chciała - bez żadnego doświadczenia zostać od razu szefem. Jak już tak obdarowujesz swoich bohaterów, to mogłaś któregoś z nich mianować Ministrem Magii, a co!
Dopiero, gdy weszła na trawę, pozbyła się jego większej części. Źdźbła trawy delikatnie łaskotały ją po nogach. Niepotrzebny przecinek.
Epilog
Dopiero wtedy przekonała się, że wrodzy mogą zmienić się w przyjaciół. Wrogowie.
Poprawność
Największe problemy sprawia Ci interpunkcja - zwłaszcza przecinki. Czasem wstawiasz je w dziwnych miejscach. Spróbuj przeczytać poszczególne zdania z przerwami w tych miejscach, gdzie są przecinki - ta metoda nie zawsze się sprawdza, ale często jest pomocna, gdy nie jesteś czegoś pewna.
Wielu literówek nie było, więc prawdopodobnie czytasz swoje teksty przed publikacją.
Błędów ortograficznych było niewiele, jednak mimo wszystko od czasu do czasu się pojawiały.
Dialogi zapisujesz poprawnie, nie zauważyłam, aby gdzieś pojawiły się błędy, jednak punktów i tak będzie mało - przez interpunkcję.
Jeśli o bohaterów chodzi, to jestem załamana. Hermiona paplająca wesoło z Pansy, Blaise zakochujący się w Gryfonce. W tym wszystkim chyba najbardziej boli mnie to, jak zmieniłaś Lunę. Piszesz o niej tylko wtedy, kiedy Ci się przypomni, że ktoś taki istnieje, a jednak udało Ci się zniesmaczyć mi tę postać. Panna Lovegood była niesamowitą ekscentryczką, marzycielką, dla której przyjaciele byli bardzo ważni. Zawsze pogodna, dosyć cicha, z pewną swobodą mówiła o swoich zmartwieniach - pewnie dlatego, że jakoś strasznie się nie przejmowała sprawami przyziemnymi. A tutaj? Najpierw chodzi ze Ślizgonem, potem go wyzywa i zachowuje się jak niesamowicie zraniona dziewczyna - da się przeboleć takie zachowanie. Może faktycznie się zakochała i teraz cierpi? Tylko że już chwilę później śmieje się z Neville'a i też niezbyt ładnie go traktuje, a na koniec go całuje - końskie zaloty wersja modern... Najbardziej razi mnie to, że nawet nie próbowałaś wydobyć z niej prawdziwej Luny - i nie, to, że napiszesz od czasu do czasu "odparła rozmarzonym głosem" się nie liczy.
Jesteś też niekonsekwentna w kreowaniu charakterów postaci - raz jest Malfoy kanoniczny, a chwilę później Malfoy-romantyk. Hermiona też nie jest lepsza. Zawsze uważałam ją za odważną dziewczynę, dla której makijaż i ubrania nie były takie ważne, a na pierwszym miejscu zawsze stawiała przyjaciół i naukę. Ty starasz się połączyć ten wizerunek z cechami pustej lali, dla której najważniejszy jest wygląd i chłopcy. Takie połączenie nigdy nie wypali, bo są to kompletnie sprzeczne cechy.
Na początku żałowałam, że nie rozwinęłaś nieco postaci pobocznych np. Harry'ego, Rona czy Luny. Wiem, że nie są oni głównymi bohaterami, ale to nie znaczy, że mają być od razu kukłami bez osobowości. U Ciebie są same zalążki ich charakterów, ale już te zalążki nie zapowiadają się rewelacyjnie, więc to chyba jednak dobrze, że tychże zalążków nie rozwinęłaś. Najbardziej pokrzywdziłaś (nie licząc Luny, o której już mówiłam), Rona. Naprawdę nie rozumiem, czemu autorki blogów dramione muszą zawsze ukazywać tego chłopaka jako buca i gbura niegodnego czyścić byty Draconowi. Przecież on był miłym gościem! Wierny swoim przyjaciołom, zakompleksiony na punkcie sytuacji finansowej swojej rodziny, czasem nawet bardziej wrażliwy od Harry'ego. Skoro już musiałaś zeswatać Hermionę i Dracona, to czy nie mogłaś zostawić prawdziwego Rona? Wiemy, że kochał Hermionę nawet po zerwaniu, więc czemu nie pozwalasz czytelnikom współczuć mu? Czemu musi się okazać, że jest okropnym człowiekiem?
Twój styl pisania nie jest jakiś powalający - zaliczyłabym go raczej do przeciętnych. Zdania budujesz sensownie, występuje ciąg przyczynowo-skutkowy, ale mimo wszystko czegoś tutaj brakuje. Twój styl przypomina mi styl wypracowań z języka polskiego w podstawówce - "nie chcę, ale muszę". Nie mówię, że Ty nie lubisz pisać, tego nie wiem, chodzi mi bardziej o to, że nie dołożyłaś tutaj czegoś od siebie - tak jakbyś napisała wszystko od niechcenia i "na odwal się". Mam wrażenie, że wzorowałaś się na innych blogach o tematyce Dramione - wydaje mi się (ale jeśli się mylę, to mnie popraw), że największy wpływ miała na Ciebie Venetiia Noks. W każdym razie jej blog "Dwa światy". Powtarza się zadziwiająco wiele momentów, nawet jeśli były u Ciebie nieco zmienione, ale oba blogi opierają się na tych samych schematach. Dramione naprawdę może być ciekawe, jednak jeśli jest napisane dosłownie według planu "Jak napisać opko Draco + Hermiona", to ciężko się spodziewać, żeby powalało innowatorstwem. Całość byłaby jeszcze nawet zjadliwa, gdyby nie ta słodycz panująca od samego początku. Nie ma tutaj tak naprawdę żadnej fabuły, a jedynym wątkiem jest miłość Hermiony i Dracona. Na dodatek dosyć ciężka do wyobrażenia, ponieważ nie podajesz w zasadzie żadnych powodów, dla których wieloletnia nienawiść miałaby się nagle przeobrazić w dozgonną miłość.
Całe Twoje opowiadanie jest nierzeczywiste. Niczego nie próbujesz tłumaczyć, nie pokazujesz stopniowego pozbywania się nieufności wrogich sobie domów - po tylu latach potrzeba by całkiem sporo czasu, aby mówić o zaufaniu, a co dopiero o przyjaźni czy miłości. Ale nie - Ty wrzuciłaś wszystkich od razu na głęboką wodę. To nie działa w ten sposób!
W całym tekście opisy występują często, jednak Ty chyba nie za bardzo wiesz, co powinno się opisywać. Stąd mamy przewodniki,z których spokojnie mogłabym korzystać, takie są dokładne - robienie śniadania krok po kroku, makijaż do szkoły, strój na imprezę itd. Nie wiem za to, jak wygląda Twój Hogwart, dom Harry'ego, Hermiony... To wielki błąd i dobrze byłoby go naprawić. Nie skupiaj się tak bardzo na szczegółach, zwykle są one nieistotne, ponieważ bez nich równie dobrze możemy sobie wyobrazić daną sytuację.
Dodatkowe punkty
Wybacz, ale zabieram Ci jeden punkt za całkowite zniekształcenie charakterów wszystkich bohaterów.
Autorka: Princess Expecto
Wstęp
Dlaczego Draco
stoi pod krzakiem z kwiatkami, z których wyrastają schody? Dlaczego
ten dom jest na jakimś jeziorze? Czy to coś, co jest na
balustradzie i ramieniu Draco to jakaś latająca plama niewiadomo
czego? I dlaczego w tych schodach odbija się dom, który odbija też
się gdzieś na niebie? Nie rozumiem tego nagłówka.
W komentarzach
jest bardzo mało czcionka, przez którą źle się je czyta.
Zakładek jest
mnóstwo. Skoro masz spis treści, to po co Ci archiwum? Masz
zakładkę „inspiracje”, gdzie wrzucasz piosenki, których można
słuchać podczas czytania. Nie myślałaś może, żeby zrobić
playlistę (byleby nie automatycznie się włączającą)? Nie
wszyscy wchodzą w zakładki i nie każdemu chce się zmieniać co
chwila piosenkę, a jednak muzyka to ciekawy dodatek.
6/10
Treść
Rób akapity.
Dzięki nim czyta się naprawdę lepiej.
Prolog
Jej kręcone,
kasztanowe włosy opadały beztrosko na książkę Może
jestem dziwna, ale trudno mi czytać, jeśli strony są zakryte
włosami, ale to tylko ja.
zapytała
rudowłosa Nie, nie, nie, nie! Nie określaj bohaterów
kolorem włosów. Zrozumiałabym, gdyby to była nowa bohaterka i
chciałabyś zwrócić uwagę na jej rude włosy, ale to Ginny i
każdy, kto czytał Harry'ego zna jej wygląd. Lepiej było napisać
po prostu "Ginny".
W drodze do
prywatnego dormitorium, które należało jej się jako Prefektowi
Naczelnemu. Proszę? Skąd nagle prywatne dormitorium?
Nigdzie nie wspominano o tym, że coś takiego należy się prefektom
naczelnym. Zresztą, to strasznie… opkowe. Zawsze w tych kiepskich
opkach o romansach jeden z zakochanych musiał mieć osobne
dormitorium albo nawet mieli je razem. No ciekawe, dlaczego…
Pięknie, na
pewno jutro zachwyci wszystkich swoim niesamowitym wyglądem. To
jest Hermiona! Gdyby jej przyjaciel miał koszmary, a ona w środku
nocy chciała mu pomóc, to ostatnie, o czym by pomyślała, to swój
wygląd...
Bardzo dziwi
mnie ta nagła przyjaźń Harry’ego i Draco. Wiem, że Harry go
uratował, ale nie zrobił tego dlatego, że go lubi. Musisz też
wziąć pod uwagę to, jak Draco jest dumny ze swojej czystości krwi
i jak pogardza mugolakami, więc o ile Pottera mógłby tolerować,
to Hermionę i Rona jakoś nie bardzo… A gdyby już zaczął ich
lubić, to myślę, że trochę by to trwało, w końcu nienawidzili
się przez siedem lat. Draco był śmierciożercą i Harry mógłby
być podejrzliwy co do jego zamiarów. Szkoda, że nie napisałaś
więcej o tym, jak zaczęła się ich przyjaźń, tylko po prostu
postawiłaś nas w sytuacji, gdzie wszyscy się psiapsiółują i
jest świetnie i wspaniale. Oczywiście, że to łatwiejsze, ale nie
wiem, czy lepsze.
Za nią stał Draco Malfoy wraz ze swoją dziewczyną Astorią Greengrass. [..] by chodzić już z następną dziewczyną. Powtórzenie
Dziewczyna Draco
nie lubi Hermiony (dlaczego? Przecież nie wygląda na to, że
Hermiona jest w kimkolwiek zakochana), jakie to przewidywalne. Nie
można choć raz stworzyć postaci, której będzie można współczuć,
jak już tró lof z nią zerwie dla Hermiony?
-
Przesadzasz, Smoku. To
samo, o czym mówiłam przy „Wybrańcu”. O ile w opisie jest to
znośne, to na litość, przecież oni nigdy się tak do siebie w
książce nie zwracali. Brak przecinka.
Nie tylko
brunetka nie wiedziała, co robić. Blondyn potarł kark w geście
zmieszania. Opisywanie bohaterów kolorem włosów jest złe.
Zamiast „brunetka” w tym miejscu mogłoby być „Hermiona”, a
zamiast „blondyn” chłopak.
- Do
zobaczenia, Granger.
Dlaczego po nazwisku?
Zresztą,
kogo tu okłamywać, rozstaną się,
nim dziewczyna powie „Quidditch”. Jaka dziewczyna? Hermiona
czy Astoria? Brak przecinka
Patrzyła w
ogień, w to jak bawią się płomienie. […] myśli Gryfonki wciąż
zajmował pewien zabójczo przystojny blondyn ze Slytherinu. Co
mają myśli Hermiony do płomieni?
Ponownie
czekał na jakąś dziewczynę. Teraz stał się zwierzyną. Kto
pierwszy ją dopadnie – wygrywa. I rozumiem, że wszystkie
dziewczyny były w nim zakochane (zalatuje Mary Sue…) i
wprost się o niego biły. Aha.
- Nie
rozumiem, czemu do ciebie tak wzdychają. Masz kasę. Nie rozumie
dlaczego, ale jednak wie. Okej.
Twoja Pansy to
nie jest Pansy z książki. Pansy z książki przez praktycznie całą
szkołę starała się o to, by Draco ją polubił, a ta Twoja się z
nim po prostu rozstała.
Nie miała
najmniejszej ochoty rozpoczynać niedzieli od kłótni. Niby
czemu Ron miał się z nią kłócić? On również stwierdził, że
ich związek nie ma szans i dał sobie spokój.
Dracon sam
zdziwił się swoim zachowaniem i puścił dziewczynę. Może to
ja i wszyscy moi znajomi są dziwni, ale jakoś nikt nie robi dramy i
nie stwierdza, że to druga osoba się w niej zakochała, jeśli
wzięła ją za rękę. Hermiona mogła to po prostu wziąć za
odruch, żeby ją pospieszyć czy coś…
Rozdział 2.
Nadal
rozmawiał z Pansy, śmiejąc się co po
chwilę Co po chwilę? A nie „co chwilę”?
- Co jest,
Malfoy? No nie rozumiem. Dlaczego nie mówią do siebie po
imieniu? Przecież są niby przyjaciółmi. Chyba że według nich
lepiej jest być nazywanym Malfoy zamiast Draco, nie wnikam.
Z klasy
wypadła rozpromieniona Granger trzymając najlepszych przyjaciół
za ramiona. Nie jestem pewna, czy było im wygodnie…
Rozdział 3.
W spisie treści
masz napisane „Ogniska whisky”, wypadałoby poprawić.
Nie pasuje mi
Twoja Luna. Zachowuje się zbyt… normalnie. Ta z książki była
raczej nieobecna, a ta – zorganizowana, sprawnie się pakuje…
Właśnie to zachowanie na początku mi nie pasuje. To raczej Luna
siedziałaby na łóżku, wpatrując się w okno i licząc chmury na
niebie, a nie narzekała na koleżanki z dormitorium.
Przepraszam,
zapomniałam. Przecinek.
prychnęła i
zarzuciła ramiona na Pansy i Hermionę.
Po pierwsze, brakowało kropki na końcu. Po drugie, bawi
mnie ta sytuacja. No wyobraź sobie to „zarzuciła ramiona na Pansy
i Hermionę”. Ja jakoś nie potrafię, a jeśli już, to wygląda
to przekomicznie.
Sztuczność
tego dialogu w pokoju wspólnym Slytherinu mnie przeraża. Zresztą
większość dialogów w Twoim opowiadaniu jest bardzo sztuczna, a
najbardziej nie pasuje mi Draco. I to zwracanie się do siebie
„smoczątko” czy „wiewióra”...
Rozdział 4.
Dziewczyna
podeszła do szafy, z której wyjęła jeansy, czarny, gruby sweter,
bieliznę i białą podkoszulkę. Weszła do łazienki i wzięła
ciepły prysznic. Ubrała się, uczesała włosy i umyła zęby. Z
szafki w lustrze wyjęła puder, tusz do rzęs i błyszczyk. Nałożyła
delikatny makijaż i po cichu zeszła po schodach. Weszła do kuchni.
O nieeee, nie, nie, nie! To typowy opkowy opis w stylu „ubrała
się, nałożyła delikatny makijaż i zeszła po schodach na
śniadanie”. Nie chcemy tego! Możesz później zwrócić uwagę na
jej strój w jakimś opisie, ale na litość, nie musisz opisywać
tego, że się umalowała i założyła bieliznę… Później też
oczywiście dostajemy przepis na smażony bekon, tosty i
jajecznicę oraz skrót wiadomości. Jeśli to nie jest ważne (a jak
widzę, nie jest) można to skrócić jednym, krótkim zdaniem:
usiadła na fotelu z przygotowanym śniadaniem i obejrzała
wiadomości. Jedyną ważną w tym całym sprawozdaniu rzeczą
jest to, że teraz już nie żyje w stresie.
Postanowiła,
że po ukończeniu szkoły to zmieni i wybierze się w podróż po
Europie z… Właśnie, kto pojedzie? Wiem, że chodziło o to,
że Hermiona ma się wybrać w podróż z Draco, ale potencjalny
czytelnik sobie myśli „nie może pojechać sama?”.
Zrozumiałabym, gdyby to była jakaś słaba i potrzebująca
towarzystwa dziewczyna, ale Hermiona raczej taka nie jest i spokojnie
mogłaby się w taką podróż wybrać. Poza tym wiesz - trochę sama
się wkopałaś, pisząc, że nigdy nie była poza Wielką Brytanią.
Przecież musiała jakoś znaleźć i odczarować rodziców. A
przypominam, że oni w tym czasie mieszkali w Australii - to nawet
nie jest ten sam kontent. Później już zapomniałaś
kompletnie o tej podróży - skoro było to jej marzenie, to czemu z
niego z taką łatwością zrezygnowała? Albo inaczej - czemu,
kończąc szkołę, ani razu nie wspomniała w ogóle o tym? Oprócz
tej krótkiej wzmianki nie mówisz o tym więcej, więc wydaje mi
się, że ten fragment miał na celu jedynie pokazanie, jak samotna
jest Hermiona i jak bardzo brakuje jej menszczyzny.
Z trzeba
torbami zakupów Literówka.
W Wielkiej
Brytanii święta zaczynają się 25 grudnia, a z tego co
zrozumiałam, Twoi bohaterowie jedzą kolację wigilijną 24. I
z tego co wiem, to tam raczej nie piją kompotu z suszonych śliwek.
Opłatka też w Wielkiej Brytanii nie znają. Mam wrażenie, że
stwierdziłaś „skoro u nas tak wygląda Wigilia, to u nich też”.
A to błąd, bo na wyspach Boże Narodzenie jest obchodzone inaczej.
Rozdział 5.
- Skąd
miałaś na coś tak pięknego pieniądze? – zapytał zdziwiony
ojciec. Jakoś mi to nie pasuje. Trochę tak, jakby na coś
pięknego nie mogła mieć pieniędzy, ale na coś brzydkiego –
tak. Nie wszystkie ładne rzeczy są drogie. Raczej pasowałoby tam
niezwykłego albo coś w tym stylu.
- W Dolinie
Godryka. Harry i Syriusz kupili dwa domy. Jeden dla siebie, drugi dla
mnie. Po zakończeniu roku oddam mu umówioną wcześniej sumę. Po
pierwsze – dlaczego Harry chciał mieszkać z Syriuszem? No pewnie,
Ginny musi być zachwycona wizją mieszkania z Łapą… Wiem, że
Syriusz jest jego jedyną rodziną itd., ale żeby z nim od razu
mieszkać? Z tego co pamiętam, Syriusz został oczyszczony z
zarzutów po bitwie w Departamencie Tajemnic, więc mógłby
pracować, a pewnie miał też spadek po rodzinie… No dobra, po
prostu nie rozumiem, czemu nie mógł sobie sam kupić mieszkania.
Wiem, czepianie.
Po drugie –
dlaczego Hermiona sama sobie nie mogła wybrać i kupić domu? Raczej
nie wygląda na taką, która pozwala nawet przyjaciołom na to, by
sprawiali jej drogie prezenty, nawet jeśli musi oddać za nie część
pieniędzy (tak w ogóle, to musi być genialne: Hej, Hermiono,
kupiłem ci dom, ale musisz za niego zapłacić, super, prawda!). No
po prostu całe to kupowanie domów mi nie leży.
Syriusz miał
dużo złota ze skarbca rodowego Blacków. Po śmierci Bellatrix
Lestrange, Narcyza Malfoy zrzekła się praw do jej majątku na rzecz
kuzyna. I ona to wszystko tłumaczy rodzicom, którzy oczywiście
wiedzą, kim jest Bellatrix Lestrange i Narcyza Malfoy (a tak w
ogóle, czemu Narcyza zrzekła się prawa do majątku dla jakiegoś
kuzyna? Raczej nie była jego, ekhem, wielką fanką…). Nie
zapominajmy, że rodzice Hermiony byli mugolami. Wątpię w to, że
Hermiona z pasją tłumaczyła rodzicom, kim są poszczególne osoby
czy co znaczą jakieś nazwy, a już na pewno nie była chętna do
wyjaśniania, kto jest kim dla kogo.
Jeszcze
dodatkowo Harry otrzymał nagrodę od Ministerstwa za pokonanie
Voldemorta. Myślę, że Ministerstwo raczej nie dałoby takiej
nagrody. No dobrze, Harry zabił Voldemorta, ale do wygrania wojny
przyczyniło się znacznie więcej osób, które umarły, chociażby
zostawiając małe dzieci bez opiekunów. Myślę, że gdyby chciano
wynagradzać wszystkie osoby, którym się to należało, to
Ministerstwo by zbankrutowało. A Harry nie należy do osób, które
bez mrugnięcia okiem przyjęłyby nagrodę i zostawił ją dla
siebie i najbliższych przyjaciół (zwłaszcza, że, jak sama
piszesz, raczej nie cierpiał na brak pieniędzy).
Stwierdził
jednak, że przyjaciele na pewno podarują mu coś, kiedy przyjadą
do niego. I twierdzisz, że tak myśli Harry, którzy przez
jedenaście lat życia u Dursleyów nie dostawał prezentów? Wiem,
że ludzie się zmieniają, ale Harry raczej nie jest osobą, która
będzie płakać, bo nie ma prezentu.
- A, widzisz.
Za życia zawsze zazdrościła mi umiejętności zmieniania się w
psa. Postanowiłem spełnić jej marzenie. Cześć ,Tonks
– wytłumaczył i pogłaskał suczkę po piaskowym łebku. Fajnie,
że nazwał psa imieniem żony jednego ze swoich najlepszych
przyjaciół. Oczywiście nieżywej żony. Nie, przecież nikt się
nie rozpłacze na jej wspomnienie, a już na pewno nie jej żywa
matka i syn, skądże. Brak przecinka.
- Nie
sądzisz, że mieszkanie z wujkiem i żoną byłoby niezbyt normalne?
– zaśmiał się Syriusz.
To samo myślę. Ale muszę powiedzieć, że zachowanie
Harry’ego, który chce, żeby Syriusz zamieszkał z nimi wydaje mi
się bardzo, bardzo kanoniczne. Przy okazji, na końcu brakuje
kropki.
- Ginny,
pospiesz się! Przecinek.
Mamy pojawić
się u Potterów za dwie minuty! Chyba Pottera, bo przyszła pani
Potter w tym momencie przygotowuje się do wyjścia (no i tak,
przyszła).
- Zajebiście…
- mruknęła pod nosem rudowłosa. *wyciąga swoją listę „co
musi się znaleźć na blogu"* Zła, przeklinająca Ginny – jest.
Opisywanie bohaterów przez kolor włosów – jest. Brakuje jeszcze
schodzenia po schodach na śniadanie, letkiego makijarzu i
Rona-nieudacznika, który potyka się o własne nogi i przez którego
Hermiona nie może spełniać swoich marzeń (bardzo często w
fanfickach z Hermioną, a w Dramione obowiązkowe).
- Wciąż nie
rozumiem, dlaczego musimy jechać kuligiem. Sieć Fiuu jest o wiele
szybsza! – jęknął Draco, ubierając długi czarny płaszcz. A
Draco oczywiście nie mógł pozwolić rodzicom jechać kuligiem, a
samemu skorzystać z sieci Fiuu, bo…? Daj spokój, to jest Draco,
on raczej nie zgadzałby się ot tak na wszystko, czego chcą jego
rodzice. Nawet podejrzewam, że mógłby po prostu dla zasady nie
jechać razem z nimi. Już pomijając fakt, że mogli się
teleportować.
Otworzył im
przystojny, czarnowłosy mężczyzna przed czterdziestką. Syriusz.
Facet, który dwanaście lat spędził w Azkabanie. Wiesz, naprawdę
lubię Syriusza, ale przystojny to on był chyba w Hogwarcie.
Rudowłosa
pojawiła się znikąd. Wyobraziłam sobie, że oni sobie tak
rozmawiają, a tu nagle bum! I Ginny się zjawia. Wyglądało bardzo
ciekawie.
- Skąd masz
to cudo? – powiedziała, wytrzeszczając oczy – Czy to
jednorożec? Pewnie, wisi sobie na jej szyi.
Wtedy
brunetka zobaczyła małego przedstawiciela psowatych. No bo
przecież „pies” to takie pospolite słowo!
- Hermiś,
idziemy spać? Jest bardzo późno – powiedziała, puszczając do
niej oczko./- Jasne Ginniś – zachichotała Granger. Nie
zmieniaj tak bohaterów, proszę. Ginny jest osobą, która lubi
plotkować, ale Hermiona stanowczo nie jest dziewczyną, która
chichocze i rozmawia o chłopakach.
Obie
dziewczyny miały także do dyspozycji własne łazienki. Chcesz
mi powiedzieć, że każdy z gości miał własną łazienkę? To ile
ich było i jak wielki musiał być ten dom?
Mama jeszcze
nie ochłonęła po Bitwie i śmierci Freda. Ale Ginny, która w
końcu była ich siostrą, już tak. I to na tyle, żeby planować
ślub.
Rozdział 6.
- Dobrze,
Dziecię z Blizną – powiedział,
śmiejąc się z nowego przezwiska, które wymyślił dla kumpla.
Przecinek i kropka na końcu. A przezwisko genialne, po
prostu Draco mistrz zła, a Harry zbiera szczękę z podłogi… Daj
spokój, Draco może nie był zbyt dobry w wymyślaniu przezwisk, ale
żeby tak nisko upaść…
Domyśliła
się, że Draco najwidoczniej musiał usłyszeć, jak weszła do
kuchni. Przecież przed chwilą było „czyjeś ręce”, ma
oczy z tyłu głowy czy rozpoznała go po zapachu? Zresztą dlaczego
niby to miałby być Draco?
Wyobrażasz
sobie Rona, który stwierdza, że Hermiona jest prostytutką i Draco
zapłacił jej naszyjnikiem jednorożca? Ja jakoś nie bardzo.
Jeszcze w taki sposób. No dobra, może mógłby to jej wykrzyczeć
podczas kłótni, ale Jesteś dziwką Malfoy’a? i to
syczenie prędzej byłoby możliwe właśnie wypowiedziane przez
Draco. Daj spokój, Ron to ten, który robił się czerwony na
uszach, bo ktoś mu powiedział „ty głupku”.
Niewiele
myśląc, rzuciła mu [Draco] się w objęcia i zaczęła
gorzko płakać. A Draco jak ten wybawiciel przychodzi uwolnić
Hermionę z rąk złego, okropnego i be Rona… No kto by się
spodziewał.
- Miona,
chodź tutaj… Nigdy nie zwracał się do niej po imieniu, ale
jak już zaczął, to od razu „Miona”. No dobra, po prostu
nienawidzę tych wszystkich Smoków, Diabłow, Mionek i Herm.
Pozwoli jej
zasnąć z nim w domu Pottera, zaraz po tym, jak Ron stwierdził, że
jest, ładnie mówiąc, bo w ocenie to chyba nie wypada, prostytutką.
I oczywiście Draco śpi w salonie. Ale nie ma co się przejmować,
skądże, to świetny czas na granie pocieszyciela.
Jego wzrok
spoczął na wlepionych w siebie Draco i Hermionę. A teraz
wyobraź sobie Ginny i Syriusza, którzy stoją w progu kuchni i
obserwują miziających się Draco i Hermionę. Przecież nie sposób
nie parsknąć śmiechem.
Weszła do
łazienki i szybko ogarnęła swój wygląd, ponownie czesząc włosy
i nakładając delikatny makijaż. Poranna toaleta i delikatny
makijaż – jest… Ile jeszcze razy będziemy czytać opis stroju
Hermiony i o malowaniu się? Przecież nie musisz za każdym razem
opisywać ubioru każdej z tych postaci.
Część była
zrobiona przez blondyna i Herm To ja już wolę powtarzać
imiona…
Podobają mi się
te wstawki z punktu widzenia Krzywołapa. Można nimi podsumować
rozdział i jest to całkiem oryginalne.
Rozdział 7.
Najpierw
Miona upewnia ją, że Malfoy to przyjaciel, a potem zasypia mu w
ramionach. Boże, jakie on
ma ramiona… Nie wiem, czy
powtórzenie celowe, ale brzmi trochę niezgrabnie. Może raczej
„zasypia w jego objęciach” czy coś takiego? Zachwycanie się
ramionami też trochę, hmm, oryginalne, ale co kto lubi.
Oczepił
go ode mnie i rzucił na podłogę. Masz literówkę –
odczepił.
- Na razie
dziwna jesteś tylko ty. Jako jedyna nie zwracasz się do niego Draco
– prychnęła Ruda. Nie to co Ron, który mówi do niego
Dracuś, ewentualnie Smoczek.
Nie dam
nikomu jej skrzywdzić. Harry i Ron zresztą też nie. Ron, który
jeszcze przed chwilą krzyczał na nią „Jesteś jego dziwką?!”
zwłaszcza.
O jej
włosach, o jej oczach, o jej dłoniach. Mogłoby być bez dwóch
ostatnich „jej”, przecież to oczywiste, że nie chodzi nagle o
Syriusza.
Właśnie
dlatego musi przestać na nią reagować. Musi być dla niej zimny. A
ona będzie bardzo szczęśliwa, jeśli nagle chłopak, w którym
jest zakochana przestanie się do niej odzywać. Ale trzeba przecież
mięć wątek na dziesięć rozdziałów.
Hermionę
męczyły koszmary aż do pierwszej dwanaście Szkoda, że nie
podałaś sekund, przecież trzeba być bardzo dokładnym…
Przecież
każdy arystokrata jest dobrze wychowany i nie używa takich słów.
Nie chciałabym Cię rozczarować, ale większość nie miałaby
oporów przed nazwaniem ją szlamą.
Jednak ona,
jako ponadprzeciętnie wyedukowana osoba I oczywiście bardzo
skromna.
Ron nie mógł
zdecydować się, która wyglądała piękniej – Hermiona czy jego
siostra. Rozumiem, że zapomniał o tym, co jej wcześniej mówił,
tak?
-
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! – krzyczał na całe gardło prezenter.
Mam rozumieć, że oni oglądali telewizję? Myślę, że Syriusz
i Draco nawet nie wiedzieliby co to, a co do reszty… Nie pasuje mi
to. Czarodzieje to czarodzieje, sylwestra mogliby spędzać w dowolny
sposób.
Rozdział 8.
Najstarsza
córka, Juliette, ukończyła bowiem Akademię Beauxbatons z
najwyższymi stopniami. Jej rodzice jednak odczuwali niedosyt w jej
edukacji i postanowili przenieść ją na ostatni rok nauki do
odbudowanego po wojnie Hogwartu. To chyba jedna z najgłupszych
rzeczy, jakie zrobiłaś. Po co miała się jeszcze raz uczyć?
Mogłaby iść już pracować lub kształcić się w jakimś
kierunku, jeśli było coś takiego. Zresztą, to takie blogaskowe –
pod koniec szkoły, najlepiej w szóstej lub siódmej klasie,
przychodzi nowa uczennica. Co z tego, że jest się przydzielanym do
domów, mając jedenaście lat i raczej nic nie wiadomo o tym, czy
można zmieniać szkołę w magicznym świecie? Jeśli chciałaś ich
koniecznie połączyć w parę, to mogłaś to zrobić w jakikolwiek
sposób, ale na bora, nie przenosząc ją do Hogwartu!
więc
dziewczyna miała przybyć do angielskiej szkoły na ostatnie pół
roku, na początku stycznia. Jeszcze głupsze. W połowie roku ją
będą do domu przydzielali? Zresztą, w tym czasie już się czegoś
uczyli, jeśli faktycznie tego, czego ona jeszcze nie umie, to będzie
miała ogromne zaległości. Bez sensu kompletnie.
Ja go nie
znam! Jak mogę myśleć o tym, żeby być z nim przez resztę
życia?! No faktycznie rodem ze średniowiecza. Po co to?
Przecież Narcyza i Lucjusz naprawdę kochali syna, myślisz, że
chcieliby, żeby brał ślub z dziewczyną, której nigdy na oczy nie
widział? Jeśli im tak na czystokrwistości zależało, to myślę,
że była jakaś dziewczyna, którą Draco chociaż trochę znał i
która mogłaby zostać jego żoną.
Chciała
uciec od tego świata. I w tym momencie już wiedziałam, że to
będzie bardzo tru bohaterka z okropną przyszłością, złymi,
nienawidzącymi ją rodzicami i w ogóle.
Wymierzył
jej bolesny policzek. Wyjął zza pasa sztylet i docisnął zimną
klingę do twarzy dziewczyny. No, przynajmniej przy ojcu się nie
pomyliłam. Ale jestem pełna podziwu dla mojego geniuszu i daru
jasnowidzenia.
Jednym ruchem
zerwał z niej górę ubrań. Może jestem nieczuła, ale w tej
chwili pomyślałam, że to musiało efektownie wyglądać.
którym
wymierzył karę za jej własne poglądy. Jakie poglądy?
Dziewczyna stwierdziła, że nie wyjdzie za Dracona.
Tak widział natomiast
Hermio… Nie mógł myśleć o Gryfonce.
Nie mogłoby być po prostu „o niej”? Myślę, że byłoby
naturalniej. Ostatnio była zdolna tylko do tego, do płaczu. Wyzwalał on emocje, które kryła w swoim sercu. O wiele za długo. Chcesz mi wmówić, że Hermiona ryczała w kątach Hogwartu? HERMIONA? Dziewczyna, która usunęła swoim rodzicom pamięć, a później prawie rok spędziła na poszukiwaniu horkruksów oraz przeżyła wojnę?
Rozdział 9.
Gdy tylko uniosła wieczko, jej oczom ukazał się piękny naszyjnik z fiolką i grubym warkoczem z włosia z ogona jednorożca. Miło z jego strony, że oddał jej naszyjnik Hermiony, na pewno ją to pocieszy w tych trudnych chwilach. Poza tym jak już kreujesz Malfoya na romantycznego misia-przytulisia, to bądź konsekwetna! Raczej wątpię, żeby wrażliwy chłopak nagle postąpił tak nieczuło.
Jedynym wyjątkiem była Juliette Moore, która zamiast zasiadać przy jednym ze stołów, została poproszona osobiście przez dyrektora, by zająć miejsce na podwyższeniu, niedaleko mównicy. Oczywiście naczelna Mary Sue musi być przedstawiona całej szkole, bo jakże inaczej...
No dobra, powiem wprost: nie widzę sensu tej całej Juliette w Hogwarcie. Na którym roku miałaby być? Na pierwszym nie, na siódmym też nie, bo miałaby braki w wiedzy. Nie wierzę też, że w Hogwarcie uczono by czegoś innego – rozumiem, że w Beauxbatons były lekcje tańca, ale uczennice nie mogły skończyć na podstawowych umiejętnościach...
[Draco] - Twój skrzat będzie nas śledził na terenie Hogwartu. No shit, Sherlock! Przecież dopiero co Juliette mu o tym powiedziała, a teraz on to mówi, jakby to było największe zaskoczenie?
- Przed wami
siedzi nowa uczennica, Juliette Moore. Oczywiście cała
szkoła MUSI wiedzieć, że w szkole jest nowa dziewczyna. Juliette
musi być zachwycona tym, że jest przedstawiona całej szkole.
Tiara ostatni
raz miała taki kłopot z przydzieleniem ucznia, gdy Harry Potter
pierwszy raz przekroczył mury tego zamku. Juliette jest
oczywiście wyjątkowa, wspaniała, cudowna i w ogóle, tylko jej
stopy całować. Czyżby naczelna Mary Sue opka? Niee, gdzie tam...
- O nie,
kochana, twój ojciec jest dobrym człowiekiem. Dobrzy ludzie
mają w zwyczaju bić swoje dzieci pasem.
Weszła
szybko do łazienki i poprawiła sobie makijaż. Hermiona. Widzę,
że amputowanie charakteru postaciom idzie Ci bardzo dobrze.
Wytłumacz
mi, dlaczego tak inteligentna osoba jak Hermiona wścieka się na
Juliette, chociaż dobrze wie, że to Draco dał jej naszyjnik?
Trzeba ich było nazwać Józia, Zbychu i Staszka i umieścić a
Hogwarcie, a nie udawać, że to Hermiona i Draco.
Namiętnie
całującą się parą byli Teodor Nott i Pansy Parkinson. To
chyba miało wzbudzić współczucie czytelników dla Luny. Tylko że
do tej pory Luna była tak mało znaczącą postacią, że nie miałam
szans jej polubić. Mówię to głównie dlatego, że później
Hermiona i Ginny się o to wściekają i podnoszą aferę.
Piszesz, że
skrzat wysłany przez ojca Julie nie potrafi czytać, więc w
Hogwarcie mogą ze sobą normalnie rozmawiać listownie. Tylko że
ten skrzat nie jest głupi! Spójrz na tę zależność: koleżanka z
dormitorium jest nieufna -> koleżanka z dormitorium czyta liścik
-> koleżanka z dormitorium jest miła. W ogóle nie wygląda to
podejrzanie. Mogłaś już wykorzystać choćby sowy i normalne
listy.
Rozdział 10.
Na początku rozdziału chłopcy plotą jak stare przekupy, widziałaś kiedyś, żeby faceci się tak zachowywali? No jasne, że też czasem porozmawiają i poplotkują, ale u nich wygląda to jednak inaczej niż u dziewczyn.
- Jako
Prefekt Naczelna ma pani [za ] obowiązek pilnować porządku w szkole,
rozdawać punkty oraz odejmować je, a także wiele innych spraw. A
te inne sprawy to...? Skoro już profesor chce nakreślić zakres
obowiązków Hermiony, to mogłaby wymienić wszystko. I fajnie
jej wyjaśniła, co ma robić: pilnować porządku, rozdawać punkty
i dużo innych spraw, ale ci nie powiem, bo po co, sam się domyśl.
Chcemy,
aby nowa uczennica poczuła się w Hogwarcie jak w domu. Bo?
Bo jest z Francji? Bo przyjechała z innej szkoły? To dlaczego nie
mają się opiekować pierwszakami? Zwłaszcza tymi z mugolskich
rodzin, one się czują na pewno bardziej zagubione od Juliette.
odkręciła
wszystkie kureki
z ciepłą wodą. Literówka.
Wlazł –
usłyszała.Uchyliła drzwi. Harry Potter wraz z Ronem Weasley’em siedzieli na jednym z łóżek(...). Prawdziwy Harry raczej nie użyłby takiego dosyć niegrzecznego zwrotu. I, tak, tyczy się to także Rona. Co tu robi ten apostrof? Przecież czytamy "łeslejem", a nie "łesleem".
Gdy jego przyjaciel, Blaise, wszedł do pokoju, udawał, że już dawno jest objęciach Morfeusza. Brak przecinka - często Ci się to zdarza, zwłaszcza przy zdaniach podrzędnie złożonych i przy imiesłowach.
Rozdział 11.
Cały ten
fragment z Krzywołapem. Nie rozumiem, po co on tam jest. Nie było
to ani zabawne, ani nic nie wnosi. Rozumiem, że chciałaś
rozśmieszyć czytelnika, ale, delikatnie mówiąc, nie wyszło Ci.
Powiem szczerze, że miałam problem z tym, żeby to jakkolwiek
skomentować, bo jedyne określenie, które przychodzi mi na myśl to
"idiotyczne i sztuczne". Chociaż muszę przyznać, że
idea kota śpiącego na głowie swojej właścicielki była...
ciekawa.
Było wpół do siódmej.
Cisza nocna skończyła się wraz z wybiciem szóstej. Postanowiła
się przejść. Przeszła przez Pokój Wspólny. Nikogo tam nie
zastała. No, jasne. Kto normalny zrywa się z łóżka przed świtem?
Co jest nie tak z tym fragmentem? Wszystkie te zdania są
pojedyncze, za dużo tego! Może połącz niektóre ze sobą, lepiej
by to wyglądało.
Zachowanie
Hermiony kompletnie do niej nie pasuje. Ona nie jest osobą, która
pali listy, choćby były od największych wrogów, bez zapoznania
się z ich treścią. Draco też nagle zapomina, że jego narzeczoną
jest Julie i ma udawać, że są kochającą się parą. Kompletnie
tego nie rozumiem.
Wyjęła z
szafki również swoje figi, pomijając stanik. Nie miała zamiaru
zachowywać się jak grzeczna uczennica Nie noszę stanika =
jestem niegrzeczna? Dobrze wiedzieć.
Nikt nie
zabroni jej bawić się na boku. Trzymajcie mnie, bo wybuchnę.
Jeszcze w poprzednim rozdziale Julie wyglądała na wystraszoną,
musiała porozumiewać się listownie, żeby skrzat na nią
naskarżył, a teraz stwierdza, że może "bawić się na
boku"?
W tym rozdziale
mamy kolejny jakże fascynujący proces porannych ablucji. Po co
opisywać miejsca, po co opisywać lekcje czy ludzi, skoro możemy
się dowiedzieć, że Julie nie chce być grzeczną dziewczynką,
więc założy figi i nasmaruje się masłem nawilżającym o zapachu
malin?
Przy jej pomocy
błyskawicznie uplotła prosty warkocz wodospad. Beauxbatons jednak
się do czegoś w życiu przydaje. Szkoda, że tylko do tego...Gdy Ginny zobaczyła Moore, dosłownie odjęło jej mowę.
- Jesteś godną następczynią Mary Sue -wyszeptała z podziwem (wybacz, nie mogłam się powstrzymać).
Wtedy na śniadanie wszedł Ślizgon, o którego biła się połowa żeńskiej części Hogwartu. Naprawdę nie rozumiem, o co chodzi w tym kreowaniu Malfoya na naczelnego przystojniaka szkoły. Zawsze latała za nim tylko Pansy, a on pociągający jednak nie był - chorobliwie blada twarz, cienie pod oczami...
Widzę, że Luna
bardzo kanoniczna... Ech, naprawdę szkoda, że z mojej kochanej i
nieprzytomnej Luny zostało tylko pisane co jakiś czas "powiedziała
rozmarzonym głosem".
Rozdział 12.
Biała sowa śnieżna,
widząc tą
scenę,
zleciała z szafy i
zaczęła dziobać i drapać pazurami twarz mężczyzny. Brak
przecinka po imiesłowie (KLIK).
Tę scenę.
Co prawda, [Ginny]
oficjalnie była uczennicą szóstego roku, a Harry siódmego, ale
kilkunastu wybranych uczniów miało mieszane zajęcia ze starszym
rocznikiem. Skąd ten pomysł? Dlaczego kilkunastu? Które
dokładnie osoby mogły mieć zajęcia ze starszymi? Dlaczego nie
wszystkie zajęcia? Można tutaj spekulować, ale lepiej byłoby,
gdybyś po prostu wyjaśniła, skąd się to bierze.- Przepraszam was. Idziecie do Salonu? – zapytał.
- Nie, Neville. Miałyśmy właśnie zamiar wspiąć się na górę, a potem zjechać po poręczy – zaśmiała się Ruda ironicznie. Ginny, wprost uwielbiam cię! Jesteś nową Mistrzynią Ciętej Riposty! Czemu "salon" ma być z wielkiej litery? Jeszcze jakbyś napisała "Pokój" jako skrót od Pokoju Wspólnego, to bym to zrozumiała. I...odhaczamy kolor włosów zapisany wielką literą.
Chłopak uśmiechnął się głupio. Wiewiórka nie winiła go za żadne idiotyczne zachowanie(...). No, cóż za łaskawa pani!
Przygotowany? – zapytała, swoim rozmarzonym głosem Luna.
Longbottom zgłupiał.
- Na co?
- Na zaklęcia, głupolu – zaśmiała się serdecznie.
Neville chciał zapaść się pod ziemię, a Ginny musiała odwrócić twarz, żeby nie roześmiać się razem z przyjaciółką. Chłopak był różowy na twarzy. Zdajesz sobie sprawę z tego, że Ginny i Luna są w tej chwili najzwyczajniej w świecie wredne? Akurat te dziewczyny zawsze były miłe dla Neville'a, pomagały mu i były jego przyjaciółkami. Ty o tym najwyraźniej zapomniałaś.
Chłopak już miał coś odwarknąć, gdy Flitwick chrząknął jednoznacznie. Wściekły wyszedł na środek sali i niemal krzyknął zaklęcie. Brzmi, jakby to Flitwick był wściekły, zmień szyk zdania. Krzyknął zaklęcie? Może raczej wykrzyczał?
Odnoszę wrażenie, że straszny syf na tej lekcji mają. Luna się awanturuje z Nottem o naszyjnik, Alex całuje Hermionę, jakieś sceny zazdrości Draco...
Odniosę się teraz jeszcze na
chwilę do Tonks - przede wszystkim, uczniowie w szkole mogli mieć
swoje zwierzęta pod warunkiem, że był to kot, sowa lub ropucha. Tonks jest psem i wymaga innego traktowania niż
ww. zwierzaki. Na dodatek jest to wilczarz irlandzki, który jest
jednak spory, więc potrzebuje dużo miejsca, a tego w dormitorium
raczej nie znajdzie. Poza tym ma większe potrzeby - trzeba z nim
wychodzić na spacery i bawić się, a także trzeba go czesać.
Harry jest w siódmej klasie, szykuje się do Owutemów i jest
kapitanem drużyny quiddicha. Myślisz, że taki chłopak byłby w
stanie znaleźć wystarczająco dużo czasu na zajmowanie się psem?Rozdział 14.
Jak pan zapewne wie, szkoła ma kłopoty finansowe. Aaaa, to dlatego prefekci naczelni mają osobne pokoje! Nauczyciele i dyrektorka liczą na becikowe, mogłam się domyślić.
Śmieszne, wcale nie zmienił się z wyglądu, a jego charakter uległ diametralnej zmianie. No rzeczywiście podejrzane...
Jako nagłówek artykułu w
Proroku Codziennym użyłaś słowa "Śmierciorzerca" - to
słowo piszemy przez "ż".William Moore (50 l.) odnalazł żonę i wraz z córką oraz teściami zamordował używając Zaklęcia Uśmiercającego. Na razie wygląda na to, że pan Moore razem z córką i teściami zamordowali kogoś. Może raczej:"William Moore (50 l.) odnalazł córkę i żonę u jej rodziców, po czym zamordował ich, używając Zaklęcia Uśmiercającego".
Julie krzyczy na wieść o śmierci bliskich - rozumiem. Cisza w całej Wielkiej Sali - nie rozumiem. Czy naprawdę rozpacz dziewczyny musiała być ukazana w tak ostentacyjny sposób? Różne rzeczy się na Sali dzieją, ale ostatnim razem wszyscy trwali w kompletnej ciszy, kiedy Voldemort przemawiał do nich w czasie bitwy.
Nie rozumiem, czemu uciekła do dziadków, skoro jej mąż wiedział, że to tam planuje wyjechać.
Rozumiem, że Draco się
obwinia - jego ból wyszedł Ci naturalnie, to był jeden z tych
dobrych opisów, jednak wątpię, żeby jeszcze tego samego dnia miał
ochotę na romantyczne chwile uniesień z Hermioną.Rozdział 15.
Hermiona otworzyła oczy dużo wcześniej, niż by tego chciała, bo o czwartej. ...Co? Czyżby "obudziła się" było zbyt zwyczajne?
- Chrzanię to. Mogą mnie wydziedziczyć.
Pansy aż zleciała z jego kolan.
- Oświadczysz jej się?! – zapytała zdumiona.
- Tak.
Hermiona i Draco zakochali się mniej więcej w Sylwestra, w każdym razie wtedy poczuli do siebie miętę. Sama napisałaś, że jest końcówka stycznia - i Draco po tak krótkim czasie chce się zaręczać? Przecież nawet nie są oficjalnie parą!
- Czego chcesz, Brown? – zapytała chłodno, ale uprzejmie. No rzeczywiście, bardzo uprzejmie.
Rozdział 16.
Chcę tutaj tylko zaznaczyć, że Slughorn nie zawsze w nagrodę za dobrze wykonany eliksir dawał Felix Felicis - to jest niesamowicie skomplikowany przepis, ciężko i długo się go warzy. A skoro koniecznie chcesz, żeby profesor dawał jakąś nagrodę, to może chociaż sama coś wymyślisz?
Rozdział 20.
Pansy i Blaise kupują Hermionie bieliznę - nie chcę pytać po co - ale skąd niby mają wiedzieć, jaki rozmiar nosi dziewczyna? Zwłaszcza jeśli chodzi o dobór biustonoszu.
Rozdział 23.
Szóstka koleżanek złożyła się w błyskawicznym tempie i dzięki „bezpiecznej sowie”, należącej do Pansy, przesłały całą kwotę Margaret. A to się dziewczyna zdziwi, jak zobaczy sowę z listem!
W połowie 26. rozdziału nagle tło czcionki zmienia Ci się na białe - lepiej to zmień.
W kolejnych rozdziałach jest słodko, od czasu do czasu pojawia się schemat "Co na to moi rodzice i wszyscy znajomi" w wykonaniu na przemian Hermiony i Dracona, ale i tak widać wyraźnie, że wszystko między tą parą ułoży się idealnie. Chłopak poznaje rodziców dziewczyny? Ojciec nie jest zachwycony, ale później zostają już w zasadzie kumplami. Dziewczyna poznaje rodziców chłopaka? Ojciec jest wściekły i nie chce więcej widzieć syna. Mogłaś rozwinąć wątek Narcyzy, która nadal chciałaby widywać Dracona, ale nie może przez męża. Albo nie jest w stanie spotykać się z synem, dopóki ten nie zakończy znajomości ze szlamą, bo ma tak duże uprzedzenia.
Bo spójrz tylko - Draco na okrągło się zamartwiał, że przez związek z Hermioną straci kontakt z matką, a tu wszystko doskonale się układa! Będzie miał i matkę, i dziewczynę. A tak ciekawie się zapowiadało... Zapewniam, że całość wyszłaby bardziej realistycznie, gdyby nie wszyscy byli szczęśliwi - to nie jest bajka Disneya.
Rozdział 39.
Tracey była zmartwiona, bardzo zmartwiona. I obie znały powód tego zmartwienia.
- Kiedy mu powiesz? – zapytała.
- Sam się domyśli – odpowiedziała Tracey, ocierając łzę, która nie powinna spłynąć po jej policzku. Samotna opkowa łza - zaliczona. Niech zgadnę - jest w ciąży z Blaisem (ewentalnie tym drugim kolesiem, ale wtedy nie musiałaby niczego mówić Blaise'owi).
Nikt nie spodziewałby się po niej, że jutro wychodzi za mąż, gdyby nie w połowie upięte włosy i czerwona szminka na połowie twarzy. Jak dla mnie to to oznacza po prostu, że się przed chwilą całowała (ew. nie umie się malować - takie rzeczy też się zdażają), więc nie do końca rozumiem to zdanie.
- Nie ważne. Zrozumiesz jak zobaczysz się w lustrze. "Nie" z przysłówkami piszemy łącznie.
Rozdział 40.
Kobieta wzięła siedem kwiatów i związała je fioletową wstążką. Policzyła za nie dziesięć galeonów. *krztusi się herbatą* Dziesięć galeonów...za siedem badyli?! Na bogato lecimy, widzę.
- Cena nie gra roli. Proszę przysłać suknię i wystawić rachunek. Zaraz go ureguluję – powiedział mężczyzna. A mnie zastanawia jedno - skoro Draco miał otrzymać kasę dopiero po ślubie (z odpowiednią osobą, zaznaczmy), a sama pisałaś wcześniej, że bez wsparcia rodziców jest biedny jak mysz kościelna, to skąd wziął tyle pieniędzy, że mógł nimi szastać na prawo i lewo?
Przyszłej pani Malfoy przyszło kierować własnym partnerem, jako szefowi Departamentu. Też bym tak chciała - bez żadnego doświadczenia zostać od razu szefem. Jak już tak obdarowujesz swoich bohaterów, to mogłaś któregoś z nich mianować Ministrem Magii, a co!
Dopiero, gdy weszła na trawę, pozbyła się jego większej części. Źdźbła trawy delikatnie łaskotały ją po nogach. Niepotrzebny przecinek.
When
you try your best but you don't succeed
When
you get what you want but not what you need
When
you feel so tired but you can't sleep
Stuck
in reverse
When
the tears come streaming down your face
When
you lose something you can't replace
When
you love someone but it goes to waste
Could
it be worse? Może to ja jestem dziwna, ale nie wydaje mi się,
żeby państwo młodzi byli zachwyceni tak przygnębiającą
piosenką. Zwłaszcza kiedy jest ona wybrana do pierwszego tańca -
tłumaczyłaś w ogóle te słowa? Piosenka o nieudanym życiu i o
porażkach - niezły początek udanego małżeństwa, co?
Dopiero wtedy przekonała się, że wrodzy mogą zmienić się w przyjaciół. Wrogowie.
Poprawność
Największe problemy sprawia Ci interpunkcja - zwłaszcza przecinki. Czasem wstawiasz je w dziwnych miejscach. Spróbuj przeczytać poszczególne zdania z przerwami w tych miejscach, gdzie są przecinki - ta metoda nie zawsze się sprawdza, ale często jest pomocna, gdy nie jesteś czegoś pewna.
Wielu literówek nie było, więc prawdopodobnie czytasz swoje teksty przed publikacją.
Błędów ortograficznych było niewiele, jednak mimo wszystko od czasu do czasu się pojawiały.
Dialogi zapisujesz poprawnie, nie zauważyłam, aby gdzieś pojawiły się błędy, jednak punktów i tak będzie mało - przez interpunkcję.
Jeśli o bohaterów chodzi, to jestem załamana. Hermiona paplająca wesoło z Pansy, Blaise zakochujący się w Gryfonce. W tym wszystkim chyba najbardziej boli mnie to, jak zmieniłaś Lunę. Piszesz o niej tylko wtedy, kiedy Ci się przypomni, że ktoś taki istnieje, a jednak udało Ci się zniesmaczyć mi tę postać. Panna Lovegood była niesamowitą ekscentryczką, marzycielką, dla której przyjaciele byli bardzo ważni. Zawsze pogodna, dosyć cicha, z pewną swobodą mówiła o swoich zmartwieniach - pewnie dlatego, że jakoś strasznie się nie przejmowała sprawami przyziemnymi. A tutaj? Najpierw chodzi ze Ślizgonem, potem go wyzywa i zachowuje się jak niesamowicie zraniona dziewczyna - da się przeboleć takie zachowanie. Może faktycznie się zakochała i teraz cierpi? Tylko że już chwilę później śmieje się z Neville'a i też niezbyt ładnie go traktuje, a na koniec go całuje - końskie zaloty wersja modern... Najbardziej razi mnie to, że nawet nie próbowałaś wydobyć z niej prawdziwej Luny - i nie, to, że napiszesz od czasu do czasu "odparła rozmarzonym głosem" się nie liczy.
Jesteś też niekonsekwentna w kreowaniu charakterów postaci - raz jest Malfoy kanoniczny, a chwilę później Malfoy-romantyk. Hermiona też nie jest lepsza. Zawsze uważałam ją za odważną dziewczynę, dla której makijaż i ubrania nie były takie ważne, a na pierwszym miejscu zawsze stawiała przyjaciół i naukę. Ty starasz się połączyć ten wizerunek z cechami pustej lali, dla której najważniejszy jest wygląd i chłopcy. Takie połączenie nigdy nie wypali, bo są to kompletnie sprzeczne cechy.
Na początku żałowałam, że nie rozwinęłaś nieco postaci pobocznych np. Harry'ego, Rona czy Luny. Wiem, że nie są oni głównymi bohaterami, ale to nie znaczy, że mają być od razu kukłami bez osobowości. U Ciebie są same zalążki ich charakterów, ale już te zalążki nie zapowiadają się rewelacyjnie, więc to chyba jednak dobrze, że tychże zalążków nie rozwinęłaś. Najbardziej pokrzywdziłaś (nie licząc Luny, o której już mówiłam), Rona. Naprawdę nie rozumiem, czemu autorki blogów dramione muszą zawsze ukazywać tego chłopaka jako buca i gbura niegodnego czyścić byty Draconowi. Przecież on był miłym gościem! Wierny swoim przyjaciołom, zakompleksiony na punkcie sytuacji finansowej swojej rodziny, czasem nawet bardziej wrażliwy od Harry'ego. Skoro już musiałaś zeswatać Hermionę i Dracona, to czy nie mogłaś zostawić prawdziwego Rona? Wiemy, że kochał Hermionę nawet po zerwaniu, więc czemu nie pozwalasz czytelnikom współczuć mu? Czemu musi się okazać, że jest okropnym człowiekiem?
Twój styl pisania nie jest jakiś powalający - zaliczyłabym go raczej do przeciętnych. Zdania budujesz sensownie, występuje ciąg przyczynowo-skutkowy, ale mimo wszystko czegoś tutaj brakuje. Twój styl przypomina mi styl wypracowań z języka polskiego w podstawówce - "nie chcę, ale muszę". Nie mówię, że Ty nie lubisz pisać, tego nie wiem, chodzi mi bardziej o to, że nie dołożyłaś tutaj czegoś od siebie - tak jakbyś napisała wszystko od niechcenia i "na odwal się". Mam wrażenie, że wzorowałaś się na innych blogach o tematyce Dramione - wydaje mi się (ale jeśli się mylę, to mnie popraw), że największy wpływ miała na Ciebie Venetiia Noks. W każdym razie jej blog "Dwa światy". Powtarza się zadziwiająco wiele momentów, nawet jeśli były u Ciebie nieco zmienione, ale oba blogi opierają się na tych samych schematach. Dramione naprawdę może być ciekawe, jednak jeśli jest napisane dosłownie według planu "Jak napisać opko Draco + Hermiona", to ciężko się spodziewać, żeby powalało innowatorstwem. Całość byłaby jeszcze nawet zjadliwa, gdyby nie ta słodycz panująca od samego początku. Nie ma tutaj tak naprawdę żadnej fabuły, a jedynym wątkiem jest miłość Hermiony i Dracona. Na dodatek dosyć ciężka do wyobrażenia, ponieważ nie podajesz w zasadzie żadnych powodów, dla których wieloletnia nienawiść miałaby się nagle przeobrazić w dozgonną miłość.
Całe Twoje opowiadanie jest nierzeczywiste. Niczego nie próbujesz tłumaczyć, nie pokazujesz stopniowego pozbywania się nieufności wrogich sobie domów - po tylu latach potrzeba by całkiem sporo czasu, aby mówić o zaufaniu, a co dopiero o przyjaźni czy miłości. Ale nie - Ty wrzuciłaś wszystkich od razu na głęboką wodę. To nie działa w ten sposób!
W całym tekście opisy występują często, jednak Ty chyba nie za bardzo wiesz, co powinno się opisywać. Stąd mamy przewodniki,z których spokojnie mogłabym korzystać, takie są dokładne - robienie śniadania krok po kroku, makijaż do szkoły, strój na imprezę itd. Nie wiem za to, jak wygląda Twój Hogwart, dom Harry'ego, Hermiony... To wielki błąd i dobrze byłoby go naprawić. Nie skupiaj się tak bardzo na szczegółach, zwykle są one nieistotne, ponieważ bez nich równie dobrze możemy sobie wyobrazić daną sytuację.
15/70
Dodatkowe punkty
Wybacz, ale zabieram Ci jeden punkt za całkowite zniekształcenie charakterów wszystkich bohaterów.
-1/2
Podsumowanie
Zdobyłaś 20
punktów na 82 możliwe, co daje nam ocenę niedostateczną.
Czasami sobie czytam to opko dla beki, ale tylko wtedy, gdy jestem w dołku, bo normalnie uznałabym te wypociny za abominację i zwiastun końca świata ;). Swoją drogą, to jest cała ocenka? Bo tak dziwnie się urywa po rozdziale dziewiątym (w tych okolicach czasami zmniejsza Ci się czcionka, no i skąd nagle ten fioletowy kolor?), a nawet stopnia nie wystawiłaś... :P
OdpowiedzUsuńCzuję cię, anonimie. Swojego czasu też podczytywałam to opko, ale głównie po to, by jakoś wymusić na sobie bardziej pozytywne myślenie o własnych wypocinach, he.
UsuńA co do oceny:
"Odniosę się teraz jeszcze na chwilę do Tonks - przede wszystkim, uczniowie w szkole mogli mieć swoje zwierzęta pod warunkiem, że był to nietoperz, kot, żaba, sowa lub ropucha." Waddafak? Przeca w Hogwarcie można było mieć tylko ropuchę, sowę albo kota, żadnych passe żab i nietoperzy (chyba że nie załapałam jakieś aluzji/żartu, czy coś, bo czytałam raczej fragmentarycznie?). A tak ogólnie - współczuję wam, dziewczyny, że musiałyście przebrnąć przez cały ten... opkoizm na opkoiźmie. Sama dałam radę przeczytać tylko kilka pierwszych rozdziałów i te końcowe, bo właściwie nie potrzebowałam więcej, by sobie boostnąć samoocenę :D.
Kurczę, mój błąd - nie mam pojęcia, czemu sobie ubzdurałam, że aż tyle zwierząt można mieć w szkole. Jak teraz na to patrzę, to faktycznie - po prostu komicznie to wygląda. Już poprawiam i dzięki za wytknięcie błędu :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA moje komentarze dziwnie się rozmnażają, ale to już chyba moja wina.
UsuńKrytyka dla odważnych. Wyjątkowo trafna nazwa. Osładzacie życie, nie ma co.
OdpowiedzUsuń"Hej ludzie! Powiemy wam w naprawdę długi i wyrafinowany sposób, że wasza twórczość to dno. Gratisowo za udostępnienie blogaska w linkach możemy też was wyśmiać."
Nie no serio, załamałabym się, gdybym rzuciła się wam na pożarcie. Nie dajecie wskazówek, nie patrzycie na dobre strony, tylko jedziecie po całości. Żal mi dziewczyn, które wkładają w to, co robią jakieś uczucia, a wy pogardzacie. No cóż... taka moda.
Umieszczę was w moich "Nie-polecanych" tak dla dobra innych.
Miłej twórczości :)
Nie wierzę, że porównałyście Her Draco do Dwa Światy! Wiem, że styl pisania Expecto nie jest idealny, ale moim zdaniem Venetiia nie sięga jej do pięt. Widać to przede wszystkim w jej nowym opowiadaniu, które chyba by było lepiej, gdyby porzuciła. Pomijając to uważam, że jesteście okropne. Dziewczyna się napracowała, a wy jedziecie po niej jak by to było najgorsze opowiadanie świata, a nie jest. Czepiacie się o prywatne dormitorium, o to, że Draco z Harrym się dogadują, że opisuje osoby po kolorach włosów. Czepiacie się wszystkiego, co jest inne niż jak w książce drogiej J.K Rowling, ale powiem wam coś, to nie jest jej twórczość! Więc dlaczego wszystko musi być takie samo? Dlaczego Expecto nie może sobie dodać prywatnego dormitorium? Musicie być bardzo, bardzo zgorzchniałymi osobami i chyba oceniając tak innych, podwyższacie swoją ocenę.
OdpowiedzUsuńOcena niedostateczna, tak? Z tego, co wiem opowiadania na podstawie Sagi Harry'ego Pottera pisane są po to, żeby właśnie móc zrobić coś inaczej. Nie widzę problemu w tym, że Luna dorosła i zachowywała się inaczej, autorka używała określeń ,,blondyn'', ,,brunetka'', ,,rudowłosa''. Co z tego, że Hermiona Granger po siedmiu latach ratowania dupy Harry'emu i Ronaldowi w końcu zadbała jako-tako o swój wizerunek, zażegnała wszelkie spory ze Ślizgonami i później była z Malfoyem? Opko to opko, proszę państwa. Autor robi z nim co i jak chce. Ach, no i jeszcze widziałam, że oceniającym nie spodobały się przekleństwa Ginny. Nawet największe kujony z mojej klasy przeklinają od czasu do czasu. Więc tej normalnej dziewczynie też to nie zaszkodzi. Polecam przeczytać sobie chociaż kawałek pierwszej części Harry'ego Pottera, rozdział Peron 9 3/4, Percy mieszkał w dormitorium prefektów naczelnych, do cholery.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem z jakiego powodu dobra autorka otrzymała ocenę niedostateczną. Chyba z powodu kaprysu lub złośliwości.
Widzę, że niestety panie połknęły bakcyla bycia chamskim, sądząc, że to przyciągnie tłumy. Mam też zastrzeżenie co do samego celu tegoż bloga - dlaczego coś oceniać, od tak, jeśli mogłybyście podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem, by pomóc? To miałoby jakiś sens.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A dlaczego czegoś nie oceniać, skoro piszący sami się do nas zgłaszają, zainteresowani opiniami na temat własnej twórczości? Widocznie są gotowi na to, by dana osoba szczerze wyraziła swoje zdanie i wystawiła na koniec odpowiednią, według niej, ocenę. Staramy się udzielać porad i sprawdzać błędy, by w kolejnych postach dany autor mógł je wyeliminować. Siłą rzeczy jesteśmy również trochę subiektywni, bo wiadomo, że każdy z nas ma odmienne upodobania. Ale weźmy pod uwagę fakt, że nikt z nas nie jest tutaj profesorem Miodkiem, więc uważam, że lepiej jest wyrażać swoje zdanie w formie oceny, w której dążymy do tego, by pomóc niż teksty, w których pokazywalibyśmy, że jesteśmy mądrzejsi od innych ludzi i wszystko wiemy najlepiej, w związku z czym możemy zaserwować "fachową" poradę. Jesteśmy, w pewnym stopniu, jak kolejny czytelnik (mający jakieś pojęcie o ocenianiu), który świeżym okiem patrzy na dany blog i nie sypie z rękawa komplementami tylko dlatego, że sam prowadzi bloga i oczekuje rewanżu.
UsuńOczywiście wypowiadam się w odniesieniu do drugiej części Twojego komentarza jako osoba, która zarówno ocenia, jak i była oceniana. I tak - uważam, że oceny mojego okazały się pomocne. :)
Oczywiście jesteśmy otwarte na nowe sugestie, więc weźmiemy pod uwagę różne propozycje dotyczące treści ocen, by budziły one jak najmniej zastrzeżeń.
Więc jeśli tylko masz jakiś pomysł - pisz śmiało.
Również pozdrawiam. :)
Brak słów, czepianie się na siłę najdrobniejszych szczegółów. Myślałam, że na tej stronie zamieszczacie jakąś konstruktywną krytykę, a nie, jak już ktoś napisał wyżej, że krytykujecie wszystko, co jest choć minimalnie odbiegające od oryginalnej książki. Pozdrawiam, Azx
OdpowiedzUsuńBrak słów, czepianie się oceny sprzed dwóch lat.
UsuńJeżeli chcesz nas krytykować, bo na krytykę jesteśmy otwarte, to skomentuj którąś z najnowszych ocen. Co mamy wynieśc z tego komentarza? Oceniające, które wtedy oceniały, odeszły już z załogi, więc na pewno go nie zobaczą. A te, które oceniają teraz, również tego nie zrobią, bo kto przegląda komentarza do postów napisanych tak dawno? Gdybym nie dostawała powiadomień o nowych komentarzach, też bym nie odpisała.
(Do oceny się nie odniosę, bo jej nie czytałam - nie moje czasy).
Również pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze popiszemy pod nowszą oceną.