Nie mogę powiedzieć, by
adres mnie zachwycił. Jest zupełnie zwyczajny, bez jakiejś szczególnej
oryginalności lub naprawdę dobrego pomysłu, ale nie jest też zły lub co gorsza,
denerwujący. Przy tworzeniu bloga Raylie niestety nie dała się ponieść wyobraźni.
Szkoda, bo mogło być dużo lepiej. Domyślam się, że będzie to fanfiction, bo serial
„Xiaolin – pojedynek mistrzów” został wyemitowany w trzech seriach, a tutaj
widzę czwarty sezon.
Mimo raczej
nieciekawego adresu wydaje mi się, że blog może okazać się całkiem dobry. Dlaczego?
Chociaż napis na belce „Xiaolin Showdown – nowa historia” to kolejny przykład
banału, który pojawia się w połowie blogów fanfiction, to myślę, że z dwojga
złego brak pomysłowości jest lepszy od nazwy zupełnie niepasującej do treści.
Szablon jest całkiem
ładny i muszę przyznać, że naprawdę zachęca do czytania. Dokładnie mu się
przypatrując, od razu nabrałam ochoty, by zapoznać się z tekstem. Nie mogę
zaprzeczyć – tutaj nie ma mowy o nudzie. Szablon jest wyjątkowy i podnosi ocenę
bloga.
7/10
Grafika:
Nagłówek
jest po prostu zachwycający. Gołym okiem widać, że włożono w niego mnóstwo
pracy i wysiłku, a wykonanie zajęło mnóstwo czasu. Zdjęcie ślicznej rudowłosej
dziewczyny pięknie komponuje się z fotografią jakiegoś tajemniczego zamku i
małej rośliny w tle. Widoczna część korony drzewa też dodaje tu pewnego uroku.
Tło z delikatną pajęczyną w pewnym sensie mnie ujęło, a jasna, szara
kolorystyka tylko poprawiła mi humor! Uwielbiam stonowane kolory, więc nagłówek
nie mógł mi się nie spodobać. Wszystko wygląda wręcz idealnie.
Na początku
byłam przeciwna kolorowi czcionki – wydawał mi się za ciemny i miałam wrażenie,
że nie pasował do tła postów. Dopiero potem uznałam, że jednak nie jest tak źle
i żadna inna barwa wcale nie wyglądałaby lepiej.
Trochę
denerwuje mnie pasek z lewej strony, a raczej to, że jest prawie niewypełniony.
Taka pustka wygląda strasznie nieestetycznie i psuje dobre wrażenie, które
pozostało mi po nagłówku. Można by tu dodać na przykład statystyki. Chociaż nie
odejmuję punktów za ich brak, to wydaje mi się, że powinny tu być.
8/10
Treść:
a)
Fabuła
Akcja opowiadania Raylie nie znudzi nikogo. Jest wartka,
dynamiczna i pełno w niej nieoczekiwanych zwrotów. Już po pierwszym rozdziale
czułam się usatysfakcjonowana. Przez cały czas myślałam, że Kimiko będzie po
prostu ganiać kolegów po lesie i na tym się skończy. Na szczęście tak się nie
stało. Owszem, przez chwilę cała grupka zachowywała się jak dzieci i byłam
pewna, że nic już się nie rozkręci, więc czułam lekką niechęć. Gdy nagle
znaleźli kamień z symbolem Chase’a Younga, poczułam coś w rodzaju ulgi, że
całość nie jest bezsensowną pisaniną bez punktu wyjścia i jednak zrobi się
ciekawie. Wszystko czytałam jednym tchem i nawet nie miałam wrażenia, by
cokolwiek działo się za szybko. Nie była to zasługa tylko i wyłącznie dobrego
pomysłu, ale także lekkiego podejścia do pisania i dużej ilości humoru. Mimo
błędów miałam ochotę przejść do następnego postu. Myślę, że Raylie ma talent do
zaciekawienia czytelnika.
5/5
b)
Styl
Styl pisania jest lekki i swobodny. Chociaż z powodu nieznajomości
kultury wschodniej nie wszystko jest dla mnie zrozumiałe ani razu nie
pomyślałam „Kurczę, o co tu chodzi”, co często zdarza mi się na blogach z
opowiadaniami. W gruncie rzeczy czytało mi się bardzo przyjemnie. Raylie nie ma
problemów z przedstawianiem uczuć i opisami sytuacji. Wszystko wychodzi jej
całkiem dobrze i właściwie nie mam się czego przyczepić.
5/5
c)
Dialogi
Rozmowy bohaterów są bardzo zabawne! Raylie starannie dobiera język
do temperamentu postaci. Stanowi to ważny element charakteryzujący bohaterów.
Ciągłe przekomarzania, żarty i dowcipy są śmieszne i przyjemnie się je czyta.
Kimiko zachowuje się jak odpowiedzialna starsza siostra i kilkoma słowami
potrafi doprowadzić chłopaków do porządku. Rozmowa wydała mi się sztuczna tylko
na początku pierwszego rozdziału, ale tylko dlatego, że Raylie nie miała wtedy
zbyt dużej wprawy w pisaniu.
4/5
d)
Kreacja świata przedstawionego
Akcja opowiadania toczy się w Chinach. Przyznam się szczerze, że
na mandze i anime znam się tyle, co nic, tak samo jak na japońskiej kulturze,
ale nie miałam zbyt dużych problemów ze zrozumieniem tekstu. Powiedziałabym, że
bardziej przeszkadzały mi błędy. Owszem, zdarzały mi się małe trudności, ale
wynikały tylko i wyłącznie z różnic kulturowych. Gdyby ktoś mnie zapytał, czy
wszystko rozszyfrowałam, odpowiedziałabym, że tak, ale z pewnymi kłopotami. Nie
szukając informacji w internecie, nie jestem w stanie się domyślić, kim na
przykład jest Chase Young. W opowiadaniu powinno znaleźć się choć jedno zdanie
z wyjaśnieniem, by ktoś, kto nie oglądał przedtem kreskówki nie miał ochoty od
razu wyłączyć komputera.
Całą reszta jest dobrze opisana. W niektórych momentach nawet mam
wrażenie, że znalazłam się w Chinach. Jestem zadowolona, że dzięki wnikliwym
opisom mogę sobie to wyobrazić.
2/5
e)
Bohaterowie
Jak już wspominałam, czuję sympatię do bohaterów. Zupełnie się od
siebie różnią, więc nie ma tu jakiejkolwiek monotonii lub, co gorsza, nudy.
Bardzo polubiłam Kimiko. Wydała mi się miłą i mądrą dziewczyną. Szczerze
mówiąc, nie mam pojęcia, co chłopcy by bez niej zrobili!
Raimundo, mimo siedemnastu lat zachowuje się trochę jak dziecko,
ale i tak nie sposób go nie polubić. Ma najśmieszniejsze odzywki z całej
czwórki.
Clay i Omi również mają w sobie mnóstwo werwy i energii. Obaj
przypominają mi moich dawnych kolegów z podstawówki. W przeciwieństwie do
Kimiko, są bardzo niecierpliwi i nieznośni, ale wcale mi to nie przeszkadza.
5/5
f)
Opisy miejsc, sytuacji i uczuć
Opisów jest mało i najczęściej są krótkie i zwięzłe. Raylie skupia
się głównie na sytuacjach, ewentualnie na przedstawieniu miejsca, ale zdarza
się to niezwykle rzadko. O uczuciach bohaterów nie znalazłam ani słowa. Szkoda,
bo są na tyle ciekawymi osobowościami, że aż chce się o nich czytać.
2/5
Poprawność:
Tu jest chyba najgorzej. Skupię się na najbardziej rażących
błędach z dwóch pierwszych rozdziałów.
„Tak, co więcej dziwie
się, że salmonella jeszcze go nie strawiła.” - Dziwię.
Nie wiem, czy to tylko literówka, ale postanowiłam poprawić, bo dużo
osób robi takie i podobne błędy.
„- szykuj się
na upokarzającą porażkę!” – Zdanie rozpoczynamy z wielkiej litery.
„Jego czarne, małe oczy zerkały to w
jedną to w drugą stronę” - W tym zdaniu
brak jednego przecinka. Powinno być: „Jego czarne, małe oczy zerkały to w jedną, to w drugą stronę”
„- zapomniałeś?” – Tu również brak
wielkiej litery na początku zdania.
„Chłopcy ukryli się za szafą i wlepili
wzrok w lekko uchylone drzwi wychodzące na korytarz, a
na drzwiach było…” To, co zaznaczyłam na czerwono powinno być po kropce,
jako nowe zdanie.
W głowie dzwoniło jej jedno pytanie Co to
jest? a może raczej: co się za tym kryje? – Po poprawieniu błędów zdanie
wygląda tak: W głowie dzwoniło jej jedno pytanie: „Co to jest?”, a może raczej:
„Co się za tym kryje?”.
Jak widać, błędów jest mnóstwo, a i tak
nie wypisywałam każdej najdrobniejszej literówki. Najgorzej z interpunkcją, bo
ortograficznych nie zauważyłam. Myślę, że Raylie powinna zajrzeć na początek
słownika i przyswoić sobie zasady dotyczące stawiania znaków interpunkcyjnych,
szczególnie przecinków.
5/10
Dodatki:
Nie widzę tu jakichkolwiek dodatków, za które mogłabym przyznać
punkty. Powiedziałabym, że zionie tu pustką.
0/5
Dodatkowe
punkty:
Tu również nie przyznaję punktów, ale też ich nie odejmuję. Nie ma
tu niczego, co by mnie specjalnie zdenerwowało.
Podsumowanie:
Raylie pisze całkiem dobrze. Całość zasługuje na dopracowanie –
poprawienie błędów, dodanie opisów w odpowiednich miejscach itd. Myślę, że ma
szansę na poprawienie oceny.
Przyznałam 43 punkty, co daje ocenę dobrą.
"Nie szukając informacji w internecie nie jestem w stanie się domyślić, kim na przykład jest Chase Young." - Brak przecinka przed nie jestem w stanie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam na razie dosyć pobieżnie i nie mogę powiedzieć, by ta ocena jakoś bardzo mi się spodobała, chociaż źle też nie jest. Najbardziej rzuciło mi się w oczy to mnóstwo błędów. Jeśli to, co wypisałaś, to mnóstwo, to ja jestem helikopterem. To przecież ledwie sześć przykładów! I o literówkach autor chciałby się więcej dowiedzieć, w końcu chodzi o to, by wszystko poprawić, a napisanie są literówki nie pomaga wcale.
Ach, i jakich dodatków oczekiwałaś na blogu? Kalendarzyka, maskotki bloga? Zdanie zionie tam pustką jest BARDZO nietrafione. Tu nie chodzi o dodanie punktów za każdy ładny dodatek, ale o ocenienie całokształtu dodatków (ramek, zakładek w menu itp.).
OdpowiedzUsuń"Dokładnie mu się przypatrując od razu nabrałam ochoty, by zapoznać się z tekstem." - Znów brak przecinka w zdaniu z imiesłowem. Powinien pojawić się przed od razu.
Usuń"Zupełnie się od siebie różnią, więc nie ma tu jakiejkolwiek monotonii lub co gorsza, nudy." - Jeśli co gorsza jest wtrąceniem, przecinek powinien znajdować się też przed tym wyrażeniem.
Dwa kolejne błędy, które znalazłam bo ponownym przeczytaniu oceny. O jakości oceny najlepiej mówi komentarz autorki. Mam nadzieję, że kolejne oceny będą lepsze. I rzeczywiście, dobrze jest zwracać się do autorki bezpośrednio, w końcu właśnie do niej powinnaś ten tekst kierować.
Autorka może czuć się dziwnie, czytając tę ocenę, kiedyż to nie zwracasz się do niej bezpośrednio. Przynajmniej ja bym tak miała.
OdpowiedzUsuńPoza tym w ocenie jest masa błędów, a te Twoje wypisane są po prostu śmieszne.
"Myślę, że Raylie powinna zajrzeć na początek słownika i przyswoić sobie zasady dotyczące stawiania znaków interpunkcyjnych, szczególnie przecinków." - Ty również powinnaś sobie te zasady przyswoić, bo interpunkcja to u Ciebie kuleje.
Pozdrawiam.
Czytam tę ocenę już trzeci raz i z przykrością stwierdzam, że mnie ona nie satysfakcjonuje. Ale! Zacznę od początku. Dziękuję, że wzięłaś sobie mojego bloga z WK, bo serio myślałam, że będę tam tkwić do końca świata i jeszcze dłużej.
OdpowiedzUsuńJak to trafnie stwierdził Anonim, czułam się zdeczka dziwnie, bo nie zwracałaś się do mnie bezpośrednio. Taki niekomfortowy dystans pomiędzy autorem a oceniającym... dobra, mniejsza z tym.
Rozumiem, że adres i tytuł nie zachwyciły Cię, bo mi też specjalnie nie podobają. No cóż, adresu zmienić nie mogę, ale może w przyszłości znajdę jakiś głębszy cytat, który będzie idealnie pasował do mojego opowiadania.
Za szablonik dziękuję, bo trochę długo go wybierałam i cieszę się, że ten czas nie poszedł na marne :) Jeśli chodzi o lewą kolumnę, nawet odniosłam takie wrażenie, że troszkę wieje pustką, ale nie mam zamiaru wypełniać ją zbędnymi gadżecikami, tyklo po to, by coś tam było.
Jeśli chodzi o ocenę treści jestem rozczarowana. Właściwie niczego się nie dowiedziałam. Zaskoczyło też mnie, że pierwsze rozdziały Ci się spodobały, bo jak do tej pory, dziewczyny, które oceniały mojego bloga, twierdziły, że są one słabe, a ja się z nimi zgadzam. Są one napisane dość... chaotycznie. Z oceny da się wywnioskować, że o Xiaolinie pojęcia nie masz, więc nie znasz kanonu. A mimo to odnalazłaś się w tym, co ja tam naskrobałam?
Akcja opowiadania nie toczy się w Japonii.
W niektórych momentach nawet mam wrażenie, że znalazłam się w Japonii.
To dosyć zabawne, że takie odniosłaś wrażenie, skoro ja ani słówkiem nie wspominam o: kulturze, architekturze, języku, jedzeniu, czy czymkolwiek co by moje opowiadanie łączyło tym krajem. Jedynie Kimiko pochodzi z Japonii. I tyle. Rzecz się dzieje w Chinach oraz w Rosji(przepraszam, ZSRR).
I dlaczego skupiłaś się tylko na pierwszych pięciu, krótkich rozdziałach, a o pozostałych nie wspomniałaś? Jakby ich w ogóle nie było. Albo jakbyś ich w ogóle nie czytała. Opisałaś bohaterów, świat przedstawiony, fabułę jakie występują w rozdziałach 1-5, a dalej? Od szóstego zaczyna się zupełnie inne opowiadanie. Nie ma tam Kimiko i reszty, nie ma tam stricte Xiaolinu.
Tam jest II Wojna Światowa. Bohaterowie to Karina, Eme, no i Chase. Skupiłaś się tylko na jednej części, a tą druga ominęłaś. No ręce mi opadły.
Przynajmniej nie nudziłaś się czytając to. Jeszcze raz dzięki za miłe słowa pod adresem szablonu.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym ocenianiu.
Ach, tak właśnie sądziłam. Pomyślałaś, że skoro Kimiko pochodzi z Japonii, cała akcja toczy się w tym kraju. No nic, dobrze, że poprawiłaś, ale skoro twierdzisz, że zaszalałam tam z wnikliwymi opisami i w niektórych momentach nawet odniosłaś wrażenie, że znalazłaś się w Chinach, a co więcej, jesteś w stanie to sobie wyobrazić, to takiej gafy raczej strzelić nie powinnaś.
OdpowiedzUsuńI tak żałuję, że oceniłaś tylko te pierwsze rozdziały, bo te ostatnie to zupełnie inne opowiadanie i nie dowiedziałam się o nim nic...
Pozdrawiam
Neamis, jeśli stworzyłaś już podstronę o sobie do zakładki załoga, wyślij mi proszę jej adres na maila (dakniga@gmail.com), to zaktualizuję zakładkę, bo niewiele osób się do Ciebie zgłosi, jeśli nie będzie możliwości wglądu w Twoje preferencje.
OdpowiedzUsuńPS: Wróciłam z wakacji i kończę ocenę Musivum Ome (zostały mi jeszcze do oceny ekskursy), powinnam opublikować ją w niedzielę lub poniedziałek.
Z tej strony nott. z bloga never-belong. Droga Pollalo, oczywiście chcę, abyś oceniła mojego bloga. Ten zastój spowodowany jest brakiem weny i pracą, ale na ocenę czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńJak widzę, niespecjalnie zastosowałaś rady, których Ci udzieliłam, ale nie będę się powtarzać - dosyć naprodukowałam się w mailu.
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam... Może by tak zmienić szablon? Nie wiem jak innym, ale mnie się już trochę przejadł. Jeśli trzeba, to sama nawet mogę złożyć zamówienie na Zaczarowanych.
OdpowiedzUsuńAh, no właśnie, wróciłam i ogłaszam koniec urlopu. Postaram się do niedzieli (końca wakacji - chlip) dodać ocenę.
UsuńJa też myślę, że mogłybyśmy zmienić szablon.
UsuńOde mnie oceny możecie się spodziewać na początku września.
Problem w tym, że składałam jakiś czas temu zamówienie u Jill... Ale jak chcesz, to proszę bardzo, jak najbardziej jestem za zmianą szaty graficznej.
UsuńMi jest wszystko jedno, jeśli chodzi o szablon, chciałam tylko powiedzieć, że żyję, a ocena ciągle się pisze, chociaż mam małe opóźnienie z różnych przyczyn, o których nie warto się rozpisywać, więc pewnie będzie dopiero we wrześniu. Będę miała zero w podsumowaniu. :(
OdpowiedzUsuń