Strony

03 lipca 2015

164# Ocena bloga subete-no-anata-yaoi-stories


Oceniająca: sherLock
Oceniany blog: subete-no-anata-yaoi-stories.blogspot.com/
Autor: Shiro Lisu Seiji



Wstęp:
 Zacznijmy od adresu bloga, który jest, jeśli mnie wzrok nie myli, po japońsku. Jeśliby to przetłumaczyć, to po polsku brzmiałoby to mniej więcej tak: wszystkie twoje historie yaoi. Nie jestem specjalistą od japońskiego i znam tylko kilka słówek, więc nie jestem pewna, czy tak jest naprawdę, ale znajduje się słówko „yaoi” – tytuł adekwatny do treści bloga.
 W szablonie uwagę przykuwają postacie Sasuke i Naruto złączonych w namiętnym pocałunku. Jak romantycznie... Szablon utrzymany w ciemnej kolorystyce, dzięki czemu wyróżniają się białe zakładki do stron. I tutaj pochwała: genialne są te paski, które się kręcą. Zabawa na kilka minut. Ogólnie szablon przyjemny dla oka, schludny i w ogóle, ale jest jedna rzecz, która natychmiastowo musi zniknąć. Bez dwóch zdań. Jest to szary pasek, który zakrywa tekst. Oczywiście można się domyślić, co jest napisane, ale jest  niedopuszczalne, by coś takiego miało miejsce. Utrudnia czytanie rozdziałów i przeszkadza. Jesteś wciągnięty w treść, a tu nagle jakiś dziwny, szary znaczek! Radziłabym pozbyć się tego jak najszybciej, piszę „tego”, bo nie mam zielonego pojęcia, co to w ogóle jest. Może pozostałość po jakiejś reklamie, bo na Twoim blogu jest ich pełno? A może coś zupełnie innego? Nie można tego czegoś wyłączyć, chociaż widnieje magiczny „x”, to jego kliknięcie nie pomaga. Frustrujące.
Zakładki są w porządku, nie ma żadnych rewelacji (no, może „Strzelecwyróżnia się na tle innych i przyjemnie się go czyta). Podoba mi się też zakładka „Wasze pomysły. Możesz dowiedzieć się, czego oczekują od Ciebie Twoi czytelnicy.
5/10

Treść:
Czyli standardowo zaczynamy od błędów. Są takie, które popełniasz kilka razy, więc skupię się na nich. Po pierwsze: dywizy zamiast myślników. Dywizy nie służą do tego, by były stosowane w dialogach, lecz do przenoszenia wyrazów czy wyrażeń typu: biało-czerwony. Na szczęście w późniejszych rozdziałach, bodajże pod koniec pierwszej części, zostają one zastąpione pauzami, ale tylko w dialogach. Popraw te stare, bo znasz swój błąd i nie używaj ich w zdaniach typu:
„Nie przeczę - był to zdecydowanie największy szok, jakiego zdołałem w trakcie swego marnego żywota doświadczyć.” – W takim zdaniu również nie używamy dywizu, ale pauzy lub półpauzy.
Po drugie: niepoprawnie budujesz dialogi. Uparłaś się na te kropki na końcu, a jest to błąd. Twoje zdanie wygląda mniej więcej tak:
„- Wybaczy pan, mam zamiar zrobić sobie kawę. - odparłem, popychając go w lewo.” – kropka, którą zaznaczyłam na czerwono, nie ma prawa tutaj istnieć. Do poprawnego budowania dialogów potrzebne są Ci trzy informacje:

  1. Dywizy precz!
  2. Jeśli wyraz po myślniku jest czasownikiem, który wyraża mowę, kropki nie stawiamy, np.:
    – Byłam dzisiaj w kinie – oznajmiła Ania.
    – Na czym? – zapytał zaciekawiony Kamil.
    – „Avengers! – wykrzyknęła podekscytowana.
    Jak widzisz, inne znaki interpunkcyjne jak najbardziej stawiamy, dotyczy to również wielokropku.
  3. Jeżeli czasownik po myślniku nie odnosi się bezpośrednio do narracji, stawiamy kropkę.
    – Idę dzisiaj do kina. – Pomachał jej przed nosem biletem.

Tyle wystarczy Ci całkowicie do poprawnego budowania dialogów pomiędzy Twoimi postaciami!
Po trzecie: stawiasz złe cudzysłowy. U Ciebie są to te amerykańskie zamiast polskich.
„Jego gabinet był na przedmieściach, więc ledwo co wsadzili mi w dłoń kartkę papieru z dopiskiem "jak dojechać" i wywalili za drzwi.” – Nie używaj "słowo", tylko „słowo”. Jesteśmy przecież w Polsce i piszemy w tym języku!
Po czwarte: kropki na końcu tytułów! W zakładce, w której umieściłaś spis wszystkich rozdziałów, na końcu ich nazw widnieją kropki. Jest to błąd, nawet jeśli tytuł ma podmiot i orzeczenie, to możemy postawić tam wszystkie znaki interpunkcyjne zamykające zdanie, oprócz tej nieszczęsnej kropki.

Rozdział pierwszy:
„- Biograficzny. - zaśmiałem się. - Prawdopodobnie byłaby to nudna obyczajówka nieposiadająca morału.” – dywizy zamiast myślników i jeżeli już ta kropka ma być, to „zaśmiałem się” wielką literą.
„- Wybaczy pan, mam zamiar zrobić sobie kawę. - odparłem, popychając go w lewo.” – Znowu dywizy i kropka na końcu zdania. Usunąć i dywizy, i kropkę!
„Widziałem tę sytuację oczyma wyobraźni - po trzech wizytach u Cartera rodziciele zauważają brak poprawy, po czym oznajmiają, że znaleźli kogoś bardziej adekwatnego.” – Usunąć dywiz i wstawić zamiast niego pauzę albo jak chcesz, by wyglądało estetyczniej, to półpauzę.

Rozdział drugi:
„Pożegnałem szatyna wyszczerzeniem całego uzębienia w promiennym uśmiechu, po czym żwawym krokiem opuściłem gabinet, kierując się w stronę wyjścia.” – Brak przecinka.
„Nie wyglądałem na chłopaka, który nosi przy sobie dużo hajsu, ani nie miałem miny proszącej się o wpierdol.” – Brak przecinka.
„Miałem nadzieję, że nie dostanę wpierdol po raz kolejny.” – Wpierdolu, jak już.

Jak widać, błędów nie ma za wiele, są to sporadyczne wpadki, na szczęście w późniejszych rozdziałach poprawiłaś niektóre błędy, choć nie wszystkie. Jesteś na dobrej drodze!
7/10

Przejdźmy do tej najdłuższej części. Chciałaś, by skupić się na „Maniakalnym, więc tak też zrobię. Zacznijmy od Twojego stylu pisania. Całość czyta się bardzo szybko i przyjemnie, czasami wybuchając śmiechem, a raczej przeważnie wybuchając śmiechem. Odniosłam wrażenie, że cała ta historia jest dla Ciebie jedną, wielką zabawą. Bawisz się postaciami, wysyłając je do Australii po zaginione dzieci, czy wpakowując głównego bohatera do psychiatryka. Ja to kupuję w kilku egzemplarzach! Co prawda ograniczyłabym przekleństwa, ale tylko w niektórych miejscach. U Ciebie wulgaryzmy pełnią tak jakby funkcję żartu, który uzupełnia całość. Bez nich byłoby to coś całkowicie odmiennego, śmiem nawet twierdzić, że dodają kopa Twoim opowiadaniom. Chociaż, jak już wspominałam wcześniej. czasami mogłabyś je ograniczyć.
Niezaprzeczalną zaletą „Maniakalnego są dialogi pomiędzy Carterem i Martinem. Szczytem geniuszu nie mogę tego nazwać, ale... podobają mi się. I to bardzo. Nie wiem, może jest to zasługa bohaterów i wykreowanego przez Ciebie ich charakteru? To tak jakbyś widziała w swojej głowie, co powie dana postać na taki obrót wydarzeń, co jest wielkim osiągnięciem. Fakt, iż jesteś zaznajomiona z usposobieniem powołanych przez Ciebie do życia ludzi, stawia Cię w naprawdę dobrym świetle. A raczej Twoją twórczość, bo to o nią tutaj się rozchodzi.
Każdy rozdział był kolejnym pasmem dziwnych wydarzeń, ale nic nie przebije momentu, w którym dowiedziałam się, że synowie głównych bohaterów są razem. Moja szczęka powędrowała na spotkanie z podłogą. Nie było ono miłe. Właśnie gdzieś w tym momencie poczułam, że poziom opowiadania drastycznie spada. Wręcz miało się wrażenie, iż jest to niesamowicie naciągane. Zrobiły się nam dwie parki – ojcowie są razem, oczywiście w sekrecie przed swoimi żonami, ale teraz to ich synowie przejmują pałeczkę! Teraz to oni będą mieć problemy godne „Mody na sukces”. Miesiąc celibatu? A może sen o dzikim seksie? Czemu nie! Wszystkie chwyty dozwolone! Ale czy nie uważasz, że co za dużo, to niezdrowo? Weźmy na przykład piękny film, jeden z moich ulubionych, „Piraci z Karaibów”. Trzy pierwsze części były z góry zaplanowane, więc jest to istne arcydzieło, ale twórcy zorientowali się, że mogą zarobić na tym sporą sumkę, więc kręcą czwartą część. I co? Wyszło to, co wyszło. Naciągana fabuła, którą ratuje jedynie gra Johnny'ego Deppa. Czytając kolejne części „Maniakalnego”, odniosłam to samo wrażenie – próbujesz na siłę wycisnąć sok z suchej już pomarańczy. Pierwsza część mnie porwała, tak samo druga i trzecia, przy czwartej zaczęłam się nudzić. Niby dalej mamy ten sam styl, dialogi, ale coś się wypaliło. Może to dlatego, że nie ci bohaterowie? Alex i Martin mieli w sobie to coś, może nie byli szczytem geniuszu jak Tokisaki Kurumi czy Undertaker, ale, co tu dużo mówić, wymiatali. Miejscami odnosiłam wrażenie, że ich potomstwo to niezbyt udane kolny.
Jednak jedno muszę Ci przyznać – z Twoich żartów nie da się nie śmiać, Weźmy chociażby tytuły rozdziałów. Nic dodać, nic ująć. Chociaż nie jestem pewna, czy mogę być tutaj obiektywna, bo za wielkim poczuciem humoru nie mogę się poszczycić, ale wpasowały się w moje marne gusta. „Tylko mnie (...)chaj” – jedynie twa miłość mi wystarczy. Kochaj mnie! Uwielbiam podwójne dno, że tak się wyrażę. I to z jaką łatwością można komuś udowodnić, jak bardzo jest zboczony.
Główni bohaterowie jak najbardziej zasługują na dłuższą chwilę uwagi, ale to na jednej z żeńskich postaci chciałabym się skupić. Tak, chodzi o Ritę. Ritę, która potrafiła przygadać nawet osławionemu wcześniej Carterowi. Na początku nie polubiłam jej – pomyślałam zupełnie tak jak Martin, że jest jakąś kochanką Alexa i znielubiłam ją już na samym początku, by potem wyczekiwać momentu, w którym wkroczy do akcji. Miała ciekawe podejście do życia i musiała znosić brata ze swoim kochankiem za ścianą, więc szacunek się należy. Potrafiła też dobrze przyłożyć, kiedy sytuacja tego wymagała i naprawdę podziwiam ją, że mogła spać tuż za ścianą, że w ogóle zasypiała.
Ogólnie opowiadanie czyta się przyjemnie, bez większych przeszkód. Niby są momenty, w których praktycznie nic się nie dzieje, ale inne to nadrabiają. Jestem zdania, że autor nie może ciągle gnać z akcją, musi dać czytelnikowi czas na odpoczynek. Nie żałuję czasu spędzonego przy lekturze – na pewno zostanie w mojej pamięci na długo. Bawiłam się, czytając, a to o to właśnie chodzi!
47/60

Posumowanie:
Twój blog zdobył 59 punktów na 72 możliwe, co daje ocenę dobrą! Myślę, że zasłużyłaś na taką mocną czwórę i oby tak dalej! Popoprawiaj te błędy we wcześniejszych rozdziałach, bo w tych późniejszych nie ma już ich. Ogranicz trochę przekleństwa, bo czasami aż mnie głowa bolała. Nie mam nic przeciwko wulgaryzmom, ale było tego stanowczo za dużo. Powodzenia z resztą opowiadań!

3 komentarze:

  1. Dzięki za poświęcenie mi czasu i uwagi! Ocena wyjątkowo mi się podoba, dzięki po raz kolejny i biorę się za poprawianie błędów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oceniany blog: subete-no-anata-yaoi-stories.blogspot.com /
    Ten ukośnik nie jest potrzebny.

    Zacznijmy od adresu bloga, który jest, jeśli mnie wzrok nie myli, po japońsku.
    W całości? A to ciekawe.

    „yaoi ”
    „Strzelec ”
    „Wasze pomysły ”
    „Avengers ”
    „Maniakalnym ”
    „Maniakalnego ”
    „Mody na sukces ”
    „Maniakalnego ”
    Zbędna spacja przed zamknięciem cudzysłowu.

    „Nie przeczę - był to zdecydowanie największy szok, jakiego zdołałem w trakcie swego marnego żywota doświadczyć.” – W takim zdaniu również nie używamy dywizu, ale pauzy lub półpauzy.
    Niepoprawnie cytujesz. Kropka powinna stać po znaku zamknięcia cudzysłowu, nie przed, nawet jeśli należy do cytowanego zdania.

    dotyczy to również wielokropku.
    Wielokropka. Forma przez ciebie użyta występuje w miejscowniku i wołaczu.

    Chociaż, jak już wspominałam wcześniej. czasami mogłabyś je ograniczyć.
    Przecinek zamiast kropki przed czasami.

    może jest to zasługa bohaterów i wykreowanego przez Ciebie ich charakteru?
    Wspólnego?

    niezbyt udane kolny
    Klony.

    nie śmiać, Weźmy chociażby
    Kropka zamiast przecinka.

    I to z jaką łatwością można komuś udowodnić, jak bardzo jest zboczony.
    Przecinek przed z jaką.

    OdpowiedzUsuń