Oceniająca: Kniga
Oceniany blog: pill of happiness
Autor: Mousy
Pierwsze wrażenie:
Adres
jest sensowny i łatwo go zapamiętać. Założyłam również (nie wiem czy trafnie),
że pełni on też rolę tytułu publikowanego opowiadania. Nigdzie nie jest
wyraźnie napisane, skąd wziął się pomysł na adres, ani jaki tytuł nosi
historia. Przydałoby się ujednoznacznić sprawę tytułu historii.
Cytat
na belce brzmi ładnie. Cieszę się, że podałaś źródło. Wyszukałam sobie tę
piosenkę na YouTube. Ładna, ale jakoś mnie nie porwała. W części interpunkcyjnej
wszystko w porządku, cudzysłów został prawidłowo zastosowany.
Grafika:
Szablon
bardzo mi się podoba. Nie przeszkadza w odbiorze treści i prezentuje się dobrze,
jest estetyczny. Nie przepadam za stronami, gdzie na głównej stronie znajduje
się milion niepotrzebnych rzeczy, a Twój blog do takich na szczęście nie
należy.
Na
razie całość pierwszego wrażenia oraz informacja poniżej menu wskazuje na
romans typu m/m albo jakąś jego pochodną. Jeszcze parę lat temu ze wszystkich
kategorii opowiadań slash pojawiał się na mojej liście czytelniczej
najczęściej, więc cieszę się, że zgłosiłaś tego bloga akurat do mnie.
9/10
Grafika:
Jak
już wspomniałam wcześniej – podoba mi się układ bloga. Jest minimalistycznie i
schludnie, czyli dokładnie tak, jak powinno być. Wszystkie informacje na temat
szablonu podane zostały w odpowiedniej podstronie, więc w tej kwestii nie mam
się do czego przyczepić.
Dobrze
wybrałaś obrazek w nagłówku, wskazuje on na treść opowiadania. Kolorystyka
również mi się podoba, nic nie wybija się na pierwszy plan. Twój szablon jest
przykładem na to, że nie trzeba raczyć swojego dzieła milionem efektów
specjalnych, by było ładne. Jedyny zupełnie niepasujący do reszty element to
niezwykle toporny button ocenialni Shiibuya, ale z tego, co wiem, nie mają oni
innych, więc nie zależało to raczej od Ciebie.
Czcionki
nie przeszkadzają i doskonale się ze sobą komponują. Rozmiar też mi odpowiada,
chociaż literki nie są zbyt duże. Justujesz tekst, więc po raz kolejny wszystko
gra.
9,5/10
Treść:
a) Fabuła
Na
początek chciałabym powiedzieć, że bardzo podoba mi się długość pierwszego
rozdziału i mam nadzieję, że tak już zostanie. Po skopiowaniu do Worda wyszło
około dziesięciu stron, więc jest naprawdę świetnie w porównaniu ostatnio ocenianych
przeze mnie opowiadań. Na dodatek błędy pojawiają się sporadycznie, co też
niesamowicie mnie cieszy.
Rozdział
pierwszy wydaje się pewnego rodzaju przestawieniem postaci. Pierwsze kilka
opisanych sytuacji wyglądało, jakby tylko miały pokazać, jacy są bohaterowie.
Wyszło Ci całkiem dobrze, chociaż mimo wszystko było to widoczne. Nie wydaje mi
się, by sytuacja z lekcji wuefu w jakikolwiek sposób wpłynęła na fabułę, ale w
końcu w każdym opowiadaniu potrzebne są przerywniki, które nie wnoszą zbyt wiele
do akcji. Szkoda tylko, że u Ciebie taki znalazł się już na samym początku. Nie
jest to błąd, ale osobiście wolę, gdy autor od początku prowadzi rzeczywistą fabułę.
Podobała
mi się scena wieczorna, kiedy Wayne przyszedł do lekko podpitego Bastiana. Wyszło
Ci to bardzo naturalnie, co rzadko się zdarza. Wielu autorów ma problem z
napisaniem takich… nietrzeźwych scen.
Jeszcze jedna
rzecz – już teraz można spokojnie się domyślić, że Bastian i Wayne w końcu
wylądują w łóżku (lub gdzieś indziej w samym celu).
Rozdział drugi nie był zbyt ciekawy. Pomysły
Wayne’a były raczej bezsensowne, właściwie irytująco głupie, ale przynajmniej
wprowadziło to element, wokół którego można tworzyć dalszą akcję. Bastian jest
obrażony, teraz Stonem będzie musiał bardziej się postarać, by wszystko wróciło
do normy.
W
rozdziale trzecim trochę bardziej przybliżyłaś postać Wayne’a i w sumie muszę
powiedzieć, że lubię go bardziej niż Bastiana, który mimo wszystko jest
odrobinę nudniejszą postacią. Ten krótki powrót Stonema do domu trochę
opowiedział czytelnikom o jego wcześniejszym życiu. Ten rozdział był
zdecydowanie ciekawszy, chociaż akcja toczy się dosyć wolno. Nie mam tu na
myśli czasu, ale konkretne, ważne wydarzenia.
W pierwszej
części czwartego rozdziału w końcu wątek relacji Bastiana i Wayne’a
(zdecydowanie główny wątek) dosyć mocno się rozwija. Dobrze, że zadbałaś o to,
by ten pocałunek wyszedł sensownie, nie rzuciłaś Bastiana od razu na głęboką
wodę. Często w opowiadaniach m/m dzieją się takie niestworzone rzeczy jak na
przykład nagła zmiana orientacji jednego z bohaterów, BO TAK. U Ciebie pocałunek w klubie był wystarczająco dobrze
uzasadnionym elementem.
Podobnie w
dalszej części – nie zrobiłaś nagle z Bastiana stuprocentowego geja. Nadal miał
wątpliwości (nawet dużo wątpliwości), mimo że podobało mu się z Wayne’em. Opis
sceny erotycznej wyszedł bardzo dobrze. Jednak wylądowali w łóżku, nie gdzieś
indziej, dammit!
Rozdział piąty
był wyjątkowo krótki i właściwie przedstawiał tylko jedną sytuację. Reakcja
Bastiana była zdecydowanie realistyczna, chociaż mnie również nie odpowiada
fakt, że znów będą skłóceni, bo w sumie lubię tę parkę.
Szkoda,
że niektóre rozdziały są dużo, dużo krótsze od dwóch pierwszych, ale i tak nie
jest źle. Właściwie to ucieszyło mnie to zerwanie Bastiana, bo, podobnie jak
Wayne’a, mnie też irytowała Lucy. Opis trzech tygodni w mieszkaniu Mike’a był
dobry, ciekawy moment oderwania od relacji Wayne-Bastian. Po przeczytaniu
całości po raz drugi pozostaje mi tylko dokończyć ocenę i czekać na kolejny
rozdział…
Akcja
toczy się raczej powoli. Cieszy mnie to, że nie wdajesz się w bezsensowne
szczegóły i jeśli nie dzieje się nic ważnego, po prostu to pomijasz lub
opisujesz pobieżnie. Tylko ten mecz na początku należał do elementów niewiele
wnoszących, poza tym wszystko jest jak najbardziej interesujące i sensownie
wplecione w fabułę. Potrafisz zaciekawić czytelnika, łatwo jest się wciągnąć w
Twoje opowiadanie, chociaż sam motyw pogłębiającej się relacji dwóch przyjaciół
to temat bardzo często wykorzystywany, można nawet powiedzieć, że oklepany.
Masz jednak to szczęście, że większość autorów opowiadań tego dotyczących nie
ma na tyle dobrego warsztatu, by przedstawić to w tak dobry sposób jak ty.
Kolejnym
atutem tego opowiadania jest to, że występują sceny erotyczne, ale nie w
nadmiarze. Niektóre opisy są bardzo szczegółowe, ale nie wrzucasz ich na siłę.
Niektóre sytuacje są niedopowiedziane w tak zgrabny sposób, że czytelnik
doskonale wie, co się dzieje, ale nie zamęczasz go długimi scenami.
5/5
b) Styl
Twój
styl jest przystępny, piszesz luźnym i prostym językiem, który powinien dobrze
trafić do wszystkich. Na początku odrobinę zaskoczyła mnie mowa zupełnie
potoczna w narracji, ale szybko się do tego przyzwyczaiłam i muszę powiedzieć,
że operujesz nią na tyle dobrze, że pasuje do całości.
Czasami
miałam wątpliwości co do niektórych zdań, jeśli chodzi o kolejność wyrażeń, ale
większości nie wypisałam w błędach, dochodząc do wniosku, że nietypowy szyk
zdania, który co jakiś czas się pojawiał, należy również do cech Twojego stylu.
W poprawności wypisałam tylko te przykłady, które naprawdę mocno mi zgrzytały.
Doskonale
opisujesz emocje. Bardzo podoba mi się to, że Twoi bohaterowie są postaciami
złożonymi, ich uczucia nie są stałe, jednoznaczne. Zmieniają się pod wpływem
sytuacji, ale sensownie, bez żadnych nagłych, nieprzemyślanych zwrotów.
Powtórzenia Ci
się nie zdarzają, przynajmniej ja takowych nie zauważyłam (zamierzonych nie
liczę), jednak operujesz pewnymi stałymi elementami opisowymi, które są ładne,
gdy stosuje się je kilka razy, ale osobiście w pewnym momencie poczułam się
przytłoczona miodowymi oczami Bastiana,
których kolor podkreślasz praktycznie przy każdej możliwej okazji.
4,5/5
c) Dialogi
Jestem
zachwycona poprawnym zapisem dialogów (łącznie z myślnikami, których roli w
końcu nie pełnią dywizy!!!). Na dodatek są one napisane w doskonały sposób,
jeśli chodzi o treść. Sposób mówienia każdego z bohaterów jest specyficzny, a
ich wypowiedzi wychodzą naturalnie. Nie mam tutaj co poprawiać.
5/5
d) Kreacja świata przedstawionego
Już
w pierwszym zdaniu pojawia się wzmianka o rzeczywiście istniejącej bristolskiej
Akademii Johna Calbota, co umieszcza akcję w konkretnym miejscu. Później nie
wspominasz wiele o samym mieście, o stosunku bohaterów do tego miejsca, ale nie
odczuwa się braku tego elementu.
Opisy
otoczenia pojawiają się co jakiś czas i są ładnie wplecione w resztę tekstu.
Jeśli
chodzi o logiczne niedociągnięcia, to nie ma ich właściwie wcale. Zastanawiałam
się jedynie nad odczuciami Bastiana podczas seksu z Wayne’em. Czy tej rozkoszy
nie było przypadkiem trochę zbyt dużo jak na pierwszy raz? Można ewentualnie
założyć, że Stonem ma po prostu spore doświadczenie w tych sprawach, zna się na
rozdziewiczaniu facetów itp. Mimo wszystko ta sytuacja budziła we mnie lekkie
wątpliwości.
4,5/5
e) Bohaterowie
Wayne
i Bastian bardzo się od siebie różnią, ale obaj są dobrze wykreowanymi
postaciami. W podstronie doczytałam, że wcześniej pisałaś już o nich (a
szczególnie o Bastianie, który jest w pełni twoim bohaterem), a to pewnie również
ma duży wpływ na to, jak prowadzisz ich w tym opowiadaniu. Bohaterowie, których
znamy są nam bliżsi i łatwiej opisywać nam ich przeżycia, emocje, uczucia.
Tobie idzie to bardzo dobrze. Każdy z nich ma widocznie zarysowany charakter,
ale są też postaciami, które się rozwijają, zmieniają zdanie, czyli mają tę
jedną, najważniejszą cechę – obaj są ludzcy.
Pozostali
bohaterowie również wydają się realistyczni, chociaż zostają w cieniu Wayne’a i
Bastiana. I dobrze, w końcu to ci dwaj są głównymi postaciami. Cieszy mnie to,
że w Twoim opowiadaniu nie ma właściwie ani jednej stereotypowo wykreowanej
osoby. Poświęciłaś trochę opisów dziewczynom (mam tu na myśli Lucy i Rachel),
które na szczęście nie wyglądają tu tak, jak w większości historii z kategorii
slash. Nawet matka Stonema dostała niewielki przydział w tym opowiadaniu i jej
postać również została ładnie (choć niezbyt szczegółowo) zarysowana.
Przy
kreowaniu postaci nie popadasz w skrajność i to się chwali.
Osobiście
bardziej polubiłam Wayne’a, ale Bastian też ma w sobie coś interesującego i przyciągającego.
Jego postać nie przypadła mi tak bardzo do gustu, ale też mnie nie nudził.
5/5
f) Opisy
Ilość
opisów współgra z ilością dialogów.
Widać,
że bardziej skupiasz się na emocjach i uczuciach bohaterów niż na świecie
zewnętrznym, chociaż elementy wyglądu postaci również się pojawiają. Same opisy
są ciekawe, pobudzają czytelnika do samodzielnego interpretowania zachowania
bohaterów (szczególnie Wayne’a, którego zagrywki momentami wydają się odrobinę
bezsensowne, ale przy bliższym poznaniu chłopak dużo zyskuje i to, co robi, nie
wydaje się już tak irytująco głupie).
Jeszcze
raz zaznaczę, że bardzo podobał mi się opis sceny erotycznej i właściwie nie
wiem, co jeszcze mogłabym dodać. Piszesz tak wciągająco, że ciężko się oderwać,
by przeanalizować treść dokładniej.
5/5
Poprawność:
Rozdział 1. Konsekwencje
niemyślenia
Nie
rozumiem, co stało się na początku rozdziału, że początek tekstu jest linkiem,
który prowadzi dokładnie do tej samej notki. Trochę dezorientujące.
„Każdy uczeń ten szkoły wiedział, że Stonem jest kompletną nogą z
wuefu.” – Literówka. Powinno być tej.
„— Idziemy…? — zapytał szeptem,
kątem oka obserwując przyjaciółki dziewczyny, dyskutujące między sobą żywo i
rzucające im dwojgu ukradkowe spojrzenia.” – Niepotrzebny przecinek.
Przymiotnik kolejna część zdania z przymiotnikiem dyskutujące odnosi się przecież do dziewczyn, więc czemu oddzieliłaś
to przecinkiem?
„— Och, Chelly, więc nie idziesz
z nami? — Padło
pytanie od strony plotkującej w najlepsze grupki.” – Padło pytanie to zwrot wyrażający wydawanie dźwięku, więc po
myślniku nie powinna nastąpić duża litera.
„Rachel nieustannie poddawała go
ocenia, szukała wad i zalet.” – Ocenie.
„Za bardzo się różnili, tak
naprawdę w ciągu tych kilku miesięcy żadne z nich nie czuło, że jest naprawdę
blisko tej drugiej osoby, że do niej wręcz przynależy.” – Nie jest to ewidentny
błąd, ale osobiście zamieniłabym ten przecinek na średnik lub po prostu od tak naprawdę zaczęła nowe zdanie.
„Z ciekawością cały czas zerkała
na całująca
się parkę.” – Całującą. Lepiej
brzmiałoby Cały czas zerkała z
ciekawością na całującą się parkę.
„— Rachel… dobrze wiesz, że nie
zrobiłem niczego, co mogłoby uczynić cię nieszczęśliwą — powiedział cicho,
wzroku nie spuszczając z zielonych oczu dziewczyny.” – Lepiej brzmiałoby (…)nie spuszczając wzroku z….
„White pomógł swemu
niebieskookiemu przyjacielowi dotrzeć na owy
materac…” – Ów.
Kolejny
błąd techniczny pojawił się po końcu rozdziału, gdzie nie wiadomo dlaczego, po
raz drugi został wklejony wcześniejszy tekst. Fragment zaczynający się od White pomógł swemu niebieskookiemu
przyjacielowi dotrzeć na owy materac… dubluje się. Radzę to poprawić.
Rozdział 2. Spontaniczne
działania
„Niewysoki, rudy, szczodrze obsypany
piegami chłopak krążył wokół sporej grupy licealistów i wtrącał swoje trzy
grosze do każdej rozmowy.” – Brak przecinka. Jeśli oddzielasz przecinkiem
następne cechy, pierwsze dwie też od siebie oddziel.
„Kiedy padł owy komunikat, uczniowie jak jeden mąż rzucili się w
kierunku kanarkowożółtego pojazdu, by zająć jak najlepsze miejsca.” – Słowo to
w mianowniku rodzaju męskiego brzmi ów.
„Owe
nieszczęście spotkało i mnie… — burknął niezadowolony…” – Owo nieszczęście. Owe to również mianownik, ale dla rodzaju
niemęskoosobowego. Wiem, że artykuł na Wikipedii podaje wersję, której użyłaś,
ale mimo wszystko nie jest ona poprawna.
„Oszukiwał samego siebie, nie
bardziej niż zwykle.” – Niepotrzebny przecinek.
Rozdział 3. Czuję się świetnie
„Nagle wszystko zwolniło, prawię się zatrzymało.” – Prawie.
„Oboje
płonęli” – Skoro i Michael, i Wayne są płci męskiej, bardziej odpowiednie
byłoby obaj.
„Oto Rachel Stuart w krótkiej,
seksownej sukience i w niebotycznie wysokich szpilkach stała w progu,
podtrzymując ledwie żywego Wayne’a. który chyba nie miał siły na unoszenie powiek.”
– W miejscu kropki powinien znajdować się przecinek.
Rozdział 4. Część I: Niecny plan
W
pewnym momencie czcionka zmieniła Ci się na mniejszą i chyba nie było to
zamierzone.
„Bastian jeszcze przez chwilę,
jakby z lekka zamurowany, stał i czuł, jak owy
śmiech brzęczy mu w uszach.” – Ów.
„Trząsł się jak cholerna osika, a
w myślach gorączkowo powtarzał sobie, że w tej chwili ma zaprzestać robić to, co sam zainicjował.” – Albo przestać robić to, co sam… albo zaprzestać tego, co sam….
Rozdział 5. Zbyt trzeźwy poranek
„Czuł ciepło drugiego ciała
wczepionego e jego plecy, unoszącego się i
opadającego miarowo przy każdym wdechu i wydechu.” – W jego plecy.
„Nie potrafił, tak ot,
zapomnieć.” – Ot tak.
Rozdział 6. Iluzji mówię nie
„Owy niepokój
sen spędzał mu z powiek, a za dnia nie pozwalał mu dostatecznie się odprężyć i
żyć własnym życiem.” – Ów niepokój. Składnia w tym zdaniu nie jest jednoznacznie niepoprawna,
ale spędzał mu sen z powiek
brzmiałoby na pewno naturalniej.
„Poczuł jad smukłe palce mocniej zaciskają się na jego dłoni.” – Jak.
„— Z tym… wszystkim — mruknął
Bastian i wykonał nieokreślony gest rękoma, chcąc lepiej zobrazować owe „wszystko”.” – Wszystko
to to (ono), więc owo.
Rozdział 7. Do zo, kumplu!
„White, skruszony, podążył za nią.” – Nie ma potrzeby
robić z tego wtrącenia.
Rzadko
zdarzają Ci się błędy interpunkcyjne, ale jednak czasem je robisz. Widać też,
że sprawdzasz rozdziały przed publikacją i poprawiasz błędy, bo jest ich
naprawdę mało jak na tak dużą ilość tekstu, chociaż parę literówek przeszło
przez Twoją korektę.
Najczęściej
pojawiającym się błędem jest odmiana słowa ów, którego używasz stosunkowo
często. W słowniku Wikipedii pojawiają się czasem błędy, więc nie polecam
korzystania z tej strony przy odmianie rzadziej spotykanych wyrazów. Jeśli
chodzi o owy, to nie mam pojęcia,
skąd Ci się to wzięło, bo tego akurat nie ma w żadnym słowniku, nawet Word
podkreśla to słowo. Jeśli chodzi o rodzaj męski od ów, to odmiana wygląda tak:
M. ów; D. owego; C. owemu;
B. owego;
N. owym; Msc. owym. Jeśli miałabyś problem z
zapamiętaniem, to łatwo skojarzyć to z odmianą zaimka on. M. on; D. jego; C. jemu;
B. jego;
N. nim;
Msc. nim. Jest to ten sam sposób odmiany, podkreśliłam wspólne
końcówki (trzeba zapamiętać tylko owym). W innych rodzajach jest
podobnie – owa, owo, owi i owe odmienia się tak samo jak
odpowiednio ona, ono, oni i one.
Poza
tym językowo jest bardzo dobrze.
8,5/10
Dodatki:
W
menu masz tylko rzeczywiście potrzebne rzeczy. Garść informacji to podstrona
poświęcona przede wszystkim prawom autorskim do wykorzystywanych na stronie
elementów. Wszystkie linki działają i prowadzą do odpowiednich miejsc.
Następnie mamy podstronę dotyczącą bohaterów. Zwykle nie przepadam za czymś
takim, ale Twój opis postaci jest na tyle ogólnikowy i dobrze napisany, że
wcale mi to nie przeszkadza. Zdjęcia też dobrze dobrałaś, osoby na nich
widoczne są nawet podobne do moich wyobrażeń. W podstronie dotyczącej Ciebie
nie ma zbyt dużo tekstu i dobrze, bo nie przepadam za czytaniem o tym, co
autorka je na śniadanie. Z ciekawości poklikałam w podane przez Ciebie niżej
linki i wychodzi na to, że gust filmowy mamy zbliżony, porównanie na Last.fm średnio. Następne podstrony to linki i
SPAM, czyli nic ciekawego.
Z
dodatków mamy jeszcze na samym dole obserwatorów, nieblogspotową statystykę odwiedzin i buttony różnych ocenialni.
Nie
można też zapomnieć o playliście na górze, która na szczęście nie włącza się
sama po otwarciu bloga. Dobrze jest dać czytelnikowi wybór – jeśli chce, to
włączy, jeśli nie, to zostawi ten pasek w spokoju.
To
chyba na tyle, jeśli chodzi o dodatki. Nie ma nic, co wydawałoby mi się zbędne.
5/5
Dodatkowe:
+2 za
napisanie opowiadania m/m, które jest poprawne językowo i nie skupia się tylko
na tak zwanych seksach.
Podsumowanie:
61 i 2
dodatkowe, w sumie 63 punkty, czyli celujący. Eh, to mój drugi celujący w
tej krótkiej karierze oceniającej, mam nadzieję, że to źle o mnie nie świadczy
:P. Przepraszam, jeśli jakieś błędy przegapiłam, ale Twoje opowiadanie
wciągnęło mnie na tyle, że mogłam kilku nie wyłapać. Jest bardzo dobrze. Jeśli
poprawisz te niedociągnięcia wypisane w poprawności, będzie idealnie.
Muszę dodać,
że Wayne po prostu skradł moje serce. Ta postać zdecydowanie zapadła mi w
pamięć. Prawdopodobnie dlatego, że swoim nieprzewidywalny, często bezsensownym
zachowaniem i nonszalanckim stylem bycia trochę przypomina mi mojego bliskiego
znajomego.
Trochę żałuję,
że miałam okazję czytać to opowiadanie przy okazji oceniania, bo bez tego
prawdopodobnie nie zauważyłabym tych niewielkich błędów. Na pewno będę czytać
dalej, o tym mogę Cię zapewnić.
WAYNE RULEEEEZ FUCK YEAAAAAH BIJACZ MADA FAKA JOŁ BĘC
OdpowiedzUsuńChciałabym otrzymać ocenę od innego oceniającego po prostu. Innym okiem, o.
OdpowiedzUsuńNa samym początku chcę podziękować za wyczerpującą ocenę. Naprawdę dobrze jest móc spojrzeć na własną pisaninę z perspektywy drugiej osoby.
OdpowiedzUsuńW sumie mam w tym momencie problem z zebraniem słów w jakąś sensowną całość. ^^'
Hm, za wytknięcie błędów dziękuję. Rzeczywiście, staram się, żeby było ich jak najmniej, czasami wyłapuję jakieś nonsensy nawet po publikacji, ale, jak widać, wszechwiedząca i wszechmogąca nie jestem. Za moją odmianę "ów" i jego koleżków jest mi w tym momencie wstyd, naprawdę. Chyba po prostu robiłam to czysto intuicyjnie, najwyraźniej na podstawie braku wiedzy, a że wcześniej nikt uwagi mi nie zwrócił, to uparcie wciąż swoje czyniłam.
Nie wiem, co mogę, czy też co powinnam jeszcze dodać. Nie mam żadnych zastrzeżeń, a wszelkie uwagi biorę sobie do serca. Ocena otworzyła mi kilka klapek w mózgu odnośnie tego, co poprawić, jak rozwinąć akcję i co, odnośnie bohaterów i świata przedstawionego, wpleść jeszcze między wydarzenia.
Nie pozostaje mi chyba nic innego, jak podziękować po raz drugi, a zaraz potem sięgnąć w odmęty dysku i spróbować się dogadać z pewną bezczelną częścią mowy. ;D
a ja dodam tak a propos wątpliwości odnośnie dzikiego seksu szympansów: dobry dyrygent i z Golec uOrkiestry muzyków poważnych uczyni :D
UsuńRównież jeszcze raz dziękuję, Mousy, że zdecydowałaś się zgłosić tego bloga akurat do mnie.
UsuńA co do Golec uOrkiestry, to nie wiem, czy było to trafne porównanie, bo słuchanie Golców zawsze jest bolesne :D.
Moje wątpliwości odnośnie seksu chłopaków są raczej uzasadnione. Rozmawiałam o tym parę razy z moim przyjacielem i zacytuję rozmowę:
"Ja: Karol, czy seks analny boli?
K: Boli jak chuj. Czaisz ten suchar, jak CHUJ"
A jak zaczął mówić sensownie, to wyszło, że rzeczywiście boli.
wydaje mi się, iż w scenie został zawarty eufemizm, gdyż - cytuję - "rozryczał się jak bóbr, bo olbrzym Wayne'a rozrywał mu dupę" byłoby sabotażem na przyjemnie utrzymaną erotyczną atmosferę. alkohol opóźnia przekaz impulsów, przez co bodźce są słabiej rejestrowane. dodajmy do tego pigułki (i oczywiście BOGA SEKSU), a i chyba bez histerii się obejdzie xD
UsuńJa tez nie rozumiem za bardzo czepiania się o te odczucia bólu, ale co tam i popieram punkt widzenia asylum. ;)
UsuńNie czepiam się, obrazuję tylko swój punkt widzenia ;). Rzeczywiście, tak jest ładniej. Po prostu miałam lekkie wątpliwości, ale argumenty asylum raczej do mnie trafiły.
Usuń