075# Ocena bloga sowiecki-szpieg


Oceniająca: N.
Oceniany blog: sowiecki-szpieg
Autorka: sowiecki szpieg



Pierwsze wrażenie:
Skojarzenia, jakie nasuwają mi się po ujrzeniu w zgłoszeniu adresu bloga "sowiecki szpieg", to w pierwszej kolejności rzeczy związane z II wojną światową, łagrami, ZSRR-em i rosyjską cyrylicą. Zatem, co takiego może mnie czekać? Literatura historyczna? Przygody tytułowego sowieckiego szpiega? A biorąc pod uwagę również twój nick, natychmiast skrzywiam się delikatnie. Powinnam zmienić na "przygody autora"? Nie skłamię, jeśli powiem, że zazwyczaj niekoniecznie ciekawie zapowiadają się blogi, których nazwa jest odzwierciedleniem nazwy blogera. A tytuł tym bardziej w żaden sposób nie odpędza ode mnie tych myśli. "Zapiski sowieckiego szpiega". Zaczyna mi się to przejadać. Znasz to uczucie, gdy po wymawianiu przez jakiś czas w kółko tego samego słowa, traci ono sens? Zazwyczaj w takiej sytuacji zaczynamy się zastanawiać nad logiką (lub jej brakiem), prawdziwe znaczenie znika, a na jego miejscu pojawiają się tylko kolejne, nic nie znaczące, litery. A może taki był zamysł autora? By wprowadzić w pewną monotonię w celu głębszej analizy dwóch, pozornie banalnych, słów? Być może ma to jakiś cel?
A może jednak nie?
Nie powinno się z góry zakładać, że oceniany jest geniuszem i każdy wyraz, każda litera, które pojawiają się na blogu, muszą być poddawane interpretacji, by zrozumieć ich symbolikę. Dlatego zmuszona jestem postawić tezę, iż autor bez namysłu powtarza ulubione słówka. Obalisz tezę, mocium panie?
7/10
Grafika:
Odkąd widniejesz w mojej kolejce, zdążyłam już dwukrotnie zaobserwować zmianę szablonu. Oczywiście, nie mam ci tego za złe, rozumiem powody, o których mnie poinformowałaś, tym samym oszczędzając mi wieszanie na tobie kotów za nietrzymanie się regulaminu. Co prawda, nie pojmuję tej decyzji, gdyż najbardziej pasującym i jednocześnie przypadającym mi do gustu był ten pierwszy, z kawą i notatnikiem, jednak powinnam pod uwagę wziąć aktualny, więc siedzę cicho. Zatem, od razu po wejściu na blog wyraźnie widać, że szablon nie jest twojego autorstwa. Tygrysy, biel, odcienie szarości, pomarańczowego. Moim skromnym zdaniem niezbyt ima się to tematyki bloga. Biorąc pod uwagę dostępność szablonu, można wysnuć wniosek, że nie tyle zależy ci na charakterze grafiki, co po prostu na jej obecności. Poniekąd, ładny szablon to lepsza ocena, w tym przypadku o niemal dziesięć punktów. Warto jednak brać pierwszą lepszą darmówkę ku temu celowi? Zdecyduj sama. Preferowałabym jednak zmianę na ten pierwszy, pierwotny, z którym do nas zawitałaś; wydaje mi się, że z całej puli okazał się najlepszy.
Pod kątem estetyki, wszystko jest w jak najlepszym porządku, żadnych biegających antylop ani niewyraźnej czcionki nie zarejestrowałam. Jedynym, co, może nie znacznie, ale jednak, wpływa na schludność, to pierwsze linki w każdym gadżecie najeżdżające na niebieską linię, ech... skosu? No, tego pod tytułem. Możliwym jest, że to błąd występujący tylko w moim przypadku, na którego nikt nie ma wpływu.
8/10
Treść:
a) Fabuła:
Każda opisywana przez ciebie historia jest zupełnie inna, porusza zupełnie inne tematy, przedstawiając je w niekonwencjonalny sposób. Z pewnością, oryginalności odmówić ci nie można. W dodatku finał opowiadań jest tak niewiarygodny, że zatrzymuje dech w piersiach, a czytelnik przez bite dziesięć minut wpatruje się uporczywie w ekran, próbując poukładać myśli, zinterpretować tekst na swój własny sposób, porównać do rzeczywistości, zniżyć poziom do poziomu zrozumienia i zaakceptowania poglądów. Nie boisz się tematów tabu, ba! - wręcz z nich drwisz, przekładasz na codzienną rutynę bez żadnych rewelacji. I tym sposobem mamy zaginanie czasoprzestrzeni, tworzenie dziecka z probówki, boga znęcającego się nad kaleką.
Nie było żadnego fragmentu, który by mnie znudził, wszystkie wciągały z siłą czarnej dziury. Przez to zmuszona chyba jestem nazwać twoją stronę blogiem-pułapką. Kto raz wejdzie w stworzoną przez ciebie sieć, ten raczej łatwo z niej nie wyjdzie, jeżeli nie w ogóle. Jedynym czynnikiem jest chyba rozum, który nakazuje skończyć lekturę i ewentualnie położyć się spać, by nazajutrz nie chodzić po szkole jak zombie. Choć i ten nie zawsze ma odpowiednią siłę poparcia.
Akcja kręci się powoli, jednak w żadnej sytuacji się nie zatrzymuje, cały czas coś się dzieje, nie można odwrócić wzroku, by nie przegapić ważnego momentu, z których, notabene, składa się całe opowiadanie. Nie jesteś w stanie znudzić czytelnika; przykro mi, ale w konkursie na najnudniejszą historię uplasowałabyś się na ostatnim miejscu. Jeżeli w ogóle można by cię do tej rozgrywki nominować.
5/5
b) Styl:
Twój sposób pisania jest tak niewiarygodny, że podczas czytania ciężko odnaleźć granicę pomiędzy tekstem a rzeczywistością. Czytając, nie widzę liter, słów - widzę miejsca i zdarzenia, ludzi i uczucia. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak ciężko jest odnaleźć jakiekolwiek błędy, będąc ślepym na gramatykę i zamiast tekstu widzieć tylko obraz.
Zarówno twoja wiedza o świecie, jak i styl sam w sobie, serwują nam naprawdę prawdopodobną rozrywkę, z którą w miarę trwania akcji coraz bardziej się utożsamiamy i która pomaga nam zrozumieć problemy bohaterów i ich niezwykłą realność, możliwe przydarzyć się każdemu z nas.
Piszesz przystępnie, jednocześnie używając różnorodnych środków artystycznych, które tylko potęgują przystępność w swojej poetyckiej prostocie. Aż ostatecznie odnosi się wrażenie, że każde słowo, nawet najmniejszy zaimeczek jest przemyślany i ma ogromne znaczenie, a jego brak wiązałby się z zaburzeniem harmonii i przesłania, ukrytego tam pomiędzy wierszami, bądź jasno przedstawionego pod koniec. Nie mam bladego pojęcia jak to robisz, ale rób tak dalej, bo wychodzi ci aż nadto znakomicie.
5/5
c) Dialogi:
Zacznijmy od zapisu - wszystko jest w jak najlepszym porządku, wyraźnie widać, że zasady nimi rządzące nie są ci obce, wręcz przeciwnie: masz je w małym paluszku. Co się zaś treści tyczy, to rozmowy są naturalne, pasują do całokształtu, jednocześnie nie będąc formą niepotrzebnych zapychaczy. Każdy bohater wypowiada się w swój własny sposób, sprawiając, że tekst jest bardziej oryginalny i przybiera na realizmie, ale nie narzuca też myślenia innym postaciom, nie tłumaczy całej akcji jednym dosyć obszernym monologiem. Dialog jest dialogiem, zwykłą wymianą zdań pomiędzy (nie)zwykłymi ludźmi, przejmuje zasady swobodnej, nieobmyślanej wypowiedzi będącej formą improwizacji. Zatem nie mamy też poezji okraszonej nie wiadomo jakimi środkami stylistycznymi; rozmowy są jak te normalne, usłyszane na ulicy, jednak pamiętają, gdzie się znajdują. Nic dodać, nic ująć. Ideał po prostu.
5/5
d) Kreacja świata przedstawionego:
Każde opowiadanie, które oferujesz, wydaje się w miarę czytania nieprawdopodobne i wzięte z kosmosu, jednak gdy przyjdzie nam natrafić na ostatnią kwestię, zaczynamy rozumieć, jak rzekomo proste i przyziemne mogą być te problemy na odpowiednim szczeblu kariery, wykształcenia. Na swój sposób są naprawdę realistyczne i nawet dziecko z probówki nikogo nie zdziwi; przez poruszane tematy osiągasz wysoki poziom oryginalności, co już zresztą wcześniej wspominałam. Rzeczą, której zdecydowanie zarzucić ci nie można, to logika. Nawet z tak nierzeczywistych przypadków wychodzisz z twarzą, nie ma elementu zaskoczenia dziwnym rozwiązaniem, bo, choć jest zaskakujące, to mimo wszystko opiera się o pewną zasadę, właśnie o utkaną sieć logiki, którą można by rozplątać tak naprawdę bez większego trudu, gdyby przez chwilę się nad nią usiadło. Ale jak tu wysiedzieć spokojnie, gdy akcja trwa nadal? To jak urywanie filmu w najważniejszym momencie.
To również gdzieś tam już pisałam, ale z przyjemnością powtórzę: cały tekst wydaje się być dopracowany, dopięty na ostatni guzik, uprzednio kilkakrotnie dogłębnie sprawdzony, by nikt nie mógłby się doszukać żadnych niekonsekwencji wynikających z niedopatrzenia czy zapomnienia. Ze świecą szukać tak doskonałych historii jak twoje, bądź tak umiejętnie tuszujących swoje niedociągnięcia.
5/5
e) Bohaterowie:
Tu także mogłabym sięgnąć po słownik synonimów, by nie powtarzać wciąż w kółko tego samego, tych samych wyrazów uznania i komplementów, zatem postaram się ograniczyć do rzeczy najważniejszych.
Zauważyłam dosyć specyficzną sytuację pomiędzy kolejnymi opowiadaniami, mianowicie powtórzenie nazwisk bohaterów. Zapewne jest to zamierzone, ale zaraz po przeczytaniu historii Scarlett uczestniczącej w otwieraniu wymiarów, nachodzi mnie dziwne uczucie, gdy w następnym fragmencie zaś spotykam Scarlett, tym razem z chęcią stworzenia dziecka. Może coś źle zrozumiałam? Może to ciąg dalszy poprzedniego? Albo inna przygoda tej samej bohaterki? Bądź, po prostu ponowne użycie nazwiska? Podobnie z Robertami i ich specyficznym poczuciem humoru. Naprawdę jestem ciekawa, jakiego zabiegu chciałaś użyć i czy ma to jakiekolwiek znaczenie dla ogółu, bo czuję się z lekka zagubiona.
Bohaterowie sami w sobie są fantastycznie wykreowani. Podoba mi się oryginalność każdego z nich, ich dystans do siebie i świata, jednocześnie tworzących osobowości naprawdę nam bliskie i znane. Nawet stereotypy w twoim wydaniu brzmią świetnie.
Poglądy postaci się udzielają. W czasie czytania zaczynamy się z nimi utożsamiać, rozumieć. Zauważamy, że kaleka też jest człowiekiem, a myśli o tworzeniu życia z probówki wcale nie wydają się odrażające.
4/5
f) Opisy miejsc, sytuacji, uczuć:
Nie ma tu dużo do stwierdzenia. Opisy są, i to w dodatku tak bogate, by przenieść czytelnika w świat przedstawiony i trzymać go tam tak długo, aż tekst się skończy, a niekiedy i dłużej, pozostawiając jego cząstki w naszym umyśle i zmuszać do przemyśleń przy byle okazji. Czytając, wchodzimy w bohaterów, stajemy się ich częścią, patrzymy na świat ich oczami, kierujemy się ich rozumem, uczuciami. Jak pisałam wcześniej, nie ma podziału na tekst i czytelnik. Jest płynny obraz, sytuacja, w której sami uczestniczymy i z której wyjdziemy dopiero wtedy, gdy zechcą "władze wyższe". Twój blog jest swoistą wycieczką w głąb samego siebie, przygodą, której możemy doświadczyć bez wychodzenia z domu i bez żadnych konsekwencji. Ot, wyrwaniem się z szarej rzeczywistości w szarą rzeczywistość kogoś zupełnie innego.
5/5
29/30

Poprawność:
Gold and diamond (I):
Skoncentrował się długich - na długich.
Nie nie mogę zrobić - nic.
Dośrodkowanie od drugiej części tekstu.

Robercik:
sposób na uciążliwym pacjentów - uciążliwych.
byłem dupkiem . - niepotrzebna spacja przed kropką.
jednak to nie prawda - nieprawda; jednak to nie była prawda.
Miał racje - rację.
Krytyk nazywał Robert - nazywał się.

Rozjedź wszyskie kury (wszystkie):
bardzo lubił budynki w kształcie sześcianów. Zapewne bardzo - powtórzenie.
prócz kobiety, która pomagać mu ubierać się - brak czasownika osobowego.
Robert przez chwile - chwilę.
u dołu schodów… [...] Dotarli na sam szczyt schodów - powtórzenie.
nawet kwadratowy kloc, który był jego domem, prezentował się nawet - powtórzenie.
które zadał w myślał - myślach.

Dziura:
gumowe gogle, która - które.
Nie otworzyła jednak oczy - oczu.
utrudniała koncentracje - koncentrację.
Przez chwile obie kobiety - chwilę.

Potwór Frankensteina:
znowu spadło na nią koszmarne zmęczenie. Znowu - powtórzenie.
na szczęście nigdy stosowała - nigdy nie stosowała.
wyświetlała sobie ekranie - na ekranie.

Gold and diamond (II):
że zaniesie do jakiegoś miejsca - zaniesie go.
nadal była dla niego czymś nowym. Pokoje nadal - powtórzenie.
temu .Staż - źle postawiona spacja.
Ten opuści wtedy - opuścił.
W jaki sposób jaki brytyjski chłopak - taki brytyjski chłopak.
-          Jak? - niepotrzebne spacje.
9/10

Dodatki:
Nie trzeba długo szukać, by odnaleźć nieco ubogie menu. Skromne, składające się ze spisu opowiadań zamieszczonych na blogu (które jest jasno i ciekawie skonstruowane, a każda historia zawiera swój unikatowy opis), zakładki ze spamem oraz linkiem do szablonarni, z której pobrałaś grafikę. Dodatkowo spotykamy niżej archiwum (którego znaczenie pokrywa się ze stroną OPOWIADANIA), a także obszerne listy z katalogami oraz ocenialniami. Z pewnością jest to forma zagospodarowania miejsca w bocznej kolumnie, jednak z jakim skutkiem? Nie lepiej wybrać szablon bez bocznych kolumn, a menu zostawić u góry? W takim przypadku usunęłoby się zbędne powtórzone archiwum, a wszystkie linki wpakowałoby się do jednej, tej samej zakładki. Proste, ekonomiczne i bez zapełniaczy.
Jedno, co wyraźnie mnie uderzyło, to brak jakiejkolwiek notki o autorze. Może nie chcesz o sobie pisać, nie lubisz, czy nie uważasz, by to cokolwiek zmieniło na postrzeganie przez czytelników, ale zostawiasz nas w impasie. Nie mówię już, że blog wydaje się suchy, bez żadnych prywatnych dopisków, czy wrażenia śladu działalności człowieka, jednak problemem dla mnie okazało się określenie twojej płci. Tylko i wyłącznie wywiad w terenie mi na to pozwolił. Dla zwykłego obserwatora jesteś obca, tylko ikonką dodającą posty. Sama nawet nie wiem, na jaki ton mogłam sobie pozwolić, pisząc ocenę. Przeczyta ją aż nadto utalentowana gimnazjalistka? Studentka? A może matka z pięciorgiem dzieci? Nie zmuszam, ale jakakolwiek najmniejsza informacja o tobie naprawdę przybliżyłaby ciebie czytelnikowi i ułatwiła komunikację.
Rzeczą, która mnie naprawdę zaskoczyła, to niemalże całkowity brak zainteresowania internautów. Nie wiem, co może być tego powodem. Częstotliwość dodawania postów? Nie zagłębiam się, na szatańskie spamowanie również nie nalegam. A może właśnie zgłoszenie do ocenialni miało w tym pomóc? Jeśli tak, to szczerze ci tego życzę.
3/5
Dodatkowe punkty:
Za to, że nie sposób się uwolnić od twojego bloga. Za to, że jesteś całkowicie oryginalna i swą oryginalnością zaskakujesz. Za to, że jesteś jedną z tych osób, których ocenianie jest czystą przyjemnością. I najważniejsze: za to, że jesteś, za twoje dzieło; za całokształt.
4/5
Podsumowanie:
Zdobyłaś 60 punktów na 70 możliwych, co daje ci ocenę celującą. Nie lubię nikogo podciągać do wyższej oceny, bo jest to moim zdaniem nienaturalne, ale w twoim przypadku nie sposób było wystawić coś innego, niż sześć. Jak najbardziej na to zasługujesz. 
Gratuluję i życzę wszystkiego najlepszego w dalszej blogowej działalności.

6 komentarzy:

  1. Na początek dziękuję bardzo za ocenę i wlożoną w nią pracę.

    Co do pierwszego wrażenia: adres jest, jaki jest, ponieważ nie uważam go za ważny element bloga - ma być czytelny i łatwy do zapamiętania, tyle. Nick według mnie dobrze się nadaje na adres prywatnego bloga czy zbioru opowiadań. Napis na belce również nie jest czymś, co wydaje mi się koszmarnie ważne i wątpię, aby ktokolwiek analizował go pod jakimkolwiek kątem.

    Nie bardzo rozumiem też, czemu pada zarzut niedopasowania szablonu do treści, skoro później czytamy, że opowiadania są różnorodne. Jak dopasować szablon do zbioru opowiadań o różnej tematyce? Wzięłam więc taki, który mi się podobał. Ten z notesem miał jedną wadę - małe pole tekstowe, bardzo szerokie na dodatki. To utrudniało czytanie.

    Co do oceny treści... Wybaczcie, ale przypomniał mi się taki żart:

    Redaktor pyta dziennikarza, który miał przeprowadzić wywiad ze znaną osobistością:
    - I co powiedział prezydent?
    - Nic.
    - Świetnie. Rozpisz to na pięciu stronach.

    W tym wypadku wydaje mi się, że ocena całej treści mogłaby zostać skrócona do: "Opowiadania są fajne i podobały się oceniającej" i nie ubyłoby żadnych informacji. Szczerze powiedziawszy, spodziewałam się czegoś bardziej pomocnego. Jakiejś informacji, które opowiadanie było najlepsze, który rodzaj narracji wychodzi mi lepiej, jakieś techniczne porady. Nie wierzę, że piszę absolutnie idealnie, zwłaszcza, że publikowane opowiadania to różne odrzutki z konkursów, na których nie zajęły żadnego miejsca. W tej ocenie nie ma praktycznie żadnych porad na temat treści, nawet nie ma wyszczególnienia kolejnych opowiadań (a oceniająca przyznaje, że są skrajnie różne, więc jest co porównywać), nie ma też informacji, za co został odjęty punkt w kategorii "Bohaterowie".

    Szczerze powiedziawszy, pomimo że ocena jest przyzwoitej długości mało z niej wyciągnęłam. Spodziewałam się czegoś lepszego.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, z oceny pod tym względem również nie jestem zadowolona. Bardzo ciężko zamieścić jakiekolwiek porady w stosunku, jak dla mnie, tekstu, który takowych nie potrzebuje. Punkt widzenia zależy jednak od punktu siedzenia. Może gdzie indziej ktoś spojrzy na to z zupełnie innej strony i wyciągnie odpowiednie wnioski.

      Pozdrawiam również.

      Usuń
    2. Śmiem się zgodzić w kwestii rad, udzielanie ich w momencie, gdy nie ma się do niczego zarzutów (a są takie sytuacje) musi być trudne; albo wręcz niemożliwe. Ale chyba nie o to chodzi. Chyba chodzi o to, N., że w całej ocenie tylko raz odwołujesz się do tekstu (wymieniając imiona Scarlett i Roberta). Całą resztę można by napisać pod jakimkolwiek nieźle napisanym opowiadaniem - i dalej by pasowało! Nie znam sowieckiego szpiega, nawet nie zajrzałam na stronę, a z twojej oceny nie byłam w stanie wywnioskować kompletnie nic - nawet nie wiem, czy to tekst sensacyjny, obyczajowy, fantastyczny. A to niezawodny znak, że ocena jest dość mierna, zupełnie niezależnie od punktu siedzenia. Sypnęłaś autorce garść komplementów, z których nawet nie mogła się ucieszyć, bo nijak się nie odnosiły do tego, co napisała.

      Usuń
    3. Dziękuję, Isamar, udało Ci się stwierdzić, co jest w tej ocenie nie tak, czego ja nie umiałam do końca ująć. Zwłaszcza, że niektóre z tych komplementów... no cóż, zwyczajnie nie pasują. Na przykład to:

      "Piszesz przystępnie, jednocześnie używając różnorodnych środków artystycznych, które tylko potęgują przystępność w swojej poetyckiej prostocie." - można pomyśleć, że to zdanie o jakiejś prozie poetyckiej. A ja piszę dość prosto, jak to mówią - językiem służącym do przekazania fabuły, a nie będącym środkiem samym w sobie. Naprawdę mnie zastanawia, jakie różnorodne środki artystyczne znalazła oceniająca. W zasadzie tylko jedno opowiadanie na sześć zawiera jakikolwiek eksperyment z formą.

      "Aż ostatecznie odnosi się wrażenie, że każde słowo, nawet najmniejszy zaimeczek jest przemyślany i ma ogromne znaczenie, a jego brak wiązałby się z zaburzeniem harmonii i przesłania, ukrytego tam pomiędzy wierszami, bądź jasno przedstawionego pod koniec." - Tutaj też się zastanawiam, jakie przesłanie znalazła oceniająca między wierszami, bo szczerze powiedziawsze, żadnego nie ukryłam nigdzie. To, co publikuję na blogu, to nie jakieś wielkie dzieła o olbrzymiej symbolice.

      Isamar - pewnie nie uwierzysz, ale to, co oceniła N. to było sześć tekstów. Obyczajówka, s-f, dwa fanfiki, fantastyka i jeden psychologiczny. Rzeczywiści, raczej trudno się domyślić.

      Usuń
    4. Rozumiem. Bardzo dziękuję za wytknięcie błędów; następnym razem postaram się pisać rzeczywiście bardziej konkretnie.

      Usuń
  2. Drogie współoceniające
    (te, których na forum jeszcze nie ma, znaczy się),
    wybaczcie ten spam okrutny, ale chcemy, by wiadomość obiegła wszystkie zakątki Internetu, a jeszcze nas nie stać na wynajęcie Hermesa. Rzecz wygląda następująco: pod patronatem Katalogu Ocen powstało forum, którego celem jest zrzeszanie zarówno oceniających, jak i nieoceniających, ale zainteresowanych blogosferą czy pisaniem jako takim. Rozwijamy się od kilku dni, ale nie od razu Rzym zbudowano – dlatego właśnie potrzebujemy jak najwięcej rąk, które pomogłyby nam budować to forum oraz zapewnić na nim ciepłą atmosferę współpracy i konstruktywnej dyskusji przy jednoczesnej zdrowej dozie offtopu, żeby za sztywno nie było.
    Adres forum: https://doceniamy.fora.pl/
    Zachęcamy do dołączenia; będziemy dokładać wszelkich starań, żeby rozwinęło się ono w przybytek sympatyczny i pełen ciekawych ludzi.
    Pozdrawiam,
    Sylville, naczelna gaduła tego forum.

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.