Oceniająca: Tatis
Oceniany blog: it-never-end-well
Autor:
Sylville
Pierwsze
wrażenie:
To
nigdy nie kończy się dobrze. Tak mi powiedział tłumacz google, gdy nakarmiłam go
adresem Twojego bloga. Adres, który gdyby był zapisany po polsku, niewątpliwie
przykułby moją uwagę. Jestem zakałą, jeśli chodzi o angielski i tych kilka słów
w tym języku jest dla mnie zwykłą zagadką. Jednakowoż, po przetłumaczeniu brzmi
ciekawie, a wręcz intrygująco? Co tam się zaczęło, że nie ma szans na dobre
zakończenie? Aż mnie oczy świerzbią (tak, oczy!) by poczytać, więc zarobiłaś
pierwszy punkt. Na belce powtórzenie adresu, eh… Ja nie mówię, że trzeba w
belkę wpisywać górnolotne złote myśli, czy cytaty piosenek, ale jakieś kilka
słów nawiązujących do treści opowiadania by się przydało (uwaga, Tatis zaczyna
marudzić). Popatrzmy co przygotowałaś czytelnikowi pod względem wizualnym. Ten
koleś w nagłówku wygląda jakby odsiadywał wyrok. A skoro siedzi w pace, to
faktycznie coś mu się niezbyt dobrze skończyło. Przekonanie o tym, że to więzień
(i to chyba większego kalibru) rośnie, kiedy zauważam, że oczy młodzieńca
zakrywa napis. Jaki napis? It never end well. Jeśli to zamierzony efekt i
faktycznie będę czytać o skazańcu to brawa za pomysłowość! Jeśli nie to przesuń
gdzieś ten napis, bo psuje kompozycje. Ogólnie jestem na tak. Po takim wstępie
zaczęłabym czytać Twojego bloga.
9/10
Grafika:
W
poprzednim punkcie zachwycałam się, a i tak ucięłam jeden punkt. Dlaczego? A no
z powodu koloru tytułów postów i linków. Czerwona czcionka na czarnym tle to
nie jest dobry pomysł no. Na szczęście notki piszesz już kolorem niewinności,
czyli białym, co z kolei daje mi powód by myśleć, że nasz skazaniec z nagłówka
siedzi za niewinność. Wracając do tego miłego pana – patrzę i patrzę i nie wiem
co o nim powiedzieć. Na pewno połowę możliwych punktów przyznawanych za
podpunkt „Grafika” dostaniesz, bo nagłówek wykonałaś sama. Jednak tak naprawdę
nie urzekł mnie on jakoś specjalnie. Nie wiem jakie możliwości ingerowania w
szablon są na mylogu, więc nie będę się mądrzyć co byś mogła jeszcze zrobić.
Biała czcionka na czarnym tle jest czytelna i odpowiedniej wielkości. Jednak,
mimo że się starałam nie znalazłam tu nic, co by mnie zachwyciło.
7/10
Treść:
a)
Fabuła
Oczywiście, uprzedzałaś,
że opowiadanie będzie tylko lekko zahaczać o świat Pottera, a mimo to byłam
zaskoczona. Historia prostackiego złodziejaszka, opiewająca jak do tej pory na
sześć rozdziałów, jest niezwykle wciągająca. Co prawda trudno było mi się
przebić przez prolog pełen filozoficznych myśli, jednak potem poszło jak z
płatka. W pierwszej odsłonie (o pięknie) skupiasz się na pracy Vernera,
pokazujesz nam go jako lekkoducha zarabiającego na życie w dość prosty (jak dla
czarodzieja) sposób. Druga odsłona (o dobru) była dla mnie zaskoczeniem. Mogę
śmiało stwierdzić, że był to o wiele większy zwrot akcji niż odwiedziny
Greengrassa i Note’a. Ukazujesz czytelnikowi Vernera jako ojca. Nie najlepszego
i nie wzorowego, ale jednak ojca. Jestem ciekawa co będzie dalej, czy wydarzy
się coś między Vernerem, a Hope (nie liczę na to) i czy Lettie jednak
wyzdrowieje (na to liczę bardzo). Jak na moje okaże się, że mała będzie
potrzebowała jednak pomocy ojca (przeszczep, transfuzja krwi?) i prawda wyjdzie
na jaw. To jednak tylko moje przypuszczenia; w każdym razie zmierzam do tego,
że budujesz ciekawą fabułę. Może i nie ma tu trupa co rozdział i wydarzenia
płyną raczej leniwie, a jednak potrafisz swoją historią zaciekawić czytelnika i
skłonić go do domysłów.
5/5
b)
Styl
Uwielbiam sposób w jaki piszesz. Nie jest on
najłatwiejszy w odbiorze, jednak zdecydowanie potrafi wyciszyć czytającego.
Używasz całej masy ciekawych porównań, stosujesz szalenie interesujące opisy
(wschód słońca po prostu mnie urzekł). Doskonale widać, że jesteś osobą
oczytaną i znającą wszelkie zabiegi literackie. Narracja trzecioosobowa jest
dla mnie najtrudniejsza (choć wszyscy dookoła krzyczą, że akurat jest
najprostsza), Ty idziesz o krok dalej i piszesz raz z perspektywy Vernera, a
raz Ruth i sprawnie między tymi perspektywami sprawnie przeskakujesz. Czytając
nie zauważyłam żadnych zgrzytów, nic nie wywołało mojej konsternacji i nie
zauważyłam żadnych bezsensownych zdań. Ładnie.
5/5
c)
Dialogi
Moment, w którym Verner
spotyka Lettie jest nieco irytujący, a jednak zabawny i kojarzy mi się z
rozmową myszki z niedźwiedziem. Bardzo zuchwałej myszki z niedźwiedziem, który
generalnie rzecz biorąc ma wszystko „gdzieś”. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że
poprzez dialogi potrafisz ukazać
charakter danej postaci (Verner – lekkoduch, Lettie – śmiała itd.), a to nie
jest takie znowu proste. Oprócz tego dialogi są sensowne i ciekawe. Czytelnik
nie znajdzie tu banalnych, oklepanych zwrotów, każda z postaci ma swój własny
sposób wyrażania się typowy tylko i wyłącznie dla niej. To smutne, kiedy nie
mogę się do niczego przyczepić, ale tak właśnie jest. Nawet zapis dialogów jest
poprawny.
5/5
d) Kreacja świata przedstawionego
Nie czytałam Harry’ego Pottera, a
Londyn znam z kilku filmów. Cóż więc mogę powiedzieć o świecie, który
stworzyłaś na potrzeby swojego opowiadania? No dobrze, zacznijmy od tego, że
jest to, jak już wspomniałam, Londyn. Bohater jest czarodziejem, żyjącym w
świecie Mugoli, co daje mu pewne fory (przede wszystkim w jego pracy). Wszystko
jest tu spójne i sensowne, a klimat jaki tworzysz sprawił, że rozejrzałam się
za parasolem. Jest klimatycznie, logicznie i ciekawie, czego chcieć więcej?
5/5
e) Bohaterowie
Każdy
bohater ma nie tylko swój własny, starannie przez Ciebie dopracowany charakter,
ale również niepowtarzalny styl wypowiedzi. Każdy z nich jest postacią żywą.
Czytając opowiadanie nie miałam wrażenia, że postacie są płaskie, stworzone
tylko po to, by Verner miał jakieś towarzystwo. Wręcz przeciwnie, każdy z
bohaterów ma swoją własną historię, przeżycia i przemyślenia. Po raz kolejny
stanęłaś na wysokości zadania tworząc pełen wachlarz rozmaitych charakterów, od
zobojętnianego Vernera, przez pragnącą spokoju i ciepła domowego ogniska Hope
aż do Ruth, która wydaje mi się zagubiona. Z jednej strony pragnie miłości
Vernera (jednocześnie wiedząc, że to marzenie ściętej głowy), a z drugiej
pragnie go takim jakim jest, a raczej za jakiego go uważa, zimnego i
bezwzględnego gangstera.
5/5
f) Opisy miejsc sytuacji uczuć
„Słońce wstało
już parę ładnych godzin temu i powoli toczyło się po widnokręgu, czasami
chowając się za jakimś budynkiem czy drzewem, czasami przypiekając czyjś kark” – właściwie nie wiem co jeszcze powinnam dodać. Twoje
opisy są wspaniałe, mogłabym wręcz pokusić się o nazwanie ich poetyckimi. Jeśli
opisujesz jakieś miejsce, czytelnik ma wrażenie, że jest w tym miejscu razem z
bohaterem opowiadania. Przy opisywaniu uczuć jesteś równie skrupulatna. Choć
Verner nie jest typem mężczyzny emanującego uczuciami, to jednak jakieś tam
posiada, a Ty opisujesz je w taki sposób, że już po kilku zdaniach, mogłam
dokładnie stwierdzić jaki charakter ma główny bohater i co czuje (a czego nie)
do poszczególnych postaci. Co do opisów sytuacji…cóż, są równie dopracowane i
staranne jak poprzednie. Jednym słowem – piątka.
5/5
---
30/30
Poprawność:
Dwie
lub trzy literówki typu ”Ruth się nie wyrywało” na całe sześć rozdziałów to niewiele. Czyli
znów jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.
10/10
Dodatki:
Masz
swoich stałych czytelników, SPAM-u nie zauważyłam. Może na mylog-u nie
praktykuje się takich działań. Wprowadzenie do opowiadania, spis treści i linki
dość pomysłowo podzielone na trzy grupy. Poniżej informacja dotycząca szablonu.
Menu jest proste, nawet bardzo, aczkolwiek nie wiem jakie są możliwości mylog-a
w tej kwestii. W każdym razie szału nie ma.
3 /5
Dodatkowe
punkty:
Za
to:
„(…)spodziewaj
się muzyki, kiedy tylko dzieje się coś ważnego, nawet jeśli w najważniejszych
momentach w życiu zwykle chociaż na chwilę zapada cisza. „
2/5
Podsumowanie:
Naprawdę
miło czyta się opowiadanie, które ma wciągającą, ładnie rozbudowaną fabułę i
pełne jest nie tylko bardzo sugestywnych opisów, ale i ciekawych sformułowań.
Jeśli dodamy do tego porządnie skonstruowane postacie, niebanalne dialogi i minimalną,
prawie zerową ilość błędów to możemy zacząć podejrzewać, że mamy do czynienia z
czymś co wyszła spod pióra (a raczej klawiatury) Sylville. Jakieś moje sugestie?
Czcionka mogłaby być jednak jasnoszara zamiast białej. To wszystko o, ogólnie
uzyskałaś 61 punkt na 70 możliwych, co daje ci ocenę celującą gratuluję.
Dziękuję uprzejmie. I nie poprzestanę na tym, ponieważ silnie wierzę w koegzystencję autorek i oceniających, wzajemną komunikację i bazowanie na tym wymienianiu opinii jako drodze ku doskonałości. Ale ze mnie idealistka, co?
OdpowiedzUsuńZacznę jednak od prywaty, no bo jak inaczej. O ile tłumacz Google powiedział dobrze, o tyle nazwę przepisałaś źle. "Ends", nie "end" - ot, detal taki, ale jak linknęłam ocenę koleżance, to zostałam oskarżona o wtórny analfabetyzm, co było wysoce krzywdzące i nie omieszkałam się poczuć dotknięta. Poczułam się też dotknięta tym, że - po raz kolejny, lol, ja naprawdę ludzi nie ogarniam - skrytykowano moją belkę. Odynie, nie wiem, skąd wzięła się moda na tak uważne przyglądanie się belkom i krytykowanie ich za to, że mówią dokładnie to, co mówić powinny. Myśl przewodnia powinna na niej wisieć? I wisi, po prostu jest mało spektakularna i nie jest w cudzysłowie, co najwyraźniej czyni ją gorszą. Napis na oczach Vernera służy temu, żeby możliwie odpodobnić go od McAvoya i tyle; facet nie pasował mi do końca do bohatera, ale za ładnie siedział, żeby go zlekceważyć. Najwyraźniej mamy też inne pojęcie o więzieniach (o mamo, jakże inne), ale przynajmniej zabawnie było.
Przy okazji - a nuż się informacja kiedyś przyda - 'możliwości' myloga są takie, że pisze się kod do tego, co się chce, więc można zrobić wszystko. Ja po prostu nie lubię, jak jest naćkane. O, i chciałam stanąć w obronie połączenia czerwony+czarny. To najładniejsze połączenie kolorystyczne świata, dziękuję za uwagę. A przy okazji - treść bloga jest jasnoszara, nie biała; biały za bardzo bije po oczach z czarnego tła.
Tyle prywaty, teraz uwagi ogólne (i kończy mi się limit znaków chyba, rany, blogspot jest strasznie irytujący z tymi limitami; to mnie taaak ogranicza). Nie powiem, też lubię pisać o własnych domysłach, ale zwykle nie rozbudowuję ich aż tak i nie pozwalam, by domysły zajęły więcej miejsca w danej kategorii niż faktyczne uwagi i komentarze. Których, skoro już przy tym jesteśmy, było trochę mało, bo odczuwam pewien niedosyt. Nie zrozum mnie źle, nie zarzucam Ci, że nie przeczytałaś całości czy coś, pewnie przeczytałaś, ale poziom przetworzenia tekstu i komentarze na jego temat są na tyle skromne, że nie udało mi się zaspokoić swojej ciekawości związanej z postrzeganiem tekstu przez innych. Jasne, miło było poczytać komplementy, ale w ostatecznym rozrachunku brakowało mi szerszej analizy fabuły i bohaterów - dostałam dość lakoniczny komentarz, który niespecjalnie wpłynął na moje życie wewnętrzne, i było mi przykro. Objętość 'poprawności' mnie zabiła i ze śmiechu się wzięłam i herbatą zakrztusiłam.
Ogólnie mam wrażenie, że gdzieś zagubiło się drążenie tekstu na okoliczność usterek i niedociągnięć, które mogą autorowi pomóc, a zaczęło bardzo amerykańskie klepanie po główce, którego fanką nigdy nie byłam. Może stąd moje poczucie niedosytu, które jednak czułam się w obowiązku zasygnalizować, bo - patrz wyżej. Nie jest to w żadnym razie reklamacja, bo tych nie zwykłam pisać, ale taka - nazwijmy to - wiadomość zwrotna, które zawsze wydawały mi się największą zaletą i tekstów, i ocen publikowanych na blogach.
Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam,
Sylville