Oceniająca: Nikumu
Oceniany blog: chwila-ulotna
Autor: Failly
Pierwsze wrażenie
Adres kojarzy mi się z jednym z
niewielu utworów Paktofoniki, jakie znam. Nie jestem ich
fanką, ale piosenkę słyszałam, zanim nagle stał się wielki bum
na Magika itd. Blog jednak wydaje się nie mieć z tym nic wspólnego,
a skojarzenie jest jedynie ułatwieniem do zapamiętania nazwy. Jak
od razu widać, mamy język polski, mamy dwa (raczej) krótkie
słowa. Znaczeniowo niewiele mówią o zawartości bloga. Po
nich mogę spodziewać się wszystkiego i niczego.
Belka wita mnie z tymi samymi słowami,
co adres. Zapewne nie byłoby w tym nic złego, ale ten sam tekst na
nagłówku sprawia, że powiewa nudą. Powtarzasz się, droga
autorko, co mi nie przeszkadza, o ile te ulotne chwile będą i w
opowiadaniu godne poświęcenia tyle uwagi.
Już przy omiataniu szablonu pierwszym
spojrzeniem, jestem zadowolona, poza tym widzę idealnie wyjustowany
tekst – nawet w narzędziach.
Oj, z refleksem szachisty, zauważam,
że dodałaś na bloga odtwarzacz. Nie włącza się automatycznie,
co jest dużym udogodnieniem, choć akurat trafiłaś nawet w moje
gusta muzyczne. O i nawet ten muzyczny podkład, wydaje mi się
pasować do oprawy graficznej.
To, co rzuca mi się jeszcze w oczy to
„śmietnik” - idealna nazwa do zakładki dla SPAM-u.
Pierwsze wrażenie w stu procentach
idealne. Spodziewam się po tym blogu naprawdę wiele i mam nadzieję,
że się nie zawiodę.
10/10
Grafika
Właściwie od pierwszej chwili wejścia
na bloga, doskonale wiem, kto wykonał szablon. Już nauczyłam się
prac tej szabloniarki na pamięć. Jestem pod wielkim wrażeniem jej
prac, a co za tym idzie, nie mogę mieć nic do zarzucenia przy tym
punkcie. Omówmy to jednak dokładnie.
Kolorystyka idealnie dopasowana – nie
brakuje kontrastów ani delikatnych przejść. Prostokąt, na
którym bazuje szablon, odcięty jest od tła ramką i cieniem,
co dodaje idealnego porządku.
Czcionka w narzędziach nie rzuca się
w oczy bardziej niż ta w treści bloga – tak jak powinno być.
Sam jej rozmiar, wydaje się być
niestety odrobinę za mały. Przy tej szerokości kolumny dla postu,
mogłabyś nieco podnieść wielkość, to byłoby miłym gestem dla
moich oczu.
Widzę, że nie zawsze pamiętasz o
wcięciach akapitowych, a gdy je robisz, to za pomocą spacji. W ten
sposób nie wychodzą równe, bo obustronne justowanie to
uniemożliwia. W podsumowaniu podrzucę Ci link do prostej
instrukcji, która umożliwia automatyczne wstawianie odstępu
w nowej linii po każdym enterze.
Zdjęć jako tako nie ma, nie licząc
cudzych buttonów. Jest jeszcze Twój awatar, który
w niezwykły sposób pasuje do dziewczyny z nagłówka.
Chyba lubisz „patrzeć” w niebo z zamkniętymi oczami
Cóż jeszcze mogę powiedzieć?
Szablon nawiązuje do treści bloga, do jego nazwy też. Wszystko jak
na razie się ze sobą zgadza i nie zostaje mi nic innego jak tylko
głaskać po główce. Wydaje się, że jako autorka, bardzo
dbasz o wizualną oprawę bloga, co naprawdę pochwalam. Niby okładka
nie jest najważniejsza, ale o wiele przyjemniej czyta się w tak
ładnym i uporządkowanym otoczeniu.
9/10
Treść
a) Fabuła
Zostałam urzeczona już w pierwszych
rozdziałach, choć akcja gra drugie skrzypce. Fabuła trudna do
sprecyzowania choć prosta w budowie. Opowiadanie po prostu dotyczy
młodej dziewczyny, która nagle traci wszystko. Początkowo
łudziłam się, że wypadek to straszny sen, ale okazało się, że
masz już częściową wizję na to opowiadanie. Wątki poboczne są
na razie ubogie przez małą ilość opublikowanej treści, ale
opowiadanie nie traci przez to na wartości.
Widzę jak na razie ujawniający się
problem z ojcem, który starasz się przedstawiać stopniowo.
Pewnie dlatego, aby nie przejął tu głównej roli. Stopniowe
wzmianki sprawdzają się znakomicie i dodają jakiś dramatyczny
element. Jak dla mnie ten właśnie temat jest najbardziej trafiony w
tym opowiadaniu, więc mam nadzieję, ze go pociągniesz.
Kolejnym motywem jest oczywiście
śmierć (powinnam wymienić ją na początku), ale śmierć
przyjaciółki i przystopowanie przyjaźni z Danielem (miałam
problem z przypomnieniem sobie tego imienia, bo postać jest wręcz
epizodyczna). Tego właśnie przyjaciela odbieram jak taki most,
który łączy i dzieli Rozalię z przeszłością, która
musiała zostawić.
Dalej mamy problem Kuby –
nieprzystosowanie do życia, chęć sprostowania wymaganiom innych,
itd. Wątek wydaje się dopiero kształtować, więc niewiele o nim
mogę powiedzieć. Być może jest to temat, który zaabsorbuje
uwagę bohaterki i nieco ubarwi jej życie.
Jak już wspomniałam (lub też nie
wspomniałam), uczucia grają dużą rolę w fabule. One są
przyczynami i skutkami działań podejmowanych przez Rozalię.
Według mnie – pomysł godny głośnych
braw, owacji na stojąco. Opowiadanie, z którym może się
utożsamić każdy (w mniejszym lub większym stopniu), kto choć raz
doznał cierpienia spowodowanego utratą bliskiej osoby.
5/5
b)Styl
Sposób pisania masz bardzo
oryginalny, dlatego czasem na tekst trzeba poświęcić nieco dłużej.
Przede wszystkim, że wprowadzasz odmienne narracje. Co prawda zawsze
jest to narracja pierwszoosobowa z perspektywy Rozalii, ale zmienia
się jej dynamika i jakby temat. Chodzi mi dokładnie o to, że
wpasowujesz wszystkie te melancholijne refleksje w stan bohaterki, a
nie na odwrót. Dzięki temu przemyślenia nie wydaja się
tylko zapychaczami „no bo rozdział był za krótki”, ale
wprowadzają odpowiedni nastrój.
Dzielisz tekst właśnie na refleksje i
akcję. Oprócz tego akcję dzielisz na tę opisywaną
pobieżnie, mniej znaczącą – informującą jedynie, że coś się
działo, a czas upływał. Ta druga jest opisywana dokładniej,
wyposażona w zdawkową ilość dialogów i opisów
miejsc, ale wzbogacona o różnorakie wyrażenie emocji. Do
tego przez tekst przewijają się teksty piosenek, wtrącenia w
języku angielskim i wspomnienia. Czasem wprowadzają lekkie
zamieszanie, jak na przykład moment rozmowy Piotra z Rozalią
przerwany przez wspomnienie domu ojca. Przeczytałam fragment ze trzy
razy, aby w końcu mieć dokładniejszy obraz, co się właściwie
wydarzyło, ale może ja jestem nierozgarnięta. Jest też druga
opcja – że ten tekst po prostu trzeba czytać po kilka razy, bo za
pierwszym czytaniem nie doczyta się tego, co ukrywasz pomiędzy
wersami. Nie wiem, czy robisz to celowo, ale wychodzi Ci obłędnie.
Z błędów stylistycznych
wybrałam kilka tak dla demonstracji. Poza niżej wymienionymi są
jeszcze nieliczne powtórzenia (np. „dzieci” zdanie po
zdaniu w bodajże rozdziale dziewiątym, gdy mowa jest o stawie i
obawach z nim związanych).
W jednym z pierwszych rozdziałów
(jeśli takie określenie nie dotyczy całej dziesiątki) znalazłam
dziwne połączenie „krzyczeć szeptem”. Początkowo nieco mnie
raziło, ale w końcu się do niego przekonałam, bo właściwie
pasuje jak ulał do momentu, w którym był użyty. Choć teraz
tak oderwany od kontekstu trąci nieco oksymoronem.
„Znam siebie już jakiś czas i
doskonale wiem, że przy następnej okazji poddam się.” -
niezaprzeczalnie błąd stylistyczny; „się” nie powinno
występować na końcu zdania, bo jest wyrazem bezakcentowym,
natomiast wyrazy jednozgłoskowe właśnie otrzymują na końcu
zdania akcent.
„Subtelnie włożyłam rękę
między barierki, by chwycić bolec i przesunąć go w lewo, na
próżno. Przypomniało mi się, gdzie i dziadek i ojciec
„chowali” kluczyk. Wyciągnęłam ją, by po chwili wsunąć
pomiędzy pionową rurę.” - pomijamy teraz przecinki; „ją”
czyli czą? Domyślam się, że chodzi o rękę, ale ona przestała
już być podmiotem domyślnym, więc trzeba „ją” nazwać.
„W powietrzu unosi się ta zarówno
lekka i ciężka atmosfera.”- tu już nie ma mowy o wyrwaniu z
kontekstu, czy wpasowaniu się w sytuację. Coś nie może być
lekkie i ciężkie z jednej perspektywy.
Nie jest to tajemnica, którą
trzeba poznać, bo nie jej wyjawienie nie zmieni nic. - o któreś
„nie” w końcówce zdania za dużo.
4/5
c)Dialogi
Jest ich niewiele, co wiąże się z
faktem, że opowiadanie ma charakter psychologiczny. Bohaterowie są
raczej małomówni, a potoki słów zdarzają się im
niezwykle rzadko. Ja wolę ich właśnie w tej wersji
minimalistycznej, gdzie każde słowo jest bardzo przemyślane i
niesie za sobą przekaz podprogowy. Rozmowy są naturalne, postaci
przeklinają, ale nie stosują „brzydkich słów” zamiast
przecinka, czy dla zyskania chwili na zastanowienie. Czasem ich
rozmowy są lekkie i przyjemne, czasem trzeba się trochę bardziej
przyłożyć do rozszyfrowania ich myśli.
Być może byłoby barwniej i jaśniej,
gdyby bohaterowie rozmawiali ze sobą częściej, ale cieszy mnie
fakt, że rozmowy nie są wymuszone. Gdyby więc to miałaby być
cena za ilość, to lepiej, żeby zostało tak, jak jest.
4,5/5
d) Kreacja świata przedstawianego
Akcja dzieje się nam w miejscu bliżej
nieokreślonym, po prostu „u wujka”. Czasy mamy raczej
współczesne, na co wskazuje rozwój technologii. Nie
dostrzegam błędów logicznych, choć jakby się doczepić, to
zastanawiam się czemu Rozalia: zakłada naszyjnik, idzie się myć,
zakłada go drugi raz, choć na to wychodzi, że go nie ściągnęła.
Ok, przyczepiłam się, więcej nie będę.
Sytuacja, którą kreujesz jest
bardzo prawdopodobna, bardzo życiowa. Choć czas wydaje się mijać
zbyt szybko, przez fakt, że raz akcja toczy się szybko i raz
zwalnia.
Mam wrażenie, że inspiracje bierzesz
z „tu i teraz”, czyli po prostu z życia. Jeśli, tak to z
pewnością jesteś świetnym obserwatorem, skoro odtwarzasz to w tak
dokładnym światku. Opisujesz go niby zdawkowo, pobieżnie, ale
odtwarzasz tę inną rzeczywistość w sposób interesujący,
sama decydujesz o tym, co jest warte uwagi, a co nie.
5/5
e) Bohaterowie
Podpunkt wydaje się być trudny do
rozwinięcia, ale po krótkiej chwili zastanowienia, okazuje
się, że bohaterowie są bardzo rozbudowani. Mimo tej ich
tajemniczości, którą ich oplatasz, można zauważyć osoby
pełne zadziwiających sprzeczności, co nadaje im naturalności.
Rozalia bezsprzecznie jest postacią, z
którą można się utożsamiać – mniej lub bardziej, jak
już mówiłam. Jest dziewczyną bardzo emocjonalną, więc,
paradoksalnie, próbuje się odciąć od tych uczuć, zamknąć
w sobie, oderwać od ludzi.
Mało skupiasz się na cechach wyglądu,
a przynajmniej u głównej bohaterki. Być może jest to zabieg
celowy. U niej dominuje umysłowość, w przeciwieństwie do opisu
Kuby, u którego pokusiłaś się nawet o taki szczegół
jak wystające obojczyki. Wcale nie znaczy to, że opis zajmuje
dwadzieścia stron, które dotyczą analizy najmniejszych
fragmentów ciała. Zgrabnie wybierasz kilka faktów,
które przyciągają uwagę w branej pod lupę osobie. Mieszasz
kolor oczu, włosy i właśnie obojczyki, co daje nam nakreślony
obraz, ale pozostawia również pole do popisu wyobraźni.
Bardzo mi się to podoba.
Wujek Piotr, Kacper, Daniel (i cała
reszta) przelatują czytelnikowi jak taka mgiełka. Są, ale tylko po
to, by odegrać konkretną rolę, a nie po to, by zwracać na siebie
uwagę.
Każda postać, czy opisywana
dokładnie, czy tylko wspomniana, wydaje się być żywa i prawdziwa.
Nie są ani wyidealizowane, ani do końca potępione. Mimo tego
niecodziennego cierpienie i tych codziennych, nastolatkowych
problemów postaci nie są przerysowane, dzięki czemu (znów
o tym wspominam) można się z nimi utożsamiać. Wchodzisz głęboko
w emocjonalność swoich ludzi, a przez to dotykasz również
uczuć czytelników.
5/5
f) Opisy miejsc, sytuacji i uczuć
Tak naprawdę punkt ten można byłoby
podzielić na trzy różne zw względu na zróżnicowanie
opisów.
Miejsc zaledwie dotykasz, od czasu do
czasu wspominasz o małej ilości książek, o pustych ścianach.
Wszystkie opisy są właściwie „przy okazji”, bo teraz zbiega po
schodach; bo teraz nie ma gdzie zaczepić wzroku. Właściwie jest to
zabieg dobry w tym przypadku, bo w powieściach psychologicznych ( i
w krótszych utworach o tym wydźwięku) są męczące, bo jest
wystarczająco dużo opisów uczuć, refleksji. Z tej przyczyny
po miejscach i wydarzeniach nieco się trzeba ślizgać. Wydarzenia
(jak już wspomniałam w stylu) raz pędzą, a raz bardzo zwalniają.
Zabieg oczywiście celowy, żeby uniknąć prozaicznych momentów
jak „wykonywanie porannych czynności”.
O uczuciach mówiłam już wiele
razy, ale powtórzę się. Opisy doskonałe. Refleksje
nieodbiegające od tematu, ale krążące wokół niego.
Wgłębiasz się bardzo w emocjonalną część swojego opowiadania i
ją rozwijasz. Oby tak dalej.
5/5
Poprawność
Rozdział II
Kiedy weszłam do pomieszczenia i
zobaczyłam, że nikogo nie ma podeszłam do lodówki, by po
chwili zabrać karton mleka i kawałek sera. - Przecinek przed
„podeszłam”
- Zostaje tutaj. –
odpowiedziałam, sprytnie unikając słowa „dom”. - „Zostaję”;
To ciekawe, że kiedy naprawdę chcesz
sobie coś przypomnieć nie potrafisz wydobyć tego wspomnienia ze
swojej pamięci. - Przecinek przed „nie potrafisz”;
Dokonać odkrycia – to jedno, ale
nakłonić samego siebie do tego to już całkowicie, inna sprawa. -
ostatni przecinek jest zbędny, za to powinien być przed „to już”;
Szczęście to chwila ulotna więc będę
żyła chwilą. - Przecinek przed „więc”;
nic nie znaczące – od 1961 pisownia
imiesłowów przymiotnikowych ujednolicona została do formy
łącznej (oprócz przeciwstawień) , ale podobno obowiązuje
okres przejściowy;
Po pięciu minutach stałam już na
dole zakładając trampki. - Przecinek przed „zakładając”;
Kiedy już się z tym uporałam
czekałam aż kuzyn raczy zejść na dół. - Przecinek przed
„czekałam”; Przecinek przed „aż”;
Ruszyliśmy w stronę pobliskiego lasu,
który ostatnimi czasu często obserwowałam z okna. - „czasy”
(nie mam zamiaru dowiadywać się
dlaczego akurat taki pseudonim do niego przywarł) - Przecinek przed
„dlaczego”;
Ten ostatni wydawał się
najbardziej… Autentyczny…? - małą literą „autentyczny”;
Bo nie palił chociaż pozostała
dwójka robiła to z nieskrywaną lubością. - Przecinek przed
„chociaż”;
Kiedy podeszliśmy Kacper rzucił tylko
krótkie „Rozalia” i poszedł po jointa. - Przecinek przed
„Kacper”;
Nic nie odpowiedział tylko zsunął
nogi z ławki, bym mogła usiąść (...). - Przecinek przed „tylko”;
Ciemnobrązowe włosy układały się
loki, które działały indywidualnie skacząc na wszystkie
strony. - Przecinek przed „skacząc”;
Zaczęłam monitorować okolicę kiedy
zobaczyłam, że stoimy nad rzeką, a jedynym sposobem, by przejść
na drugą stronę, było przejście po pniu. Przecinek przed
„kiedy”;
Niewiele myśląc wszedł na niego i
usiadł na środku, między dwoma brzegami, patrząc wyczekująco. -
Przecinek przed „wszedł”;
Było to na prawdę przyjemne,
ponieważ, może niezamierzenie, był taki delikatny. - „naprawdę”;
Ten ktoś nie musi nic mówić,
nich po prostu będzie. - „niech”;
Nie wiem ile przebiegłam, ale kiedy
się zatrzymałam czułam jakbym właśnie uciekła przed śmiercią.
- Przecinek przed „ile”; Przecinek przed „czułam”;
Przecinek przed „jakbym”;
kiedy skończyłam patrzyłam mu
głęboko w oczy i nie potrafiłam z nich nic wyczytać - Przecinek
przed „patrzyłam”;
W poddańczym geście przyłożyłam
czoło do drzwi i zaczęłam się gorączkowo zastanawiać co mam
zrobić. Przecinek przed „co”;
Nie było w tej wypowiedzi ani krzty
kpiny co bardzo mnie zdziwiło, choć nie poprawiło nastroju. -
Przecinek przed „co”;
Bez słowa ominęłam go i poszłam w
przeciwnym od lasu kierunku. - wydaje mi się, że jedyną używaną
(i poprawną za razem) formą jest „w przeciwnym do <<czegoś>>
kierunku”, bo innej formy nie znalazłam;
Kuba wyrównał swój krok
z moim i powiedział:- Tam mieszkam. - palcem wskazał zielony
budynek. - pierwszy myślnik zbędny albo brak entera.
Rozdział III
Kiedy przekroczyłam próg jego
domu uderzyła mnie bezwzględna cisza. - Przecinek przed
„uderzyła”;
To rodzaj tego spokoju, który
sprawia że jest ci źle i masz ochotę uciec choć nie wiesz gdzie.
- Przecinek przed „że”; Przecinek przed „choć”; poza tym
teoretycznie powinno być „dokąd” zamiast „gdzie”;
Niemalże sparaliżowana stałam,
nie wiedząc jaki ma być mój następny ruch. - Przecinek
przed „jaki”;
Kuba chyba to wyczuł, gdyż zaprosił
mnie do kuchni jednocześnie włączając radio. - Przecinek przed
„jednocześnie”;
Brakowało mi tchu, ale radość która
nagromadziła się we mnie wymagała, bym pędziła dalej. -
Przecinek przed „która”;
Tak jakby to, czy będę szczęśliwa
zależało od tych kilku minut, warto je poświęcić. - Przecinek
przed „jakby”;
Oparłam plecami o drzewo
zsunęłam, aż do pozycji siedzącej. - Może: „Oparłam się
plecami o drzewo i zsunęłam, aż do pozycji siedzącej”.
Nie wiem ile czasu tam spędziłam. -
Przecinek przed „ile”;
- Chcesz coś do picia? -
zapytał neutralnym tonem, kiedy weszłam do kuchni - Sok,
kawa, herbata? - kropka po „kuchni”;
Podał mi ją, a ja usiadłam do stołu,
dokładnie na przeciw Kuby. - „naprzeciw”;
Zaczęłam się rozglądać po
pomieszczeniu; ładne meble, kuchnia urządzona z wyczuciem, podobnie
jak sypialnia, którą udało mi się przypadkiem podejrzeć
będąc w przedpokoju. - Przecinek przed „będąc”;
Czasem jest to zapach
niedzielnego obiadu, innym razem perfumy gospodyni, a czasem kwiaty i
środek do kurzu. - przydałyby się myślniki, które pełnią
funkcję zastępstwa dla orzeczeń w takich konstrukcjach, ale nie
jest to niezbędne;
Cokolwiek, ale szybko zdałam sobie
sprawę, że to jest najtrudniejsze pytanie jakie ktokolwiek mi
dotychczas zadał. - Przecinek przed „jakie”;
Wiem jednak, że gdyby siedziała tam
jakakolwiek inna osoba nie potrafiłabym wytrzymać. - Przecinek
przed „nie potrafiłabym”;
Chcą się czegoś o sobie dowiedzieć
jednak przegrywają z nieodpartą potrzebą ciszy. - Przecinek przed
„jednak”;
Wtedy bez skrępowania, choć nie
wiedzieć czemu czując się winna, patrzyłam na niego. - W
zależności od kontekstu powinien być dodatkowy przecinek przed
„czemu” lub przed „czując”, na upartego można postawić oba
i zdanie będzie znaczyć jeszcze coś innego;
W normalnych okolicznościach
zastanawiałabym się co się właściwie wydarzyło. - Przecinek
przed „co”;
Kiedy byliśmy już pod moimi drzwiami
powiedziałam: - Przecinek przed „powiedziałam”;
Odszedł, a ja szybko nacisnęłam
klamkę i nie ściągając butów wbiegłam do pokoju. -
Przecinek przed „wbiegłam”;
Raz jeszcze rzuciłam okiem na puste
meble i wręcz rzuciłam się na kartony załadowane po brzegi i
torby. - nie jest to w zasadzie błąd, ale zdanie lepiej brzmiałoby
z dodatkowym „na” przed „torby”.
Kiedy weszłam do swojego pokoju
jeszcze raz zlustrowałam wzrokiem pokój i w znakomitym
nastroju zasnęłam. - Przecinek przed „jeszcze”;
Przeczuwając co zamierzam zrobić
uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Przecinek przed „co”;
Te pytania krążyły w mojej głowie
bez ustanku choć czułam, że najważniejszego z nich jeszcze nie
zadałam. Przecinek przed „choć”;
Tak, wiedziałam to zanim otworzył
drzwi. - Przecinek przed „zanim”;
Uchylił drzwi i przez szparę zerknął
czy aby na pewno może wejść. - Przecinek przed „czy”;
Kiedy w końcu zdecydował że nie ma
żadnych przeciwwskazań wszedł do pomieszczenia i usiadł na
krześle. - Przecinek przed „że”; Przecinek przed „wszedł”;
Nie wiem dlaczego i nie wiem jaki
to miał sens, ale istotne było to, że siedział tam. - „miało”;
Nawiedziła mnie myśl, że chociaż
czułam jak emanuje do mnie niechęcią to jednak zawsze mi pomoże.
- Przecinek przed „jak”; Przecinek przed „to jednak”;
Gdyby nie to, że wysokie drzewa i
krzewy zasłaniały cały budynek można by zapewne dostrzec wyblakłą
już różową farbę, która płatami schodziła ze
starej budowli. - Przecinek przed „można by”;
Zaskoczył od razu więc weszliśmy. -
Przecinek przed „weszliśmy”;
Już w tamtej chwili wiedziałam
co będzie później. Przecinek przed „co”;
Drzwi były otwarte więc nawet nie
zadawałam sobie trudu, by zapukać. - Przecinek przed „więc”;
Nie słyszałam żadnych kroków
więc bezceremonialnie uchyliłam drzwi i zaczęłam wchodzić na
pierwsze piętro. - Przecinek przed „więc”;
Z każdym krokiem smród stawał
się coraz silniejszy aż w pewnym momencie przyłożyłam rękaw
swetra by choć w nieznacznym stopniu stłumić duszący odór.
- Przecinek przed „aż”; Przecinek przed „by”;
Wyłaniając się zza schodów
usłyszałam odgłos chrapania zagłuszany przez głośne dźwięki
telewizora. - Przecinek przed „usłyszałam”; poza tym po tym
zdaniu brakuje spacji;
Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam
obraz, który został wyryty w mojej psychice kiedy skończyłam
sześć lat. - Przecinek przed „zobaczyłam”; Przecinek przed
„kiedy”;
Myślę, że nawet nienawiść jest
bardziej pozytywnym, pod tym względem odczuciem. – Na zakończenie
wtrącenia też przecinek (czyli przed „odczuciem”);
Rekrutacje do liceów były już
w czerwcu więc jedyne co mogę ci powiedzieć to, to, że dołączysz
do liceum z rejonu. Ma ono profil informatyczny więc... - Przecinek
przed „więc” x2; Przecinek przed „co”;
Zawsze ją przygotowywał kiedy
przyjeżdżaliśmy do nich w odwiedziny. - Przecinek przed „kiedy”;
Choć potrafi zrobić w kuchni wiele,
wyczarowaKiedy – końcówkę zdania Ci zjadło; a nie jednak
w środku zdania wkleił Ci się jeszcze raz cały rozdział...
Oczywiście drugi raz tych samych błędów nie wymieniam;
Początkowo wypisywałam i poprawiałam
wszystkie błędy, ale stwierdziłam, że nie o to chodzi. Jak widać
największą trudność sprawiają Ci przecinki – zarówno w
pierwszych rozdziałach, które poprawiłam, jak i w tych
późniejszych. Nie stawiasz ich czasem nawet w oczywistych
miejscach, co jest raczej bardziej efektem pośpiechu niż
niewiedzy.. Pamiętaj, że dwa orzeczenia (lub zdania składowe)
rozdzielić jakoś trzeba. Robi się to spójnikiem lub
przecinkiem.
Znalazło się też kilka błędów
z dziedziny ortografii, a dokładnie „do póki” zamiast
„dopóki” i „na prawdę” zamiast „naprawdę” z dwa
razy.
Znajdują się czasem literówki
jak np. „jakiś paranoi” zamiast „jakichś paranoi”, „miał”
zamiast „maiło”, „wielkie metropolię” zamiast „metropolie”
itp..
To, co jeszcze robisz źle to kropki
przy dialogach. Rozpoczynanie odpowiedniej wielkości literą. Przy
dialogach widać niejednolitość znaków, bo raz na
rozpoczęcie wypowiedzi używasz dywizu, a potem myślników.
Wiem, że Word poprawia tylko te postawione po wyrazie (w dodatku
tylko wtedy, gdy nie ma kropki), ale na koniec pisania możesz to
łatwo pozmieniać przez ctrl+f. Na koniec oceny podam Ci link do
zapisu dialogów, tak w ramach przypomnienia.
2/10
Dodatki
Zanim zajmę się zakładkami, wezmę
na ząb to, co widać od razu. Mamy zachętę do komentowania,
dzielenia się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi opowiadania. Nie
zajmuje dużo miejsca, nie jest irytującą reklamą, czy błaganiem.
Czy udostępnienie linka w tej ocenie odbierzesz właśnie jako fakt,
że spodobał mi się blog, czy mam udostępnić go gdzieś jeszcze,
żeby wszystko było jasne?
Dalej mamy „Parafialne”, czyli
ogłoszenia, w których znajduje się informacja o ewakuacji
weny. To dobrze o Tobie świadczy, że uzasadniasz brak publikacji od
nieco ponad miesiąca. Chyba bloga traktujesz poważnie.
Dalej mamy spis treści w trochę
nietrafnej formie. Jest to archiwum, które na początku
nabrało mnie, że jest szeroką listą. Cieszyłam się, aż
zorientowałam się, że pod jednym linkiem kryje się czasem więcej
niż jeden post. Nie żeby to był grzech, czy coś, ale jednak wolę
ujednoliconą liczbę postów pod odnośnikiem. Jeśli
chciałabyś zmienić archiwum na szeroką listę to tu jest dośćprosta instrukcja. Nie nalegam.
Dalej mamy ramkę „o mnie”.
Niewiele w niej jest o Tobie... Dowiaduję się tylko, że dzieli nas
odległość bardzo duża, jeśli chodzi o kilometry i o Twoim
stosunku do snów. Mamy odnośnik do profilu na bloggerze i do
„wypytaj”. Jak na razie drugie nie cieszy się wielką
popularnością, ale pewnie to się zmieni, bo link dodałaś
niedawno.
Na samym dole są reklamy ocenialni i
rejestru blogów, czyli to, co dodać należy.
Pod postami jest jeszcze wycinek
dotyczący praw autorski. Podoba mi się jego forma i pozycja. Jest
to neutralne oświadczenie, bez własnych komentarzy typu „jak u
kogoś znajdę to zatłukę”.
Pierwszą zakładką jest ta, która
dotyczy bloga. Wyjaśniasz powód jego założenia i w miarę
prosty sposób wyjaśniasz o czym piszesz. Wprowadzasz
czytelnika w klimat opisywanej historii przez postawienie go w
sytuacji głównej bohaterki. Ten zabieg bardzo mi przypadł do
gustu i znam go z książki „Niewinny” Harlana Cobena. Szkoda, że
nie napisałaś w tej formie prologu.
W kolejnej zakładce są umieszczone
polecane blogi. Mimo braku kolejności alfabetycznej panuje porządek.
Kolejna zakładka jest linkiem, do
którego nie mam dostępu, a na końcu został „Śmietnik”,
o którym już mówiłam. Zakładek takich nie rozumiem,
bo świadczą o lenistwie autora lub tolerancji dla SPAM-u. Nie wiem,
co uważam za gorsze. Do tego niechciane reklamy zdarzają się także
pod rozdziałami, więc jak widać zakładka nie do końca się
sprawdza.
Ilość komentarzy pod postami rośnie.
Pod każdym jest coraz więcej. Opinie są długie i szczere, nie
zawierają tylko słodzenia, a sensowne opinie, czasem rady. Nie masz
opublikowanej statystki, ale dziękujesz za cztery tysiące wejść,
więc teraz z pewnością jest ich więcej.
4,5/5
Dodatkowe
- z pewnością jeden punkt za ten
fragment: „Pieprzenie o tym, że doskonale, że oczywiście, że
pojmuję, byłoby tylko jałowym gadaniem. Nigdy nie chciej przekonać
kogoś o rozumieniu jego problemów, jeśli nie trafiłeś na
podobny problem. Uwierz, ale nie udawaj zrozumienia.”;
- jeden punkt za to, że mogłam pod
niektórymi względami utożsamić się z bohaterką;
- za niebanalny temat;
3 pkt.
Łącznie zdobyłaś 57 punktów
co daje ocenę bardzo dobrą. Tracisz głównie na
interpunkcji, ale nie jest to coś, czego nie da się wyuczyć.
Wystarczy dobry artykuł na temat prawidłowej interpunkcji, zasad i
odstępstw od nich. Myślę, że przy powtórnym czytaniu,
każdego następnego rozdziału, sama wyłapiesz miejsca, w których
przecinek być powinien. Drugą rzeczą, nad którą powinnaś
popracować, to zapis dialogów. Do tego automatycznie robiące
się akapity.
I jeszcze trochę o przecinku, chociaż myślę, że sama znajdziesz więcej:
"Moja pierwsza recenzja..." - nawet nie wiesz jak pięknie to brzmi, kiedy powtarzam te słowa co dwie minuty w mojej głowie ;)
OdpowiedzUsuńWypadało by skomentować, prawda? Szczerze mówiąc - wszystko zostało już przecież napisane...
Kiedy czytałam te wszystkie błędy, z każdym kolejnym czułam coraz większe... zażenowanie? wstyd? Tak, pokonała mnie chmara przecinków... Choć z drugiej strony cieszę się, że to jednak tylko przecinki. No i głupie literówki, wynikające z mojego lenistwa.
Ten cytat ("Pieprzenie o tym...") zyskał moją sympatię w chwili gdy przeczytałam go po raz pierwszy i tylko czekałam aż będę mogła go umieścić u siebie, na blogu.
Co do zakładki "Śmietnik" to stwierdziłam, że skoro ktoś ma to robić, to już niech chociaż "czyni-swoją-powinność" w przeznaczonym do tego miejscu.
Ten blog... (Tutaj szukam odpowiedniego określenia ^^) Hmm... Jakby ewoluował razem ze mną. Jeszcze na początku świadomie pisałam „na prawdę”; dopiero po jakimś czasie dowiedziałam się kiedy piszemy to razem, a kiedy osobno.
Tak samo z dialogami; wraz z upływającym czasem przypominałam sobie błędy popełniane jeszcze w pierwszych rozdziałach, ale... Byłam zbyt leniwa, by to poprawić. Oj tak - lenistwo - można powiedzieć, że to mój dobry kumpel... ^^
A propos powtórzeń słowa "dzieci" to doskonale zdaję sobie sprawę z tego błędu; starałam się czymś zastąpić to słowo - jak widać z marnym skutkiem.
Mam nadzieję, że Twoje miłe słowa nie sprawią, że spocznę na laurach, ale co tam... Tym będę się przejmować później ;)
No i przyszła kolej na podziękowanie. Nie pozostaje mi nic innego jak z wdziękiem się do Ciebie uśmiechnąć i pięknie zaakcentować każdą sylabę tego słowa: dziękuję!
Pozdrawiam,
Failly
Ja też mam nadzieję, że na laurach nie spoczniesz, a lenistwo pokonasz i poprawisz przecinki, błędy i dialogi.
UsuńCo do "śmietnika", ja rozumiem jego przeznaczenie (nie zgadzam się z nim i to inna sprawa), ale on nie spełnia swojego zadania, bo SPAM jest też pod postami - nieusunięty.
Nie ma za co, ocenę napisałam tak, jak widziałam bloga, nic nie zmyślałam, gdyby mi się nie spodobał, gdyby był nieczytelny, czy cokolwiek - wiedziałabyś już o tym.
Pozdrawiam,
Nikumu.