Oceniająca: Kniga
Oceniany blog: only-in-secret
Adres,
belka i napis na nagłówku to te same słowa – only in secret. Niby nie ma w tym nic złego, ale robi się
troszeczkę monotonnie. Adres nie jest na tyle trudny, by czytelnik mógł go
zapamiętać dopiero po przeczytaniu trzy razy. Zakładam, że tytuł opowiadania
brzmi tak samo. Może warto wymyślić coś ciekawego do umieszczenia na belce?
Układ
bloga jest typowo onetowy, więc podejrzewam, że przeniosłaś się właśnie z Onetu.
Szkoda, że zostałaś przy grafice tego typu, bo Blogspot ma naprawdę dużo
ciekawszych opcji. Na stronie głównej wyświetla się siedem postów. Trochę dużo.
Prawa kolumna to dodatki, w których nie ma nic szczególnego. Strona główna nie
prezentuje się szczególnie dobrze.
4/10
Grafika:
Nagłówek
to kilka posklejanych ze sobą czarnobiałych zdjęć z rozmazanymi konturami i
białym napisem powtarzającym po raz kolejny słowa z adresu. Nie wygląda to w
żadnym stopniu profesjonalnie. Raczej odstrasza, niż zachęca do obejrzenia
reszty bloga, a tylko to widzę, kiedy otwieram tę stronę.
Główne
tło to po prostu biała strona z kilkoma ciemnymi kropkami. Tło pod postami ma
kolor szary, a to pod prawą kolumną czarny. Nie ma żadnych zgrzytów
kolorystycznych, wszystkie odcienie do siebie pasują.
Za
to czcionki to pomieszanie z poplątaniem. Zazwyczaj w postach pojawia się
Courier, ale na przykład w rozdziale siódmym tekst pisany jest Arialem. Tytuł
postów mają jakieś wymyślne zawijasy. Nie wygląda to koszmarnie, ale warto by
pomyśleć nad tym, czy wszystkie te czcionki chociaż trochę do siebie pasują.
Courier nie należy raczej do najczęściej używanych i mi osobiście czyta się ją
dosyć nieprzyjemnie. Za to czcionka, której używasz w prawej kolumnie jest dużo
bardziej czytelna. Ich kolory są dobrze dobrane, nie męczą oczu.
Podsumowując
– szablon nie jest zbyt ładny, ale nie ma elementów, które przeszkadzałyby w
odbiorze tekstu. Warto popracować nad estetyką, szczególnie nad nagłówkiem,
może poprosić kogoś, kto się na tym zna, by przygotował coś, co prezentowałoby
się lepiej i naprawdę zachęcało do przeczytania opowiadania.
5/10
Treść:
Rozdziałów
jest dziewięć, są wręcz niewiarygodnie krótkie. Taki rozkład treści nie kojarzy
mi się zbyt dobrze. W końcu co właściwie można przedstawić w tekście o długości
około jednej strony w Wordzie? Praktycznie nie ma miejsca na rozwinięcie akcji.
a) Fabuła
Zacznijmy
od tego, że w każdym pojedynczym rozdziale praktycznie nic się nie dzieje.
Sceny urywane są w zupełnie nieprzemyślanych momentach.
W
pierwszych czterech rozdziałach wciąż mamy tę samą sytuację. Akcja nie ruszyła
się nawet o milimetr. Na początku drugiego rozdziału główna bohaterka klnie w
myślach gorzej niż żule pod monopolowym. Do końca czwartego opowiada członkom
zespołu o całym swoim życiu, łącznie z tragedią, jaka ją spotkała, czyli
cytując o wypadku, który nie był zwykłym
wypadkiem (swoją drogą nadal nie wiem, na czym polegała jego niezwykłość).
Pomyliłam
się, ta sama scena ciągnie się do siódmego rozdziału i co chwilę pojawia się
jakaś na siłę wrzucona wzmianka o dramatycznej przeszłości Olgi. Wszystko to
jest tak niesamowicie naciągane, że aż przywodzi na myśl słabą prowokację. Już
na samym początku można się domyślić, co będzie dalej, jeśli czytało się kiedyś
jakiekolwiek muzyczne FF. Scenariusz jest taki sam. Bohaterka dziwnym trafem
poznaje swój ulubiony zespół, oni nagle zaczynają ją uwielbiać, okazuje się, że
dziewczyna ma jakże mroczną przeszłość, jakiś świr na nią poluje i teraz zespół
będzie musiał ją chronić, a później znajdzie wśród członków prawdziwą miłość. Przynajmniej
wyjaśniła się niezwykłość wypadku.
Widać,
że opowiadanie nie zostało przemyślane. Nawet wiek Olgi został zmieniony po
pewnym czasie. Dziewczyna jest w samym środku akcji, wszyscy o nią dbają,
wszyscy biegają wokół niej. Już widzę, jak niesamowicie szybko szłaby praca
zespołów, gdyby członkowie większość swojego czasu spędzali tak, jak Twoi MCR,
czyli na zabawianiu młodocianych fanek.
Ogólnie
mi się nie podobało. Czuję się, jakbym to już gdzieś czytała i zdecydowanie nie
jest to pozytywne wrażenie. Sam pomysł jest słaby, wykonanie też nie lepsze.
0/5
b) Styl
Stylu
właściwie brak. Emocji nie przedstawiasz wcale. Postaci wydają się być suche i
sztywne. Męczył mnie ten sposób przedstawiania akcji. Przeskakiwałaś bez sensu
z jednego tematu na drugi, jakbyś chciała jak najszybciej wszystko opowiedzieć.
Zupełnie nie zrozumiałam na przykład tej akcji z nożami przed tym, jak Frank
zwierzył się Oldze. O co tam chodziło? Rozmawiają sobie, a nagle ona stwierdza,
że wyciągnie noże, które ma ukryte w glanach.
Widać,
że najbardziej zależy ci na przedstawieniu Olgi, ale to nie wygląda dobrze,
kiedy wszystko dookoła kręci się wokół niej. Tak się po prostu nie zdarza w
normalnym życiu. Opowiadanie w ten sposób staje się nierealistyczne.
Denerwujące
jest też mieszanie czasów, co często zdarza Ci się robić nawet w tym samym
zdaniu. Zdecyduj się na teraźniejszy lub przeszły, bo to, co dzieje się w głowie
bohaterki w dwóch pierwszych częściach, przywodzi na myśl schizofrenię.
Najpierw jestem, potem byłam, jakby zupełnie nie mogła
odnaleźć się w czasie, a przypominam – ona jest tu narratorem, powinna
przedstawiać akcję tak, by czytelnik zrozumiał, o co chodzi.
Jeszcze
jedna rzecz – Twój tekst da się zrozumieć po dłuższym zastanowieniu, ale
czytelnik nie jest tu od tego, by się domyślać. Chce przeczytać ciekawą
historię, która szybko wejdzie mu w pamięć, zaciekawi go. Nie stanie się tak,
jeśli w tekście będzie tyle błędów i jeśli akcja będzie prowadzona bez żadnego
namysłu. To, że Ty wiesz, co się dzieje, nie znaczy, że czytelnik też się tego
domyśli. Narracja jest od tego, by przedstawić akcję w sposób zrozumiały, a
twój narrator tego nie robi.
0/5
c) Dialogi
Masz
problem z zapisem dialogów, o czym napiszę po raz kolejny w poprawności, tym
razem bardziej szczegółowo i z konkretnymi radami.
Twoi
bohaterowie wyrażają się w sposób niesamowicie sztuczny, który jednak doskonale
pasuje do tego, jak ich wykreowałaś. Po prostu nie przywodzą na myśl żywych
ludzi. Był pewien fragment, który po prostu zwalił mnie z krzesła. O: Musiał odkryć, że moją słabą stroną jest
muzyka. Serio, coś takiego zostaw filmom o super-bohaterach, gdzie wszystko
jest przesycone tym patetyzmem i właśnie tam tego typu teksty powinny pozostać.
0/5
d) Kreacja świata przedstawionego
Łał, sporo przeżyłaś. Smutno mi z powodu
twoich rodziców... Ale czemu nam o tym wszystkim mówisz? - zapytał. Tak!
Też się nad tym zastanawiałam, Gerard! Nikt normalny nie mówi o takich rzeczach
nowopoznanym ludziom. Nawet jeśli szef każe swojej podwładnej opowiedzieć o
sobie, to raczej nie zaczyna się znajomości zdaniem Cześć, nazywam się Olga, moi rodzice nie żyją. Zresztą widać tu
małą nieścisłość, bo niby kiedy szef zdążył nakazać Oldze opowiedzenie o sobie,
kiedy dopiero chwilę wcześniej dowiedziała się o tym zleceniu?
Ktoś
wbił Frankowi nóż w bok, ale on nie powiedział wszystkiego policji, tylko
zwierzył się Oldze, z którą oczywiście cała ta sytuacja była związana, chociaż
dziewczyna wcześniej nie miała nic wspólnego z zespołem. Że tak powiem WTF?! Napastnik ma dar spoglądania w
przyszłość czy co?
Bohaterka
ma dwadzieścia dwa lata, a w poprzedniej wersji dziewiętnaście, ale już
współpracowała z Metallicą i innymi znanymi zespołami oraz jej przyjacielem
jest Andy z BVB. Tu wychodzi ogromny brak wiedzy na temat rynku muzycznego. Nie
sądzę, by tego typu zespoły dopuszczały do siebie zupełnych nowicjuszy i na
dodatek upierały się, by jechać z nimi tym samym autobusem. No błagam, to już
był cios poniżej pasa.
Ciąg
przyczynowo skutkowy zawodzi tu na całej fali. Wszystko jest tak naciągane, że
wydaje się po prostu komedią. Daję jeden punkt, bo w głębi serca mam nadzieję, że
to jednak jest prowokacja.
1/5
e) Bohaterowie
Olga
to typowa bohaterka FF o zespołach. Energiczna, lekko zwariowana dziewczyna z długimi włosami i o nienagannej budowie
ciała (lub cytując dobitniej: nie
nagannej). Piękna, wykształcona, zna sześć języków, pracuje w wymarzonym
zawodzie. Prawdziwa Mary Sue. Na dodatek jej rodzice zginęli w wypadku, tylko
ona przeżyła, ale dziwnym trafem udało jej się spełnić marzenia i nie zalewa
się już łzami na wspomnienie o rodzinie. Nie ma w niej nic wyjątkowego. Jest
idealnie pusta, jej reakcje są nieuzasadnione. Zachowaniem przypomina
programowanego przez autorkę cyborga, ale czego spodziewać się po głównej
bohaterce opowiadania o zespole? Pamiętam zaledwie parę historii, w których
główna bohaterka byłaby żywym człowiekiem, ale wszystkie one zakończyły się
dosyć dawno (era popularności FF o Tokio Hotel i US5).
Tom
i Tim to postacie pisane pod główną bohaterkę, więc po nich również nie warto
się spodziewać ludzkich reakcji. Za każdym razem są zadziwieni opowieścią Olgi
o tym, jak zmarli jej rodzice, jakby była jedyną osobą na świecie, której się
to przytrafiło i jakby to warunkowało nieumiejętność dalszego życia. Bo
przecież jak po czymś takim można pracować w zawodzie?! Szok!
Członkowie
zespołu nie mają na razie żadnych wyraźnych cech, podobnie jak cała reszta
bohaterów – kręcą się cały czas wokół Olgi.
Wymyśliłaś
parę dobrych postaci, które dobrze poprowadzone mogłyby być naprawdę świetne,
ale niestety budowa akcji i olgocentryzm tego opowiadania na to nie pozwala. A
szkoda, bo postacie poboczne z opisu (który niestety nie pojawił się w
opowiadaniu, ale w podstronie) są dużo ciekawsze niż ta dziewczyna.
1/5
f) Opisy
Jeśli
za opisy uznać te krótkie wtrącenia Olgi, to na początku ich ilość jest
znikoma, a jeśli już są, to niezwykle pobieżne. W najnowszym rozdziale dodanym
po tej długiej przerwie (prawie rocznej) widać pewną poprawę, bo przynajmniej
opisałaś hotel kilkoma prostymi przymiotnikami. Jednak dłuższych momentów
zatrzymania nie zauważyłam. Nie oczekuję wcale tekstów długich jak u
Sienkiewicza czy podobnych do opisu matecznika z Pana Tadeusza, ale przydałoby się czasami umieścić bohaterów w
jakimś konkretnym miejscu, a nie po prostu wspomnieć, że są w hotelu.
1/5
Poprawność:
„Całkowicie nie wierzyłam
w to co słyszę, Frank Anthony Iero... nie to
niemożliwe.” – Jeśli po wielokropku zaczynasz zupełnie nowe zdanie, należy rozpocząć
je od dużej litery.
„Ten świat chyba powariował, taa
jakbym to dopiero odkryła.” – Zupełnie bezsensowne wtrącenie, ale jeśli już
musi tam być, należałoby oddzielić je od poprzedniego zdania.
„Jestem całkowicie
podekscytowana informacja, że to właśnie JA będę ochraniała My Chemical Romance, aktualnie nie obchodziło mnie nawęd
z jakich powodów. – Mistrzowskie zdanie. Może zacznę wypisywać błędy w
podpunktach, bo jeszcze się w tym wszystkim pogubię… 1) informacją; 2) Brak
przecinka przed że, a przecinków
przed że uczą nawet w szkołach; 3) Pomieszanie czasów w jednym zdaniu; 4)
Zdanie to można spokojnie podzielić na dwa; 5) Zakładam, że chodziło ci o nawet; 6) Słowo całkowicie wystąpiło już zdanie wcześniej.
„- Trasa koncertowa po Europie
potrwa półtora miesiąca...- tylko tyle
usłyszałam ze słów Harrego, prawdę mówiąc, wcale go nie słuchałam, ale słowa "trasa koncertowa" i
"Europa" działają na
mnie niezwykle.
„Te papiery zawierały chyba
wszelkie możliwe informacje na temat członków MCR, (!)nawęd(!)
takie które oni sami ukrywali przed sobą,
nie chcąc ich już pamiętać, nie został w nich pominięty żaden najdrobniejszy
szczegół.” – Nie chciałam uwierzyć w to, że naprawdę ktoś wpadł na pomysł, by
zapisać słowo nawet w taki sposób i
uznałam to za jednorazową pomyłkę, ale wygląda na to, że to nie był przypadek.
I brak przecinka przed nie chcąc.
„Miedzy innymi na tym polega moja praca, znałam sekrety wielu
bogatych i liczących się ludzi, ale za nic nigdy nie mogłam ich wyjawić co groziło by mi śmiercią.” – Znów pomieszane czasy. Brak
przecinka przed co. Groziłoby piszemy razem. Zresztą to
zdanie jest brzydko ułożone. Nie lepiej (…)nie
mogłam ich wyjawić, bo groziło mi to śmiercią?
„Grzebiąc chwilę w dokumentach, w końcu natrafiłam na to,
czego szukałam, spis trasy koncertowej.” Brak dwóch przecinków.
„Przejechałam po niej szybko
wzrokiem i znalazłam to, co miałam nadzieję
tam znaleźć.” – Brak przecinka.
„
- A wiec która to ma być sala?? –
zapytałam, kiedy już opanowałam śmiech.
- 273, pospiesz
się Olga, pewnie już na nas czekają.- odpowiedział
Tim, który do tej pory stał w miarę spokojnie z
tyłu, jak to ma w naturze.” – Mieszanie czasów po raz
kolejny. Jeden znak zapytania wystarczy. Brak przecinka przed kiedy. Z numeru sali można zrobić osobne
wypowiedzenie. Jeśli po myślniku występuje czasownik związany z wydawaniem
dźwięków, nie stawiamy przed nim kropki. I brak spacji przed myślnikiem oraz
przecinka przed który i przed jak.
„Po przejściu kawałka dosyć
sporego korytarza przystanęłam, by upewnić
się, ze nie
ominęłam sali z numerem 273.” – Brak dwóch przecinków i literówka.
„- Wiecie,
tego pokoju chyba nie ma na tym piętrze-
powiedziałam, w tym samym czasie próbując zakryć cyferki na drzwiach.” – Brak
przecinka przed tego i spacji przed myślnikiem.
„- Olga, nie mam ochoty
się z tobą kłócić, masz już dwadzieścia dwa lata, a czasami zachowujesz
się jak opętana trzynastolatka.- odpowiedział
spokojnie Tim, zawsze podziwiałam go za to
opanowanie, ale może to przychodzi z wiekiem.” – Dalej pojawia się problem z
zapisem dialogów. Od zawsze mogłabyś
zacząć już kolejne zdanie. Powtórzenia są dopuszczalne w dialogach, ale moim
zdaniem i tak nie wygląda to zbyt dobrze.
„- Też cie
kocham - wydukałam z ironią w głosie, jakby sama do siebie, ale na tyle głośno,
aby inni usłyszeli.” – Literówka.
„Wchodząc do pokoju, miałam w głowie tylko jedna myśl.” – Brak
przecinka.
A
to wszystko w samym prologu i pierwszym rozdziale (w sumie niecałe dwie strony
w Wordzie), na końcu którego znalazłam zdanie „Nie sprawdzam błędów bo znając
mnie to porobię ich jeszcze więcej xD” (nawiasem mówiąc: brak trzech
przecinków), które przekonało mnie o tym, że wypisywanie błędów (wciąż tych
samych) z dalszych rozdziałów jest jednym słowem bezsensowne.
Jeśli
chodzi o interpunkcję, to stosujesz zasadę
Lotto, czyli po prostu jest niewiarygodnie losowa. Czasami zdarza Ci się
trafić z przecinkiem, ale zazwyczaj wstawiasz je w miejsca, w których powinna
znaleźć się kropka. Tworzysz zdania, w których poszczególne części nie mają ze
sobą nic wspólnego. Wygląda to tak, jakbyś chciała po prostu stworzyć jak
najdłuższe zdanie i w ogóle nie patrzyła na to, czy wygląda ono sensownie.
Radziłabym zapoznać się z podstawowymi zasadami interpunkcji, bo nie zauważyłam
stosowania żadnych reguł.
Ortografia
– z tych popularniejszych błędów nie pojawiło się wiele, jednak zabiło mnie nawęd (parę razy) i osobą zamiast osobom (w dopisku pod rozdziałem dziewiątym).
Większość
błędów mogłabyś wyeliminować w łatwy sposób. Wystarczy przeczytać tekst przed publikacją i poprawić to, co się zauważy.
Jeśli nawet nie znałaś do tej pory zasad interpunkcji i ortografii to przecież
spokojnie byłabyś w stanie zauważyć ucięte końcówki, braki spacji i inne
literówki, gdybyś poświęciła chwilę na ponowne przeczytanie rozdziału. Wystarczy
zrobić to raz, a już mamy dużo mniej pomyłek w tekście.
Pisanie Sorry za wszelkie błędy, no ale. i Nie spr błędów, bo jestem w tym słaba xD
nie pomoże Ci w niczym. Na własnym przykładzie mogę ci powiedzieć, że gdy
czytam opowiadanie, nie interesuje mnie to, czy autor nie potrafi sprawdzać
tekstu, ma dysleksję czy jakieś inne dys-.
Czytelnik wchodząc na bloga, chce przeczytać tekst, a błędy mu to utrudniają i
odstraszają. Uwierz mi, przecinki w bezsensownych miejscach robią dużą różnicę
w tym, jak czytelnik odbiera całość opowiadania. Przecinek w złym miejscu może
zupełnie zmienić sens zdania, a jego brak sprawia, że wypowiedzenie jest
ciężkie do odczytania.
Kolejną sprawą
jest niepoprawny zapis dialogów, które działają u Ciebie podobnie, jak interpunkcja.
Czasami przypomni Ci się coś sensownego, to ułożysz dialog w dobry sposób, ale
potem znowu się rozpędzisz i nie sprawdzisz tekstu.
Zacznijmy od
tego, że każdą kolejną wypowiedź zaczynamy myślnikiem. Nie dywizem (-), ale
myślnikiem, którego rolę w tekście pełni pauza (—) lub częściej półpauza (–).
Pisząc w Wordzie z łatwością możesz zamienić automatycznie wstawiany dywiz na
półpauzę opcją zamień, która dostępna
jest w menu edycji tekstu.
Jeśli mamy już
stworzoną wypowiedź, zajmujemy się tym, co następuje po nim. Na przykład:
– Dziś mamy piękną pogodę.
Jeśli chcemy
jasno oznajmić, że ktoś to zdanie wypowiedział, usuwamy kropkę i dopisujemy po
kolejnym myślniku czasownik wyrażający mowę (lub wydawanie dźwięku), zaczynając
go od małej litery, na przykład: powiedział,
rzekł, mruknął, sapnął, westchnął, warknął, oznajmił itd. Nasze zdanie
wygląda więc tak:
– Dziś mamy piękną pogodę – powiedział Marek.
Gdyby Marek
chciał krzyknąć, możemy dodać wykrzyknik, jednak czasownik po myślniku wciąż
zaczyna się od małej litery. To samo przy pytaniu.
– Dziś mamy piękną pogodę! – wykrzyknął Marek z radością.
– Czy mamy dziś piękną pogodę? – spytał Marek.
Kiedy jednak
nie mamy w planach umiejscowienia tych słów dokładnie w ustach Marka, możemy
zacząć kolejne zdanie, jednak tym razem kończymy wypowiedziane zdanie kropką, a
kolejne zaczynamy po myślniku dużą literą.
– Dziś mamy piękną pogodę. – Marek spojrzał na Joannę.
Bardziej
skomplikowanych dialogów nie tworzysz, więc na razie zakończę na tych zasadach.
Poszukam jakiegoś dobrego poradnika dotyczącego zapisu dialogów i wrzucę link
do podsumowania oceny. Przeczytaj sobie, jeśli masz zamiar robić coś w tym
kierunku.
Chętnie
nie dałabym tutaj żadnych punktów za to podejście do sprawdzania postów, ale
uznałam, że byłoby to jednak przesadą, bo po kilku chwilach siedzenia nad
zdaniem można się w końcu domyślić, o co chodziło, więc przekaz jest.
1/10
Dodatki:
Po
prawej stronie bloga mamy linki pod tytułem Polecane!
(swoją drogą – po co tu wykrzyknik?), w których znajduje się kilka ocenialni i
trochę więcej blogów z opowiadaniami.
Niżej
mieści się link do opisów bohaterów (w tytule znów wykrzykniki). Na samym końcu
dopisujesz, że napisałaś to dla siebie, bo i tak tego nikt nie czyta. Skoro
tak, to może lepiej byłoby nie publikować tej podstrony? Zresztą i tak jest
odrobinę bezsensowna, bo wszystkie te informacje powinny wynikać z tekstu. Ale
cóż, skoro bohaterowie w opowiadaniu nie mają charakteru, to skądś czytelnik musi
się dowiedzieć, o kim czyta.
Ramka
o mnie jest tak krótka, jak to tylko możliwe. Skrót na końcu jest idiotyczny.
Jedyne OPW, jakie znam to Obóz Polski
Walczącej, więc jeśli chodziło o opowiadania, to oświadczam Ci, że skrót ten
jest nieczytelny. Aż tak ciężko było napisać całe słowo? Nie jest przecież
szczególnie długie.
Dalej
mamy tylko archiwum i obserwatorów. Nic szczególnego.
3/5
Dodatkowe punkty:
Nie
dodaję nic, a nawet odejmę, bo nadal nie wierzę w to nawęd.
-1/5
Podsumowanie:
15
punktów, czyli niedostateczny.
Nie
wiem, co się stało. Czy za moich czasów opowiadania o zespołach były lepsze, czy
po prostu mój gust się wyrobił? Nie ważne…
Całe
to opowiadanie jest okropnie szablonowe, nie ma w nim nic nowego, oryginalnego,
więc uważam, że ciężko byłoby poprawić w nim cokolwiek oprócz błędów interpunkcyjnych
i ortograficznych. Nawet po takich poprawkach ciężko czytać coś tak
wypranego z emocji, opisów i ogólnie z jakiejkolwiek akcji.
Nawet
jeśli opowiadanie spisałam na straty, to dla Ciebie mam kilka rad. Po pierwsze –
popracuj nad interpunkcją. Tu znajduje się spis wszystkich potrzebnych zasad
razem z przykładami. Po drugie – budowa dialogów. Tutaj masz wszystko ładnie
opisane.
Jeśli
chodzi o literówki i błędy ortograficzne, to nie ma na to innej rady, jak tylko
sprawdzanie tekstu przed publikacją. Nawet, jeśli nie znasz się na takich
rzeczach, na pewno zauważysz chociaż trochę pomyłek przy ponownym czytaniu.
Widać,
że dopiero zaczynasz pisanie, więc nie zrażaj się i rób to dalej – po prostu
popracuj więcej nad tekstem, nad oddawaniem swoich myśli. Polecam ćwiczenia
typu opisywanie najdokładniej, jak potrafisz przypadkowych przedmiotów,
sytuacji. Inaczej nie sprawisz, że twoje teksty będą lepsze. Pisz, pisz i pisz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz