Oceniająca: Kniga
Oceniany blog: dina-kaulitz
Autor: Ana
Pierwsze wrażenie:
Adres
kojarzy się przede wszystkim z niemieckim zespołem Tokio Hotel. Przyznam się,
że słuchałam ich przez jakiś czas (to chyba było jeszcze w podstawówce, a Bill
miał taki słodki, chłopięcy głosik). Zresztą nadal zdarza mi się włączyć Schrei dla zabawy. Wróćmy jednak do
bloga.
Na
belce pojawiają się te same słowa, co w adresie. Nie jest to błąd, ale robi się
odrobinę monotonnie, bo na samej górze bloga widzimy znów to samo. Wydaje mi
się, że spokojnie mogłabyś usunąć ten wielki napis nad menu i nikt by na tym
nie stracił.
Wizualnie
nie jest za dobrze. Obrazek w tle jest śliczny, ale w tej gęstwinie
przypadkowych kresek czcionki się gubią, są nieczytelne. Gdybyś nie dodała wyróżnienia
pod literami, zapewne nie byłabym w stanie odczytać niczego, tak widzę
przynajmniej trochę, jednak wciąż czyta się ciężko. Tło zwyczajnie rozprasza.
W
menu znajdują się tylko trzy linki (pomijając stronę główną). Nic specjalnego,
ale zazwyczaj irytuje mnie budowanie menu w taki sposób. Część linków wrzucasz
do podstrony (ocenialnie), a część zostaje na głównej. Dlaczego? Nie łatwiej
umieścić wszystko w jednym miejscu? Szczególnie, że kolumna z boku jest już
dosyć długa.
Po
prawej stronie masz dosyć dużo ramek, w większości sensownych. Pojawiła się
nawet sonda dotycząca wyglądu bloga i większa część głosujących jest na nie. Widać nie tylko mnie nie pasuje to
napaćkane tło. Za to ramka Translate
raczej do niczego się nie przyda, ale o tym w dalszej części oceny.
Na
razie nie znalazłam na tym blogu nic szczególnego. Gdybym znalazła się na nim
przypadkiem, pewnie nie zostałabym dłużej. Szata graficzna odstrasza, bo
przecież każdy lubi czytać w dobrych warunkach, kiedy nie musi wysilać się
zbytnio, by odczytać każde kolejne słowo, a tutaj niestety treść nie jest
czytelna.
5/10
Grafika:
Jak
już wspomniałam w poprzednim podpunkcie, tło zawodzi na całej linii. Czytelną
częścią jest kolumna po prawej stronie, a to przecież nie ona jest
najważniejszym elementem, ale właśnie posty. Co mi po tym, że będę mogła
przeczytać coś o tobie, jeśli opowiadania nie przeczytam? Lepszym wyjściem
byłoby ustawienie jednokolorowego tła, które przynajmniej nie przeszkadzałoby w
odbiorze, jeśli z jakiegoś powodu nie masz możliwości stworzenia ładniejszego
szablonu.
Czcionka
w postach jest zawsze taka sama i to się bardzo chwali. Nie rozumiem jednak,
dlaczego wszystko pisane jest kursywą. Zwyczaj używa się jej do zapisywania
cytatów, myśli lub innych fragmentów, które muszą odróżniać się od reszty
tekstu. Zapewniam cię, że zwykła, prosta czcionka prezentuje się lepiej.
Nie
justujesz tekstu. Szkoda, bo na Blogspocie można zrobić to w bardzo prosty
sposób. W edycji tekstu, obok innych opcji wyrównania masz też opcję wyjustuj.
Wygląda to wtedy dużo schludniej.
Niestety
nie mogę dać tutaj wielu punktów. Według mnie liczy się głównie to, czy treść
bloga jest czytelna, a o Twojej stronie nie mogę tego powiedzieć.
4/10
Treść:
a) Fabuła
Rozdział
pierwszy pełni rolę wstępu. Na twoim miejscu zrobiłabym z tego raczej prolog,
ale tak też może być. Mam nadzieję, że kolejne części nie będą aż tak krótkie.
Dowiadujemy się trochę na temat matki głównej bohaterki (po tytule bloga można
wywnioskować, że właśnie na Dinie skupi się później cała historia). Te dwie
przedstawione sceny miały chyba wprowadzić mroczny nastrój, ale niestety został
on zabity przez rażącą ilość błędów (co przybliżę lepiej w podpunkcie
dotyczącym poprawności).
W
rozdziale drugim jednak nie przechodzimy do życia Diny, ale dalej opowiadasz o
jej matce. Oba rozdziały są na tyle krótkie, że spokojnie mogłyby być jednym.
Na dodatek wciąż mam wrażenie, że pełnią rolę wstępu. Po co dzielić coś tak
niesamowicie krótkiego na dwie części? Akcja nie ruszyła zbytnio do przodu, na
dodatek widać zupełny brak znajomości realiów więziennych, ale na to będzie
pora przy kreacji świata przedstawionego.
Chyba
będę musiała przyzwyczaić się do takiej długości rozdziałów, bo kolejny też nie
powala objętością. Chociaż w sumie… Może to dobrze? Przy dłuższych wypisywanie
błędów potrwałoby chyba rok. W rozdziale trzecim poznajemy bliżej tatusia,
który również skrywa jakąś mroczną przeszłość. I nareszcie wyjaśnia się związek
Diny z Billem i Tomem! Są rodzeństwem. Nie wiem, czy mogę stwierdzić, że akcja
toczy się powoli, bo dzielisz wszystko na tak małe części, że w jednym
rozdziale niewiele się dzieje, ale jednocześnie nie jest to na tyle duża ilość
tekstu, by coś porządnie rozwinąć. W trzech pierwszych rozdziałach nie
wydarzyło się dużo.
Czwarty rozdział pokazuje twoje niezdecydowanie,
jeśli chodzi o postać Patricka. Niby taki zły człowiek, ale dobry ojciec, ale
dzieckiem za bardzo nie potrafi się zająć, nawet jeśli tak bardzo się o nie
wykłócał z Katie. W tej samej minucie wrzeszczy na teściową i prawie ją bije,
po czym śmieje się z głupiutkich tekstów swojego drugiego dziecka. Teściowa
nagle się ulatnia. Kłócą się, kłócą i nagle Patrick wychodzi z synem z pokoju,
a o reakcji teściowej nie ma ani słowa. Nie ma żadnych opisów przeżyć
wewnętrznych. Tylko parę prostych uwag dotyczących myśli Sebastiana. Na razie
jest dosyć ubogo.
W
piątym rozdziale następuje najbardziej absurdalna akcja, jaką miałam okazję
ostatnio czytać. Może nawet miałoby to sens, gdybyś nie opisywała tego, jak
żelazko spadało, takimi fazami, bo wygląda to, jakby wszyscy widzieli, co się
dzieje i tylko czekali, aż żelazko spadnie. I gdyby bohaterowie nie byli tak
przesadzenie źli. Mam tu na myśli oczywiście Katie. Tak bardzo chcesz ją
przedstawić jako osobę do szpiku kości złą, że tworzysz postać
nierealistyczną, przesadzoną.
Przy
rozdziale szóstym nagle następuje BUM i zmieniasz sposób narracji na
pierwszoosobową z punktu widzenia Patricka. Nie znoszę takich zmian. Są
bezsensowne i jedynie wprowadzają chaos w całą akcję. Skoro piszesz już w tej
trzeciej osobie, to opisy przemyśleń Patricka możesz wpleść w narrację. Tutaj
trochę zaszalałaś, bo rozdział szósty długością przypomina coś sensownego.
Niestety treść nadal pozostawia trochę do życzenia. Irytują mnie te zwroty do
czytelnika, które pojawiają się w narracji Patricka, kiedy się z czegoś
tłumaczy. W sumie cała ta zmiana na pierwszą osobę wiele nie dała, bo tekst
nadal jest ubogi w sensowne przemyślenia. Patrick tylko cieszy się z kontaktu z
dziećmi, chociaż wcześniej wydawałoby się, że jest raczej negatywną postacią i
dzieci się go boją. Znów lekka nieścisłość, ale może Patrick rzeczywiście
myśli, że jest dobrym ojcem. Nie dowiadujemy się nic poza tym, że Tom i Bill
niezbyt dobrze radzą sobie w szkole.
Kolejne
dwa rozdziały znów nie wznoszą nic do historii Diny, skupiają się raczej na
niekonsekwentnym zachowaniu Patricka. Pojawia się wspaniały obraz idealnego
dnia, który oczywiście burzony jest przez Katie, która sprzedaje marihuanę. I
oczywiście trzyma ją w domu, przy łóżku, mimo że była już za to karana i wie,
co jej grozi za posiadanie. No tak…
Potem
po rozdziale ósmym nagle informujesz, że znów zmieniasz sposób narracji.
Świetnie. I na dodatek akcja przenosi się dziesięć lat później. Wręcz cudownie.
Co za znaczenie miały w takim razie poprzednie rozdziały, w których praktycznie
nic się nie działo? Nagle urywasz temat, bo tak. Nie powiedziałabym, że
zachęciło mnie to do dalszego czytania, jest wręcz przeciwnie.
Rozdział
dziewiąty kończy się niezwykle dramatycznie, co było do przewidzenia już po
złowieszczym stwierdzeniu Diny, że zawsze musi być ten pierwszy raz, jeśli
chodzi o upadek z konia. Może w końcu coś zacznie się dziać, bo jak na razie
cały ten rozdział przypominał sielankę. Siedzą sobie u babci, robią co chcą…
Jedyną przeszkodą jest Angela, która oczywiście jest przeciwieństwem głównej
bohaterki, bo słucha popu i uważa się za metalówę. Pisałaś, że Dina ma dziesięć
lat, a zachowuje się tak, że ten wiek zupełnie do niej nie pasuje. Wspominasz
coś o tym, że jest nad wyraz dojrzała, ale to wciąż jest zbyt dużo.
Dziesięcioletnia dziewczynka klnie jak szewc, wyzywa kuzynkę od suk i słucha
poważnego metalu (nie to co Angela). Nie pamiętam zbyt dobrze momentu, w którym
miałam dziesięć lat, ale słuchałam wtedy raczej… Nie, to nie jest dobre
porównanie, bo słuchałam Tokio Hotel. Też niedobrze. Ale nie znam ludzi, którzy
w wieku dziesięciu lat zachowywaliby się tak jak Dina, włączając w to zarzucanie
kuzynce, że wypycha sobie stanik. Muszę jednak powiedzieć, że bardzo podoba mi
się długość tego rozdziału, przynajmniej zaczęłaś trochę siedzieć nad tekstem. Szkoda
tylko, że treść pozostawia tyle do życzenia. Wciąż skupiasz się na krótkich scenkach sytuacyjnych i
dialogach, które mają być zabawne, zamiast na prawdziwej akcji.
W
dziesiątym zaczyna się komedia. Bohaterka budzi się, je spokojnie śniadanie,
rozmawia z lekarzem i dopiero wtedy orientuje się, że nie ma czucia w nogach. Dalej
mamy pełno niby zabawnych, naciąganych dialogów zamiast opisów i sensownego
ruszenia akcji. Pomijając już nawet to, że reakcja Diny i wszystkich dookoła
jest nierealistyczna, to rozdział ten wydaje się ponownie przegadany.
Przegadany przed Dinę i jej błyskotliwe, ironiczne odpowiedzi. Od momentu, w
którym przeniosłaś akcję o dziesięć lat do przodu, Dina nie okazała żadnych
ludzkich uczuć, z wyjątkiem płaczu w momencie, gdy przypomniała sobie o matce
(zresztą – ciekawa jestem, co stało się z Katie).
Jedenasty
rozdział znów jest krótszy. A już miałam nadzieję, że ta długość, którą
zaoferowałaś w ostatnich rozdziałach, zostanie na stałe. Dina wraca do domu. W
końcu pojawiły się jakieś przemyślenia głównej bohaterki zamiast ironicznych
odzywek! Bardzo bym chciała, żebyś nie zrezygnowała z tego przy następnej
części.
Następnie
pojawia się druga informacja, tym razem zupełnie niezwiązana z opowiadaniem.
Kolejny post również się z nim nie wiąże. Nie rozumiem, po co wrzucać te
idiotyczne łańcuszki na bloga z opowiadaniem. Myślałam, że to skończyło się,
kiedy wszyscy poprzenosili się z Onetu na Blogspot. Szczególnie bezsensowne
wydało mi się to, gdy weszłam na twojego prywatnego bloga, który znajduje
się linkach i tam zobaczyłam dokładnie
to samo. Po co wrzucać to dwa razy i zaśmiecać bloga z opowiadaniem?
Szczególnie że Liebster Adwards pojawia
się w archiwum w trzech wersjach…
Przy
kolejnych rozdziałach zrezygnowałaś już całkiem z tej sensownej długości i znów
zrobiły się króciutkie. Szkoda. Dina trochę więcej rozmyśla, nawet śni o
przerażającym wózku inwalidzkim, który ją atakuje. Swoją drogą – ta scena była
dosyć komicznie przedstawiona i w sumie nawet mi się to spodobało. W akcję nie
wniosłaś zbyt wiele. Pewnym niedociągnięciem wydaje się tutaj funkcjonowanie
Diny po złamaniu miednicy, bo po tak poważnym urazie długo trzeba leżeć w łóżku
i z gipsem na tej części ciała raczej nie ma szans na poruszanie się.
Przypominam, że złamane kości okropnie bolą, a miednica tym bardziej, bo
zazwyczaj przy takim złamaniu naruszone są narządy wewnętrzne. Mogłam to w
sumie opisać w podpunkcie dotyczącym kreacji świata przedstawionego, ale skoro
tutaj tak szybko poszło, to nie będę się
powtarzać jeszcze tam.
Pomysł
na to opowiadanie jest zaskakująco dobry. W końcu nie mamy niezwykłej historii
o tym, jak bohaterka poznaje członków zespołu i zakochuje się w jednym z nich,
bla, bla, bla. Wymyśliłaś coś oryginalnego, ale niestety niedociągnięcia
logiczne i duża ilość błędów niszczą to opowiadanie.
Widać,
że całość nie została rozplanowana, nawet w komentarzach kiedyś wspomniałaś, że
jeszcze nie wiesz, co będzie działo się dalej, kiedy któryś z czytelników
zapytał o ciąg dalszy.
Właściwie
nie wiadomo, wokół czego toczy się akcja. Na początku mamy kilka rozdziałów, w
których Dina jest malutka i wszystko dotyczy głównie jej rodziców, ale potem
nagle przenosimy się dziesięć lat do przodu, co wprowadza pewnego rodzaju
zamieszanie. Wydaje mi się, że trochę nie przemyślałaś postaci Diny. Nie zachowuje
się ona jak dziesięciolatka. Chyba trochę zaszalałaś, jeśli chodzi o jej wiek.
Podsumowując
– pomysł miałaś świetny, dosyć oryginalny, ale niestety wykonanie nie jest
najlepsze. Fabuła obija się po kątach, jakbyś co jakiś czas wpadała na dobry
pomysł, ale potem zapominała o tym, co chciałaś osiągnąć przez wprowadzenie
danej sytuacji. Szkoda, bo mogło wyjść z tego coś dobrego.
1,5/5
b) Styl
Na
początku pisałaś w trzeciej osobie i wychodziło Ci to całkiem dobrze. Pomijając
już błędy logiczne, interpunkcję i ortografię. Prowadziłaś akcję w sensowny
sposób, przedstawiałaś bohaterów tak, że dało się ich bliżej poznać. Za to
później zaczęłaś zmieniać sposób narracji i nie mogę powiedzieć, by wyszło Ci
to na dobre.
Przy
Patricku okropnie się nudziłam. Jego przemyślenia były ciągle powtarzane, a
postać niestabilna. Jakbyś nie mogła się zdecydować, czy ma on być tym dobrym,
czy tym złym. Nie mówię, że postaci z jasno określoną naturą są dobre, bo
zdecydowanie nie, ale Patrick w swoim niezdecydowaniu co do tego, czy chce być
dobrym ojcem, był okropnie nienaturalny.
Narracja
z punktu widzenia Diny wypadła już trochę lepiej. Chyba dużo łatwiej jest Ci
oddać uczucia nastolatki niż dorosłego mężczyzny i wychodzi Ci to również dużo
lepiej.
W
każdej wersji narracji pierwszoosobowej irytowały mnie jednak te pytania
retoryczne. Jakby twoi bohaterowie zwracali się do czytelników. Jest to dobry
zabieg, kiedy piszesz opowiadanie, które przedstawiasz w formie pamiętnika, ale
tutaj nie wyglądało to dobrze.
Widać,
że masz pewien zasób słownictwa i ubogim bym go nie nazwała. Rzadko zdarzają Ci
się powtórzenia i to bardzo mi się podobało. Jednak mogłabyś trochę popracować
nad opisami i skupiać się mniej na zabawnych dialogach. Są zabawne do momentu,
w którym czytelnik zauważa, że głównie z nich składa się cały tekst. Co za
dużo, to nie zdrowo.
2/5
c) Dialogi
Masz
duży problem z dialogami. W twoim opowiadaniu to one znajdują się na pierwszym
planie, to wokół zabawnych tekstów Diny kręcą się wszystkie sytuacje. Nie
powinno tak być. Dialogi to coś, co urozmaica, uzupełnia akcję. Jeśli tak
bardzo lubisz rozwlekać dialogi, powinnaś zadbać też o to, by opisy sensownie
się prezentowały. Bardzo podobało mi się w dziewiątym rozdziale to, że mimo
wszystko trochę miejsc i elementów opisałaś dokładniej, chociaż zachowałaś też
zabawne dialogi. Ja osobiście za nimi w ogóle nie przepadam, ale jeśli Twoim
czytelnikom odpowiadają, wydaje mi się, że powinnaś pójść właśnie w tę stronę –
nie skracaj dialogów, ale rozbuduj trochę część opisową. Wtedy rozdział
prezentuje się trochę lepiej, bo jest dłuższy i widać, że trochę nad nim
popracowałaś i na dodatek czytelnik łatwiej wyobrazi sobie miejsce, w którym
umieściłaś akcję.
Jeśli
chodzi o zapis – jest on błędny, ale naprawieniem tego zajmę się przy poprawności.
1,5/5
d) Kreacja świata przedstawionego
Brak
znajomości realiów więziennych wychodzi już na samym początku. Katie siedzi
zamknięta w celi, ale jakaś inna kobieta (na dodatek ubrana jak prostytutka)
chodzi sobie po korytarzu. Odwiedziny wyglądają tak, że mąż przychodzi sobie do
żony i podaje jej dokumenty przez kraty. Rozumiem, że możesz nie wiedzieć, jak
to wszystko wygląda, ale na miłość boską, nie oglądasz żadnych filmów? Nie
czytasz książek?
Później
Patrick prowadzi samochód, ale w tym samym czasie odwraca się, podaje dziecku
zabawki, mówi do niego itp. W takiej sytuacji warto byłoby podkreślić, że jest
na tyle dobrym kierowcą, że może sobie pozwolić na coś takiego bez spowodowania
wypadku. Gdybym jechała samochodem z kimś, kogo nie znam, a on robiłby w czasie
prowadzenia pojazdu milion innych rzeczy, zapewne nie czułabym się bezpiecznie
i przy czytaniu tego miałam podobne wrażenie.
Następnie
czytamy, że dziecko gaworzy. Nie, nie… Wróćmy jeszcze wcześniej. Dziecko rodzi
się w szpitalu więziennym i zostaje tam! Nie jest powiedziane, po jakim czasie
ojciec je odbiera, ale musiało trochę potrwać, skoro dziecko już próbuje łapać
grzechotkę rękami i się śmieje. Nie ma takiej możliwości, żeby dziecko naprawdę
przebywało przez taki czas w szpitalu więziennym.
„Zaciekawiona
Dina złapała za język brata i lekko pociągnęła.” – Próbowałaś złapać kiedyś
kogoś za język i jeszcze go przytrzymać przez jakiś czas? Trochę nie wychodzi,
a szczególnie kiedy jesteś rocznym (a nawet nie) dzieckiem, które nie potrafi
złapać czegoś mocno. Dina trzyma brata za język, a on sepleni.
„-Kto
tak krzyczy?; -To ty gadasz? - zdezorientowany Seba zwrócił się do siostry.;
-Nie, półgłówku, to ja! Bill!” – Przecież siedział przy dziewczynce. Usłyszałby
przecież, gdyby to ona to powiedziała. W tym samym rozdziale Sarah dzwoni na
pogotowie i musi przedstawiać zdarzenie kilka razy, bo dziecko płacze. Nie
mogła po prostu odejść na chwilę od krzyczącego dziecka, żeby przedstawić
wszystko szybciej, co spowodowałoby szybszy przyjazd pogotowia? Rozumiem, gdyby
w tym czasie też robiła coś innego przy Dinie, ale skoro tylko stała obok… „Otóż
nikt nie wpadł na pomysł, aby zdjąć, z ręki Diny, rozgrzane żelazko.” – w tym
momencie padłam i leżę. No to już jest tak idiotyczne, że aż szkoda słów. Nie
żeby babcia była dorosłą osobą, która powinna wpaść na taki pomysł. Nie żeby to
było coś co się robi NATYCHMIAST. Najpierw udzielasz pomocy, dopiero potem myślisz
o dzwonieniu na pogotowie. Logika się kłania. Każdy myślący człowiek na
początku podszedłby do dziecka i odsunął żelazko. Nikt tego żelazka w końcu nie
odsuwa, chłopcy podają dziecko matce, która zamiast pomóc dziecku kłóci się z
mężem. ZUPEŁNIE REALISTYCZNA SYTUACJA.
Następnie
robią dziecku okład z lodu i kładą je spać, a Dina oczywiście od razu zasypia.
Tatuś jedzie sobie porozmyślać nad życiem. Nie chce się rozwodzić z żoną ze
względu na dzieci, chociaż widać, że ona im szkodzi bardziej niż jej brak. Już
dawno nie czytałam czegoś tak wypranego z realizmu.
„Szczerze
powiedziawszy nie przeszkadzało mi to, że zwraca się do mnie na "ty".”
– Zwróćmy uwagę na to, że wcześniej Sebastian powiedział „A Tobie co?” (tak,
powiedział to przez duże T). Ciekawe,
jak inaczej miał się do niego zwrócić? Panie
ojcze?
Nie
wiem, czy jesteś tego świadoma, ale Harry
Potter zrobił z twojego opowiadania science fiction. Syn mówi Patrickowi,
że seria ta ma siedem części. Siódma część wydana została w roku 2007, więc
przy początkowych wydarzeniach musimy mieć rok 2007 lub późniejszy. Jednak po
ósmym rozdziale przenosisz akcję dziesięć lat do przodu, co umieszcza twoich
bohaterów w roku przynajmniej 2017.
W
dziewiątym rozdziale dowiadujemy się, że Dina ma pupilka, którym jest WILK.
Chyba już nic mnie w tym opowiadaniu nie zdziwi. Na dodatek wilk jest świetnie
wytresowany. I zdarzyło mu się przynieść zabitego łosia do domu. ŁOSIA.
Upolował ŁOSIA i przywlókł go do domu. Nie żeby łosie były dosyć dużymi
zwierzętami, czy coś…
W
tym samym rozdziale pojawia się wzmianka o numerze PESEL Diny. Wydawało mi się,
że akcja toczy się w Niemczech, a PESEL to chyba numer obowiązujący tylko w
Polsce.
Dziesiąty
rozdział przynosi nam kolejne magiczne sytuacje. Na przykład to, że Dina nie
orientuje się, iż jest sparaliżowana od pasa w dół. Dopiero, gdy ktoś jej o tym
mówi, zauważa ten mało istotny fakt. Oczywiście ta informacja nie przeszkadza
jej w byciu olśniewająco ironiczną i w rzucaniu żarcikami w każdą stronę.
Później mamy zepsute jedzenie, które podają w szpitalu. Wiem, że dużo się mówi
na temat tego, jak to szpitalne jedzenie jest okropne, ale no już bez przesady,
zepsutej surówki by ci tam nie dali.
„-Jest
tylko jeden warunek, będziesz jeździć na wózku inwalidzkim do póki nie zrośnie
Ci się miednica.” Nie piszesz, jak dużo czasu minęło od wypadku. Jeśli mniej
niż miesiąc, raczej nie ma możliwości, by lekarz wypisał pacjentkę do domu.
Mam
wrażenie, że w ogóle nie sprawdzasz faktów, o których piszesz. Nie zostało
jasno powiedziane, w którym roku toczy się akcja, co znów prowadzi nas do tego
błędu z Potterem. Miejsca również nie opisałaś, chociaż pamiętam pewną wzmiankę
o Berlinie. No właśnie, tylko wzmiankę. Umieszczenie bohaterów w konkretnej
przestrzeni jest dosyć ważne dla całości, a ty niestety tego nie zrobiłaś.
Jeśli nie chcesz pisać o znanych wszystkim miejscach, zawsze możesz wymyślić
jakiegoś miasteczko i tam właśnie wrzucić bohaterów.
Tutaj
niestety nie muszę postawić okrągłe zero, bo przy takiej ilości niedociągnięć,
pomyłek, błędów logicznych ciężko dać jakiekolwiek punkty.
0/5
e) Bohaterowie
Zacznijmy
od początku. Poznajemy Katie, która jest osobą do szpiku kości złą. Nienawidzi
swoich dzieci, męża i właściwie całego świata. Wydaje się osobą trochę
przesadzoną, ale przez długi czas byłaś konsekwentna, jeśli chodzi o jej
postać, przynajmniej tyle. Potem nagle jej się odwidziało, bo znów zaczęła
handlować marihuaną. Ta sytuacja była okropnie naciągana. Nawet, jeśli jej się
odwidziało, raczej nie stałoby się to tak nagle. Na twoim miejscu postawiłabym
raczej na stopniowe zmiany w zachowaniu. Po przeniesieniu w czasie Katie nagle
nam znika i pojawiają się tylko wzmianki o tym, jak bardzo zła była dla Diny.
Patrick
na początku również przedstawiony został jako zły ojciec i mąż, który bije
teściową i dzieci, ale później zmieniłaś go nagle w ukochanego tatusia, którego
Dina tak bardzo ceni. Tutaj też przydałoby się jakieś wyjaśnienie dotyczące
tego, co stało się, że nastąpiła aż taka zmiana w jego zachowaniu, bo na razie
wydaje się on postacią nierealistyczną. Właśnie przez brak wzmianki o tym,
kiedy i dlaczego się zmienił.
O
Dinie na początku opowiadania ciężko coś powiedzieć, bo w końcu jest malutkim
dzieckiem i właściwie nic o niej nie wiemy. Za to po podróży w czasie (he-he)
zostaje dziesięciolatką, która nie zachowuje się, jak dziesięciolatka. W gruncie
rzeczy przypomina zachowaniem trzynastolatki, które uważają się za takie
niesamowicie dorosłe. Jest niezwykle błyskotliwa i nie lubi być ładna.
Zbudowałaś tę postać w bardzo prosty sposób – Dina to przeciwieństwo klasycznej
Mary Sue, która interesuje się modą, kosmetykami, chłopakami i słucha
popularnej muzyki. Zrobiłaś z niej anty
Mary Sue. Po przejściach, wesoła, ale w głębi duszy nieszczęśliwa i
oczywiście IRONICZNA. Niestety oryginalną postacią nazwać jej nie można.
Reszta
bohaterów pokazana jest tak pobieżnie, że ciężko cokolwiek o nich powiedzieć.
Chyba tylko tyle, że Dina jest kochana przez całą rodzinę, która zawsze stara
się ją wspierać.
Trzy
postaci, które przedstawiłam w osobnych akapitach są przedstawione dosyć
szczegółowo i mimo że nie prowadziłaś ich w umiejętny sposób, zapadają w
pamięć.
2/5
f) Opisy
Jak
już wspomniałam przy podpunkcie dotyczącym dialogów, opisów jest zbyt mało.
Miejsca, w których przebywają bohaterowie opisujesz bardzo pobieżnie, powinnaś
trochę nad tym popracować. Nie wiem, co mogłabym Ci jeszcze tutaj poradzić,
oprócz pracy nad objętością opisów. Staraj się zwracać większą uwagę na to, co
Dina widzi i na jej odczucia z tym związane.
2/5
Poprawność:
Wstęp
„Jestem Ana- zwana również Angie.”
– Przed myślnikiem powinna znajdować się spacja.
„Mam nadzieję, że jej (niektóre rzecz jasna
;)) perypetie i życiowe zakręty zmuszą was do
refleksji nad Waszym życiem.” – Brakujący
przecinek przed że. Przydałoby się
zdecydować, czy zwroty do czytelników chcesz pisać z dużej czy z małej litery
(w kolejnym zdaniu ten sam zwrot napisany jest znów z małej).
„Zapewniam was, że nie jest
to tanie "romansidło" ani krótka historyjka. Historia Diny jest
obszerna i nie da jej się zamknąć w jednym dziale ani kategorii, jest w
niej wszystkiego po trochu.” – Powtórzenia.
Rozdział 1.
„AAAAAAAAAAAAAA - po sali
operacyjnej więziennego szpitala rozniósł się przeraźliwy wrzask. -
WYJMIJCIE TO ZE MNIE!!!” – Brak myślnika na początku. Skonstruowałaś to tak, że
nie mam pojęcia, do czego odnosi się to wtrącenie między jednym a drugim
krzykiem. Albo zacznij od dużej litery część narracyjną i po słowie wrzask wstaw dwukropek, albo umieść w
tym miejscu kropkę. Według mnie mogłaś po prostu zrezygnować z tego AAAAAAAAAAAAAA. Czytelnik nie jest na
tyle niedomyślny, wystarczy mu to, że po sali rozniósł się krzyk.
„-Spokojnie, proszę pani, proszę
oddychać - odezwał się spokojny głos lekarza.” – Brak kropki na końcu zdania
i spacji po myślniku na samym początku.
„-Nie waż się, mówić mi co mam robić.- kobieta spojrzała na niego wrogo.” – Brak spacji po pierwszym
myślniku i przed drugim. Niepotrzebny przecinek przed mówić i brak przecinka przed co.
Jeśli po myślniku nie następuje czasownik związany z wydawaniem dźwięków,
kończymy zdanie kropką i po myślniku zaczynamy do dużej litery. Brak kropki na
końcu zdania.
„-Jak na razie jest Pani pod naszym nadzorem, - odezwał się silny, wręcz władczy
ton - więc nie życzę sobie takich aroganckich wypowiedzi.” – Brak spacji po
myślniku. W prozie nie ma potrzeby pisania bezpośrednich zwrotów z dużej
litery. Niepotrzebny przecinek po nadzorem, bo jeśli wrzucasz w środek zdania
fragment narracji, pełni od funkcję przecinka. Nie sądzę jednak, by tutaj było
to potrzebne. To wtrącenie spokojnie mogło znajdować się po zakończeniu zdania.
„-Widzę główkę! - krzyknął
uradowany ginekolog.” – Brak spacji po myślniku. Brak kropki na
końcu zdania.
„-Witam - powiedział z szerokim
uśmiechem. -Zdecydowała
się Pani na imię dla córeczki. – Brak
spacji po myślnikach. Brak kropki po uśmiechem.
Niepotrzebna duża litera przy pani.
Jeśli lekarz pytał, to może przydałby się znak zapytania na końcu?
„-Może Teddy? -mężczyzna ani na chwilę nie stracił dobrego humoru.” –
Brak spacji po myślnikach. Słowo mężczyzna powinno zaczynać się od dużej
litery.
„-Katie, wiem, że ta dziewczynka
- spojrzał czule w stronę czerwonej ze strachu główki niemowlęcia. - jest Ci
obojętna, że jej wcale nie chcesz, ale nie możesz oddać jej do adopcji.”- Brak
spacji po pierwszym myślniku. Niepotrzebna kropka po niemowlęcia. I wydaje mi się, że główki niemowląt nie są raczej
czerwone ze strachu…
„-Ale jest Twoim mężem i
postanowił opiekować się swoją pociechą. - lekarz
spojrzał na nią znacząco. - No więc jak dasz jej na imię? - spróbował jeszcze
raz, był bardzo ciekaw imienia noworodka.” –
Brak spacji po myślniku. Zdanie zaczynamy od dużej litery. Od słowa był można stworzyć nowe zdanie,
ewentualnie dodać tam bo, aby jedno
wynikało z drugiego.
„-No to bawimy się w zgadywanki. -
westchnął,
krótko ostrzyżony szatyn.” – Brak spacji po myślniku. Niepotrzebna kropka i
przecinek.
„Katie parsknęła śmiechem, po
czym dodała:
-To takie po****ne imię - stwierdziła,
przeciągając poszczególne sylaby. - Może być.” – Dlaczego dodała? Zwyczajnie mu odpowiedziała, bo przecież wcześniej to
mężczyzna się wypowiadał, więc nie miała do czego dodać. Zresztą potem
napisałaś, że stwierdziła, więc pierwszy czasownik jest niepotrzebny. W
opowiadaniach nie ma potrzeby cenzurowania wulgaryzmów, bez przesady. Jeśli tak
bardzo zależy ci na tym, by nie pisać ich całych, to zawsze możesz zaznaczyć w
narracji, że przeklęła. No i oczywiście brak spacji po myślniku, bo jakby
inaczej.
Rozdział 2.
„Miał na sobie luźne dżinsowe
spodnie, wysokie sznurowane buty, a na bardzo dobrze zbudowanej, klatce
piersiowej -
bluzkę bez rękawów, w kolorze ciemnej żółci.” Dwa niepotrzebne
przecinki i jeden zbędny myślnik.
„Przechodząc między celami,
ujrzał kobietę w pozycji embrionalnej, ubranej jak tania
prostytutka.” – Prawdopodobnie miało być
ubraną, bo w obecnej formie brzmi to tak, jakby pozycja była ubrana.
Niepotrzebny drugi przecinek.
„Jej twarz oszpecała wielka
blizna,
ciągnąca się poziomo przez oba policzki i grzbiet zgrabnego nosa.” –
Niepotrzebny przecinek.
„-Witaj, Katie. -
Uśmiechnął się złośliwie.” – Brak spacji po myślniku oraz kropki na końcu
zdania.
„-Od*****ol
się. - warknęła, a jej oczy zabłysnęły wrogo.” – Brak spacji po myślniku,
znów wykropkowane wulgaryzmy (co naprawdę nie wygląda dobrze w prozie).
Niepotrzebna pierwsza kropka.
„-Dla mnie także,
rozmowa z Tobą,
nie jest przyjemnością. Trzymaj. - podał jej
przez kraty plik kartek.” – Brak spacji po myślniku, niepotrzebne dwa
przecinki. Brak kropki po trzymaj.
Nowe zdanie rozpoczynamy od dużej litery.
Uwaga,
od tej pory nie wypisuję braku spacji po myślniku, bo musiałabym kopiować
prawie każdy dialog. Swoją drogą – dlaczego czasami zdarza Ci się wcisnąć tę
spację, ale nie możesz tego zrobić tego za każdym razem?
„-Przepraszam?! - czarnowłosa błyskawicznie zarwała się za swojej
pryczy.” – Zdanie zaczynamy od dużej litery.
„-Przeprosiny przyjęte. - rzucił swojej rozmówczyni rozbawione spojrzenie.” –
Znów to samo i brak kropki po przyjęte.
„-Nie oddam Ci jej! Słyszysz! Po
moim trupie! - ryknęła na cały obskurny korytarz.” – Powinien pojawić się znak
zapytania zamiast wykrzyknika.
„-Nie masz wyboru. Do póki siedzisz, musisz powierzyć mi opiekę nad
Diną...” – Dopóki zapisujemy razem.
„-Skąd wiesz, jak ma na imię? - Przerwała
Jego wykład.” – Brak przecinka przed jak.
„A Tobie ciężko będzie to robić w
więzieniu. -
przetoczył wzrok po szarych i ponurych
samotniach.” Brak kropki i dużej litery.
„w
tym samym momencie na korytarz wszedł krótko ostrzyżony szatyn.” – Zdanie
zaczynamy od dużej litery.
„-Zakładam, że przyszedłeś po
córeczkę? – spytał, wciąż się uśmiechając.”- Dlaczego? Dlaczego
nagle przestałaś stawiać przecinki przed imiesłowami?
„Łysy mężczyzna przytaknął, jednym
ruchem głowy,
z nie mniejszym uśmiechem, zaś Katie spoglądała na nich wrogo.” – Niepotrzebne
przecinki.
„-A ja to co, pies?! - w końcu niewytrzymała i zaczęła wyrzucać z siebie
słowa z szybkością karabiny maszynowego.” –
Zdanie zaczynamy od dużej litery. Literówka, powinno być karabinu.
„-W tym momencie nie masz wyboru,
MUSISZ - Patrick zaakcentował to słowo, aby kobieta lepiej go zrozumiała. -
oddać mi dziecko.
jak wyjdziesz, to sprawy nabiorą innego
obrotu.” – Niepotrzebna kropka na końcu zdania. Po dziecko zdanie powinno się skończyć. Brak przecinka przed to.
„-Nie nazywaj Go tak! - krzyknęła Katie, na
jej zaczerwienioną twarz opadł kruczoczarny kosmyk włosów.” – Niepotrzebna duża
litera. Jeśli ktoś krzyczy, na końcu jego słów zazwyczaj pojawia się
wykrzyknik. Po Katie powinno zacząć
się nowe zdanie.
„Mężczyźni skierowali się w
stronę drzwi,
na drugim końcu korytarza.” – Niepotrzebny przecinek.
„Zrezygnowana szatynka oddaliła
się s stronę swojej pryczy.” –
Literówka, powinno być w.
Rozdział 3.
„Przez berlińskie ulice
przejeżdżało czarne audi, prowadzone przez muskularnego mężczyznę w żółtym
podkoszulku bez rękawków.” – Niepotrzebny przecinek.
„-Jedziemy do domu. -
oznajmił.” – Niepotrzebna kropka.
„Czarne audi wyminął śpieszący się gdzieś radiowóz.” – Wyminęło.
„-To nie na mnie wyliście? -
głupio zapytał Patrick, wytrzeszczając oczy, gdyż podobnie jak jego
żona nie miał zbyt czystych akt.” – Brak przecinka przed imiesłowem. Brakuje
znaku zapytania.
„Jednak Jego
słowa zostały zagłuszone przez płacz dziecka.” – Znów zwrot z dużej litery i to
na dodatek w narracji. No po prostu…
„Niemowlak złapał otwartymi
rękoma nowo poznaną rzecz i upuściła ją.” – Upuścił.
„Zupełnie jak Bill,
Twój starszy brat.” – Brak przecinka.
„-To mój skrót. -
powiedział dumny z siebie ojciec do dziecka.” – Niepotrzebna kropka.
„Patrick, widząc niewinną, uśpioną twarz
córki, uśmiechnął się sam do siebie.”
„Przez następne pięć minut jechał
w zupełnej ciszy, wyłączył nawet radio samochodowe, pomimo że właśnie "leciała" Jego ukochana piosenka "I
love rock and roll".” – Dlaczego słowo leciała
znajduje się cudzysłowie?
„W końcu zatrzymał auto, na
podjeździe przed niewielkim, żółtym domkiem, z gankiem ciemnymi dachówkami.” – Dwa
niepotrzebne przecinki.
„Ubrana była w ciemną spódnicę do
połowy łydek i beżowy sweter. na nogach miała kapcie w kwiatki” – Od na powinno rozpocząć się nowe zdanie.
„-W szpitalu się pomylili -
powiedział oburzony blond włosy chłopczyk. - My chcieliśmy brata.” – Brak kropki.
„-Ale kanał. -
odezwał się,
niezwykle podobny do Toma, chłopiec.” –
Niepotrzebna kropka i dwa przecinki.
„Starsza kobieta, wcale
się nie odzywała, zaśmiała się.” – Niepotrzebny pierwszy przecinek.
„-Zawsze tak mówisz - przewrócił
oczami siedmioletni brunet, o imieniu Sebastian.” – Niepotrzebny przecinek.
Rozdział 4.
„Tato, tato - wykrzyknął
Sebastian, potrząsając ramie swojego ojca. -
Wstawaj, tato!!!”- Dialog rozpoczynamy
myślnikiem. Nie rozumiem, czemu na początku rozdziału go pomijasz. Po
wykrzyknieniu zwykle jest wykrzyknik. Za to te trzy na końcu można zastąpić
jednym. Słowo ramię (swoją drogą – ucięta końcówka) tutaj nie pasuje. Ramieniem.
„-Ta mała dziewczynka. - nie ukrywał swojego niezadowolenia. - Ciągle płacze!”
– Brak kropki. Nie powinnaś zacząć od
dużej litery.
„Rzeczywiście poza głosem chłopca
słychać natarczywe płakanie dziecka.” – Piszesz
w czasie przeszłym, więc chyba słychać
było.
„Do pokoju weszła babcia Seby, miała na sobie białą koszulę w niebieskie kwiatki.”
– Można to spokojnie rozbić na dwa zdania.
„Nie słyszałeś, jak
płakała przez dobre pół godziny?! - nie mogła
uwierzyć .” – Brak przecinka po słyszałeś. Nie powinno się zacząć od dużej
litery. Niepotrzebna spacja przed ostatnią kropką.
„Kobieta zmieszała się. najwyraźniej nie oczekiwała takiego zwrotu akcji.” –
To powinny być dwa zdania. Nie oddzieliłaś ich nawet przecinkiem…
„-To nie moje dziecko –
stwierdziła.
- W moich czasach to było nie do pomyślenia, żeby dziadkowie opiekowali się
dzieckiem podczas, gdy...” – Brak kropki.
„Spojrzał na swoją, wciąż
płaczącą, siostrę. - nie
wiedział, co ma zrobić.” – Dwa niepotrzebne przecinki, a ten myślnik powinien
zostać usunięty. Nie wiem, nie czytasz w ogóle tego, co piszesz? Przeczytaj to
całe i powiedz mi, że to brzmi, jak jedno zdanie. Serio, znaki interpunkcyjnie
nie różnią się od siebie tylko wyglądem, ale pełnią zupełnie różne funkcje w
zdaniu. Zdanie z przecinkiem (lub w tym przypadku myślnikiem, co jest jeszcze
bardziej bezsensowne) w środku czyta się zupełnie inaczej niż dwa oddzielne
zdania.
„Omiótł wzrokiem pokój, jego uwagę przykuła czarna torba, ta samo, którą tata wziął ze szpitala więziennego. – Znów to
samo. Jeśli chcesz żeby jedno wynikało z drugiego, do dodaj tam na przykład a, wtedy będzie to miało sens. „Omiótł
wzrokiem pokój, a jego uwagę przykuła czarna
torba(…)” brzmi dużo lepiej. I literówka. Miało być chyba ta sama.
„Podszedł do niej, uważając, aby
nie dostać ręką, gwałtownie gestykulującego
ojca.” – Czemu dostać? Dotknąć, dosięgnąć, ale nie dostać. Moja babcia też tak mówi, ale to słowo w
narracji nie wydaje się odpowiednie.
„Wyjął pluszową panterę, kiedy naciskało jej się łapę ryczała, a gdy ucho
słodko mruczała.” – Znów można to rozbić na dwa zdania.
„-Dina się uspokoiła - powiedział
wystraszony, reakcją
taty, chłopiec.”
– Niepotrzebne przecinki.
„-Dałem zabawkę. - machnął pluszakiem, po czym dodał. -
tylko tak trochę dziwnie oddycha. - odwrócił
wzrok w stronę siostry. - może jest
głodna.” – Dlaczego tworzysz tak skomplikowane dialogi, kiedy z prostszymi masz
problem? Brak trzech kropek na końcu zdań. Nie zaczynasz zdania po myślniku od dużej
litery. Po dodał powinien znajdować
się dwukropek, bo słowo to wskazuje na to, co zostało później powiedziane. I na
dodatek mały chłopiec na pewno wywnioskowałby z tego, że dziecko dziwnie
oddycha, że jest głodne, a ojciec uwierzyłby mu na słowo, bo przecież dzieci
zazwyczaj dziwnie oddychają, kiedy są głodne… No tak.
„-Głuptasie, takie dzieci nie
jedzą kanapek, tylko piją specjalne mleko. - rozśmieszony
tą uwagą Patrick, wziął córkę na ręce i razem z synem poszli do kuchni.” –
Zdanie rozpoczynamy od dużej litery.
Rozdział 5.
„Jej pszeniczne
włosy opadały na mały , zgrabny nosek i zakrywały jedno, wielkie oko.” –
Pszeniczne. Z tego co wiem, jest to
synonim słowa pszenne, czyli wykonane
z pszenicy. Ciekawe, jak to jest mieć włosy z pszenicy? I niepotrzebna spacja
przed pierwszym przecinkiem.
„Bawiła się swoim ulubionym
pluszakiem: czarną
panterą w pozycji siedzącej.” Dwukropka używamy, gdy chcemy coś po nim wymienić
albo coś przytaczamy. Powinnaś zastąpić to myślnikiem.
„Obok niej siedział Seba, jego jasnobrązowe loki opadały na czoło.” – DWA
ZDANIA. Błagam, zrób z tego DWA ZDANIA.
„-Nie no znowu to samo. -
wymamrotał. - Dina... Ja Cię bardzo proszę,
przestań się ślinić. - prosił, po raz dziesiąty tego dnia, wycierając buzię siostry. -
Kiedy ty wreszcie dorośniesz?” – Po kolei. Niepotrzebna pierwsza kropka. Cię zacznij z małej litery, nie piszesz
przecież listu. Brak przecinka po proszę.
Niepotrzebna kropka po ślinić.
Niepotrzebny przecinek po prosił.
Brak przecinka przed imiesłowem. Brak kropki na końcu zdania.
„Sarah drżącymi rękoma wykręciła
numer na pogotowie, całe zajście musiała
przedstawiać kilka razy, gdyż sanitariusze nic nie słyszeli przez płacz
poszkodowanej.” – Znów można to podzielić na dwa zdania.
„Dziewczynka płakała coraz to bardziej.” – Po co tutaj to?
„Otóż nikt nie wpadł na pomysł,
aby zdjąć,
z ręki Diny,
rozgrzane żelazko.” – Dwa niepotrzebne przecinki.
„Chłopiec dopiero po chwili
wykonał rozkaz, chciał mieć pewność, że ojciec uspokoił się nieco i nie dojdzie
do żadnej kłótni między nim, a mamą.” – Ostatni przecinek jest niepotrzebny.
„Nie wiedział nawet,
gdzie jedzie,
po prostu chciał być jak najdalej od domu, w którym czuł się jak więzień.” – Czasowniki
w formie osobowej oddzielamy od siebie przecinkami.
„Nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć,
co ma dalej robić.” – Brak przecinka przed pierwszym co.
Rozdział 6.
„-Chłopcy, wstawajcie, ale to
już! – ryknąłem.”-
Brak kropki na końcu zdania.
„-Nie, przecież jest dopiero 7:00 niemożliwe, żeby... - Tom zamarł, gdy zobaczył,
która naprawde jest godzina.” – Godzina lepiej
wygląda zapisana słownie. Naprawdę.
„Kiedy wszedłem, po
prostu mnie zatkał.” – Brak przecinka i
zakładam, że miało być zatkało.
„Było to dziwne chociażby dlatego,
że nigdy nie mogłem ich opbudzić, a tu proszę,
jaka zmiana.” – Pobudzić? Obudzić?
„Zwracasz się do swojego ojca. - uniosłem dumnie pierś, przyjmując poważny wyraz
twarzy.” – Zdanie zaczynamy od dużej litery.
„-Przepraszam. - spuścił
głowę, udając, że płacze.” – Kropka po przepraszam
i spuścił od dużej litery.
„-Mówiłem Ci, że od samego
początku byłem super. - rzucił mi
wszechwiedzące spojrzenie.” – Kropeczka na końcu zdania i duża literka na
początku nowego.
„-Racja, ale mama nadzieję, że nie będę musiał Ci zawozić spodni na
zmianę... znowu.” – Chyba mam.
„Nadal nie mógł z cierpieć tego incydentu.” – Ścierpieć.
„-Seba, zapnij Diną, a ja otworzę drzwi.” – Dinę.
„Mati jak zwykle całą drogę czytał "Harry'ego Pottera". Ja go nie
rozumiem-czyta tę książkę kolejny raz z rzędu.”
– Błagam. Mieszasz narrację, ale przynajmniej nie mieszaj czasów.
„-No, bo czytasz już tą książkę po raz kolejny, nie znudziło Ci się
przypadkiem?” – W poprzednim cytowanym przeze mnie zdaniu napisałaś poprawnie –
tę książkę. Dlaczego więc w tym wyszło
inaczej?
„-A to są tu jakieś tomy? - szczerze powiedziawszy zbił mnie z tropu.” – Znów
przydałaby się duża litera na początku zdania.
„-No mugolskiej, nie wiesz, kto
to mugol? - nie ukrywał swojego zdziwienia.” –
Po raz kolejny to samo. I brak przecinka przed kto.
„-Pana synów także, w
końcu,
tutaj nie będzie, jeśli nie poprawią swojego zachowania.
- zaskrzeczała pani Schwein.” – Niepotrzebne dwa przecinki i jedna
kropka.
„-Ale musisz - skarciłem go
wzrokiem. - słuchajcie, w końcu wywalą was ze
szkoły, a żeby znaleźć inną, trzeba będzie szukać w innym mieście, bo w
Berlinie już nikt was nie przyjmie.” – Duża litera na początku zdania, czy tak
wiele wymagam?
„Nie wiem, co jeszcze miałem im
powiedzieć...” – Brak przecinka przed co.
„Jedynie robiła "baloniki" ze swojej śliny.” – Dlaczego
słowo baloniki znajduje się w
cudzysłowie?
„-Nie
ważne - odpowiedzieliśmy zgodnie.” – Nieważne.
Rozdział 7.
„Z samego rana cały byłem "w skowronkach", nawet Katie wydawała mi się
bardziej znośna i bardziej... wesoła.” – Nie ma potrzeby umieszczania metafor w
cudzysłowie.
„…( nie wiem czemu, ale
zawsze przy konsoli nie mogą dojść do zgody)” – Brak przecinka przed ale.
„Zostawiłem to wszystko w spokoju, nie
chcą utracić swojego znakomitego nastroju.” –
Brak przecinka po spokoju i chodziło
chyba o chcąc.
„-Ja bynajmniej się staram, a nie
idę na skróty - nie wytrzymałem.” – Polecam fajną stronkę, która nazywa się
BYNAJMNIEJ. Tam masz bardzo dosadnie wyjaśnione, dlaczego bynajmniej nie powinno znaleźć się w tym zdaniu. Nie jest to synonim słowa przynajmniej, ma zupełnie inne znaczenie.
„-No naprawdę, starasz się, jak
nie wiem.” – Brak przecinka przed jak.
„-Wolę być bezrobotny i uczciwie
się starać,
niż co trochę odsiadywać za przemyt!!!” – Niepotrzebny przecinek.
„Jednakże teraz miałem to
wszystko gdzieś, byłem po prostu wściekłe na
Katie.” – Wściekły.
„-Okej, zawołaj chłopaków,
zaraz do was dołączę.” – Brak przecinka przed zaraz.
„-Jeśli Ci się nie podoba to
wypierdalaj, ja się bynajmniej staram, nie to co
ty! - uniosłem głos.” – Jak kilka linijek wcześniej… Bynajmniej nie jest tu odpowiednim
słowem. Brak kropki na końcu.
„Wyjąłem z lodówki mleko, z
szafki płatki i zacząłem je przegryzać na sucho, popijając mlekiem.” – Brak
przecinka przed imiesłowem.
„Wziołem
ja na ręce i zacząłem kołysać.” – Borze zielony, dopomóż. Wziąłem!
„Karmiąc ją, przeleciałem wzrokiem
kalendarz.” – Imiesłów oddzielamy od czasownika w formie osobowej przecinkiem.
„-No, a wyobraź sobie, jak
Dina dorośnie... - stwierdził Mateusz, który właśnie zszedł z góry.”
„Cały Mati, zawsze najmądrzejszy
i "najbystrzejszy".” – Umiejscowienia
tego cudzysłowu już w ogóle nie rozumiem.
„-No, nie ważne - zawołaj resztę.”
– Nieważne.
„Kiedy poszedł po swoją nagrodę,
maksymalnie się wyprostował i zmierzył Nichta pogardliwym wzrokiem.” – Brak
przecinka po nagrodę.
„Po przedstawieniu, uczniowie
udali się do klas, po resztę świadectw.” – Niepotrzebny drugi przecinek.
„Jeszcze nigdy nie widziałem tak
słabego świadectwo, a ja w szkole nie należałem do prymósów.”
– PRYMUSÓW.
Rozdział 9.
„…(znając babcie pewnie prosto od krowy)” – Babcię.
„-Nie chcesz ciastek, pomimo że
chcesz za nie wyjść, abynajmniej to zrozumiałam
z twoich ostatnich odwiedzin.” – Zjadłaś spację. No i bynajmniej…
„Odłożyłam walizkę na bok i
powoli podeszłam do sztalugi, obok niej jak
zwykle leżało kilkanaście wielkich kart z moimi "dziełami".”
– Można to podzielić na dwa zdania. I niepotrzebny cudzysłów.
„Przez chwile patrzyłam na nią, chcą nacieszyć się widokiem jej szczurzej mordy.” – Chcąc.
„W końcu odwróciłam się i
zaczęłam mieszać łyżka flaki.” – Łyżką.
„-A, właśnie, Angela będzie spać z Tobą, Dina. - z rozmyślań na temat relacji między mną a tatą, wyrwał
mnie głos babci.” – Brak przecinka po właśnie.
Brak kropki po Dina. Po myślniku
można zacząć kolejne zdanie od dużej litery, ponieważ nie znajduje się w nim
czasownik związany z wydawaniem dźwięków, zaznaczyłaś jedynie, że głos wyrwał
ją z zamyślenia. Niepotrzebny przecinek po
tatą.
„-Dlaczego właśnie ze mną?! - nie mogłam wyjść z szoku.” – Duża litera na początku
zdania.
„Skąd ty tu... - zaczęłam, ale mi
przerwał.” – Brak myślnika na początku.
„-Sorry - zapiszczała,
przerażona dziewczyna.” – Niepotrzebny przecinek.
„-Okej, Wolfie-noga - wilczyca od razu wróciła na materac.” – Zdanie
zaczynamy od dużej litery.
„-Ej, wiesz, że nie cierpię tego
przezwiska! - walnęłam go w ramię.” – To samo.
„-Walnął
ja piłka - odpowiedział mi Mati” – Ją.
„Zdezorientowana poszłam do
swojego pokoju, nie podejrzewałam, że już jest 1.
w nocy.” – Liczby w opowiadaniach lepiej wyglądają zapisane słownie.
„Uśmiechnęłam się sama do siebie,
ukazując białe zęby i swoje ukochane "kły".”
– Znów bezsensowny cudzysłów. Zresztą kły to też zęby.
„Nagle zza krzaków wyskoczyła
Wolfie,
napadając na szaraka.” – Brak przecinka przed imiesłowem.
„W końcu rozpłakałam się na
dobre, "udało mi się" nawet zacząć
krztusić własnymi łzami.” – O co chodzi z tymi wszystkimi cudzysłowami? Po co
wstawiać w nie zwyczajne, sensowne słowa?
„jak
tak dalej pójdzie, zacznę się dusić.” – Zdanie zaczynamy od dużej litery.
Brak przecinka po pójdzie.
„Do "zabawy"przyłączył
się także Mateusz.” – To zaczyna być irytujące.
„-Co tu się dzieje?! - do pokoju wszedł Patrick.” – Duża literka się kłania.
„-Tato! Bo... Bo oni... Mnie
łaskoczą - nie mogłam złapać oddechu przez tych
smarkaczy.” – To samo.
„Schodząc
na dół znowu, napadły mnie
wątpliwości: Czy aby na pewno jestem potrzebna w rodzinie, czy nie jestem dla
niej zbędnym ciężarem?” – Wątpliwości schodziły na dół? Bo tak to wygląda. Może
„Gdy schodziłam na dół, znów dopadły mnie wątpliwości…” Lepiej brzmiałoby
dopadły. I brak przecinka.
„-To cześć. - szybko
podniosłam się z krzesełka i ruszyłam w stronę przedpokoju.” – kropka na końcu
wypowiedzenia i nowe zdanie zaczynamy od dużej litery.
„-A to mogę zjeść. - znów zajęłam swoje miejsce.” – To samo.
„-No co ty? - przewróciłam ironicznie oczami.” – Duża literka.
„-Śmieszna jesteś. - także wybuchł
śmiechem.” – Jeszcze raz brak kropki i dużej litery.
„-Co tu się dzieje? - zza wrót obory dobiegł nas"oburzony"
głos Mateusza.” – Aaaa, nie wytrzymam. Po cholerę te cudzysłowy? I
zdanie zaczynamy od dużej litery.
„Idąc w stronę wybiegu dla koni,
zdążyliśmy się po wyzywać od:szmat, zdzir, mopów, kujonów, i dzieci Neo.” –
Brak przecinka i spacji po dwukropku.
„-No, Piorun, w tej rodzinie jest więcej
wariatów,
niż w psychiatryku.” – Brak dwóch przecinków i jeden niepotrzebny przed niż.
„Wierzchowiec potrząsnął łbem,
jakby mi przytakiwał.” – Brak przecinka przed jakby.
„Pan VIP był pluszowym misiem, z czasem Seba dokleił mu grzywę, mojego kucyka Pony (nie
przeszkadzało mi to zbytnio, gdyż i tak dzień po jego posiadaniu ucięłam mu
głowę),
między uszami.” – Można podzielić to na dwa zdania od z czasem. Niepotrzebny przecinek przed mojego i przed między. Z
wtrącenia w nawiasie można spokojnie zrobić kolejne zdanie.
„-Skąd znasz mój PESEL?! -
spytałam o wiele bardziej łagodniej, niż zamierzałam.” – Brak przecinka przed niż.
„-Cześć B.Kay - przywitałem się z starszym bratem.” – Dina zmieniła
płeć? Po B. powinna być spacja.
„-Jak ty coś powiesz to... - machnął rękę Seba.” –
Duża literka się kłania. Ręką.
„-No co? Takie jest moje zdanie.
- stwierdziłam, tłumiąc wsobie potężna salwę śmiechu.” – Niepotrzebna kropka i
brak spacji po w.
„-Nic - odpowiedziała mu nasze "trio".” – Odpowiedziało.
„Przekraczając
próg,
oślepił nas jasne światło jarzeniówek.” – Brzmi to, jakby światło przekraczało
próg. Brak przecinka po próg.
„Niewiele myśląc,
rozkazałam Piorunowi przyspieszyć i skierowałam go na pierwszą i najniższą przeszkodę.”
– Brak przecinka po myśląc.
Rozdział 10.
„-AAA! DINA! TY ŻYJESZ! - ten wrzask przeszył mi głowę jak strzała.” – Duża
literka.
„-Co ty mówisz? - spytał
zdziwiony nieznajomy głos, nie wiem czemu, ale
wydawało mi się, że go znam, tylko nie mogłam przypomnieć sobie skąd.” –
Podziel to na dwa zdania. Brak przecinka przed tylko.
„Jego łysina"świeciła" w blasku lamp.” – Te cudzysłowy…
„-Co? Dina, nie pamiętasz mnie?
To ja Twój tata! - nieznajomy prawie krzyczał, a
na twarzy "zagościł" wyraz rozpaczy i
niedowierzania.”
„-Aha, no nic, powoli będziesz
odzyskiwać pamięć. A tymczasem powinnaś odpoczywać, więc gościom trzeba
powiedzieć: do widzenia.. -spojrzał znacząco na resztę
"tłumu".”
„Po chwili do sali weszła kobieta
w białym stroju i z wózkiem pełnym styropianowych pudełek, niektóry były
otwarte, a reszta zamknięta.” – Można z tego zrobić dwa zdania. I chodziło
chyba o niektóre.
„-Śniadanie. - powiedziała oschle, położyła pudełko na metalowej szafce i wyszła bez
słowa.” – Niepotrzebna kropka. Można zrobić z tego dwa zdania.
„W środku były dwa jajka i
bekon. Nie wiele myśląc, zaczęłam jeść, po chwili, jednak zrozumiałam swój błąd.
Jajka były wręcz makabrycznie przesolone, a bekon był na w pół
upieczony. Szybko odłożyłam posiłek i zaczęłam się oglądać za czymś do picia.
Niestety oprócz kroplówki, którą mi podawali, nie było nic w stanie
ciekłym.” – Brak przecinka po myśląc oraz
po podawali i niepotrzebny przecinek
po chwili. Cztery razy być w takim niewielkim fragmencie tekstu
to trochę zbyt dużo.
„-Pacjentka chce pić. - doktorek wskazał na mnie.” – Jeśli w dialogu po
myślniku nie następuje czasownik związany z mową, kończymy zdanie przed nim
kropką, a nowe zaczynamy od dużej litery.
„Wow, jak oficjalnie, aż czyje się jak prawdziwy chory.” – Czuję.
„Sok sam w sobie nie był
najgorszy, choć można mu było dać parę dni po terminie ważności.” –
Powtórzenie.
„-Widzisz, jeśli coś chcesz,
wystarczy poprosić. - stwierdził wesoło doktor. - Tu nic Ci nie
grozi. - uśmiechnął się ciepło.” – Brak dwóch
przecinków. Niepotrzebna pierwsza kropka. Ostatnie zdanie zacznij od dużej
litery.
„-Pomijając szpitalne jedzenie,
chyba ma pan racje: nic minie grozi. Ale
właściwe pytanie brzmi: czy nikt - zaakcentowałam ostatnie słowo.- mi
nie grozi?”- Rację. Niepotrzebna
kropka po słowo.
„Lekarz zrobił zdziwiona minę, najwyraźniej zbiłam go z tropu. chwilę patrzyłam
na jego zdezorientowaną twarz, uśmiechając się złośliwie w duchu.” – To można
podzielić na trzy zdania.
„-Ok, nieważne. - doktorek znowu zaczął swoją paplaninę.”
„A ja nie mogłam wyjść z podziwu. dałam mu taką piękną okazję, żeby mógł się odgryźć
(nie do końca dobrałam słowa, przez własne zamysły, choć była to też sprawa
impulsu), a ten nic.”
„-O godzinie 10:30 masz rehabilitacje...” – Godzina lepiej wygląda
zapisana słownie.
„-What the hell you donig?!
- prawie krzyknęłam.” – Hmm… Taaak… Nie sądziłam, że będę musiała
poprawiać również błędy w angielskim, ale skoro już się taki trafił. What the hell are you doing?!
„-Masz uszkodzony kręgosłup i
unieruchomione dolne kończyny,dlatego też musimy to... że tak ujmę...
"naprostować". - zrobił w powietrzu znak cudzysłów.”
– Cudzysłowu.
„Zszokowana zaczęłam klnąć. Nie
chciałam tyle tu być, nie mogłam.” – Kląć
i brak kropki po tym słowie.
„Użalając się nad sobą,
zasnęłam.” – Brak przecinka przed zasnęłam.
„Zobaczyłam na wpół różowego
kotleta i ogłębiałe ziemniaki, a
do moich nozdrzy doszedł mdlący zapach zepsutej surówki z marchewki.” –
Musiałam sprawdzić w googlach, co znaczy ogłębiałe i jestem pewna, że niewiele
osób wiedziało, o co ci chodzi. Używanie regionalizmów nie jest błędem, ale dla
lepszej komunikacji lepiej ich unikać. Szczególnie tak mało popularnych. I brak
przecinka przed a.
„-Od kiedy jestem stary piernik,
a nie Patrick? - starzec podparł się pod boki.”
– Duża litera.
„-Szalenie inteligentna
odpowiedz, Einsteinie. - wtrąciłam się poirytowana jego ciemnotą.” –
Niepotrzebna pierwsza kropka.
„-Proszę pana, przepraszam za pomyłkę, nie
zrobiłem tego celowo, jednakże pan nie powinien zachowywać się w tak agresywnie. - powiedział doktorek, z wyraźnym trudem siląc się na
uprzejmość i spokój.” – Brak przecinków po
proszę pana, pomyłkę i doktorek. Niepotrzebna pierwsza kropka.
„-A myślisz, że Ty to po kim
masz? - raczej stwierdził, niż zapytał.” – Brak przecinka przed niż.
„Cholera, no dlaczego przy mnie
zachowuje się tak miło, pomimo, że obrażam go już na każdy możliwy sposób?!” – W
zwrotach mimo że, pomimo że nie stawiamy przecinka przed
samym że, ale przed całym zwrotem.
„-No, inteligencie, jak
Ci idzie? – spytałam, nie mogąc wyzbyć się z głosu pogardy.” – Brak
przecinka po inteligencie i po spytałam.
„Speszony doktorek odwrócił się i
wyszedł,
nawet nie pytając o mój stan zdrowia.” – Brak przecinka po wyszedł.
Rozdział 11.
„-Nie wyzdrowieję. -
powiedziałam stanowczo.” – Niepotrzebna kropka.
„-Książka, nie ma nic do Twojego stanu
zdrowia!” – Niepotrzebny przecinek.
„-Zdziwiłbyś się. -
mruknęłam.” – Niepotrzebna kropka.
„Coś przy miednicy trochę
uszkodziło, ale wyliżesz się z tego.” – Chyba trochę się uszkodziło.
„Podobnie
znam ją od dawna, ale jej nie pamiętam.” – Podobno.
„-Jest tylko jeden warunek,
będziesz jeździć na wózku inwalidzkim, do póki nie
zrośnie Ci się miednica.” – Dopóki i brak przecinka przed tym słowem.
„Ja siedziałam w miejscu, a
wszystko wokół mnie mijało, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.” –
Brak przecinka przed nie zwracając.
„-Wolfie, leżeć. -
wydałam nie pewnie rozkaz. – Niepotrzebna
kropka. Niepewnie.
„-Mati, weź jej wózek. -
polecił najstarszemu synowi.” – Brak przecinka i niepotrzebna kropka.
„-Jeśli myślałeś, że zażyczy
sobie inną sypialnię, to grubo się myliłeś. - prychnął Mati w stronę ojca.” –
Brak przecinka przed to i
niepotrzebna kropka.
„Porzucając swoje myśli,
oddałam się w objęcia Morfeusza.” – Brak przecinka po myśli.
Rozdział 12.
„W okół mnie
była niczym niezmącona cisza. Byłam tylko ja i... Wózek
inwalidzki? Tak. Naprzeciwko mnie był pusty wózek inwalidzki. Dziwnie to
wyglądało zwłaszcza, że był oświetlonym światłem dochodzącym znikąd.” – Wokół. Po raz drugi wrzucasz tyle być w niewielki obszar tekstu.
„-Przecież nic się nie dzieje. - próbowałam się uspokoić.”
„Najgorsze było to, że zrobił to
sam, mikt nim nie kierował.” – Nikt.
„Chciałam wstać, krzyczeć,
uciekać, wołaś o pomoc, cokolwiek byle tylko
zniknął ten cholerny wózek!” – Wołać.
„Nie mogłam. do
kanapy przygwożdziły mnie dwa małe wózki iwalidzkie.” – Podziel to na dwa zdania. Przygwoździły. Inwalidzkie.
„Co to, kurwa, jest?!” – Brak przecinków.
„-Schreiß, schreiß, schreiß -
klnełam pod nosem, nie wiedząc, co innego mam ze sobą zrobić.” – Brak
przecinka po nie wiedząc.
„-Nie chciałam? - bardziej
spytałam,
niż stwierdziłam.” – Brak przecinka przed niż.
Jeśli po niż występuje czasownik w
formie osobowej, stawiamy przed nim przecinek.
„-Zapamiętam to sobie, zobaczysz. -
wycedził przez zęby.” – Niepotrzebna kropka.
„Chyba zezłościło go to jeszcze
bardziej,
niż przypuszczałam.” – Znów brak przecinka przed niż.
„kiedy
mnie niósł czułam się jak panna młoda noszona na ramionach małżonka zaraz po
ślubie, kiedy wchodzą do nowego domu.” – Duża litera na początku zdania.
„Albo Cię to nudzi,
albo jesteś już śpiąca. - stwierdził Patrick.” – Jeśli w zdaniu
występuje powtórzenie albo, przed
drugim stawiamy przecinek. Niepotrzebna kropka przed myślnikiem.
„-Raczej to drugie. –
powiedziałam, tłumiąc w sobie kolejny potężne
ziewnięcie.” – Niepotrzebna kropka. Brak przecinka przed imiesłowem.
„-Co za zakapior. -
mruknął Patrick.” – Niepotrzebna kropka.
Rozdział 13.
„Już prawie mi się udało, ale
wózek pojechał do tyłu, przez co znowu leżałam plackiem na ziemi.” –
Brak przecinka przed przez co.
„Ten z kolei stał tak jakby władczo.” – Jak można stać władczo?
„-Co się stało? - do pokoju wparował mój rodziciel.”
„-No dobra, nie ważne.” – Nieważne.
„Do tego jeszcze wstrząs mózgu...
Cholera, jestem jakaś ułomna teraz, a bynajmniej
tak się czuję.” – Chodziło ci chyba o
przynajmniej.
„Kiedy skończył, ponownie
wziął mnie na ręce i zaniósł na dół na kanapę.” – Brak przecinka.
„Wzruszyłam ramionami, tym
samym ucinając naszą pogawędkę.” – Brak przecinka.
„Zaobserwujmy jego poczynania. -
dodałam konspiracyjnym szeptem.” – Niepotrzebna kropka.
„-Jak sami państwo widzicie,
powinniśmy się śmiać, żeby podnieść dziecko na duchu...” – Brak przecinka.
„Wciąż żartując,
udaliśmy się do domu, gdzie mogliśmy zjeść nieco już ostygłe
spaghetti z sosem bolognese.” – Brak dwóch przecinków.
Rozdział 14.
„-Zaczekaj. - rzucił i zniknął za drzwiami.”
„Po chwili na nowo się w nich
pojawił tyle, ze w towarzystwie Billa.” – Że.
„Skręcił w bok, tym
samym oddalając się od budynku.” – Brak przecinka.
„-Spokojnie. - szeptał mi do ucha. –
Niepotrzebna kropka.
„-Zawieź mnie do pokoju. -
rozkazałam.” – Niepotrzebna kropka.
„Widać było, że ie podobał mu się mój ton mówienia.” – Nie.
„Dopiero w
momencie kiedy trzasnął drzwiami, jak na zawołanie rozryczałam się.” – To w momencie można spokojnie usunąć. Nie
brzmi to ładnie. I brak przecinka przed jak.
Uff…
Nareszcie koniec! Mam nadzieję, że poprawisz te błędy, bo trochę się
napracowałam nad wyłapywaniem ich, podkreślaniem, zaznaczaniem i opisywaniem. W
komentarzach gdzieś przy początkowych rozdziałach widziałam, że
usprawiedliwiasz tę cenzurę wulgaryzmów tym, że przeniosłaś bloga z Onetu.
Wszystko dobrze, ale jaki to problem wejść w opcję edycji postów i zmienić to?
Liczę na to, że nie uznasz poprawiania tego, co wyłapałam w rozdziałach za
zbędne. Jeśli chcesz, by twoje opowiadanie było pozytywnie odbierane przez
nowych czytelników, początkowe rozdziały powinny prezentować się dobrze. W
końcu jeśli ktoś wchodzi na bloga, nie zaczyna czytać opowiadania od środka,
ale właśnie od początku. Jeśli początek odstraszy tę osobę ilością błędów, nie
sądzę, by została ona na dłużej.
Zdarzają
Ci się błędy ortograficzne, ale jest to dużo mniejszy problem niż interpunkcja
w tym opowiadaniu. Twoim głównym błędem jest pisanie nie z przymiotnikami rozdzielnie. Nie z przymiotnikami w stopniu równym piszemy łącznie, np. niedrogi, niebrzydki, nieciekawy. Inaczej dzieje się jedynie jeśli mamy w tym samym
zdaniu jasne zaprzeczenie tego słowa, np. nie ładny, ale brzydki. Za to w
stopniu wyższym i najwyższym nie
oddzielamy spacją od przymiotnika, np. nie
gorszy, nie lepszy, nie najgorszy, nie najlepszy. Tutaj masz zasady pisowni nie z wszystkimi częściami mowy.
Kolejnym
elementem są powtórzenia. Nie masz z nimi jakiegoś strasznego kłopotu, ale
kilka razy takowe znalazłam. Dotyczyły głównie czasownika być, który jest
najłatwiejszy do zastąpienia. Konkretnych synonimów w tej chwili ci nie podam,
bo akurat w tym przypadku wszystko zależy od kontekstu, musisz sama zauważać
takie rzeczy i myśleć nad tym, czym można takie być zastąpić.
Twoja
największa zmora (tuż przy interpunkcji) to budowa dialogów. Nie będę się
produkować i pisać jeszcze raz tego, co przy ostatniej ocenie, więc po prostu
skopiuję ten fragment tekstu, bo przedstawia rozwiązanie dokładnie tego samego
problemu.
Zacznijmy od
tego, że każdą kolejną wypowiedź zaczynamy myślnikiem. Nie dywizem (-), ale
myślnikiem, którego rolę w tekście pełni pauza (— ) lub częściej półpauza (–).
Pisząc w Wordzie z łatwością możesz zamienić automatycznie wstawiany dywiz na
półpauzę opcją zamień, która dostępna
jest w menu edycji tekstu. Jeśli chcesz więcej poczytać o znaczeniu tych znaków, zapraszam tutaj.
Po myślniku
następuje spacja, a wypowiadane zdanie zaczynamy od dużej litery.
Jeśli mamy już
stworzoną wypowiedź, zajmujemy się tym, co następuje po nim. Na przykład:
– Dziś mamy piękną pogodę.
Jeśli chcemy
jasno oznajmić, że ktoś to zdanie wypowiedział, usuwamy kropkę, wstawiamy
spację i dopisujemy po kolejnym myślniku (po którym również następuje spacja)
czasownik wyrażający mowę (lub wydawanie dźwięku), zaczynając go od małej
litery, na przykład: powiedział, rzekł, mruknął, sapnął, westchnął, warknął, oznajmił itd. Nasze zdanie
wygląda więc tak:
– Dziś mamy piękną pogodę – powiedział Marek.
Gdyby Marek
chciał krzyknąć, możemy dodać wykrzyknik, jednak czasownik po myślniku wciąż
zaczyna się od małej litery. To samo przy pytaniu.
– Dziś mamy piękną pogodę! – wykrzyknął Marek z radością.
– Czy mamy dziś piękną pogodę? – spytał Marek.
Kiedy jednak
nie mamy w planach umiejscowienia tych słów dokładnie w ustach Marka, możemy
zacząć kolejne zdanie, jednak tym razem kończymy wypowiedziane zdanie kropką, a
kolejne zaczynamy po myślniku dużą literą.
– Dziś mamy piękną pogodę. – Marek spojrzał na Joannę.
Jeśli
po nocie odautorskiej bohater dodaje coś jeszcze, zapisujemy to tak:
– Dziś mamy piękną pogodę – powiedział Marek i spoglądając na Joannę
dodał: – Szkoda, że nie ogoliłaś nóg.
Największym
problemem, jaki u Ciebie znalazłam, jest interpunkcja. Przede wszystkim
tworzysz zdania, w których w ogóle nie występują spójniki, kiedy w środku
znajduje się parę zupełnie niepowiązanych ze sobą czasowników. Coś w stylu:
– Dziś mamy piękną pogodę – powiedział Marek Joanna wyszła z
pomieszczenia Darek prychnął.
Jeśli
podzielisz coś takiego na osobne zdania, czytelnik odczyta to prawidłowo,
będzie wiedział o co chodzi.
– Dziś mamy piękną pogodę – powiedział Marek. Joanna wyszła z
pomieszczenia. Darek prychnął.
Za
to jeśli zdecydujesz się na użycie spójników, zdanie to będzie dużo
płynniejsze.
– Dziś mamy piękną pogodę – powiedział Marek. Joanna wyszła z
pomieszczenia, a Darek prychnął.
W
tej samej kategorii błędów można umieścić Twoje nieumiejętne operowanie kropką i
przecinkiem. Znaki te różnią się od siebie nie tylko wyglądem, ale i funkcją.
Spokojnie można wydedukować, gdzie powinno się przerwać zdanie kropką, a gdzie
zrobić malutką przerwę z przecinka. Wystarczy przeczytać zdanie i pomyśleć nad
tym, które części są ze sobą silnie związane, które są od siebie zależne, a
które należą już do kolejnego wypowiedzenia. I pamiętać o tym, przed którymi
spójnikami stawiamy przecinek. Tutaj masz wypisane większość zasad.
Ciężko
mi powiedzieć, które błędy wynikają z Twojej niewiedzy, a które z nieuwagi, bo
często zdarzało się tak, że przez pół opowiadania pisałaś coś zgodnie z zasadą,
a później nagle przestawałaś. Chodzi tu głównie o przecinki oddzielające
imiesłowy od reszty zdania. Na początku wszystko było dobrze, a potem nagle
przecinki przed nimi zniknęły. Dlaczego?
Konkretne
błędy masz wypisane i podkreślone powyżej. Starałam się przynajmniej raz przy
każdym rodzaju błędu wypisać, dlaczego jest to niepoprawne, przy późniejszych
tylko podkreślałam. Wrzucę Ci jednak link do poradników dotyczących
interpunkcji, byś mogła jeszcze raz sprawdzić sobie niektóre zasady, jeśli
wydadzą Ci się niejasne.
Kolejną
kwestią są cudzysłowy, których używasz wręcz notorycznie w nieprawidłowych
miejscach. Znanych i powszechnie rozumianych związków frazeologicznych nie
trzeba w nie ubierać! Wszyscy rozumieją, o co chodzi, jeśli piszesz, że
piosenka leciała w radiu. Jest to zwrot na tyle popularny, że nikt nie
zastanawia się nad nim dłużej. Chyba, że właśnie wrzucisz go w cudzysłów,
zwracając na niego uwagę. To rozprasza.
Owszem,
cudzysłowów używa się do zaznaczenia ironii, ale nie uważam, by było to
potrzebne, jeśli ton, jakim słowa zostały wypowiedziane, jest jasno zaznaczony
w narracji. Znów to samo – nie musisz tłumaczyć czegoś, co jest już
wystarczająco wyjaśnione. Tutaj znajduje się doskonały artykuł na ten temat.
W
listach zwroty do konkretnej osoby zapisujemy z dużą literą na początku (Ciebie, Tobie itp.), jednak w prozie nie
ma takiej potrzeby. Tym bardziej w dialogach.
Przepraszam,
jeśli nie wyłapałam niektórych błędów lub nie wyjaśniłam czegoś, ale tego
wszystkiego było tak dużo, że pod koniec trochę się już pogubiłam. Jeśli o
czymś ważnym zapomniałam, mogę wyjaśnić to w komentarzu.
Podsumowując
– masz koszmarne problemy z interpunkcją, wiele kropek i przecinków nie
znalazło się na dobrym miejscu również przez nieumiejętność budowania dialogów.
To jednak jest do poprawienia, wystarczy nauczyć się paru prostych regułek i
sprawdzać posty przed publikacją. Niestety dużo punktów nie dam, ale mam
nadzieję, że pomogłam i poprawisz wypisane przeze mnie błędy. W końcu liczy się
to, ile nauczyłaś się z tej oceny, a nie ostateczny wynik punktowy.
2/10
Dodatki:
W
menu masz miejsce na spam, co jest doskonałą opcją, jeśli nie lubisz
powiadomień pod postami. Znajdują się tam również nominacje do Liebster Awards,
co według mnie jest zupełnie niepotrzebne. W końcu to samo wrzuciłaś na
prywatnego bloga. Po co tak mocno zwracać na to uwagę? Wydawało mi się, że na
blogu z opowiadaniem, to właśnie ono powinno być na pierwszym miejscu.
Jeśli
chodzi o linki, to wydaje mi się, że podstronę z ocenialniami spokojnie
mogłabyś zmienić na taką, w której znajdowałyby się wszystkie odnośniki do
innych blogów. Mam na myśli przeniesienie ramki pt. Zapraszam! właśnie tam, do menu. Linki do twoich blogów też mogłyby
się tam znaleźć.
W
momencie, w którym zaczynałam pisać ten podpunkt oceny, w prawej kolumnie bloga
znajdowały się trzy sondy, teraz jednak jest tam jedna. Zignoruję to, że
zmieniłaś to w trakcie mojego pisania. Miałam zamiar napisać, że z tymi sondami
to bardzo dobry pomysł, no ale cóż.
Ramka
Translate jest bezsensowna, bo i tak nikt jej nie używa. Ten translator to po
prostu tłumacz google i powszechnie wiadomo, że nie jest to program, na którego
tłumaczeniach można polegać.
Podoba
mi się, że w końcu ktoś używa archiwum rozwijanego, w którym można znaleźć
poszczególne posty. Za to duży plus.
Ramka
o mnie nie podaje żadnych znaczących
informacji. Umieściłaś tam dwie najmniej interesujące cechy, które właściwie nic
o Tobie nie mówią. Orientacja seksualna i wyznawana religia to nie jest coś,
dzięki czemu można kogoś poznać. Niżej mamy statystykę, która na Blogspocie
raczej do niczego się nie przydaje. Liczba wyświetleń nigdy nie interesowała
nikogo poza autorem bloga, a ilości komentarzy i tak nie pokazuje. Obie te
sprawy możesz sobie sprawdzić w ustawieniach bloga, więc nie widzę potrzeby
umieszczania na stronie głównej liczby wyświetleń.
Dalej
wrzucasz informację na temat przeniesienia z Onetu, nic ciekawego.
3/5
Dodatkowe punkty:
Dobra, dorzucę te dwa, żeby nie
było niedostatecznego, bo aż tak źle nie jest. Za to, że Twoje opowiadanie nie
traktuje o nastolatce, która zakochuje się w Billu.
Podsumowanie:
25 punktów, czyli dopuszczający. Nie jest najgorzej, ale czeka Cię dużo pracy, jeśli
chcesz napisać coś naprawdę dobrego. Popracuj nad interpunkcją i popraw
opublikowane do tej pory posty. Przydałby się też nowy szablon, który nie przeszkadzałby
w czytaniu, bo jestem pewna, że niektórych błędów nie zauważyłam przez to
pstrokate tło, kiedy sprawdzałam opowiadanie po raz drugi. Postaraj się pisać
trochę dłuższe opisy i może usuń te łańcuszki z bloga, bo nie wygląda to zbyt
dobrze. Po co Ci to, skoro masz prywatnego bloga?
Jeśli komuś chciałoby się sprawdzić, czy nie zrobiłam żadnego idiotycznego błędu, to byłabym bardzo wdzięczna. Czytałam całą ocenę trzy razy, ale przy takiej ilości tekstu mogło mi się coś pomieszać, szczególnie po podpunkcie z poprawnością, przy którym w pewnym momencie zaczęłam sama zapominać o przecinkach.
Jeśli komuś chciałoby się sprawdzić, czy nie zrobiłam żadnego idiotycznego błędu, to byłabym bardzo wdzięczna. Czytałam całą ocenę trzy razy, ale przy takiej ilości tekstu mogło mi się coś pomieszać, szczególnie po podpunkcie z poprawnością, przy którym w pewnym momencie zaczęłam sama zapominać o przecinkach.
,,Brak myślnika na początku. Skonstruowałaś to tak, że nie mam pojęcia, do czego odnosi się to wtrącenie między jednym a drugim krzykiem.'' - przed "a" powinien być przecinek. ;)
OdpowiedzUsuńNie, nie powinien. Spójnik "a" w "między jednym a drugim" łączy wyrazy w ten sam sposób co spójnik "i" - "między jednym i drugim". A że przed "i" nie postawilibyśmy przecinka, w tej sytuacji nie stawiamy go również przed "a".
Usuń-Na swoją obronę powiem tylko, że ludzi nie kreuję na dobrych lub złych są mieszanką charakterów. A po drugie akcja kręci się wokół patologi, czyli takie zachowanie wcale nie jest aż tak dziwne.
OdpowiedzUsuń-Co do błędów to fakt jestem w tym kiepska, ale cóż dysleksja, dysortografia itede, itepe, robią swoje.
-No i co trzeba dodać Dina jest moim pierwszym spisanym opowiadaniem (wymyślonych jest o wiele więcej, dlatego widać moje amatorstwo.
-Zdaje się, że albo Ty źle przeczytałaś tekst, albo ja źle napisałam, ponieważ tamta kobieta nie chodziła w korytarzy tylko siedział w celi.
-Co do oglądania filmów - nienawidzę telewizji. Jeśli chodzi o czytanie to kryminały, tak jak najbardziej, ale nie spotkałam się jak na razie z podobną akcję. Być może, po prostu, za mało wiem na ten temat.
-chyba znowu nie zrozumiałaś Patrick wcale nie bił dzieci tylko nie umiał się dogadać z teściowa i żoną.
-Jeśli chodzi o to dzwonienie na policje to sytuacja jest dość prosta w panice nie myślisz, prawda? Załóżmy, że jesteś świadkiem wypadku jak myślisz kto w panice ułoży poszkodowanych w pozycji bocznej ustalonej? Racja, prawie nikt na to nie wpadnie, bo jest oszołomiony zdarzeniem.
-Tu Ci rację muszę przyznać,każdy logicznie myślący najpierw pomaga, ale przypominam, ze sytuacja dzieje się w rodzinie z sporymi problemami, a więc to nie zawsze wygląda jak na takim życiowym schemacie.
-Szczerze jestem ciekawa jak być przedstawił postacie oryginalne, tu chyba warto przypomnieć fakt, ze ludzie nie są nam obcy i tylko kosmici byliby odmienni... Albo i nie.
-Dziękuję z ocenę. :)
-Jest tu wiele cennych uwag, które na pewno zapamiętam i zastosuję w moim dalszym poczynaniu. :)
"Na dodatek wilkowi jest świetnie wytresowany."- czy to zdanie nie jest przypadkiem bez sensu?
OdpowiedzUsuńTak, jest ;). Musiało mi się coś pomieszać. Pewnie jedna z sytuacji typu - napisałam coś, zrezygnowałam, chciałam zacząć od początku i nie skasowałam całej pierwszej wersji. Dziękuję za wskazanie tego błędu, zaraz poprawię :D.
Usuń