Strony

28 grudnia 2015

173# Ocena bloga dracohermiona

Oceniająca: sherLock
Autorka: angusa


Wstęp:

Blog posiada bardzo prosty szablon. Nie widzę nic, co przykułoby moją uwagę, ale nie znaczy to, że jest źle, chociaż zmieniłabym co nieco. Przejdźmy więc do konkretów!
Czcionka w Menu nie posiada polskich znaków, można powiedzieć, że nadepnęłaś mi tym na odcisk, ale pomijając moje osobiste wrażenia, chyba nie znam osoby, której podobałby się taki wygląd, zwłaszcza że polskie literki są większe, pogrubione, zbędnie się wyróżniają. Masz dwa rozwiązania: zmień czcionkę lub zainwestuj w tytuły, które nie wymagają polskich znaków.
Kolorystyka również pozostawia wiele do życzenia. Dlaczego róż?! Rozumiem, że miłość i te sprawy, ale fajnie by było, gdyby miało to odniesienie na przykład w nagłówku, że róż występowałby w wielu odsłonach. Ogólnie proponowałabym zastosowanie na blogu kilku kolorów...  Może róż i szary? Chodzi mi o to, żebyś nie brała ich z powietrza. O, tutaj dam różowy, tu szary, całość czarna, a tło tekstu beżowe... Ujawnił się mój daltonizm, niby kobieta, ale rozróżniam tylko podstawowe barwy, więc uznajmy to za jasny brąz.
Nagłówek, o dziwo, mi się podoba, ale to chyba zasługa jedynie tego, że mój nosek wyniuchał mangowy styl. Szczególnie Draco... Nigdy gościa nie lubiłam, dalej go nie trawię, dlatego zazwyczaj nie czytam Dramione, ale na tym arcie wyszedł wyjątkowo reprezentacyjnie. I patrzy na ukochaną takim wzrokiem, jakby świata poza nią nie widział. Magiczne, słodkie, tęcza i w ogóle. Włosy Hermiony... Na początku mnie wkurzały, ich prostota, ale potem urzekły. Cóż powiedzieć? Kobieta zmienną jest. Cały obrazek strasznie wyróżnia się na tym czarnym tle. Nie wiem, może ciemnoszare by się nadało? Ech, nie znam się na tym, szabloniarskiej duszy mi brak i nie wiem, co doradzić.
Nie mówię, że musisz pobierać szablon, chociaż widuję często piękne Dramione (niestety z aktorami). Możesz sama pokombinować, zrobić coś z tłem, menu i pięknie będzie.
Podstron się nie czepiam, nigdy tego nie robię. Zresztą u Ciebie nie ma ich za wiele i jest dobrze. Co za dużo, to niezdrowo.
Tekst czyta się dobrze, nie rozumiem jedynie tych serduszek. W niektórych rozdziałach gwiazdki nie są widoczne. No i wielki plus za te „przejścia” na końcach rozdziałów, wielkie ułatwienie, jak ktoś nie czyta na bieżąco, ale nadrabia całość jednym tchem.
6/10

Treść: (przewidywane spoilery!)

Zacznę od pomysłu. Nie powiem – zaskoczyłaś mnie i to w ten pozytywny sposób. Możliwe, że moje zaskoczenie wynika z niewiedzy, z braku czasu na czytanie i innych przyziemnych spraw, ale zabrałam się za opowiadanie z uśmiechem na ustach. Dość długo mi to zajęło, ale nie ma to nic wspólnego z Wendetą, po prostu siły opuściły moje ciało. Okazało się, że lektura była przyjemnością, ostatnio pochłaniałam jedynie słodkie romansidła, a tutaj miła odmiana. Mogłam odpocząć, przyjemnie spędzając czas, poznając losy Hermiony, a skoro o losach Hermiony mówię, to przejdę do tych rzeczy, które mnie ujęły. Czyli tak: Voldemort wygrywa wojnę, a moje usta otwierają się w wielkie „o”, oczka błyszczą, umysł domaga się więcej. To tyle, co do moich odczuć. Samo to przejęcie ciała Harry'ego przez Voldemorta, zabicie Ginny (nie powiem, to mi się spodobało), ucieczka... Intrygująco.
Gdy czytałam, szczególnie te pierwsze rozdziały, moje wnętrze, które trochę współczucia jeszcze posiada, wykrzykiwało hasła zachęty dla Granger. Zemścij się, dziewczyno!
Ten cały totalitaryzm, reżim wprowadzony przez Mrocznego Pana, ciekawie to poprowadziłaś. Bariera z dusz mugoli, oryginalnie. Nie spodziewałam się takiej brutalności, którą opisywałaś. Właśnie, opisywałaś. Zabrakło mi ukazania tego wszystkiego. Granger zjawia się w tym miasteczku już po wszystkim, tak poza tym jej zemsta też jest tylko wspomniana. Spodziewałam się obszernej relacji z tortur Carrowa, ale Ty wyrzuciłaś nawet jej plan i całą akcję ukazałaś, jak streszczała to Draconowi. Przez to czułam się tak, jakbym była wykluczona z opowieści, bo naprawdę chciałam to przeczytać. Pięknie opisujesz, jak znęcali się nad główną bohaterką, ale jej zemstę pomijasz. Nie podoba mi się to. 
Dziewczyna z ogonem! Ja naprawdę myślałam, że to koci ogonek, potem doczytałam i... CO? Krowi? Uświadomiłaś mi tym, że za dużo czasu przy kochanej japońskiej animacji spędzam. Sam pomysł oryginalny i dziewczynę od razu polubiłam. Pomogła Hermionie! Order poproszę dla Eden.
Blaise... Jej! Skupiasz się na postaciach pobocznych, miła odmiana. Smutno mi się zrobiło, że aż tak wciągnął się w sprawy śmierciożerców, że przestał być człowiekiem. Z drugiej strony chyba nie można się było niczego innego spodziewać, takie pranie z mózgu mu zrobili. Biedaczek myśli, że dobrze robi. Uodpornił się na zło, sam się nim stał. I o to chodzi! Potem popada w ten szał, obłęd, gdy zabili mu matkę, aż czasami robiło mi się go strasznie żal. Niby jest tutaj jednym z tych złych bohaterów, ale nie potrafię do niego czuć nienawiści. Jeśli to celowy zabieg, a nie moja odmienność, to należą się brawa.
Śmierć Rona... Opisałaś, jak Hermiona po ciężkiej wędrówce (walce z wielkim, szalonym czymś) trafia w miejsce, gdzie śmierciożercy porzucili ciało Rona, rozkładające się, nadjedzone przez zwierzątka... Powinnaś sprawić, bym poczuła obrzydzenie podczas czytania opisu tego, jak robale urządzają sobie wędrówki w jego jelitach, ale nie poczułam nic. Trup, spoko. Robaczki, spoko. Obojętne mi to było. Jeśli chcesz obrzydzić czytelnika (co ewidentnie było zamierzone, gdyż dużo czasu poświęciłaś na opisanie, jak to przeróżne istotki zajadają się Ronem), to musisz sprawić, by wizja ta pojawiła się w jego głowie, taki prywatny film. By poczuli smutek Hermiony, obrzydzenie, gdy spogląda na pozostałości człowieka, którego kiedyś kochała. Tego mi zabrakło, aż korci mnie, aby powiedzieć, że było to puste, ale aż tak źle nie było.
Ścięcie włosów przez główną bohaterkę w książkach i filmach często jest właśnie po to, by pokazać jej zmianę, że chce porzucić przeszłość. Gdy zaczęłam czytać piąty rozdział, bo to w nim Hermiona postanawia ściąć włosy, nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Fajnie, że próbujesz wyrazić emocje swoich bohaterów nie tylko przez ich słowa czy wypowiedzi narratora, ale również przez ich czyny. To sprawiło, że Granger jest bardziej realna, bardziej bliska czytelnikowi. Niby motyw oklepany, ale naprawdę dobrze, że go wprowadziłaś. 
Kiedy znalazła się wystarczająco daleko od schronienia, próbowała się deportować. Zebrała całą swoją odwagę, bo w końcu nie wiedziała, co będzie na nią na miejscu czekało. Jak na jej możliwości, było to kolosalne ryzyko, ale Hermiona nie miała innego wyjścia. Skupiła się na największych miastach, ale wyraźny opór informował ją, że znajdowała się za daleko – tego fragmentu nie rozumiem. Za daleko? A czy teleportacja ma jakiekolwiek ograniczenia co do odległości? Nigdy się z tym nie spotkałam, czytając książki. W teleportacji wspaniałe jest właśnie to, że możesz się teleportować tam, gdzie chcesz.
Gdy Hermiona znajduje rannego staruszka, on twierdzi, że sługus Voldemorta ugodził go nożem. Słudzy Mrocznego Pana to tylko i wyłącznie śmierciożercy, czyli czarodzieje, więc dlaczego nożem? Voldemort pozwoliłby im posługiwać się mugolskim narzędziem? Bardziej realistycznie by było, gdybyś zamieniła to na Sectumsemprę czy jakieś inne zaklęcie. Czarodziejom zabijającym nożem mówimy stanowcze nie. Toż to skaza na honorze! Uciekać się do tworów mugoli? W snach!
Miłym zaskoczeniem było pojawienie się Percy'ego. Zazwyczaj w romansach ludzie skupiają się na głównych bohaterach, a ty dałaś bonus w postaci fragmentu z perspektywy Weasleya. Ucieka, w końcu jest ze zdradzieckiej rodziny. Pomimo wiedzy, że większość jego bliskich nie żyje, on dalej chce trwać. Boi się śmierci, więc ukrywa się, nie daje satysfakcji śmierciożercom. Piszę o nim, bo spodobało mi się to, że mugole też chcą walczyć, że oni też darzą Voldemorta szczerą nienawiścią i chcą zobaczyć jego głowę wbitą na pal. W końcu ta tragedia nie dotyka samych czarodziejów, mugole są wybijani, jak pokazałaś to na przykładzie szkockiego miasteczka.
Podsumowując część pierwszą, zapowiada się nieźle. Hermiona łaknie zemsty, tak jak i inni czarodzieje, wyczuwa się tę nadchodzącą rewolucję. Całą część chciałam spotkania Draco i Hermiony... Jak mogłoby to wyglądać? Wiem, że jest to opowiadanie o tematyce Dramione, więc jakaś relacja musi między nimi zaistnieć, tylko ciekawi mnie, kiedy i jak to się dokładnie stanie. Te pięć rozdziałów można potraktować jak wstęp, wprowadzenie do historii. Zaskoczyłaś mnie, bo spodziewałam się, że Hermiona od razu spotka się z młodym Malfloyem, że ten odnajdzie w sobie człowieczeństwo i jej pomoże. Jak zwykle moje przypuszczenia się nie sprawdziły, ech... Chociaż pokazałaś kilka ludzkich emocji w Draco: że nie za bardzo odpowiada mu aktualna sytuacja, że jest za miękki na przelewającą się krew niewinnych ludzi, ale jest też tchórzem, nie robi zupełnie nic, by to zatrzymać. Jedynie się przygląda. Zalatuje oryginalnym Draco.
Okazuje się, że Percy nie był jedynym przypadkiem odstępowania od głównych bohaterów, pokazujesz również przygody Fleur. Nigdy nie zgadłabym, że tak to poprowadzisz. Wykreowanie jej na nową żonę Lucjusza, która ze zwykłego więźnia staje się towarzyszką uprzywilejowanego śmierciożercy, bardzo mi się podobało. Żyje w złotej klatce, marząc o wolności. Zastanawia mnie ta utrata mocy, gdy ukochany umiera. Z wilami naprawdę tak się dzieje, czy to Twój wymysł? Nigdy się z tym nie spotkałam...
Pierwsze spotkanie Draco i Hermiony było... No cóż, zaskakujące. Dlaczego tak uparcie wmawiał sobie, że to metamorfomag, a nie Hermiona? Dlaczego nie chciał uwierzyć, że ona jednak żyje? Jeśli się głębiej zastanowić, to może nie chciał uwierzyć w to, jak bardzo się zmieniła, że jest skłonna zabić z premedytacją. Znowu ukazujesz ludzkość Draco, to, że nie jest znowu taki zły, wręcz ma w sobie więcej współczucia niż Hermiona. Dziwnie się o tym czyta, dla mnie zawsze był zimnym draniem, którego obchodzi jedynie rodzina, i tchórzem, jakoś nigdy nie widziałam w nim dobroci i współczucia, czyli tego, co widzą jego zagorzałe fanki. Nie mogę się do tego przyzwyczaić, dla mnie zawsze pozostanie tą samą tchórzofretką.
Kolejna zaleta! I jest nią śmierć Luny. Nie sam fakt, że umarła, raczej sposób, w jaki to ukazałaś. Realizm. Tak, to dobre słowo, na które Twoje opowiadanie zasługuje, może nie w pełni, ale jednak. Tak, mam na myśli ciało Rona. Wracając do tematu, nie było tego cukierkowego: Nie, nie zabijaj ich! Zabij mnie! Hermiona to mądra dziewczyna i po pewnej chwili, gdy zrozumiała, że błagania nic nie dadzą, wybrała Rona. Nie odbyło się bez łez i takich tam, ale właśnie takich wątków brakuje w wielu tekstach, nie tylko tych amatorskich, ale i tych tworzonych przez profesjonalistów. Zwinnie umknęłaś tandecie i żenadzie. Nigdy nie mogłam zrozumieć, jak ktoś mógłby poświęcić swoje życie dla zwykłej koleżanki. Ludzie to straszni egoiści!
Każdy ma swoje potrzeby. Co nie, Cho-san? – Nie rozumiem, w jakim celu użyłaś tutaj tego sufiksu. Wybaczyłabym, gdyby Cho była Japonką, ale pochodzi z Chin, tam nie ma takich zwrotów grzecznościowych, a w dodatku, jeśli Blaise chciał się z nią przedrzeźniać, bardziej pasowałoby „chan”, gdyż „san” jest czymś normalnym, powszechnym. Skąd w ogóle u niego znajomość japońskiego, a przynajmniej jednego zagadnienia? Jakoś nie wygląda na kogoś, kto zgłębiałby dodatkową wiedzę.
Wątek miłosny jest lekko zagmatwany, jak na razie. Bohaterowie nie za bardzo wiedzą, co dokładnie do siebie czują. Starają się słuchać rozumu, nie dopuszczają myśli, że mogli zakochać się w swoim wrogu. Jakoś nie poczułam tej chemii pomiędzy nimi i czasami chciało mi się śmiać (szczególnie w tych dwóch momentach, gdy się pocałowali). Może to dlatego, że ich relacja się dopiero rozwija i oboje zaprzeczają? W każdym razie romans, a raczej jego zalążek, ma potencjał, w Twoich rękach go nie zmarnować.
Skupiasz się na sytuacji wielu ludzi po rewolucji Voldemorta, jeśli mogę to tak nazwać. Ukazujesz małżeństwo oraz późniejszą ucieczkę Fleur, jej siostrę, buntowniczego Percy'ego, który współpracuje z wampirami, Zabiniego, Cho... Dużo ich. Wendeta nabiera dzięki temu szczegółowości i czyta się ją naprawdę dobrze, może gdzieś tak w drugiej części zrobiło się nudnawo, ale wróciłaś na właściwy kurs. 
Podoba mi się to, jak operujesz uczuciami swoich postaci, jak zmieniasz ich charakter i cele pod wpływem różnych wydarzeń, dzięki czemu są dynamiczne i nie stoją w miejscu. Porządny Percy stał się przywódcą buntowników, gdy cała jego rodzina została zabita. Zazwyczaj pozostaje sobą, czyli nudnym sztywniakiem, u Ciebie zyskał nowe cechy po tylu przeżytych okropnościach. 
49/60

Błędy:
Rozdział pierwszy

Nie odczuwała ani bólu, ciepła czy zimna  – stylistyka mi nie pasuje. Nie odczuwała bólu, ciepła czy zimna.
To że przeżyła nie określiłaby jako cud czy zbawienie – przecinki, przecinki, przecinki. Tego, że przeżyła, nie określiłaby jako cud czy zbawienie.
Nikogo nie było w pomieszczeniu, ale jej serce jeszcze nadal biło nierytmicznie – samo nadal w zupełności wystarczy.
Ta "rozmowa" wyczerpała ją do cna – niepoprawny cudzysłów, staraj się stosować ten polski.

Drugi

Jak do tej pory nie miała siły, by postawić stopę poza, tym dziwnie urządzonym domem, ale tego dnia jakieś ukryte pokłady energii zostały w niej uwolnione – zbędny przecinek.
Draco dobrze wiedział, za jakie "zasługi" ją dostał, ale nigdy nie wnikał w szczegóły i okoliczności tych zdarzeń. Niestety jego przyjaciel lubił się chwalić swoimi "bohaterskimi uczynkami", zwłaszcza tymi najokrutniejszymi – złe cudzysłowy.

Trzeci

Szanuj swoje siły, Weasley. Jeszcze będziesz je potrzebować – ich potrzebować.
Pani Weasley krzyczała pod wpływem cruciatusa – zaklęcia zapisujemy wielką literą.
Musiałam przyznać, że byłam nieco zaskoczona, że użyła akurat tego na pozór "najłagodniejszego" zaklęcia niewybaczalnego, ale z drugiej strony cieszyłam się z tego, że go nie torturowała – cudzysłów.
Jedno było pewne - jeśli teraz ją tu znajdą, zabiją bez żadnych oporów – w takich sytuacjach również nie możesz użyć dywizu, tylko myślnika.
Ręka zacisnęła się mocniej na własno zrobionej broni – własnoręcznie zrobionej broni.
Nie trwała jednak długo w tym przekonaniu, bo w jednej chwili ptaki, które przesiadywały na gałęziach drzew zerwały się głośnym skrzekiem w górę – potraktowałabym to jako wtrącenie i wstawiła przecinek po drzew.
Cztery długie rogi wyrastały z jego łba, a z ociekającego gęstą śliną podłużnego pysku wystawały niezliczone żółte kły, które tylko na to czekały, by wgryźć się w ciało ofiary – z pyska, czekały tylko na to, by...
Mimo swojej słoniowej wielkości, stwór potrafił bardzo szybko biec. Hermiona nie miałaby żadnej szansy na ucieczkę. Siły opuściłyby ją bardzo szybko – powtórzenie.
Nie wyglądało też, jakby zwierzę wracało z powrotem, ale po Eden też nie było żadnego śladu – powtórzenie.
Potwór wyglądał, jakby przedarł się z jakiegoś upiornego koszmaru do teraźniejszości – nie powinno być na jawę? Jakoś mi to nie gra, jeżeli przeniósł się do teraźniejszości, to oznaczałoby, że pochodzi z przeszłości, nie z koszmaru.
Z kształtu przypominał jej chyba najbardziej potężnego dzika, z długim ogonem. Najwstrętniejsza wydawała jej się jego głowa. Czaszka była zdeformowana, a rysy ostre. Cztery długie rogi wyrastały z jego łba, a z ociekającego gęstą śliną podłużnego pysku wystawały niezliczone żółte kły, które tylko na to czekały, by wgryźć się w ciało ofiary – powtórzenia i zbędny przecinek po dzika.

Piętnasty

– Jeśli myślisz, że pomogę ci w zabójstwie Blaise'a to się grubo pomyliłaś (...) – przecinek przed to. 
Moje serce bronił0 się przed tą wiedzą, ale to nie były tylko dzikie domysły – wdarło się niepotrzebne zero zamiast o.
Nie kazaliśmy mu długo czekać. Źle by się to na nas skończyło – a nie dla nas?

Umiejętność pisania masz, zasady interpunkcji są Ci znane, czasami zdarzają się lekkie potknięcia. Najczęściej powtarzanym błędem jest z pewnością niepoprawny cudzysłów, a dużo go używasz. Wiem, o wiele łatwiej jest zrobić niepoprawny na klawiaturze, niż wklejać, ale jeśli piszesz po polsku, to i polski cudzysłów by się przydał. Twoją zmorą są również zaimki. Zdarzyło Ci się nie oddzielić przekleństwa przecinkami. Wulgaryzmy traktujemy jako wtrącenia, jeśli nie są przekształcone na inną część mowy, np. na czasownik, tylko po prostu istnieją w zdaniu.
8/10



Dodatkowe punkty: 0/2




Podsumowanie:



Wendeta zdobyła 63 punkty na 82 możliwe, co daje ocenę dobrą. Dużo straciłaś na szablonie i kilku nieścisłościach, które gryzły w oczy. Na pewno staraj się nie pomijać tak ważnych wydarzeń, jak zemsta Hermiony, tylko opisz je, nawet dokładniej niż wszystko inne, nie wspominaj o nich tak od niechcenia, ale przedstaw czytelnikowi dokładnie. Zamiast rozczulać się nad takimi bzdetami jak walka z dziwnym stworem, skup się na sytuacji mugoli, czy wcześniej wspomnianej zemście Granger.


11 komentarzy:

  1. I patrzy się na ukochaną takim wzrokiem
    Się jest doskonale zbędne.

    i całą akcję ukazałaś jak streszczała to Draconowi Przez to czułam się tak jakbym była wykluczona z opowieści
    Przecinki przed jak i jakbym. // Kropka przed przez.

    Voldemort pozwoliłby im posługiwać się mugolskim narzędziem?
    Jejku jej, jak ci czarodzieje mogą używać tych wszystkich mugolskich przedmiotów typu naczynia, ubrania, meble itp. A FE!

    Wesleya
    Weasleya.

    tylko ciekawi mnie kiedy i jak to się dokładnie stanie.
    Przecinek przed kiedy.

    która ze zwykłego więźnia staje się towarzyszką uprzywilejowanego śmierciożercy bardzo mi się podobało.
    Przecinek przed bardzo.

    Może to dlatego że ich relacja się dopiero rozwija
    Przecinek przed że.

    własnoręcznie zrobionej broni
    Brak kropki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wyłapanie błędów i tutaj, i na podstronie. :D
      Pisząc „narzędzie”, miałam na myśli to, że trudno sobie wyobrazić śmierciożercę zabijającego nożem. Toż to narusza te wszystkie reguły i w ogóle... Po co się męczyć, jak jest różdżka?

      Usuń
    2. "Jejku jej, jak ci czarodzieje mogą używać tych wszystkich mugolskich przedmiotów typu naczynia, ubrania, meble itp. A FE!" SPRAWA SPORNA! *dyszy*
      Ale czy to nie było w kanonie (i w filmie?) tak, że Bella rzuciła nożykiem w teleportujących się Harry'ego i ferajnę, w efekcie czego kaputło się Zgredkowi? #nowłaśnie
      Hej, może chodzi o faktor psychologiczny, jeżeli nóż jest używany czarodziej przeciwko czarodziejowi.

      Usuń
    3. Ale chyba wtedy była rozbrojona, prawda? Już nie pamiętam dokładnie, ale tak mi się wydaje, bo Harry pokazywał ją potem Olivanderowi przecież i Hermiona ją miała, gdy się pod nią podszywała. W każdym razie w sytuacji przedstawionej w opowiadaniu, które oceniałam, była wielka rzeź wioski. I zabiliby mugola nożem? Mam różdżkę, ale użyję noża, by śmiertelnie zranić tego, który uniknął wcześniejszych zaklęć.

      Usuń
    4. Wydaje, że w świecie czarodziejów zabójstwo zaklęciem "Avada Kedavra" (czy jak to się pisze) to coś najstraszniejszy i najbardziej mrożący krew w żyłach sposób zabójstwa, jeśli tak to można nazwać. I weźcie również pod uwagę to, jakie nastawienie miała większość czarodziejów (a już zwłaszcza śmierciożerców, zwolenników czystej krwi) do mugoli, do wszystkiego, co z nimi związane. Więc może zabicie nożem, jeśli ma się możliwość użycia w tym celu różdżki, to dla nich takie "pójście na łatwiznę", zniżenia się do poziomu mugoli. Natomiast Bellatrix (również mi się wydaje, że gdy rzucała nożem, była rozbrojona z różdżki) skoro nie mogła znaleźć innego sposobu, sięgnęła po nóż, poszła na łatwiznę, bo to byłoby lepsze wyjście niż pozwolić uciec Potterowi i jego przyjaciołom, a co za tym idzie, narazić się na gniew Czarnego Pana, któremu chciała się za wszelką cenę "podlizać", że tak powiem. ;)
      Ale to są tylko moje domysły, autorka nie wyjaśniła dokładnie tej kwestii w książce, a zarazem oprócz tej jednej sytuacji z Bellatrix nigdzie więcej nie znalazła się wzmianka o tym, by jakiś czarodziej zabił innego czarodzieja nożem, zawsze była mowa o "Avada Kedavra"...

      Usuń
  2. Bardzo proszę o przeniesienie do kolejki Lity w nawiązaniu do komentarza zostqwionego na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za mało precyzyjny komentarz... pisałam z komórki.

      Usuń
    2. I nie precyzuje swojego komcia w ogóle :P.

      Usuń
    3. Chodziło o nick, bo nie mogłam się zalogować na swoje konto :P

      Usuń
  3. Przy okazji filmu fantastyczne zwierzeta i gdzie je znaleźć, sama J.K. Rowling wypowiedziała sie ze im dalej tym większe prawdopodobienstwo rozszczepienia

    OdpowiedzUsuń