070# Ocena bloga: pill-of-happiness

Oceniająca: Kniga
Oceniany blog: pill of happiness
Autor: Mousy


Pierwsze wrażenie:
Adres jest sensowny i łatwo go zapamiętać. Założyłam również (nie wiem czy trafnie), że pełni on też rolę tytułu publikowanego opowiadania. Nigdzie nie jest wyraźnie napisane, skąd wziął się pomysł na adres, ani jaki tytuł nosi historia. Przydałoby się ujednoznacznić sprawę tytułu historii.
Cytat na belce brzmi ładnie. Cieszę się, że podałaś źródło. Wyszukałam sobie tę piosenkę na YouTube. Ładna, ale jakoś mnie nie porwała. W części interpunkcyjnej wszystko w porządku, cudzysłów został prawidłowo zastosowany.
Szablon bardzo mi się podoba. Nie przeszkadza w odbiorze treści i prezentuje się dobrze, jest estetyczny. Nie przepadam za stronami, gdzie na głównej stronie znajduje się milion niepotrzebnych rzeczy, a Twój blog do takich na szczęście nie należy.
Na razie całość pierwszego wrażenia oraz informacja poniżej menu wskazuje na romans typu m/m albo jakąś jego pochodną. Jeszcze parę lat temu ze wszystkich kategorii opowiadań slash pojawiał się na mojej liście czytelniczej najczęściej, więc cieszę się, że zgłosiłaś tego bloga akurat do mnie.
9/10

Grafika:
Jak już wspomniałam wcześniej – podoba mi się układ bloga. Jest minimalistycznie i schludnie, czyli dokładnie tak, jak powinno być. Wszystkie informacje na temat szablonu podane zostały w odpowiedniej podstronie, więc w tej kwestii nie mam się do czego przyczepić.
Dobrze wybrałaś obrazek w nagłówku, wskazuje on na treść opowiadania. Kolorystyka również mi się podoba, nic nie wybija się na pierwszy plan. Twój szablon jest przykładem na to, że nie trzeba raczyć swojego dzieła milionem efektów specjalnych, by było ładne. Jedyny zupełnie niepasujący do reszty element to niezwykle toporny button ocenialni Shiibuya, ale z tego, co wiem, nie mają oni innych, więc nie zależało to raczej od Ciebie.
Czcionki nie przeszkadzają i doskonale się ze sobą komponują. Rozmiar też mi odpowiada, chociaż literki nie są zbyt duże. Justujesz tekst, więc po raz kolejny wszystko gra.
9,5/10

Treść:
a) Fabuła
Na początek chciałabym powiedzieć, że bardzo podoba mi się długość pierwszego rozdziału i mam nadzieję, że tak już zostanie. Po skopiowaniu do Worda wyszło około dziesięciu stron, więc jest naprawdę świetnie w porównaniu ostatnio ocenianych przeze mnie opowiadań. Na dodatek błędy pojawiają się sporadycznie, co też niesamowicie mnie cieszy.
Rozdział pierwszy wydaje się pewnego rodzaju przestawieniem postaci. Pierwsze kilka opisanych sytuacji wyglądało, jakby tylko miały pokazać, jacy są bohaterowie. Wyszło Ci całkiem dobrze, chociaż mimo wszystko było to widoczne. Nie wydaje mi się, by sytuacja z lekcji wuefu w jakikolwiek sposób wpłynęła na fabułę, ale w końcu w każdym opowiadaniu potrzebne są przerywniki, które nie wnoszą zbyt wiele do akcji. Szkoda tylko, że u Ciebie taki znalazł się już na samym początku. Nie jest to błąd, ale osobiście wolę, gdy autor od początku prowadzi rzeczywistą fabułę.
Podobała mi się scena wieczorna, kiedy Wayne przyszedł do lekko podpitego Bastiana. Wyszło Ci to bardzo naturalnie, co rzadko się zdarza. Wielu autorów ma problem z napisaniem takich… nietrzeźwych scen.
Jeszcze jedna rzecz – już teraz można spokojnie się domyślić, że Bastian i Wayne w końcu wylądują w łóżku (lub gdzieś indziej w samym celu).
Rozdział drugi nie był zbyt ciekawy. Pomysły Wayne’a były raczej bezsensowne, właściwie irytująco głupie, ale przynajmniej wprowadziło to element, wokół którego można tworzyć dalszą akcję. Bastian jest obrażony, teraz Stonem będzie musiał bardziej się postarać, by wszystko wróciło do normy.
W rozdziale trzecim trochę bardziej przybliżyłaś postać Wayne’a i w sumie muszę powiedzieć, że lubię go bardziej niż Bastiana, który mimo wszystko jest odrobinę nudniejszą postacią. Ten krótki powrót Stonema do domu trochę opowiedział czytelnikom o jego wcześniejszym życiu. Ten rozdział był zdecydowanie ciekawszy, chociaż akcja toczy się dosyć wolno. Nie mam tu na myśli czasu, ale konkretne, ważne wydarzenia.
W pierwszej części czwartego rozdziału w końcu wątek relacji Bastiana i Wayne’a (zdecydowanie główny wątek) dosyć mocno się rozwija. Dobrze, że zadbałaś o to, by ten pocałunek wyszedł sensownie, nie rzuciłaś Bastiana od razu na głęboką wodę. Często w opowiadaniach m/m dzieją się takie niestworzone rzeczy jak na przykład nagła zmiana orientacji jednego z bohaterów, BO TAK. U Ciebie pocałunek w klubie był wystarczająco dobrze uzasadnionym elementem.
Podobnie w dalszej części – nie zrobiłaś nagle z Bastiana stuprocentowego geja. Nadal miał wątpliwości (nawet dużo wątpliwości), mimo że podobało mu się z Wayne’em. Opis sceny erotycznej wyszedł bardzo dobrze. Jednak wylądowali w łóżku, nie gdzieś indziej, dammit!
Rozdział piąty był wyjątkowo krótki i właściwie przedstawiał tylko jedną sytuację. Reakcja Bastiana była zdecydowanie realistyczna, chociaż mnie również nie odpowiada fakt, że znów będą skłóceni, bo w sumie lubię tę parkę.
Szkoda, że niektóre rozdziały są dużo, dużo krótsze od dwóch pierwszych, ale i tak nie jest źle. Właściwie to ucieszyło mnie to zerwanie Bastiana, bo, podobnie jak Wayne’a, mnie też irytowała Lucy. Opis trzech tygodni w mieszkaniu Mike’a był dobry, ciekawy moment oderwania od relacji Wayne-Bastian. Po przeczytaniu całości po raz drugi pozostaje mi tylko dokończyć ocenę i czekać na kolejny rozdział…
Akcja toczy się raczej powoli. Cieszy mnie to, że nie wdajesz się w bezsensowne szczegóły i jeśli nie dzieje się nic ważnego, po prostu to pomijasz lub opisujesz pobieżnie. Tylko ten mecz na początku należał do elementów niewiele wnoszących, poza tym wszystko jest jak najbardziej interesujące i sensownie wplecione w fabułę. Potrafisz zaciekawić czytelnika, łatwo jest się wciągnąć w Twoje opowiadanie, chociaż sam motyw pogłębiającej się relacji dwóch przyjaciół to temat bardzo często wykorzystywany, można nawet powiedzieć, że oklepany. Masz jednak to szczęście, że większość autorów opowiadań tego dotyczących nie ma na tyle dobrego warsztatu, by przedstawić to w tak dobry sposób jak ty.
Kolejnym atutem tego opowiadania jest to, że występują sceny erotyczne, ale nie w nadmiarze. Niektóre opisy są bardzo szczegółowe, ale nie wrzucasz ich na siłę. Niektóre sytuacje są niedopowiedziane w tak zgrabny sposób, że czytelnik doskonale wie, co się dzieje, ale nie zamęczasz go długimi scenami.
5/5

b) Styl
Twój styl jest przystępny, piszesz luźnym i prostym językiem, który powinien dobrze trafić do wszystkich. Na początku odrobinę zaskoczyła mnie mowa zupełnie potoczna w narracji, ale szybko się do tego przyzwyczaiłam i muszę powiedzieć, że operujesz nią na tyle dobrze, że pasuje do całości.
Czasami miałam wątpliwości co do niektórych zdań, jeśli chodzi o kolejność wyrażeń, ale większości nie wypisałam w błędach, dochodząc do wniosku, że nietypowy szyk zdania, który co jakiś czas się pojawiał, należy również do cech Twojego stylu. W poprawności wypisałam tylko te przykłady, które naprawdę mocno mi zgrzytały.
Doskonale opisujesz emocje. Bardzo podoba mi się to, że Twoi bohaterowie są postaciami złożonymi, ich uczucia nie są stałe, jednoznaczne. Zmieniają się pod wpływem sytuacji, ale sensownie, bez żadnych nagłych, nieprzemyślanych zwrotów.
Powtórzenia Ci się nie zdarzają, przynajmniej ja takowych nie zauważyłam (zamierzonych nie liczę), jednak operujesz pewnymi stałymi elementami opisowymi, które są ładne, gdy stosuje się je kilka razy, ale osobiście w pewnym momencie poczułam się przytłoczona miodowymi oczami Bastiana, których kolor podkreślasz praktycznie przy każdej możliwej okazji.
4,5/5

c) Dialogi
Jestem zachwycona poprawnym zapisem dialogów (łącznie z myślnikami, których roli w końcu nie pełnią dywizy!!!). Na dodatek są one napisane w doskonały sposób, jeśli chodzi o treść. Sposób mówienia każdego z bohaterów jest specyficzny, a ich wypowiedzi wychodzą naturalnie. Nie mam tutaj co poprawiać.
5/5

d) Kreacja świata przedstawionego
Już w pierwszym zdaniu pojawia się wzmianka o rzeczywiście istniejącej bristolskiej Akademii Johna Calbota, co umieszcza akcję w konkretnym miejscu. Później nie wspominasz wiele o samym mieście, o stosunku bohaterów do tego miejsca, ale nie odczuwa się braku tego elementu.
Opisy otoczenia pojawiają się co jakiś czas i są ładnie wplecione w resztę tekstu.
Jeśli chodzi o logiczne niedociągnięcia, to nie ma ich właściwie wcale. Zastanawiałam się jedynie nad odczuciami Bastiana podczas seksu z Wayne’em. Czy tej rozkoszy nie było przypadkiem trochę zbyt dużo jak na pierwszy raz? Można ewentualnie założyć, że Stonem ma po prostu spore doświadczenie w tych sprawach, zna się na rozdziewiczaniu facetów itp. Mimo wszystko ta sytuacja budziła we mnie lekkie wątpliwości.
4,5/5

e) Bohaterowie
Wayne i Bastian bardzo się od siebie różnią, ale obaj są dobrze wykreowanymi postaciami. W podstronie doczytałam, że wcześniej pisałaś już o nich (a szczególnie o Bastianie, który jest w pełni twoim bohaterem), a to pewnie również ma duży wpływ na to, jak prowadzisz ich w tym opowiadaniu. Bohaterowie, których znamy są nam bliżsi i łatwiej opisywać nam ich przeżycia, emocje, uczucia. Tobie idzie to bardzo dobrze. Każdy z nich ma widocznie zarysowany charakter, ale są też postaciami, które się rozwijają, zmieniają zdanie, czyli mają tę jedną, najważniejszą cechę – obaj są ludzcy.
Pozostali bohaterowie również wydają się realistyczni, chociaż zostają w cieniu Wayne’a i Bastiana. I dobrze, w końcu to ci dwaj są głównymi postaciami. Cieszy mnie to, że w Twoim opowiadaniu nie ma właściwie ani jednej stereotypowo wykreowanej osoby. Poświęciłaś trochę opisów dziewczynom (mam tu na myśli Lucy i Rachel), które na szczęście nie wyglądają tu tak, jak w większości historii z kategorii slash. Nawet matka Stonema dostała niewielki przydział w tym opowiadaniu i jej postać również została ładnie (choć niezbyt szczegółowo) zarysowana.
Przy kreowaniu postaci nie popadasz w skrajność i to się chwali.
Osobiście bardziej polubiłam Wayne’a, ale Bastian też ma w sobie coś interesującego i przyciągającego. Jego postać nie przypadła mi tak bardzo do gustu, ale też mnie nie nudził.
5/5

f) Opisy
Ilość opisów współgra z ilością dialogów.
Widać, że bardziej skupiasz się na emocjach i uczuciach bohaterów niż na świecie zewnętrznym, chociaż elementy wyglądu postaci również się pojawiają. Same opisy są ciekawe, pobudzają czytelnika do samodzielnego interpretowania zachowania bohaterów (szczególnie Wayne’a, którego zagrywki momentami wydają się odrobinę bezsensowne, ale przy bliższym poznaniu chłopak dużo zyskuje i to, co robi, nie wydaje się już tak irytująco głupie).
Jeszcze raz zaznaczę, że bardzo podobał mi się opis sceny erotycznej i właściwie nie wiem, co jeszcze mogłabym dodać. Piszesz tak wciągająco, że ciężko się oderwać, by przeanalizować treść dokładniej.
5/5

Poprawność:
Rozdział 1. Konsekwencje niemyślenia
Nie rozumiem, co stało się na początku rozdziału, że początek tekstu jest linkiem, który prowadzi dokładnie do tej samej notki. Trochę dezorientujące.
„Każdy uczeń ten szkoły wiedział, że Stonem jest kompletną nogą z wuefu.” – Literówka. Powinno być tej.
„— Idziemy…? — zapytał szeptem, kątem oka obserwując przyjaciółki dziewczyny, dyskutujące między sobą żywo i rzucające im dwojgu ukradkowe spojrzenia.” – Niepotrzebny przecinek. Przymiotnik kolejna część zdania z przymiotnikiem dyskutujące odnosi się przecież do dziewczyn, więc czemu oddzieliłaś to przecinkiem?
„— Och, Chelly, więc nie idziesz z nami? — Padło pytanie od strony plotkującej w najlepsze grupki.” – Padło pytanie to zwrot wyrażający wydawanie dźwięku, więc po myślniku nie powinna nastąpić duża litera.
„Rachel nieustannie poddawała go ocenia, szukała wad i zalet.” – Ocenie.
„Za bardzo się różnili, tak naprawdę w ciągu tych kilku miesięcy żadne z nich nie czuło, że jest naprawdę blisko tej drugiej osoby, że do niej wręcz przynależy.” – Nie jest to ewidentny błąd, ale osobiście zamieniłabym ten przecinek na średnik lub po prostu od tak naprawdę zaczęła nowe zdanie.
„Z ciekawością cały czas zerkała na całująca się parkę.” – Całującą. Lepiej brzmiałoby Cały czas zerkała z ciekawością na całującą się parkę.
„— Rachel… dobrze wiesz, że nie zrobiłem niczego, co mogłoby uczynić cię nieszczęśliwą — powiedział cicho, wzroku nie spuszczając z zielonych oczu dziewczyny.” – Lepiej brzmiałoby (…)nie spuszczając wzroku z….
„White pomógł swemu niebieskookiemu przyjacielowi dotrzeć na owy materac…” – Ów.
Kolejny błąd techniczny pojawił się po końcu rozdziału, gdzie nie wiadomo dlaczego, po raz drugi został wklejony wcześniejszy tekst. Fragment zaczynający się od White pomógł swemu niebieskookiemu przyjacielowi dotrzeć na owy materac… dubluje się. Radzę to poprawić.
Rozdział 2. Spontaniczne działania
„Niewysoki, rudy, szczodrze obsypany piegami chłopak krążył wokół sporej grupy licealistów i wtrącał swoje trzy grosze do każdej rozmowy.” – Brak przecinka. Jeśli oddzielasz przecinkiem następne cechy, pierwsze dwie też od siebie oddziel.
„Kiedy padł owy komunikat, uczniowie jak jeden mąż rzucili się w kierunku kanarkowożółtego pojazdu, by zająć jak najlepsze miejsca.” – Słowo to w mianowniku rodzaju męskiego brzmi ów.
Owe nieszczęście spotkało i mnie… — burknął niezadowolony…” – Owo nieszczęście. Owe to również mianownik, ale dla rodzaju niemęskoosobowego. Wiem, że artykuł na Wikipedii podaje wersję, której użyłaś, ale mimo wszystko nie jest ona poprawna.
„Oszukiwał samego siebie, nie bardziej niż zwykle.” – Niepotrzebny przecinek.
Rozdział 3. Czuję się świetnie
„Nagle wszystko zwolniło, prawię się zatrzymało.” – Prawie.
Oboje płonęli” – Skoro i Michael, i Wayne są płci męskiej, bardziej odpowiednie byłoby obaj.
„Oto Rachel Stuart w krótkiej, seksownej sukience i w niebotycznie wysokich szpilkach stała w progu, podtrzymując ledwie żywego Wayne’a. który chyba nie miał siły na unoszenie powiek.” – W miejscu kropki powinien znajdować się przecinek.
Rozdział 4. Część I: Niecny plan
W pewnym momencie czcionka zmieniła Ci się na mniejszą i chyba nie było to zamierzone.
„Bastian jeszcze przez chwilę, jakby z lekka zamurowany, stał i czuł, jak owy śmiech brzęczy mu w uszach.” – Ów.
„Trząsł się jak cholerna osika, a w myślach gorączkowo powtarzał sobie, że w tej chwili ma zaprzestać robić to, co sam zainicjował.” – Albo przestać robić to, co sam… albo zaprzestać tego, co sam….
Rozdział 5. Zbyt trzeźwy poranek
„Czuł ciepło drugiego ciała wczepionego e jego plecy, unoszącego się i opadającego miarowo przy każdym wdechu i wydechu.” – W jego plecy.
„Nie potrafił, tak ot,  zapomnieć.” – Ot tak.
Rozdział 6. Iluzji mówię nie
Owy niepokój sen spędzał mu z powiek, a za dnia nie pozwalał mu dostatecznie się odprężyć i żyć własnym życiem.” – Ów niepokój. Składnia w tym zdaniu nie jest jednoznacznie niepoprawna, ale spędzał mu sen z powiek brzmiałoby na pewno naturalniej.
„Poczuł jad smukłe palce mocniej zaciskają się na jego dłoni.” – Jak.
„— Z tym… wszystkim — mruknął Bastian i wykonał nieokreślony gest rękoma, chcąc lepiej zobrazować owe „wszystko”.” – Wszystko to to (ono), więc owo.
Rozdział 7. Do zo, kumplu!
„White, skruszony, podążył za nią.” – Nie ma potrzeby robić z tego wtrącenia.

Rzadko zdarzają Ci się błędy interpunkcyjne, ale jednak czasem je robisz. Widać też, że sprawdzasz rozdziały przed publikacją i poprawiasz błędy, bo jest ich naprawdę mało jak na tak dużą ilość tekstu, chociaż parę literówek przeszło przez Twoją korektę.
Najczęściej pojawiającym się błędem jest odmiana słowa ów, którego używasz stosunkowo często. W słowniku Wikipedii pojawiają się czasem błędy, więc nie polecam korzystania z tej strony przy odmianie rzadziej spotykanych wyrazów. Jeśli chodzi o owy, to nie mam pojęcia, skąd Ci się to wzięło, bo tego akurat nie ma w żadnym słowniku, nawet Word podkreśla to słowo. Jeśli chodzi o rodzaj męski od ów, to odmiana wygląda tak: M. ów; D. owego; C. owemu; B. owego; N. owym; Msc. owym. Jeśli miałabyś problem z zapamiętaniem, to łatwo skojarzyć to z odmianą zaimka on. M. on; D. jego; C. jemu; B. jego; N. nim; Msc. nim. Jest to ten sam sposób odmiany, podkreśliłam wspólne końcówki (trzeba zapamiętać tylko owym). W innych rodzajach jest podobnie – owa, owo, owi i owe odmienia się tak samo jak odpowiednio ona, ono, oni i one.
Poza tym językowo jest bardzo dobrze.
8,5/10

Dodatki:
W menu masz tylko rzeczywiście potrzebne rzeczy. Garść informacji to podstrona poświęcona przede wszystkim prawom autorskim do wykorzystywanych na stronie elementów. Wszystkie linki działają i prowadzą do odpowiednich miejsc. Następnie mamy podstronę dotyczącą bohaterów. Zwykle nie przepadam za czymś takim, ale Twój opis postaci jest na tyle ogólnikowy i dobrze napisany, że wcale mi to nie przeszkadza. Zdjęcia też dobrze dobrałaś, osoby na nich widoczne są nawet podobne do moich wyobrażeń. W podstronie dotyczącej Ciebie nie ma zbyt dużo tekstu i dobrze, bo nie przepadam za czytaniem o tym, co autorka je na śniadanie. Z ciekawości poklikałam w podane przez Ciebie niżej linki i wychodzi na to, że gust filmowy mamy zbliżony, porównanie na Last.fm średnio. Następne podstrony to linki i SPAM, czyli nic ciekawego.
Z dodatków mamy jeszcze na samym dole obserwatorów, nieblogspotową statystykę odwiedzin i buttony różnych ocenialni.
Nie można też zapomnieć o playliście na górze, która na szczęście nie włącza się sama po otwarciu bloga. Dobrze jest dać czytelnikowi wybór – jeśli chce, to włączy, jeśli nie, to zostawi ten pasek w spokoju.
To chyba na tyle, jeśli chodzi o dodatki. Nie ma nic, co wydawałoby mi się zbędne.
5/5

Dodatkowe:
+2 za napisanie opowiadania m/m, które jest poprawne językowo i nie skupia się tylko na tak zwanych seksach.

Podsumowanie:
61 i 2 dodatkowe, w sumie 63 punkty, czyli celujący. Eh, to mój drugi celujący w tej krótkiej karierze oceniającej, mam nadzieję, że to źle o mnie nie świadczy :P. Przepraszam, jeśli jakieś błędy przegapiłam, ale Twoje opowiadanie wciągnęło mnie na tyle, że mogłam kilku nie wyłapać. Jest bardzo dobrze. Jeśli poprawisz te niedociągnięcia wypisane w poprawności, będzie idealnie.
Muszę dodać, że Wayne po prostu skradł moje serce. Ta postać zdecydowanie zapadła mi w pamięć. Prawdopodobnie dlatego, że swoim nieprzewidywalny, często bezsensownym zachowaniem i nonszalanckim stylem bycia trochę przypomina mi mojego bliskiego znajomego.
Trochę żałuję, że miałam okazję czytać to opowiadanie przy okazji oceniania, bo bez tego prawdopodobnie nie zauważyłabym tych niewielkich błędów. Na pewno będę czytać dalej, o tym mogę Cię zapewnić.

8 komentarzy:

  1. WAYNE RULEEEEZ FUCK YEAAAAAH BIJACZ MADA FAKA JOŁ BĘC

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym otrzymać ocenę od innego oceniającego po prostu. Innym okiem, o.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na samym początku chcę podziękować za wyczerpującą ocenę. Naprawdę dobrze jest móc spojrzeć na własną pisaninę z perspektywy drugiej osoby.
    W sumie mam w tym momencie problem z zebraniem słów w jakąś sensowną całość. ^^'
    Hm, za wytknięcie błędów dziękuję. Rzeczywiście, staram się, żeby było ich jak najmniej, czasami wyłapuję jakieś nonsensy nawet po publikacji, ale, jak widać, wszechwiedząca i wszechmogąca nie jestem. Za moją odmianę "ów" i jego koleżków jest mi w tym momencie wstyd, naprawdę. Chyba po prostu robiłam to czysto intuicyjnie, najwyraźniej na podstawie braku wiedzy, a że wcześniej nikt uwagi mi nie zwrócił, to uparcie wciąż swoje czyniłam.
    Nie wiem, co mogę, czy też co powinnam jeszcze dodać. Nie mam żadnych zastrzeżeń, a wszelkie uwagi biorę sobie do serca. Ocena otworzyła mi kilka klapek w mózgu odnośnie tego, co poprawić, jak rozwinąć akcję i co, odnośnie bohaterów i świata przedstawionego, wpleść jeszcze między wydarzenia.
    Nie pozostaje mi chyba nic innego, jak podziękować po raz drugi, a zaraz potem sięgnąć w odmęty dysku i spróbować się dogadać z pewną bezczelną częścią mowy. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja dodam tak a propos wątpliwości odnośnie dzikiego seksu szympansów: dobry dyrygent i z Golec uOrkiestry muzyków poważnych uczyni :D

      Usuń
    2. Również jeszcze raz dziękuję, Mousy, że zdecydowałaś się zgłosić tego bloga akurat do mnie.

      A co do Golec uOrkiestry, to nie wiem, czy było to trafne porównanie, bo słuchanie Golców zawsze jest bolesne :D.

      Moje wątpliwości odnośnie seksu chłopaków są raczej uzasadnione. Rozmawiałam o tym parę razy z moim przyjacielem i zacytuję rozmowę:
      "Ja: Karol, czy seks analny boli?
      K: Boli jak chuj. Czaisz ten suchar, jak CHUJ"
      A jak zaczął mówić sensownie, to wyszło, że rzeczywiście boli.

      Usuń
    3. wydaje mi się, iż w scenie został zawarty eufemizm, gdyż - cytuję - "rozryczał się jak bóbr, bo olbrzym Wayne'a rozrywał mu dupę" byłoby sabotażem na przyjemnie utrzymaną erotyczną atmosferę. alkohol opóźnia przekaz impulsów, przez co bodźce są słabiej rejestrowane. dodajmy do tego pigułki (i oczywiście BOGA SEKSU), a i chyba bez histerii się obejdzie xD

      Usuń
    4. Ja tez nie rozumiem za bardzo czepiania się o te odczucia bólu, ale co tam i popieram punkt widzenia asylum. ;)

      Usuń
    5. Nie czepiam się, obrazuję tylko swój punkt widzenia ;). Rzeczywiście, tak jest ładniej. Po prostu miałam lekkie wątpliwości, ale argumenty asylum raczej do mnie trafiły.

      Usuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.