Strony

24 lipca 2017

179# Ocena bloga granica-olimpu

Pierwsza ocena po długiej przerwie. KDO wreszcie odżywa!

Oceniająca:
 sherLock
Oceniany blog: granica-olimpu.blogspot.com
Autorka: Rolaka




Wstęp:
Kolorystyka szablonu utrzymana jest w fiolecie (czasami aż głowa boli, gdy się w niego zbyt długo wpatruje). Nie za bardzo mam co oceniać w tym szablonie. Nie odwołuje się on w żaden sposób do treści bloga, ale przyjemnie się na niego patrzy. Niby na czole dziewczyny widnieje znamię, ale to nie sześcioramienna gwiazda, jak podajesz w treści. Brakuje mi elementów mitologicznych, czającej się Lamii czy uroczej driady. Wiem, że czasami tworzysz coś sama, więc może pomyśl nad szablonem, który odpowiadałby Tobie i treści opowiadania, a nie czytelnikom. Wszystkim nie dogodzisz. I nie przejmuj się pojedynczym negatywnym komentarzem – szablon powinien przede wszystkim sprawiać, by tekst był przyjemny w odbiorze.
Tekst jest czytelny, nic nie zamazuje się przed oczami ani nie muszę mrużyć oczu.  Zakładki to standard – Twoje inne dzieła, linki, zwiastun, spis treści. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić z czystej złośliwości to właśnie podwojony Spis treści. Jeden w zupełności wystarczy, polecałabym zostawić ten pod stronami, a nie bezpośrednio w zakładkach. Niezwykle poręczny i wygodny.
Zerknęłam też na zwiastun – z czystej ciekawości. Zakładam, że miał być podniosły i wprowadzać tajemniczą atmosferę, wciągnąć czytelnika w opowiadanie. Oglądam spokojnie, a tu nagle wyskakuje scena z Wiedźmina. Wybacz, roześmiałam się na głos. Podoba mi się, że w zwiastunie wykorzystane są kadry z gier, a nie filmów. W końcu Penelopa to cudowny geek (ale o jej charakterze później).
Czepię się jeszcze paru kwestii. Piszesz: To NIE jest fanfic Perciego Jacksona. Po pierwsze: jego imię odmienia się inaczej. To jest Percy, a miecz należy do Percy'ego. Po drugie: wiem, że reklamy bloga zaczynasz właśnie tym zdaniem. Jak kiedyś natrafiłam na taką, nawet nie przeczytałam, po prostu zobaczyłam imię syna Posejdona i kliknęłam, myśląc, że to fanfiction serii Riordana. Objawienie przyszło dopiero przy czytaniu. Może to wynika z mojego niedbalstwa, ale ten zapis po prostu myli.
To teraz zakładka Spam. Nie zacytuję punktu drugiego, ale odniosę się do niego. Rozumiem, że można mieć różne poglądy, ale traktujmy wszystkich z szacunkiem. Wystarczyłoby napisać, że nie życzysz sobie reklam blogów o tematyce homoseksualnej. Nie widzę sensu w obrażaniu takich opowiadań jak i ludzi o innej orientacji seksualnej.
I na koniec coś słodkiego – piękne i zachwycające grafiki przed każdym rozdziałem. Skradły moje serce. Duży plus.
(8/10)

Treść:
Pomysł na fabułę jest interesujący, czyta się przyjemnie, choć w niektórych momentach w Ciebie wątpiłam. Wręcz miałam ochotę zamknąć laptopa, otworzyć i zobaczyć, że tej strasznej wpadki nie ma . Poza paroma niuansami, zbyt wyniosłymi, niepasującymi do narracji zwrotami – miło spędziłam czas, czytając Granicę Olimpu. Dlaczego?
Potrafisz zaciekawić czytelnika, chociaż w moim przypadku udało Ci się to dopiero po pojawieniu się Ateny. Wprowadzasz ciekawe relacje pomiędzy bohaterami, zdarza Ci się rozbawić czytającego. Nawet poczułam iskierkę akceptacji dla Penelopy i Pavora (jako pary).
Może zacznę od ogólnego zamysłu i skupię się trochę na mitologii, która, niestety, momentami kuleje. Prolog mnie nie zaciekawił. Jest taki pusty i lakoniczny. Dzieci się bawią, ktoś zatrzymuje czas, pojawia się Eleonora z Pavorem. Straszna kobieta naznacza dziecko i znikają. Czytało się dość opornie, na szczęście dalej jest lepiej. Podałaś natłok informacji, po prostu zarzuciłaś nimi czytelnika, przez co trudno się zorientować co do celów Eleonory.
Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że historia poprowadzona jest standardowo, nie wyróżnia się na tle większości. Tajemnicze zdarzenie w przeszłości, przeskok czasowy, normalne życie dziewczyny, kolejne niesamowite wydarzenie, które burzy harmonię i fabuła właściwa. Sam pomysł z granicą, jako barierą pomiędzy światem śmiertelnych a bogów, przyjął się u mnie nadzwyczaj dobrze. Tajemniczy byt chroniony przez Zapomnianą Boginię. Ciekawy wątek i naprawdę chcę znać więcej  jego szczegółów, nie tylko te marne ochłapy w postaci zabójstwa  przez Aresa bóstwa sprawującego pieczę nad Granicą Olimpu. W dodatku Penelopa prawdopodobnie została wyznaczona na zastępczynię, co tylko podsyca moją ciekawość.
Nie skupiałaś się jeszcze na Wojnie Bogów, którą wywołała Eleonora. Czytelnik za bardzo nie wie, co się wtedy wydarzyło. Popularny zabieg, by skusić kogoś do pozostania i sięgnięcia po kolejne rozdziały. Zadziałał, o dziwo. Chciałabym ponarzekać, że nic nie wyjaśniłaś, ale rozumiem, że masz to zaplanowane na dalsze rozdziały.
To teraz coś, co mnie gryzło w trakcie czytania, czyli mitologia. Te światy – ludzki i boski – nie przenikają się tak bardzo jak tego oczekiwałam. Myślałam, że umiejętność Penelopy widzenia przez granicę będzie bardziej wpływać na jej życie, a wychodzi na to, że potwory tylko atakują ją od czasu do czasu. Dodaj sprzedawcę z jednym okiem albo jakiegoś trójgłowego pieska na spacerze z dziwacznie wyglądającą właścicielką. Niech świat mitologii trochę bardziej ingeruje w życie głównej bohaterki. Nie mówię, żeby musieli coś jej robić – niech po prostu będą jako przypomnienie, że istnieją.
W Twoim opowiadaniu brakuje mi właśnie magii. Niech Penelopa wyjdzie na zewnątrz, zadrze głowę do góry i zobaczy przelatujące Erynie niosące jakiegoś skazańca, bo wychodzi na to, że te stwory pojawiają się dla niej i chcą tylko atakować. Niech dostaną trochę swojego życia! Po coś w końcu przybyli do świata ludzi, coś tam robią, nie?
Kolejna sprawa to grecka mitologia – niestety znalazłam parę nieścisłości. Na pierwszy ogień idzie Afrodyta. W mitologii jest powiedziane, że to piękność nad pięknościami, uosobienie miłości romantycznej. Właśnie romantycznej, a nie rozpłodowej. Skupiłaś się na cielesności Afrodyty, dodając jej kilka zbędnych kilogramów, ale to bogini piękna, z płodnością nic wspólnego nie ma. Twoja Afrodyta bardziej kojarzy mi się z Wenus z Willendorfu, niż z obiektem męskich pragnień i kobiecych zazdrości. Rozumiem, że to Twoja wersja, ale ona po prostu nie pasuje.
— Tak, liczę sobie jedynie kilka tysięcy lat, więc jestem jeszcze dzieckiem — odparła Etylia. To cytat z drugiego rozdziału. Etylia jest driadą, czyli ma swoje drzewo, nie może się od niego oddalać i żyje tyle, ile  to drzewo. Akcja Granicy Olipmu dzieje się w Polsce. Gdzie w naszym kraju znajdziesz drzewo, które ma kilka tysięcy lat? Poszukaj w źródłach, jeśli nie jesteś pewna jakiegoś aspektu i tym sposobem unikniesz takich wpadek.
Aż ciśnie się na usta kolejny przykład, tym razem z dziesiątego rozdziału, najnowszego. Przysunęła się do znanego jej mężczyzny, do Strażnika Miecza i jednego z wiernych sług Ateny, Erika  grecki bóg o imieniu Erik służący Atenie? Naprawdę? Wystarczy w Googlach wpisać najpopularniejsze greckie imiona albo po prostu otworzyć książkę z mitologią i poszukać jakiegoś imienia. Tylko, proszę, bez Eryków.
Pisząc opowiadanie, w którym czerpiesz z mitologii, powinnaś znać ją naprawdę dobrze i sprawdzać to, czego nie jesteś pewna.
À propos błędów, które nie mają nic wspólnego z poprawną pisownią – w rozdziale czwartym pojawia się Lamia i dziwne macki zmieniające kolory.
Piszesz: Czarne macki znikły na moment, a ona krzyknęła jak najgłośniej tylko potrafiła. A za parę akapitów pojawia się zdanie: Chciała krzyknąć, lecz tajemnicze macki o kolorze intensywnego fioletu owinęły się wokół jej ust, uniemożliwiając wydanie jakiegokolwiek dźwięku.
Takie byki można wypatrzeć, sprawdzając tekst i czytając ponownie, naprawdę. Mnie się udało za pierwszy razem.
To teraz mogę przejść do bohaterów i relacji między nimi.
Penelopa – dobrze wykreowana główna postać. Ma parę z góry narzuconych cech, które ładnie ze sobą współgrają. Zgrywa wyluzowaną dziewczyną i ukrywa zmartwienia za niekoniecznie śmiesznymi żartami. W dodatku pamiętałaś, żeby dodać jej jakieś zainteresowania i tak powstała Penelopa Rosińska (imię z nazwiskiem nie bardzo ze sobą gra). Czasami się zawiesza. Potrafi myśleć i prowadzić monolog sama ze sobą nawet połowę rozdziału – przez co opowiadanie nudzi. Rozumiem, to główna bohaterka, ale po pewnym czasie ma się dość  i samej postaci, i rozmyślań. Zdarza jej się mówić do samej siebie. W którymś rozdziale, gdy szła do Povora, wypowiedziała chyba z trzy zdania pod rząd, były one oddzielone tylko opisami czynności i domu (nie zapominajmy o wewnętrznym monologu). 
W kreacji Penelopy czuje się naturalność. Dziewczyna nie posiada ponadprzeciętnych umiejętności, wręcz przeciwnie – wciąż się uczy, a jej pierwsza walka okazuje się być porażką. Wykazuje się trzeźwym umysłem i rzuca mistrzowi miecz, ale pozostaje normalną, leniwą dziewczyną, którą poznaliśmy w pierwszym rozdziale. 
Kornelia – najlepsza przyjaciółka Penelopy jest jej przeciwieństwem – solidna, pracowita, z głową na karku. Sama postać nie jest jakoś odkrywcza, ale już jej relacja z Penelopą wydaje się być rzeczywista. Dałaś powód, dlaczego są razem od dziecka, wyjaśniłaś ładnie ich sytuację. Nie ma do czego się przyczepić, oprócz (aż cisną się na usta słowa Jona, który stwierdził, że wszystko przed ale nie ma znaczenia) sprawy z magicznym światem. Penelopa mówi: – Hej, Kornela, bogowie greccy istnieją. Na co ta od razu jej wierzy. Dobra, idzie na korytarz, potem do kuchni, ma mętlik, ale wraca. Tak naprawdę Penelopa nie musiała jej dużo tłumaczyć. Tylko pozazdrościć takiej przyjaciółki czytającej w myślach.
Dariusz Rosiński – nie za bardzo wiem, jakie budzi we mnie odczucia. Na pewno troszczy się o córkę, choć tego nie okazuje od razu. Kochał matkę Penelopy, chce, aby jego córa wyrosła na ludzi... I tyle o nim wiem. 
Eleonora – ta kobieta potrafi chyba jedynie irytować. Wykreowałaś ją na zbyt idealną, obdarzyłaś mocą, której nikt nie może się przeciwstawić. W dodatku nie potrafię stwierdzić, jaka jest. Troszczy się o Penelopę, ale naznaczyła ją przekleństwem. Chroni, ale nie ujawnia się. Jest spokojna rozmawiając z Pavorem i nagle wybucha nieuzasadnionym gniewem, o mało nie zabijając mistrza Penelopy. Facet jej nawrzucał, ona siedziała spokojnie, potem rozłożyła ręce, jakby jej to nie obchodziło, by w końcu zacząć wrzeszczeć i mówić, kim to ona nie jest. Wszystko skończyło się próbą zabójstwa.
Pavor –  tajemniczy człowiek, który nikomu nie chce zdradzić swojego prawdziwego imienia. Niegdyś wielki wojownik, aktualnie niańka studentki. Do jego kreacji mam tylko jedno ale – przez tysiąclecia walczył, zabijał i nagle po piętnastu latach zapomina, że potwora zabija się mieczem, a nie gołymi dłońmi? I miał problemy z jakimś pomniejszym potworem, naprawdę? Przez ten czas przecież ćwiczył z Penelopą, czyli szlifował sztuki walki. Nie powinien tak łatwo zapomnieć o swoich umiejętnościach.
Afrodyta – jak już pisałam, Twoja kreacja tej postaci nie trzyma się kanonu (jeśli mitologię kanonem nazwać można). Jak czytałam mity to zawsze wydawała się czerpać przyjemność z zabaw i mężczyzn. U Ciebie wplątuje się w politykę, odwiedza śmiertelników i jest taka... poważna. Zupełnie nie oddałaś  frywolności i nie ukazałaś jej jako lekkoducha nudzącego się przy Hefajstosie.
Ares – wojownik z krwi i kości, a do tego męski szowinista. Realistyczna wizja i na pewno dość kontrowersyjna. Dobrze ujęłaś jego brutalność i tę męską dumę, gdy był zmuszony zabić sztyletem, który uważał za broń tchórzliwych bab. I ta jego pycha, oczywiście musiał wrzasnąć do ojca, że to on zabił boginię. Trochę szkoda, że pojawił się zaledwie raz, ale wiem, akcja dopiero się rozkręca i pewnie w przyszłych rozdziałach będzie go więcej. Z innej strony – Ares jest trochę przerysowany. Powinien czerpać przyjemność z bitew, myśleć strategiczne, jakby zawsze znajdował się na polu walki. Wojna to nie tylko bezpodstawna brutalność i zamiłowanie do krwi. To pojedynki o honor (jeśli mówimy o starożytnych bitwach), wielkie tragedie, ale walczy się w jakimś celu. Wojna nie może być bezpodstawna. Powody mogą być różne: pieniądze, chciwość, chęć zawładnięcia światem, różnice kulturowe, ale zawsze musi być powód. I Ares powinien być człowiekiem racjonalnym, który owszem, lubuje się w walce, ale morderstwo słabej kobiety... 
Atena – zachowałaś ją kanoniczną, na całe szczęście. Puszy się jak paw i wierzy w swoje możliwości, jak to Atena. Jest zazdrośnicą i działa według swoich, wydawałoby się, idealnych planów. Jak dla mnie – najlepsza postać w całym opowiadaniu. Stworzyłaś ją dość brutalną i mam tutaj jedną uwagę: nie zapominaj, czego bogami są poszczególne postacie. Atena, oprócz mądrości, jest również patronką wojny sprawiedliwej, a więc skrytobójstwo czy ataki przeciwnika w plecy stanowczo odpadają. Ona jest z tych, co wykrzyczą ofierze w twarz kodeks prawny, cytując, co popełniła źle, zanim ją zabije. Chociaż czasami jej działania mogą być kierowane zazdrością, pamiętamy doskonale o Arachne. 
Jak już przy Atenie jesteśmy, to wypadałoby coś wspomnieć o seksualności w Granicy Olimpu. Chodzi mi o scenę Ateny i Afrodyty, gdy bogini piękności zaczyna dotykać córę Zeusa. Brzmi absurdalnie i takie jest. Przez całe opowiadanie odnosiłam wrażenie, że jest to miła historyjka, zero przekleństw, nic brutalnego, ale Ty na siłę wciskasz sceny o podtekście seksualnym, które nijak nie pasują. Dajmy przykład Pavora, który jest dość łagodny, reaguje w ostateczności, a przy Eleonorze myśli o tym, że zerżnąłby ją na stole, wiedząc, że ta słucha jego myśli.
Chcesz wprowadzać takie sytuacje? Okej, ale musisz dobrać je do bohaterów i zmienić narrację, która kłóci się z takimi dialogami.
Nie wychodzą Ci walki. Są nudne, mdłe, poszatkowane odczuciami bohaterów i opisami lecących chmurek. Powinna być akcja, krótkie zdania przepełnione czasownikami, żeby czytelnik z zapartym tchem śledził tekst, nie wiedząc, co się stanie. A u Ciebie czytam to: Mknął przed siebie, nie znając żadnych barier. Jedne, za drugimi ramiona padały na chodnik, a droga do dziecka powoli otwierała się. Płacz niemowlęcia przybierał na sile. Strach zapanował w jego sercu, lecz całkowita niemoc sprawiła, że mógł tylko czekać na ostateczny cios; na moment, w którym ostrze przeciwnika zatopi się w delikatnym ciele. 
Zgubiłaś tutaj też podmiot – nie wiem, czy boi się Pavor, czy dziecko Lamii.
Na koniec jeszcze został Twój styl pisania. Narrator to najgorsza rzecz, jaka przytrafiła się temu opowiadaniu. Wplatasz w narrację wiele niepotrzebnych rzeczy, jak opis parzenia kawy zajmujący cały akapit. Używasz zbyt podniosłego stylu. To jest dopuszczalne w dialogach, jeśli mówi jakiś tam antyczny bóg, ale nie w narracji, którą powinno się czytać płynnie i przyjemnie. Ona służy do opisania uczuć, otoczenia – broń Boże do stylizowania zwykłej historyjki na epos.
Masz głupią tendencję do nadużywania lecz, raz zdarzyło Ci się nawet aczkolwiekAle nie gryzie, naprawdę.
Przez ten niepasujący język czasami wychodzi parodia. Jak tutaj, w rozdziale trzecim: Penelepa spróbowała otworzyć tylne wejście, lecz nawet ten pomysł okazał się mrzonką. Plus błędnie zapisane imię. 
Prolog: Pełni zdumienia obrzucili się podejrzliwymi spojrzeniami, ale gdy zdołali dostrzec kulącą się na placu zabaw dziewczynkę, zaprzestali.
To naprawdę nie brzmi poważnie, tylko raczej komediowo. Nie zmieniaj na siłę języka, to nigdy nic dobrego nie przyniesie. Nie żyjesz w czasach starożytnych. Nie próbuj pisać jak Homer, to nie jest epopeja, a opowiadanie dziejące się w XXI wieku. 
I na koniec cytat z rozdziału czwartego: Powstała i podeszła do zlewu, odkręcając wodę.
(38/60)

Błędy:
Przede wszystkim nieznośne literówki, powtórzenia i przecinki. Nie jest źle, umiesz pisać i znasz zasady. Wyjustowany tekst, wcięcia akapitowe, myślniki i poprawne cudzysłowy są Ci znane. Czyta się w porządku, choć w oczy rzuca się narrator, który stylizuje swoje wypowiedzi na archaiczne, ale o tym już było.
Zdarza Ci się nie odmienić imienia, czy po prostu jakiegoś słowa.
(...) a ramiączko od sukni już dawno opadło na złoty napierśnik, który nie zdjęła po porannym treningu – którego nie zdjęła. (Rozdział dziewiąty).
— Obiecuję, że oszczędzimy Pavor, ale czy możesz mi zagwarantować, że nie stanie po stronie Aresa? – Pavora. (Rozdział dziewiąty).
Literówki też Ci się, niestety, zdarzają. Dość dziwne, nie powiem. Pierwszy raz się, z takimi spotykam. Jak w rozdziale szóstym:
— Później porozmawiamy. Teraz muszĘ wiedzieć, czy wszystko z tobą w porządku? 
I znowu w tym samym rozdziale: Ale oDkryłam, że jestem tylko słabym człowiekiem.
Powtórzenia (już zignorowałam te w dialogach, bo w języku mówionym mogą się zdarzyć i zdarzają często).
Obie uśmiechnęły się słodko, by ruszyć na kolejne poszukiwania nowej zdobyczy. Trzymały się blisko siebie, choć na poszukiwania wybrały się oddzielnie (...)  Prolog. I to słodko mnie razi.
Bezwzględny rozkaz Eleonory nakazał niewinnej dziewczynce stać i pozwalać kobiecie na wszystko, czego sobie tylko zażyczyła. Była to moc bezwzględnego posłuszeństwa (...) – Prolog.
Chciał jak najdalej trzymać ją od swoich sekretów i trzymać w tajemnicy wszystko, co wiązało się z tamtym imieniem. – Rozdział szósty. I zamieniłabym trochę słowa. Chciał trzymać ją jak najdalej od sekretów brzmi zdecydowanie lepiej.
Czasami zapominasz postawić przecinek w miejscu, które aż błaga i krzyczy, że jest puste i brakuje pewnego znaku interpunkcyjnego. Nie wiem, skąd to wynika. W poprzednich zdaniach o podobnej konstrukcji wszystko było w porządku. 
Penelopa czuła, że walka nabiera tempa(,) a z każdym uderzeniem mistrz coraz bardziej przyspiesza.  Rozdział trzeci.
Mężczyzna spojrzał na Penelopę z politowaniem, lecz nie zamierzał prawić jej kazań, tylko ręką wskazał(,) by usiadła. – Rozdział trzeci. 
— Jestem(,) kim jestem — szepnął niewyraźnie. – Rozdział piąty.
Pragnęła powiedzieć „dziękuję”(,) lecz Ares wyjął gwałtownie zakrwawiony sztylet z ciała kobiety. – Rozdział dziewiąty.
Parę razy spotkałam u Ciebie złe użycie myślnika. W takim przypadku, jak poniższy, powinnaś użyć dywizu.
Czarno—zielona bransoletka z iskrzącymi się kamyczkami, która należała do kolekcji własnoręcznie robionych dodatków, delikatnie zabrzęczała, choć w nawałnicy głosów studentów był to dźwięk słyszalny tylko dla dwóch przyjaciółek. – Rozdział pierwszy. Czarno-zielona bransoletka. 
Najdziwniejsze u Ciebie są jednak konstrukcje zdań. 
Zaliczał się on do osób wiecznie roztargnionych, których źle dobrane skarpetki czy uczesane w różne strony włosy nie dziwiły, gdyż stanowiły ich codzienność. – Prolog. Czego codzienność? Albo kogo?
Penelopa Rosińska pochyliła się obok się drewnianej huśtawki, by móc śledzić wzrokiem przeskakującą obok niej maleńką żabkę. – Prolog. O jedno się za dużo. To zdanie musisz koniecznie poprawić, bo zaczyna całe opowiadanie i robi niezbyt dobre pierwsze wrażenie.
Biała koszula dawno wyskoczyła ze spodni, lepiąc się do mokrego od gorąca ciała. – Prolog. Dostała nóg i czmychnęła, jak ta żaba, w krzaki.
Oddychała głęboko, by przypadkiem nie usnąć przed końcem wykładu, lecz intensywny zapach po ostatnich remontach, które miały miejsce na auli, drażnił jej biedne nozdrza. – Rozdział pierwszy. Spójnik nie pasuje. Zdanie przeciwstawne, jak sama nazwa wskazuje, musi być czemuś przeciwstawione. Chciała pójść na spacer, lecz było za ciepło. Z tego powodu nie poszła na ten spacer. U Ciebie drażnił ją zapach, bo oddychała głęboko. Kompletnie nie rozumiem, skąd wzięło się to lecz. Kusi, by dodać jakieś więc i coś, co byłoby skutkiem tego zapachu.
Penelopa miała do wyboru albo wrócić na uczelnie, albo jak najszybciej znaleźć się w domu — wybrała z drugą opcji. – Rozdział pierwszy. Powinno być: drugą opcję.
Z dnia na dzień zaczęła widzieć dotąd istoty, które zaczęły zaczepiać ją, aż w końcu doszło do ataków. – Rozdział pierwszy. Dotąd jest zupełnie zbędne. 
Nigdy się nie dzielił, choć w ostatnich latach Penelopa coraz bardziej chciała poznać swojego mistrza, nauczyć się więcej o bogach i raz, przynajmniej raz, porozmawiać z nim całkowicie szczerze. – Rozdział trzeci. Precyzuj, o co chodzi narratorowi, bo to brzmi, jakby Pavor był sknerą z paczką cukierków i nie chciał się podzielić. 
— Potrafiłeś zadawać z dużo, dużo młodszymi dziewczętami. – Rozdział czwarty. Zapomniałaś o zaimku zwrotnym. 
Mężczyzna zachłysnął się, wypluwając przed siebie napój strumieniem i brudząc połowę niedużej kuchni. – Rozdział czwarty. To brzmi tak nielogicznie... Zdecyduj się czy to kreskówka, czy życie.
Pulsujący ból przenikał najdroższe komórki jej ciała (...) – Rozdział dziewiąty. Ile kosztowały? 
Nie będę wymieniać wszystkiego, to nie moja rola, ale mam nadzieję, że nakierowałam Cię na ważniejsze problemy i ich rozwiązania. Czytaj tekst przed dodaniem. Uważnie. I myśl, jak piszesz. 
(5/10)

Dodatkowe punkty (1/2) – Za postać Ateny. 

Podsumowanie: 
Zdobyłaś 52 punkty na 82 możliwe, co daje ocenę dostateczną. Popracuj nad językiem, usuń niepotrzebny patos, ta cała podniosłość jest niepotrzebna, nie piszesz epopei narodowej, gdzie opis much jest uwznioślany. Czepiając się tych much – zarzucasz czytelnika zbytnimi szczegółami. Opis parzenia kawy i każdej czynności, jaką trzeba wykonać, by tę kawę przyrządzić, jest naprawdę zbędny. Miły dodatek, ale czy to jest aż tak ważne dla fabuły? 
Popracuj nad dynamiką walk, jeśli chcesz umieścić ich więcej w opowiadaniu. Dodaj trochę emocji bohatera. On nie będzie myślał rzetelnie – w jego żyłach płynie adrenalina, więc robi to, co mu wpadnie do głowy. Nie analizuje każdego posunięcia, po prostu nie ma czasu. Stosuj krótkie, bogate w czasowniki zdania. 
Mitologia się kłania. Upewniaj się przy każdym stworze, czy na pewno tak wygląda, czy na pewno może mieć tyle lat, nawet jeśli wydaje Ci się, że doskonale pamiętasz. 
Pomyśl nad jakimś słabym punktem dla Eleonory, jej własnej pięcie Achillesa, by ktoś mógł ją pokonać. Na pewno doda to dreszczyk emocji, jeśli jej pozycja nie będzie pewna.
Co do błędów... Mam wrażenie, że większość z nich wynika z Twojej nieuwagi niż z braku wiedzy. Myśl nad logiką. Czy w rzeczywistości Pavor mógłby się tak zachować? Jakie emocje ty byś czuła? Czy jego charakter pozwala mu eksponować takie myśli, emocje? 
Umiesz pisać, masz ciekawe pomysły i oby tak dalej! Z chęcią ocenię Granicę, jak już ją skończysz i poprawisz!

5 komentarzy:

  1. Mam też "kilka uwag". Dziękuję oczywiście ogromnie za ocenę. Wiem, że mam błędy, że zabrakło u mnie tej magii, mitologii, ale nie poprawiałam rozdziałów, gdyż uznałam, że to za wcześnie na taki krok. Miałam zamiar dopiero no tak w 70% to zrobić.
    Ale sama mam parę uwag, na które zwróciłam uwagę - nie przeczytałam jeszcze wszystkie, nigdzie nie napisałam, że Erik to bóg. Nie podałam również, ile ma lat, jego historii itd. itd., więc trochę za wcześnie, żeby oceniać, że to bóg.
    Co do samej Zapomnianej Bogini. Wiem, że niestety przeczytałaś tylko część opowiadania (chodzi mi o to, że nie jest przecież jeszcze zakończone) i to jest problem, bo oczywiście jeszcze wiele się wyjaśni i "poznamy" ją.
    Sprawę z Etylią też chciałam wyjaśnić w przyszłych rozdziałach, bo troszkę zmieniłam mitologię, ale dalej ona "trzyma" się jednego drzewa :)
    Afrodyta to bogini piękności, ale nie da się zaprzeczyć tego, że wielce płodna była i urodziła naprawdę sporo dzieci. I właśnie nie wiem, czy to taka bogini miłości romantycznej. Z miłością romantyczną bardziej kojarzy mi się jej syn, Eros. Ona faktycznie dbała o prawdziwych zakochanych, ale jeśli o samą siebie, to raczej kochała tę cielesność, pożądanie (a przynajmniej takie wrażenie odniosłam).
    A co do bogów greckich, to tak, czytałam mitologię. Przede wszystkim skupiałam się na tym, co znalazłam i w internecie, i książkach (nie Parandowskim), przeczytałam parę mitów i odniosłam trochę inne wrażenie. Aresa starałam się ująć jak najwierniej. I nie wiem, może źle odniosłam wrażenie, ale wydawał mi się postacią, która zabiłaby kobietę, dziecko itd. bez mrugnięcia. Wiem, jakie były bitwy w starożytnej Grecji, wiązały się one z honorem, ale nie wiem, czy Ares aż tak bardzo o to dbał.
    Mówię, ja starałam się oddać jak najlepiej to, co przeczytałam w mitologii i wiernie ją przełożyć do swojego opowiadania i przy okazji dodać coś od siebie. Upewniałam się przy każdej postaci, stworze, jak tylko mogłam, tylko istnieje różnica między wyobrażeniami. Mi np. ktoś powiedział, że Afrodyta nie może być blondynką, a ja właśnie znalazłam tylko w jednym miejscu informację, że była blondynką i to o dorodnych kształtach.
    Pavor myśli o przeleceniu Eleonory? Wybacz, ale o czym może myśleć facet, który widzi przepiękną kobietę? Według mnie trudno się powstrzymać.
    I ogólnie co do tej absurdalności. Świat bogów różni się od świata Penelopy, jako człowieka. Nie wiem, czy chciałam zrobić z tego grzeczną historyjkę, raczej nie. Na pewno nie chcę przesadzać z seksem i brutalnością, ale trochę tego też daję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Atena? Z jednej strony tak, jest to bogini sprawiedliwej wojny, ale z drugiej strony też potrafiła oszukiwać, manipulować, jeśli przeczyta się niektóre mity.
      Co do mojego stylu pisania. Przykro mi, ale tutaj nic nie zmienię. Ja tak po prostu piszę i, uwierz mi, że w najmniejszym stopniu nie staram się używać stylu podniosłego czy coś w tym stylu. Po prostu piszę :)
      Oczywiście dziękuję za recenzję. Na niektóre elementy postaram się bardziej zwracać uwagę, ale z niektórymi rzeczami się nie zgodzę. A szczególnie jeśli o styl. Faktycznie czasem opisuję czynności, które nie wymagają opisywania, ale powiem tak... naprawdę czytam wiele książek i jak tam potrafią lać wodę, opisywać każdy krok bohaterów a później kąpać się w zachwytach czytelników. Poza tym znam osoby, którym bardzo się podobały fragmenty z tej sceny i to parzenie kawy. To bardzo subiektywna opinia, co zresztą jest normalnie. Jedni pisali mi, że świetnie napisałam np. Aresa, drudzy polubili Lamię, trzecim nie podobała się za bardzo Atena itd. itd.
      Kurcze, rozpisałam się... Tak na razie podsumowując, przy poprawianiu na pewno będę starała się zmienić niektóre rzeczy, ale przy części z nich będę trzymała się swoich racji, gdyż to dopiero połowa książka i wiele z tych rzeczy dopiero się wyjaśni. Niektóre nawet w kolejnych częściach (oba spisy treści zostawię ze względu na to, że niektórzy czytają na telefonie, a na telefonie łatwiej jest zajrzeć do spisu treści). Eleonora nie jest niepokonana, ma swoje ograniczenia, ale na ten moment to postać, która niby jest, a której nie ma.
      Cieszę się natomiast, że mimo wszystko zachęciłam, że pomysły są ciekawe. Jak skończę, to się zgłoszę!
      Pozdrawiam
      Rolaka

      Usuń
    2. "Czytaj tekst przed dodaniem. Uważnie. I myśl, jak piszesz." - ja to robię, naprawdę staram czytać uważnie tekst, planować, poprawiać, ale jestem ślepa na literówki (niektóre błędy wynikają czasami z autokorekty Worda, których później nie zauważę). W zasadzie ja o wszystkich błędach wiem, tylko... nie potrafię ich się pozbyć. Cały czas się uczę, wiele osób mi mówi, że jest coraz lepiej, ale trzeba nad tym pracować. Na pewno fajnie by było pracować, gdy ktoś wskaże te błędy. Problem jest tylko taki, że znaleźć betę to cholernie trudne zadanie i naprawdę miałam ich w tym opowiadaniu z 5 i każda albo zrezygnowała, albo poprawiała na źle, albo całkowicie urwał się z nią kontakt... Dzięki za wypisanie tych kilku :)

      Usuń
    3. Uzgadniałyśmy sprawę z błędami i właśnie dlatego wymieniłam tylko te najważniejsze. Nie czepiałam się ich zbytnio, bo wiem, że miałaś zamiar je poprawiać, a moja ocena Ci w tym niejako przeszkodziła.
      Fakt, nie podałaś, kim dokładnie jest Erik, ale służy Atenie. Ktoś nawet wspominał, że obserwował jak on dorasta, więc wychował się na Olipmie. Jakoś logika podpowiada, że nie może być to śmiertelnik, w końcu bogowie nimi gardzą. Zresztą musi być silny, by żaden bóg nie ukradł mu sztyletu. To imię po prostu się kłóci.
      Parandowski to podstawa, a nawet szkolna lektura. Radziłabym Ci korzystać z niego, a nie z wątpliwych internetowych źródeł. Osobiście wolę Wandę Markowską, której „Mity Greków i Rzymian” serdecznie polecam.
      O czym może myśleć facet, widząc piękną kobietę? O różnych rzeczach. To tak jakby powiedzieć, że kobieta chce przelecieć każdego przystojnego mężczyznę napotkanego na ulicy.
      Nie każde zmieniać Ci stylu pisania – ja tylko zauważyłam, że jest nienaturalny i sztuczny, brzmi wymuszenie i komicznie. To tylko moje rady, nikt nie każe Ci się do nich stosować.
      Co do błędów... Polegaj na sobie, szlifuj warsztat. Nie zrzucaj całej roboty na betę, bo to powinna być też Twoja praca.
      Pozdrawiam!
      sherLock

      Usuń
    4. Jasne, jasne, ja nie mam żadnych pretensji czy coś do tych błędów, co wypisałaś :) I tak w zasadzie niektóre fragmenty jednak zdecydowałam się pisać od nowa :)
      Nie, Erik nie wychowywał się na Olimpie, ale rozumiem, o co ci chodzi. Ja jeszcze wyjaśnię, o co chodzi z imieniem i w ogóle z jego osobą :)
      Tak, ale w Parandowskim też nie ma wszystkiego, a nawet jest bardzo mało na temat takich podstawowych kwestii jak wygląd danych bogów. Ogólnie wiele kwestii jest bardzo kontrowersyjnych. Poza tym mity się różnią, zmieniały się na przestrzeni lat i wcale nie tak prosto wszystko znaleźć. Nawet taka Atena. Mówiłaś, żebym pamiętała, że to bogini sprawiedliwej wojny, że skrytobójstwo, ataki w plecy przeciwnika odpadają, ale z drugiej strony zdobyli Troję dzięki temu, że Atena podszyła się pod brata Hektora (a przynajmniej to był jeden z powodów), więc też nie do końca można to rozumieć, jako sprawiedliwą wojnę...
      Nie zrzucam całej roboty na betę, bo przecież mówiłam Ci, że nawet nie miałam okazji spotkać takiej, która faktycznie by mi pomogła. Poza tym człowiek sam nie zauważa własnych błędów. A jeśli nie zauważy, to nie ich nie poprawi.
      Znowu się rozgaduję... Dzięki za rady i pozdrawiam

      Usuń