103# Ocena bloga zaplatanawopowiesciach

Oceniająca: antler
Oceniany blog: zaplatanawopowiesciach
Autorka: Elisabeth Tairisha


Pierwsze wrażenie
Z pewnością zaplątana w opowieściach może znaczyć tyle, co zbiór opowiadań. Jednak adres sam w sobie lepiej wyglądałby, gdyby kolejne wyrazy były oddzielone myślnikami; dużo łatwiej i szybciej byłoby się w stanie zorientować w sytuacji, do tego wyglądałby bardziej schludnie. Co się stało, to się nie odstanie, mówi się trudno i płynie się dalej. Nazwa niezbyt oryginalna, ale ostatecznie intryguje - wszak możemy tak naprawdę spodziewać się wszystkiego.
            Belka przedstawia dokładnie to samo, co spotykamy w adresie, lecz wraz z polskimi znakami. Zapewne większość oceniających zbeształa by Cię za monotonność, jednak mnie ten zabieg nie kuje tak w oczy - tytuł jak tytuł. Ogół bloga natomiast prezentuje się trochę mniej ciekawie, o czym za moment.
7/10
Grafika
Po pierwsze, zauważyłam, że nagłówek pobrałaś z Szablonownicy, a linku do niego nigdzie na blogu nie znalazłam. Zatem, posiadając chyba nadmiar wolnego czasu, postanowiłam sprawdzić, czy w ogóle informowałaś autorki o pobraniu, jednak to, do czego doszłam, wprawiło mnie w osłupienie. Moja droga, pobrałaś szablon, który był na konkretne zamówienie, a biorąc pod uwagę fakt, że nawet o tym zarówno na swoim blogu, jak i Szablonownicy, nie wspomniałaś, wisi on u Ciebie, że tak to ujmę, nielegalnie. Po przeczytaniu oceny, oddaj się dobrowolnie w ręce autorek, a grzech zostanie Ci wybaczony.
            Nagłówek nie za bardzo pasuje do ogółu bloga, biorąc pod uwagę fakt, że poza nim, informacji na temat ułożenia reszty gadżetów i tła już nie zastosowałaś. Co prawda, dopasowałaś odpowiednią kolorystykę, nawet tło zewnętrzne specjalnie się nie gryzie. Jeśli chodzi o czcionkę, jest odrobinę za duża i niepotrzebnie pogrubiona; w dodatku tekst estetyczniej wyglądałby wyjustowany. W tytułach stron jest trochę za jasna, przez co nie jest dobrze widoczna.
5/10
Treść
Przepraszam za możliwy chaos w opisie, jednak kolejne części pisałam na bieżąco - w ten sposób łatwiej będzie mi przedstawić uczucia i reakcje, jakie towarzyszyły mi przy lekturze - choć postaram się nie rozpisywać za dużo. Dramione nie brałam pod uwagę, bo w kanonie nie siedzę i na fanfiction się nie znam.

„Koszmar w Wenecji”
Od samego początku nabieram wrażenia, że historia nie przypadnie mi do gustu. Bohaterka wraca do domu, nie zastaje narzeczonego, więc obraża się i postanawia od niego uciec. STOP. Czytam raz, czytam drugi i nie wierzę własnym oczom. Wojtek przecież wyraźnie dał jej do zrozumienia, że się spóźni, co, zakładając, że jest niewiele starszy od Kornelii, nie jest niczym dziwnym – albo musi jeszcze popracować, albo (wersja optymistyczna) postanowił przygotować dziewczynie niespodziankę. Nawet jeśli miałby ją zdradzać, nie tłumaczy to impulsywności dziewczyny. Każdy rozsądny na jej miejscu zadzwoniłby, próbował dowiedzieć, co się stało - może chłopak ma jakieś problemy? – ale z pewnością nie uciekłby do Wenecji na podobieństwo zbuntowanej nastolatki. Przypomnijmy, że mamy do czynienia z dorosłymi, nie dziećmi. Druga sprawa, miejsce, które wybrała kobieta – Wenecja. Skąd w ogóle przyszedł jej do głowy taki pomysł? Skąd wiedziała, że jak akurat dotrze na lotnisko, będzie na nią czekał samolot? I najważniejsze – skąd wzięła pieniądze na lot? Dopiero co skończyła studia, a polscy studenci z reguły nie sypią kasą – może i była bogata, ale skąd możemy o tym wiedzieć, skoro nie została podana żadna informacja na ten temat? Trzeba wyraźnie podkreślać ciąg przyczynowo-skutkowy, z naciskiem na przyczynowo. Jest to bardzo ważny element, bez którego czytelnik się gubi, przestaje rozumieć opisywaną historię, przez co zaczyna wątpić w jej realizm. Autor jest zobowiązany do przekazywania tego typu informacji, nikt poza nim nie siedzi w jego głowie, nie czyta myśli, nie może wejść w jego wyobraźnię.
            Zauważyła list […] Przez chwile zastanawiałam się – miejscami zmieniasz ni stąd, ni zowąd, perspektywę. Samo w sobie nie jest to błędem, lecz w tym przypadku zamierzonym działaniem również mi się to nie wydaje. Zmiana narracji powinna być w jakiś sposób zaznaczona (na przykład przerywnikiem w postaci gwiazdek, słoneczek, pustej linijki – przy czym nie zostawiamy pustych wierszy pomiędzy akapitami; piszemy w sposób, w który jest napisana ta ocena), a także powinna mieć swój konkretny cel – jeżeli z trzecioosobowej (on, ona) przechodzimy do pierwszoosobowej (ja) zazwyczaj chcemy w ten sposób przedstawić punkt widzenia konkretnego bohatera na tle całokształtu wydarzeń bądź ukazać jego wewnętrzne emocje, gdy narrator trzecioosobowy nie może o nich wiedzieć (to znaczy, nie jest wszechwiedzący; wydarzenia poznaje wraz z bohaterem i stoi po jego stronie – nie może wejść w punkt widzenia innych postaci i czytać ich myśli).
            […] zobaczyłam że najbliższy samolot lecący do Wenecji jest o godzinie 15. Ehh… to już za 40 minut – tu natomiast jest przypadek zmiany czasu. Pamiętaj: albo piszemy w czasie przeszłym (był), albo teraźniejszym (jest), nie wolno nam mieszać czasów.
            Zatrzymał się na liście otworzył go i zaczął czytać – jaki list? Nie było mowy o żadnym liście. Kiedy Kornelia zdążyła go napisać? Oczywiście, domyślając się, że to ona jest jego autorem, równie dobrze Wojtek mógł czytać to, co sam wcześniej napisał.
            [jutro] zadzwonię do prywatnego detektywa – a może najpierw należałoby zadzwonić do dziewczyny? Nie wiadomo, co prawda, co napisała w rzekomym liście, ale przecież nie musiało się to pokrywać z rzeczywistością – zawsze mogła pójść po prostu na piwo z przyjaciółmi, zostawiając list, w którym informuje, że ma zamiar popełnić samobójstwo. Zresztą, pierwszą reakcją Wojtka powinno być To nie może być prawda i telefon do Kornelii. Po policję sięga się w ostateczności – po policję, nie prywatnych detektywów. Najpierw zgłasza się zaginięcie, a gdy policja (jak zwykle) zawiedzie, sięga się po drastyczniejsze środki. Poza tym, dlaczego zadzwoni dopiero na następny dzień? Nie lepiej od razu? Tu również mogę dojść do wniosku, że wrócił późno wieczorem, ale czy mam rację?
            Za mało czasu poświęcasz aktualnej chwili, trzeba zwolnić trochę, zatrzymać się na moment, przedstawić wygląd postaci, otoczenie, w którym się znajdują, wytłumaczyć co nieco. W tym stanie wygląda to tak, jakby autorka miała trzydzieści sekund na napisanie tekstu z uwzględnieniem wszystkich wydarzeń, co w znacznej mierze przekłada się na jakość. 
            Kornelia wpada na nieznajomego i bez większych oporów daje mu się namówić na kawę. Nie ma żadnych wątpliwości? Bez problemu podaje swój numer?
            Tak się rozgadali […] – jakoś nie widzę tego w tekście. O czym rozmawiali? Czy ta rozmowa pozwoliła Kornelii poznać mężczyznę? Czy dzięki temu mogła mu zaufać na tyle, by dać mu swój numer telefonu? Nie trzeba nawet przytaczać całej wypowiedzi – wystarczy dodać jedną rzecz: Tak się rozgadali na temat […]. Dzięki temu nie musisz przytaczać całego dialogu, a czytelnik będzie mniej więcej wiedział, wokół czego rozmowa się toczyła. Oczywiście, warto też dodać wnioski, które z tej rozmowy wynikły – czy Artur jest obiecującym adwokatem, czy może jest bezrobotny i nie ma wykształcenia; czy ma partnerkę, czy jest kawalerem?
            Jak to nie można jej znaleźć? – skoro akcja w Polsce dzieje się w tym samym momencie, co na lotnisku, od wyjazdu Kornelii z domu minęła niecała godzina – a przecież Wojtek miał zadzwonić dopiero na następny dzień. Poza tym, wątpię, by nie można było dziewczyny odnaleźć. Detektyw, nawet jeżeli miało by to mu zająć tydzień, raczej doszedłby do tego, że Kornelia była na lotnisku, a wtedy bez trudu trafiłby na jej ślad. Dopiero w Wenecji już nie mógłby nic zdziałać.
            Artur zaprasza Kornelię do siebie, a ta nie waha się długo – mimo wszystko chyba nie powinna mu na tyle ufać, nie wiadomo, o co tak naprawdę może chodzić mężczyźnie, zwłaszcza że tak obsesyjnie ją namawia. Co się zaś tyczy sytuacji w Polsce – skoro jednak okazuje się, że Wojtek zdradza Kornelię, to w jakiś sposób nie powinien być z tego obrotu sprawy zadowolony? Albo wręcz przeciwnie – dać sobie na wstrzymanie z kochankami i skupić się na poszukiwaniach?
            Od strony technicznej, dialog pomiędzy Arturem i bohaterką nie zawiera praktycznie tekstu pobocznego – równo dziesięć wypowiedzi pod rząd nie posiada konkretnego nadawcy. Można przecież opisać wahanie Kornelii, natarczywość Artura, ich gesty, mimikę, co niezwykle ułatwiło by sprawę, biorąc pod uwagę, że nie stosujesz interpunkcji w dialogach – miejscami musiałam się domyślać, czy zdanie jest stwierdzeniem, czy może pytaniem.
            Swoją drogą, dlaczego postaci nie posiadają nazwisk? Na razie nadążasz zróżnicowanym wyglądem, ale wkrótce kolory włosów się skończą.
            Z Kornelii powoli zaczyna się robić merysujka, gdy przyciąga wzrok kolejnych facetów. Natomiast Anastazja nie nabrała podejrzeń co do znajomości narzeczonego z Kornelią? Jak wszyscy bohaterowie mają mieć psychikę nastolatki, to wszyscy – według tej reguły to właśnie Anastazja powinna bać się o partnera, nie Ola (pomijając już fakt, że zachowaniem powiela schemat wrednego rudzielca). W dodatku Ruda wyraźnie daje do zrozumienia, że nie ma ochoty zawierać znajomości i z chęcią rozpocznie wzajemne obrzucanie błotem – Kamil tego nie dostrzega? Nie widzi sączącego się z niej jadu, tylko jak gdyby nigdy nic, widzę, że już się poznałyście?
            Przyjeżdża Wojtek, który bawi się z Kornelią w kotka i myszkę, w ostatniej chwili pojawia się Kamil i ratuje dziewczynę z opresji. Naciągane i przewidywalne, a zachowanie bohaterki - płytkie. Pominę milczeniem skąd wzięła pieniądze na zakupy, a także pełen asortyment ubrań i różnego koloru szpilek w małej walizce. Bohaterowie zachowują się jak dzieci – całują się wszyscy nawzajem, posądzając o zdrady; Kornelia ucieka, Kamil ją znajduje, godzą się, po czym znów następuje kłótnia z byle pocałunku czy słowa. Opowiadanie staje się melodramatyczne, zaczyna przypominać pewne "wspaniałe" produkcje reżyserowane przez Okiła Khamidowa.
            [...] zabierają mężczyznę do szpitala psychiatrycznego - przepraszam, za co? Za ciągłe zdrady i oszustwa? Za natarczywość? Jak już, to na policję, gdzie ewentualnie ktoś mógłby go zbadać; to, że kobieta uzna mężczyznę za psychopatę nie daje świadectwa wiarygodności, iż jest to prawdą.
            Historia kończy się szczęśliwie, Kamil z Kornelią mają dwójkę dzieci, Ola odnalazła wielką miłość, a my nadal nie znamy tak naprawdę przeszłości Wojtka, treści listu Kornelii, motywów jej działania. Opowiadanie jest niedopracowane, ale jak na pierwsze pisarskie eksperymenty, nie jest tak źle - wprowadziłaś wiele wątków, których miejscami nie pozamykałaś, a także liczne sceny dowodów prawdziwej miłości, które nie brzmią zbyt realnie. Powiem tyle: choć mam naprawdę wiele do zarzucenia, to i tak gratuluję wytrwałości i chęci do pracy - są to dwie niezbędne rzeczy, które pozwalają na szlifowanie stylu i nabycie doświadczenia. Pierwsze dzieło nigdy nie jest doskonałe, ale każde następne staje się coraz lepsze.

„Smoczy medalion”
Historia zaczyna się dosyć pospolicie - bohaterka wiążąca koniec z końcem, która nie dość, że musi utrzymać siebie, to jeszcze chorą matkę. Jeżeli poprawnie zrozumiałam tekst, Alice ma osiemnaście lat i jest archeologiem. O ile dobrze się orientuję, studia archeologiczne trwają pięć lat. Dalej komentować nie będę, łatwo wyciągnąć z tego wnioski. Gdy bohaterka trafia na świetną okazję dorobienia sobie trochę pieniędzy (notabene, jako archeolog w jaskini...), matka dostaje zawału i umiera. Następnego dnia zostaje pochowana (co z tego, że pogrzeb jest drogi i Alice nie powinno na niego stać; co z tego, że denatka nie odsiedziała jeszcze swojego w prosektoriach, czy innych pośmiertnych instytucjach). W tym momencie znów pojawia się motyw samolotu i podróży, dziewczyna pojawia się w biurze swojego nowego szefa i bez przypomnienia zasad BHP, podpisania umowy, poznania swoich zarobków i Bóg wie, co jeszcze, zostaje oddelegowana do pokoju, by następnego dnia stawić się w jaskini i odkrywać nieodkryte. Jak można wywnioskować, zgubi się w niej jak pozostali grotołazi, trafi do jakiejś alternatywnej rzeczywistości, świata, znajdzie tytułowy smoczy medalion, ożywi matkę, której zwłoki zdążyły już trochę nadgnić, zdobędzie pieniądze, i będzie mogła wieść szczęśliwe życie u boku rodzicielki. Dopuszczam również wersję zamieszkania w magicznym świecie.
            Dlaczego Alice nie była w żałobie? Wątpię, by była na tyle silna psychicznie, by nie załamać się po stracie ostatniego członka rodziny, i nucić piosenkę w drodze do kuchni, i zwracać uwagę natarczywemu mężczyźnie (który może zlituje się nad nią i zamiast tylko odprowadzić, pójdzie z nią w głąb jaskini, zakochają się w sobie, a życie dziewczyny odmieni się diametralnie).
            W rzeczywistości nie za wiele mogę powiedzieć na temat tego opowiadania, poza domysłami, bo kończy się ono akurat przed faktyczną akcją. Jeśli jednak nie będzie w nim wątku romantycznego, a sytuację w jaskini rozegra się dobrze, ma szansę być o wiele ciekawsze niż się zapowiada.

Ogółem budujesz bardzo proste zdania, opierające się na nieskomplikowanej budowie i skupiające się jedynie na wydarzeniach. Mało mamy uczuć, opisów otoczenia, postaci, przez co ciężko przychodzi się wczuć w realia opowiadania, a tekst staje się nieco oporny - miejscami musiałam się naprawdę przemóc, by wytrwać do końca króciutkich rozdziałów. Często pojawiają się wyraźne braki w ciągu przyczynowo-skutkowym, za szybko pędzisz z fabułą zamiast obejrzeć się za siebie i sprawdzić, czy wszystko na pewno jest w porządku i czy czytelnik będzie w stanie zrozumieć, co miałaś na myśli. Musisz zwracać na to uwagę i bezapelacyjnie czytać gotowy rozdział przed publikacją - nie warto się spieszyć, lepiej poczekać dłużej, a posprawdzać błędy, otworzyć słownik lub po prostu wpisać zagadnienie w wyszukiwarce. Oczywiście zawsze możesz "zatrudnić" betę, która będzie poprawiać wpisy (betowanie.blogspot.com), lecz wyraźniejsze efekty osiągniesz, sama dochodząc do zasad interpunkcji, imiesłowów czy ogólnego zapisu tekstu.

Porady techniczne
Jak zapisujemy dialogi? Zacznijmy od  tego, że każdy nowy akapit powinien być poprzedzony wcięciem (na blogspocie albo, po prostu, wciskamy jakąś ilość spacji, by akapit wyróżnić, albo możemy użyć odpowiedniego kodu CSS [wchodzimy w Szablon>Dostosuj>Zaawansowane>Dodaj arkusz CSS i tam wpisujemy komendę: .post-body {text-indent:50px;}, gdzie liczba znaczy długość wcięcia i można ją swobodnie zmieniać |Instrukcja z Tajemniczego Ogrodu|]) – od dialogów również ta zasada nie odstępuje. Zabieg ten możesz zobaczyć w dowolnie wybranej książce. To nadaje schludności i estetyki tekstowi. Kolejną sprawą jest zapis rozmów – zapisujemy je nie od dywizu (znak na klawiaturze obok zera: -), lecz myślnika bądź półpauzy (więcej tutaj), a wokół znaku powinny być spacje. Przykład:
            – Przepraszam.
            – Nic się nie stało.
            Dalej: dialog również jest zdaniem, dlatego po jego zakończeniu zawsze stawiamy kropkę.
            – Przepraszam. (kropka)
            Natomiast w przypadku didaskaliów (tekstu pobocznego, takiego jak „powiedział”, „zapytała”) metoda jest następująca.
            – Przepraszam – powiedziała Kornelia.
            W tym przypadku po „Przepraszam” kropki nie stawiamy, gdyż zdanie kończy się dopiero po słowach „powiedziała Kornelia”. Zatem śmiało można stwierdzić, że cała powyższa wypowiedź jest jednym zdaniem, więc może mieć tylko jedne zakończenie, jedną kropkę. Z kolei w tym fragmencie mamy do czynienia z dwoma zdaniami:
            – Do zobaczenia. – Na twarzy Wiktora pojawił się uśmiech.
            Didaskalia są tu osobną częścią, nie łączą się bezpośrednio z treścią wypowiedzi. Szlag, nie wiem, czy moje wypociny są zrozumiałe – jakbyś miała jakiekolwiek problemy, zajrzyj tutaj.
3/30
Poprawność
Nie będę poprawiać wszystkich rozdziałów Koszmaru w Wenecji; większość błędów polega na tym samym, a wolę się skupić na nowszych pozycjach.
Prolog
Drobna blond włosa dziewczyna - blondwłosa.
Weszła do domu, mając nadzieje - przed imiesłowami przysłówkowymi (tymi, które kończą się na -ąc) zawsze stawiamy przecinek; miała nadzieję (jedną).
Przez chwile zastanawiałam się, co zrobić i doszłam do wniosku, że nie mogę żyć z kimś, kto się mną w ogóle nie interesuje. - "chwilę"; brak przecinków.
[...] omiotłam spojrzeniem cały holl - hol lub hall.
Wyszłam na ulicęwcześniej zamawiając taksówkę. - brak przecinka przed imiesłowem przysłówkowym.
Gdy dojechałam na lotnisko, szybko spojrzałam na tablicę odlotów i zobaczyłam, że najbliższy samolot lecący do Wenecji jest o godzinie 15. - brak przecinków pomiędzy kolejnymi zdaniami składowymi; liczby zapisujemy słownie.
Szłam w stronę kawiarni, gdy nagle popchnął mnie jakiś facet gdyby nie szybki refleks przystojnego bruneta, zaliczyłabym glebę. - brak przecinków; przed "gdyby" należałoby postawić kropkę i zacząć od nowego zdania; nie stosujemy w opowiadaniu slangu.
Zdziwiony, że nikt mu nie odpowiada, omiótł wzrokiem pokój. Zatrzymał się na liście otworzył go i zaczął czytać. - brak przecinków.

Rozdział I
O zapisie dialogów i braku znaków interpunkcyjnych w rozmowach wspominałam już wcześniej, więc nie będę wypisywać błędów z tym związanych.
Niech mi pani uwierzy, rzadko wpada na mnie tak piękna kobieta - brak przecinka.
Wcale nie, mów mi po imieniu: jestem Artur - brak dwukropka.
Dziękuje - dziękuję.
Tak się rozgadali, że nie zauważyliże już za 10 minut odlatuje samolot do Wenecji. Spojrzała na zegarek i zobaczyła, że za 8 minut odlatuje mój samolot. - brak przecinków; to w takim razie za 10 czy 8 minut?; zmiana narracji.
Poczekaj.. - brak kropki; powinny być trzy.
-zrządzenie losu - z dużej.
-Jak to nie można jej znaleźć?!- zapytał się wkurzony Wojtek -Nie za to panu płacę. Oczekuję, że znajdzie ją pan jak najszybciej! Krzyknął, poczym się rozłączył. - podkreślony tekst powinien być dalej w jednej linijce, jak tutaj, nie od nowego akapitu; brak przecinków; po czym.

Epilog
Podszedł do dziewczynycałując ją w policzek, jednocześnie dając jej kubek. - brak przecinków przed imiesłowami przysłówkowymi ("-ąc"); nie za dużo rzeczy robił naraz?
Siedząc i śmiejąc się, jedli kolacje, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. - brak przecinków; kolację.
Siedź, ja otworze - brak przecinka; otworzę.
Szedł w stronę drzwi, zastanawiając się, kto o tak późnej porze dobija się do drzwi. Otwierając drzwi - powtórzenie; brak przecinków.
Przepraszamy, że tak późno, ale wcześniej nie mogliśmy - brak przecinków.
Gdy Artur mówił, Kamil przepuścił ich w drzwiach, aby mogli wejść do środka. - jw.
Gdy położyli dzieci do łóżek , poszli - niepotrzebna spacja przed przecinkiem.
Odpowiedź jest prosta: znalazła sobie dobrą prace, odnajdując przy tym prawdziwą miłość. - interpunkcja; pracę.

Smoczy medalion I
Mieszkała w małym, parterowym domu. Z którego rozciągał się piękny widok na kolorowy sad. - dwa zdania powinny być połączone w jedno.
Alicebo tak miała na imię dziewczyna, nie zazdrościła innym pieniędzy ,miała to, co najważniejszekochającą matkę i wspaniałą pracę. - na pomarańczowo brak znaków; na czerwono - po złej stronie przecinka postawiona spacja.
Biegła ulicami, by jak najszybciej powiedzieć matce o tym, że za proponowali jej zbadanie tajemniczej jaskini w Szkocji. - brak przecinka; "zaproponowali" piszemy łącznie.
Mówiono, że z jej środka słychać dziwne odgłosy. 
Poszła do kuchni, gdzie przy szykowała kolacje. - brak przecinka; przyszykowała łącznie; kolację.
Zmieniło się jej podejście do życia, gdy zmarł ojciec[, a] miała dopiero osiemnaście lat. Tak chciała, aby te czasy wróciły, by ten wypadek , który zmienił diametralnie ich życienigdy nie nastąpił. 
Alice, wyczuwając spojrzenieodwróciła się 
Agnes tylko przewróciła oczami - czasami jej córka robiła się zbyt opiekuńcza. Gdy z wielkim trudem położyła matkę do łóżkadając jej kolacje, zaczęła opowiadać
Mam szanse na zdobycie bardzo dużych pieniędzy, z których mogłabym spłacić wszystkie rachunki , wysłałabym cię do najlepszego szpitala w Niemczech.-mówiła to tak wesoło i przekonująco, że nawet matka podzielała jej nastrój. Opowiadała jej na temat szpitalado którego mogłaby ją wysłać, gdy nagle jej matka upadła na podłogę, trzymając się za serce. - analogicznie: pomarańczowy - braki, jasnoczerwony - brak ogonka; ciemnoczerwony - źle postawiona spacja; żółty - powtórzenie.
Zobaczyła lekarza idącego w jej stronę z bardzo smutną miną w tej chwili spodziewała się najgorszego.
Krzyknęła z bólu, łzy spływały jej ciurkiem po policzkach, mocząc bluzkę, ale nie przejmowała się tym do tej pory - pamiętała, jak przeżywała śmierć ojca.
Po jej głowie ciągle rozchodziły się słowa: "nie dało się jej uratować". Musiała zbadać tę jaskinie, nie mówiła matce, ale tam podobno dzieją się dziwne rzeczy. Do zbadania tej jaskini odważyły się tylko dwie osoby[, a] do tej pory nic o nich nie wiadomo.
Jak nie spróbuje, będzie dalej ją ścigać komornik. Nie chciała tak żyć do tej pory żyła tylko dla matki, a teraz to się zmieniło. Zmęczona płaczem, położyła się do swojego łóżka i zasnęła.

Smoczy medalion II
Stwór zbliżał się do niej coraz bardziej, a biedna Alice nie mogła się ruszyć. Stanął naprzeciwko niej[, a] w międzyczasie dziewczyna zdążyła się podnieść.
Popatrzyła na zegarek, odetchnęła z ulgą, widząc, że jest poranek.
Przed oczami stanęły jej wspomnieniaw których jej mama była szczęśliwa i radosna.
Po paru minutach była gotowa, spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 15.00.Zdała sobie sprawęjak długo się pakowała.
Jeszcze długo patrzyła na swój dom, lecz gdy zniknął jej z oczu, po policzku spłynęła jedna malutka łza.
Kierowca taksówki wyciągnął jej walizki, po czym odjechał z piskiem opon. Ciągnąc walizkę za sobą oraz trzymając mocno bilet, który już wcześniej kupiła. Patrzyła parę minut na tablicę odlotów. - w miejscu, gdzie zaznaczyłam na czerwono, powinien być przecinek, nie rozpoczęcie nowego zdania.

Smoczy medalion III
Wysiadłszy z samolotu, potarła dłonią oczy.
Dzień Dobry, to pani ma zbadać tę przeklętą jaskinię? - "dobry" z małej.
Zawsze, gdy kogoś prowadziłem do szefa, dygotał ze strachu - ty jako jedyna tego nie robisz, jestem zaskoczony, dlatego się patrzę.
Witam panią, nazywam się Josh Williams
zdecydowała się do zbadania tej jaskini, do tej pory miałem tylko trzech ochotników, którym nie udało się niestety zbadać tej jaskini. Więc jaskinia, jak już pani wiadomo, znajduje się tutajw Szkocji. Do jaskini
Jeszcze dziś lub, jak pani woli, jutro
 Dziękuje-ścisnęła dłoń, po czy[m] wyszła z gabinetu.

2/10
Dodatki
Zakładek jest dużo, ich sensu - nieco mniej. Wszystkie opowiadania można by wpakować do jednej strony niż tworzyć osobną dla każdej, natomiast Krótkie historie usunąć - podstrony tworzy się w razie potrzeby, nie potrzebę dla podstrony. Z Subskrypcji również nikt nie korzysta; od tego jest w końcu funkcja Obserwuj. Jest spamownik, dwa słowa o autorce, archiwum (którego funkcja pokrywa się z zakładkami) oraz linki i buttony (które estetyczniej prezentowałyby się w osobnej stronie). Cała masa rzeczy zagracających bloga.
2/5
Dodatkowe punkty
Niestety nie tym razem.
0/5
Podsumowanie
Zdobyłaś 19 punktów na 70 możliwych, co daje ci ocenę niedostateczną. Powiem tak: sam fakt niskiej oceny nie jest tak ważne, jak zawarte w niej treści, więc nie warto się załamywać, kończyć z pisaniem, zamykać bloga. Każdy kiedyś zaczynał i grunt to nie poddać się w swoich zamiarach - w końcu najlepszym sposobem na poprawienie jakości swoich tekstów jest, po prostu, pisanie. Mam nadzieję, że skorzystasz z rad, robiąc pierwszy krok w stronę poprawy.
Życzę Ci powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga, a także dużo chęci i inspiracji na kolejne projekty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.