178# Ocena bloga inna-wersja

Oceniająca: Kakaem
Oceniany blog: inna-wersja.blogspot.com
Autorka: Raylie



Wstęp (9/10)

Od samego początku wiedziałam, że Inna Wersja mnie zachwyci — wnioskowałam to po treściach 18+, po samym wspomnieniu w „Zanim zaczniesz czytać” o relacji głównych bohaterów i po prostu miałam przeczucie.
Zmiana szablonu to strzał w dziesiątkę. Wszystko jest jasne, estetyczne i widoczne, a nagłówek wprost zachwyca. Mogłabym się rozpisywać na temat świetnego doboru czcionki i innych takich, ale myślę, że nie jest to konieczne. Jest świetnie — tyle w temacie grafiki.
Zakładka „Specjały” skradła moje serduszko. Te arty nawiązujące mniej lub więcej do fabuły działają na wyobraźnię. I chociaż zaznaczyłaś, że „takie zakładki są zwykle gwałtem na wyobraźnię czytelnika”, to jednak fanfiction, więc chociaż podstawy takie jak wygląd należy wiedzieć. Szczerze powiedziawszy, dopiero po przyjrzeniu się tym cudom, zorientowałam się, o czym właściwie czytam. Nigdy bym nie pomyślała, że kiedykolwiek przyjdzie mi czytać fanfic do akurat tej kreskówki, którą oglądałam kątem oka razem z młodszym bratem.
Jedyne, co doprowadzało mnie do szału, to brak numeracji przy rozdziałach. Robiłam przerwy w czytaniu, raz krótsze, raz dłuższe, nie do końca z własnego wyboru i później, gdy wracałam, nie potrafiłam znaleźć rozdziału, na którym skończyłam poprzednio. Nie jest to jakieś wielkie „zło”, ale mi osobiście bardzo utrudniało dalsze czytanie po przerwach. Sprawiało, że się gubiłam.
To tyle, jeśli chodzi o walory estetyczne i praktyczne bloga.


Treść (65/70)

Zacznę od tego, że całkowicie urzekł mnie Twój styl pisania. Tworzysz lekkie, ale jednocześnie rozbudowane i działające na wyobraźnię zdania. Sposób, w jaki piszesz, jest bardzo przystępny i przyjemny w czytaniu. Nie ma tu miejsca na „lanie wody” czy upychanie niepotrzebnych wątków. Wiesz, do czego dążysz, co chcesz pokazać czytelnikom i jak wszystko ma się zakończyć. Czasem jednak zdarzyło Ci się coś przedobrzyć. Niektóre zdania (te wielokrotnie złożone, oczywiście) były tak zawiłe, że nawet trzykrotne ich czytanie średnio pomagało, bo gdzieś w połowie gubiłam myśl przewodnią czy wątek.
Jeśli zaś chodzi o poprawność, będzie krótko i na temat. Oprócz niektórych zdań, które zdecydowanie są zbyt długie i z lekka niezrozumiałe, pojawiają się literówki. Czasem dodasz do jakiegoś słowa literkę, którą przy sprawdzaniu może być ciężko znaleźć. Nie jest tego wiele, są to raczej zwykłe niedopatrzenia, które specjalnie na jakość tekstu nie wpływają. Czasem brakowało przecinka, czasem zjadłaś spację, lecz ogólnie co do interpunkcji i ortografii zarzutów nie mam.
Mimo że większość tekstu to jednak narracja, dialogi idealnie się z nią splatają. Chase nie mówi nic więcej poza tym, co uważa za istotne, Kimiko zaś czasem mówi zbyt dużo, nigdy jednak nie są to wyrwane z kontekstu słowa, mające zająć trochę miejsca lub „pojawić się, żeby nie było, że jest sama narracja”. Sposób ich zapisu też jest nienaganny — z jednym wyjątkiem, który dodałam na końcu „Treści”.
Chase i Kimiko porozumiewają się w sposób charakterystyczny, który jak najbardziej do mnie przemawia. Powściągliwość Chase'a dodawała mu uroku i charakterku. Chociaż mogłoby być więcej ich potyczek słownych, albo zwykłych docinków ze strony Chase'a, których z każdym kolejnym rozdziałem (niestety!) było coraz mniej. Nie wiem, czy to specjalny zabieg, mający pokazać, że Chase zmienia swoje nastawienie do dziewczyny, ale mi im dalej czytałam, tym bardziej tego brakowało.
Fabuła i wykonanie są przemyślane. Czytając odnosiłam wrażenie, że masz uporządkowane każde najmniejsze zdanie, że każde słowo jest w idealnym miejscu. Naprawdę rzadko się zdarza, że jestem tak zachwycona czyimś stylem, sposobem pisania, doborem słów.
Historia jest może nie tyle oryginalna (pod względem kreacji świata, początku historii i jego tła), co kreatywna. Za sprawą James nastąpił nagły wysyp powieści erotycznych, bo nagle kobiety przestały się wstydzić wydawania takich historii — sama przeczytałam już sporo, a pojawiający się w każdym rozdziale seks stał się wątkiem irytującym do granic możliwości, bo zazwyczaj jest żałośnie opisywany. Zostałam więc mile zaskoczona. Zaczęło się spokojnie — zły księciunio przejął władzę nad światem, sieje terror i właśnie zrobił z „obrońców świata” swoich niewolników. Brutalnie, ale sprawia, że uwaga czytelnika zostaje przyciągnięta. Co się stanie z Kimiko i resztą?, okazuje się być kluczowym pytaniem podczas pierwszych rozdziałów. Chciałabym napisać, że właśnie odpowiedź na to pytanie sprawiała, że z przyjemnością czytałam dalej, ale nieco minęłabym się z prawdą. Ciekawiło mnie to, owszem, ale znacznie bardziej byłam ciekawa, jak poprowadzisz wątek relacji pan–niewolnica. I — tutaj wielki plus dla Ciebie — musiałam naprawdę sporo czekać na coś konkretnego. Z każdym kolejnym rozdziałem, gdy Chase właściwie ignorował obecność Kimiko i jej przyjaciół w swoim zamczysku, moja ciekawość jak z tego wybrniesz rosła. Chciałam wiedzieć, w jaki sposób zbliżysz Kimiko i Chase'a, jak zaaranżujesz ich pierwszy raz. W końcu gdyby przeleciał ją od razu, to gdzie cała zabawa?
O zgodności kreacji bohaterów z kanonem się nie wypowiem, bo mój research na temat kreskówki nie był zbyt wielki. Samo oglądaniem kątem oka bajki za wiele też nie dało. Mogę jednak ocenić to, co czytałam, a mój werdykt jest następujący: nie pamiętam, kiedy ostatnio spotkałam się z tak wyraźnie zarysowanymi postaciami. Ani przez moment nie miałam wrażenia, że są sztywni. Wręcz przeciwnie — Chase i Kimiko wręcz emanują uczuciami, cechami, słabościami. Kimiko, choć z początku silna, w rezultacie okazuje się słaba — co idealnie odzwierciedla cytat na belce. Z każdym rozdziałem obserwujemy, jak się zmienia — ona sama, ale też jej odczucia wobec Younga. Od nienawiści, przez akceptację całej sytuacji, po zazdrość o inne kobiety w życiu cesarza. Chase, żyjący już tak długo i jednocześnie nieśmiertelny, mimo wielkiej wiedzy na temat ludzi, przejawia typowe dla mężczyzn zachowania (mam tu na myśli wodzenie Kimiko za nos, co uświadomiła jej w tej krótkiej rozmowie inna kobieta). Wciąż jednak zaskakuje, zarówno czytelników, jak i swoją wybrankę.
Co do reszty postaci — wszystko zależy od ich roli w opowiadaniu. Koci wojownicy, chociaż każdy z nich jest inny, są postaciami, jakich każdy powinien się obawiać — czyli jest tak, jak być powinno. Diana — tu odnoszę wrażenie, że coś się zepsuło. Bo jednocześnie wnosi sporo do fabuły, ale też właściwie nic. Jej relacja z Kimiko tak nagle uległa zmianie, że musiałam wrócić się o kilka rozdziałów i sprawdzić, czy to ta sama postać, co wcześniej. Kimiko z przyjaciółki spadła do zdrajczyni w oczach Diany i ten fakt, choćby nie wiem, jak bardzo pasował logicznie do fabuły, mi nie odpowiadał i wydał się nazbyt gwałtowną zmianą. Zestawienie uczuć Diany i Kimiko do ich ukochanych (że tak to ujmę) też wydało mi się nazbyt pokazowe. Ukaranie Diany odcięciem palca, przez co spotkała swoją miłość, było brutalnym zabiegiem, które jedynie umocniło moje wrażenie, że Chase jest nieugięty. Ale to, jak oboje dali upust swoim uczuciom, czego świadkiem była Japonka, było dla mnie pokazane jakby na siłę. Kimiko miała zauważyć, jak ich relacja różni się od jej i Chase'a i to zrobiła, ale było to tak nagłe i niespodziewane, że odczułam to jako wciśnięte między wydarzenia na siłę.
Towarzystwo od konspiracji, jak zwykłam nazywać w myślach grupkę z lochów, to wątek, którego potencjału nie wykorzystałaś maksymalnie. Postaci wchodzące w skład tej grupy nie są już tak barwne i charakterystyczne, co bohaterowie główni. Przy czytaniu jednym ciągiem nie robi to większej różnicy — bo całość czyta się płynnie — ale gdy wraca się do tekstu po przerwie, znów nie wiadomo, kto, co, gdzie i jak. Nie są tak wyraźni, aby po dwóch miesiącach wciąż pamiętać charakterystyczne sceny z nimi.
Świat przedstawiony jest troszeczkę niejasny dla osób nieznających kanonu. Odnosiłam wrażenie, że akcja dzieje się w kreskówkowym świecie będącym alternatywą naszego realnego średniowiecza, może trochę renesansu, a tu nagle urządzenia elektroniczne. Brak wyraźnego wyjaśnienia tytułu „smok ognia” też z początku raził w oczy. Podeszłaś do tego bardziej na zasadzie „to fanfiction” niż „opiszę o co chodzi, bo może ktoś, kto nie ogląda kreskówki, przeczyta”. Gubiłam się w chwili, gdy w narracji pojawiały się elementy typowe dla świata przedstawionego kreskówki.
Kolejną rzeczą jest fakt, że akcja dzieje się w zamku, w zamku i — o! — w zamku. Niby nic w tym dziwnego — w końcu Chase więzi Kimiko i całą resztę — ale po czytaniu kilku rozdziałów jeden po drugim, miałam uczucie, że miejsce akcji mnie przytłacza. Co prawda jest ta różnorodność — tu Kimiko jest w sypialni, tu pracuje w kuchni, a gdzieś indziej jest w sali tronowej, a nawet pojawiają się fragmenty towarzystwa od działań konspiracyjnych w jakimś schowku na miotły — mimo to przy dłuższym czytaniu robi się z lekka męcząco. Nie razi to tak mocno, ale jednak na tyle, że postanowiłam o tym wspomnieć.


„– Wszyscy razem. Kolejny, piąty już rok. Choć, jeśli brać pod uwagę wieczność, pięć lat nie jest szczególnie długim okresem czasu. Nieprawdaż, panowie? – zrobił krótką przerwę, jakby faktycznie oczekiwał odpowiedzi, jednak mężczyźni milczeli jak zaklęci, więc Chase kontynuował z ledwo wyczuwalną w głosie melancholią – tak, pięć lat. Wkrótce nadejdzie dziesiąta, dwudziesta, pięćdziesiąta, setna aż wreszcie tysięczna rocznica; czymże jest czas w perspektywie nieśmiertelności? Otóż niczym. Nie odgrywa żadnej roili. Nie wiecie, rzecz jasna, o czym mówię, wszak śmiertelnicy podlegają przemijaniu. Ja nie. Trwam ponad czasem; szpony starości i śmierci mnie nie dosięgną. Doczekam tysięcznego jubileuszu swego panowania, podczas gdy wy, przyjaciele, zmienicie się w proch. Celebrował będę z waszymi potomkami. – Chase usiadł na powrót na swym tronie, odzywając się dużo weselej – na razie jednak odłóżmy pesymistyczne myśli; nie po to się tu dziś spotykamy. Dzisiaj będziemy świętować, korzystać z chwili, jak to głosili epikurejczycy. Przyjemność jest w końcu najwyższym dobrem i celem życia człowieka”.
To ten wyjątek, o którym wspominałam na początku. Kończysz wypowiadanie przez Chase'a zdanie, pojawia się narracja i nagle kontynuujesz jego wypowiedź małą literą, właściwie wrzucając ją do narracji. Nie, nie, nie. Pokazałaś w całości opowiadania, że wiesz, jak poprawnie zapisywać wypowiedzenia, więc tłumaczyć raczej nie muszę, czemu zaznaczone fragmenty są błędne. Myślę, że może to wynikać właśnie z gubienia się pośród niektórych zdań.


Dodatkowe punkty (2/2)

Jak szaleć, to na całego. Dostajesz bonusowe punkciki za:
– kreację psychiki Kimiko – dawno nie czytałam czegoś tak dobrego, jeśli chodzi o kreację bohatera i mam tu na myśli głównie jej dylematy typu: Chase jest zły, to mój wróg, więzi mnie, ale i tak o nim fantazjuję i robię z nim wyuzdane rzeczy;
– sceny erotyczne – kolejna rzecz, którą opisujesz mistrzowsko; nie są gorszące, nie sprawiają, że czytelnik się krzywi z obrzydzenia czy śmiechu, nie stosujesz dziwnych nazw na narządy płciowe bohaterów (żadnych mieczy, fistaszków i innych), a co najważniejsze i co łączy się z punktem powyżej: są pełne przeżyć wewnętrznych Kimiko.
Naprawdę zasługujesz na te punkty. :)


Podsumowanie

Inna Wersja otrzymuje ode mnie dokładnie 76 punktów, co daje ocenę bardzo dobrą. Piszesz świetnie, więc na koniec pozostaje mi jedynie życzyć Ci sukcesów w tym kierunku, wielu pomysłów do zrealizowania i czasu, żeby przelać myśli. I ostrzegam przez długaśnymi, za bardzo złożonymi zdaniami, do których, jak widać, masz tendencję. Powodzenia i gratulacje!


4 komentarze:

  1. Ocena taka długa, a jaka wnikliwa. Heheszki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyś wszak mistrzynią pisania długich, a już na pewno wnikliwych ocen. Heheszki. ;D

      @Kakaem, dziękuję za ocenę. Niestety trochę jeszcze poczekasz, zanim napiszę dłuższy komentarz. :c

      Usuń
    2. Skoiastel, wychodzę z założenia, że liczy się to, co chcę przekazać, a nie ilość słów. Naprawdę nie wiem, czemu krótsza ocena jest gorsza od dłuższej - to ocena, nie analiza każdego zdania danego opowiadania.

      Nie ma sprawy, Raylie, poczekam. Nie śpieszy mi się nigdzie. ;)

      Usuń
  2. O rety,rety, wybacz, że tak długo musiałaś czekać. Ach, to neurotyczne zwlekanie... ;-;

    Raz jeszcze dziękuję za ocenę, bardzo miło się czytało tyle pochwał, choć i bez uwag się nie obyło. Teoretycznie wolałabym jednak, żeby ocena była dłuższa, bo mam tam w wuj dużo rozdziałów, ale narzekać nie będę. xd Jako pierwsza zwróciłaś uwagę na scenę z koleżanką Kimiko. Cóż, ona i jej związek miał być taką przeciwwagą do związku Kimiko i Chase'a. Może i scena wyskoczyła dość nagle, ale nie będę się jakoś usprawiedliwiać - fakt, troszkę (huh, mocno) odpuściłam i Dianę i podziemia, aby skupić się na relacjach głównej pary.
    Akcja dzieje się w XXI wieku, są więc te wszystkie technologiczne pomoce i bzdurki, ale im bardziej wgłąb historii, tym postanowiłam czerpać z dobrodziejstw chińskiego średniowiecza; takim absolutnym hitem są dla mnie Chiny dynastii Tang. xd Tia... rąbnęłam się na xiaolińskiej nomenklaturze... sorki xd
    Jeszcze raz dziękuje!
    Powodzenia w ocenianiu. ;)

    OdpowiedzUsuń

Przeglądaj notki

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.